Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Danuta Wieruszewska
Danuta Wieruszewska , 60 lat

Los nie był łaskawy dla Danuty. Tylko z Twoją pomocą może się odmienić!

Zawsze starałam się być osobą aktywną i samodzielną. Pracowałam i wiodłam szczęśliwe życie. Niestety, kilka lat temu wszystko posypało się jak domek z kart, a los niespodziewanie zabrał mi zdrowie, ukochanego mężczyznę i nadzieję na powrót lepszych czasów! Moje problemy zdrowotne zaczęły się na początku 2019 roku, kiedy doznałam udaru. To był prawdziwy koszmar! Diagnozy lekarzy nie napawały optymizmem. Usłyszałam wtedy, że nigdy nie wstanę z łóżka! Nie mogłam uwierzyć w tak czarny scenariusz. Kiedy trafiłam na oddział rehabilitacyjny, rozpoczęłam intensywne ćwiczenia, a zarazem walkę o powrót do sprawności. W końcu udało mi się nie tylko wstać, ale zacząć chodzić z pomocą kuli! Była to pierwsza oznaka mojej samodzielności! Niestety, szczęście nie trwało długo… Okazało się, że udar był tylko początkiem piekła. W październiku 2019 roku, mój partner Andrzej, po wielu latach leczenia przegrał walkę z rakiem płuc. Byłam zdruzgotana, bo zawsze był dla mnie ogromnym wsparciem. Została mi tylko moja ukochana córka. Oprócz niej nie mam już nikogo… Choroby moja i Andrzeja generowały duże wydatki. Szybko pojawiły się problemy finansowe. Potem, po jego śmierci, było jeszcze gorzej… Musiałam wyprowadzić się z domu, w którym razem mieszkaliśmy. Moja córeczka, która sama zmaga się z problemami zdrowotnymi, pomogła mi znaleźć mieszkanie i zorganizowała przeprowadzkę. Wierzyłam, że wszystko w końcu zacznie się układać. Tak bardzo się myliłam… Kiedy życie wreszcie powoli zaczynało wracać na dobre tory, nieszczęśliwie przewróciłam się i złamałam biodro. Konieczna była operacja. Potem przez długi czas leżałam w łóżku. Efekty mojej wcześniejszej rehabilitacji przepadły i znów musiałam zacząć wszystko od nowa! Dzięki Waszej pomocy dokonałam czegoś, co wydawało mi się niemożliwe – wróciłam do intensywnych ćwiczeń rehabilitacyjnych i znów mogłam się poruszać! Jestem Wam za to niezmiernie wdzięczna! Niestety, ponownie muszę zwrócić się z prośbą o wsparcie… Moja renta jest niewielka, a potrzeby wciąż rosną. Leki, wynajem mieszkania, opłacenie opiekunki, bez której nie dam rady funkcjonować… Wydatki zaczęły przekraczać moje możliwości. Bardzo pomocny byłby dla mnie także schodołaz, jednak na ten moment mogę o nim tylko pomarzyć. Wierzę, że z Waszą pomocą będę mogła dalej walczyć o swoją sprawność. Będę wdzięczna za każdą wpłatę! Danuta

1 091,00 zł ( 3,37% )
Brakuje: 31 234,00 zł
Artur Wąsowicz
Artur Wąsowicz , 50 lat

Straciłem nogę w wypadku. Znów chcę chodzić!

Powrót do Polski  po ponad 20 latach pracy za granicą był naszym marzeniem, który niestety nagle zmienił się w koszmar. Wystarczyła chwila, splot nieszczęśliwych zdarzeń. Na początku tego roku miałem bardzo poważny wypadek samochodowy, który niemal nie zabrała mnie z tego świata. Przeżyłem, jestem tu wciąż wśród żywych, ale cena, jaką zapłaciłem, jest ogromna. Nie ma już sprawności, nie ma samodzielności. Jest amputowana powyżej kolana lewa noga i majacząca gdzieś w oddali nadzieja na podniesienie się z wózka. Z dnia na dzień nasze poukładane i spokojne życie zmieniło się drastycznie o 180 stopni. By ratować moje życie, lekarze podjęli decyzję dramatyczną i, niestety nieodwołalną. Była noga, nie ma nogi. Dodatkowo potrzaskana została również kość udowa prawej nogi oraz kości krętarzowe obu nóg, a także złamany piąty kręg lędźwiowy. Mnie i mojej żonie zawalił się świat. Nagle przychodzi taka sytuacja, że trzeba na nowo zdefiniować swoje cele, plany, oczekiwania od życia. Niewiele osób zastanawia się nad tak prostymi rzeczami, jak pójście do łazienki, czy wzięcie prysznica. Kiedy jednak spędzasz wiele tygodni przykuty do łóżka z koniecznością zmieniania pampersa, wtedy pierwszy samodzielny prysznic znaczy więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Każdy człowiek po utracie kończyny cierpi na bóle fantomowe. Wydaje się to niemożliwe, bo boli cię noga, bądź ręka, której fizycznie nie ma, a jednak daje mocno o sobie znać właściwie "zza światów". To, że jej nie odzyskam, jest oczywiste, ale na szczęście przyszło nam żyć w XXI wieku, gdzie utraconą nogę można zastąpić specjalistyczną protezą, która często sprawuje się równie dobrze, co własna kończyna. Problemem są jednak pieniądze... Pracując jeszcze za granicą, wielokrotnie zdarzało mi się wspomagać osoby potrzebujące. Dzisiaj to ja jestem po tej potrzebującej stronie, ale mam przecież dopiero 46 lat i mnóstwo planów oraz chęci do życia. Im bardziej stanę się sprawny i samodzielny, tym mniejszym obciążeniem będę dla najbliższych. Dlatego opowiadam ci swoją historię, pokazuję zdjęcia i proszę o pomoc. Mówią, że dobro powraca, mam nadzieję, że każdy okazany przez Was gest dobroci, powróci do Was z nawiązką. Artur

18 230,00 zł ( 3,36% )
Brakuje: 523 032,00 zł
Malwina Rucińska
Malwina Rucińska , 37 lat

Malwinę potrącił samochód. Trwa jej walka o sprawność!

Są momenty, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć ani w żaden sposób zaplanować. To chwile, które nagle wywracają naszą rzeczywistość do góry nogami i już nic nie da się zmienić. Nie da się cofnąć czasu i uniknąć splotu niefortunnych czynników, które doprowadzają do tragedii. Wiem o tym, ale wciąż nie potrafię się pogodzić z tym, co spotkało moją ukochaną córkę… Jechaliśmy z Malwiną samochodem. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że zaczyna brakować paliwa. Zjechałem na pobocze i poprosiłem córkę, aby zaczekała na mnie w samochodzie. Miałem szybko podejść na stację i wrócić z paliwem. Niestety w ostatnim momencie Malwina zmieniła zdanie, chciała pójść ze mną. W pośpiechu wybiegła za mną na drogę. Wtedy usłyszałem pisk i huk, który do dziś utkwił w mojej pamięci i nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie się go pozbyć.  Samochód, który potrącił Malwinę, jechał z prędkością 70 km/h, chociaż dozwolone było zaledwie 40 km/h. Przy takiej prędkości Malwina nie miała szans na jakąkolwiek reakcję, ucieczkę, a kierowca nie był w stanie zahamować w odpowiednim momencie. To była właśnie jedna z tych nieodwracalnych chwil, podczas której życie mojej córki stanęło pod znakiem zapytania.  Malwina spędziła ponad 50 dni w szpitalu. Widok córki podłączonej do respiratora, nieprzytomnej, walczącej o życie na oddziale intensywnej terapii był najtrudniejszą rzeczą, z którą musiałem się zmierzyć. Błagałem w myślach, żeby się nie poddawała, żeby wygrała tę potworną walkę. Teraz nie potrafię opisać słowami swojego szczęścia, że córka przetrwała najtrudniejszy moment i mogła rozpocząć rehabilitację. Obecnie najtrudniej wracać mi właśnie do tych dobrych wspomnień. Przed wypadkiem Malwina prowadziła własną działalność, spełniała swoje marzenia i cele. Nie zapominała jednocześnie o czasie dla siebie, który poświęcała na długie spacery, czytanie książek i nadrabianie filmowych nowości. Wiem, że teraz część z tych rzeczy musi poczekać, że droga do odzyskania sprawności będzie długa i pełna przeszkód. Nigdy jednak nie wątpiłem w hart ducha, dzielność i wytrwałość mojej córki. Wiem, jak bardzo jej zależy na tym, by odzyskać to, co zabrało te kilka fatalnych sekund! Rehabilitacja może uczynić Malwinę bardziej sprawną i samodzielną, ale koszty turnusów przekraczają nasze możliwości finansowe. Zwracamy się do Was z ogromną prośbą o pomoc. Dzięki Wam los Malwiny może się odmienić, proszę, pomóżcie!  Janusz, tata Malwiny

2 197,00 zł ( 3,35% )
Brakuje: 63 229,00 zł
Dawid Zawadzki
Dawid Zawadzki , 8 lat

Dawidek walczy z wieloma chorobami – potrzebna bardzo droga terapia❗️Pomocy❗️

Każdy rodzic marzy o tym, by jego dziecko przyszło na świat zdrowe. Niestety, w przypadku naszego synka to marzenie się nie spełniło. O lepsze funkcjonowanie Dawidka i jego samodzielną przyszłość musimy jeszcze zawalczyć! Nasz synek ma problemy w zrozumieniu otaczającego go świata. Dawidek przejawia szereg problemów, które utrudniają mu funkcjonowanie. Ma zdiagnozowany autyzm. Jako rodzice staramy się zrobić wszystko, aby nasze dziecko odnajdywało się w otaczającym go świecie. Nierozerwalną część rzeczywistości Dawida stanowią zajęcia z szeregiem specjalistów, którzy stymulują i dbają o jego rozwój. Staramy się mu pomóc, jak tylko potrafimy. Zmniejszyć stres jak i ból, który  nieustannie mu towarzyszy. Ze względu na problemy ze zdrowiem Dawid wymaga diety bezglutenowej i bezmlecznej. Synek ma stwierdzone atopowe zapalenie skóry oraz astmę oskrzelową, przez co dokuczają mu napady kaszlu i duszności. Zmaga się z napadowymi bólami brzucha, krwotokami, których pochodzenia nie znamy. Spędzają nam one sen z powiek, nie pozwalają spokojnie przespać nocy. Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy udało się przeprowadzić badania WES, dzięki której rozpoznano u Dawidka mutację w genie SOX3 i leukodystrofię. Niestety, nasza walka o lepsze jutro synka wciąż trwa i nadal potrzebujemy Waszej pomocy.  Po ostatnim badaniu MRI głowy wykryto u Dawidka ubytek korowy w prawej półkuli móżdżku – ataksję móżdżkową, która może odpowiadać za niektóre nietypowe zachowania występujące u synka. Pomimo szerokiej opieki wielu specjalistów i stałej rehabilitacji – stan synka wciąż się pogarsza. U Dawidka powróciły napady padaczkowe, dodatkowo coraz ciężej jest mu ćwiczyć na terapii. Szansą na poprawę stanu synka jest terapia komórkami macierzystymi. Mamy nadzieję, że dzięki niej uda się zahamować objawy choroby, zmniejszyć ilość przykurczy i dać Dawidkowi szansę na lepsze funkcjonowanie. Niestety, koszty terapii komórkami macierzystymi są niesamowicie wysokie i nie jesteśmy w stanie samodzielnie ich udźwignąć. Prosimy Was o pomoc dla naszego dziecka. Wierzymy, że z Waszym wsparciem Dawidek będzie miał szansę na szczęśliwe dzieciństwo i samodzielną przyszłość. To właśnie teraz, gdy jest jeszcze małym chłopcem, możemy osiągnąć najwięcej. Nie możemy zaprzepaścić tej szansy! Rodzice Dawidka

2 386,00 zł ( 3,35% )
Brakuje: 68 785,00 zł
Artur Czajkowski
Pilne!
Artur Czajkowski , 52 lata

Rak odebrał Arturowi zdrowie i głos! Potrzebna pomoc!

To było jak uderzenie młotem. Zwykła wizyta kontrolna rozpoczęła koszmar, który drastycznie zmienił moje dotychczasowe życie. Nagle stanąłem oko w oko z okrutnym przeciwnikiem – NOWOTWOREM! Tego dnia miałem tylko sprawdzić poziom cholesterolu. Podczas badania lekarz stwierdził u mnie dużego guza tarczycy i natychmiast skierował na USG, które potwierdziło obecność guza. Biopsja wykazała, że to złośliwy nowotwór tarczycy! W tamtym momencie moje życie się zatrzymało. Do tej pory byłem energicznym, aktywnym mężczyzną. W jednej chwili straciłem zdrowie i musiałem rozpocząć walkę, by je odzyskać! Ciężko było mi pogodzić się z tym, co mnie spotkało, lecz wiedziałem, że nie mogę się poddać! 12 sierpnia 2024 roku trafiłem na stół operacyjny i lekarze usunęli guza. Niestety operacja, która miała mnie uratować, uszkodziła moją krtań i głos! To było kolejnym ciosem, przez który jeszcze ciężej było mi się podnieść… Udało mi się pogodzić z tym, że do końca życia będę musiał przyjmować hormony. Nie potrafię jednak pogodzić się z utartą głosu! Czuję się bezradny i zagubiony… Marzę o tym, aby móc znów swobodnie rozmawiać z bliskimi, śmiać się i śpiewać! Obecnie mój stan zdrowia musi być stale kontrolowany. Jestem zdany na kosztowną rehabilitację głosową, konieczna będzie też kolejna operacja na strunach głosowych. Tylko ona da mi szansę na odzyskanie głosu! Zawsze wolałem pomagać innym, niż samemu prosić o pomoc. Niestety, życie miało inny plan. Wizyty lekarskie i rehabilitacja to ogromny koszt… Twoje wsparcie pomoże mi odzyskać głos i wrócić do dawnego, aktywnego życia. Z góry dziękuję za każde wsparcie! Artur

962,00 zł ( 3,34% )
Brakuje: 27 762,00 zł
Barbara Kulczak
Barbara Kulczak , 62 lata

Udar zabrał sprawność i mowę! Walczę o powrót do dawnego życia. Pomożesz?

Mam na imię Basia i od wielu lat spełniam się jako lekarz dentysta. Śmiało mogę powiedzieć, że mój zawód to powołanie, które zaczęłam spełniać już w czasie studiów. Wiodłam dobre i szczęśliwe życie. Wszystko zmieniło się, jednak gdy nagle zły los wtargnął i to, co dotąd było poukładane i spokojne zamienił w istny koszmar. 6 lipca 2022 roku doznałam udaru. Straciłam mowę i jestem częściowo sparaliżowana. Od lipca do chwili obecnej przebywam w Centrum Rehabilitacji. Niestety kończy mi się druga tura pobytu rehabilitacyjnego, a na kolejną mnie nie stać.  Rokowania medyczne dają nadzieję, że po przebyciu kolejnych dwóch turnusów istnieje duża szansa na odzyskanie znaczącej część sprawności. Na chwilę obecną nie mogę funkcjonować bez pomocy osób trzecich. Chcąc sobie pomoc, będę zmuszona wykupić kolejne turnusy rehabilitacji gdyż nie ma już możliwości, by skorzystać z formy bezpłatnej w ramach NFZ.  Jestem osobą samotną, bezdzietną – wdową od 18 lat. Swoje życie poświęciłam pomaganiu innym. Cale swoje dochody, które osiągałam, przekazywałam przez lata ludziom potrzebującym. Jestem członkiem trzeciego zakonu świętego Franciszka. Tutaj wykuwała się moja postawa do bliźnich i umiejętność spojrzenia na potrzeby innych.  Niestety oddając innym, nie zgromadziłam swoich oszczędności. To sprawia, że stanęłam w chwili obecnej w bardzo trudnej sytuacji. Nie mam dziś innego wyboru, jak tym razem poprosić Was o wsparcie. Głęboko wierzę w to, że znajdę tu ludzi o wielkich sercach, którzy zechcą dołożyć małą cegiełkę w mojej walce o sprawność. Już dziś z całego serca dziękuję za pomoc! Basia

823,00 zł ( 3,34% )
Brakuje: 23 752,00 zł
Zuzia Dudkiewicz
Zuzia Dudkiewicz , 5 lat

Pomóż, by serduszko Zuzi nadal mogło bić❗️

Pilne! Jedyną szansą, by uratować serduszko naszej Zuzi jest bardzo kosztowna operacja w klinice w Bostonie! Musimy zrobić wszystko, by uzbierać niewyobrażalnie wysoką kwotę... Bardzo potrzebujemy Twojej pomocy! Zuzia ma obecnie 5 lat, jest bardzo radosna, żywa, wszędzie jej pełno. Codziennie budzi nas swoim uśmiechem, który nigdy nie schodzi jej z twarzy. Uwielbia rysować i bawić się z rówieśnikami i młodszą siostrą. Jest naszym całym światem, sensem życia, powodem do radości, dlatego do dziś nie możemy pogodzić się z wyrokiem, jaki otrzymała zaraz po urodzeniu. Jej pierwsze chwile były dramatyczne... Niedługo po narodzeniu została przetransportowana do szpitala w Warszawie, ponieważ lekarze stwierdzili szmer nad sercem. Zamiast cieszyć się z narodzin ukochanego dziecka, my drżeliśmy w obawie o jej życie... Diagnoza, którą chwilę później poznaliśmy, była dramatyczna... Okazało się, że w jej serduszku znajdował się guz, który zajmował 80% lewej komory serca! Jako niemowlę Zuzia przeszła zabieg, podczas którego przeprowadzono zamknięcie przewodu tętniczego. Kilka tygodni później doszło do kolejnej operację... Postawiono również diagnozę – Zespół Gorlina – Goltza... Od tamtego czasu przeszliśmy bardzo długą i wymagającą drogę okupioną bólem, częstymi wizytami u lekarzy, badaniami, leczeniem... Nasza córeczka zniosła wszystko bardzo dzielnie! Jesteśmy z niej dumni, choć ciężko nam żyć z myślą, że ta walka się jeszcze nie kończy... Podczas ostatniego wysiłku ruchowego u Zuzi pojawił się znienacka ogromny częstoskurcz, który jak się potem okazało, szarpał jej serduszkiem przez ponad 7 godzin! Córeczka bardzo źle się czuła, więc została natychmiast przewieziona karetką do szpitala, aby jak najszybciej otrzymać pomoc. Byliśmy przerażeni... Jako rodzice mieliśmy już w głowie najczarniejszy scenariusz... W szpitalu okazało się, że leki, które przyjmuje nasza córeczka, są już dla niej zbyt słabe. Po konsultacjach Zuzia otrzymała nowy lek, który pomaga na serduszko, ale niestety źle wpływa na tarczycę. Nasz każdy dzień przepełniony jest strachem i bezradnością, a los wciąż nas nie oszczędza... Podczas miesięcznego pobytu w szpitalu wykryto u Zuzi torbiel obok wątroby. Nasza córeczka bardzo chciałaby funkcjonować tak jak inne dzieci w jej wieku – bawić się beztrosko i śmiać, ale każdy jej dzień rozpoczyna się od podania leków i na nich się kończy. Przez ostatnie wydarzenia Zuzia coraz gorzej znosi pobyty w szpitalu. Mamy nadzieję, że kiedyś nie będzie musiała tak często go odwiedzać... Jedyną szansą, jaką mamy, by ocalić życie Zuzi i uchronić ją od tego piekła na ziemi, jest kolosalnie droga operacja w USA, w Bostonie – najlepszej na świecie placówce, która specjalizuje się w takich przypadkach. Niestety, kwota zabiegu i transportu medycznego znacząco przekracza nasze możliwości finansowe... Jesteśmy zmuszeni ponownie poprosić o pomoc! Nie chcemy bezradnie czekać na śmierć naszego dziecka. Zrobimy wszystko, by ją uratować! Bez Waszego wsparcia to się jednak nie uda... Z całego serca błagamy o pomoc! Rodzice

80 150,00 zł ( 3,34% )
Brakuje: 2 313 468,00 zł
Kacper Trubacz
Kacper Trubacz , 12 miesięcy

Chwilę po narodzinach walczył o życie... Potrzebna pomoc❗️

Pierwsze dni życia Kacpra były przerażające… Synek nie oddychał samodzielnie, dlatego musiał zostać przewieziony na oddział do szpitala oddalonego o 70 kilometrów! Jego tętno stale spadało, to były najgorsze chwile w naszym życiu… Gdy lekarzom udało się przywrócić prawidłowe parametry życiowe, padła decyzja o przeprowadzeniu badań genetycznych. Wyniki sprawiły, że nasz świat ponownie się zatrzymał. U Kacpra stwierdzono zespół Downa i wrodzoną wadę rozwojową serca. Musieliśmy natychmiast podjąć odpowiednie kroki, by zapewnić synkowi szansę na rozwój i sprawność… Kacper ma już pół roku, ale droga, którą dotychczas przeszliśmy, była bardzo długa i kręta. Musimy być pod opieką wielu specjalistów, wykonywać dodatkowe badania i stale obserwować stan synka. Niestety wszystko, co niezbędne do możliwie jak najlepszego rozwoju, generuje również wysokie koszty… Wiemy, że nasza walka nie będzie prosta, jednak musimy zrobić wszystko, by Kacper miał szansę na jak najlepsze funkcjonowanie. Z Waszą pomocą to będzie możliwe… Zwracamy się do Państwa z prośbą o pomoc w uzbieraniu środków, które zabezpieczą leczenie i rehabilitację synka na najbliższy rok. Wiemy, że macie ogromne serca, które uratowały niejedno życie, nie jednemu zapewniły pomoc. Liczymy, że otworzycie je również dla nas. Kacper bardzo Was potrzebuje! Rodzice

1 045,00 zł ( 3,34% )
Brakuje: 30 232,00 zł
Kamil Madaliński
Kamil Madaliński , 12 lat

Napady drgawkowe występują ponad 20 razy dziennie! Kamil potrzebuje badań!

Łamie mi się serce, gdy widzę, jak każdy kolejny atak padaczki zabiera mojemu synowi energię, siłę i zdrowie. Każdy epizod to poważne zmiany w układzie nerwowym! Pomóż mi to zatrzymać! Kamil cierpi na padaczkę lekooporną oraz encefalopatię padaczkową i rozwojową. Choroba sprawia, że niemal 20 razy dziennie moje dziecko doznaje napadów drgawkowych. Oznacza to jedno: ból, cierpienie i ogromne niebezpieczeństwo! Za każdym razem boję się, że Kamil może uderzyć głową o podłogę, ramę łóżka, drzwi. Taki uraz stanowi zbyt duże zagrożenie, a tych ataków na razie nic nie może powstrzymać! Z tego powodu przez cały dzień syn musi nosić specjalistyczny ochronny kask, który może ściągać tylko do snu… Napady epilepsji sprawiają ponadto, że Kamil ma bardzo obniżone napięcie mięśniowe. Niestety skutek jest bardzo dotkliwy: syn ma wielkie problemy z poruszaniem się oraz nie mówi! Komunikacja z nim odbywa się tylko za pomocą gestów… Dotychczas stosowane leczenie, w tym każda nowa terapia lekowa, nie dało trwałych efektów. Poprawa była tylko na chwilę, a potem objawy chorobowe znowu powracały!  Choroba postępuje i jestem coraz bardziej przerażona. Lekarze podejrzewają także chorobę Lennoxa - Gestau… Jest jeszcze wiele niewiadomych, dlatego trzeba wykonać badania genetyczne, które nie są refundowane.  Muszę walczyć o moje dziecko, jednak perspektywa wysokich kosztów wszystko utrudnia! Proszę więc o wsparcie, abym w końcu dowiedziała się, gdzie leży źródło problemów mojego syna! Mama

354,00 zł ( 3,32% )
Brakuje: 10 285,00 zł