Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Zlata Ignatiuk
Pilne!
Zlata Ignatiuk , 5 lat

PILNE: Moja córeczka umiera❗️Proszę, RATUJ JĄ❗️

Moja kochana córeczka była zdrowym i szczęśliwym dzieckiem. Codziennie swoim uśmiechem i bezgranicznie dobrym sercem sprawiała, że życie naszej rodziny stawało się coraz szczęśliwsze. Czułam, że mamy już wszystko i nic nie może tego zburzyć. Ale od kilku tygodni umieram ze strachu. Chyba nigdy niczego tak bardzo się nie bałam. Moje maleństwo, moja córeczka jest śmiertelnie chora! Nie stać mnie na leczenie ratujące jej życie. Jeśli teraz nie zbiorę pieniędzy, jeśli się nie uda, jej życie się zakończy… Pewnego dnia zauważyłam, że Zlata ma sparaliżowaną połowę twarzy. Zaczęła wymiotować, miała atak paniki. Wystraszyłam się, nie wiedziałam, co się z nią dzieje. Pojechałyśmy do szpitala. Tam usłyszałam słowa, których nie zapomnę do końca życia: "Pani córeczka ma raka pnia mózgu, przykro nam". Ugięły się pode mną nogi, przez chwilę nic do mnie nie docierało. Wszystko przestało mieć znaczenie. To jest jedna z form raka, której nie idzie zoperować ze względu na jej położenie. Lekarze nie będą w stanie dotrzeć tam, gdzie znajduje się guz, dlatego jedynym sposobem jest połączenie wielu różnych metod leczenia, atakujących guz.  Pojechaliśmy do Turcji i tam rozpoczęliśmy leczenie, które jest największą szansą na życie dla Zlaty. Terapia już teraz przynosi efekty. Córeczka czuje się lepiej. Ale jeśli nie opłacimy dalszego leczenia, lekarze je przerwą, a to doprowadzi do tragedii! Brak leczenia = pewna śmierć... Błagam, pomóżcie nam! Jesteśmy w Turcji, cały czas proszą nas o opłacenie rachunku, a ja po prostu nie mam z czego go opłacić. Sytuacja jest dramatyczna... W dzień i w nocy myślę tylko o tym, gdzie znaleźć środki na leczenie.  Tulę w ramionach córeczkę i chcę krzyczeć z rozpaczy. Zabija ją RAK, a mnie bezsilność, że jako mama nie mogę nic więcej zrobić... Proszę, pomóż nam! Mama

4 188,00 zł ( 1,94% )
Brakuje: 211 238,00 zł
Maciej Sieracki
Maciej Sieracki , 40 lat

Straciłem nogę, nie chcę tracić nadziei... Pomożesz mi wrócić do samodzielności❓

Ten wypadek zabrał mi bardzo wiele, ale przede wszystkim zabrał mi wolność. Nie mogę już robić tego, co kochałem – jeździć na rowerze podziwiając przyrodę, nie mogę już zarabiać na życie jako budowlaniec. Nie mogę się swobodnie poruszać, ponieważ nie mam nogi. Ciesze się, że żyję, ale niesamowicie trudno jest mi ruszyć z miejsca. Jestem młody, nie chcę utknąć na wózku, sam, bez dostępu do świata i środków na życie…  Amputowano mi nogę po wypadku, w którym 26.10.21 kierowca busa zajechał mi drogę.  Jechałem na skuterze i nie miałem zbyt wielu szans, żeby tego uniknąć. W szpitalu spędziłem ponad 3 miesiące. Leżałem tam unieruchomiony, patrząc całymi dniami w sufit. Nie wiedziałem wtedy jednak, że najgorsze dopiero przede mną.  Nie mogłem w to uwierzyć, że pewnego dnia obudziłem się bez nogi… Nie docierało to do mnie! Dopiero gdy próbowałem sam wstać… Łapałem się na tym, że moją pierwszą myślą rano było to, że dziś może wsiądę na rower… A za chwilę dochodziły do mnie fakty, które bezlitośnie przekreślały moją poranną myśl. Mieszkam w miejscowości oddalonej od jakiegokolwiek centrum. Dodatkowo, do mojego domu trzeba dojść drogą polną. Nie potrafiłem sobie wyobrazić, jak ja mam tę trasę pokonywać, jak się poruszać? Czy to oznacza, że już na zawsze zostałem uwięziony we własnym domu?  Cały czas potrzebuję pomocy innych osób, a przecież jestem młody i nie czuje się z tym faktem dobrze. To ja chciałbym pomagać innym… Na chwilę w tej tragicznej historii pojawił się powód do szczęścia. Pojawiła się szansa na samodzielność. Dzięki nowoczesnej protezie nogi mógłbym poruszać się prawie tak sprawnie, jak przed wypadkiem. Oczywiście dodatkowo potrzebna byłaby rehabilitacja, bo brak nogi, wpływa na całe ciało. Na postawę, siłę, sprawność…  Niestety… Gdy okazało się, ile to wszystko kosztuje, moja radość zgasła. To ogromna suma pieniędzy, o których mogę tylko pomarzyć. Nie mam żalu do sprawcy tego wypadku. Nie czuje nienawiści, chęci zemsty, czy kary. Zdążyłem mu nawet o tym powiedzieć.  Chciałbym tylko być znów sprawny, samodzielny i wolny. I zapomnieć o tym wszystkim… Zbiórka jest moją jedyną szansą, by to marzenie się spełniło. Bardzo proszę o pomoc. Bez Was sobie po prostu z tym nie poradzę. Nie zarobię sam tych pieniędzy, a im dłużej będę czekał, tym trudniej będzie zrealizować  Maciek

7 882,00 zł ( 1,93% )
Brakuje: 398 993,00 zł
Grzegorz Skalik
Grzegorz Skalik , 55 lat

Zawał prawie zabił mojego męża! Proszę, pomóż nam odzyskać dawne życie!

Niedawno spełniło się nasze marzenie i razem z Grzegorzem wzięliśmy ślub. Świat stał się jeszcze piękniejszy, a my przeżywaliśmy drugą młodość. Z okazji ślubu postanowiliśmy zrobić coś dla siebie i wybraliśmy się w podróż po Polsce. Planowaliśmy, gdzie moglibyśmy się udać i na jak długo. Nie podejrzewaliśmy, jak ogromny dramat rozegra się już niedługo… Nasze sielankowe życie zostało przerwane 22 listopada 2023 r. Tego dnia doznał zawału mięśnia sercowego. Byłam zdruzgotana, tego lęku i niepewności nie da się porównać z niczym innym... Zadzwoniłam po karetkę i podjęłam się reanimacji męża, aż do momentu przyjazdu specjalistów. Grzegorz został przewieziony do szpitala, gdzie toczyła się walka o jego życie. Po licznych zmaganiach udało się ustabilizować jego stan zdrowia. W wyniku niedotlenienia mózgu został uszkodzony środkowy układ nerwowy, odpowiadający za podstawowe czynności. Teraz próbuje na nowo nauczyć się jak jeść, pić, przełykać, poruszać dłońmi. Nie jest w stanie funkcjonować samodzielnie. Aktualnie walczymy o zagojenie się ran oraz odleżyn i mamy nadzieję na polepszenie się sytuacji.  Marzymy, by Grzegorz mógł odzyskać dawne życie. Mąż zawsze był bardzo ciepłą i sympatyczną osobą, która angażowała się w pomoc drugiemu człowiekowi.  Od lat interesował się też żużlem. Uwielbiał kibicować swoim ulubionym drużynom, zarażając entuzjazmem i podejściem resztę rodziny. Dziś chcielibyśmy zapewnić Grzegorzowi rehabilitację, która da szansę na wypracowanie postępu i postawienie kroków w stronę samodzielności. Niestety, odzyskanie sprawności będzie bardzo żmudne i kosztowne, a my nie jesteśmy przygotowani na takie koszty. Z całego serca proszę Was o pomoc. Każdy gest dobrego serca daje nam iskierkę nadziei na zdrowie, sprawność i lepszą przyszłość mojego męża!  Grzegorz ma przed sobą jeszcze wiele, wiele lat – nie pozwólmy, by spędził je, zmagając się z niepełnosprawnością! Żona Grzegorza, Małgorzata

3 876,00 zł ( 1,93% )
Brakuje: 196 734,00 zł
Alan Grzelak
Alan Grzelak , 5 lat

Tylko dalsze, kosztowne leczenie, diagnostyka i rehabilitacja dają szansę na poprawę... POMOCY🚨

Kochani Darczyńcy! Serdecznie dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednim etapie zbiórki! Wasza pomoc jest na wagę złota, zostaniecie z nami? Pragnę tylko jednego — by mój synek był po prostu zdrowy. Niestety, chociaż bardzo chciałabym móc wierzyć w cuda, wiem, że na razie nie ma skutecznego sposobu, by wyleczyć Alana. Gdy patrzę na mojego synka, marzę o tym, by mimo wszelkich przeciwności losu był szczęśliwym dzieckiem, który bez względu na chorobę będzie zawsze otoczony dobrymi i życzliwymi ludźmi.  Gdy Alan miał przyjść na świat, byłam pełna dobrych myśli, w których nie było miejsca na chorobę, tym bardziej na taką, która będzie mu towarzyszyć całe życie. Snułam plany na przyszłość, myślałam o tym, co mu pokażę, gdy już będzie obok mnie, wierząc głęboko w to, że naprawdę będzie dobrze. Dziś synek ma już 4 lata, a od tamtego czasu wiele się zmieniło... Alan zmaga się z duplikacją chromosomu 16 oraz 18 I dysmorfią twarzową. Możemy leczyć go tylko objawowo, prywatne wizyty syna odbywają się u lekarzy z odpowiednią wiedzą praktycznie z każdej specjalizacji. Dochodzi również neurologopeda ze względu na niezrozumiałą mowę, zajęcia z terapii SI, zajęcia z psychologiem oraz psychiatrą ze względu na zaburzenia zachowania. Synek jest opóźniony psychoruchowo, ma słaby przyrost masy, obniżoną odporność – bardzo często choruje.  Chcielibyśmy wykonać dodatkowe badania genetyczne WES 3+2, których koszt opiewa na kwotę 14900 ZŁOTYCH! Do tego dochodzi wydatek około 2 tysięcy miesięcznie na wizyty u specjalistów, dojazdy, badania, terapie i konsultacje. To wszystko bardzo obciąża nasz domowy budżet… Nie możemy się poddać. Dziękujemy za wsparcie i za to, że mogliśmy na Was liczyć w pierwszym etapie. Nieśmiało prosimy – zostańcie z nami! Wasza pomoc jest na wagę złota! Rodzice Alana

799,00 zł ( 1,92% )
Brakuje: 40 691,00 zł
Atussa Maryam Kanjabi
Pilne!
Atussa Maryam Kanjabi , 12 lat

Chemioterapia SPUSTOSZYŁA organizm mojej córeczki❗️RATUJ❗️

W łzach mojej córeczki odbijają się wszystkie rodzinne tragedie. Mocno przytulam ją do swojej piersi, powtarzając jak mantrę, że obronię ją przed każdym kolejnym zagrożeniem. Boję się, że kłamię. Tata Atusi nie żyje, a BIAŁACZKA chce odebrać jej życie. Znamy już gorzki smak straty. Mój mąż nie żyje, od kiedy córeczka skończyła rok. Miałam nadzieję, że już nic złego w życiu mnie nie spotka, że nie zmierzę się z kolejnym cierpieniem. Niestety, los miał inne plany… Jednego dnia u Atusi pojawiła się gorączka. Gdy jej stan zaczął się pogarszać, wiedziałam, że trzeba jak najszybciej interweniować. Zwróciłam się do lekarzy o pomoc, byłam przerażona. Gdy po badaniach krwi stwierdzono, że córka ma białaczkę, nie wiedziałam, co robić… Dlaczego padło na nas? Przecież ona miała tylko 9 lat... Wiadomość o chorobie dziecka jest najgorszą rzeczą, jaka może spotkać matkę! Przyjechałam do Turcji, żeby zapewnić swojemu jedynemu dziecku skuteczne leczenie. Za nami trzeci rok walki o życie Atusi. Jesteśmy w trakcie trudnej, skomplikowanej rehabilitacji. Mamy kontrolę i co tydzień chodzimy na badania.  Chemioterapia zniszczyła stawy biodrowe Atusi do tego stopnia, że córeczka porusza się wyłącznie na wózku inwalidzkim. Skarży się na ból stawów – niezależnie od położenia ciała. Po leczeniu gospodarka hormonalna przestała funkcjonować tak, jak powinna, a kości zrobiły się łamliwe. Wygląda to tak, jakby żrąca chemia je wypłukała. Każdy upadek wiąże się z ryzykiem tragedii. Moje dziecko nie zna już rzeczywistości bez bólu. Córce trzeba zapewnić endoprotezę stawów biodrowych. Jeśli nie zdążymy wykonać operacji na czas, córka na zawsze pozostanie w wózku inwalidzkim. Gdy Atusia płacze, często zadaje mi pytanie, czy jeszcze kiedykolwiek będzie mogła chodzić... Nie wiem, co jej odpowiedzieć. Koszt zabiegu jest ogromny. Nie wiem jak zebrać niezbędne środki. Moje serce codziennie pęka. Widzę, jak Atusia patrzy na biegające po klinice dzieci, sama zwijając się z bólu w szpitalnym łóżku. Ocieram każdą z jej łez, zastanawiając się, jak odmienić nasz los.  Bardzo proszę Was o pomoc. Mam tylko ją. Nie mogę patrzeć, jak moje dziecko cierpi. To mój cały świat. Drżę ze strachu, że ją stracę. Błagam, pomóż nam… Uratuj moje dziecko! Wpłać choć złotówkę lub przekaż tę zbiórkę dalej… Mama

787,00 zł ( 1,92% )
Brakuje: 40 192,00 zł
Elżbieta Giersberg
Elżbieta Giersberg , 70 lat

Mamo, wróć do nas! Trwa walka o zdrowie i sprawność Elżbiety – POMÓŻ❗️

Wszystko wydarzyło się 3 maja 2024 roku, do końca życia nie zapomnimy tego dnia. Mama długo nie wracała z porannej mszy, co bardzo nas zaniepokoiło. Nagle usłyszeliśmy dźwięk karetki, która zatrzymała się nieopodal naszego domu. Wyszliśmy na ulicę i okazało się, że przyjechali po naszą mamę! W jednej chwili nasze serca się zatrzymały. Mamę w stanie ciężkim przetransportowano do szpitala. Okazało się, że została potracona przez samochód. Doznała bardzo rozległych obrażeń ciała, w tym urazu czaszkowo-mózgowego, który realnie zagrażał jej życiu! Mama została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej, w której znajduje się do dziś. Przez całe życie mama ciężko pracowała… Wcześnie straciła męża, wychowała czwórkę dzieci. Pracowała w szpitalu jako laborantka. Kochała ludzi, zawsze miała ogromne serce do swoich pacjentów. Niestety niespodziewany wypadek odbił się brutalnie nie tylko na jej przyszłości, ale również rodziny. Nasz brat kilka lat wcześniej doznał udaru, który spowodował, że porusza się na wózku inwalidzkim. Mama zajmowała się niepełnosprawnym synem i pomagała mu przy czynnościach dnia codziennego… Nasze życie całkowicie się zmieniło.  Stan mamy niestety nadal pozostaje ciężki. Z całego serca pragniemy, aby do nas wróciła! Musimy zapewnić jej potrzebną pomoc, którą otrzymałaby w specjalistycznym ośrodku rehabilitacyjnym. Niestety koszt pobytu jest dla nas nieosiągalny i musimy prosić o wsparcie! Pomóżcie nam zawalczyć o zdrowie i sprawność mamy! Liczy się każda złotówka! Dzieci Elżbiety

3 718,00 zł ( 1,92% )
Brakuje: 189 665,00 zł
Wojtek Szymaniec
Wojtek Szymaniec , 8 lat

Nieznana choroba sprawiła, że rozwój naszego synka prawie całkowicie się zatrzymał❗️ Ratunku❗️

Nigdy nie sądziliśmy, że dotknie nas taki dramat. Ciąża przebiegała prawidłowo i powitaliśmy na świecie zupełnie zdrowego synka. Dlaczego Wojtuś nagle zachorował? Do dzisiaj ani my, ani lekarze nie znamy przyczyny. Nasz synek robi się coraz starszy, lecz jego rozwój prawie całkowicie się zatrzymał.  Do 6. miesiąca życia wszystko z naszym synkiem było w porządku. Byliśmy szczęśliwymi rodzicami. Po kilku dniach od narodzin zabraliśmy synka ze szpitala – zdrowego, pogodnego, wymarzonego… Wojtuś rósł i razem z tym rosły nasze serca. Aż do czasu, kiedy zauważyliśmy, że Wojtuś nie funkcjonuje tak, jak inne dzieci w jego wieku. Niepokojące objawy skierowały nas na wizytę do neurologa. Tam potwierdziło się, że rozwój synka jest opóźniony. Rozpoczęliśmy rehabilitację i pielgrzymki po lekarzach, aby zrozumieć, co dolega Wojtusiowi. Wszystkie wyniki wychodziły w porządku, nawet badania genetyczne nie wykazały mutacji żadnego genu. Mimo ciężkiej pracy Wojtuś zaczął siadać dopiero w wieku 18 miesięcy. Na własnych nóżkach stanął dopiero kiedy skończył dwa latka. Stwierdzono u niego opóźnienie psychoruchowe i obniżone napięcie ruchowe.  Cały czas odbijamy się od ściany, nie znając diagnozy stanu naszego synka. Wojtek nie chodzi samodzielnie – jedynie ze wsparciem. Ze względu na swoje trudności uczęszcza do szkoły specjalnej. Dodatkowo od 1,5 roku synek zmaga się z padaczką. Napady są długie i intensywne, a my wciąż szukamy sposobu, by zapanować nad chorobą. Początkowo zdarzały się średnio trzy razy w tygodniu!  Na szczęście Dzięki odpowiedniemu leczeniu udało się zmniejszyć ich częstotliwość i pojawiają się rzadziej – raz na dwa tygodnie.  Dziękujemy Wam za całe dotychczasowe wsparcie dla Wojtusia – dzięki niemu mogliśmy korzystać z rehabilitacji i świętować minimalne postępy. Niestety, nasza walka o zdrowie synka wciąż trwa i po raz kolejny musimy zwrócić się do Was z prośbą o pomoc. Każdy turnus rehabilitacyjny związany jest z wysokimi kosztami, jednak na ten moment to jedyna szansa na lepsze jutro Wojtusia. Dodatkowo cały czas szukamy przyczyny jego choroby, w czym mogą pomóc nam kosztowne badania genetyczne WES. Nie jesteśmy w stanie udźwignąć tak dużego ciężaru finansowego sami.  Tak jak wszyscy rodzice marzyliśmy, by nasze dziecko było zdrowe i rozwijało się prawidłowo. Niestety, każdego dnia musimy walczyć o drobne postępy – takie jak lepszy kontakt wzrokowy, samodzielne kroczki czy pierwsze słowa. Prosimy, wesprzyjcie nas w tej walce. Wierzymy, że z Waszą pomocą Wojtuś ma szansę na rozwój. Rodzice Wojtusia  

613,00 zł ( 1,92% )
Brakuje: 31 302,00 zł
Iwona Pietrzak
Iwona Pietrzak , 40 lat

Walka Iwony trwa! Pomóż wrócić jej do stanu sprzed choroby!

Nie potrafimy zrozumieć, jak nasza ukochana córka, przyjaciółka i siostrzenica ze zdrowej, sprawnej, spełniającej się kobiety, stała się osobą potrzebującą dwudziestoczterogodzinnej opieki. Tak bardzo pragniemy, by Iwona wróciła do stanu sprzed choroby… Potrzebna nam pomoc! Problemy ze zdrowiem Iwony zaczęły się z początkiem września 2024 roku. Infekcja bakterią E. coli doprowadziła do powstania zespołu hemolityczno-mocznicowego. Skutkiem było ciężkie uszkodzenie nerek oraz poważne uszkodzenie mózgu.  Lekarze walczyli o życie Iwony. Potrzebowała ogromnej ilości badań oraz dializ. Nie mogła sama oddychać. Spędziła w śpiączce sześć tygodni. Gdy się obudziła, już nic nie było takie samo… Dziś jest osobą, która nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować. Tylko dzięki rehabilitacji ma szansę na powrót do dawnego życia. Niestety, jej koszt jest ogromny. Nie tracimy wiary, że wyjdzie z tego obronną ręką. Potrzebujemy jednak pomocy w opłaceniu pobytu w ośrodku rehabilitacji, którego koszt wykracza poza nasze możliwości finansowe. Bez profesjonalnej rehabilitacji neurologicznej Iwona nie ma szans na powrót do dawnego funkcjonowania. Prosimy z całego serca o pomoc. W naszej walce liczy się każda złotówka. Każdemu dziękujemy za ofiarowane dobro i wsparcie. Najbliżsi Iwony

3 308,00 zł ( 1,91% )
Brakuje: 169 027,00 zł
Igor Kubik
Igor Kubik , 7 lat

WESPRZYJ Igorka w walce o lepsze jutro! By mógł się rozwijać, jak jego rówieśnicy!

Mój synek Igor, tak jak jego rówieśnicy, lubi układać wieże z klocków, spędzać czas z babcią, bawić się z kotem… Niestety jego dzieciństwo nie jest beztroskie. Każdego dnia musi walczyć o swoją przyszłość, bo los nie był dla niego łaskawy… Mój synek codziennie walczy z niewidzialnymi wrogami: autyzmem, niepełnosprawnością intelektualną oraz torbielą szyszynki. Godziny ćwiczeń i rehabilitacji, pobyty w wielu szpitalach, liczne wizyty specjalistyczne to przykra rzeczywistość Igorka, z którą każdego dnia się mierzy. Syn uczęszcza do specjalistycznego terapeutycznego, gdzie na co dzień objęty jest terapią. Bierze udział w zajęciach integracji sensorycznej, chodzi do logopedy, na terapię pedagogiczną z elementami terapii behawioralnej oraz rehabilitację. Na pierwszy rzut oka Igor wygląda na zdrowego chłopca, jednak zmaga się z wieloma problemami... Moim największym marzeniem jest, aby synek nie musiał w przyszłości borykać się z problemami związanymi z komunikacją. Pragnę, by mógł normalnie mówić i rozwijać się jak jego rówieśnicy. Jednak aby tak się stało Igorek potrzebuje turnusów rehabilitacyjnych i logopedycznych, terapii mowy i autyzmu, oraz kolejnych wizyt lekarskich. Samej jest mi bardzo ciężko sprostać tym wszystkim wyzwaniom, dlatego przychodzę z prośbą o pomoc. Wiem, że ze wsparciem ludzi dobrych serc, będę w stanie zapewnić mojemu dziecku specjalistyczną opiekę i lepszą przyszłość. Za każdą, nawet najmniejszą wpłatę – z całego serca DZIĘKUJĘ! Marika, mama Igora

1 119,00 zł ( 1,91% )
Brakuje: 57 392,00 zł