Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kayla Boniuk
Kayla Boniuk , 5 lat

Moja córeczka jest chora, ale lekarze nadal nie wiedzą na co! Proszę o Twoją pomoc!

Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy moja młodsza córeczka miała prawie roczek. Wielu lekarzy bagatelizowało zgłaszane przeze mnie niepokojące sygnały. Jednak moja matczyna intuicja nie dawała mi spokoju. Niestety miałam rację… Z dnia na dzień widziałam, jak Kayla się zmienia. Błądziła wzrokiem, nie reagowała na żadne komunikaty, a potem nawet na swoje imię! Mając 1,5 roku nie potrafiła siedzieć ani wziąć żadnego przedmiotu do ręki.  Tego było już za wiele! W głębi serca wiedziałam, że dzieje się coś złego. Bardzo pragnęłam potwierdzenia, że się po prostu mylę. Neurolog jednak przyznał mi rację…  Na razie niewiele wiem – tylko tyle, że moja córeczka cierpi na choroby neurologiczne. Bez pogłębionej diagnostyki nie dowiem się jednak, co tak naprawdę jest mojej małej Kayli! Odpowiedź mogą przynieść tylko badania genetyczne oraz metaboliczne.  Nasza codzienność jest niezwykle trudna. Kayla ma 4 lata, jednak umiejętności typowe dla dzieci w tym wieku, są poza jej zasięgiem!  Córeczka nie potrafi mówić, nie rozumie nawet najprostszych komunikatów! Z tego względu każdego dnia muszę wręcz zgadywać czego potrzebuje, co ją boli, co chce mi przekazać… Wyobrażam sobie, że zwłaszcza dla niej musi być to niezwykle frustrująca sytuacja, kiedy próbuje coś mi powiedzieć, a ja nie mam zielonego pojęcia, o co chodzi! Posiłki także są wyzwaniem. Kayla nie potrafi przeżuwać pokarmu, dlatego każde danie otrzymuje w formie papki. Trzymanie łyżki czy nawet kubka jest w tym momencie nieosiągalne.  Muszę poznać w końcu przyczynę choroby mojej córeczki! Przecież ta niepewność musi się w końcu skończyć! Cały czas musi uczęszczać także na terapie, które usprawnią jej rozwój. Teraz, póki jest jeszcze mała, jest największa szansa na wzmocnienie jej rozwoju i wypracowanie nowych umiejętności. Nie mogę przecież pozwolić, aby przez resztę życia była kompletnie niesamodzielna!  Pogodzenie tych wszystkich wydatków z tym, które na co dzień ponoszę w związku z wychowaniem dwójki dzieci, jest dla mnie trudne. Proszę, pomóż mi uzyskać odpowiedź, co dzieje się z moją córeczką. Będę wdzięczna za każdą formę wsparcia! Sylwia, mama

502,00 zł ( 3,93% )
Brakuje: 12 264,00 zł
Lucjan Grzesik
Lucjan Grzesik , 7 lat

Groziła mu amputacja nóżki... By zachować sprawność, Lucjan potrzebuje kolejnej operacji❗️

Na pierwszy rzut oka Lucjan jest zdrowym, energicznym i pełnym humoru chłopcem! Jednak jego życie nie zawsze tak wyglądało – gdy był maluszkiem wisiało nad nim ryzyko amputacji nogi! Teraz Lucek może poruszać się bez trudu, ale cały czas rośnie i pojawiają się nowe problemy zdrowotne… Nasz synek urodził się z bardzo poważną wrodzoną wadą kości piszczelowej. Szukając ratunku dla naszego dziecka, trafiliśmy do doktora Paleya – specjalisty od tak skomplikowanych wad. Dzięki kilku operacjom ryzyko amputacji odeszło w zapomnienie! Doktor Paley obiecał nam, że Lucek będzie chodził. Dotrzymał słowa i dziś nasz synek biega. Niestety z każdym rokiem brutalnie przekonujemy się, że nic nie jest dane raz na zawsze... Konieczne są kolejne operacje! Niedawno byliśmy na konsultacji w Paley European Institute w sprawie dalszego leczenia. Lucjan potrzebuje wymiany pręta teleskopowego w nóżce i korekty koślawości. Niestety, koszt operacji jest ogromny – to prawie 200 tysięcy złotych! Co więcej, potrzebne będą również środki na zakwaterowanie w miejscu operacji! Wybieramy się także do Wiednia na specjalistyczną konsultację, by dowiedzieć się czy da się ograniczyć koszty leczenia. Nie wiemy jednak, czy uda się znaleźć lekarza, który podejmie się operacji naszego synka... O zdrowie Lucka walczymy od jego narodzin i wiemy, że nie jesteśmy w tej walce sami. Jesteście z nami Wy – darczyńcy! To dzięki Waszemu wsparciu synek został uratowany przed amputacją!  Dziś ponownie zwracamy się do Was o pomoc. Lucjan rośnie i choć na razie w planach jest jedynie operacja wymiany pręta, to martwi nas, że chora noga rośnie wolniej niż zdrowa… Obecnie różnica jest jeszcze na granicy akceptowalności, ale jeśli będzie się powiększać to synka czekają kolejne zabiegi!  Z ogromną wdzięcznością za wszystko, co dla nas zrobiliście zwracamy się o pomoc ponownie. Wierzymy, że dzięki Wam droga do sprawności Lucka będzie łatwiejsza!  Rodzice

9 160,00 zł ( 3,91% )
Brakuje: 224 883,00 zł
Adrian Byliński
Adrian Byliński , 14 lat

Wesprzyj Adriana, by nie poddawał się w walce o lepsze jutro!

Adrian jest już nastolatkiem. To czas, w którym świat powinien stać otworem. Niestety, nasza codzienność nie wygląda tak beztrosko. U syna w wieku 4 lat zdiagnozowano autyzm.  Mimo swojego wieku syn nadal nie mówi, ma problemy z wykonywaniem wielu czynności i poleceń. Miewa napady płaczu i histerii. Adrian ma trudności w nawiązywaniu i odczuwaniu więzi emocjonalnych, zaburzenia w odbieraniu i przetwarzaniu bodźców ze środowiska, nie potrafi prawidłowo ocenić sytuacji zagrożenia.  Dotychczasowa rehabilitacja, terapia i specjalistyczne diety przynoszą wymierne rezultaty i pozytywnie wpływają na rozwój Adriana. Syn uczestniczy w terapii integracji sensorycznej i zajęciach z psychologiem, pedagogiem specjalnym, logopedą, neurologopedą. Uczęszcza na hipoterapię i terapię w komorze hiperbarycznej.  Wierzymy, że małymi krokami pomożemy mu odnaleźć się w otaczającym świecie. Niestety, koszty wszystkich terapii wraz z dojazdami przekraczają nasze możliwości finansowe, dlatego zwracamy się do Was z ogromną prośbą o pomoc w walce o lepszą przyszłość Adriana. Każdy, nawet najmniejszy gest, będzie dla nas ogromnym wsparciem!  Rodzice 

1 248,00 zł ( 3,91% )
Brakuje: 30 667,00 zł
Wiktor Dmoch
Wiktor Dmoch , 6 lat

Kolejny wróg stanął na drodze mojego synka! Terapia kosztuje majątek! POMOCY!

Ból pękającej skóry i całe ciało w ranach. Gdy jedne się goją, pojawiają się kolejne, bez przerwy, w nieskończoność… To wszystko dzieje się na ciele mojego synka, który nie zna dnia bez cierpienia. Tylko przez pierwszy miesiąc swojego życia był zdrowym, beztroskim maluszkiem. Później jego życie zamieniło się w koszmar… Na początku pojawiły się tylko małe krostki. Myślałam, że to jakaś niegroźna alergia. Jednak z każdym dniem krostek przybywało i były coraz bardziej uciążliwe dla mojego maluszka. Wiktor stawał się bardzo niespokojny i drażliwy. Widziałam jak bardzo cierpi! Z biegiem czasu, na całym ciele zaczęły robić mu się sączące rany. Były głównie na głowie, rękach, nogach, paluszkach i nadgarstkach. Atopowe łojotokowe zapalenie skóry – tak brzmi diagnoza. Mogłoby się to wydawać błahe, a kryje w sobie PIEKŁO, którego nadal, codziennie doświadcza mój ukochany synek! Choroba uniemożliwia mu normalne funkcjonowanie. Nie może się bawić, ciężko jest mu chodzić. Bolesne rany pojawiają się nawet na palcach u jego stóp! Cierpienie mojego dziecka sprawia, że muszę uśmierzyć jego ból za wszelką cenę! Niestety, nie stać mnie na opłacenie całego leczenia... Maści i leki, jakie przepisują mu lekarze, pochłaniają ogromne środki finansowe. Do tego mam także starszą córkę, która choruje na padaczkę. Właściwie wszystkie pieniądze są przeznaczane na leczenie dzieci, a i tak ciągle ich brakuje… Jakby tego było mało, na drodze Wiktorka pojawił się kolejny, okrutny wróg. Oprócz ogromnych problemów ze skórą, u mojego synka zdiagnozowano autyzm i Zespół Aspergera. Wiktor wymaga bardzo drogich terapii, żeby móc sprawnie funkcjonować. Jest poddawany intensywnej rehabilitacji logopedycznej, integracji sensorycznej, hipoterapii, rehabilitacji i uczęszcza na trening umiejętności społecznych.  Wiktor robi postępy, jednak terapie są potrzebne cały czas, bo bez nich straci wypracowane efekty. Już wcześniej było mi bardzo ciężko, jednak teraz, to wszystko kompletnie przekracza możliwości finansowe nie tylko moje, ale również całej mojej rodziny. Wiem, że synek, jest w stanie osiągnąć bardzo dużo. Nie chcę, aby stracił możliwości na sprawne życie, przez brak pieniędzy. Stoję pod ścianą, a bardzo chciałabym móc już się nie martwić czy będę miała za co wykupić leki lub opłacić terapię dla mojego dziecka. Marzę, by zabrać te wszystkie trudności Wiktorkowi, ale do tego potrzebuję Waszego dalszego wsparcia. Towarzyszycie mi w tej drodze nie od dziś, dlatego doskonale wiecie, jak wiele Wasza pomoc jest w stanie zdziałać.  Beata, mama Wiktora

3 328,00 zł ( 3,91% )
Brakuje: 81 779,00 zł
Ewa Lorek
Pilne!
Ewa Lorek , 66 lat

Ukochana Ewa walczy z GUZEM MÓZGU❗️Potrzebna PILNA pomoc❗️

Zwracam się do Was z prośbą o pomoc w niezwykle trudnej chwili. Moja kochana mama Ewa została zdiagnozowana z glejakiem, złośliwym nowotworem mózgu z kilkoma dużymi ogniskami. Glejak to jeden z najbardziej agresywnych rodzajów raka, który podstępnie rozwija się w komórkach glejowych w mózgu. Choroba ta niestety rozwija się szybko i wymaga intensywnego leczenia, które jest nie tylko wyczerpujące, ale i bardzo kosztowne. Wykryte zmiany są agresywne i dużych rozmiarów oraz powodują rozległy obrzęk i stan zapalny uciskający na kolejne obszary mózgu. Stopniowo zanika u mamy zdolność mówienia, poruszania się i wykonywania innych podstawowych czynności. Jest to druzgocące dla osoby, która 2 miesiące temu nie miała żadnych objawów. Wszystko nastąpiło tak gwałtownie i niespodziewanie... Nikt w Polsce nie chciał podjąć się leczenia operacyjnego zmian wykrytych u mamy. Byliśmy odsyłani kilkukrotnie z hasłem "nie da się" albo "nie operujemy takich zmian"... Aż znaleźliśmy jedynego neurochirurga, który guza usunie w całości. Mowa tu o dr. Witoldzie Libionce ze szpitala w Kluczborku. Operacja odbędzie się już w sierpniu – mamy bardzo mało czasu na zebranie potrzebnej kwoty, co spędza nam sen z powiek. Kwota zabiegu i późniejszego leczenia wraz z dojazdami, wizytami i opieką pooperacyjną to około 200 tys. zł. Obecnie mama przechodzi trudny czas, a my wraz z nią, bo nie ma nic gorszego niż patrzeć na cierpienie najbliższej osoby, dla której nie ma szans na ratunek. Mama walczy z chorobą, bólem i lękiem, nie porusza się, jest bardzo nerwowa, bo nie może się komunikować – guz uciska na ośrodki mowy w mózgu. Potrzebuje całodobowej opieki. Mama nie spożywa samodzielnie posiłków i trzeba pomagać jej we wszystkich czynnościach życia codziennego. Błagam wszystkich o pomoc dla mojej ukochanej mamy, która gaśnie z dnia na dzień. Proszę o pomoc nie tylko osoby zdrowe, ale też tych, którzy są w stanie zrozumieć nasze położenie, bo przechodzili przez coś podobnego w życiu. Mama zawsze była dla nas wsparciem i pomocą w każdej sprawie. Teraz jest całkowicie od nas zależna. Jest to dla nas tragedia – diagnoza była dla wszystkich nagłym szokiem i nigdy nie przypuszczalibyśmy, że taka sytuacja wydarzy się w naszym życiu. Proszenie o wsparcie jest dla nas niezwykle trudne, ale chcemy wspierać mamę w tej walce na wszystkie możliwe sposoby. Zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie finansowe, choć proszenie o pomoc nie przychodzi nam łatwo. Każda złotówka jest na wagę złota i przybliża nas do celu, jakim jest zapewnienie mamie najlepszej możliwej opieki i szansy na wyzdrowienie. Prosimy o każdą, nawet najmniejszą wpłatę, która przybliży nas do wspólnego celu. Jeżeli nie jesteś w stanie dołożyć swojej cegiełki w postaci materialnej, proszę udostępnij i poinformuj swoich bliskich o zbiórce – to nic nie kosztuje. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy zdziałać więcej. Dziękujemy za każdą formę wsparcia – zarówno finansową, jak i za udostępnienie tej informacji dalej. Koszty leczenia znacząco przewyższają nasze możliwości finansowe. Jeśli nie zbierzemy odpowiedniej kwoty, to do szeregu obecnych problemów zdrowotnych dojdzie kolejny, czyli kredyt. Spłacenie takiej kwoty jest dla nas niewykonalne, zaś opieka nad mamą wymaga albo skorzystania z profesjonalnej pomocy, albo obecności kogoś z nas w domu. To z kolei oznacza rezygnację z pracy zawodowej, aby pomagać mamie w codziennym życiu. Każda wpłata przybliża do celu – uratowanie życia najważniejszej osobie w życiu, ukochanej mamy. Anna Elzanowska - córka

8 315,00 zł ( 3,9% )
Brakuje: 204 451,00 zł
Agnieszka Bednarczyk
Agnieszka Bednarczyk , 49 lat

Pijany kierowca omal nie zabił Agnieszki! Pomóż!

22 grudnia 2019 roku pijany kierowca zmienił życie Agnieszki Bednarczyk w piekło. Młody mężczyzna, jadąc z niedopuszczalną prędkością, uderzył w samochód, obok którego stała, po czym uciekł z miejsca wypadku.  Agnieszka w wyniku uderzenia doznała bardzo poważnych obrażeń. Najbardziej ucierpiała głowa. Lekarze stwierdzili wiele złamań, pęknięć  i przesunięć odłamków kości. Od pękniętej podstawy czaszki, poprzez oczodoły, nos, kości jarzmowe, krtań aż po kość gnykową gardła. Liczne operacje i zabiegi mające na celu ratowanie życia i zdrowia powiodły się. Jednak to dopiero początek drogi Agnieszki. Nadal nie przywrócono podstawowych funkcji zgryzu. Możliwa jest tylko dieta papkowata, utrudniona jest wymowa, a pozostawione do zachowawczego zrostu złamania powodują dysfunkcje, ból i zniekształcenie twarzy. Konieczna będzie rekonstrukcja stawu skroniowo-żuchwowego. To kosztowny, długotrwały i kilkuetapowy proces leczenia, który potrwa od 3 do 4 lat. Tego typu rekonstrukcje nie są refundowane, są też rzadko wykonywane w Polsce. Koszt całego leczenia to kwota od 350 do 400 tys. zł.  Rekonstrukcja powinna odbyć się maksymalnie do 12 miesięcy od wypadku, ze względu na odbywającą się cały czas przebudowę kości w obrębie złamanego i przemieszczonego stawu skroniowo-żuchwowego twarzoczaszki. Zostało więc naprawdę niewiele czasu! Zaledwie dwa miesiące… Prosimy, nie bądźcie obojętni! Tylko dzięki Wam Agnieszka może otrzymać drugie życie oraz wrócić do wykonywania zawodu, który jest jej pasją!  

16 711,00 zł ( 3,9% )
Brakuje: 410 949,00 zł
Izabella Poździej
Izabella Poździej , 45 lat

Przez cukrzycę mogę stracić nogę! Pomocy!

Jestem Izabella i mam 43 lata. Od 21 lat choruję na cukrzycę typu 2. Jestem matką i żoną, której choroba odebrała możliwość pracy, stąd znalazłam się tutaj. Bardzo proszę o pomoc! Mój stan zdrowia jest bardzo poważny. Według części lekarzy moja noga nadaje się do amputacji, inni twierdzą, że da się ją jeszcze uratować. Od 7 lat walczę ze stopą cukrzycową. W 2017 przeszłam operację usunięcia kości pięty w prawej nodze, jednak choroba nie odpuszcza… Teraz muszę zawalczyć o lewą nogę! Cukrzyca przyczyniła się również do pogorszenia wzroku. Od 4 lat walczę o to, żeby widzieć. Pogarszające się zdrowie, sprawiło, że utraciłam pracę. Posiadam na stale orzeczenie o niepełnosprawności i całkowitej niezdolności do pracy. Moja rodzina utrzymuje się z jednej pensji, która starcza tylko na podstawowe potrzeby… Dzięki pomocy znajomych znalazłam klinikę w Warszawie, która podjęła się uratowania mojej nogi! Jednak koszty leczenia znacznie przewyższają nasze możliwości finansowe. Potrzebuję około 20 tysięcy złotych!  Dlatego założyłem tę zbiórkę. Proszę Państwa o jakąkolwiek pomoc! Liczy się każda złotówka! Za każde wsparcie z całego serca gorąco dziękuję! Izabella

830,00 zł ( 3,9% )
Brakuje: 20 447,00 zł
Anastazja Nersesian
8 dni do końca
Anastazja Nersesian , 8 lat

Anastazja chce samodzielnie chodzić! Proszę, pomóż!

Z niecierpliwością czekałam na narodziny mojej córeczki Anastazji. Nie chciałam jednak, żeby spieszyła się na świat aż tak bardzo. Urodziła się w 31 tygodniu ciąży. Dzisiaj ma już 7 lat i ciągle mierzy się z poważnymi problemami zdrowotnymi.  Pierwsze dni Anastazji przyniosły naprawdę dramatyczne wydarzenia. W 10 dobie pobytu na oddziale intensywnej terapii, doznała wylewu krwi do mózgu… Niestety, u córeczki zdiagnozowano leukomalację okołokomorową, czyli uszkodzenie istoty białej w mózgu. Kiedy Anastazja skończyła 6 miesięcy, zauważyliśmy, że nie potrafi przewracać się na bok, brać zabawek do rąk, czy wodzić wzrokiem za przedmiotami. Bałam się, co będzie dalej... Co pół roku sprawdzaliśmy u ortopedy stan bioderek Anastazji. W wieku 2 lat udało się postawić diagnozę: dysplazja stawów biodrowych i pogorszenie kąta kości biodrowej. Moja córeczka musiała nosić aparat ortopedyczny stabilizujący biodra przez 2 lata. Moja biedna dziewczynka praktycznie go nie zdejmowała... Gdy Anastazja skończyła 4 latka, przeszła dwie operacje: selektywną rizotomię grzbietową oraz wydłużenie ścięgna pod kolanem prawej nogi. Operacje te miały na celu zmniejszenie spastyczności i co za tym idzie, zwiększenie szans na samodzielne poruszanie się. Obecnie Nastka chodzi z pomocą chodzika. Moja kochana córeczka uwielbia ćwiczyć, rozumie, dlaczego tego potrzebuje. W domu codziennie pracujemy nad doskonaleniem jej umiejętności. Anastazja lubi też pływać i rysować. Jest bardzo towarzyska. Jestem pewna, że ​​wyrośnie na dobrą i wartościową osobę.  Walkę o sprawność Anastazji zaczęliśmy już od pierwszego miesiąca życia. Gdy miała półtora roku, pierwszy raz pojechaliśmy do centrum intensywnej rehabilitacji.  Dzięki temu Nastka zaczęła raczkować! To był dla nas bardzo duży sukces.  Od tego czasu wracamy do centrum, żeby walczyć o większe efekty. To wszystko kosztuje jednak bardzo dużo. Nie stać mnie na pokrycie kosztów, a bardzo chciałabym zapewnić córeczce najlepszą rehabilitację. Tata Anastazji pracuje, ja zajmuje się nią i jej dwa lata starszą siostrą, Nicole. Nastka marzy o pójściu do szkoły, poznaniu tam przyjaciół i byciu jak najbardziej samodzielną. Wierzę, że wspólnymi siłami uda się to osiągnąć! Drodzy przyjaciele, pomóżcie! Diana, mama Zobacz, jak Anastazja walczy o sprawność!

1 231,00 zł ( 3,88% )
Brakuje: 30 472,00 zł
Julia Wikar
Pilne!
Julia Wikar , 19 lat

Zamiast cieszyć się życiem, musi o nie walczyć❗️Pomocy❗️

28 listopada Julia kończy 18 lat. Jest wspaniałą, pełną ciepła i serdeczności dziewczyną. Naszym oczkiem w głowie. Planowała już swoje wakacje na obozie nad morzem, nasz rodzinny wyjazd i oczywiście swoją imprezę urodzinową. Ale nasze życie załamało się w jednej, drastycznej chwili… Mimo młodego wieku, życie wiele ją nauczyło. W 2014 roku zakończyła leczenie padaczki i szczęśliwie do dzisiaj nie było nowych ataków. Wszystko miało już być dobrze, ale pod koniec maja zauważyła ból w lewym stawie kolanowym.  23 czerwca po biopsji stwierdzono bardzo złośliwy nowotwór na piszczeli lewej. Wszystko działo się bardzo szybko. Ze szpitala natychmiast skierowano nas na leczenie do Warszawy i pierwszy cykl chemii Julka przyjęła już 28 czerwca.  Od tamtej pory lekarze i pielęgniarki walczą o zdrowie mojej córki, a my razem z nimi. Ze względu na wysoki stopień złośliwości Julia wymaga skojarzonego leczenia onkologicznego – chemioterapii, zabiegu chirurgicznego, chemii uzupełniającej i intensywnej rehabilitacji. Leczenie będzie bardzo długie i już teraz widać, jak bardzo wyczerpuje Julkę. Córka ma znacznie obniżoną odporność, jest o wiele słabsza i bardzo zmęczona. Codziennie dokucza jej ból, a chemioterapia sprawiła, że straciła włosy. To ogromny cios dla tak młodej dziewczyny… Julia zawsze była uśmiechniętą, pełną pasji młodą kobietą. Uwielbiała sport, modę, kosmetologię i podróże... A teraz widzimy, jak gaśnie, jak jej piękny uśmiech zmienia się w grymas bólu wywołany chorobą. Dlatego prosimy o wsparcie. Leczenie pooperacyjne może potrwać nawet 2 lata, podczas których Julia będzie wymagała naszej obecności i pomocy. Ma zalecony indywidualny tok nauczania, jest zbyt słaba, by wykonywać nawet najprostsze czynności. Czeka nas długa walka i ogromne koszty, by pomóc jej wrócić do dawnego życia. Z Twoją pomocą wierzymy, że pewnego dnia Julia znów będzie dawną sobą, a nowotwór jedynie złym wspomnieniem. Rodzice

4 120,00 zł ( 3,87% )
Brakuje: 102 263,00 zł