Walczyłam z NOWOTWOREM! Dziś muszę pokonać kolejne przeciwności... Pomóż!
Jestem Kasia i mam 20 lat. Mimo tak młodego wieku nie raz stawałam do walki o swoje zdrowie, a nawet życie. Gdy miałam 14 lat, stwierdzono u mnie anoreksją atypową. Wiedziałam, że muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, by zawalczyć o siebie do końca. Dzięki wydarzeniom z tamtego okresu nauczyłam się jeszcze bardziej doceniać życie. Gdy myślałam, że nic gorszego mnie nie spotka, los po raz kolejny wystawił mnie na próbę. Od 2018 roku niemal codziennie towarzyszyły mi bóle w okolicach karku, pod łopatkami oraz rozrywający ból rąk. To było uczucie, jakby ktoś próbował wyrwać mi ręce. Nie mogłam spać, a leki przeciwbólowe nie pomagały. W styczniu 2019 roku po raz pierwszy trafiłam do szpitala. Lekarze postanowili przeprowadzić tomografię komputerową. Niecały miesiąc później poznałam mrożącą krew w żyłach prawdę – zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy kości i chrząstki stawowej – kości kręgosłupa z przerzutami do szpiku kostnego i kości miednicy w IV stadium zaawansowania! Pamiętam ten moment, przyspieszone bicie serca, spływające łzy po policzku i przerażenie, którego nie dało się ukryć. Pamiętam zapłakaną siostrę i naszą rozmowę. Powiedziałam jej wtedy: „Nie płacz, bo to oznacza, że właśnie tracisz nadzieję”. Jak się później okazało te słowa miały dla mnie ogromną moc. To w dużej mierze one nie dopuściły do tego, abym nie cofnęła żadnego postawionego przez siebie naprzód kroku. Początki leczenia były trudne pod względem psychicznym i fizycznym. Przez dwa miesiące nie mogłam wstawać z łóżka ze względu na złamania kompresyjne kręgów. Przeszłam 6 ciężkich cykli chemioterapii, 8 cykli uzupełniających, radioterapię, megachemioterapię, autoprzeszczep szpiku, leczenie wzmacniające, rehabilitację, a także szereg badań. 2019 rok wiele mnie nauczył. Nie winię go za to, co w moim życiu się wydarzyło i nie chcę o tym zapominać. Stałam się jeszcze silniejsza. Ból mnie zahartował. Wiem, jak wielką wartość ma życie i jak bardzo jest kruche. Nie chcę go zmarnować, ale doceniać, kochać i szanować, żyć w zgodzie ze sobą oraz światem. Po prawie 2 latach zakończyłam leczenie onkologiczne. To jednak nie oznacza, że mogę "spać spokojnie". Już dwa razy lekarze podejrzewali u mnie wznowę, na szczęście za każdym razem był to fałszywy alarm. Agresywne leczenie onkologiczne niesie za sobą wiele niechcianych konsekwencji. Walczę z częstymi omdleniami i zaburzeniami hormonalnymi. Niekiedy mocniej odczuwam mrowienia w palcach lewej dłoni i prawej stopy, które są wynikiem uszkodzenia nerwów. Czasami odczuwam także cierpnięcie kręgosłupa, gdyż właśnie tam znajdowała się główna masa nowotworowa, która zajęła niemalże cały mój kręgosłup! Ze względu na moją przeszłość chorobową i ostatnie niepokojące wydarzenia związane ze zdrowiem, pojawiła się niedająca mi spokoju niepewność. Ponadto nie wiem, jak długo jeszcze będę mogła dojeżdżać karetką do szpitala na wizyty i badania kontrolne. Prawdopodobnie wkrótce będę musiała dojeżdżać transportem własnym, co będzie generować wysokie koszty. Regularnie odbywam także konsultacje z pozostałymi specjalistami: stomatologiem, ginekologiem, kardiologiem i endokrynologiem. Prywatne wizyty bardzo obciążają mój budżet. Dotychczasowe leczenie pochłonęło wiele pieniędzy. Nie mam wystarczających środków, by móc dalej z własnej kieszeni opłacać wszelkie badania, leki, suplementy czy konsultacje lekarskie. Zbiórka i Wasze wsparcie dodadzą mi otuchy i nadziei, że pieniądze nie staną się przeszkodą nie do pokonania. Za każdą pomoc i przekazaną złotówkę już teraz z całego serca bardzo Wam dziękuję! Kasia Kwota zbiórki jest szacunkowa