Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Michał Pacholczyk
Pilne!
Michał Pacholczyk , 56 lat

Michał walczy z najgroźniejszym NOWOTWOREM MÓZGU❗️Pomóż mu wygrać życie❗️

Śmiertelna choroba przewartościowała świat całej naszej rodziny. Cieszymy się każdym dniem mimo niepewności, która je wypełnia, nasycamy każdą chwilą spędzoną razem. Mimo wielu zakrętów, rozpaczliwych momentów, nie poddajemy się. Bo gdy w grę wchodzi życie ukochanej osoby, nigdy nie można się poddać! Nasz koszmar zaczął się w lutym, kiedy mąż zaczął mieć problemy z pamięcią, mową oraz niedowładem prawostronnym. Po serii dziwnych objawów Michał trafił do szpitala. Jednak nawet w najgorszych snach nikt z nas nie spodziewał się tego, co tam usłyszeliśmy – “Przykro nam, w głowie pani męża znaleźliśmy guza wielkości 5 cm!". Po licznych badaniach usłyszeliśmy dokładną diagnozę, że jest to glejak IV stopnia, czyli guz mózgu o najbardziej złośliwym charakterze. Michał został poddany ciężkiej operacji wycięcia guza, po której był leczony obciążającą dla organizmu radio i chemioterapią. Niestety, rokowania w przypadku glejaków nie są pomyślne. Tego typu nowotwory odrastają zazwyczaj w przeciągu kilku miesięcy. Przeżycie wynosi od kilkunastu miesięcy do kilku lat od postawienia diagnozy. Nie chcemy, by Michał był kolejną z osób, których dotyczą te przerażające statystyki. Nie możemy bezczynnie czekać na rozrost komórek nowotworowych. Próbujemy wszelkich możliwych metod wspomagających leczenie, ponieważ Michał bardzo chce i ma dla kogo żyć. Nadzieją na dalsze życie jest terapia immunologiczna dostępna w klinice w Kolonii w Niemczech. Niestety, jest ona bardzo kosztowna. Sami nie jesteśmy w stanie pokryć całych kosztów leczenia, dlatego z całego serca prosimy o wsparcie! Każda, nawet najmniejsza wpłata, przybliża nas do celu – ocalenie życia ukochanego męża i taty! Na co dzień Michał jest bardzo zdolnym stolarzem, jest to jego praca i pasja. Niestety w trakcie choroby pojawiło się drżenie rąk, które uniemożliwia mu wykonywanie swojego zawodu. Michał nigdy nikomu nie odmówił pomocy i do każdego podchodził z sercem. Jest kochanym i ciepłym człowiekiem, który chciałby chociaż częściowo powrócić do swojego dawnego życia. Prosimy, wspólnymi siłami pomóżmy Michałowi odzyskać życie, które kocha, wrócić do ludzi, którzy go kochają i potrzebują. Drodzy przyjaciele, znajomi i wszyscy ludzie dobrej woli – walczmy razem o zdrowie Michała! Liczy się każda złotówka! Dziękujemy za Wasze wsparcie i dobre słowo! Żona Michała, jego synowie i przyjaciele

334 993,00 zł ( 69,97% )
Brakuje: 143 731,00 zł
Zosia Włodarczyk
Zosia Włodarczyk , 2 latka

Śmiertelnie chora córeczka❗️Mama Zosi prosi o ratunek!

Nikt nie przewidział, że moja córeczka będzie tak bardzo chora… Urodziłam zdrowe dziecko – nieopisane szczęście. I to szczęście skończyło się już w pierwszej dobie jej życia… Zosi pękł krwiak w komorze przedmózgowia. Dramat gonił dramat: niedługo później doszło do zapalenia płuc, lekarze wykryli też bakterię E. coli w maleńkim organizmie! A to był dopiero początek horroru i walki, którą toczymy do dziś…  Zosia urodziła się miesiąc przed terminem, ale badania nie wykazywały żadnego zagrożenia. Nagle pękł krwiak… Tego nikt się nie spodziewał! Po tygodniu pojechałyśmy do neurologa, który jako pierwszy zwrócił uwagę na niskie cukry. Dwa dni później Zosia zastała przyjęta w szpitalu z obustronnym zapaleniem płuc, gdzie całkowicie zostały ominięte zalecenia neurologa. Wtedy zaczęło się najgorsze... Zaatakowała bakteria E. coli. Zosia doznała zapaści i napadu epileptycznego. Nie przybierała na wadze. Ani mleko z piersi, ani modyfikowane nie dodawało jej kilogramów. Ogromnie bałam się o życie mojej nowo narodzonej córeczki… Nie da się opisać tego strachu – nikt nie wymyślił słów, które wystarczająco by go oddały…  W szpitalu po badaniu krwi wyszedł niski cukier. Pielęgniarka podpięła Zosię pod pompę z glukozą. Gdy po pewnym czasie ją odłączała, a cukier spadał do śmiertelnie niskiego poziomu! Był tak niski, że aparatura nie mogła go wychwycić. Ręce drżały mi ze strachu, oczy zaszły łzami… Obecnie jesteśmy pod opieką Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Zosieńka na stałe jest podłączona pod pompę regulującą cukier. Leki, które powinny pomóc, niestety nic nie dają. Z tego powodu co 5 godzin córeczka dostaje zastrzyki, w których dawka jest ciągle zwiększana. Wahania cukru bezpośrednio zagrażają jej życiu... Norma u dziecka powinna się mieścić w przedziale 70-99mg/dl – u Zosi skacze między 30 a 300mg/dl!  Lekarze uznali, że musi być jeszcze jakiś powód hipoglikemii, na którą choruje moja córeczka. Znaleźli – to guz w trzustce! Konieczne było usunięcie większej części tego organu. Nie wiemy, czy w pozostawionej części też są guzy...  Boję się, co teraz będzie. Zosia nie przybiera na wadze, ma anemię, skrzepy krwi, które zagrażają jej życiu, parametry spadają. Możliwe, że będzie musiała mieć przetaczaną krew.  Sensory, umożliwiające jej codzienne funkcjonowanie, zmieniamy co 10 dni. Koszt jednego to 250 zł, nadajnik 300 zł. Odbiornik systemu – 2500 zł. Do tego okulista (wada wzroku), immunolog (wrodzona obniżona odporność), kardiolog (wada serduszka, w przyszłości do operacji). Do tego dochodzą kolejni specjaliści i kolejne koszy: diabetolog, metabolista, dietetyk i specjalna dieta, rehabilitacja za 1 500 zł miesięcznie...  Każdy wyjazd do Warszawy do szpitala to koszt średnio 500 zł. Wyjazdy kontrolne są co 2-3 tygodnie. Nie licząc ponadprogramowych pobytów, gdy dzieje się źle... Jestem samotną mamą 5 dzieci. Albo samodzielną – bo sama ze wszystkim staram się sobie poradzić, naprawdę daję z siebie 100%... Ale czasami jest mi bardzo ciężko...  Refundowane leczenie Zosi nie obejmuje, ponieważ nie skończyła jeszcze 4 lat… Dlatego właśnie proszę o pomoc. Nie jestem w stanie opłacić niezbędnego leczenia mojej córeczki. Koszty są ogromne, a ja jestem sama.  Każda złotówka pomoże zawalczyć o zdrowie Zosi! Proszę, pomóż. Paulina, mama ➡️ opowiecie.info — portal informacyjny

185 267,00 zł ( 69,91% )
Brakuje: 79 733,00 zł
Krzysztof Żakiewicz
Krzysztof Żakiewicz , 37 lat

To CUD, że żyje❗️Krzysztof walczy, bo ma dla kogo. Dwie córeczki potrzebują taty❗️

Nasza tragedia wydarzyła się w maju 2016 roku. Dawno, bo mija już 7 lat. Jednak mój syn nadal walczy i nadal pragnie sprawniej żyć. Jego motywacją są córeczki, z której jedna była pod sercem mamy, gdy Krzysztof walczył o życie... Krzysiu uległ bardzo poważnemu wypadkowi w pracy, jako monter sieci trakcyjnej. Pewnego dnia naprawiając trakcję elektryczną, poślizgnął się na słupie i złapał przewód elektryczny. Odruchowo chciał obronić się przed upadkiem, w wyniku czego poraził go prąd o mocy 3.5kV! Krzysiu spadł z wysokości 8,5 metra. Efektem było zatrzymanie akcji serca, spalone nerwy całego ciała, głębokie rany oparzeniowe III i IV stopnia obu dłoni i nadgarstków, z płytszą raną oparzeniową na lewym podudziu. Ponadto lista skutków upadku była ogromna! Uraz głowy. Trzy zmiany o charakterze mikroropni prawej półkuli, rozległy krwiak nadtwardówkowy w odcinku szyjnym, stłuczenia rdzenia, wieloodłamowe złamanie kręgosłupa z zupełnym niedowładem kończyn dolnych, dystalnym niedowładem kończyn górnych, stłuczenia płuc, złamania wyrostka barkowego, łopatki, oraz padaczka pourazowa. Lekarze dawali mu 3 dni. Tak, tylko 3 dni, a jednak ŻYJE! Nie dał się! Ma 2 cudowne córki i żyje dla nich. Robi duże postępy w rehabilitacji, powoli odzyskuje czucie, lecz to za mało. Domowa rehabilitacja nie da tyle efektów co profesjonalna, na którą się zakwalifikował.  Krzysztof dostał zielone światło, które przykrywa brak środków. Syn po wypadku nie mógł pracować, ledwo uszedł z życiem. Nie miał jak uzyskać takich środków, by walczyć o siebie i swoją przyszłość... Już od 07.08 do 01.09 mogłaby się odbyć specjalistyczna rehabilitacja!  Nie posiadamy jednak takiej sumy... Czekaliśmy na turnus pół roku i chcielibyśmy tego nie zaprzepaścić...  Byliśmy i jesteśmy w kropce. Chciałabym pomóc swojemu dziecku. Ja jako matka postanowiłam poprosić Was, ludzi dobrej woli. Nie proszę o duże kwoty, nie proszę o to, byście zrezygnowali z własnych, pilnych wydatków, proszę o nawet tę najmniejszą wpłatę...  Mój syn pojedzie do kliniki pomimo wszystko. Ryzykujemy wiele... Być może zostaniem z ogromnymi długami. Krzysiu jednak musi się tam pojawić i walczyć o sprawność. Może Twoja pomoc, przypomni nam, że jest nadzieja... Może zaświeci dla nas słońce! Mama  

12 107,00 zł ( 69,9% )
Brakuje: 5 213,00 zł
Magdalena Szychowiak
Magdalena Szychowiak , 51 lat

"Co się z nimi stanie, gdy mnie zabraknie?" Mama dwojga niepełnosprawnych dzieci jest ciężko chora, ratunku!

Umieram ze strachu, bojąc się nie o siebie, ale o swoje dzieci… Co się z nimi stanie, jeśli mnie zabraknie? Kto się nimi zajmie jak mama, która kocha bezgranicznie i bezwarunkowo, która życie dzieci przedkłada nad swoje...? Nie wiem, co to znaczy być zdrowym człowiekiem, nie było to też dane moim dzieciom… Walczymy o zdrowie, o życie. Błagam o pomoc, nie dla siebie, lecz dla nich… Ilość chorób, z którymi zmagam się każdego dnia, powoli mnie przytłacza. Skłamałabym, pisząc, że radzę sobie z codziennymi problemami, tak naprawdę jest coraz trudniej... Cierpię na cukrzycę, mam nadciśnienie, powoli tracę wzrok… Mam zwyrodnienie kręgosłupa i Reumatoidalne Zapalenie Stawów. Boję się, że niedługo będę mogła wymieniać choroby bez końca. Dla matki nie ma jednak większego bólu niż ten związany z chorobami jej dzieci… Tak chciałabym, żeby moja walka o zdrowie wyczerpała limit tragedii, które dotknęły naszą rodzinę. Tak się jednak nie stało… Jestem mamą dwójki wspaniałych dzieci: Gabrieli i Jonka. Okrutny los pozbawił ich tego, co najcenniejsze – zdrowia. Zarówno Gabrysia, jak i Jonatan są wcześniakami. Gabrysia przyszła na świat w siódmym miesiącu ciąży. Dwa miesiące za wcześnie… Cierpi na porażenie mózgowe, łuszczycę, ma silne problemy astmatyczno-alergiczne. Najgorsze jest jednak to, że Reumatoidalne Zapalenie Stawów, to przekleństwo, z którym przyszło mi walczyć, dotknęło również ją… Rok po Gabrysi urodził się Jonatan. Myślałam, że jego los oszczędzi… Że obdaruje go zdrowiem, którego zabrakło jego siostrzyczce. Niestety… Pomimo złych prognoz lekarzy, syn był silny. Walczył razem ze mną. Tak pozostało do dnia dzisiejszego. Jonek… Nie wiem, od czego nawet zacząć, żeby opisać, z czym musi mierzyć się synek. Jest upośledzony umysłowo, ma autyzm, cierpi na padaczkę. Boryka się też z chorobą tkanki łącznej… Lekarze diagnozują go w kierunku Zespół Enhlersa – Danlosa i Zespołu Petersa Plusa.  Policzyłam, że gdy był niespełna 1,5-rocznym maluszkiem, miał już za sobą 21 wizyt w szpitalu. Centrum Zdrowia Dziecka było jego drugim domem. Moja miłość, w połączeniu z jego siłą i wolą walki, zdziałały cuda i pozwoliły Jonatanowi żyć. Mój synek wie, że jest inny, jednak nie dopuszcza tego do siebie. Walczy o normalne życie. Ma swoje pasje, kocha śpiewać. Dzięki pracy wielu ludzi Jonek rozwija się. Jest teraz na etapie 7-latka. Mam nadzieję, że będzie lepiej. Modlę się tylko, by padaczka nie zniszczyła tego, co osiągnęliśmy. Staram się szukać każdej możliwej metody terapii, która przybliży mu świat rówieśników. Gabrysia również nie ustaje w zmaganiach o normalność, o lepsze jutro… Mimo problemów zdrowotnych zdała maturę i walczy o swoją przyszłość, póki stan zdrowia nie zamknie jej całkowicie w domu. Silne bóle stawów i mięśni potrafią zmienić życie w piekło, córka jednak się nie poddaje. Będzie studiować psychologię. Jestem z niej bardzo dumna. Życie z dwójką chorych dzieci nie jest łatwe. Staram się robić wszystko, co możliwe, aby Gabrysia i Jonek mogli w miarę normalnie funkcjonować. Nasza sytuacja jest ciężka, chwilami wręcz krytyczna. Życie kręci się wokół leczenia – mojego i dzieci. Podupadam na zdrowiu, jestem coraz starsza… A powinnam mieć siłę, żeby walczyć o dzieci, żeby zapewnić im leczenie i rehabilitację. Finansowo też jest ciężko, bardzo. Leczenie jednej chorej osoby pochłania majątek, leczenie trzech – fortunę… Niestety, przyszedł czas, kiedy muszę prosić o pomoc, bo nie starcza mi na leki dla siebie i dzieci. Zostaliśmy zostawieni sami sobie, to trudny czas – jest pandemia, nawet duże fundacje odmówiły nam pomocy. A ja muszę zrobić wszystko, by żyć jak najdłużej. Nie mogę się poddać chorobie. Muszę być sprawna, bo nikt inny nie zajmie się moimi chorymi dziećmi. Mają tylko mnie. To brutalne, straszne, ale niestety prawdziwe… Z ogromną pokorą proszę - pomóż nam. Magda, mama Gabrysi i Jonka  

28 937,00 zł ( 69,84% )
Brakuje: 12 495,00 zł
Hanna Stankiewicz
Hanna Stankiewicz , 13 lat

Hania potrzebuje Twojej pomocy❗️Kosztowne badania to jedyna szansa❗️

Hania była zdrową, pełną energii dziewczynką. Ale gdy skończyła 10 lat, dostała pierwszego ataku. Tak zaczęła się walka o jej zdrowie. Po kilku tygodniach została postawiona diagnoza – padaczka i malformacja naczynia w lewym płacie czołowym. Oraz depresja po utracie taty… Dla nastolatki to ogromne obciążenie. Hania jest zamkniętą w sobie nastolatką. Problemy zdrowotne wpływają na jej problemy w nauce i z zapamiętywaniem. Często jeździmy do szpitala i na badania i to też bardzo ją obciąża… Potrzebujemy Waszej pomocy, by pokryć koszty badań genetycznych i wizyt u specjalistów. Robimy, co możemy, ale wszystko to zaczyna nas przerastać. Każda wpłata i udostępnienie znaczy bardzo wiele w dalszym leczeniu Hani. Karina, mama

7 423,00 zł ( 69,77% )
Brakuje: 3 216,00 zł
Ksawery Wszelaki
8 dni do końca
Ksawery Wszelaki , 7 lat

Odzyskać to, co zabrał bezwzględny los

Choroba genetyczna, chemioterapia, przeszczep szpiki, autyzm. To tylko skrócona historia naszego dziecka, który nadal potrzebuje wsparcia. Mając 4 miesiące u Ksawerego zdiagnozowano bardzo rzadką chorobę genetyczną, przez którą zaczęła zanikać jego odporność. Nasz synek miał tysiące badań, otrzymał dużo leków, aby mógł przyjąć chemioterapię i przejść zabieg przeszczepu szpiku...  Ten strach, niepewność, które w tamtej chwili przeżywaliśmy całkowicie nas obezwładniały. Musieliśmy być jednak silni za naszego malucha. Wszystko się udało i choć kilka razy w tygodniu jeździmy z nim na kontrolę i podajemy leki, jesteśmy wdzięczni, że udało się go uratować! Zaczęliśmy być coraz bardziej spokojni. W końcu najgorsze za nami – tak wtedy myśleliśmy… Podczas jednej z wielu kontroli okazało się, że Ksawery ma autyzm. Z tego powodu nie mówi i nie bawi się jak inne dzieci. Od razu zapisaliśmy synka na specjalistyczne terapie i zajęcia. To jednak za mało. Nasze dziecko powinno znacznie częściej brać udział w zajęciach oraz turnusach rehabilitacyjnych.  Robimy, co możemy, ale wszystko jest zbyt drogie, abyśmy mogli zwiększyć zakres udzielanej mu pomocy. Będziemy wdzięczni, jeżeli choć trochę przyczynicie się do polepszenia jego funkcjonowania. Rodzice Ksawerego

4 306,00 zł ( 69,77% )
Brakuje: 1 865,00 zł
Kamila Czajka
Kamila Czajka , 40 lat

„Codziennie tracę kawałek siebie...” Pomagamy Kamili!

Mam na imię Kamila. Jestem szczęśliwą żoną i mamą wspaniałej dziewczynki. Jestem też ciężko chorą osobą… Przez wiele lat samodzielnie mierzyłam się ze swoimi trudnościami. Niestety, los zmusił mnie, by wreszcie poprosić o wsparcie. Od 2016 roku choruję neurologicznie. Zdiagnozowano u mnie nieuleczalną ataksję mózgową. To był wielki szok! Jednak pierwsze lata po diagnozie dawały nadzieję, że nie będzie tak źle… Wszystko zmieniło się, gdy zostałam mamą. To właśnie w najpiękniejszym momencie mojego życia choroba zaczęła postępować w zastraszającym tempie! Ataksja powoduje problemy z mową, chwiejny i bardzo niestabilny chód oraz zaburzenia równowagi, co bardzo utrudnia, a często nawet uniemożliwia codzienne funkcjonowanie. Bolesne i poważne upadki, często kończą się wizytą na SOR. W czerwcu tego roku złamałam nogę. Gdyby nie pomoc moich przyjaciół nie dałabym sobie rady z najprostszymi czynnościami – myciem, ubieraniem,  praniem czy zakupami. Ponadto w 2006 roku uległam poważnemu wypadkowi samochodowemu, wskutek którego doznałam licznych złamań, co niestety potęguje objawy choroby… Niestety moja choroba jest nieuleczalna… Jedyne co mi pomaga i pozwala ją spowolnić to bardzo intensywna rehabilitacja, której będę potrzebować do końca życia i wspomagająca terapia witaminowa. Każda przerwa w terapii i rehabilitacji bardzo negatywnie wpływa na efekty leczenia i moje zdrowie. Jednak niedługo okaże się to okrutną koniecznością, ponieważ wydatki na leczenie  przerastają nasz rodzinny budżet… Marzę, by żyć jak każdy z Was – cieszyć się każdym dniem, bawić się z dzieckiem, spacerować z rodziną, wychodzić do ludzi i normalnie funkcjonować, ale choroba próbuje mi to wszystko brutalnie zabrać. Chcę walczyć, bo mam dla kogo żyć! Proszę, pomóżcie mi spełnić to marzenie! Za wszelką pomoc już teraz dziękuję i pozwólcie, by moją zapłatą było ZDROWIE. Kamila

11 133,00 zł ( 69,76% )
Brakuje: 4 825,00 zł
Julia Chłopek
Julia Chłopek , 15 lat

Walka Julki nadal trwa! Pomóż pokonać wroga!

Bardzo dziękujemy za Wasze dotychczasowe wsparcie! Dzięki Wam nasza Julka przeszła wymagającą operację fibrotomii i jej sprawność ruchowa bardzo się poprawiła. Mogła więcej chodzić i nie potrzebowała wózka tak często jak wcześniej. Niestety dalej potrzebujemy Waszej pomocy… Proszę, poznaj naszą historię: O zdrowie naszej córeczki drżymy od chwili jej narodzin... Julia urodziła się jako wcześniak w 28 tygodniu ciąży. Ważyła niewiele - tylko 1300 gramów. Pierwsze 2 miesiące spędziła w szpitalu. O tym, że jest chora, dowiedzieliśmy się dwa dni przed wypisem do domu. To brzmiało jak wyrok – Mózgowe Porażenie Dziecięce. Opanował nas szok i ogromna rozpacz... Wtedy zaczęła się nasza walka o lepsze jutro. Trwa niestety do dziś, mimo że Julka ma już 14 lat. Wtedy nikt nie wiedział, jak córeczka będzie się rozwijać. Rehabilitacja i wizyty u różnych specjalistów stały się naszą codziennością. U Julii porażone są przede wszystkim nogi i lewa strona ciała.  Największe przykurcze mięśni występują w nogach. Julka chodzi sama tylko na krótkich dystansach, z nogami skierowanymi do środka i na ugiętych kolanach. Dłuższe dystanse pokonuje tylko na wózku. Tak ciężko patrzeć na jej cierpienie i łzy... Córka przeszła zabieg uwolnienia przykurczy i fibrotomii, dzięki którym jej funkcjonowanie znacznie się poprawiło. Niestety od pół roku bardzo boli ją lewa stopa, co znacząco ograniczyło jej aktywność. Ból pojawia się, kiedy dłużej chodzi albo stoi.  Po konsultacji lekarskiej okazało się, że żeby uwolnić Julię od bólu, trzeba przeprowadzić osteotomię stawu kolanowego, obniżyć rzepkę oraz zrobić rekonstrukcję stopy wraz z wydłużeniem Achillesa. Lekarz powiedział również, że najlepiej w przypadku Julii zrobić operację jednej nogi, a po 6-8 tygodniach – drugiej. To bardzo wymagający zabieg w obrębie kolana i stopy, trwający około 8 godz. Potem czeka ją gips i orteza.  Pierwsza operacja odbędzie się 9 października 2023, a druga 27 listopada 2023. Czas nie jest naszym sprzymierzeńcem, lecz wrogiem! Dlatego musimy się spieszyć i zrobić wszystko, aby te operacje się odbyły!  Dla Julii to będzie bardzo ciężki czas, ale jest tego świadoma, zdeterminowana i chce walczyć. Córeczka idzie do 8. klasy, w pierwszym semestrze będzie miała nauczanie indywidualne. Wierzymy, że w drugim wróci już do szkoły i razem z przyjaciółmi napisze egzaminy. My jako rodzice zrobimy wszystko, aby zapewnić jej najlepszy start w przyszłość Już raz otworzyliście dla nas swoje serca… Musimy prosić jednak o dalszą pomoc w walce o lepsze jutro dla Julii. Wierzymy, że razem uda nam się osiągnąć cel i pomóc naszej kochanej córeczce. Rodzice Julki — Marta i Damian Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową ➡️ Licytuj i pomóż Julce! ➡️ Artykuł o Julii

70 089,00 zł ( 69,71% )
Brakuje: 30 443,00 zł
Nadia Nalewaj
Nadia Nalewaj , 2 latka

Nadia od urodzenia walczy o zdrowie! Potrzebne Twoje wsparcie!

Tak wiele bym dała, by moje ukochane dziecko było zdrowe! Niestety, ​​Nadia musi walczyć od pierwszego oddechu. Przez skrajne wcześniactwo córeczka zmaga się z wieloma problemami, które zawładnęły jej dzieciństwem… Nadia przyszła na świat w 24. tygodniu ciąży, przez co długi czas musiała spędzić w szpitalu. Dni zamieniały się w tygodnie, a potem miesiące… Ostatecznie córeczka pierwszy rok życia była na różnych oddziałach, przeszła też przeróżne zabiegi. Tak bardzo się o nią martwiłam! Gdy wreszcie mogłam zabrać Nadię ze szpitala, moja radość mieszała się z obawami. Musiałam nauczyć się odpowiedniej opieki nad córeczką, co nie było takie proste. Wciąż pamiętam te pierwsze, nieprzespane noce… Nadia jest karmiona całkowicie dojelitowo, a jej stan zdrowia musi być stale kontrolowany. Pozostaje też pod opieką różnych specjalistów. Córeczka potrzebuje też regularnej, intensywnej rehabilitacji, by poprawić jej sprawność. Niestety, wiele potrzeb Nadii wiąże się też z ogromnymi kosztami. Jedną z takich rzeczy jest łóżeczko rehabilitacyjne – na dotychczasowe córcia jest już zbyt duża. Boję się, że pewnego razu po prostu z niego wypadnie! Nowe jest jednak dużym wydatkiem, na który nie mogę sobie pozwolić… Staram się, aby moje dziecko miało wszystko, czego potrzebuje. Chcę zapewnić Nadii jak najlepszą przyszłość i szansę na poprawę sprawności. Tylko z Waszą pomocą może się to udać. Proszę, wesprzyjcie mnie w walce o lepsze jutro mojej córeczki! Eliza, mama Nadii

2 445,00 zł ( 69,63% )
Brakuje: 1 066,00 zł