Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Fabian Krasącki
Fabian Krasącki , 6 lat

Podaruj Fabianowi szansę na lepszą przyszłość!

Fabian jest jeszcze małym chłopcem, jednak nie może w pełni cieszyć się swoim dzieciństwem. Mój synek jest inny niż jego rówieśnicy, przez co musi ciężej pracować, by prawidłowo się rozwijać. Każdy dzień jest walką o jego lepszą przyszłość! Przez długi czas Fabian nie mówił, był też bardzo ruchliwy. Zaczęłam szukać pomocy u specjalistów i jeździć z synkiem do różnych poradni. Po wielu badaniach w końcu postawiono diagnozę – autyzm dziecięcy! Nie mogłam w to uwierzyć! Wiedziałam jednak, że trzeba działać szybko. Fabian rozpoczął konieczne zajęcia i terapie, został też objęty opieką specjalistów. Dzięki ciężkiej pracy, również w domu, widzę postępy w jego rozwoju. Wiem jednak, że przed moim dzieckiem jeszcze długa droga… Dużą trudnością dla Fabiana jest obecnie komunikacja. Jako mama zwykle umiem zrozumieć jego potrzeby, ale ciężko mu porozumiewać się z innymi osobami. Jedyną szansą na dalszy rozwój umiejętności mojego synka jest kontynuowanie potrzebnych mu terapii. Niestety, są one bardzo drogie… Cały czas staram się zapewniać Fabianowi wszystko, czego potrzebuje. Nie mogę pozwolić, by pieniądze były przeszkodą dla lepszej przyszłości mojego dziecka! Z całego serca proszę Was o pomoc! Będę wdzięczna za każde okazane wsparcie! Urszula, mama Fabiana

1 300,00 zł ( 4,07% )
Brakuje: 30 615,00 zł
Filip Mucha
Filip Mucha , 12 lat

Mały gest może być wielkim wsparciem dla Filipa! Potrzebna Twoja pomoc!

Filip jest kochanym, wesołym chłopcem. Kiedy się urodził, marzyłam, że będzie z radością poznawał świat, a jego dzieciństwo będzie beztroskie. Niestety, mój synek musi mierzyć się z trudnościami, które znacznie wpłynęły na jego codzienność… W zachowaniu Filipa przez długi czas nie widziałam niepokojących sygnałów. Wolał bawić się sam, miał swoje schematy i swój świat. Z drugiej strony rozwój mowy u synka był opóźniony, Filip nauczył się też chodzić nieco później, jednak lekarz mówił, by dać mu więcej czasu. Mijały lata, a u synka zaczęły nasilać się pewne fobie i natręctwa, z którymi zmagał się od maleńkości. Stało się to dużym utrudnieniem dla codziennego funkcjonowania Filipa w szkole. Szukając pomocy, udałam się z synkiem do specjalisty. Niedługo później usłyszałam, że trudności Filipa są spowodowane spektrum autyzmu! Wiedziałam, że trzeba działać szybko. Synek przeszedł różne badania, zaczął też uczęszczać na zajęcia wspomagające jego rozwój. Na co dzień staram się zapewnić mu wszystko, czego potrzebuje, by mógł funkcjonować jak najlepiej. Jednak codzienna walka o lepsze jutro Filipa jest bardzo trudna… Mój synek potrzebuje dalszych badań, zajęć ze specjalistami, a także odpowiedniego leczenia. Tylko to da mu szansę na łatwiejszą przyszłość. Niestety, wszystko to jest również ogromnym kosztem… Z całego serca proszę, wesprzyjcie Filipa w walce o lepsze jutro! Każda złotówka się liczy! Beata, mama Filipa

650,00 zł ( 4,07% )
Brakuje: 15 308,00 zł
Sebastian Tretkowski
Sebastian Tretkowski , 31 lat

TRAGEDIA rodziny❗️Pomóżmy zapewnić warunki niepełnosprawnej osobie❗️

W budynku na 1. piętrze mieszka 30-letni pan Sebastian z rodziną; mamą, babcią, ciocią… Porusza się tylko i wyłącznie na wózku. Żeby mógł wyjść z domu, musi być znoszony po betonowych schodach przez mamę, starszą kobietę. Po ciężkiej walce o zamontowanie w budynku windy dla niepełnosprawnych jest jeszcze tak wiele do zrobienia. Sebastian ma zdeformowany kręgosłup. Czasem może poruszać się „na czworaka”. Rodzina musi mu pomagać we wszystkim, w siadaniu, położeniu się, korzystaniu z toalety i nawet jedzeniu. Ich mieszkanie wymaga gruntownego remontu. Potrzebny jest remont łazienki, dostosowanie jej do osoby niepełnosprawnej, ułożenie wykładzin, malowanie ścian, naprawa armatury, naprawa i wymiana drzwi… Można powiedzieć, że wszystko. Walka o coś tak niezbędnego jak winda dla niepełnosprawnych, trwała naprawdę długo i skutkowała interwencją telewizji. Teraz potrzebna jest mobilizacja dobrych ludzi, by wesprzeć rodzinę i zapewnić im godne warunki. Rodzina nie poradzi sobie sama przez ciężką sytuację, trudno im prosić o pomoc po tylu latach, ale możemy zrobić dla nich coś dobrego! Sąsiad 🎦 Zobacz. fragment reportażu o rodzinie Sebastiana:

3 449,00 zł ( 4,05% )
Brakuje: 81 658,00 zł
Oliwia Pająk
Oliwia Pająk , 17 lat

Oliwka walczy o samodzielność – pomocy!

Nasza radość spowodowana narodzinami Oliwki była nie do opisania. Śmiało snuliśmy plany na przyszłość. Zastanawialiśmy się, kim zostanie nasza córka, kiedy dorośnie... Oliwka urodziła się 4 października 2007 roku jako zdrowe, śliczne dziecko. Niestety – któregoś dnia stało się coś, czego nie przewidzielibyśmy w najgorszych scenariuszach. Oliwka dostała bardzo wysokiej gorączki. Temperatura, mimo zbijania, utrzymywała się przez 4 dni. W kolejnych dniach była bardzo osłabiona i prawie się nie budziła. Przechodziliśmy przez koszmar... Przez następne lata kolejno występowały po sobie objawy neurologiczne jak napięcia lub wiotkość mięśni prowadzące do upośledzenia narządów ruchu, upośledzenie umysłowe, wada wzroku, słuchu, padaczka i inne. Odpowiedź na wszystkie nurtujące nas pytania otrzymaliśmy dopiero po 7 latach. Dziecięce Porażenie Mózgowe... Oliwka nadal nie chodzi, nie mówi i nie jest w najmniejszym stopniu samodzielna. Pomimo to na chwilę obecną jest w dobrej kondycji, rokującej na dalszą poprawę.  Nadzieję daje nam tylko intensywna rehabilitacja z wykorzystaniem specjalistycznych sprzętów. Bardzo skutecznych i bardzo drogich. Mimo ogromnej mobilizacji nie jesteśmy w stanie uzbierać pieniędzy sfinansowanie leczenia Oliwki. Proszę, pomóż nam tego dokonać! Tata Oliwki, Jarek

4 452,00 zł ( 4,04% )
Brakuje: 105 689,00 zł
Edyta Jurczyk
Edyta Jurczyk , 54 lata

Choroba Huntingtona to nasze rodzinne przekleństwo! Pomóż z nią wygrać!

Pierwszy raz o chorobie Huntingtona usłyszałam w 2006 roku, kiedy taką diagnozę postawiono mojej mamie. Byłam wtedy przerażona, a jednocześnie zupełnie nieświadoma tego, co nas czeka... W ciągu czterech lat nasz bezlitosny przeciwnik energiczną kobietę zmienił w pacjentkę wymagającą całodobowej opieki. Po kolejnych czterech latach mama przegrała walkę. Zmarła. Niedługo później taką samą walkę przegrało jej rodzeństwo... Nie mogę wyrzucić z głowy obrazu tego, co choroba robiła z moją mamą... Jak paraliżowała jej nerwy, każdego dnia zabierając więcej i więcej. Jak drobne problemy z koordynacją zamieniła w niemożliwość samodzielnego poruszania się, przełykania.  Na końcu straciła mowę oraz cechy poznawcze. 2 lata przed śmiercią nastąpił  zanik mózgu... Kiedy w 2017 roku straciłam męża, a stan mojego zdrowia znacznie się pogorszył, przez myśl nie przeszło mi, że rodzinna klątwa dotknęła także mnie. Złość i wycofanie przerodziły się w stany depresyjne. Zauważyłam, że coraz częściej mam problem z utrzymaniem równowagi, pojawiło się drżenie rąk i bóle głowy. Diagnozę usłyszałam dopiero rok temu. Koszmar się spełnił. Podczas walki z chorobą mojej mamy o leczeniu dowiedziałam się wszystkiego. Wszędzie słyszałam jednak  "nie ma leku, nie możemy pomóc". Przez prawie 10 lat wiele się w tym temacie jednak zmieniło. Trafiłam na klinikę, która dała mi światełko w tunelu – leczenie przy pomocy wszczepienia do mózgu stymulatora, który pobudzi uszkodzone komórki nerwowe i pozwoli zatrzymać chorobę! Niestety, koszt operacji jest ogromny! Przeżyłam całą chorobę matki, jej śmierć. Nie chcę umierać, jeszcze za wcześnie, mam dla kogo żyć! 5-letnia Maja, bo tak ma na imię moja wnuczka, daje mi motywację! Niestety wiem, że sama nie zdołam zdobyć tak ogromnych pieniędzy. Dlatego proszę – pomóż mi! Edyta

4 944,00 zł ( 4,04% )
Brakuje: 117 397,00 zł
Wojtuś Jakubczyk
Wojtuś Jakubczyk , 10 miesięcy

Wojtuś potrzebuje pilnej diagnostyki – liczy się czas❗️

Jeszcze do niedawna byłam przekonana, że nieprzespane noce będą naturalną konsekwencją bycia mamą. Dziś nie mogę spać, ale nie dlatego, że budzi mnie mój Wojtuś, tylko dlatego, że nie mogę przestać się o niego martwić. Zawsze wyobrażałam sobie macierzyństwo, jako szczęśliwy, radosny czas pełen spełniających się marzeń. Synek był moim pragnieniem i długo wyczekiwanym cudem. Lekarze nie dawali mi większych szans na zajście w ciążę, więc kiedy dowiedziałam się, że zostanę mamą, poczułam, że los wreszcie się do mnie uśmiechnął.  Poród był ciężki. Pępowina zakręciła się Wojtusiowi wokół szyi, a mój świat się zatrzymał. Stres, jaki wtedy mi towarzyszył, wynagrodziły mi pierwsze dwa miesiące życia synka. Wspominam je, jako najpiękniejszy okres w moim życiu. Byłam pewna, że to koniec zmartwień. Niestety, do naszej codzienności wkradły się nieproszone problemy... W trzecim miesiącu życia Wojtuś przestał sygnalizować swoje potrzeby – dzisiaj już nie płacze, kiedy jest głodny. Mój synek przestał przybierać na wadze, a ponadto wykazuje zaburzony odruch ssania. Opieka nad Wojtkiem stała się bardzo czasochłonna. Jest prawdziwym więzieniem schematycznych czynności - godzina karmienia, godzina noszenia, dwie godziny przerwy, powtórka. Wszystko po to, by utrzymać masę ciała Wojtusia. Piękne dni, które powinna wypełniać radość, wypełnia rozpacz i stres. Bardzo boję się o przyszłość mojego synka. Nasze życie zmieniło się w nieustanną tułaczkę po lekarzach i placówkach medycznych. Każdego dnia jestem coraz bardziej bezradna. Nikt nie wie, co dolega mojemu małemu synkowi, gdyż stan Wojtusia może wskazywać na wiele, całkiem różnych od siebie przypadłości. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy trafiliśmy do trzech szpitali, a do naszej dokumentacji trafiały kolejne ogólnikowe diagnozy i potencjalne rozpoznania. Niestety bez specjalistycznych, drogich badań, nie możemy ruszyć z leczeniem. Lekarze są bezradni. Moja codzienność to nieustanne zachęcanie Wojtusia do przyjmowania pokarmu i wdrażanie fizjoterapeutycznych ćwiczeń, by pobudzić jego buźkę. W momentach największej bezradności patrzę w jego piękne oczka i na wesoły uśmiech, który daje mi nadzieję, że specjalistyczne badania dojdą do skutku i rozwiążą nasze problemy. Mój Wojtuś dopiero zaczyna się rozwijać, więc szybko postawiona diagnoza to wielka szansa na eliminację dalszych, potencjalnych problemów. To prawdziwa walka z czasem! Teraz kiedy piękny sen o długo wyczekiwanym rodzicielstwie zamienił się w koszmar bezradności i niemocy, pragnę poprosić Was o pomoc. Każdy darczyńca jest dla nas bohaterem, który dołącza do misji ratunkowej o przyszłość mojego małego synka. Proszę, pomóżcie nam! Mama Wojtusia

1 288,00 zł ( 4,03% )
Brakuje: 30 627,00 zł
Marcin Adamowicz
Marcin Adamowicz , 40 lat

Marcin nie może zostać bez pomocy. Proszę, wesprzyj jego walkę!

Marcin jest dorosły, a jednak zupełnie niezdolny do samodzielnej egzystencji... Mimo że skończył szkołę, komunikuje się, porusza sam po mieszkaniu, ma sprawne nogi i ręce, nie jest w stanie np. samodzielnie się umyć... Potrzebuje całodobowej opieki. Marcin ukończył gimnazjum mimo orzeczenia o lekkim stopniu niepełnosprawności umysłowej. Niestety, więcej się nie udało... Od 2000 r. leczony jest w poradni zdrowia psychicznego. Syn ma problemy związane z reakcją na zachowania ludzi. Od 2014 coraz większe trudności w funkcjonowaniu spowodowane operacją torbieli pajęczynówki okolicy robaka móżdżku.  Marcin jest pod stałą kontrolą w poradni neurologicznej, psychiatrycznej, neurochirurgicznej, a teraz endokrynologicznej, w związku z chorobą Cushinga. Dodatkowe dojazdy i wizyty, szczególnie pilne, czyli prywatne nadwyrężają nasz budżet. Syn od 18 roku życia posiada rentę socjalną. Od 2017 r. Ja otrzymuję świadczenie pielęgnacyjne w związku z koniecznością opieki. Ojciec odszedł już dawno temu. Nie posiadamy renty rodzinnej po nim, gdyż nie miał wymaganych lat pracy… W ostatnim czasie Marcin jest bardzo osłabiony. Pojawiają się u niego częste zawroty i bóle głowy, przez które niekiedy nawet musimy wzywać karetkę! Do wszystkiego dochodzą skurcze żołądka, bóle w klatce piersiowej, mocne spadki poziomu glukozy we krwi. Robię, co w mojej mocy, aby wesprzeć syna w tej wycieńczającej walce o zdrowie, ale bez Twojej pomocy nie damy rady! Będziemy wdzięczni za każde okazane wsparcie! Mama Marcina 

2 145,00 zł ( 4,03% )
Brakuje: 51 047,00 zł
Staś Wiśniewski
Staś Wiśniewski , 10 lat

Staś walczy o sprawność i potrzebuje Twojej pomocy! Wesprzyj go!

Staś choruje na mózgowe porażenie dziecięce, które jest konsekwencją skrajnego wcześniactwa. Syn nie widzi, nie chodzi, ma założoną rurkę tracheostomijną i gastrostomię od 3 miesiąca życia. Walka o jego sprawność się nie kończy! Ogromnym wsparciem dla synka są turnusy rehabilitacyjne w klinice doktora Vela – to dzięki Waszej pomocy Staś mógł na nich osiągnąć progres. Niestety, wciąż zmagamy się z postępującą skoliozą i kifozą drugiego stopnia. Tylko dzięki regularnej rehabilitacji syn zachowuje swoją sprawność fizyczną. Potrafi samodzielnie przekręcić się z boku na bok oraz z pleców na brzuch i z powrotem. Ostatnio dzięki wzmocnieniu rak i grzbietu stara się samodzielnie podnosić do siadu! Są to umiejętności, które utracił wraz ze wzrostem i postępująca skoliozą, ale regularna rehabilitacja pomaga mu je odzyskać! Aktualnie jesteśmy w trakcie kolejnego turnusu rehabilitacyjnego. Niestety, środki powoli się kończą… Zdecydowaliśmy się ponownie poprosić Was o pomoc w opłaceniu kolejnych turnusów rehabilitacyjnych u dr Vela (koszt jednego turnusu to około 12,5 tysiąca złotych), wizyt w instytucie dr Paleya oraz niezbędnych środków zaopatrzenia medycznego. W niedalekiej przyszłości czeka nas też zmiana ortez, które należy wymieniać raz do roku, a koszt to kolejnych kilka tysięcy. Nasz syn jest pogodnym, kochanym chłopcem, który wycierpiał już wystarczająco dużo… Staś uwielbia wyzwania, dlatego prosimy – podarujcie mu szansę na dalszą rehabilitację i jak najlepsze życie! Chcemy, żeby synek zdobywał kolejne kroki milowe na miarę swoich możliwości. Będziemy Wam ogromnie wdzięczni! Rodzice Stasia

5 579,00 zł ( 4,03% )
Brakuje: 132 719,00 zł
Szymon Wojcieszak
Szymon Wojcieszak , 31 lat

Tragiczny wypadek odebrał Szymonowi sprawność! Pilnie potrzebna rehabilitacja!

Wiele lat temu nasz najstarszy syn zginał w wypadku samochodowym. Miał tylko 23 lata… W najgorszych snach nie przypuszczałam, że ten koszmar powróci. Że będziemy musieli ponownie drżeć o życie naszego dziecka… To nie tak miało być! Szymon mieszkał z nami. Myśleliśmy, że pewnego dnia zajmie się nami, a dziś jest całkowicie zależny od naszej opieki. W Dzień Babci nasz syn Szymon poszedł na cmentarz, by zapalić znicze. Gdy wracał, doszło do tragicznego wypadku – został potrącony przez samochód. Do zdarzenia doszło nieopodal naszego domu. Czekałam, aż Szymon wróci. Niestety, zamiast radosnego „cześć mamo” słyszałam dźwięk karetki pogotowia.   Koledzy Szymona przyszli do naszego domu i poinformowali nas, że odjeżdżający na sygnale ambulans, transportuje właśnie do szpitala naszego syna! W jednej sekundzie przypomniały mi się zdarzenia sprzed lat… Cały mój lęk natychmiast powrócił… W karetce serce mojego syna się zatrzymało. Na szczęście udało się przywrócić mu funkcje życiowe. W szpitalu od razu został operowany. Okazało się, że najbardziej ucierpiała jego głowa, konieczna była trepanacja czaszki. Lekarze nie byli dobrej myśli, kazali nam czekać. Na szczęście życie Szymona udało się uratować. Mija miesiąc od tego tragicznego dnia. Szymon wciąż jest w szpitalu, jednak lada moment ma zostać przewieziony do domu. Syn ma głębokie zaburzenia świadomości. Nie mówi, nie ma z nim żadnego kontaktu. Jedynie czasem otwiera oczy… Szymon oddycha przez rurkę tracheostomijną i jest żywiony dojelitowo. Wkrótce syn będzie pod moją całodobową opieką. Jestem przerażona. Wciąż myślę, czy będę potrafiła się nim odpowiednio zaopiekować. Jedyna instrukcja, jaką otrzymałam, to zalecenia pielęgniarskie na kartce papieru. Wiem, że po wyjściu ze szpitala Szymon będzie wymagał stałej rehabilitacji i opieki specjalistów. To jego jedyna szansa na poprawę stanu zdrowia.  Sama nie jestem w stanie zapewnić mu koniecznej opieki. Chciałabym, żeby Szymon mógł chociaż pół roku spędzić w ośrodku rehabilitacyjnym. Podczas takiego pobytu miałby szansę na odzyskanie utraconej sprawności. Niestety, nie jesteśmy w stanie sfinansować mu takiego turnusu.  Bardzo proszę o Wasze wsparcie, jesteście jedyną szansą, by Szymon mógł do nas wrócić. Wszyscy na niego czekamy. Przed naszym synem jeszcze tyle planów i marzeń do zrealizowania. Nie możemy pozwolić, aby resztę życia spędził przykuty do łóżka. Prosimy, pomóżcie nam zawalczyć o jego przyszłość i zdrowie. Greta, mama Szymona

8 414,00 zł ( 4,01% )
Brakuje: 200 948,00 zł