Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oliwia Zwiercan
Oliwia Zwiercan , 15 lat

Gdy marzeniem jest mieć zdrowe dziecko…

Marzyłam o Oliwce, zanim przyszła na świat. Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, pokochałam ją najbardziej na świecie. Połówkowe badanie USG chciało roztrzaskać moje szczęście. Dziecko, na które czekałam, którego serduszko biło tuż pod moim sercem, miało urodzić się chore, a ja nie wiedziałam, czego się spodziewać. Nasza walka zaczęła się, gdy Oliwka była w moim brzuszku - 20 tydzień ciąży i rozpaczliwe poszukiwanie pomocy. Zaniepokojeni specjaliści, ciąża, która nie przebiega prawidłowo. Nikt nie umiał nam powiedzieć, dlaczego maluch nie rośnie, dlaczego jej główka jest taka mała. Po narodzinach została postawiona diagnoza – małogłowie. Usłyszałam, że mózg mojej córki jest mniejszy, co oznacza wady rozwojowe, przez które na pewno będzie niepełnosprawna, nie wiadomo jedynie, w jakim stopniu. Lekarze nie wiedzieli, z czym mają do czynienia, a niestety – w szpitalnej rzeczywistości, bez objawów, nie szuka się czegoś, czego jeszcze nie widać. Poradzili nam, byśmy starali się przystosować Oliwię do funkcjonowania, abyśmy – dla własnej wygody – postarali się nauczyć nasze dziecko odrobiny samodzielności. Lekarze spisali Oliwkę na straty – według nich nie miała szans, by być zdrowym dzieckiem. Tymczasem ja tuliłam ją każdego dnia, widziałam jej uśmiech, to, jak rośnie, jak bardzo mi ufa. Dziś moja córeczka ma 12 lat, a jej główka w obwodzie ma 42 cm. Na szczęście matka natura obdarowała ją urodą i śliczną figurką - “defekt”, jaką jest mała głowa nie jest aż tak widoczny. Ludzie często sobie nawet nie wyobrażają tego, jak bardzo emocjonalna i wrażliwa jest Oliwka, jak łatwo ją zranić. Osoby, które spotyka, nie rozumieją, że nie jest złośliwa ani niegrzeczna, że płacz i agresja to jej reakcje na lęk i zagubienie. Oliwia ma trudności z koncentracją i zapamiętywaniem, jej mowa jest opóźniona – czasem mówi pełnymi zdaniami, a czasem milczy, wypowiadając co jakiś czas jedynie pojedyncze słowa. Właśnie dlatego bardzo ważne są wszystkie terapie – integracja sensoryczna, zajęcia stymulujące rozwój, opieka logopedy – bo tylko dzięki nim Oliwka ma szansę na normalny rozwój, na to, by dogonić rówieśników i porozumiewać się z nimi bez barier. Młodsza siostra Oliwki - Natalka, chociaż ma dopiero 8 latka, jest bardzo cierpliwa, zachęca Oliwię do zabaw. Dokładnie tak, jakby wiedziała, że siostrze należy pomóc, wesprzeć ją. Dzięki Natalce, Oliwia uczy się, krok po kroku, że można robić coś razem, można się uśmiechać, cieszyć. Moje córeczki kochają zwierzęta, interesują się dinozaurami i końmi, uwielbiają razem budować, rysować. Natalka jest motorem do działania, stymuluje rozwój Oliwki, to jednak za mało... Chciałabym, aby życie mojej córki było piękne. Tak bardzo się boję, że pewnego dnia zacznie się wycofywać, że odseparuje się od rówieśników. Już teraz czasem zamyka się w sobie - wie, że nie radzi sobie ze wszystkim tak szybko, że nie zawsze za nimi nadąża. Jej przyszły rozwój to niewiadoma, ale jego podstawę stanowi to, ile uda nam się wypracować teraz, kiedy jej mózg jest plastyczny. Codziennie rozmawiam z Oliwką, znam jej możliwości. Wiem, że potrafi wszystkiego się nauczyć, że potrzebuje po prostu trochę więcej czasu. Mózg Oliwki pracuje, rozwija się, choć nie rośnie. Wierzę, że dzięki systematycznej i wieloprofilowej rehabilitacji możemy zdziałać cuda! Widzę efekty, widzę uśmiech mojej córki. Nie jestem jednak w stanie udźwignąć kosztów. Nie ma leku, nie ma recepty, jedynym ratunkiem jest wytrwała praca i wiara w to, że będzie dobrze. Zrobię wszystko, by jak najbardziej pomóc Oliwce, by przygotować ją do dorosłego życia, by nie musiała bać się przyszłości. Jestem Mamą - czekałam na moją córkę, a teraz jej nie zostawię. Proszę Was o pomoc, każdy dzień walki o Oliwkę jest cenny...

4 108,00 zł ( 4,01% )
Brakuje: 98 168,00 zł
Katarzyna Kowczuga
Katarzyna Kowczuga , 44 lata

Potrzebuję operacji, by nie dopuścić do rozwoju choroby! Proszę, pomóż!

Mam na imię Katarzyna. Do niedawna wiodłam spokojne życie, pozbawione problemów zdrowotnych. Niestety, moja sytuacja znacznie zmieniła się w 2021 roku, kiedy na dolnej powiece mojego oka pojawiła się niepokojąca zmiana! Na początku wyglądało to jak maleńki, niepozorny guzek. Byłam pewna, że pojawił się w wyniku jakiegoś zakażenia i niedługo zniknie. Udałam się na konsultację do lekarza, który przepisał mi leki przeciwwirusowe. Dzięki nim zmiana zmalała, jednak nie na długo… Z czasem guzek zaczął powoli rosnąć, co niepokoiło mnie coraz bardziej. W 2023 roku ponownie zgłaszałam się do różnych specjalistów. Żaden z nich nie był w stanie dokładnie stwierdzić, co to jest, jednak lekarze podejrzewają nowotwór! Usunięcie zmiany jest jedynym sposobem, by nie dopuścić do postępu choroby. Zabieg wymaga precyzyjnego podejścia, aby zminimalizować ryzyko uszkodzenia oka. Po operacji będzie też potrzebna rekonstrukcja powieki. Wszystko to wiąże się niestety z ogromnymi kosztami… W trudnych sytuacjach zawsze starałam się radzić sobie sama, jednak teraz muszę zwrócić się do Was z prośbą o pomoc. Czas jest istotny, a koszt operacji i biopsji przewyższa moje możliwości finansowe… Sama nie dam rady zebrać potrzebnej kwoty. Każda złotówka będzie dla mnie ogromnym wsparciem w tym ciężkim czasie! Katarzyna

427,00 zł ( 4,01% )
Brakuje: 10 212,00 zł
Marek Semczuk
Marek Semczuk , 60 lat

Wnuki czekają, aż ukochany dziadek wróci do sprawności! Pomóż!

To był zwykły czwartkowy wieczór. Obejrzeliśmy z mężem nasze ulubione programy w telewizji, porozmawialiśmy o planach na najbliższe dni. Zbliżały się święta... W najgorszych snach nie przypuszczałam, że ten dzień zakończy się dla nas tak tragicznie. Mąż zaczął skarżyć się na ból głowy i stracił przytomność! Godzinę później był już na sali operacyjnej. Usłyszałam od lekarzy: rozległy udar krwotoczny. Świat na chwilę się zatrzymał… Następnego dnia poinformowano mnie o rokowaniach: mój mąż umrze albo będzie w stanie wegetatywnym. Był to dla mnie szok! Następne 3 dni były dla całej rodziny czasem modlitwy oraz oczekiwaniem na wybudzenie ze śpiączki. We wtorek mąż otworzył oczy – wszyscy byli pewni, że będzie najgorsze już za nami. Nie da się opisać słowami, jak bardzo się cieszyliśmy! Marek szybko zaczął poruszać rękami, nogami, pisał, żeby móc się z nami porozumieć. Wciąż leżał pod respiratorem i marzył o tym, aby jak najszybciej wrócić do domu.  Nasza radość szybko się zakończyła... Nastąpił nagły zwrot akcji: wyciek płynu rdzeniowo-mózgowego, prowadzący do wodogłowia, zapalenie opon mózgowych, zapalenia płuc i  infekcji bakteryjnej. Stan Marka uległ pogorszeniu. Dwa tygodnie walki, dwie dodatkowe operacje drenażowe i uszczelniające, antybiotykoterapia… Z mężem nie było żadnego kontaktu. Kolejne dni mijały na czuwaniu przy szpitalnym łóżku. Byliśmy przygotowani na najgorsze… Wola życia i niesamowita walka spowodowała, że mój mąż się wybudził. Jego spojrzenie na początku było puste, lękliwe... Nie wiedział, kim jesteśmy. Po 35 dniach na OIOMie Marek poznał mnie, córkę, matkę, wnuki oraz braci. Znów zaczął próbować ruszać nogami, rękami, pisać… Przed nami długa i bardzo kosztowna rehabilitacja. Zmiany neurologiczne, które nastąpiły po wylewie, są ogromne. Nastąpił znaczny zanik mięśni. Jednak według specjalistów Marek dobrze rokuje – chce ćwiczyć, chce się rehabilitować, chce żyć! Marek ma dla kogo walczyć o sprawność. Ma córkę oraz dwójkę wspaniałych wnuków: Jakuba i Weronikę. Dzieciaki bardzo tęsknią za dziadkiem i nie mogą się doczekać kiedy znowu zrobi pierogi lub upiecze dla nich tort. Mąż ma w tym roku 60. urodziny. Prezent miał być inny... Dzisiaj największym prezentem będzie kontynuacja opieki lekarskiej i rehabilitacja. Niestety nie jestem w stanie sama opłacić rehabilitacji dla Marka. Potrzebuje on miejsca w specjalistycznym ośrodku, gdzie będzie miał codzienną opiekę oraz pomoc. Z całego serca proszę o Wasze wsparcie. Żona Iwona

7 485,00 zł ( 4% )
Brakuje: 179 537,00 zł
Marta Sprengel
Marta Sprengel , 35 lat

Kolejny etap walki o powrót do zdrowia❗️Potrzebna pomoc❗️

Marta, wiek 35 lat, jest już na szczęście po udanej operacji i długiej ingerencji medycznej. Dzięki wam – pomocy darczyńców przeżyła skomplikowaną procedurę: Z całego serca dziękuję wspaniałym ludziom za ocalenie mojego życia, do tej pory jestem wzruszona ze tyle osób dało mi wsparcie, myślę o tym każdego dnia z wielką wdzięcznością. Niestety nadal potrzebuje waszej pomocy. W czasie leczenia okazało się, że druga operacja jest konieczna. Przede mną finalny etap, kolejna operacja, leczenie protetyczne i rehabilitacja. To długa podróż do zdrowia. Jak wiadomo z pierwszego etapu zbiórki, byłam wcześniej leczona w innym miejscu, gdzie usunięto mi przednie zęby i założono aparat stały to leczenie trochę pomogło na chwilę, ostatecznie doprowadziło mnie do wykończenia organizmu, gdyby nie operacja organizm nie poradziłby sobie z niedotlenieniem, jak i bardzo utrudniło wielodyscyplinarną metodę leczenia, była ona bardziej skomplikowana i stała się ogromnym wyzwaniem zarówno dla mnie, jak i dla lekarzy. Ze względu na mój pogarszający się san zdrowia, konieczne stało się pilne zaawansowane leczenie. Zespół składający się z różnych specjalistów zdecydował o operacji po przygotowaniu ortodontycznym. Przeprowadzono operację polegającą na przesunięciu mojej górnej i dolnej szczęki do przodu, wraz z operacją nosa i bródki. Pod skalpelem i opieką również mentalna empatycznego, wspaniałego, doświadczonego chirurga Dr. Macieja Jagiellaka, któremu naprawdę głęboko dziękuję, udało się wyrwać mnie z krytycznego momentu dla życia. Wciąż jednak pozostaję pod opieką medyczną i ortodontyczna, niestety na chwilę obecną nie mam już finansowych możliwości na kontynuowanie i zakończenie leczenia, które wymaga poddania się drugiej operacji: podwieszenia kości gnykowej wsparcia dla języka, umożliwiając ruchomość i funkcje przełykania, oddychanie, prawidłowe żucie i mówienie, jak i zmniejszenia mięśni szyi. Jako centralny punkt, dzięki któremu możliwe są stabilne i efektywne ruchy głowy i szyi, a także ochrona i wsparcie ważnych funkcji życiowych. Czas goni. Operacja w znieczuleniu ogólnym jest planowana przez zespół operacyjny na lipiec- sierpień 2024.

2 928,00 zł ( 3,98% )
Brakuje: 70 477,00 zł
Rafał Gołda
Rafał Gołda , 53 lata

Leżał nieprzytomny na podłodze... W jego głowie pękł tętniak. Pomocy!

Mój tata zawsze marzył, by móc zabrać swojego wnuka na ryby, przekazać mu wiedzę i pokazać świat, który kochał. Jego garaż stał się miejscem, gdzie spędzał większość czasu na motoryzacyjnej pasji. Zamykał się w nim, godzinami doskonaląc swoje umiejętności. To wszystko zmieniło pęknięcie tętniaka... Mój tata to człowiek, który całe życie pokonywał przeciwności losu z niezmierną determinacją. Jako młody chłopak rozpoczął pracę w kopalni, gdzie niestety doszło do tragicznego wypadku, który zmienił jego życie na zawsze. Stracił nogę, ale nie stracił ducha. Tata nigdy się nie poddawał, zawsze szukał nowych źródeł radości i sensu życia. Jego miłość do motoryzacji oraz wędkarstwo stały się nowymi pasjami, które przynosiły mu siłę oraz motywację do działania. Niestety, poważna choroba dała o sobie znać w najmniej oczekiwanym momencie – we śnie, kiedy tata odpoczywał po dniu pełnym pracy. To wtedy w jego głowie pękł tętniak. Kiedy partnerka taty weszła do pokoju, tata leżał już na podłodze, całkowicie nieprzytomny. Wtedy nie byliśmy świadomi, że najgorsze miało dopiero nadejść... Tata został zmuszony do podjęcia walki o swoje życie na oddziale intensywnej terapii. Nigdy nie zapomnę emocji, które towarzyszyły rodzinie w tamtej chwili. Każdy dzień był wtedy batalią o jego zdrowie. Drżeliśmy o przyszłość taty. Nie mogliśmy sami nic zrobić, pozostało nam czekać i modlić się... Obecnie tata przebywa w szpitalu, ale po jego opuszczeniu, będzie musiał przejść intensywną rehabilitację, która da mu szansę na powrót do normalnego życia. Niestety, jej koszty w prywatnym ośrodku są ogromne i znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe. Tata ma dla kogo żyć – cała rodzina codziennie czeka na wieści o zdrowiu oraz modli się o jego powrót do domu. Najmniejsza wpłata może zapewnić najlepszą opiekę medyczną i rehabilitację. Wsparcie finansowe jest teraz kluczowe, aby tata mógł wrócić do domu oraz swojego wnuka, z którym marzy o wspólnych chwilach nad jeziorem. Patrycja z bliskimi

7 744,00 zł ( 3,98% )
Brakuje: 186 618,00 zł
Idris Bogatyrew
Idris Bogatyrew , 9 lat

Dzieciństwo wśród ścian szpitala – POMOCY❗️

Mój synek Idris ma 7 lat. Kiedy miał 2 miesiące dostał krwotoku w mózgu, a rok później zapadła straszliwa diagnoza – dziecięce porażenie mózgowe! Od tamtego momentu nasze życie zamyka się w zimnych ścianach szpitali i centrach rehabilitacyjnych.  W ciągu swojego krótkiego życia Idris przeszedł już 3 operacje: selektywną rizotomię grzbietową, osteotomię i tenotomię miednicy z założeniem konstrukcji metalowej. Idris ma za sobą 6 lat walki o możliwość chodzenia i z czasem widać efekty! Potrafi stać, trzymając się podparcia, chodzi za pomocą balkoniku i samodzielnie siedzi! Ja, jego mama, poświęcam cały swój czas, by pomóc synkowi rozwijać się fizycznie i intelektualnie, ale nie poradzimy sobie bez pomocy specjalistów i terapeutów! Idris potrzebuje kolejnych turnusów rehabilitacyjnych. Idris jest bardzo ciekawy świata, ma dobre serduszko, jest bystrym i inteligentnym chłopcem. Lubi rysować, recytuje wiersze... W centrum rehabilitacji miał możliwość pojeździć specjalnym rowerem, ale swojego własnego, niestety, nie ma.  W tym roku razem ze swoim młodszym bratem Idris po raz pierwszy pójdzie do szkoły. Dlatego tak bardzo potrzebny jest nam wózek, by Idris mógł przemieszczać się samodzielnie.  Mam ogromną nadzieję. Wierzę, że dobre serca ludzi pomogą nam dalej dążyć do celu i pewnego dnia zobaczyć pierwsze, samodzielne kroki Idrisa! To nasze wspólne marzenie. Nawet najmniejsza wpłata jest dla nas wsparciem tak ogromnym, że nie wyrażą go żadne słowa. Mama Idrisa 🎦 Zobacz wzruszający filmik!

3 670,00 zł ( 3,97% )
Brakuje: 88 591,00 zł
Błażej Troczyński
Błażej Troczyński , 32 lata

Strażak stracił nogę. Musimy mu pomóc!

Na dźwięk syreny alarmowej nadal podrywam się z krzesła, żeby biec do remizy. Kiedy jednak patrzę w dół, siadam i patrzę w okno, myśląc, czy moi koledzy zdążą z pomocą. Moje marzenie o byciu strażakiem spełniło się, ale zakończył je tragiczny wypadek w styczniu tego roku. W czasie jazdy samochodem na drogę wybiegło mi jakieś zwierzę. Próbowałem odbić, nie opanowałem auta i uderzyłem z impetem w drzewo. Nigdy nie spodziewałem się, że kiedyś znajdę się po drugiej stronie i będę ratowany przez kolegów strażaków. Straciłem nogę i teraz potrzebuję nowej... Samochód spotkał się z drzewem w najgorszym możliwym miejscu, moja lewa noga nie miała szans. Przyleciał śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowe, wcześniej we wraku auta pomagali mi moi przyjaciele strażacy z sąsiednich miejscowości... Naoglądałem się w życiu wielu dramatycznych widoków, oni jadąc na akcję, nie spodziewali się spotkać potrzaskanego swojego druha… Później lekarze robili co w ich mocy, żeby uratować mi nogę, ale stało się najgorsze. Amputacja była konieczna, abym mógł żyć. Gdy obudziłem się po operacji wciąż pod wpływem silnych leków i zobaczyłem, że nie mam nogi, byłem przekonany, że ktoś mi ją odczepił i odstawił w inne miejsce szpitalnej sali. Rozejrzałem się dookoła, ale nogi nigdzie było. Dopiero później dotarła do mnie cała prawda. Prawdopodobnie załamałbym się na długie tygodnie, ale kiedy w drzwiach pojawiła się moja narzeczona, poczułem ogromne wsparcie i chęć do życia. Życia, które się roztrzaskało i trzeba je teraz poskładać na nowo... Na początku potrzebowałem pomocy we wszystkich, najprostszych nawet czynnościach. Nie jest łatwo pogodzić się z bezradnością i zależnością od innych. Szczególnie kiedy wcześniej samemu na ochotnika pomagało się ludziom w potrzebie. Moja męska duma musiała zostać schowana głęboko do kieszeni. Podobnie jak teraz, kiedy proszę Was o wsparcie. Od kilku tygodni funkcjonuję z protezą w jej najbardziej podstawowej wersji. Dopiero uczę się odpowiednio w niej poruszać i wyglądam jak kulejąca kaczka. Wiadomo, lepsza taka niż żadna, ale w niej nigdy nie odzyskam choćby namiastki z utraconej sprawności. Taką możliwość daje dopiero specjalistyczna proteza modularna. Nowoczesna technologia, która pozwala niemal zapomnieć o niepełnosprawności. Niestety, potwornie droga... Jestem w takim momencie, że muszę Wam opowiedzieć historię ostatnich kilku miesięcy mojego życia i prosić o wsparcie. Chcę być bardziej sprawny, mniej zależny od innych. Marzę, żeby jeszcze kiedyś włożyć mundur strażacki i zrobić z niego użytek nie tylko do zdjęcia. Żeby ta syrena, którą słyszę co jakiś czas, wzywała i mnie. Chcę pomagać, a będzie to możliwe tylko, jeśli Wy pomożecie mi...

13 738,00 zł ( 3,97% )
Brakuje: 332 168,00 zł
Daniel Oleksiak
Daniel Oleksiak , 36 lat

Ten wypadek mógł zdarzyć się każdemu... Walczymy o lepsze jutro dla Daniela!

Młody, pełny energii, wysportowany. Tak w kilku słowach można było opisać mojego brata. Poza tym zawsze skory do pomocy i choć na co dzień poważny i zorganizowany, wśród najbliższych zmieniał się w człowieka pełnego troski i empatii. Każdy, kto go znał wiedział, że można na niego liczyć w każdej sytuacji.  Niestety, spokojne, ułożone, rodzinne życie zostało brutalnie przerwane przez tragedię, która spotkała nas ubiegłego lata. 26 lipca - ten dzień już zawsze będzie kojarzył nam się z tym samym - wypadkiem, który zmienił codzienność w walkę o przyszłość. Tego dnia całą rodziną wybraliśmy się nad jezioro. To tam wydarzył się wypadek, o którym bardzo chcielibyśmy zapomnieć.  Beztroski, letni dzień miał dla Daniela tragiczne zakończenie. Wyciągnięty z wody nie oddychał… Dzięki szybkiej reakcji i podjętej reanimacji dziś wciąż możemy o niego walczyć. Helikopter przetransportowany do szpitala, niemalże natychmiast poddany operacji ratującej życie. Bezwzględna diagnoza, która niemalże całkowicie odbierała nadzieje na lepsze jutro - złamapnie rdzenia kręgowego w odcinku szyjnym. Dwa miesiące niepewności, respirator wspomagający oddychanie, aparatura śledząca funkcje życiowe. Separacja od reszty rodziny przez szalejącą pandemię. Stan określany jako ciężki. Walka o każdy dzień i świadomość tego, że może wydarzyć się właściwie wszystko. Kiedy Daniel wybudził się ze śpiączki, lekarze potwierdzili, że cierpi na paraliż czterokończynowy. Podjęto decyzję o rozpoczęciu rehabilitacji, ale ta ze względu na stwierdzony na oddziale COVID-19 została wstrzymana po kilku tygodniach. Powrót do domu to z jednej strony ogromna radość, z drugiej przerażenie… Świadomość tego, że nie jesteśmy w stanie zapewnić bratu koniecznej opieki jest niezwykle przytłaczająca. Niestety, walka o sprawność wymaga ogromnego zaangażowania, ciężkiej pracy i wsparcia specjalistów, a także… środków. I to właśnie koszty stanęły nam na drodze i zbudowały mur, przez który bezskutecznie próbujemy się przebić… Potrzebujemy pomocy! Daniel jej potrzebuje, by leczenie przyniosło rezultaty. By w przyszłości miał jeszcze okazję zabrać swoje dzieci na spacer… Daniel ma ogromną wolę walki o lepsze jutro. Nie tylko dla siebie, ale też dla rodziny, za którą czuje się odpowiedzialny. Chce być tatą, który może aktywnie uczestniczyć w życiu dzieci, chce wrócić do życia pełnego aktywności. I choć nikt z nas nie zna wyniku tej walki to jednak musimy do niej stanąć i znów mieć nadzieję na lepsze jutro.  Twoje wsparcie to dla nas motywacja do działania. Chorobową rzeczywistość znamy aż nazbyt dobrze - nasza mama choruje na stwardnienie rozsiane, a Daniel zawsze z wielkim zaangażowaniem wspierał ją w codziennych wyzwaniach. Teraz rzeczywistość całej naszej rodziny stanęła na głowie, ale wierzymy, że brat znów pokaże nam swoją siłę, znów nam zaskoczy.  By miał szansę na powrót, by mógł znów pewnie i samodzielnie ruszyć po marzenia, potrzebuje pomocnej dłoni. W sytuacji takiej jak on mógłby znaleźć się każdy - dlatego tak bardzo proszę, pomóż nam odmienić zły los.

5 496,00 zł ( 3,96% )
Brakuje: 133 122,00 zł
Krzysztof Zbudniewek
Pilne!
Krzysztof Zbudniewek , 64 lata

❗️PILNA operacja niezbędna❗️Krzysztof walczy z NOWOTWOREM!

Już od wielu lat walczę ze śmiertelną chorobą. Kiedy już myślałem, że sytuacja została opanowana, los ponownie mnie doświadczył! W 2013 r. przeszedłem inwazyjną operację raka trójkąta zatrzonowcowego. Bałem się, tak samo jak cała moja rodzina. Na szczęście wtedy wszystko się udało. W końcu ogarnął mnie spokój, a ja zacząłem być spokojny o własne życie.  Minęło jednak 10 lat, a mój wróg powrócił! W bliźnie operacyjnej prawego łuku  pojawiło się owrzodzenie. Dodatkowo wykryto guza na policzku! Zmiana guzowata ma ok. 3 cm i ciągle ulega rozrostowi. Lekarze wprost przekazali, że potrzebna jest NATYCHMIASTOWA operacja! Jak najszybciej trzeba dokonać radykalnego usunięcia obu zmian z ewentualną rekonstrukcją nerwu twarzowego. Pewne jest też, że po zabiegu będę potrzebował rehabilitacji… Niezbędna jest pilna operacja. Muszę jak najszybciej uzbierać potrzebne środki. Jestem szczęśliwym mężem i dziadkiem. Choć nie było mi łatwo poprosić o pomoc, założyłem tę zbiórkę nie tylko dla siebie, ale także dla mojej kochanej rodziny. Mam zatem prośbę o wsparcie finansowe, które umożliwi przeprowadzenie operacji. Wierzę, że wtedy pokonam nowotwór.  Krzysztof  

4 209,00 zł ( 3,95% )
Brakuje: 102 174,00 zł