Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Terencjusz Truszkowski
Terencjusz Truszkowski , 41 lat

Choroba coraz bardziej niszczy moje zdrowie!

Niestety moja choroba postępuje. A oprócz złego samopoczucia pojawią się coraz większe dolegliwości fizyczne!  Dziękuję, że byliście i nadal jesteście ze mną. Do końca życia będę jednak potrzebował specjalistycznej pomocy, a moje oszczędności niestety już się kończą…  Moja historia:  Już od ponad 10. lat choruję na schizofrenię paranoidalną. Zachorowałem w wieku 25 lat na studiach, których niestety nie byłem w stanie ukończyć… Jestem osobą niepełnosprawną w stopniu umiarkowanym, aczkolwiek choroba bardzo często nie pozwala mi na normalne funkcjonowanie, spotykanie się z ludźmi, pracę.  Regularnie, raz w tygodniu, chodzę do psychologa, który pomaga mi się mierzyć z codziennymi problemami. Jest to dla mnie ogromne wsparcie, bez którego byłoby mi ogromnie ciężko! Na przestrzeni lat pojawiły się jednak kolejne trudności, natury fizycznej. Odczuwam ogromne bóle mięśniowe i kostno-stawowe. Czasem ból pleców jest tak wielki, że ciężko mi funkcjonować. Lekarze podejrzewają chorobę neurologiczną, ale w tym aspekcie cały czas trwa diagnostyka. Ulgę przynoszę mi jedynie masaże lecznicze. Gdyby nie one, nie byłbym w stanie nawet wstać z łóżka! Moje ciało powoli się rozpada, powodując coraz większy uszczerbek na zdrowiu. W ostatnich latach wydałem kilkadziesiąt tysięcy złotych na walkę z chorobą. Znalazłem się jednak w trudnej sytuacji, kiedy moje oszczędności zostały już wyczerpane...  Moje ciało i umysł wymagają dalszej rehabilitacji w postaci psychoterapii i fizjoterapii. Bardzo proszę o pomoc, ponieważ sam nie jestem w stanie dłużej  finansować kosztów leczenia… Terencjusz

591,00 zł ( 1,85% )
Brakuje: 31 324,00 zł
Bartosz Iwon
Bartosz Iwon , 9 lat

Aby w życiu Bartusia zapanowała równowaga - pomóż!

Pierwsze problemy zdrowotne Bartosza zaczęły się pojawiać dopiero po kilku miesiącach od jego narodzin. Do tamtej pory nic nie wskazywało na jakiekolwiek prawdopodobieństwo choroby. Pierwsze tygodnie życia naszego dziecka przebiegały wręcz książkowo, a my cieszyliśmy się ze zdrowego, radosnego i pełnego życia bobasa, pierwszego i jedynego dziecka. Zauważyliśmy jednak, że lewa strona ciała synka jest silniejsza i tylko na niej polega, co notorycznie zgłaszaliśmy lekarzom. Bartosz nie wzbudzał jednakże żadnych podejrzeń u lekarzy, którzy uspokajali nas, że nasze dziecko to okaz zdrowia. W związku z tym rehabilitacja została nam zlecona dopiero w 7 miesiącu życia Bartosza, co przyczyniło się już do utrwalenia nieodpowiednich wzorców. Tam od razu została nam zasugerowana diagnostyka neurologiczna, która pociągnęła za sobą wizyty w wielu innych specjalistycznych poradniach. Od tego czasu trwa nasza ciężka walka o sprawność, która niestety wiąże się z ogromnymi kosztami. Obecnie wiemy, że Bartosz zmaga się z niedowładem połowiczym prawostronnym (hemiplegią) oraz epilepsją. Dodatkowo wymaga opieki nefrologa, ze względu na nabytą podczas hospitalizacji diagnostycznej infekcję, która doprowadziła do ostrego uszkodzenia nerek. Mimo wielu przeciwności nasz synek bardzo ciężko pracuje na swoją sprawność. Tylko ciągła, systematyczna, intensywna i wielopłaszczyznowa rehabilitacja jest dla Bartosza szansą na osiągnięcie w przyszłości samodzielności i życie nieuzależnione od innych osób. Pełni nadziei, zwracamy się do Państwa z serdeczną prośbą o finansowe wsparcie. Niestety koszt specjalistycznego sprzętu, turnusów rehabilitacyjnych i zajęć usprawniających Bartosza stanowi bardzo duże obciążenie finansowe. Próbowaliśmy udźwignąć je sami, jednakże ich ciągle rosnący zakres przekracza nasze możliwości, a jest to decydujący czynnik w walce o lepszą przyszłość dla naszego dziecka. Państwa wsparcie naprawdę dużo dla nas znaczy! Wdzięczni rodzice Bartosza

1 380,00 zł ( 1,84% )
Brakuje: 73 374,00 zł
Bartuś Wójciak
Bartuś Wójciak , 6 lat

Z Twoją pomocą Bartuś ma szansę na lepszą przyszłość!

Obecnie Bartuś ma 4 latka, ale nie rozwija się tak jak jego rówieśnicy. Nie chodzi, nie siedzi samodzielnie, nie mówi i nie wiadomo, ile widzi. Mamy problemy z komunikacją. Nie zawsze uda nam się rozpoznać, czego akurat potrzebuje. Cały czas korzystamy z pomocy specjalistów: lekarzy, fizjoterapeutów, logopedów. Czasem uda nam się wyjechać na turnus rehabilitacyjny, co przynosi pewną poprawę. Jednak potrzeba jeszcze wiele pracy i wiele funduszy, aby pomóc Bartusiowi poprawić sprawność. Dlatego serdecznie prosimy Was ponownie o pomoc. Z góry dziękujemy za wsparcie i szanse na lepsze jutro naszego synka. Poznaj naszą historię: Przedwczesny poród zawsze wiąże się z poważnymi konsekwencjami, a często to zagrożenie nie tylko dla zdrowia, ale też dla życia maluszka. Bartuś przyszedł na świat za wcześnie. Tuż po porodzie stwierdzono u niego ciężką zamartwicę, niedotlenienie i niedokrwienie.  Maleńki organizm narażony na ogromne niebezpieczeństwo. Wyzwania, które musiał podjąć już w ciągu pierwszych dni życia. Do początkowej diagnozy chwilę później dołączyło dziecięce porażenie mózgowe, padaczka lekooporna (zespół Westa) i problemy ze wzrokiem. Zdawało się, że to wyrok, lekarze kazali nam się przygotować na wszystko... Nasze życie to nieustanna walka: każda umiejętność to efekt długiej i żmudnej, często bolesnej pracy podczas rehabilitacji. W tym momencie nie znajdujemy jednak lepszego lekarstwa na choroby Bartusia. Intensywne ćwiczenia i opieka specjalistów gwarantują synkowi rozwój. Niestety, każde z działań, które podejmujemy, wiąże się z wydatkami, koszty wciąż rosną. Twoje wsparcie to nasza nadzieja na to, że choroba nie okaże się pułapką już na zawsze. Bardzo potrzebujemy twojej pomocy, by nasz synek mógł zawalczyć o to, co być może teraz wydaje się być nieosiągalne. Bo w nas nadzieja na poprawę nie zniknie nigdy. Wiemy, że czeka nas trudna i długa droga. To jednak nie może stanąć nam na drodze do walki o lepsze jutro dla Bartusia! Rodzice Bartusia Kwota zbiórki jest szacunkowa

1 736,00 zł ( 1,81% )
Brakuje: 94 009,00 zł
Mikołaj Kowalski
Mikołaj Kowalski , 10 lat

Drogi lek jest jedyną szansą na spowolnienie choroby Mikołaja! Proszę, pomóż❗️

Mikołaj jest moim kochanym skarbem. Niestety los nie był dla niego łaskawy. Synek zmaga się z chorobą, której rozwój całkowicie zawładnął naszym życiem… Każdy dzień stał się walką o zdrowie i sprawność Mikołaja! Wszystko wydawało się w porządku do czasu, aż mój synek skończył 6 lat. Wtedy zaczęłam zauważać niepokojące sygnały w jego zachowaniu. Rozwój Mikołaja znacznie spowolnił, na domiar złego jego wzrok bardzo się pogorszył! Natychmiast zaczęłam szukać pomocy! Przez rok odwiedziłam z Mikołajem wielu różnych specjalistów. Lekarze stwierdzili u niego padaczkę z napadami mioklonicznymi. Podejrzewali też autyzm, jednak wciąż nikt nie potrafił postawić jednoznacznej diagnozy. Wreszcie polecono nam zrobić badania genetyczne. Dzięki nim dowiedziałam się, że mój syn cierpi na rzadką chorobę genetyczną, która atakuje komórki nerwowe w jego organizmie! Byłam zdruzgotana diagnozą, jednak wiedziałam, że muszę działać szybko! Szukałam pomocy wszędzie, aż w końcu trafiłam na szpital w Londynie, który prowadzi terapię eksperymentalną, spowalniającą działanie choroby. Leczenie znacznie pomogło Mikołajowi, jednak źle znosił częste podróże. W Polsce niestety nie ma szpitala, który mógłby pomóc synowi… Chcę zrobić wszystko, by codzienność Mikołaja była lepsza! Jedyną szansą jest dalsza terapia specjalistycznym lekiem, którego koszt jest ogromny, a w Polsce nie jest refundowany. Synek potrzebuje też stałej rehabilitacji. Sama nie dam rady wszystkiego opłacić... Z całego serca proszę Was o wsparcie mojego dziecka! Barbara, mama Mikołaja

876,00 zł ( 1,8% )
Brakuje: 47 551,00 zł
Kacper Pająk
Kacper Pająk , 4 latka

Wesprzyj Kacperka w jego trudnej walce o sprawność❗️

Gdy nasz synek przyszedł na świat, nic nie wskazywało, że po pewnym czasie zostanie u niego zdiagnozowana bardzo rzadka choroba. Staraliśmy się zrobić wszystko, by zapewnić mu odpowiedni rozwój, szczęśliwe dzieciństwo, zdrowie… Niestety nasza miłość nie zdołała uchronić go przed chorobą. Kacperek to 3,5-letni chłopiec, u którego zdiagnozowano zespół duplikacji MECP2. Jest to choroba bardzo złożona, która ma wiele symptomów utrudniających codzienne funkcjonowanie i ogólny rozwój dziecka.  Głównymi objawami tej choroby są hipotonia mięśniowa, opóźnienie umysłowe, obniżona odporność, częste infekcje i brak mowy… Na szczęście dzięki ciężkiej pracy Kacpra, można zniwelować niektóre symptomy choroby i poprzez rehabilitację ze specjalistami – poprawić i ułatwić funkcjonowanie synka… Kacper jest bardzo pogodnym chłopcem i codziennie razem z siostrą Kają rozświetlają nam życie swoim uśmiechem. Widzimy, że kontakt ze specjalistami go bardzo stresuje, jednak walczy codziennie i ma olbrzymią potrzebę rozwoju. Ciągnie go do dzieci i ludzi, pomimo tego, że boi się głośnych dźwięków i tłumów.  Musimy zapewnić synkowi zajęcia ze specjalistami, terapię, rehabilitację. Chcielibyśmy też zakupić wózek spacerowy i mówik, dzięki któremu Kacperek będzie miał szansę, by komunikować się z nami i rówieśnikami. Niestety wszystko, co niezbędne, generuje wysokie koszty, których nie jesteśmy w stanie pokryć sami. Musimy zwrócić się z prośbą o pomoc… Dzięki Wam jest nadzieja na lepsze jutro Kacpra! Prosimy, nie przechodźcie obojętnie… Rodzice

382,00 zł ( 1,79% )
Brakuje: 20 895,00 zł
Edmund Szufrajda
Edmund Szufrajda , 68 lat

Ukochany tata, mąż i dziadek walczy o powrót do zdrowia – Podarujmy szansę na sprawność❗️

Mój mąż Edek to wspaniały oraz pomocny człowiek, oddany ojciec i cudowny dziadek. Ale nasze poukładane życie runęło tego jednego dnia, gdy zdarzył się wypadek. Edek trafił do szpitala w stanie krytycznym, a my mogliśmy jedynie czekać. Wcześniej nigdy nic nie stanowiło dla niego problemu. Zawsze dążył do postawionego sobie celu pomimo przeszkód, jakie napotykał. Bardzo aktywny w świecie Motorsport-u, członek oraz zawodnik jednego z najstarszych klubów motorowych w Polsce LKT Wyczół Gościeradź. Teraz poświęcał swój czas na trenowanie wnuków, budował nawet tor dla minimotocykli z myślą o pobliskich dzieciach. Było to jego marzeniem, które chciał w końcu zrealizować.  I wtedy nadszedł 19 października 2023, kiedy to w wyniku wypadku doznał licznych obrażeń wielonarządowych oraz śródczaszkowych: obrzęk mózgu z licznymi wylewami, uszkodzenie nerek, złamanie kręgu C2 i piersiowego, rękojeści mostka, żeber, obojczyka oraz obu kości lewego przedramienia z przemieszczeniem.  Mąż natychmiast został przetransportowany lotniczym pogotowiem ratunkowym do jednego z bydgoskich szpitali, gdzie wprowadzono go w śpiączkę farmakologiczną. Stan był krytyczny i lekarze, nie mając złudzeń, nie dawali mu zbyt dużych szans na przeżycie.  Na szczęście chęć życia oraz heroiczna trzymiesięczna walka zaowocowały tym, że 20 stycznia Edek zaczął powoli wybudzać się ze śpiączki i wracać do nas. Otrzymaliśmy szansę, ale walka jeszcze się nie skończyła, ponieważ mąż obecnie potrzebuję intensywnej rehabilitacji i całodobowej opieki medycznej. Po tak długim czasie leżenia oraz karmienia dojelitowego następuje częściowy zanik mięśni, co przy dłuższym okresie staje się już procesem praktycznie nieodwracalnym. W związku z tym pilnie potrzebuje wspomnianej rehabilitacji, która jest bardzo kosztowna. Dlatego w imieniu naszego herosa Edzia zwracamy się o wsparcie finansowe na te cele. W głębi serca pragniemy, żeby nasz kochany mąż, ojciec, dziadek, brat oraz wieloletni przyjaciel wrócił do pełnej sprawności i mógł dalej realizować swoje marzenia, oraz zarażać innych pozytywną energią, której jemu nigdy nie brakowało. Sam kilkakrotnie powtarzał, że nigdy nie należy się poddawać i grać do końca.  Z góry dziękujemy za wsparcie finansowe, dobro wraca ze zdwojoną siłą! Rodzica i bliscy

3 049,00 zł ( 1,79% )
Brakuje: 166 803,00 zł
Maksiu Kulisz
Maksiu Kulisz , 19 miesięcy

Dodatkowy chromosom nie może zniszczyć życia naszego dziecka❗️POMÓŻ❗️

Bardzo ucieszyłam się na wieść, że jestem w kolejnej ciąży. Moja córeczka często mówiła, że marzy o rodzeństwie, dlatego również bardzo oczekiwała narodzin brata. Czułam, że wszystkie moje marzenia się spełniają – życie było piękne. Wtedy w 12. tygodniu ciąży dowiedziałam się, że z moim maluszkiem jest coś nie tak! Podczas rutynowego badania USG zauważyłam, że lekarz, który prowadził moją ciążę zrobił się bardzo poważny. Nic nie mówił, tylko bacznie obserwował dziecko, jeżdżąc głowicą urządzenia po moim brzuchu. Zrozumiałam, że coś musi być nie tak i z przerażeniem czekałam na jakąkolwiek odpowiedź. Badanie trwało całe wieki, jednak w końcu usłyszałam, że konieczne jest wykonanie dodatkowych badań... Kiedy otrzymałam wyniki, mój świat rozpadł się na miliony drobnych kawałeczków. Czytałam je i nie wierzyłam własnym oczom, wszystko wskazywało na to, że mój maluszek ma Zespół Downa!  Pierwsze uczucie? Ogromny szok i rozpacz. Chyba nikt nie jest w stanie przygotować się na taką informację. Każda mama marzy tylko o jednym – aby dziecko urodziło się zdrowe. Początkowo nie mogłam się pozbierać, jednak mój wspaniały mąż zapewnił mnie, że to nie jest koniec świata i że ze wszystkim damy obie radę. Zaczęłam więcej czytać o schorzeniu, z którym przyjdzie nam się mierzyć, starałam uspokoić i oswoić z nową rzeczywistością. Wtedy spadła na mnie lawina złych informacji… Kolejne badania wzbudziły podejrzenia, że synek urodzi się z wadą serca lub wrodzoną niedrożnością dwunastnicy! Udaliśmy się do poradni na dalszą diagnostykę, która potwierdziła, że zaraz po urodzeniu konieczna będzie pilna operacja dwunastnicy. Tak też się stało. Niezwłocznie po porodzie Maksiu został przewieziony do innego szpitala, gdzie lekarze, walcząc o jego życie, przeprowadzili zabieg usunięcia niedrożności. To był dla mnie najgorszy czas. Mogłam tylko przez chwilę potrzymać synka w objęciach, żeby następnie oddać go lekarzom... Kolejne dni po operacji Maksiu spędził w inkubatorze. Mogłam wtedy tylko przez dwie godziny dziennie, na zmianę z mężem, patrzeć na swoje dziecko i wspierać przez szybkę. Obserwowałam jego heroiczną walkę, marząc o dniu, w którym ten koszmar się skończy. W domu na Maksia czekała jego starsza siostra, która nie rozumiała, jak poważna jest sytuacja. Bardzo przeżywała, że Bóg nie obdarował jej zdrowym braciszkiem… Pękało mi serce.  Dzień kiedy finalnie mogłam zabrać synka do domu, był jednym z najpiękniejszych w moim życiu. Czułam, że wszystko zacznie wracać na dobre tory. Dotychczas dawaliśmy sobie radę – niestety koszty związane z licznymi wizytami u specjalistów i rehabilitacją, z czasem zaczęły nas przerastać. Dlatego zwracamy się z uprzejmą prośbą o wsparcie. Maksiu zasługuje na więcej, niż zaoferował mu okrutny los… Rodzice Maksia

304,00 zł ( 1,78% )
Brakuje: 16 718,00 zł
Iza Marciniec
3:20:18  do końca
Iza Marciniec , 5 lat

Potrzebna kolejna operacja❗️Podaruj Izuni normalne życie…

Nasza walka trwa… Pojawiły się trudności, jednak nie zamierzamy się poddawać – musimy działać dalej! Już tak wiele udało się osiągnąć, nie możemy pozwolić na to, by ciężko wypracowane efekty zostały zaprzepaszczone! Za jakiś czas Izunia pójdzie do szkoły. Mamy jedno marzenie – chcemy, by córeczka mogła słyszeć i rozwijać mowę. By mogła normalnie żyć… Izunia urodziła się ze zrośniętym przewodem słuchowym i niewykształconą małżowiną uszną lewego uszka oraz mocno zwężonym przewodem słuchowym prawego uszka. Powiedzieć, że diagnoza była dla nas szokiem, to mało... Izunia jest dziewczynką wyjątkową nie tylko dla nas, ale też dla medycyny… Jest jednym z niewielu dzieci w Polsce i na świecie urodzonych z mikrocją i atrezją uszną – wadami wrodzonymi uszu i przewodu słuchowego. Ogromne nadzieje pokładaliśmy na leczeniu operacyjnym w USA. Początkowo myśleliśmy, że podczas zabiegu uda się zrekonstruować małżowinę z lewej strony, a po półrocznej rehabilitacji – prawej. Niestety, tomografia komputerowa wykazała, że w prawym uszku jest guzowata zmiana – cholesteatoma! Rozwój perlaka mógłby spowodować uszkodzenie ucha wewnętrznego, a bez odpowiedniej ingerencji poważnie zagrozić zdrowiu naszego dziecka! Wtedy stało się jasne, że priorytetem jest operacja prawego ucha. W marcu zeszłego roku udało się wykonać operację odtworzenia przewodów słuchowych i usunąć perlaka.  Nie da się opisać słowami, jak ogromny stres nam towarzyszył… Nieumiejętne przeprowadzenie zabiegu mogło spowodować uszkodzenie nerwu twarzowego! Wiedzieliśmy jednak, że Iza jest w dobrych rękach i ta myśl dodawała nam otuchy.  Przed nami kolejny etap – rekonstrukcja małżowiny usznej. Córka obecnie ma całkowicie odsłonięty przewód słuchowy, który wymaga czyszczenia. Za każdym razem musimy jechać do Warszawy, a zabieg wykonywany jest pod narkozą. Po rozmowie z lekarzem specjalizującym się w rekonstrukcji małżowin usznych metodą MEDPOR  dowiedzieliśmy się, ze Izabela ma mikrocję obustronną. Prawe ucho to mikrocja II stopnia, a lewe mikrocja III stopnia. Na dzień dzisiejszy zdecydowaliśmy się na operację lewej strony i to na nią zbieramy fundusze. Kosztorys zwala z nóg, bo jest to ponad 200 tysięcy złotych. Musimy jednak zrobić wszystko, by operacja była możliwa… To, co udało się osiągnąć do tej pory, to Wasza zasługa. Jednak po raz kolejny znaleźliśmy się w trudnej sytuacji... Nasza córeczka ma szansę na normalną przyszłość. Dzięki walce, którą z nami podejmujecie, może jeszcze mieć szczęśliwe dzieciństwo. Jednak, aby było to możliwe, znów musimy poprosić o wsparcie. Potrzebna jest pełna mobilizacja, by nie stracić tego, co już udało nam się uzyskać! Rodzice Bądź z Izunią na Facebooku - KLIK Izuni możesz pomóc też przez LICYTACJE  

4 191,00 zł ( 1,78% )
Brakuje: 230 556,00 zł
Jurij Pyndus
3 dni do końca
Jurij Pyndus , 51 lat

W moim kraju jest wojna… Ja też walczę, ale z rakiem, który nie odpuszcza!

Bardzo ciężko przeszedłem zachorowanie na COVID-19. Kiedy w końcu wyzdrowiałem, byłem pewien, że najgorsze już za mną. Wróciłem do domu i liczyłem, że szybko wrócę także do normalnego życia… Chwilę później pojawił się u mnie nowy, wcześniej nieodczuwalny, silny ból. Myślałem, że przejdzie, że to jakieś powikłania. Niestety okazało się zupełnie inaczej, śmiertelnie poważniej...  Gdy ból stawał się już naprawdę nie do zniesienia, zwróciłem się do urologa. Po przeprowadzeniu wielu badań, po konsultacjach u innych lekarzy, w końcu usłyszałem przerażającą diagnozę. Okazało się, że mam nowotwór prostaty, który dał już przerzuty do kręgosłupa i w okolice pęcherza moczowego... Byłem przerażony! Trudno mi opisać co wtedy czułem. Dopiero dostałem nowe życie, a już słyszę o śmiertelnej chorobie… Wiele razy żałowałem osób, które dotknęła tak poważna choroba jak nowotwór… Ale nigdy nie spodziewałem się, że sam mogę być na ich miejscu.  W przypadku raka nie ma czasu na zastanawianie się, czy planowanie. Trzeba po prostu działać! Natychmiast poddałem się wielu badaniom i klasyfikacjom. Ostatecznie nadzieja pojawiła się w Turcji. To bardzo niesprawiedliwe uczucie, gdy na drodze do zdrowia stoi ściana w postaci braku pieniędzy. Chęci i motywacji do życia mam wiele, mam dla kogo walczyć. Tymczasem za chwilę może się okazać, że nie mam za co…  Zdaje sobie sprawę, że jest na świecie wielu potrzebujących. Dodatkowo nowotwór brzmi z reguły jak wyrok. W moim kraju jest wojna, ludzie zdrowi giną, walcząc za ojczyznę. W porównaniu z nimi jestem w bezpiecznym miejscu… Ale ja też codziennie boję się, że umrę.  Jestem przekonany, że mam siły do walki. Nie chce się jeszcze nigdzie wybierać. Po prostu chcę tu zostać i żyć! Obecnie jestem już po 2 dawkach chemioterapii, przede mną kolejne 6. Już wiem, że po zakończeniu cyklu, czeka mnie przynajmniej jedna, dodatkowa seria. Dlatego zwracam się z ogromną prośbą o pomoc. Twoje wsparcie może uratować mi życie. Dosłownie…  Nie mam czasu. Nowotwór nie czeka! Jurij

790,00 zł ( 1,78% )
Brakuje: 43 540,00 zł