Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Władysław Horbatiuk
Władysław Horbatiuk , 16 lat

SMA odbiera Władkowi siły... Proszę, pomóż!

Jestem mamą Władka, mojego kochanego 14-latka, który choruje na rdzeniowy zanik mięśni (SMA). Przez chorobę, całe życie mojego dziecka to ogromne cierpienie… Syn urodził się zdrowy, wszystkie wyniki badań były dobre. Ze szpitala wyszliśmy już na trzeci dzień po porodzie. Niestety po kilku miesiącach zaczęłam zauważać, że dzieje się coś złego i Władek nie rozwija się prawidłowo. Po przeprowadzeniu testów genetycznych okazało się, że synek ma SMA typu II. Pierwsze tygodnie od diagnozy to prawdziwy szok i totalna frustracja. Jak to możliwe, że moje dziecko jest chore na nieuleczalną chorobę? Czy to oznacza, że nie dożyje do swoich pierwszych urodzin? Kolejne pytania krążyły w mojej głowie… Ale nie poddałam się. Dzwoniłam do wszystkich możliwych lekarzy, pytałam ich, co da się zrobić. Podjęliśmy jednak leczenie komórkami macierzystymi. Specjaliści powiedzieli, że choroba nie powinna postępować, ale nie dawali też żadnych gwarancji. Potem zaczęła się intensywna rehabilitacja, masaże, gimnastyka, zabiegi. I tak jest do dzisiaj. 20 lutego 2023 roku, syn miał operację skoliozy, wszczepiono mu specjalne implanty. Operacja była skomplikowana, trwała aż 8 godzin. Zabieg zostawił ślad na zdrowiu syna. Bardzo schudł, a biorąc pod uwagę jego diagnozę, jest to niebezpieczne. Ostatnio poczuł się lepiej, ćwiczy na rowerku rehabilitacyjnym, może sam jeść, siedzieć (chociaż tylko z podparciem). Niestety, nie wstaje i nie przewraca się na bok – nie ma na to siły. Po operacji potrzebuje ciągłej rehabilitacji, zajęć na basenie. Jest nam niezwykle trudno. Mieszkamy w Kijowie, do którego przeprowadziliśmy się niedawno przez wojnę. Nasz dom został zniszczony… Choroba postępuje i zabiera Władkowi siły. Jego mięśnie codziennie stają się coraz słabsze. Niestety, leki, których potrzebuje, nie są refundowane. Dlatego bardzo Was proszę, pomóżcie nam zatrzymać tę straszną chorobę! Kateryna, mama

10 143,00 zł ( 3,32% )
Brakuje: 295 177,00 zł
Svitlana Jabłońska
Svitlana Jabłońska , 35 lat

Matka dwójki dzieci kontra stwardnienie rozsiane! Ratujemy Svietlane!

Rok temu niespodziewanie trafiłam do szpitala. Paraliż nogi i ręki nie zwiastował niczego dobrego. To wtedy rozpoczęła się moja przygoda z hospitalizacją i walką o sprawną przyszłość. Gdy poznałam diagnozę, poczułam jedno – okrutne przerażenie. Staram się nie dopuszczać do siebie czarnych myśli, ale ciężko żyć w cieniu choroby… Po gruntownych badaniach okazało się, że zmagam się ze stwardnieniem rozsianym. Ta wiadomość była dla mnie szokiem. Przecież mam dopiero 32 lata, wspaniałego męża i dwójkę dzieci, które potrzebują sprawnej mamy.  Moja rodzina jest dla mnie ogromnym wsparciem, ale także motywacją. Wiem, że nie mogę ich zawieść. Muszę walczyć! Dlatego nie zwlekałam w poszukiwaniach miejsca, które mogłoby mnie uratować. I tak by móc zatrzymać postępy choroby rozpoczęłam leczenie w Grecji. Przywrócono funkcjonalność ciała i dano nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży. Teraz muszę przejść drugi cykl leczenia, aby choroba nie miała szans dalej się rozwijać. Na domiar złego w mojej ojczyźnie, w Ukrainie wybuchła wojna, przez co sama z dziećmi musiałam uciekać do Polski. To trudne sytuacja. W jednym momencie walczę z chorobą, w drugim modlę się, by najgorszy czas dla mojej ojczyzny minął… Bardzo boję się o moich najbliższych.  Sama nie jestem w stanie zarobić na leczenie, które jest bardzo drogie, a powinnam je kontynuować natychmiast, by zatrzymać stwardnienie rozsiane i nie zaprzepaścić tego, co już udało się osiągnąć. Dlatego z całego serca i ze wszystkich sił proszę, pomóż mi… Teraz, jak nigdy dotąd, potrzebują wsparcia. Walczę nie tylko dla siebie – walczę dla mojej ukochanej rodziny, bez której nie potrafię żyć! Svitlana

2 418,00 zł ( 3,31% )
Brakuje: 70 452,00 zł
Sebastian Gmerek
Sebastian Gmerek , 6 lat

Synek był jeszcze mały, gdy doznał wylewu krwi do mózgu❗️ Nadal potrzebna jest pomoc!

Potrzeby narastają, a my próbujemy zrobić wszystko, aby zapewnić naszemu dziecku odpowiednie wsparcie. Niestety, koszty są coraz większe i znacznie przekraczają nasze możliwości…  Martwimy się co będzie dalej. Prosimy o pomoc! Nasza historia: Pewnego dnia, drzemka Sebastiana trwała dłużej niż zwykle. Przestraszyliśmy się, bo nie mogliśmy dobudzić synka. Nagle dostał silnych drgawek, a oczy wywróciły się, pokazując same białka. Byliśmy przerażeni i baliśmy się, że stracimy go na zawsze... Gdy Sebastianek przyszedł na świat, życie pokazało oblicze, którego wcześniej nie znaliśmy… W trakcie porodu pojawiły się komplikacje, Sebastian przestał oddychać. Wszystko wokół działo się szybko. Bardzo czekaliśmy na moment, gdy weźmiemy w ramiona synka i  będziemy mogli go przytulić.  Pierwszy miesiąc po wyjściu ze szpitala, Sebuś był bardzo płaczliwy i niespokojny. Próbowaliśmy wszystkich możliwych sposobów,  ale żaden nie przynosił ukojenia. Wizyty lekarskie również nie rozwiązywały problemu. Martwiliśmy się, bo nie wiedzieliśmy, jak pomóc własnemu dziecku. Prawda wyszła na jaw, gdy jego życie wisiało na włosku. Przeprowadzone badania w szpitalu wykazały wylew krwi do mózgu, skrzepy, wodogłowie pokrwotoczne oraz napady padaczkowe w wyniku tak rozległych i niewykrytych uszkodzeń główki. Przeszedł aż siedem operacji, w tym założenie zastawki w mózgu. Nie mieliśmy pojęcia, w jaki sposób synek będzie się rozwijał. Natomiast wiedzieliśmy, że zrobimy wszystko, by ratować go przed konsekwencjami tych strasznych wydarzeń. Przez cały czas staraliśmy się zapewnić synkowi jak najlepszą opiekę wielu specjalistów. Aż w końcu przyszedł ten dzień, kiedy stanęliśmy przed okropnym wyborem, z których zajęć musimy zrezygnować! Brak funduszy sprawił, że nie jesteśmy już w stanie zapewnić wieloaspektowej pomocy naszemu dziecku.  Musieliśmy więc zrezygnować z rehabilitacji, aby Sebastian mógł chodzić na zajęcia z integracji sensorycznej. Koszty po prostu nas przerosły… Synek ma słabe rączki, a jego chód jest chwiejny. Niestety rozwój intelektualny także jest opóźniony, a Sebuś nie jest świadomy do końca otoczenia… Jednak naszym największym wrogiem jest padaczka. Każdy napad niesie ze sobą ryzyko negatywnego wpływu na dalszy rozwój oraz porażenia jego malutkiego ciała! Życie bardzo nas doświadczyło, a choroba syna wszystko skomplikowała. Mieliśmy nadzieję, że sami zdołamy zapewnić naszemu dziecku jak najlepszą pomoc i terapię, ale rzeczywistość nas przerosła. Nie cofniemy czasu, ale możemy i chcemy walczyć o zdrowie naszego synka. Każda złotówka to zaplanowanie terapii na dłuższy okres czasu i szybsze postępy. Wierzymy, że jeszcze uda się odwrócić skutki tych koszmarnych wydarzeń! Prosimy, zostańcie z nami! Rodzice Sebastianka

846,00 zł ( 3,31% )
Brakuje: 24 686,00 zł
Dorota Płażalska
Dorota Płażalska , 37 lat

Proszę, pomóż mi uratować moją żonę…❗️

Moja żona to radosna, młoda kobieta, która uwielbiała tańczyć, dbała o naszą rodzinę… Bardzo kocha zwierzęta, a zwłaszcza koty. Mamy w domu aż 4 kociaki i tak toczyło się nasze życie – zwyczajnie i szczęśliwie. Aż do dnia 23 czerwca 2021 roku. Wtedy właśnie Dorota doznała udaru niedokrwiennego z hemiparezą prawostronną. Na szczęście dzięki wysiłkom lekarzy udało się uratować jej życie. Zaczęła nawet poruszać się o balkoniku po swoim domu! Powoli nabierała sił i wszyscy z nadzieją patrzyliśmy w przyszłość. Wierzyłem, że będzie dobrze. W końcu Dorota to silna kobieta.  Niestety, kilka miesięcy po tym zdarzeniu otrzymaliśmy kolejny cios – Dorota zachorowała na Covid. Według lekarzy uszkodził w jej osłabionym organizmie układ nerwowy i stwierdzono polineuropatię obwodową. Dorotka nie mogła z bólu chodzić ani nic chwycić, nie biorąc wcześniej leków. Żona nie poddawała się jednak. Chodziła na rehabilitacje i ćwiczyła w domu. Znów zaczynało być tak dobrze, że odstawiła balkonik i poruszała się pewniej po domu! Byłem z niej dumny! Wiedziałem, że tyle już przeszła, tyle przeszkód pokonała, tyle bólu przeżyła i dała radę!  Powtarzałem, że teraz już będzie tylko dobrze, że już nic złego się nie wydarzy. Trzeci cios zaatakował na początku tego roku, dokładnie 15 stycznia. Dorotka źle się poczuła i została zabrana karetką na SOR. Stwierdzono wtedy niski poziom potasu w organizmie. Po otrzymaniu leków i kroplówki wypisano ją i skierowano do lekarza rodzinnego, jednak nie dotarła tam – nie zdążyła. W domu straciła przytomność. Wezwane pogotowie ponownie zabrało ją na SOR, a do szpitala dotarła już w stanie ciężkim. Moja żona przebywa aktualnie na oddziale śpiączkowym. Na razie nie ma z nią kontaktu, ale po obudzeniu będzie potrzebowała intensywnej rehabilitacji. Koszt turnusu, w którym będzie musiała uczestniczyć, to ponad 25 tys., a czeka ją wiele miesięcy terapii… Dla nas to niewyobrażalna suma. Ale muszę ją zebrać, muszę działać, by Dorota miała szansę do nas wrócić zdrowa i sprawna.  Proszę, pomóż mi uratować moją żonę… Marcin, mąż

7 031,00 zł ( 3,31% )
Brakuje: 205 267,00 zł
Pawełek i Natalia Juroszek
Pawełek i Natalia Juroszek , 16 lat

POMOCY❗️Trwa wymagająca walka o zdrowie Pawła 🚨

Kochani! Serdecznie dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednich etapach... Niestety potrzebujemy Was nadal... Wasze wsparcie jest dla nas na wagę złota! Nasza historia: 15 LAT. TYLE ZAJĘŁA NAM DIAGNOSTYKA SYNA. Ciągle szukaliśmy przyczyny pogarszającego się stanu zdrowia syna. Prawie każda infekcja kończyła się pobytem w szpitalu. To spędzało nam sen z powiek... Po wielu specjalistycznych badaniach stwierdzono u niego: zespół PANDAS, padaczkę lekooporną i zaburzenia integracji sensorycznej...  Są dni, kiedy Pawełek wpada w ataki, które wywołują u niego silną agresję. Po dłuższej chwili uspokaja się i wtedy zachowuje się jak małe bezbronne dziecko, nie pamięta, co zrobił.   Dzięki Waszemu wsparciu mogliśmy rozpocząć leczenie, zapewnić bieżące potrzeby i zorganizować turnusy rehabilitacyjne. Niestety koszty wciąż rosną, sami nie damy rady... Moje dziecko cierpi każdego dnia z powodu bólu głowy i mięśni. Każda infekcja to realne zagrożenie dla jego zdrowia. Każdej towarzyszą tiki, które utrudniają mu funkcjonowanie.  Paweł ma nauczanie indywidualne, bo nie jest w stanie chodzić do szkoły. Nie ma kontaktu z rówieśnikami. Stracił umiejętność jeżdżenia na rowerze i zamiast cieszyć się życiem i spędzać czas ze znajomymi jako nastolatek, Paweł większość dni spędza w łóżku, na pobytach w szpitalu, wizytach u lekarzy i badaniach. Wymaga stałej i systematycznej rehabilitacji.  Synek jest coraz słabszy. Obawiam się, że niebawem przestanie chodzić... Boję się, że moje dziecko zostanie skazane na życie na wózku.  Leczenie pochłania ogromne kwoty, których nigdy nie będziemy w stanie uzbierać sami! Ponownie zwracamy się z prośbą o wsparcie. Wasza pomoc jest naszym ratunkiem... Nie przechodźcie obojętnie! Rodzice Pawła

13 919,00 zł ( 3,3% )
Brakuje: 407 110,00 zł
Amelia Dobkowska
Amelia Dobkowska , 17 lat

Babcia stała się jej mamą - Pomóżmy im walczyć o każdy dzień❗️

Dziękuję za każdą, nawet najmniejsza pomoc i proszę, zostań! Jestem babcią Amelki. Mamy siebie nawzajem i moją znikomą emeryturę... Zdrowie mojej wnuczki zależy od posiadanych pieniędzy... Co mam zrobić? Jak ją ratować?  Nasza historia: Pęka mi serce na myśl o tym, jak duże nieszczęście dotknęło moją wnuczkę. Cała lista chorób to jedno. Fakt, że nie może się nią opiekować własna mama – to drugie. Jestem babcią Amelki. Jej mama po porodzie ma uszkodzony kręgosłup, dlatego nie może zajmować się tak chorym dzieckiem. Jestem coraz starsza, mam coraz mniej sił, a Amelka przecież cały czas rośnie. Potrzebuję Twojej pomocy, by nasze życie mogło być chociaż trochę łatwiejsze.  Amelka urodziła się  mózgowym porażeniem dziecięcym, ma niedowłady rączek i nóżek. Dodatkowo cierpi na padaczkę, astmę, alergię pokarmową. Mnóstwo diagnoz to wynik tego, że przyszła na świat  niedotleniona.   Lekarze nie dawali jej szans na kontakt, sugerowali, że wnuczka będzie “roślinką”. Tymczasem Amelka się komunikuje, okazuje uczucia, emocje i bywa nadambitna. Ona po prostu kocha życie i chce je mieć! Tego moglibyśmy się od niej uczyć...  Niestety, prawo tak działa, że żyjemy z Ami za 2 000 złotych emerytury. Nie przysługuje mi świadczenie pielęgnacyjne... Czekamy na cud, który nie przychodzi!  Wiem, że z roku na rok będę coraz słabsza. Już teraz noszenie wnuczki bywa ponad moje siły, dlatego zdecydowałam się poprosić o pomoc. Możemy otrzymać dofinansowanie z PFRON-u na auto dostosowane do potrzeb dziecka. Mieszkamy na wsi, a każde zajęcia oddalone są o kilkanaście kilometrów.  Dofinansowanie to jedno, ale potrzebna jest spora wpłata własna...  Amelka potrzebuje rehabilitacji, na którą również zaczyna brakować pieniędzy. Wkładam wszystkie siły, jakie mam, by pomóc Amelce. Proszę, pomóż uczynić nasze życie, łatwiejszym! Bez Ciebie nie damy sobie rady! Nie wiem, co będzie. Boję się...  Teresa, babcia Amelki

3 860,00 zł ( 3,29% )
Brakuje: 113 162,00 zł
Adela Rodak-Rodrigues
Adela Rodak-Rodrigues , 7 lat

Choroba niszczy mózg mojego dziecka! Błagam, pomóż nam!

Adela urodziła się zdrowa. W wieku 8. miesięcy mówiła już około 8. słów. Gdy skończyła 10 miesięcy, zaczęła chodzić. Była dzieckiem wesołym, inteligentnym, ciekawym życia i bardzo kontaktowym. Gdy córka skończyła 17 miesięcy, zaczęliśmy tracić z nią kontakt. Przestała nas zauważać, było jej wszystko jedno, z kim zostaje w domu i nie cieszyła się jak dawniej z naszej obecności. Przestała zauważać zwierzęta i otaczających ją ludzi. Przestała mówić i się uśmiechać. Pojawiły się niepokojące tiki, echolalie, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, zachowania opozycyjno-buntownicze i lęki. Podczas ataku paniki Adela potrafi biec na oślep, krzyczeć, położyć się na ulicy i płakać. Po trzech latach szukania przyczyn został potwierdzony zespół PANS, który powoduje nieprawidłowości układu odpornościowego. Powoduje, że w organizmie mojej córki produkowane są przeciwciała, które atakują mózg i niszczą go. Zespół PANS daje objawy choroby psychicznej, ale nią nie jest! Leczenie psychiatryczne w tym wypadku nie pomaga, jest to choroba neurologiczna. Każda infekcja to regres w zachowaniu, rozwoju, objawiający się lekami, obsesjami i natręctwami. Adela musi być poddana kosztownej terapii immunoglobulinami. Wierzę, że ten lek przywróci Adele do zdrowia i da jej szansę na samodzielne i szczęśliwe życie. Dlatego proszę Cię z całego serca, pomóż mi uratować moje dziecko. Pomóż nam i uratuj życie mojej Adelki. Agnieszka, mama

14 049,00 zł ( 3,29% )
Brakuje: 412 334,00 zł
Sofia Bielous
Sofia Bielous , 7 lat

Sofijka musi nadrobić 1,5 roku względem rówieśników... Nie zrobi tego bez pomocy❗️

Sofia jest naszym jedynym dzieckiem, na jej narodziny czekaliśmy jak na największe święto. Niestety, poród nie przebiegał pomyślnie, przez traumy porodowe córeczka nie potrafiła od razu wziąć oddechu i zapłakać... Chwil grozy, po której lekarze nas uspakajali. Doszli do wniosku, że wszystko jest dobrze i możemy wracać do domu. Szybko się okazało, że jednak nie wszystko było dobrze, a wręcz było coraz gorzej. Mając ledwo 5 miesięcy, córka nie trzymała główki. Odwiedziliśmy neurologa, zaczęliśmy kurs masażu i zajęcia na basenie. Lekarze bardzo długo nie byli w stanie określić, co jest przyczyną zatrzymania w rozwoju. Dopiero gdy Sofijka skończyła 3 lata, padła diagnoza: odległe skutki urazów porodowych w postaci zaburzenia koordynacji, mowy, motoryki; dyspraksja, deformacja stóp. Innymi słowami, rozwój córki jest opóźniony o około 1,5 roku! Sofia dopiero niedawno nauczyła się mówić prostymi zdaniami, ale nadal nie umie sama się ubrać, założyć butów. Nasza dziewczynka nosi specjalne obuwie, żeby walczyć ze schorzeniami ortopedyczne. Chodzi na pływanie i hipoterapię, oraz rehabilitację. Widoczne są postępy, ale dużo jeszcze przed nami.  Żeby zaadaptować się w społeczeństwie, córka potrzebuje rehabilitacji. W rodzinie pracuje tylko mąż, ja zajmuję się córką. Cały budżet rodziny był podporządkowany potrzebom Sofijki. Teraz, z rozpoczęciem wojny, tata stracił pracę. Nie dopuszczamy do siebie myśli, że Sofia straciła szansę na normalne życie. Nie możemy się poddać!  Błagam, pomóż nam! Mimo wszystko musimy zawalczyć o szczęście córeczki. Rodzice Sofii  

488,00 zł ( 3,28% )
Brakuje: 14 352,00 zł
Wiesława Janusz
Wiesława Janusz , 74 lata

Okrutna choroba wyniszcza organizm mojej mamy❗️RATUNKU❗️

Choroba, z jaką musi mierzyć się moja mama, jest niezwykle wyczerpująca i trudna. Zawsze była pełną energii, radosną kobietą. Niestety, choroba stopniowo zaczęła odbierać jej sprawność i dotychczasowe życie… Problemy zdrowotne mojej mamy zaczęły się w grudniu 2023 roku. Pierwszym niepokojącym sygnałem był znaczny spadek wagi. Z czasem mama chudła już coraz bardziej, a prawa strona jej ciała mniej się ruszała. Pojawiły się u niej też problemy z mową. Długo i niestety bezskutecznie szukaliśmy jednoznacznej diagnozy. Mama przeszła niezbędne badania, była na wielu wizytach u różnych specjalistów, jednak przez długi czas żaden nie potrafił dokładnie stwierdzić, co jej dolega. Wreszcie, w październiku 2024 roku u mamy zdiagnozowano stwardnienie zanikowe boczne! Diagnoza była ogromnym ciosem i szokiem. Na chorobę mamy nie ma leku. Jedynym ratunkiem i nadzieją jest specjalistyczna rehabilitacja i terapia, która złagodzi dolegliwości mamy, pomoże spowolnić rozwój choroby i zachowa choć część sprawności, która jej pozostała… Przed moją mamą długa i ciężka walka o zdrowie i lepszą codzienność. Chcę ją wspierać w tym wszystkim najlepiej, jak mogę! Staram się zapewnić mamie niezbędne sprzęty, ćwiczę z nią także w domu. Jednak najlepsze efekty przynoszą zajęcia ze specjalistami, które niestety są ogromnym kosztem… Stwardnienie zanikowe boczne to okrutna choroba, która każdego dnia kawałek po kawałku odbiera mojej mamie zdrowie i sprawność. Kiedy wtargnęła do naszej codzienności, wraz z nią pojawił się strach, ból i żal… Nie mogę pozwolić, by tak wyglądało życie ukochanej osoby! Walka o zdrowie mamy jest trudna i bardzo kosztowna. Tak bardzo chciałabym jej pomóc, jednak sama nie dam rady. Z całego serca proszę, wesprzyjcie moją mamę, by miała szansę na lepszą sprawność! Każda złotówka będzie na wagę złota! Hanna, córka Wiesławy

1 390,00 zł ( 3,26% )
Brakuje: 41 164,00 zł