Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Julia Wikar
Pilne!
Julia Wikar , 19 lat

Zamiast cieszyć się życiem, musi o nie walczyć❗️Pomocy❗️

28 listopada Julia kończy 18 lat. Jest wspaniałą, pełną ciepła i serdeczności dziewczyną. Naszym oczkiem w głowie. Planowała już swoje wakacje na obozie nad morzem, nasz rodzinny wyjazd i oczywiście swoją imprezę urodzinową. Ale nasze życie załamało się w jednej, drastycznej chwili… Mimo młodego wieku, życie wiele ją nauczyło. W 2014 roku zakończyła leczenie padaczki i szczęśliwie do dzisiaj nie było nowych ataków. Wszystko miało już być dobrze, ale pod koniec maja zauważyła ból w lewym stawie kolanowym.  23 czerwca po biopsji stwierdzono bardzo złośliwy nowotwór na piszczeli lewej. Wszystko działo się bardzo szybko. Ze szpitala natychmiast skierowano nas na leczenie do Warszawy i pierwszy cykl chemii Julka przyjęła już 28 czerwca.  Od tamtej pory lekarze i pielęgniarki walczą o zdrowie mojej córki, a my razem z nimi. Ze względu na wysoki stopień złośliwości Julia wymaga skojarzonego leczenia onkologicznego – chemioterapii, zabiegu chirurgicznego, chemii uzupełniającej i intensywnej rehabilitacji. Leczenie będzie bardzo długie i już teraz widać, jak bardzo wyczerpuje Julkę. Córka ma znacznie obniżoną odporność, jest o wiele słabsza i bardzo zmęczona. Codziennie dokucza jej ból, a chemioterapia sprawiła, że straciła włosy. To ogromny cios dla tak młodej dziewczyny… Julia zawsze była uśmiechniętą, pełną pasji młodą kobietą. Uwielbiała sport, modę, kosmetologię i podróże... A teraz widzimy, jak gaśnie, jak jej piękny uśmiech zmienia się w grymas bólu wywołany chorobą. Dlatego prosimy o wsparcie. Leczenie pooperacyjne może potrwać nawet 2 lata, podczas których Julia będzie wymagała naszej obecności i pomocy. Ma zalecony indywidualny tok nauczania, jest zbyt słaba, by wykonywać nawet najprostsze czynności. Czeka nas długa walka i ogromne koszty, by pomóc jej wrócić do dawnego życia. Z Twoją pomocą wierzymy, że pewnego dnia Julia znów będzie dawną sobą, a nowotwór jedynie złym wspomnieniem. Rodzice

4 120,00 zł ( 3,87% )
Brakuje: 102 263,00 zł
Adam Kłosowski
Adam Kłosowski , 32 lata

Adam walczy o życie i ma dla kogo, został tatą❗️

Adama już niedługo miała czekać najważniejsza rola w jego życiu. Urodził mu się synek, którego nie zdążył nawet poznać… Wszystko zmieniło się w jednej chwili i wywróciło nasz świat. Nieszczęśliwy wypadek zabrał plany i marzenia młodego człowieka... Nasz syn zawsze żył pełnią życia. Trenował kulturystykę, nagrywał własne utwory. Był zaradny i dbał też o przyszłość swojej rodziny, pracując za granicą.  Tragiczny wypadek w jednej chwili zabrał wszystko... Nasz syn miał bardzo poważny wypadek samochodowy, który zweryfikował nasze obecne życie. Samochód, w którym Adam jechał jako pasażer, wpadł nagle w poślizg. Z czterech osób będących wtedy w aucie, jedna niestety zginęła na miejscu, a jedna została ciężko ranna — to był nasz Adam. Wiele tygodni przeleżał w krytycznym stanie, na oddziale intensywnej terapii za granicą. Wszyscy powtarzali, że jego obecność wśród nas jest cudem.  Przez długi czas złe wiadomości spadały na nas lawinowo. Stan zdrowia Adama był tak tragiczny, że drżeliśmy na dźwięk kolejnego telefonu ze szpitala. Baliśmy się najgorszego. Dodatkowo wypadek był poza granicami Polski i musieliśmy zorganizować fundusze i zgody na jego szybki transport. Udało się to dopiero po 4 miesiącach i kosztowało nas wiele stresu. W tej chwili Adam przebywa w ośrodku, który daje mu szansę. Przez kolejne 12 miesięcy będziemy walczyć, by wybudził się ze śpiączki. Syn ma uraz czaszkowo-mózgowy i przed nim długa droga i walka o sprawność! Tylko rehabilitacja pod okiem specjalistów może przynieść pożądane rezultaty.  Razem z mężem utrzymujemy się z renty, a koszty leczenia Adama wzrastają. W trakcie rehabilitacji z pewnością pojawi się potrzeba specjalistycznego sprzętu, na który nie mamy środków. Już teraz ledwo starcza nam na jego pobyt w klinice. Mając perspektywę rehabilitacji ciągnącej się latami, niestety musimy prosić o pomoc…  Bardzo ważne jest to, że nasz syn ma motywacje i ma dla kogo walczyć!  Natan urodził się w lutym, 5 miesięcy po wypadku. Adam wodzi wzrokiem za nim i reaguje na jego płacz podczas wspólnych rozmów telefonicznych. Daje nam to nadzieję, chociaż nie jesteśmy jeszcze w stanie określić, ile widzi i rozumie. Pęka nam serce na myśl, że miał teraz martwić się innymi, przyziemnymi sprawami. Miał być tatą, miał chodzić na spacery, miał czekać na pierwsze kroki Natanka. Adam zawsze był mężczyzną, który się nie poddawał i dążył do celu. Teraz nie może być inaczej. W jego i w naszych rękach jest to, aby się wybudził i stawał coraz sprawniejszym i silniejszym.  Chcemy wierzyć, że rehabilitacja przyniesie skutki i dzięki niej się wybudzi! Zdajemy sobie sprawę z tego, że po wypadku Jego życie już teraz jest cudem. Ale czekamy na kolejny — na to, aż wróci i będzie jak dawniej.  Dopóki wierzymy, będziemy walczyć, to przecież nasz Adaś. Prosimy, daj nam nadzieję, że go odzyskamy… Rodzice Adama

4 498,00 zł ( 3,87% )
Brakuje: 111 673,00 zł
Marcin Zadroga
Marcin Zadroga , 25 lat

Wypadek, który całkowicie zmienił życie Marcina... Twoja pomoc to jego szansa na zdrowie!

Na 5 dni przed swoimi 17. urodzinami Marcin wracając ze szkoły został potrącony przez samochód. Dopiero wkraczał w dorosłość, miał marzenia i plany, a ten wypadek przekreślił całe jego dotychczasowe i przyszłe życie! Zdarzenie to było na tyle poważne w skutkach, że Marcin zapadł w śpiączkę pourazową aż na 9 miesięcy! To był czas dzielony pomiędzy domem a Kliniką Budzik w Warszawie. Lekarze stwierdzili duży uraz mózgowo-czaszkowy. Nie wiedzieliśmy, w jakim będzie stanie, kiedy się wybudzi. Najpierw modliliśmy się o samo wybudzenie, teraz o cud… Po wybudzeniu okazało się, że ma niedowład czterokończynowy i wymaga całodobowej opieki. Jako jego mama zrobię wszystko, aby mu pomóc. Dlatego zrezygnowałam z własnego życia, na rzecz życia mojego dziecka! Pomagam mu we wszystkich czynnościach, w tym jedzeniu, piciu… Dodatkowo walczę o każdą pomoc, każdą złotówkę, którą przeznaczam na kurację Marcina. Nieustająco potrzebuje on specjalistycznego leczenia i bardzo kosztownej rehabilitacji. Szansą dla niego jest przeszczep komórek macierzystych do mózgu i ostrzykiwania botuliną dłoni. Jednak koszt tego jest ogromny! Wszystkie pieniądze, jakie mamy, przeznaczamy na rehabilitację, masaże i środki pielęgnacyjne. Wszystko to opłacamy z własnych środków, ponieważ jest to niezbędne do jego codziennego funkcjonowania.  Dzięki temu, co prawda małymi kroczkami, ale idzie cały czas do przodu… Proszę, pomóż nam! Chcę wierzyć, że Marcin jeszcze powróci do jako takiej sprawności. Bez Twojej pomocy, nie możemy nawet o tym marzyć… Mariola, mama

4 942,00 zł ( 3,87% )
Brakuje: 122 718,00 zł
Monika Matwiejczuk
Pilne!
Monika Matwiejczuk , 38 lat

Choroba, która nie pozwala żyć❗️Błagam o pomoc❗️

Mam na imię Monika, mam 37 lat. Jestem mamą, moje dziecko jest całym moim światem.  Jak każda młoda osoba miałam swoje plany i marzenia, które do pewnego momentu udawało mi się realizować. Nie spodziewałam się, że życie napisało dla mnie scenariusz, który daleki jest od moich dotychczasowych planów i marzeń.  Musiałam zmierzyć się z rzeczywistością i przewartościować wszystko, co miałam do tej pory. Aktualnie mam nowe marzenia, którymi są m.in.: samodzielność, normalne chodzenie, powrót do zdrowia i odzyskanie w jak największym stopniu tego co miałam.  W 2011 roku zdiagnozowano u mnie polineuropatię ruchową z blokiem przewodzenia. Choroba całkowicie zmieniła moje codzienne funkcjonowanie, które z dnia na dzień jest coraz trudniejsze.  Staram się nie poddawać, walczę, systematycznie korzystam z rehabilitacji szpitalnej i ambulatoryjnej w ramach NFZ.  Możliwości korzystania z refundowanych zabiegów są jednak mocno ograniczone i szybko się wyczerpują. Korzystam z prywatnych ośrodków, jednak koszty z tym związane są dla mnie dużym wyzwaniem finansowym – mogę sobie pozwolić tylko na kilka prywatnych wizyt w roku.  Abym mogła nadal się rehabilitować i wracać do zdrowia potrzebuje Waszego wsparcia. Dużą szansą jest dla mnie wyjazd na turnus rehabilitacyjny oraz regularna rehabilitacja. Cały czas przyjmuję również leki i suplementy, dodatkowo potrzebuje funduszy na dojazdy i prywatne wizyty lekarskie. Każda złotówka jest dla mnie na wagę złota. Bez Was nie wygram tej nierównej walki. Z góry dziękuję za każde wsparcie. Monika

24 116,00 zł ( 3,87% )
Brakuje: 598 808,00 zł
Katarzyna Liszcz
Katarzyna Liszcz , 38 lat

Gdyby nie krzywda zadana przez matkę, Kasia byłaby zdrowa!

Skrzywdziła ją osoba, która powinna ją kochać. Gdyby nie jej matka, nie byłoby jej na świecie. Gdyby nie jej matka, byłaby też zdrowa jak inne dzieci. Kiedy była w łonie matki, tam, gdzie powinna być bezpieczna, doznała niewyobrażalnej krzywdy, której skutki będzie odczuwała do końca życia. Po piętnastu latach okazało się, że za wszystkim stoi FAS, czyli alkoholowy zespół płodowy. Gdyby jej mama, kochała ją bardziej niż nałóg, Kasia mogłaby dzisiaj mieć swoją rodzinę, rozwijać się, podróżować i żyć tak jak każdy szczęśliwy człowiek. Ktoś lekkomyślnie zdecydował za nią, że będzie inaczej, że nigdy nie stanie na nogi, że będzie kalekim, leżącym dzieckiem, które nigdy nie wypowie słowa, które umrze w zapomnieniu w smutnej sali jakiegoś obskurnego domu opieki. Matki Kasia nigdy nie poznała, zmarła, zanim mogła w ogóle zobaczyć, co zrobiła z życiem swojego dziecka... Niestety mój stan zdrowia wymaga pracy z psychodibetologiem. Cukrowo mimo stosowania leczenia, potrzebne są dodatkowe wizyty u specjalistów, które też wiążą się z dalszymi kosztami, a także zatrzymaniem powikłań, które na mnie czyhają. Niestety wymagam specjalistycznej pomocy terapeutycznej, wielu specjalistów. Również preparatów nutridrinków, i leczenia galaktozemii. Mam również problemy z przełykaniem, wchłanianiem substancji leków i składników odżywczych. Jeżeli nie zastosuję się do zaleceń lekarzy – czeka mnie powolne głębokie uszkodzenie wszystkich narządów i śmierć! Specjalistyczne i wielokierunkowe leczenie jest jednak bardzo kosztowe. Proszę, nie pozwólcie, aby pieniądze pokonały siłę i wolę mojego życia bardzo proszę o pomoc. 24 listopada 2018r – Nasz Tata  odchodzi do Pana. To jemu tak wiele zawdzięczamy... Z szalejącą w moim organizmie cukrzycą to w dalszym ciągu dla mnie wielkie wyzwanie, by nie skupiać się na sobie, a na   mojej rodzinie   mamie  Ewie  i   Julii.  Jest   nam   ciężko, ponieważ   bez   Taty   jest   o   wiele   trudniej, uczymy   się   nowego życia    Potrzebuję   Waszej  dalszej     pomocy. Tata na pewno  czuwa  z  nieba   Jest to trudne i bolesne doświadczenie, ale jest to też wspaniała okazja, by dawać świadectwo naszej wiary w relacji z kochającym Chrystusem. Dzięki temu jestem dzielna, uparta i wdzięczna za to, co za sprawą moich rodziców stało się w moim życiu. Dzięki nim jestem w tym miejscu, pokonałam silne porażenie mózgowe, alkoholowy zespół płodowy – jestem intelektualnie i fizycznie samodzielna. Edukacja psychodiabetologiczna jest również kontynuowana. Dzięki całościowemu leczeniu moje życie zmieniło się o 180 stopni i nabrało kolorowych barw. Dzięki systematycznej rehabilitacji zrobiłam ogromne postępy w poruszaniu się. Jestem w stanie za pomocą balonika przejść 500 metrów za jednym razem. Napięcie mięśniowe się zmniejszyło. Specyfika chodu i utrzymania równowagi również uległa poprawie. Obecnie jestem  aktywna,  pomagam także jako wolontariuszka. Dzięki temu, że na  mojej drodze  stanęły   cukrzyca, dziecięce porażenie mózgowe i alkoholowy zespół płodowy, staram się żyć pełnią życia na miarę swoich możliwości. Udało mi się skończyć kurs wprowadzenia do psychologii, organizowany przez Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne i Uniwersytet Warszawski, oraz kurs pierwszej pomocy przedmedycznej. Ukończyłam internetową szkołę o specjalności promotor zdrowia z dieto-profilaktyką. Oraz kurs edukatora   cukrzycowego. W   maju    ukończyłam    pozytywnie, kurs   społecznego edukatora   diabetologicznego, który   daje  możliwość   działania    w   różnych    środowiskach. Nie chcę być ciężarem dla mamy  i  mojego  rodzeństwa, którym przecież zawdzięczam wszystko, dlatego proszę Was o pomoc w walce z cukrzycą. Nie złamały mnie wszystkie schorzenia, które mam, dlatego będę walczyła też z cukrem w mojej krwi. Choć to nie dla każdego będzie oczywiste, kocham swoje życie, chcę, żeby trwało jak najdłużej – to jedyne co mam. Zwracam się zatem do Państwa z prośbą  o umożliwienie  mi    kontynuowanie specjalistycznego  leczenia. Kasia ––––––––––––––––– O życiu z FAS Ola Ogielska rozmawiała z Katarzyną Liszcz, która od lat boryka się z tą chorobą.

5 773,00 zł ( 3,84% )
Brakuje: 144 227,00 zł
Kolin Matuszczyk
Pilne!
Kolin Matuszczyk , 9 lat

Nieoperacyjny GUZ w główce 9-latka❗️Ratujmy życie Kolina!

W główce mojego synka jest 2,5-centymetrowy guz! Nowotwór nieoperacyjny i lekooporny - te dwa słowa brzmią jak wyrok, ale ja się nie poddam - walczę o życie Kolinka! Przed nami kolejne starcie z nowotworem - 21 czerwca lecimy do szpitala w Barcelonie, synek zaczął już mieć problemy z oddychaniem... Wychowuję syna sama i bardzo potrzebuję Twojej pomocy, to moja jedyna nadzieja... Mam opisać historię mojego maleńkiego synka. Siedzę nad czystą kartką i tylko łzy spadają mi na papier… Nie potrafię wydusić ani jednego słowa, bo jak opisać największy ból serca matki, która wie, że bez pomocy jej dziecko w każdej chwili może odejść na zawsze…? Te myśli nie pozwalają mi normalnie funkcjonować. Jestem przerażona tym, że mogę więcej nie usłyszeć słowa „mama”... Te myśli tak bardzo bolą… Jestem bezsilna wobec choroby mojego dziecka. Jeszcze tak niedawno mieliśmy szczęśliwe życie, podobne do Twojego. Kolin, mój mały promyczek, uśmiechem rozświetlał mi każdy dzień. Teraz jesteśmy pośrodku onkologicznego ringu… To po prostu koszmar. Umieram ze strachu o życie mojego synka. Nasza historia zaczęła się w 2020 roku. Zdrowy, wesoły wcześniej synek nagle zaczął mieć problemy z równowagą... Jąkał się, zaczął wymiotować. Przestraszona, zabrałam go do lekarza, który niemal od razu dał nam skierowanie na oddział neurologii... Po badaniu już 2 godziny później byliśmy w karetce.  Po wykonaniu rezonansu magnetycznego okazało się, że mój synek Kolin ma guza pnia mózgu. Histopatologia wykazała, że to guz o nazwie Astrocytoma pilocyticum WHO GI. Wiadomość ta po prostu zwaliła mnie z nóg... Moje dziecko i guz mózgu?! Dalej wszystko było jak w złym śnie, z którego nie sposób się obudzić... Decyzja lekarzy była oczywista - guza trzeba było jak najszybciej wyciąć. Niestety, podczas pierwszej operacji okazało się, że guz jest bardzo rozległy i na jednej operacji się nie skończy. Druga operacja niestety zakończyła się powikłaniami. Kolin spędził na OIOM 20 dni z powodu problemów z oddychaniem. Nie da się opisać, jak to jest - widzieć własne dziecko, podpięte do tych wszystkich urządzeń, walczące o życie! Operacje na mózgu obciążone są ogromnym ryzykiem. Niestety u Kolina wystąpił niedowład lewostronny... Tylko dzięki intensywnej, 2-letniej rehabilitacji synek nadal chodzi. Niestety okazało się, że w główce została masa resztkowa. Walczyliśmy z powikłaniami, wciąż będąc pod kontrolą lekarzy... Przed kolejną operacją okazało się, że guz urósł i stał się nieoperacyjny! Jest przy ośrodkach odpowiadających za oddychanie i krążenie, przez co stał się niezwykle ryzykowny do usunięcia... Piekło otworzyło się po raz kolejny! Kontaktowałam się z wieloma szpitalami... Rodzice innych dzieci z nowotworami polecili mi klinikę w Barcelonie, gdzie leczy się najtrudniejsze przypadki chorych dzieci z całej Europy. Miałam nadzieję, że uda się zrobić operację... Niestety potwierdziło się, że guz jest nieoperacyjny. Wycięcie go może skończyć się nawet śmiercią synka. Chemioterapia też jest dla Kolina ryzykowna... Lekarze podjęli decyzję, że będą obserwować i kontrolować stan Kolina, i jeśli dojdzie go pogorszenia stanu, trzeba będzie działać... Niestety ten moment nadszedł - w ostatnich miesiącach stan synka się pogorszył... Kolin ma problemy z oddychaniem. W nocy ma ciągłe epizody bezdechów... Ja też nie śpię, nadsłuchuję oddechu synka i tak bardzo się boję. Kolin budzi się koło 5-6 rano, nie jest już w stanie zasnąć, sen nie przynosi mu żadnego ukojenia. W ciągu dnia też ma ataki, podczas których nie może zaczerpnąć powietrza - łapie się wtedy za nos i gardło... Bardzo się martwię, że to objaw guza, że uciska ośrodek odpowiedzialny za oddychanie! Wracamy do szpitala w Barcelonie - lekarze zrobią kontrolny rezonans i podejmą decyzję, co dalej... W ostatnich miesiącach pojawiła się szansa - jest możliwość leczenia dzieci z guzami mózgu nowym lekiem, który nie ma tak wielkich skutków ubocznych jak chemioterapia. Mam ogromną nadzieję, że w przypadku Kolinka będzie to możliwe... Lekarze muszą zająć się też problemami z oddychaniem, które spędzają mi sen z powiek. Potrzebujemy pieniędzy na opłacenie leczenia. Jestem samotną matką i nie stać mnie na ratowanie życia mojego dziecka... Błagam, pomóż mi uratować Kolina. Oczy Kolina przepełnione nadzieją dają mi siłę i motywują do działania. Nie mogę go zawieść. Muszę walczyć, pukać w każde drzwi, by szukać ratunku dla własnego dziecka… Trzeba schować dumę do kieszeni. Nie mogę się poddać, nie boję się prosić o pomoc… Boję się tylko jednego – że go stracę. Moje dziecko może mieć piękną przyszłość i cieszyć się życiem. Jeszcze może być piękne... Dzięki Tobie. Proszę, pomóż mojemu synkowi❣️ Beata, mama Kolinka

20 430,00 zł ( 3,84% )
Brakuje: 511 485,00 zł
Maciej Łuszczyński
Maciej Łuszczyński , 28 lat

Zamknięty w swoim ciele... Pomóż Maćkowi do nas wrócić!

Jak szybko może zmienić się życie? Potrzeba lat, miesięcy, godzin? W naszym przypadku wystarczyła chwila, mrugnięcie okiem... Maciek dopiero wkroczył w dorosłe życie, miał już tyle planów i marzeń w zanadrzu, a wszystko musiało zejść na boczny tor… We wrześniu 2015 roku, w wyniku nagłego zatrzymania krążenia Maciek trafił na SOR, a następnie oddział intensywnej terapii. Doszło do ostrej niewydolności oddechowej, a w konsekwencji do rozległego i nieodwracalnego uszkodzenia mózgu. Złe wiadomości spływały do nas lawinowo.  Zaledwie kilka dni wcześniej nie podejrzewałbym, że mój brat będzie musiał stoczyć walkę o swoje życie. Bałem się, czy Maciek to wytrzyma, czy uda mu się wybrać tę potworną batalię. Chciałem wtedy usłyszeć chociaż jedno dobre słowo, tymczasem wiadomość od lekarzy zwaliła mnie z nóg. Stan Maćka był krytyczny.  Do końca wierzyłem, że się nie podda, że znajdzie w sobie siłę, by przetrwać to wszystko. Poczułem niewyobrażalną ulgę, gdy okazało się, że najtrudniejsze już minęło i Maciek będzie mógł rozpocząć walkę o sprawność. W wyniku niedotlenienia, zatrzymania krążenia i uszkodzenia mózgu, brat nie widzi, stwierdzono u niego również niedowład czterokończynowy z silną spastyką, czyli bolesnymi przykurczami. Obecnie Maciek ma już 25 lat i nie wyobraża sobie życia wyłącznie w czterech ścianach. Chciałbym, żeby brat mógł się chociaż samodzielnie przekręcić na bok, utrzymać pozycję siedzącą i samemu jeść. Rehabilitacja pozwala stopniowo poprawiać komfort jego życia i stan psychiczny.  Sami nie damy rady mu pomóc. Nie ma cudownego leku, złotego środka, szansą dla Maćka jest jedynie intensywna i żmudna rehabilitacja. Koszt pobytu w specjalistycznym ośrodku jest jednak horrendalnie wysoki, dlatego prosimy o wsparcie, które jest dla nas ostatnią deską ratunku!  Brat Maćka

4 920,00 zł ( 3,82% )
Brakuje: 123 698,00 zł
Gabriel Babkowski
Gabriel Babkowski , 8 lat

Gabryś każdego dnia walczy o samodzielność! Potrzebne wsparcie!

Gabriel przyszedł na świat jako zdrowe dziecko, dostał 9 punktów w skali Apgar. Byliśmy przeszczęśliwi! Niestety, nasza radość szybko zmieniła się strach o zdrowie i przyszłość synka… Myśleliśmy, że Gabryś nie będzie miał żadnych poważniejszych problemów zdrowotnych, jednak wraz z upływem kolejnych tygodni rzeczywistość okazywała się inna. U synka pojawiły się oznaki nieprawidłowego rozwoju – obniżone napięcie mięśniowe, skrzywienie kręgosłupa, zez… Wiedzieliśmy, że trzeba działać szybko! Byliśmy na konsultacjach u różnych specjalistów. Gabryś przeszedł wiele badań, które niestety nie dały nam jednoznacznych wyników. Lekarze zasugerowali, że może to być problem genetyczny. Synek musiał przejść szereg kolejnych badań, dokładnie sprawdzających geny, my także się im poddaliśmy. Cały czas czekamy na ich wyniki. Na co dzień Gabriel jest pod opieką wielu lekarzy. Jego stan zdrowia musi być regularnie kontrolowany. Synek wymaga stałej rehabilitacji ruchowej i logopedycznej, by móc jak najlepiej się rozwijać i mieć szansę na poprawę sprawności. Każdy dzień jest trudną walką o zdrowie Gabriela. Staramy się zapewniać synkowi wszystko, czego potrzebuje, ale leczenie i rehabilitacja, a także potrzebne do niej specjalistyczne sprzęty są ogromnym kosztem. Z całego serca prosimy, wesprzyjcie naszego synka w walce o sprawność! Będziemy wdzięczni za każdą okazaną pomoc! Rodzice Gabriela

2 030,00 zł ( 3,81% )
Brakuje: 51 162,00 zł
Danuta Olesik-Rzeplińska
Danuta Olesik-Rzeplińska , 69 lat

Ból nigdy nie mija... Pomóż mi uwolnić się od cierpienia❗️

Od 2004 roku nie pamiętam żadnego dnia, w którym ból by odpuścił. Towarzyszy mi na każdym kroku, w każdym momencie mojego życia. Nie wiem, czy da się do niego przyzwyczaić. Jednak wiem jedno – będę walczyć, by jesieni życia nie spędzić przykutą do wózka inwalidzkiego. Dlatego pisząc te słowa, z całego serca proszę o pomoc, bo sama nie dam sobie rady!  To już ponad 18 lat, jak zachorowałam na reumatoidalne zapalenie stawów. Mimo to do 2020 roku starałam się być aktywną zawodowo osobą. Niestety, mijały lata, a lekarze zdiagnozowali u mnie kolejne schorzenia: miastenię, a następnie neuropatię obwodową. W 2014 roku spustoszenie w organizmie spowodował zator płucny, a w 2017 roku 8 złamań kompresyjnych kręgosłupa. Ciągle balansuję pomiędzy nadzieją, że ból odpuści a oczekiwaniem kiedy to nastąpi. Kiedy przestaje boleć chociaż trochę, wtedy oddycham pełną piersią i czuję częściową ulgę. Jednak ból nie mija nigdy do końca… Zawsze rano staram się z godnością przygotować do kolejnego. Pomimo bólu rwącego, piekącego, przenikającego, świdrującego, jest to dla mnie bardzo ważne. Wierzę w to, że można jeszcze coś zrobić, że jeszcze będzie dobrze, a ja stanę się szczęśliwa. Do tego, abym mogła jeszcze poczuć radość i smak życia, niezbędne jest moje uczestniczenie w systematycznej nowoczesnej rehabilitacji, a także korzystanie z nowoczesnych terapii oraz metod leczenia bólu przewlekłego. Czy mam na to szansę? Czy mam szansę poczuć, że świat się do mnie śmieje? Wierzyłam zawsze w to, że mam wpływ na swoje życie.  Jeśli nie poddam się kompleksowej i profesjonalnej rehabilitacji, stanie się to, do czego nie mogę dopuścić, czyli przestanę chodzić. Nie chcę, by spotkał mnie ten dramat. Nie mogę spędzić reszty życia na wózku inwalidzkim lub co gorsza, przykuta do łóżka, spoglądająca na świat tylko przez okno. Nadzieja mnie nie opuszcza, dlatego proszę, pomóż mi... Danuta

5 055,00 zł ( 3,8% )
Brakuje: 127 711,00 zł