Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Joanna Schmidt
Joanna Schmidt , 35 lat

Marzę tylko o tym, by odzyskać sprawność! Pomoc dla Joanny!

Jestem Joanna i mam 34 lata. Chcę podzielić się z Wami moją historią. Około 2,5 roku temu doznałam skręcenia kolana. Z pozoru zwykła kontuzja do dziś uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie. Potrzebuje operacji. Bardzo proszę o pomoc w jej opłaceniu! W kwietniu 2022 przeszłam artroskopię. Zabieg nie przyniósł zamierzonych efektów i powrotu do pełnej sprawności. Dalej próbowałam leczyć nogę, ale nie przyniosło to poprawy, jej stan się pogarsza. Mam zaawansowane zwyrodnienie, nadwichnięcia rzepki, zniekształcone kolano. Lekarz zadecydował o wszczepieniu endoprotezy. Niestety każdy szpital, do którego się udaje, odmawia leczenia, tłumacząc to moim zbyt młodym wiekiem... Dlatego muszę przejść zabieg prywatnie! To wiąże się z dużymi kosztami...  Bardzo proszę o wsparcie! Mam już dość życia z tym okropnym bólem i z ograniczeniami w codziennym funkcjonowaniu. Chcę być sprawną matką dla mojego dziecka i po prostu normalnie żyć!  Najniższa krajowa, którą zarabiam, pozwala tylko na zapłacenie bieżących rachunków i codzienne wydatki. Nie stać mnie na leczenie i dojazdy do specjalistów. Proszę o pomoc! Każda, nawet najmniejsza wpłata będzie na wagę złota! Dziękuje za przeczytanie mojej historii i wierzę, że pomożecie mi wrócić do sprawności. Joanna

1 011,00 zł ( 3,16% )
Brakuje: 30 904,00 zł
Daryna Stepaniszczewa
Daryna Stepaniszczewa , 7 lat

Bez Waszej pomocy moją córeczkę czeka straszna przyszłość! Błagam o ratunek!

Od urodzenia moich ukochanych bliźniaczek czekam na dzień, w którym będę mogła położyć się spać z myślą, że nic im nie grozi. Niestety, ten scenariusz może nigdy się nie spełnić. Jedna z córeczek, Darusia, zmaga się z wieloma chorobami. Każdego dnia zastanawiam się, dlaczego los doświadczył tak dotkliwie? Ciąża przebiegała książkowo. Mimo tego Darynka i Alinka urodziły się jako wcześniaczki, w dwudziestym ósmym tygodniu ciąży. Były drobniutkie. Zaraz po urodzeniu zabrano je na oddział intensywnej opieki, gdzie zostały podłączone do respiratora. Już w pierwszym miesiącu życia Darynka zachorowała na ciężkie zapalenie płuc. W trakcie choroby zdarzył się wylew krwi do mózgu – najpierw pierwszego, później drugiego, a następnie trzeciego stopnia. Zabieg wprowadzenia drenażu odbył się dopiero wtedy, gdy głowa zaczęła gwałtownie rosnąć. Powstałe wodogłowie doprowadziło do padaczki, MPD i oczopląsu. Byłam załamana. W jednej chwili radość z narodzenia córeczek zmieniła się w strach o to, co przyniesie przyszłość. Darusia musi uczęszczać na rehabilitację. Przez codzienne napady padaczki przestała się rozwijać. Wszystkie dotychczasowe postępy zostały zniweczone. Lekarze podjęli decyzję o zwiększeniu dawki leków, które bierze, ale to nie wystarcza… Tu nikt nie jest w stanie jej pomóc. Napady padaczkowe codziennie zabijają jej komórki mózgowe! Naszą jedyną nadzieją jest diagnostyka i leczenie w hiszpańskiej klinice. To szansa na osiągnięcie ogromnych postępów w stanie Darynki. Niestety, koszt całego przedsięwzięcia jest ogromny. Bardzo proszę Was o pomoc. Będę wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy gest! Mama Darusi

3 516,00 zł ( 3,16% )
Brakuje: 107 727,00 zł
Wiktor Kotowicz
Wiktor Kotowicz , 12 lat

Otoczenie nie zawsze rozumie, że to choroba – Wiktor potrzebuje wsparcia❗️

Mój Wiktor z jednej strony jest otwartym, bardzo kontaktowym 12-latkiem, lubi klocki LEGO, bo są dla niego wyzwaniem… A druga strona to codzienne zmagania z rzadką chorobą genetyczną – ataksją rdzeniowo-móżdżkową SCA 29. Choruje od samego początku. Synek ma zaburzenia równowagi i koordynacji ruchowej, nieskoordynowane i niezborne ruchy, zaburzenia chodu, ruchu gałek ocznych oraz skandowaną mowę, tak jakby się zacinał albo mówił sylabowo. Do tego obniżone napięcie mięśni posturalnych, problem z wykonywaniem precyzyjnych czynności i drżenie rąk. Ta lista zdaje się nie mieć końca, a los niestety nie patrzy czy w teczce z diagnozami jest jeszcze miejsce. Synek bardzo szybko się męczy, bo „w gratisie” otrzymał też nieszczelną przegrodę międzyprzedsionkową, którą na szczęście już zamknięto implantem i Wiktor jest pod stałą opieką kardiologiczną. W praktyce wygląda to tak, że bardzo często upada, stąd częste kontuzje i rany. Otoczenie nie zawsze rozumie, że jest to spowodowane chorobą. A wiem, że mój synek chce tylko żyć jak inni. To jest też to, czego ja pragnę dla niego. Niestety, choroba mówi inaczej. Nie ma na nią lekarstwa, jest natomiast nieprzerwana i systematyczna rehabilitacja, która daje szansę na prawie „normalne" życie. Obecnie obserwujemy oznaki regresu, gdyż czynności rehabilitacyjne i pielęgnacyjne, które dotąd dawały zadowalające efekty, już nie wystarczają! Stąd potrzeba większej liczby rehabilitacji i uzupełnienie sprzętu rehabilitacyjnego w domu, aby maksymalnie ograniczyć ból, a w miarę możliwości ograniczyć postęp choroby. To nierówna walka, która zabiera wiele małych rzeczy i ostatecznie zamyka przed moim dzieckiem drzwi do zdrowia. Problemy ze spaniem, z poruszaniem się, równowagą, koncentracją i tym samym zamykanie się w sobie… Kumulacja tego wszystkiego jest ciężarem nie do wytrzymania. Dlatego tak bardzo potrzebna nam pomoc, by przynajmniej koszty leczenia i sprzętu nie dołączyły do tej armii dolegliwości. Izabela, mama Wiktora

3 116,00 zł ( 3,14% )
Brakuje: 95 821,00 zł
Marek Tomala
Pilne!
Marek Tomala , 61 lat

"Ja i NOWOTWÓR? To musi być pomyłka..." - tak pomyślałem. Myliłem się - RATUNKU❗️

Prowadziłem aktywny i zdrowy styl życia. Pracowałem fizycznie jako operator wózków widłowych oraz pełniłem rolę głowy rodziny. Uwielbiałem podróżować, zwiedzać kraje oraz spędzać czas z wnuczką. Niestety los postanowił to zmienić… Nazywam się Marek Tomala. Jestem mężem, ojcem trójki dzieci oraz szczęśliwym dziadkiem. Mieszkam w Wąsowie z żoną Justyną i najmłodszym synem. 5 lipca tego roku spełniając swoje obowiązki w gospodarstwie domowym, poczułem się źle. Postanowiłem pójść odpocząć. Myślałem, że to chwilowe, jednak wieczorem pojawiły się wymioty, a budząc się rankiem następnego dnia, zobaczyłem, że na mojej lewej nodze jest guzek. Wraz z żoną Justyną pojechaliśmy do lekarza rodzinnego, który zasugerował, zerwanie mięśnia. Żeby jednak potwierdzić diagnozę, lekarz skierował mnie do ortopedy, który miał inne podejrzenie – zadecydował o wykonaniu rezonansu magnetycznego. Konsultując to z lekarzem rodzinnym założono mi kartę DILO i wyznaczono wizytę do chirurga onkologa w Poznaniu. To, co tam usłyszałem, brzmiało jak najstraszniejszy wyrok…  "Podejrzewamy u pana NOWOTWÓR..." Gdy usłyszałem te potworne słowa, nogi ugięły mi się w kolanach, a czas zatrzymał w miejscu. Nigdy nie zapomnę ciszy, jakże wymownej i przerażającej. Była to cisza pełna szoku i niedowierzania... Nie mogłem w to uwierzyć. Ja i NOWOTWÓR? To musi być pomyłka... - pomyślałem. Zlecono mi szereg kolejnych badań oraz biopsję. Po tym musiałem udać się do Warszawy do NIO. 19 listopada 2024 r. odbyło się konsylium, gdzie potwierdzono chorobę. Przekazano mi plan leczenia i w tym samym dniu wykonano kolejne badania. W dalszym ciągu nie mogłem uwierzyć w to, co mówią do mnie lekarze, dlaczego ja? Dlaczego akurat mnie to spotkało... Zaczynam walkę… walkę o życie, bym mógł znów cieszyć się rodziną, wnuczką, bym mógł podróżować oraz wrócić do pracy, którą uwielbiałem.  Niestety koszty, które ponoszę, tocząc walkę o życie, zaczynają przekraczać moje możliwości. Tak bardzo pragnę żyć… Mam wspaniałą żonę, mam dzieci i wnuczkę, które są dla mnie całym życiem. To oni dają mi motywację oraz siłę do walki z tym potworem. Proszę o pomoc... Marek Tomala

2 681,00 zł ( 3,15% )
Brakuje: 82 426,00 zł
Wiesław Aftowicz
Wiesław Aftowicz , 71 lat

Tata przeżył ZAWAŁ i UDAR w ciągu tygodnia❗️

Mój tata jest cudownym człowiekiem, który wiele razy bezinteresownie pomagał potrzebującym. Otwierał swoje serce, by wesprzeć tych, którzy tego potrzebowali. Teraz on sam znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Wigilia, dzień, w którym wszyscy powinni być razem, cieszyć się tym wyjątkowym czasem i celebrować. Dla nas zamienił się w koszmar… Tata doznał nagłego, rozległego zawału serca, a tydzień później, dzień przed Sylwestrem, rozległego prawostronnego udaru wraz z afazją. Przebywał w szpitalu kardiologicznym i neurologicznym, w którym lekarze walczyli o jego życie. Tata cierpi na niewydolność serca i miażdżycę, a w wyniku tych tragicznych wydarzeń, również na niedowład prawostronny! Bardzo dużo rozumie, ale sam ma problem z komunikacją. Musimy wszystkiego uczyć go od nowa, nagły zawał i udar sprawiły, że wszystkie umiejętności, które posiadał – zniknęły! Obecnie tata znajduje się w ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie przechodzi intensywną rehabilitację, szereg ćwiczeń i zajęć terapeutycznych. Rokowania są dobre, a tata walczy jak tylko może i nie poddaje się. Niestety intensywna rehabilitacja, która jest niezbędna, generuje ogromne koszty! Bardzo prosimy o wsparcie. Tata, który zawsze dla wszystkich otwierał swoje serce, teraz sam potrzebuje pomocy. Prosimy, nie zostawiajcie go w tej trudnej sytuacji. Każda złotówka jest na wagę złota! Syn Wiesława

1 005,00 zł ( 3,14% )
Brakuje: 30 910,00 zł
Agatka Kowalewska i Ola Ziółkowska
Agatka Kowalewska i Ola Ziółkowska , 4 latka

Nasze córeczki walczą z licznymi diagnozami! Pomóż!

Marzyliśmy o wielkiej, szczęśliwej rodzinie. Każdego dnia walczymy, by dzieci miały jak najlepsze szanse, na dobrą przyszłość. Nie jest to jednak proste zadanie, bo nasze córeczki zmagają się z wieloma problemami zdrowotnymi... Nasza starsza córka – Aleksandra, od 3 roku życia cierpi na epilepsję. Ma również zdiagnozowany autyzm dziecięcy. Jednak największym problemem jest niepełnosprawność fizyczna… U Oli stwierdzono chorobę Scheuermanna oraz dyskopatię kręgosłupa. Łamią się nasze serca, gdy widzimy, jak dolegliwości bólowe utrudniają naszemu dziecku normalne funkcjonowanie.  Córka będzie musiała przejść operację kręgosłupa (osteotomię z usztywnieniem). Wiemy, że ratunkiem dla naszego dziecka jest intensywna rehabilitacja, jednak Ola nie zakwalifikowała się na turnus rehabilitacyjny... Ponad wszystko zależy nam, aby mogła otrzymać konieczne wsparcie, jednak nie stać nas na opłacenie turnusu, ani zapewnienie dalszej fizjoterapii. Szczególnie że to jedynie kropla w morzu potrzeb naszej rodziny…  Gdy nasza córka Agatka skończyła 2 lata, również zdiagnozowano u niej autyzm. Do dziś towarzyszą jej zaburzenia mowy. Swoje potrzeby komunikuje w sposób niewerbalny, korzystając z wypożyczonego sprzętu „mówik”. Gdyby nie komunikacja alternatywna, nie zrozumielibyśmy potrzeb naszej córeczki.  Agatka ma też zaburzenia integracji sensorycznej, atopowe zapalenie skóry i liczne alergie pokarmowe. Lekarze podejrzewają u niej rzadką chorobę – mukopolisacharydozę. Obecnie jesteśmy w trakcie diagnostyki. Nie ukrywamy, że obawiamy się tej choroby, gdyż terapia jest bardzo kosztowna. Wydatki spowodowane stanem zdrowia naszych dzieci, zaczynają nas przerastać. Dlatego prosimy o wsparcie… O iskierkę nadziei, która pomoże nam w walce z tak trudnymi chorobami córeczek. Każda wpłata to dla nas nieoceniona pomoc, za którą z całego serca dziękujemy! Rodzice

906,00 zł ( 3,14% )
Brakuje: 27 882,00 zł
Sławomir Ziółkowski
Sławomir Ziółkowski , 51 lat

Tylko rehabilitacja może mi pomóc w walce z ALS❗️Pomocy❗️

W listopadzie 2023 roku otrzymałem diagnozę stwardnienia zanikowego bocznego. To był dla mnie szok. W pewnym momencie zacząłem utykać na jedną nogę i wtedy nawet przez myśl mi nie przeszło, że taka błahostka stanie się początkiem walki o sprawność. Stwardnienie zanikowe boczne to postępująca choroba neurodegeneracyjna. Stopniowo prowadzi do utraty zdolności kontrolowania mięśni, do trudności w chodzeniu, mówieniu, jedzeniu i, ostatecznie, oddychaniu. W takiej sytuacji każda forma wsparcia staje się niezmiernie istotna. Niestety, moja sytuacja zdrowotna pogarsza się z dnia na dzień. Przeprowadziłem się z Warszawy, próbując znaleźć nowe miejsce i siłę do kontynuowania pracy. Jednak choroba sprawiła, że to niemożliwe. Nie ma leku, ale bardzo chciałbym znaleźć dobrą rehabilitację, która pomogłaby mi powstrzymać rozwój choroby. Niestety, nie jest refundowana. Koszty są ogromne, a ja nie jestem w stanie samodzielnie sprostać tym wyzwaniom. Już nie jestem w stanie pracować. Jestem jeszcze w stanie chodzić, ale choroba stopniowo odbiera mi kontrolę nad ciałem. Dlatego zdecydowałem się sięgnąć po Waszą pomoc. Każda kwota, którą zechcecie przekazać, jest dla mnie jak promyk nadziei na poprawę stanu zdrowia. Sławomir

1 673,00 zł ( 3,14% )
Brakuje: 51 519,00 zł
Waldemar Kościan
Waldemar Kościan , 54 lata

Wózek to mój nieodłączny towarzysz. Proszę, pomóż być mi samodzielnym i aktywnym!

Dziękuję za dotychczasowe wsparcie! Niestety, dalej nie udało się uzbierać środków potrzebnych do zakupu nowego wózka. Bardzo proszę o pomoc! Moja historia Jestem Waldemar i mam 52 lata. Od 36 lat poruszam się na wózku. Stał się on moimi nogami, nieodłącznym towarzyszem. Jest dla mnie nie tylko sprzętem, ale przede wszystkim zapewnia swobodę i samodzielność. Mieszkam sam, pracuję i działam społecznie: stworzyłem portal internetowy dla osób z niepełnosprawnościami.  Moim celem jest zakup nowego, specjalistycznego wózka inwalidzkiego, który będzie lepiej dostosowany do moich potrzeb. Obecnie walczę ze starym, wysłużonym, awaryjnym wózkiem, który zamiast zapewniać mi bezpieczeństwo, powoduje mnóstwo problemów i zagrożeń. Znów muszę więc martwić się o przyszłość… Tak jak buty dla zdrowej osoby muszą być dopasowane do indywidualnych wymiarów, tak wózek inwalidzki musi być dostosowany do wielu czynników, takich jak wzrost, waga, szerokość. Dzięki temu zyskam dodatkowy komfort i niezależność. Z powodu postępującej spastyki mięśni, potrzebuję także regularnej, intensywnej rehabilitacji, która pomaga mi zwalczać postęp choroby. Niestety, koszty związane z zakupem wózka i rehabilitacją są bardzo wysokie. Dlatego zwracam się do Ciebie o pomoc. Twoje wsparcie, niezależnie od wielkości, ma ogromne znaczenie. Z góry dziękuję za Twoją hojność i otwarte serce. Każdy gest dobroci sprawia, że świat staje się lepszy. Wierzę, że dobro waraca - dziś Ty pomagasz mi, a jutro ktoś pomoże Tobie. Waldemar

832,00 zł ( 3,12% )
Brakuje: 25 764,00 zł
Damian Łusiak
3 dni do końca
Damian Łusiak , 40 lat

Czasu nie da się cofnąć, ale wciąż możemy zawalczyć o sprawność mojego brata!

13.12.2020 – data, którą zapamiętamy do końca życia. To właśnie tego dnia w strasznym wypadku samochodowym ucierpiał mój brat Damian. Ciężko wracać do czasów, w których wszystko było inaczej. Każdego dnia błagam o to, by los, choć na chwilę się do nas uśmiechnął... Damian ma dopiero 36 lat. Przed nim jeszcze całe życie. Życzliwy i pozytywnie nastawiony do życia, z ogromnym gronem przyjaciół. Fachowiec w swojej dziedzinie. Przed wypadkiem prowadził spokojne życie – pracował, spotykał się ze znajomymi, miał marzenia, oddawał się swoim pasją.  Wypadek w jednej sekundzie obrócił życie Damiana o 180 stopni. Zabrał wszelkie marzenia, plany i chęć do życia. Damian tuż przed Świętami Bożego Narodzenia przyjechał z Niemiec do domu, zobaczyć się z bliskimi. Wracając, uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu – jako pasażer jednego z aut ucierpiał najbardziej... Doznał podwójnej amputacji nóg, wielu urazów wewnętrznych oraz poważnego złamania miednicy, a także skomplikowanego złamania prawej ręki… Za nim kilka operacji, w tym ratującej życie. Jednak, aby mój brat w pełni mógł dojść do siebie, wymaga intensywnej rehabilitacji, pomocy lekarzy i specjalistów.  Damian ma ogromną chęć i wolę walki. Mimo to bywają te gorsze dni, w których zamyka się w sobie i nie ma ochoty z nikim rozmawiać. Marzenia o normalności, wyjściu z domu i spotkaniu się ze znajomymi są ogromne. Czasami są motorem napędowym do działania, czasami tworzą jeszcze większą tęsknotę za tym co było… A już nie wróci.  Damian jest w domu. W pierwszej kolejności potrzebuje wsparcia finansowego, by mógł rozpocząć rehabilitację i zakupić protezy obu nóg. Cały czas trwają diagnostyki, by dopasować te odpowiednie, które nie obciążą już i tak bardzo mocno zniszczonej miednicy.  Dlatego zwracamy się o pomoc i wsparcie. Wierzę, że dobro wraca! Dorota – siostra Damiana. ➡️ Damianowi można pomóc biorąc udział w LICYTACJACH

7 450,00 zł ( 3,11% )
Brakuje: 231 785,00 zł