Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dawid Dmochowski
Dawid Dmochowski , 33 lata

Proszę, spraw, aby codzienność mojego syna była choć trochę łatwiejsza!

Mój syn nigdy nie będzie w pełni zdrowy. Na samą myśl o tym moje serce krwawi… Proszę, sprawmy, aby chociaż codzienność była dla niego łatwiejsza.  Dziękuję, że byliście przy nas poprzednim razem. Potrzeby mojego dorosłego syna niestety cały czas rosną!  Nasza historia: Dawid urodził się za wcześnie i ten brakujący miesiąc mocno na niego wpłynął, zostawiając niechcianą pamiątkę na resztę życia. Pamiętam to wszystko, jakby działo się wczoraj – każdą wizytę u lekarza, każdą kolejną diagnozę, która wysypywała się z ust lekarza, jak z puszki Pandory, jedna gorsza od drugiej.  Patrzyłam jak syn rośnie, jak staje się chłopcem, a później mężczyzną. Jego rówieśnicy zaczynali raczkować, gaworzyć. Stawiali pierwsze samodzielne kroki, nauczyli się biegać, wchodzić na drzewa. Poszli do szkoły, później na studia, pozakładali rodziny. Ich życie się zmieniało, rozwijało. Dawid nigdy nie wstał z łóżka i wiem, że już zawsze tam zostanie... Nie ma dla mnie różnicy czy jest poniedziałek, czy sobota. Wszystkie dni od wielu lat wyglądają tak samo: karmienie, mycie, ubieranie, przewijanie. Zamknięty krąg, z którego nie można się wydostać. Dawid jest dorosłym mężczyzną, a ja, matka jestem jego całym światem. Będę z synem do samego końca. Swojego lub jego… Niestety, biologii nie oszukam i kiedy budzę się rano doskonale czuję, że sił mam już mniej niż jeszcze wieczorem… Mięśnie mojego syna powoli zanikają, a krążenie staje się słabsze. Trudno w to uwierzyć, ale każdy dzień boleśnie odbiera mu resztki sprawności. Pojawiają się bolesne przykurcze, które zmniejszyć może tylko rehabilitacja… W naszym życiu pojawia się coraz więcej wydatków: systematyczne leczenie, rehabilitacja, zakup specjalistycznych sprzętów do ćwiczeń. A w tym wszystkim jeszcze konieczność zakupu auta przystosowanego do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Nie wiem już gdzie szukać pomocy, kiedy potrzeby mojego syna ciągle wzrastają! Dlatego proszę, podarujcie mi siłę i nadzieję. Razem możemy zmienić życie Dawida na choć trochę lepsze... Ewa, mama Dawida

890,00 zł ( 1,39% )
Brakuje: 62 940,00 zł
Dominik Rożentalski
Dominik Rożentalski , 18 lat

Dominik codziennie walczy o samodzielność! Pomóż mu!

Dziękujemy za dotychczasowe wsparcie! Dzięki Wam Dominik mógł uczestniczyć w turnusach rehabilitacyjnych, które pozytywnie wpływają na poprawę jego sprawności. Prosimy, bądźcie z nami dalej! Nasza historia Każdy dzień przynosi nową dawkę cierpienia, z którą musi zmierzyć się Dominik. My, jego rodzice, doświadczamy razem z nim wszystkich krzywd, jakie zsyła na niego los. Jesteśmy przy naszym synku i zrobimy wszystko, by jego życie było szczęśliwe, by nigdy nie czuł się gorszy z powodu swojej niepełnosprawności.  Dzień narodzin Dominika to najszczęśliwszy moment naszego życia. Jak wszyscy rodzice, czekaliśmy na naszego synka z niecierpliwością i ekscytacją. Wówczas nie wiedzieliśmy, że czeka nas o wiele więcej wyzwań, niż przeciętny rodzic potrafi sobie wyobrazić. Dominik walczy o zdrowie już od dnia, w którym przyszedł na świat. Nasz syn cierpi na dziecięce porażenie mózgowe, padaczkę, wzmożone napięcie mięśniowe i niedosłuch obustronny. Jego codzienność wypełniona jest walką o każdą umiejętność – codzienne zmagania, za pomocą których próbujemy wyprzedzić chorobę. Dominik przeszedł już szereg operacji – między innymi operację rozszczepu podniebienia miękkiego, operacje nóg i stopy. Walczymy, aby mógł w przyszłości stanąć na własnych nogach, a być może nawet samodzielnie chodzić. Tak bardzo pragniemy, by zrobił choć niewielki krok w stronę normalności.  Nasz synek już dawno udowodnił, że jest wytrwały. Po każdym odbytym turnusie jest coraz silniejszy i nabiera nowych umiejętności. Potrafi sam wejść na wózek, zaczyna chodzić przy chodziku. Pokonuje już większe odległości! Ręce ma coraz sprawniejsze, co umożliwia mu samodzielne jedzenie stałych pokarmów. To daje nam nadzieję, że kiedyś spojrzymy w przyszłość bez nieustannego lęku. Tak bardzo chcemy, by Dominik mógł czynić dalsze postępy. Aby to było możliwe, konieczna jest intensywna rehabilitacja oraz turnusy, które są prawdziwym zastrzykiem mocy – niestety, wszystkie nasze oszczędności już dawno się wyczerpały.  Zwracamy się z prośbą o ratunek dla naszego dziecka. Ludzie o dobrych sercach są naszą ostatnią deską ratunku. Prosimy, wesprzyjcie nas w walce o przyszłość naszego synka.  Rodzice Dominika 

771,00 zł ( 1,39% )
Brakuje: 54 549,00 zł
Lena Kuchtej
Lena Kuchtej , 58 lat

Olena potrzebuje pilnej operacji wymiany drenu w głowie! Proszę, pomóż!

Moja mama całe życie cierpiała z powodu nawracającego bólu głowy. Bardzo ją to męczyło, próbowała to leczyć, ale początkowo było to bagatelizowane przez lekarzy. Gdy kilka lat temu w końcu poznała diagnozę, wszyscy byliśmy w szoku… W jeden z takich dni, gdy znów bolała ją głowa, bardzo podskoczyło jej ciśnienie i zaczęła wymiotować. Było na tyle źle, że zabrało ją pogotowie. Po przyjeździe do szpitala i przejściu szeregu badań okazało się, że ma… wodogłowie. Takie rzeczy kojarzyły nam się z małymi dziećmi, a nie z osobami w kwiecie wieku! Jakże zatem błędne było nasze wyobrażenie o tej chorobie… Dziś, kilka lat po diagnozie mama nie jest samodzielna. Do wodogłowia doszedł zespół otępienny w stopniu głębokim. Potrafi zrobić proste rzeczy, ale tylko i wyłącznie pod nadzorem. Ubierze się, jeśli jej się to zakomunikuje i pokaże, co ma założyć. Jeśli wyda się bardzo proste polecenie, to je wykona. Jednak nie zrobi nic sama z siebie. Dbam o nią, jak mogę, to moja mama. Jednak nie przeskoczę kwestii medycznych i kosztów z tym związanych! Mama ma założony w głowie drenaż. Funkcjonuje już z nim od 4 lat, co oznacza, że jest on już zużyty i potrzebuje pilnej wymiany na nowy. Bez tego dojdzie do obrzęku mózgu! Teraz, w gorsze dni, kiedy dren nie radzi sobie z ciśnieniem, mama nie jest w stanie wykonać kroku do przodu, nie mówiąc już o tych prostych czynnościach, o których wcześniej wspominałam... Dlatego proszę, pomóż nam uzbierać na operację wymiany drenu. To daje nam szansę na w miarę spokojne życie mojej mamy. Mariia

370,00 zł ( 1,39% )
Brakuje: 26 226,00 zł
Michalina Shulman
Michalina Shulman , 6 lat

Razem możemy przywrócić dziecięcą radość Michaliny!

Nasza córeczka przyszła na świat 21 sierpnia 2018 r. W 14. tygodniu ciąży wykryto przepuklinę pępowinową. Wtedy zaczął się nasz paniczny strach... Szukaliśmy pomocy, poruszyliśmy niebo i ziemię, aby uratować naszą Michalinkę! Natychmiast po urodzeniu, nasza córeczka musiała mieć przeprowadzoną operację, ponieważ część jej wątroby i jelit znajdowało się na zewnątrz, poza organizmem – w miejscu, gdzie jest pępek!  Rozpacz mieszała się z nadzieją. Przepuklina nie powiększała się, więc była szansa, że wystarczy jedna operacja, aby schować wszystkie narządy do brzuszka. W pierwszych 4. godzinach jej życia przeprowadzono ratującą operacja, która na szczęście się powiodła. Maleńkie narządy Michalinki wróciły na swoje miejsce. To był bardzo stresujący i ciężki czas, ale udało się wyjść z tego zwycięsko. Niestety nie była to jedyna informacja po narodzinach, która nas zaskoczyła. Kolejny cios nastąpił po chwili – nasza córeczka urodziła się bez prawego uszka! Michalina słyszy tylko na jedno ucho, dlatego już od 6. miesiąca nosi aparat słuchowy. Świat dla dziecka z taką wadą staje się niebezpieczny! Odgrywa to również ogromny wpływ na jego rozwój, pewność siebie i chęć eksplorowania świata. Jedną kwestią jest niesłyszenie otoczenia, a co się z tym wiąże, niemożność szybkiego reagowania na groźne sytuacje. Drugim problemem jest poczucie wyobcowania i narażenie na nieprzyjemne uwagi rówieśników... Dbając o przyszłość dziecka, od początku uczęszczaliśmy na rehabilitację z logopedą i koordynatorem słuchu. Dzięki temu nasza mała dziewczynka rozwijała się prawidłowo i nie miała zaburzeń mowy. Dziś ma 4.5 roku, ale przez swoją niepełnosprawność, jest bardzo nieśmiała, wycofana i bardzo trudno nawiązuje kontakty z innymi dziećmi.  Za każdym razem serce pęka nam na kawałki, kiedy Michalina zadaje pytania dlaczego jest inna, dlaczego ma tylko jedno uszko, dlaczego nie może mieć też drugiego uszka... Rozpacz własnego dziecka jest jedną z najgorszych rzeczy! Zrobilibyśmy wszystko, aby zabrać od córeczki ten ciężar! Jedynym rozwiązaniem jest operacja uszka w USA. Rekonstrukcja uszka w formie 3D to bardzo kosztowny zabieg, który niestety jest poza naszym zasięgiem finansowym.  Termin operacji został wyznaczony na 10 stycznia 2024 r. To jest nadzieja na lepszą i bezpieczną przyszłość dla naszego dziecka. Bardzo prosimy o pomoc, każda wpłata przybliży nas do upragnionego celu, jakim jest szczęście naszego dziecka.  Rodzice 

3 667,00 zł ( 1,37% )
Brakuje: 262 291,00 zł
Maja Walczak
Maja Walczak , 4 latka

Maleńka Maja uległa poważnemu poparzeniu! Uratuj jej przyszłość!

Od wypadku minęło już sporo czasu, a ja wciąż nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Gdybym tylko mogła, ochroniłabym córeczkę przed całym złem świata. Niestety, sama sobie nie poradzę. Bez Waszej pomocy przyszłość mojego dziecka maluje się w ciemnych barwach… Dwa tygodnie przed swoimi drugimi urodzinami Maja uległa poważnemu poparzeniu. Podbiegła do mnie, gdy robiłam obiad, a olej z patelni trysnął wprost na jej małą główkę. Musiałam działać natychmiastowo. Nie było czasu do stracenia. Mimo starannego chłodzenia, na skórze córeczki pojawiły się pęcherze i wdała się poważna infekcja. Choć leczenie przebiegło pomyślnie, nikt nie zdołał ocalić Majki przed blizną na głowie. Blizna jest na tyle duża, że nie trzeba się przyglądać, by widzieć ją z daleka. Bardzo boję się o przyszłość córeczki. Martwi mnie, że będzie dorastać wśród krzywych spojrzeń innych osób. Nie chcę, by wypadek na zawsze odmienił jej życie… Niedawno znaleźliśmy klinikę, która zajmuje się przeszczepem włosów u dzieci. Na nasze nieszczęście, wraz z wielką nadzieją przyszedł ogromny strach o to, czy zdołamy zebrać tak wielką kwotę. Dziś, jak jeszcze nigdy wcześniej, potrzebujemy wsparcia ludzi o wielkich sercach. Jeśli zechcecie nam pomóc, będziemy ogromnie wdzięczni. W naszej walce liczy się każdy najdrobniejszy gest! Mama Mai

1 600,00 zł ( 1,36% )
Brakuje: 115 422,00 zł
Adam Rudzewicz
6 dni do końca
Adam Rudzewicz , 38 lat

17 stycznia to dzień, w którym zaczęliśmy się modlić, by przeżył... Pomocy❗️

Adam to nasz 37-letni syn. Bardzo pracowity o dobrym i serdecznym sercu. Wciąż nie możemy uwierzyć, że jego spokojne życie to wspomnienie. 17 stycznia 2024 roku to dzień, w którym zaczęliśmy się modlić o naszego syna i jego szybki powrót do zdrowia. Został potrącony na przejściu dla pieszych niedługo po rozpoczęciu nowego roku. W wyniku wypadku ma złamaną miednicę i biodra, a w szpitalu zdiagnozowano także krwiaka nadtwardówkowego w okolicy skroniowej prawej.  Organy wewnętrzne Adama były bardzo stłuczone. Został przewieziony na OIOM w Szczecinie, gdzie przeszedł kilka operacji ratujących życie. Obecnie zmaga się z niedowładem prawo- i lewostronnym. W tej sytuacji co możemy zrobić? Jedynie odwiedzać go codziennie i martwić się o każdy dzień.  Niestety, Adam nie pozostaje w świadomym i logicznym kontakcie. Jedyny sposób porozumiewania się to grymasy twarzy i wodzenie wzrokiem, które powoli próbujemy rozróżniać. Przed naszym synem długa droga do odzyskania sprawności, dlatego prosimy o wsparcie w zebraniu środków na rehabilitację syna, dzięki czemu będzie mógł wrócić do spokojnego i sprawnego życia. Najbliżsi

2 259,00 zł ( 1,36% )
Brakuje: 163 316,00 zł
Mariusz Mika
Mariusz Mika , 37 lat

Straciłem rękę, nie tracę wiary... Proszę, pomóż mi wrócić do życia!

Nie pamiętam momentu wypadku, tego, co działo się wcześniej, ani później. W jednej chwili byłem jeszcze w Amsterdamie, a w drugiej obudziłem się w szpitalu. Nie mogłem mówić, wszędzie były rurki i niezliczone ilości kabelków. Nie wiedziałem, co się stało, nie wiedziałem, ile spałem. Była przy mnie mama. Trzymała mnie za rękę, lewą. Prawej ręki już nie miałem… Wracałem z pracy z zagranicy do domu, do Polski. Miałem mnóstwo bagażu. Szedłem na pociąg, prawdopodobnie byłem zbyt blisko peronu. Pociąg zahaczył o torby i pociągnął mnie razem z nimi. Ale nie wiem tego na pewno. Niczego nie pamiętam… Tylko nocami śnią mi się koszmary. Ciemna noc, pędzące pociągi wszędzie dookoła, jadące prosto na mnie… Budzę się wtedy i dotykam miejsca, w którym kiedyś była ręka. Nie, to nie jest koszmar. To zdarzyło się naprawdę… Kolejne dwa miesiące po wypadku spędziłem w holenderskim szpitalu. Niedługo minie równo rok od chwili, która zmieniła wszystko - zabrała mi marzenia, plany. Wszystko… 12 października 2018 roku. Dostałem nowe życie, życie bez ręki, z uszkodzoną nogą, połamaną miednicą i mnóstwem innych obrażeń. Bardzo trudne życie… Wypadek to był dopiero początek problemów… Za wszystkie zarobione pieniądze opłaciłem specjalny transport do Polski. Dzisiaj, choć trudno mi to przyznać, jestem na utrzymaniu mamy, która zarabia najniższą krajową… Ja dostaję 185 zł. dodatku pielęgnacyjnego. Chociaż już w lutym złożyłem wniosek o rentę, mam wszystkie niezbędne papiery, wyrok sądu, to nadal jej nie dostaję… Przez trzy lata pracowałem w Polsce, wiele lat w Holandii. Legalnie, z umową, opłacałem ubezpieczenie. A teraz, gdy przyszło do mnie takie nieszczęście, zostałem z niczym… Ubezpieczyciel nie chce mi wypłacić odszkodowania, sprawa trafiła do sądu. Czekam na rentę jak na zbawienie. Ona pozwoli mi się usamodzielnić! Mieszkamy z mamą w małym mieście, nie ma tu szans na pracę dla mnie, osoby już teraz niepełnosprawnej. Chciałbym wyprowadzić się do Wrocławia, wynająć pokój, znaleźć pracę, usamodzielnić. Mam dopiero 32 lata, przecież całe życie jeszcze przede mną…   Teraz dnie spędzam w domu, to naprawdę bardzo trudne… Wcześniej byłem aktywny, chodziłem po górach, jeździłem na motorze, pracowałem, pomagałem bliskim. Nagle zostałem skazany na pomoc innych, ale wierzę, że to się jeszcze odmieni! Proteza ręki - to moje marzenie, szansa na sprawność, samodzielność, nowe życie! Regularnie się rehabilituję, bo mam problemy z chodzeniem i utrzymaniem równowagi. Biegać już nigdy nie będę, ale staram się myśleć pozytywnie… Gdy czegoś uczę się od nowa i mi nie wychodzi, śmieję się sam z siebie. To musiało wyglądać pokracznie, jak przez pół godziny kroiłem bułkę i chciałem posmarować ją masłem! Staram się radzić sobie drugą ręką, zębami, kolanami… Jakoś muszę.  Niestety, bioniczna proteza ręki, taka najlepsza, która zastąpiłaby mi moją, to koszt ponad 300 tysięcy złotych. Nigdy w życiu na nią nie uzbieram, szczególnie teraz… Proszę o pomoc, bo wierzę, że warto spróbować. Nic innego mi nie zostało... Każda złotówka jest dla mnie cenna, bo przybliża mnie do wymarzonej protezy i samodzielności. Nigdy nikomu nie życzę tego, co spotkało mnie, choć nigdy nie wiemy, co w naszym życiu się wydarzy… Czasami sekunda zmienia w ruinę życie budowane latami. Proszę, pomóż mi odbudować moje… 

4 849,00 zł ( 1,36% )
Brakuje: 350 630,00 zł
Greta Brzezicka
Greta Brzezicka , 54 lata

RAK próbował zabrać mojego męża, teraz znów próbuje mnie... Proszę, pomóż mi❗️

Mam na imię Greta. W październiku 2022 roku zdiagnozowano u mnie potrójnie ujemnego raka piersi z przerzutami do węzłów chłonnych. Jest to złośliwy i bardzo agresywny przeciwnik, który niestety wrócił do mnie nieproszony w styczniu 2024 roku. Obecnie jestem leczona paliatywnie, a szansą na „wyrwanie chwasta” jest kosztowna terapia lekiem, którego jedna dawka kosztuje 30 000 zł! Muszę przyjąć 14 cykli, co oznacza, że moje leczenie wyniesie około 420 000 zł. Aby terapia była skuteczna, lek powinien być podawany systematycznie, co trzy tygodnie. Mimo iż niełatwo jest mi prosić o pomoc zwracam się do Was z prośbą o wsparcie ponieważ końcowa kwota jest nie do udźwignięcia dla mnie i mojej rodziny.... Ale pozwól, że opowiem od początku… W 2018 roku musiałam poddać się operacji usunięcia tarczycy. Na zabieg szłam ze świadomością potrzeby pozbycia się organu, który nieprawidłowo funkcjonuje. Niestety badanie śródoperacyjne wykazało nowotwór złośliwy tarczycy. Otrzymałam swoją pierwszą kartę DILO i zostałam skierowana do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie na leczenie jodem radioaktywnym. Osiem dni po mojej operacji znowu „wylądowałam” w szpitalu, tym razem to mąż dostał diagnozę. Rak żołądka. Pamiętam dokładnie ten kontrast, z jednej strony piękny, słoneczny wrześniowy dzień, a z drugiej słowa lekarza „być może się uda, że będzie Pan mógł jeść normalnie”. Byłam w takim szoku, że nie potrafiłam nic powiedzieć... O swoich problemach ze zdrowiem nikomu nie mówiłam. O tym, jak ciężko jest wstać z łóżka i ruszyć do przodu, gdy jeszcze nie ma się dobranej dawki leku. O tym, ile potrzebujesz wsparcia, ale o nie nie prosisz, bo twój partner ma jeszcze gorzej. Leczenie męża było agresywne, ale na szczęście postępowało, pod względem medycznym, bez powikłań. Nawet udało mu się wrócić po przerwie do pracy. Gdy już wszystko wracało do normy, wykryłam u siebie zmianę na prawej piersi, umówiłam się na badanie USG. Następnego dnia po zapoznaniu się z wynikiem badania lekarz rodzinny wystawił mi kartę DILO i skierował do Zachodniopomorskiego Centrum Onkologicznego – to był wrzesień 2022 roku. Przeszłam chemioterapię, radykalną mastektomię, radioterapię, chemioterapię uzupełniającą, rehabilitację – to był rok intensywnego leczenia – od października 2022 do października 2023. W grudniu 2023 zauważyłam zmianę w bliźnie pooperacyjnej, badania potwierdziły moje przypuszczenia – mam wznowę. Stanęłam ponownie przed komisją onkologiczną z werdyktem chemioterapia paliatywna. Ze względu na szybki nawrót choroby, systemowo nie przysługują mi nowoczesne terapie celowane, a ich koszt jest dla mnie nie do pokrycia. Jestem w dobrej formie fizycznej i chciałabym jak najdłużej w takiej pozostać. Cieszą mnie proste przyjemności, jak wyjście na długi spacer, gotowanie dla siebie i rodziny. Mam jedno marzenie – żyć... Jeżeli możesz, pomóż mi w tym, by je spełnić. Będę Ci bardzo wdzięczna za pomoc... Greta Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

6 092,00 zł ( 1,36% )
Brakuje: 440 717,00 zł
Józef Pałac
Józef Pałac , 57 lat

Mała rana powodem trwającego latami problemu! Pomóż!

Nie miałem pojęcia, że mała ranka będzie początkiem ogromnego, zdrowotnego problemu. Okropny ból odebrał mi sprawność. Będę niezwykle wdzięczny za każde, nawet najmniejsze wsparcie! Walka z okrutną chorobą trwa już trzy lata. Zaczęło się od małego zadrapania, które nie chciało się goić. Pomimo konsultacji z lekarzami rana się powiększała, a moja sytuacja z dnia na dzień była coraz gorsza. Podczas jednego z badań okazało się, że jest w niej bakteria. Leczenie przebiegło pomyślnie, jednak poprawa nie nadchodziła. Obecnie rana obejmuje całe podudzie. Ma około siedemnastu centymetrów i sprawia ogromny ból, którego nie hamują nawet silne leki. Przez większość dni nie jestem w stanie chodzić, siedzieć, a nawet leżeć, nie mówiąc już o ośmiogodzinnym pobycie w pracy. Nie mogę uwierzyć, że malutkie zadrapanie rozrosło się do tak gigantycznych rozmiarów. Momentami czuję się bezradny. Problemy generuje również druga noga. Za mną dwie operacje wymiany stawu. Muszę bardzo uważać, bo wszelka kontuzja może odebrać mi sprawność na zawsze. Nie mogę na to pozwolić. Nie mam nikogo, kto byłby w stanie mi wtedy pomóc... Nie prosiłbym Was o wsparcie, gdybym nie był w tak trudnej sytuacji. Tylko dzięki Waszej pomocy drogie leczenie rany oraz późniejsza rehabilitacja nogi będą skuteczne. Będę wdzięczny za każdy najdrobniejszy gest! Józef

506,00 zł ( 1,35% )
Brakuje: 36 729,00 zł