Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Anna Kazymowa
Anna Kazymowa , 20 lat

Wada genetyczna skazała mnie na życie pełne bólu... Potrzebna pilna operacja – POMÓŻ❗️

Przyszłam na świat z rzadką wadą genetyczną, która sprawiła, że każdy mój dzień przepełniony jest ogromnym bólem i cierpieniem… Pierwszą operację przeszłam jeszcze w dniu swoich narodzin. Nie wiem, jak to jest być zdrowym. Nie wiem, jak to jest normalnie widzieć, słyszeć czy oddychać. Nie wiem, jak to jest, gdy życie nie kręci się wokół kolejnych wizyt u specjalistów, przyjmowanych leków i marzeń o operacji, która może wszystko zmienić...  Od urodzenia zmagam się z Zespołem Goldenhara. To choroba powodująca wady rozwojowe – szczególnie żuchwy, oczu i uszy. Ze względu na deformację nie widzę, nie słyszę ani nie mogę oddychać prawidłowo. Na co dzień potrzebuję aparatu słuchowego, by jakkolwiek funkcjonować. Deformacja żuchwy nie tylko odbija się na moim stanie psychicznym, ale przede wszystkim powoduje ogromny ból. Tak prosta i codzienna czynność jak jedzenie sprawia mi potworne cierpienie.  Przez całe swoje dotychczasowe życie funkcjonuję jedynie dzięki silnym lekom. Nie mogę ich jednak stosować o wiele dłużej, ponieważ jest to szkodliwe dla narządów… Jedynym ratunkiem jest dla mnie operacja. Tylko ona może dać mi szansę na normalne funkcjonowanie i lepszą przyszłość – pomimo wady genetycznej. Przez paręnaście lat moja mama zbierała pieniądze, by w końcu móc ją opłacić. W 2022 roku byliśmy już bardzo blisko celu, lecz wtedy w Ukrainie wybuchła wojna. Pochłonęła cały dotychczas znany mi świat, odłożone pieniądze oraz nadzieję na lepszą przyszłość. Ze względu na to, że od wielu lat moje ciało jest obciążone lekami, operacja musi odbyć się w ciągu najbliższych 6 miesięcy.  Niestety, koszty operacji są zawrotne, a ja nie jestem w stanie udźwignąć ich samodzielnie. Nie dam rady uzbierać tak szybko tak ogromnych pieniędzy… Proszę, wyciągnijcie do mnie pomocną dłoń i pomóżcie przerwać koszmar mojej choroby genetycznej. Marzę, by móc być samodzielnie funkcjonować i żyć tak jak inni. Każda wpłata to dla mnie ogromna pomoc i nadzieja na lepsze jutro. Wierzę, że dobro wysłane w świat – wróci do Was podwójną mocą! Anna

2 645,00 zł ( 3,1% )
Brakuje: 82 462,00 zł
Dominik Wiórkiewicz
Dominik Wiórkiewicz , 3 latka

Walka o zdrowie i przyszłość Dominika trwa❗️Pomocy❗️

Nie tak wyobrażaliśmy sobie to wszystko… Nigdy nie sądziliśmy, że pierwsze lata życia naszego maleństwa będą wypełnione niekończącą się walką o jego zdrowie oraz tak ogromnym lękiem o jego przyszłość… Dominik przyszedł na świat w lipcu 2021 roku. Niestety, mimo ogromnej wiary w to, że wszystko będzie dobrze, u synka zdiagnozowano ubytek przegrody międzyprzedsionkowej, a z czasem brak oczekiwanego prawidłowego rozwoju fizjologicznego. Synek został skierowany na badania w kierunku SMA1. Tego, co przeżywaliśmy, czekając na wynik, nie da się opisać. Strach, drżenie rąk, pytania, co będzie dalej – to wszystko nie opuszczało nas na krok. Wynik pokazał, że to nie rdzeniowy zanik mięśni, jednak nie można wykluczyć, że w przyszłości okaże się pozytywny, gdyż na tym etapie postępowania diagnostycznego nie można wykluczyć obecności innych mutacji.  Dominikowi osłabły mięśnie jamy ustnej oraz prawa rączka. Syn potrzebuje ciągłej rehabilitacji i wizyt u wielu specjalistów m.in. kardiologa, neurologa, logopedy, czy psychologa. Dzięki Waszemu dotychczasowemu wsparciu Dominik mógł pojechać na turnus rehabilitacyjny, za co dziękujemy Wam z całego serca! Niestety, nasza walka o jego zdrowie trwa nadal... U Dominika występują problemy ze słuchem. Jest objęty stałą kontrolą laryngologa, ponieważ istnieje ryzyko utraty słuchu. Dodatkowo jesteśmy po badaniach w poradni psychologiczno-pedagogicznej, gdzie padł kolejny cios... Specjaliści podejrzewają u naszego synka autyzm. Dominik robi się coraz starszy, jest już po kolejnych konsultacjach neurologicznych, ponieważ mięśnie brzuszne i nóg bardzo osłabły. Neurolog podejrzewał u naszego maleństwa chorobę Pompego. Objawia się ona osłabioną siłą mięśniową, zawrotami głowy, a także powiększeniem wątroby i serca. Wykluczył stan noworodkowy choroby, który oznaczałby dla Dominika wyrok śmierci, jednak nie samą diagnozę... Dominik często łapie różne infekcje przez swój słaby stan zdrowia. Zaledwie 2 tygodnie temu nasz świat się załamał – trafiliśmy z synkiem do szpitala. Chore serduszko spowodowało niezwykle silny spadek saturacji, a my drżeliśmy o życie Dominika. Stał się cud – dzięki natychmiastowej reakcji lekarzy udało się go uratować i mogliśmy wrócić do domu. Ze względu na stan zdrowia lekarze zalecają, żeby synek był objęty stałą i intensywną rehabilitacją oraz aby jak najczęściej brał udział w turnusach. Niestety, koszt choćby jednego miesięcznego turnusu jest niezwykle wysoki. Z całego serca prosimy Was o pomoc dla naszego maleństwa. Musimy zawalczyć o jego zdrowie i przyszłość z całych sił – i to właśnie teraz! Na przeszkodzie stoją jednak pieniądze... Nie pozwólcie, by odebrało mu to szansę na lepsze jutro! Rodzice Dominika ___________________ Dominika możesz wesprzeć również przez licytacje ➡️ KLIK 

3 301,00 zł ( 3,1% )
Brakuje: 103 082,00 zł
Łukasz Ciuchnicki
Łukasz Ciuchnicki , 42 lata

To cud, że przeżył! Wesprzyj Łukasza w powrocie do zdrowia!

14 stycznia 2022 roku nagle zasłabłem na ulicy. Już w szpitalu okazało się, że przyczyną była zatorowość płucna. Moje serce zatrzymało się trzykrotnie! Od tamtej pory walczę o powrót do sprawności i życia, które tak kochałem! Po ponad dwóch latach w specjalistycznym ośrodku neurorehabilitacyjnym powoli odzyskuję sprawność.  Specjaliści z zakresu neurologii, kardiologii, fizjoterapii i logopedii, próbują stawiać mnie na nogi – dosłownie i w przenośni. 
Idzie im całkiem nieźle! Samodzielnie jem, wracam do pisania i powoli stawiam pierwsze kroki. Chodzenia nie ułatwia mi przykurcz stopy, którego nabawiłem się w trakcie ponad miesięcznej śpiączki. Na tyle silny, że wymagający operacji… Mimo kosztownej i czasochłonnej rehabilitacji wciąż potrzebuję całodobowej opieki i wsparcia przy prawie każdej, nawet najprostszej czynności. Dlatego nie mogę jeszcze opuścić ośrodka! Przede mną jeszcze długa, przewyższająca moje możliwości finansowe droga, dlatego z całego serca proszę o dalszą pomoc. Łukasz

6 600,00 zł ( 3,1% )
Brakuje: 206 166,00 zł
Krzysztof Bolewski
Krzysztof Bolewski , 28 lat

Nieustannie walczymy o przyszłość i samodzielność Krzyśka! Pomóż!

Krzysztof od urodzenia zmaga się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Choroba wpłynęła zarówno jego rozwój intelektualny, jak i fizyczny. Pomimo trudności nigdy się nie poddaje i stawia czoło przeciwnościom w walce o lepsze jutro. I my razem z nim walczymy o pierwszy samodzielny krok. Każdego dnia robimy wszystko, aby jakość życia Krzyśka była jak najlepsza. Według lekarzy istnieje spora szansa na to, że Krzysztof będzie w przyszłości bardziej samodzielny. Wymaga to przede wszystkim systematycznej pracy. Przez ostatnie półtora roku udało się zapewnić Krzyśkowi intensywną rehabilitację, aż 5 razy w tygodniu. To dla nas ogromne osiągnięcie, sczzególnie gdy widzimy, jak znacząco to wpływa na samodzielność i pewność siebie Krzyśka. Jednak aby postępy dalej się pojawiały, konieczna jest kontynuowanie przeprowadzanych do tej pory terapii. To kluczowe, aby Krzysiek mógł być coraz bardziej samodzielny. Ogromnym wsparciem, które otworzy nowe możliwości rozwoju, jest zakup nowoczesnego sprzętu rehabilitacyjnego i ortopedycznego. Bardzo zależy nam na zainstalowaniu uprzęży i poręczy, które pozwolą Krzyśkowi samodzielnie się poruszać po domu. Już raz pokazaliście, jak wielkie macie serca. To dzięki Wam mogliśmy zakupić schodołaz – Krzysio może teraz cieszyć się wolnością wyjść na zewnątrz. To Wasze wsparcie umożliwiło nam zainstalowanie barierek i poręczy do ćwiczeń. To Wy zapewniliście Krzyśkowi rehabilitację przez ten ostatni czas. Brak nam słów, by opisać, jak bardzo jesteśmy za to wdzięczni. Jednak nasza walka się jeszcze nie skończyła. Dzisiaj ponownie zwracamy się do Was z prośbą o pomoc. Mimo wielu postępów, przed Krzysiem jest jeszcze wiele wyzwań. Każda złotówka, każdy gest solidarności ma ogromne znaczenie. Każdy akt dobroci przybliża nas do celu. Razem zbudujmy dla Krzysia lepszą przyszłość. Mirosława, mama

495,00 zł ( 3,1% )
Brakuje: 15 463,00 zł
Ania Grajek
Ania Grajek , 3 latka

Całe życie Ani to walka! Pomóż małej dziewczynce wygrać zdrowie!

Nasza Ania jest krytycznie skrajnym wcześniakiem. Przyszła na świat w 28 tygodniu ciąży i płaci za to słoną cenę... Od samego początku walczy. Najpierw, by przeżyć, a teraz, by życie, które wygrała, było jak najlepsze. Spośród wielu trudności, z jakimi zmaga się córeczka, najbardziej uciążliwe są mózgowe porażenie dziecięce oraz zespół rzekomoopuszkowy. Ograniczają jej tak podstawowe czynności, jak poruszanie się czy jedzenie... To, co dla innych dzieci jest codziennością, dla Ani stanowi największe marzenie! Nigdy nie spodziewaliśmy się, że będziemy się cieszyć z tak małych rzeczy. Nie przypuszczaliśmy też, że doświadczymy strachu, który zdominuje naszą codzienność... Ania uczęszcza na rehabilitację, podczas której uczy się siadać, stawać na nóżki, gryźć, połykać... Specjaliści robią wszystko, by ulżyć jej cierpieniu, między innymi poprzez niwelowanie bolesnych przykurczy.  Widzimy kolejne efekty, które nadchodzą małymi kroczkami. Córcia coraz rzadziej krztusi się podczas jedzenia. To dla nas ogromna wygrana! Tak długo walczyliśmy, by sama mogła spożywać posiłki! Ania nie umie jeszcze samodzielnie usiąść, ale gdy jej w tym pomożemy, potrafi coraz dłużej wytrzymać w tej pozycji. Dzięki temu może oglądać świat z nowej perspektywy. Codziennie widzimy heroiczną pracę naszego dziecka. Jak wszyscy rodzice, chcemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by ją wesprzeć. Boimy się, jak będzie wyglądała przyszłość naszej córeczki! Ania ma szansę na poprawę sprawności dzięki dalszemu leczeniu i intensywnej rehabilitacji. Niestety, ich koszt jest ogromny i przekracza nasze możliwości finansowe. Dlatego z całego serca prosimy o pomoc!. Każda złotówka przybliża Anię do szansy na lepsze życie – pomoże nam zapewnić córeczce dalsze leczenie, terapię oraz rehabilitację. Każde wsparcie jest dla nas bezcenne. Rodzice ➡️ Ani możesz pomóc poprzez udział w LICYTACJACH – Licytacje dla Ani

3 287,00 zł ( 3,08% )
Brakuje: 103 096,00 zł
Małgorzata Wielgosz
Małgorzata Wielgosz , 44 lata

PILNE❗️Złośliwy NOWOTWÓR zaatakował mamę trójki dzieci – POMÓŻ❗️

Miałam marzenie. Chciałam razem z dziećmi wyjechać do rodziny na Mazury. Później wybudować tam mały domek i rozpocząć z moimi ukochanymi pociechami życie od nowa. I wtedy wszystko się zawaliło. Wszystkie pragnienia poszły w niepamięć, bo na drodze do naszego szczęścia, stanął najgorszy wróg… NOWOTWÓR! W styczniu tego roku, podczas badań kontrolnych, dowiedziałam się, że mam guza w piersi. Pierwsze uczucie? Kompletne niedowierzanie! Wiedziałam, że muszę działać szybko. Dzięki pomocy przyjaciół już następnego dnia byłam na wizycie u onkologa, który niezwłocznie skierował mnie na kolejne badania.  Kiedy usłyszałam finalną diagnozę, nogi mimowolnie ugięły mi się ze strachu. Nowotwór złośliwy naciekający z tendencją do szybkiego rozrostu… To nie mogło się dziać naprawdę!  Natychmiast została podjęta decyzja o wdrożeniu leczenia, gdyż guz powiększył się od ostatniego badania o około 2 cm! Tak mogłam sobie wyobrażać tylko najgorszy koszmar, a w głowie miałam gonitwę myśli… Wiedziałam tylko jedno: muszę być silna dla moich dzieci! Pierwszą chemię miałam podaną 16 lutego 2024 roku, następne dawki co kolejne dwa tygodnie. Kolejnym etapem leczenia będzie podawanie dwunastu dawek co tydzień. Po cyklu chemii planowana jest operacja usunięcia całej piersi z węzłami, które niestety również są zajęte przez tę okrutną chorobę.  Nawet nie jestem w stanie wybiec myślami tak daleko w przód. Obecnie nie mogę jeść, palą mnie jelita i żołądek, jestem bardzo osłabiona, a to przecież dopiero początek leczenia… Przed diagnozą onkologiczną, przez półtora roku, leczyłam się na boreliozę, przez co mój organizm jest dodatkowo mocno osłabiony… Choć przychodzi mi to z trudem, muszę spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać, że nie dam rady wygrać tej walki w pojedynkę. Zawsze starałam się dawać sobie radę sama, ale przy trójce dzieci i ich potrzebach, niestety nie stać mnie na leczenie wspomagające, które wzmacniałoby mój organizm pomiędzy kolejnymi cyklami chemioterapii. Chciałabym mieć możliwość wychowania moich dzieci: Ani, Bogusia i Zosi na mądrych i odważnych ludzi, którzy będą szanować każdego człowieka i kochać życie. Nie wyobrażam sobie, że choroba mogłaby mnie pokonać. Dlatego proszę Was z całych sił, pomóżcie mi pokonać nowotwór i wrócić do zdrowia! Jesteście moją jedyną nadzieją! Małgosia

2 630,00 zł ( 3,09% )
Brakuje: 82 477,00 zł
Hugo Osiewicz
Hugo Osiewicz , 2 latka

29 godzin bez wód płodowych - Hugo walczy z konsekwencjami ciężkiego porodu

Poród Hugo był bardzo ciężki. Zaczął się mniej więcej o czasie, bo w 37 tygodniu ciąży, ale niestety komplikacje przyniosły poważne skutki. Mój synek przez 29 godzin był w brzuchu bez wód płodowych. To jest główny powód niedotlenienia mózgu, z którego konsekwencjami teraz się mierzymy. Poza tym wszystkie wyniki były prawidłowe. Hugo dostał 10 punktów w skali Apgar i ważył 3 kilogramy.  Niestety przez niedotlenienie okołoporodowe synek jest trochę cofnięty w rozwoju. Jego umiejętności motoryczne w 3. miesiącu życia były na poziomie dziecka miesięcznego. Niestabilnie leży na pleckach, jest przekręcony bardziej w jedną stronę, nie skłania główki do klatki piersiowej. Już długo rehabilitujemy synka.  Efekty ćwiczeń są, ale bardzo powolne. Wiem, że przed nami jeszcze długa droga, by otrzepać się ze skutków ciężkiego porodu. Każda wizyta niesie za sobą koszty, które zsumowaną są ciężkie do opłacenia. Na ten moment Hugo rehabilitowany jest 3 razy w tygodniu. Do tego dochodzą koszty związane z neurologiem i badaniami. Hugo jest naszym drugim synkiem. Tak bardzo pragniemy, by rozwijał się prawidłowo, by w przyszłości bawił się ze starszym bratem. Bardzo prosimy o Twoją pomoc! Natalia, mama

3 287,00 zł ( 3,08% )
Brakuje: 103 096,00 zł
Patryk Wóz
Patryk Wóz , 12 lat

Patryk kryje pod tym uśmiechem wymagającą walkę o zdrowie. POMOCY!

Choć ciąża przebiegała pomyślnie i nikt nie zauważył żadnych nieprawidłowości, synek urodził się chory. Jego rozwój na początku przebiegał prawidłowo, dopiero w 18. miesiącu życia zauważyłam, że coś jest nie tak. Niepokoiło mnie, że Patryk zaczynał chodzić, dopiero gdy skończył 18 miesięcy. Lekarze próbowali mnie uspokajać, że wszystko jest w porządku i każde dziecko rozwija się w swoim czasie. Ja jednak wiedziałam, że coś jest nie tak. Pani w przedszkolu zasugerowała mi, żebym udała się z Patrykiem do poradni psychologiczno – pedagogicznej. Skierowano synka na terapię ręki, bo nie był w stanie sam utrzymać kredki przez dłuższy czas. Dopiero wtedy zdiagnozowano u Patryka Dystrofię mięśniową Duchenne'a. Badania genetyczne były tylko formalnością. Choroba z dnia na dzień postępuje. Spowodowała, że od dwóch lat Patryk porusza się jedynie na wózku inwalidzkim. Musi mieć zajęcia indywidualne i szereg terapii, które mają mu pomóc w tej wymagającej codzienności. Patryk jest pod opieką wielu specjalistów – kardiologa, pulmonologa, neurologa i ortopedy. Przyjmuje sterydy, przez co stale przybiera na wadze.  Naszą codzienność bardzo ułatwiłoby krzesło schodowe. Patryk mógłby się spokojnie przemieszczać po domu. Teraz jest to niemożliwe. Bardzo prosimy o pomoc! Choroba i tak już odebrała synkowi zbyt wiele. Napawa nas duma, bo pomimo trudności, Patryk jest bardzo pogodnym i wesołym chłopcem. To daje nam motywację do dalszej walki. Pomożecie? Rodzice Patryka

1 642,00 zł ( 3,08% )
Brakuje: 51 550,00 zł
Amelia Przybylska
Amelia Przybylska , 5 lat

Z porodówki prosto na OIOM ❗️ Amelia potrzebuje naszej pomocy!

Amelka urodziła się 18 lipca 2019 r. w 40 tygodniu ciąży, która przebiegała wzorowo. Niestety nie wszystko w życiu da się zaplanować i przewidzieć... Poród dzień, na który tak długo czekaliśmy z niecierpliwością, aby poznać naszą wymarzoną córeczkę, okazał się wielkim koszmarem. Pod koniec porodu tętno Amelki zaczęło zanikać, lekarze zaczęli walkę o jej życie. Córka przyszła na świat poprzez cesarskie cięcie w ciężkiej zamartwicy, dostając 0 pkt w sali Apgar i była 15 minut reanimowana, a następnie przewieziona do szpitala dziecięcego oddalonego o 30 km od nas, gdzie została podłączona do maszyny chłodzącej ,,cool cap,, na 72h, która miała pohamować zniszczenia w mózgu spowodowane niedotlenieniem. Nie słyszałam płaczu córeczki i nie wiedziałam, co się dzieje, czy w ogóle żyje. To nie miało tak być! Byłam przerażona i tak bardzo bezsilna, płakałam, błagając pielęgniarkę, aby powiedziała mi cokolwiek o stanie mojego dziecka. Tak niewiele brakowało, bym straciła ją, zanim zdążyłam poznać. W naszych głowach pojawiało się wiele pytań, co będzie dalej czy córka przeżyje w jakim będzie stanie już wtedy wiedzieliśmy, że nasze życie zmieni się o 180 stopni. Nie życzę żadnym rodzicom przechodzić przez takie piekło, kiedy jesteśmy bezsilni, widząc ból i przerażenie swojego dziecka, a nie możemy nic z tym zrobić. Po przewiezieniu Amelki na OIOM i podłączeniu wszystkich aparatur zaczęła się jej walka o życie. Po wejściu widok był przerażający i śni mi się do tej pory po nocach, kiedy wokół takiego maleństwa jest tyle różnorodnego sprzętu, rurek, kabelków i przede wszystkim śladów po wkłuciach igły, zaczynając od czubka główki, kończąc na piętkach. Żaden z lekarzy nie dawał Amelce szans na przeżycie, nie mówiąc o dalszym funkcjonowaniu. Nasz świat się zawalił. Serce pękało mi z rozpaczy, a łzy cisnęły się w oczy. Małą wojowniczką, bo tak możemy ją nazwać, mogliśmy odwiedzać dwa razy dziennie po godzinie i to był czas tylko dla nas, kiedy mogliśmy przywieść mleczko, rozmawiać i głaskać ją, aby czuła, że jesteśmy przy niej. Przyjeżdżając codziennie do szpitala, bardzo się denerwowałam, serce waliło jak oszalałe, a korytarz wydawał się kilometrową drogą podczas której w głowie pojawiała się prośba o dobre wiadomości o stanie zdrowia Amelci. Amelia w szpitalu walczyła o życie przez miesiąc i już wtedy zaczęła swoje pierwsze rehabilitacje, które były kontynuowane przeze mnie w domu 4 razy dziennie oraz dodatkowo 5 razy w tygodniu prywatnie. Nasz każdy dzień wyglądał tak samo rehabilitacja przeplatana spaniem i jedzeniem córeczki, która dodatkowo przy każdym karmieniu dławiła się, ponieważ nie miała odruchu ssania i połykania. ALE BYŁO WARTO!!! Amelcia jest bardzo pogodną i mądrą dziewczynką, która robi bardzo duże postępy dzięki rehabilitacją, takim jak NDT, Vojta , wymuszoną terapią ręki, medekiem, mikropolaryzacja mózgu, elektrostymulacją, neurologopedią i osteopatią . Obecnie nasza wojowniczka ma 3 latka i mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe, refluks żołądkowo przełykowy oraz wzmożone napięcie mięśniowe. Bardzo długo czekaliśmy z założeniem zbiórki, ponieważ nie czuliśmy się na tyle, aby kogokolwiek prosić o pomoc dla naszego dziecka. Jednak przyszedł taki czas kiedy nasze oszczędności się kończą i nie jesteśmy w stanie zapewnić takiej rehabilitacji jakiej wymaga, dlatego bardzo Was kochani prosimy o pomoc w walce o lepszą przyszłość Amelki.

9 845,00 zł ( 3,08% )
Brakuje: 309 304,00 zł