Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marysia Bula
14 dni do końca
Marysia Bula , 8 lat

Marysia ma 7 lat i przeszła już 17 operacji!

Z całego serca dziękujemy za pomoc i okazane wsparcie w poprzednich zbiórkach. Udało nam się zrealizować założenia rehabilitacyjne w poprzednich latach i to dzięki Wam dziś możemy cieszyć się sukcesami! Efekty widać codziennie, ale to nie wystarczy. Dlatego dziś prosimy o dalsze wsparcie.  Nasza historia: Marysia urodziła się w czerwcu 2016 roku. To o trzy miesiące za wcześnie ! W 27. tygodniu ciąży dziecko powinno bezpiecznie rozwijać się w brzuszku mamy. Naszej córeczce jednak bardzo się spieszyło na świat. Gdy się urodziła ważyła zaledwie 600 gram i nie była w stanie sama oddychać. Niestety, szybko okazało się, że wcześniactwo to nie jedyny problem, z którym przyjdzie nam się zmierzyć. Marysia nie była w stanie samodzielnie oddychać nawet przez krótką chwilę, każda próba odłączenia respiratora powodowała, że jej życie mogło dobiec końca. Okazało się także, że jej nozdrza tylne są całkowicie zarośnięte i potrzebowała operacji. Tak rozpoczęliśmy walkę z wcześniactwem i chorobą genetyczną. Wcześniactwo Marysi jest okupione praktycznie każdym wcześniaczym problemem, w każdej sferze życia: od przerwanego przewodu tętniczego, przez dwukrotnie operowaną retinopatię, osteopenię, dysplazję oskrzelowo-płucną, niedokrwistość i wiele innych, aż po martwicze zapalenie jelit. Nasze dziecko przeszło już 17 operacji! Niestety okazało się, że Marysia ma zdiagnozowany złożony zestaw wad chromosomowych. To on może być winowajcą trudniejszych do leczenia powikłań wcześniaczych, jak również jest odpowiedzialny za niepełnosprawność intelektualną, opóźnienie psychoruchowe, małogłowie, krótkowzroczność, niskorosłość oraz wiele innych problemów.  Marysia ma też rozszczep podniebienia miękkiego i twardego. Niestety ze względu na liczne operacje w obrębie nosogardzieli oraz znaczną deformację tego obszaru, rozszczep na chwilę obecną zostaje nieoperacyjny. Tymczasem, wbrew przewidywaniom i prognozom, Marysia zaskakuje swoją chęcią i determinacją do pokonywania ograniczeń związanych z chorobami. Jesteśmy z niej tak bardzo dumni!  Marysia za pół roku skończy 8 lat. Nadal nie chodzi, nie mówi i jest mocno opóźniona w stosunku do swoich rówieśników (również wcześniaków). Ale dzięki ciężkiej rehabilitacji oraz Waszej pomocy dziś już raczkuje i jest w stanie samodzielnie zjeść posiłek! To wielki sukces, który bardzo nas cieszy!  Jedyną nadzieją na normalne życie i chociaż minimalną samodzielność naszej córki jest intensywna rehabilitacja oraz częste turnusy rehabilitacyjne. Nie jesteśmy w stanie wszystkiego sfinansować. Rehabilitacja i turnusy to ogromne kwoty, a trzeba jeszcze zapewnić Marysi wizyty u specjalistów, terapie celowane, lekarstwa oraz specjalną dietę. Dlatego prosimy o pomoc. Rodzice Marysi 🎥 Zobacz postępy Marysi! ➡️ Marysia-Dzielny elf ➡️ Licytacje dla Marysi 💚

41 777,00 zł ( 70,63% )
Brakuje: 17 372,00 zł
Katarzyna Rumińska
Pilne!
Katarzyna Rumińska , 46 lat

Umieram na waszych oczach... Błagam o pomoc w walce z rakiem❗️

Mam na imię Kasia, niedługo skończę 47 lat. W styczniu 2023 roku trafiłam do szpitala z silnym krwawieniem, a po wykonaniu badań laboratoryjnych usłyszałam najgorszą diagnozę jaką można sobie wyobrazić: rak. Okazało się, że nawet regularne wykonywanie badań nie jest skuteczne. Cytologię miałam co roku, lekarze nie potrafili wyjaśnić jak doszło do takiego zaawansowania choroby. Niczego w życiu nie można być pewnym, ale w moim przypadku jedno jest wiadome – UMIERAM! Rak szyjki macicy – płaskonabłonkowy rogowaciejący G2 z rozsiewem do węzłów chłonnych, to była pierwotna diagnoza. Natychmiast poddałam się leczeniu w Instytucie Onkologii w Gliwicach. Przeszłam cztery cykle chemioterapii, po których dość długo dochodziłam do siebie. Później zostałam poddana radioterapii w skojarzeniu z kolejną chemioterapią, a na końcu przeszłam brachyterapię. Leczenie zadziałało, badanie rezonansem wykazało brak nowych ognisk i prawie całkowity zanik choroby. Miałam nadzieję, że wygrałam tę walkę… Niestety, okazało się, że była to tylko pierwsza z wielu bitew!  Po roku rak wrócił i przerzucił się na lewe płuco. Rak z przerzutami odległymi to już ostatni stopień zaawansowania choroby, więc mój stan się pogorszył. Lekarze w Instytucie kazali powtórzyć chemioterapię i wdrożyć nowy lek. Dużo czytałam i dowiedziałam się między innymi o innowacyjnym leczeniu, które może całkowicie mnie wyleczyć. Niestety, w Polsce lek ten w moim przypadku nie jest refundowany, dopóki nie zostaną wykorzystane inne metody leczenia... W walce z nowotworem nie chodzi tylko o mnie... Mam 11-letnią córkę, poza którą nie widzę świata i nie jesteśmy gotowe na to, żeby się rozstać. Kocham swoją rodzinę i swoje życie, nie chcę ich stracić. Skonsultowałam się prywatnie z onkologiem, powiedział, że jak najszybciej powinnam wdrożyć immunoterapię i zacząć przyjmować specjalny lek. Niestety dawka tego leku jest potwornie droga, koszt jednego wlewu to około 14 tysięcy złotych (lek podawany jest co trzy tygodnie).  Z tego powodu zwracam się do Was z ogromną prośbą. Koszty leczenia, specjalnego żywienia, dojazdów, konsultacji prywatnych bardzo mnie obciążają i nie mam innego wyjścia niż poprosić Was o pomoc! Z powodu choroby musiałam czasowo zrezygnować z pracy i ze studiów, ale bardzo chciałabym wrócić do ukochanej codzienności. Mimo że świat jest pełen niesprawiedliwości i cierpienia, ja tak bardzo chcę żyć… Dotychczas nigdy nie prosiłam nikogo o pomoc, tym razem proszę. Błagam, pomóżcie! Kasia

112 616,00 zł ( 70,57% )
Brakuje: 46 959,00 zł
Damian Jakubowski
Damian Jakubowski , 21 lat

Damian walczy o zdrowie i sprawność! Pomóż chłopcu!

Nigdy nie myślałam, że życie i zdrowie mojego dziecka zależeć będzie od dobrego serca obcych nam ludzi. Dziś wiem, że tylko Wy jesteście naszymi aniołami, które dźwigają nas w trudne dni i dodają skrzydeł w te lepsze. Damian urodził się jako wcześniak. W 13 dobie życia okazało się, że jego poważny stan nie został odpowiednio wcześnie rozpoznany. Rozpoczęła się dramatyczna walka o życie... Błyskawiczne przewiezienie Damian do kliniki neonatologii sprawiło, że nasz syn przeżył, jednak to, co wydarzyło się w tej pechowej 13. dobie życia odcisnęło trwałe piętno… Okazało się, że nastąpiło rozległe niedotlenienie. Skutki – dramatyczne. Nasze dziecko już do końca życia będzie niepełnosprawne, zależne od innych. Nie tak miało być! Właśnie wtedy zaczęła się nasza wojna – wojna o życie, o normalność, a po przeciwnej stronie stanęło Mózgowe Porażenie Dziecięce.  Codziennie walczymy razem z Damianem o jego sprawność. Syn cierpi na zaburzenia narządów ruchu. Turnusy rehabilitacyjne i regularne wizyty u lekarzy to nasza codzienność.  Zawsze staram się patrzeć w przyszłość, dać mojej rodzinie, także moim dwóm zdrowym synom normalny dom. Jest to niezwykle trudne, ponieważ nie ma mnie w domu przez długie tygodnie. Ten rok był dla nas bardzo trudny i pełen łez.  Damian przeszedł  zabieg fibrotomii, dzięki któremu usprawniliśmy nogi i ręce. Potem zrealizowaliśmy 2 turnusy rehabilitacyjne i naprawdę jest lepiej! Jedynie intensywna rehabilitacja pozwoli mojemu synkowi zawalczyć o zdrowie. Koszt jednego turnusu to około 7 tysięcy złotych. Potrzebujemy ich minimum dwóch. Dodatkowo Damian wymaga 24-godzinnej opieki, więc ja nie pracuję, jedynie mąż stara się zapewnić nam jak najlepsze życie. Z całego serca proszę, pomóżcie nam. Każda złotówka będzie dla nas ogromnym wsparciem. Dziękuję. Bożena, mama Damiana

10 808,00 zł ( 70,54% )
Brakuje: 4 512,00 zł
Maciej Kobierski
Maciej Kobierski , 33 lata

Najlepszy brat, syn i wujek walczy o sprawność po udarze! Wesprzyj walkę Maćka!

Mój brat ma 33 lata i przeszedł już trzy udary niedokrwienne mózgu. Ostatni z nich był bardzo rozległy i prawie odebrał nam Maćka… Brat przetrwał najgorsze chwile, ale gdy się obudził, nie był w stanie mówić, samodzielnie jeść, ani poruszać lewą stroną ciała. Potrzebuje długiej, kosztownej rehabilitacji, dlatego prosimy Was o pomoc! Maciek to wspaniały człowiek, najlepszy wujek i brat. Niestety, ostatnio nie dopisuje mu szczęście. Pierwsze dwa udary były delikatne i dzięki rehabilitacji Maciej odzyskał pełną sprawność w bardzo krótkim czasie. 19 maja 2024 doszło do trzeciego udaru, bardzo poważnego – lekarze powiedzieli, że zakrzep był ogromny! Bardzo baliśmy się, że więcej nie zobaczymy Maćka... Tego samego dnia u brata przeprowadzono trombektomię, a później kraniotomię odbarczającą, ze względu na obrzęk mózgu zagrażający życiu. Maciej był w śpiączce farmakologicznej przez 9 dni! Po wybudzeniu ze śpiączki, gdy zagrożenie życia minęło, został przewieziony na OIOM do szpitala w Gnieźnie, a następnie przekierowany na oddział udarowy. Tam brat przeszedł wstępną rehabilitację, zaczął samodzielnie jeść i wypowiadać pierwsze słowa. Niestety, pod koniec czerwca został wypisany do domu i zakwalifikowany na turnus rehabilitacyjny na NFZ. Jesteśmy świadomi, jak istotny jest dla Maćka czas, dlatego nie mogliśmy czekać, aż zwolni się miejsce! Nasz tata zorganizował Maćkowi pobyt w specjalistycznym centrum neurorehabilitacji, do którego przewieźliśmy go prosto ze szpitala. Zamiast leżeć bezczynnie w domu, brat walczy o sprawność pod okiem wielu doskonałych lekarzy i specjalistów. Niestety miesięczny koszt pobytu Macieja to około 21 tysięcy złotych. Co gorsze, lekarze jednoznacznie twierdzą, że czeka go wielomiesięczna rehabilitacja. Jesteśmy zdruzgotani… Cała rodzina robi co może, aby zapewnić mu jak najdłuższy pobyt w tej placówce, ale bardzo boimy się, że w pewnym momencie skończą się wszystkie nasze możliwości finansowe i będziemy zmuszeni odpuścić… Maciej jest młody, silny i pełen zapału do walki o powrót do zdrowia. Wszyscy, zwłaszcza jego mali siostrzeńcy, czekamy, aż wróci do domu! Z całego serca prosimy, pomóżcie nam zapewnić Maćkowi dalszą specjalistyczną opiekę. Brat ma przed sobą całe życie. Pozwólcie nam wierzyć, że jeszcze nie wszystko stracone! siostra Magda z rodziną

47 281,00 zł ( 70,54% )
Brakuje: 19 741,00 zł
Natalia Pietkiewicz
Natalia Pietkiewicz , 29 lat

Wylew krwi do mózgu niemal odebrał życie Natalii! Pomóż odzyskać zdrowie!

Natalia ma 24 lata i jest po wylewie krwi do mózgu. Na początku marca 2020 roku przechodziła planowaną operację usunięcia tętniaka. Pojawiły się komplikacje - krwiak. Przez niego Natalia omal nie umarła… Dzięki szybkiej interwencji lekarzy przeżyła, jednak jej stan był bardzo ciężki. Wciąż toczymy walkę o zdrowie i sprawność Natalii. Bardzo prosimy o pomoc… Przez długi czas nasza córka była w śpiączce farmakologicznej. Nie było wiadomo, jakie spustoszenie zrobił krwiak. Mogliśmy tylko czekać i mieć nadzieję - ta dodawała nam sił… Niestety, śpiączka i problemy reumatologiczne, które Natalka miała wcześniej, negatywnie wpłynęła na jej zdolność do samodzielnego poruszania się. Dziś robimy wszystko, by córka mogła wrócić do sprawności. Niestety, nie jest to łatwe. Obecna sytuacja epidemiologiczna utrudnia prawidłowe przeprowadzenie rehabilitacji. Musimy przenieść Natalkę do prywatnego ośrodka, jak najszybciej. Tylko wtedy ma szansę wrócić do zdrowia…  Potrzebne są minimum 3 miesiące intensywnej rehabilitacji. Do tego czeka ją jeszcze rekonstrukcja kości czaszki oraz poważna operacja barku. Każda złotówka ma znaczenie, dlatego z całego serca prosimy o pomoc dla Natalki. Ona jest taka młoda…  Nasza córka ma dopiero 25 lat. Studiowała Game Design, co było jej największą pasją. Powinna właśnie zaczynać dorosłe życie, móc cieszyć się z niego, a nie walczyć o zdrowie! Wierzymy jednak, że jej młody i waleczny organizm podoła, że wkrótce odzyskamy córkę taką, jaka była przed tragedią. Że Natalka będzie mogła wrócić do życia, które tak bardzo kochała. Bardzo prosimy o wsparcie… Rodzice

71 057,00 zł ( 70,5% )
Brakuje: 29 720,00 zł
Asia Grzywacz
Asia Grzywacz , 7 lat

Asia przeżyła. Teraz walczy o lepsze życie!

Asieńka przyszła na świat w 2017 r. To był piękny moment. Po chwili cały nasz świat został jednak wywrócony do góry nogami. Z każdą następną minutą coraz bardziej bledliśmy ze strachu! Córeczka urodziła się w zamartwicy i z zachłystowym zapaleniem płuc. Potem nastąpił jeszcze większy szok. Okazało się, że Asia ma tylko jedną nerkę, która w dodatku nie pracuje prawidłowo! To było dla nas jak cios prosto w serce! Wcześniej żadne badania nie wykazały, że będzie aż tak źle! Po opuszczeniu szpitala przez krótką chwilę byliśmy spokojni. Potem zaczęło się piekło! Nasza malutka córeczka dostała drgawek i zaczęła mieć problemy z oddychaniem! Znowu trafiliśmy do szpitala, a strach ściskał nasze gardła! Stała opieka medyczna, badania, rehabilitacja stały się naszą codziennością. Od stycznia zeszłego roku nasza mała wojowniczka była dializowana. Jednak to przeszczep stał się jedynym sposobem, aby nie dopuścić do tragedii! Zabieg został wykonany w tym roku,  pod koniec stycznia. Gdy jechała na blok operacyjny ledwo trzymaliśmy się na nogach. W naszych głowach ciągle powracało pytanie „a co jeżeli…?” Czas mijał, a my ciągle czekaliśmy na wieści od lekarzy. Nie było dobrze. Asia nie poradziła sobie oddechowo, musiała zostać wykonana tracheotomia! Przez trzy kolejne tygodnie walczyła o swoje życie na oddziale intensywnej terapii!  Wygrała. To jest dla nas najważniejsze. Już do końca życia będzie musiała przyjmować leki immunosupresyjne.  Oprócz tego wszystkiego Joasia zmaga się z niedokrwistością, opóźnieniem psycho-ruchowym, z przykurczami w kolanach i biodrach. To dużo, ale najważniejsze, że żyje! Nasza córeczka wystarczająco już się nacierpiała. Nie możemy dopuścić do tego, że jej koszmar się powtórzy. Dlatego oprócz leków kluczowa jest stała rehabilitacja. Asieńka nadal nie chodzi, chcemy pomóc jej postawić swoje pierwsze kroki. Potrzebujemy Waszej pomocy, aby codzienność naszego dziecka była w końcu łaskawa.  Rodzice Joasi ➡️ Razem dla Joasi- pomagając innym pomagasz i sobie ➡️ licytacje dla Joasi

74 984,00 zł ( 70,48% )
Brakuje: 31 399,00 zł
Wiesław Mularz
Wiesław Mularz , 48 lat

Nagle zatrzymało się serce mojego męża... Walczymy o jego powrót do zdrowia❗️

Teraz miał zaczynać się nasz najlepszy czas. Mąż to młody mężczyzna, z mnóstwem energii, z pasją. Jednak z dnia na dzień zaczęło dziać się z nim coś tragicznego. Zaczęliśmy walkę o życie i zdrowie! Mój 46-letni mąż Wiesław 17.03.2023 r. Doznał nagłego zatrzymania krążenia! Był to jednocześnie moment końca i początku. Zakończył się nasz dotychczasowy świat, a rozpoczęła nowa historia, która trwa do teraz... Wiesław gorączkował. Lekarz rodzinny nie zauważył nic niepokojącego. W nocy z 00:00 na 1:00 w nocy usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk. Później zaczęła się reanimacja aż do przyjazdu karetki... To były chwile, o których chciałabym zapomnieć...  Po udanej resuscytacji zostały przywrócone mu funkcje życiowe. Po przewiezieniu go do szpitala nadal wymagał wspomagania oddechu  i został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Odchodziłam od zmysłów...  W międzyczasie mąż przeszedł ostre zapalenie płuc, przy którym występowała gorączka i wysokie ciśnienie... To był koszmar, teraz jednak mamy nadzieję, że najgorsze chwile są już za nami. Niestety, nie obyło się bez echa... Na ten moment wiemy, że wystąpiło niedotlenienie, które spowodowało długotrwały uszczerbek na zdrowiu (zaburzenia ruchowe i afazje mowy). Przed nami ogrom pracy, by odzyskać nadzieję! Postępy widzimy, choć przychodzą bardzo powoli... Wraca świadomość, pojawiają się pojedyncze słowa, a to wszystko dzięki rehabilitacji. Po zakończeniu 5 tygodniowego leczenia na oddziale OIT mąż został przekazany do Ośrodka Rehabilitacji. Leczenie jest wieloetapowe, skomplikowane i kosztowne. Miesiąc w ośrodku to rachunek rzędu powyżej 20 000 złotych! Bez wsparcia innych nie będzie możliwa kontynuacja leczenia. Bardzo proszę, o pomoc w zebraniu środków. Każda złotówka, to szansa i nadzieja dla Wiesia! Dzisiaj jego zdrowie jest w naszych rękach, proszę...  Żona Zosia

74 976,00 zł ( 70,47% )
Brakuje: 31 407,00 zł
Karol Kseń
Karol Kseń , 25 lat

Życie, które pękło w jednej sekundzie. Prosimy, pomóż je poskładać...

Kiedy zdarzył się wypadek, Karol miał tylko 19 lat. Przed sobą całe życie. Życie, które w jednej sekundzie pękło jak bańka mydlana i zawisło na włosku. 25 lipca, wieczór. Na wyświetlaczu telefonu pojawił się obcy numer. Dzwonili ze szpitala. “Państwa syn miał wypadek. Jego stan jest ciężki…”. Jadąc do szpitala nie wiedzieliśmy nawet, czy nasz syn jeszcze żyje. Tamtego dnia Karol wracał samochodem z pracy. z niewyjaśnionych przyczyn uderzył w naczepę stojącej na poboczu ciężarówki. W szpitalu powiedzieli nam, że Karol doznał ciężkiego urazu czaszkowo-mózgowego. Żył, ale jakaś część jego i naszego życia właśnie wtedy się skończyła. Jego stan był krytyczny.  W szpitalu usłyszeliśmy wyrok – mniej niż 1% szans na przeżycie. W jednej sekundzie staliśmy się bezsilni, nikt z nas nie mógł nic zrobić, została tylko modlitwa, a potem długie tygodnie walki o to, aby samodzielnie oddychać, otwierać oczy. Każdy dźwięk telefonu wywoływał u nas gęsią skórkę i potworny strach przed najgorszą informację. Nie przesypialiśmy nocy, bo cały czas musieliśmy być gotowi na informację ze szpitala, że czas się pożegnać. Do dziś czujemy ten strach przed wejściem na oddział. Do dziś boimy się, że wejdziemy i zastaniemy tylko puste łóżko. Teraz każdy dzień jest inny. Jednego dnia nieznaczna poprawa i niesamowita radość, że będzie dobrze, w kolejnym gorączka i panika, co dalej. W maju Karol miał pisać maturę. Zamierzał iść na studia. Jego skrytym marzeniem był mały domek nad jeziorem oraz prowadzenie małej rodzinnej firmy. Niestety życie napisało nam inny scenariusz. Dużo czarniejszy. Dzisiaj wiemy, że Karol nie napisze matury. Na pewno nie w tym roku… Obecnie Karol jest bez świadomości, ale my wierzymy, że wróci do nas. Wiemy też, że to nie takie proste, ale wierzymy, że nasz Wojownik wygra tę walkę. Choć będzie to walka naznaczona wieloma cierpieniami, tygodniami rehabilitacji, niepewnością, to na końcu tej drogi znowu usłyszymy głos i słowa Karola. Niestety – żeby mogło tak być, potrzeba dużo czasu oraz dużo pieniędzy wydanych na rehabilitację. Dlatego też prosimy o pomoc, bo sami nie zdobędziemy takich pieniędzy, a przecież nie możemy zostawić naszego syna bez pomocy...  Jak widać, jedna chwila wystarczy, by Twoje życie całkowicie się zmieniło, by wszystkie plany i marzenia zmieniły się w proch. Wypadek właśnie tak zmienił Karola. Karol wyrwał się z rąk śmierci, wywalczył swoje życie i teraz musi wywalczyć sprawność.  Wierzymy że dobro powraca, a każda pomoc da Karolowi szansę na powrót do zdrowia. Prosimy, pomóż nam odzyskać syna...

114 221,00 zł ( 70,4% )
Brakuje: 48 013,00 zł
Joanna Trzeszczkowska
Joanna Trzeszczkowska , 40 lat

Jestem mamą i chcę żyć! Proszę, pomóż mi w walce z rakiem❗️

Jestem Asia, mam 39 lat. Do maja tego roku wiodłam dobre i spokojne życie. Jestem szczęśliwą mężatką, a niecałe cztery lata temu zostałam również mamą. Żyłam z dnia na dzień, spełniałam marzenia i cieszyłam się każdą chwilą. Dziś nie potrafię pojąć, że w jednej chwili mogę to wszystko stracić.  Guza w piersi wyczułam sama. Byłam przerażona, bo wiedziałam, co to może oznaczać. Nie chciałam jednak wyciągać zbyt szybko wniosków. Od razu na drugi dzień umówiłam się do lekarza. Niestety, wykonane USG potwierdziło zmiany w prawej piersi.  Natychmiast skierowano mnie do centrum onkologii. Tam wykonano kolejne badania, w tym także biopsję. Na wyniki czekałam około 3-4 tygodnie. Chyba nigdy tak bardzo nie dłużył mi się czas.  Aż w końcu przyszedł ten dzień – dzień sądu, dzień, w którym zapadł wyrok. Nowotwór złośliwy potrójnie ujemny. Nie mogłam w to uwierzyć. Jak to możliwe, że do tej pory pełna życia, zdrowo odżywiająca się, aktywna fizycznie osoba, taka jak ja, mogła zachorować na raka? Od razu pomyślałam o mojej córeczce. Przecież dopiero, co zostałam mamą! Chcę być przy niej, gdy dorasta, gdy pójdzie po raz pierwszy do szkoły, gdy po raz pierwszy się zakocha…  Podjęłam leczenie. Obecnie jestem w trakcie chemioterapii. Choć jestem dopiero na samym początku, chemia już daje mi się we znaki. Po wlewie opadam z sił. Nie mogę nawet podnieść się z łóżka. Wypadły mi już wszystkie włosy. W domu chodzę w kapeluszu, by uniknąć pytań od mojej córeczki. Opowiadam jej, że mamie rosną kręcone włosy, których nie może teraz zobaczyć. Staram się ją uchronić. Chcę, by w przyszłości wspominając dzieciństwo, nie przypominały jej się te chwile. Nie zawsze jednak daję radę. Czasami emocje biorą górę, płaczę po cichu. A ona, gdy tylko to zauważy, biegnie po tatę i woła, że trzeba mi pomóc i utulić. Wszyscy bardzo mnie wspierają. Pojawił się jednak problem, którego nie będziemy mogli rozwiązać sami. Oprócz chemioterapii jednocześnie powinnam rozpocząć immunoterapię. Niestety w Polsce nie jest ona refundowana dla osób, które zaczęły leczenie przed lipcem 2023 roku. Najnowsze badania pokazują, że immunoterapia jest obecnie strategią terapeutyczną stosowaną w onkologii, która nawet na etapie zaawansowanego nowotworu może potencjalnie doprowadzić do całkowitego wyleczenia. Niestety, koszt całkowity immunoterapii wraz z obsługą medyczną wynosi około 250 tys. złotych! Zebranie takiej kwoty samodzielnie jest dla nas niemożliwe. Trudno mi o tym wszystkim pisać, jeszcze trudniej prosić o pomoc. Wiem jednak, że bez niej mogę przegrać, a do tego nie chcę dopuścić.  Pełna nadziei bardzo proszę Was o wsparcie! Wierzę, że są wśród Was anioły, które pomogą mi wyzdrowieć! Będę wdzięczna za każdą złotówę! Asia Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

172 236,00 zł ( 70,39% )
Brakuje: 72 445,00 zł