Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Tomasz Mikołajczewski
3 dni do końca
Tomasz Mikołajczewski , 43 lata

Tragiczny wypadek i wyboista droga do sprawności....Pomocy!

Kochający ojciec, wspierający syn i wspaniały przyjaciel... Pracowity, chętny nieść pomoc wszystkim dookoła, z uśmiechem stawiający czoła wszystkim problemom. To właśnie nasz Tomek. Dziś, po tragicznym wypadku trwa walka o odzyskanie jego sprawności... Tomek do wszystkiego podchodził z ogromnym zamiłowaniem, zarówno do pracy zawodowej, jak i do swoich zainteresowań. Pracował w branży samochodowej, która była jego wielką pasją. Motto "w zdrowym ciele zdrowy duch" na stałe wpisane było w życie Tomka. Aktywności fizycznej nie odpuszczał nigdy. Niezależnie od warunków pogodowych – zawsze w ruchu i nieustannie uśmiechnięty. Garściami czerpał z życia i wytrwale zdobywał postawione sobie cele. My jednak ceniliśmy go przede wszystkim za to, że był wspaniałym i kochającym ojcem dla swojego synka. W pełni oddawał się ojcostwu. Wspierał i pokazywał swoje dobre serce. Nikt nie spodziewał się, że za chwilę jego życie wywróci się do góry nogami...  To był 21 listopada 2020 roku. Dzień jak każdy inny… Nie przypuszczaliśmy, że będzie najgorszym w naszym życiu… Tego dnia Tomek uległ ciężkiemu wypadkowi samochodowemu. W krytycznym stanie i z poważnym obrażeniami został przewieziony do szpitala w Łęczycy. Były to dla nas straszliwe chwile… Nie wiedzieliśmy, czy Tomasz przeżyje. Mogliśmy tylko wierzyć w umiejętności lekarzy oraz w siłę i wolę walki naszego przyjaciela… Tomasz doznał ciężkich, wielonarządowych obrażeń – seryjne złamania żeber z odmą opłucnową, liczne urazy brzucha, uszkodzenia jelit, złamanie barku.  Wskutek stłuczeń narządów, konieczna była operacja i wiele zabiegów. Dzięki nim stan Tomka stopniowo zaczął się stabilizować. Niestety do dziś nie udało mu się odzyskać sprawności.  Tomek bardzo chciałby wrócić do aktywnego życia sprzed wypadku. Szansą na to jest kosztowna, kompleksowa rehabilitacja. Niestety nie stać nas na jej opłacenie... Zwracamy się do Państwa z prośbą o pomoc w zebraniu potrzebnych środków. Wierzymy, że z Państwa pomocą Tomek będzie mógł podjąć walkę o swoją przyszłość... Rodzina Tomka 

2 339,00 zł ( 4,18% )
Brakuje: 53 513,00 zł
Natalia Kołodziej
Natalia Kołodziej , 28 lat

Wielopokoleniowa rodzina pragnie odzyskać dom! Pomóż walczyć ze skutkami powodzi!

Wszystko, co posiadaliśmy, zabrała nam niszczycielska woda… Gdy przyszła powódź, musieliśmy uciekać przez okno! Skakaliśmy z pierwszego piętra z 4-letnią córeczką i dziadkami. To było straszne! Tak samo jak widok naszego mieszkania… Wszystkie meble i pamiątki wyrzuciliśmy jak zwykłe śmieci… Mieszkanie jest doszczętnie zniszczone. Jesteśmy zrozpaczeni! Otrzymaliśmy mieszkanie tymczasowe – do końca grudnia możemy przebywać z całą rodziną w domku letniskowym. Próbujemy ogrzewać go farelkami, jednak nie są to odpowiednie warunki dla małego dziecka i osób starszych… Staramy się o kolejne mieszkanie, jednak bardzo chcielibyśmy wrócić do własnego. Ogrom pracy, który trzeba będzie wykonać, nas nie przeraża, jednak finansowo nie poradzimy sobie z tym wyzwaniem… Musimy wymienić podłogi, pomalować ściany, kupić nowe meble i sprzęty AGD. Resztę odbudujemy powoli, razem z poczuciem bezpieczeństwa… Dlatego z serca prosimy o pomoc! Przed nami długa droga, byśmy mogli wrócić do normalnego życia, do domu! Bez Was jesteśmy bez szans… Dziękujemy za każdą złotówkę! Natalia z rodziną

1 109,00 zł ( 4,16% )
Brakuje: 25 487,00 zł
Evelyn Salomon
Evelyn Salomon , 39 lat

Mama i jej córeczka cudem przeżyły wypadek samochodowy! Tylko jedna z nich wyszła z tego cało...

Być może tylko sekundy zadecydowały o życiu lub śmierci mamy i jej córeczki. Obie na szczęście przeżyły. Evelyn, która będąc pielęgniarką pomagała i ratowała innych, cudem przeżyła. Straciła jednak swoją samodzielność i potrzebuje teraz pomocy… Był zwykły dzień, taki jak inne. Evelyn odebrała swoją córeczkę z przedszkola, wsiadła z nią do samochodu i ruszyła w drogę do domu. Z uśmiechem wyobrażam sobie, jak mała śpiewała piosenki i opowiadała mamie, w co dzisiaj bawiła się z koleżankami…  Mój uśmiech znika natychmiast, kiedy przypominam sobie, co stało się potem. Stały na skrzyżowaniu i czekały na zmianę sygnalizacji świetlnej. W tym czasie ogromny jeep uderzył w tył ich samochodu z prędkością 60 mil na godzinę! To stało się nagle! Nikt nie potrafiłby zareagować i nic nie dało się zrobić…  Jej maleńka córeczka cudem ocalała! Nic się jej nie stało. To był prawdziwy cud! Takiego szczęścia nie miała jednak Evelyn… Moja przyjaciółka doznała urazu kręgosłupa i rdzenia kręgowego…  Obecnie nie jest w stanie samodzielnie wykonać żadnych czynności samoobsługowych. Sama nie potrafi nawet zmienić pozycji ciała podczas snu. Nagle zdrowa, samodzielna osoba, która do tej pory pomagała innym znalazła się w sytuacji, w której sama potrzebuje opieki i to 24 godzin na dobę! Evelyn ma wspaniałą rodzinę, kochaną córeczkę oraz przyjaciół, którzy pragną jej pomóc. Rehabilitacja i leczenie pochłaniają ogromne kwoty pieniędzy! Nie możemy zostawić jej z tym wszystkim samej! Proszę pomóż Evelyn wrócić do zdrowia oraz pełnej sprawności. Dobro, które przekazywała innym, musi w końcu do niej wrócić! Lilia, przyjaciółka Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

4 435,00 zł ( 4,16% )
Brakuje: 101 948,00 zł
Edyta Biernacik
Pilne!
Edyta Biernacik , 42 lata

NOWOTWÓR zabrał już moich rodziców, teraz zaatakował mnie... POMOCY!

Czy da się uciec przed tym potworem? W głowie ciągle zadaje sobie to samo pytanie. Choroba, która na przestrzeni kilku lat zabrała moich rodziców, teraz zaatakowała również i mnie.  Do niedawna prowadziłam normalne, spokojne życie, zajmowałam się domem i pracą. Uwielbialiśmy z mężem długie leśne i górskie spacery. Korzystaliśmy z życia i cieszyliśmy się każdą chwilą. Niestety, nasza poukładana codzienność została bezlitośnie zburzona, a przyszłość wisi na włosku… Od dłuższego czasu towarzyszyły mi niepokojące objawy, przede wszystkim bardzo nieregularne i przedłużające się – jak wtedy myślałam – miesiączki. Rzeczywistość była jednak zupełnie inna, dużo gorsza. Po wielu badaniach zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy szyjki macicy. Świat nam się zawalił. Czułam ogromny strach, bezsilność, poczucie niesprawiedliwości. Nie mogłam się jednak poddać, stanęłam do walki, choć nogi uginały mi się ze strachu. Jedyna rzecz, która daje mi siłę, to wsparcie najbliższych — mojego męża i reszty rodziny. Będę walczyć, żeby przedwcześnie ich nie stracić i żyć z nimi jak najdłużej. Nowotwór zabrał już moich rodziców, którymi zajmowałam się do ich ostatnich chwil. Teraz sama muszę pokonać tego nieustępliwego wroga... Ze względu na obecną sytuację, nie mogę podjąć żadnej pracy, dlatego w 100% utrzymuje nas mąż. Leczenie, dojazdy, dalsza diagnostyka i badania kosztują bardzo wiele. Sami nie damy rady i jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc. To nie jest czas, by się poddać i oddać w zimne ręce tego potwora. Marzę, by wraz z mężem wrócić do podróżowania i odkrywać piękno tego świata. Bez Was choroba mi to odbierze… Każdego dnia towarzyszą mi silne bóle głowy, brzucha, kręgosłupa, ogólne osłabienie i niskie ciśnienie. Nowotwór już sieje spustoszenie w moim organizmie, boję się, co będzie dalej. Proszę o pomoc. Wierzę, że ludzi dobrej woli jest wiele. Wierzę, że okażecie mi swoje serce. Dziękuję za każdą wpłaconą złotówkę. Edyta TikTok Edyty 💚 Instagram Edyty 🩷 Facebook Edyty 💙

1 326,00 zł ( 4,15% )
Brakuje: 30 589,00 zł
Artsiom Bukata
Artsiom Bukata , 11 lat

Od pierwszego dnia dzielnie walczy z wieloma przeciwnościami... Prosimy o pomoc dla naszego syna!

Artsiom przyszedł na świat zbyt szybko, już w 30. tygodniu ciąży. Po urodzeniu miał niedrożność jelit, przez co w trybie pilnym przeszedł operację. Niestety doznał krwotoku do komór mózgowych i zapadł w śpiączkę. Wiele czasu spędził na oddziale intensywnej terapii pod respiratorem… Te dramatyczne początki przyniosły wiele problemów zdrowotnych. Artsiom ma zaburzenia ośrodkowego układu nerwowego, które skutkują opóźnionym rozwojem psychomotorycznym. Ma duże problemy z mową. Zdiagnozowano też u niego częściowy zanik nerwu wzrokowego obu oczu. Z powodu wrzodziejące zapalenia jelita grubego przeszedł operację. Ma też wrodzone wady serca i deformacje obu stóp. W 2018 roku u naszego chłopca zdiagnozowano skoliozę. Był to poważny problem, ponieważ 6-latka, ponieważ nie zaczęły się u niego jeszcze tzw. skoki wzrostowe. Dlatego na Białorusi od razu zaczęliśmy chodzić na basen i zajmować się gimnastyką leczniczą.  Ze względu na poważne opóźnienia w rozwoju mowy, w 2020 roku zalecono nam wstrzymać się z rozpoczęciem szkoły. Do Polski przeprowadziliśmy się latem 2023. Przed przeprowadzką Artem skończył drugą klasę.  Całe dzieciństwo syna to zajęcia z logopedą i fizjoterapeutą. W okresie szkolnym Artem miał dodatkowe lekcje, żeby lepiej przyswajać materiał. Nauczył się czytać i pisać. Niestety po przeprowadzce spotkał się z barierą językową. Miał problem, żeby zrozumieć inne dzieci, ale chciał się z nimi bawić. Obecnie rozumie już niektóre słowa i próbuje je powtarzać. Lubi się uczyć, chociaż ma spore problemy, ze względu na inne metody w nauce stosowane w Polsce i na Białorusi, a także ze względu na barierę językową. Obecnie nasze dziecko potrzebuje pomocy logopedy, defektologa, pomocy w przyswajaniu programu szkolnego. To wszystko pomoże mu w integracji w nowym kraju. Problemem jest też zbyt szybki wzrost (Artsiom mierzy 164 cm wzrostu, a ma 10 lat), a także jego wzrok. Musimy być pod opieką neurologa. Chcielibyśmy też, żeby mógł pojechać na turnus rehabilitacyjny.  Wierzymy, że pomożecie nam walczyć o rozwój i przyszłość naszego syna! Z góry dziękujemy za okazane wsparcie! To wiele dla nas znaczy! Rodzice

1 326,00 zł ( 4,15% )
Brakuje: 30 589,00 zł
Filip Akacki
Filip Akacki , 7 lat

Filipa czeka trudna operacja! Pomóż, by wrócił do domu na święta...

Filip urodził się w 36. tygodniu ciąży. Był maleńki, ważył niecałe 2,5 kg i mierzył 47 centymetrów. Od momentu przyjścia na świat ten maleńki człowiek dzielnie walczy – najpierw o życie, a teraz o zdrowie. Niestety, są bitwy, których nie jest w stanie wygrać sam… Badania genetyczne, które Filip przeszedł dzięki Waszemu wsparciu, wykryły mutację w genie PIK3R1. Co to znaczy? Niedobór odporności. Comiesięczne przetaczanie immunoglobulin. Zwiększone ryzyko chorób nowotworowych. Częste pobyty w szpitalach w różnych częściach Polski. Przeszczep szpiku w przyszłym roku! Odebrane dzieciństwo… A to niestety nie wszystko… Klatka piersiowa Filipka nie wykształciła się prawidłowo… Deformacje powodują ucisk na jego płuca i serduszko! Mimo bardzo skomplikowanej sytuacji zdrowotnej synka lekarze zadecydowali, że pełna rekonstrukcja klatki piersiowej synka jest teraz priorytetem w jego leczeniu… Operacja odbędzie się 4. lub 5. grudnia. Dlaczego prosimy o pomoc? Po zabiegu czeka nas kilkunastodniowa hospitalizacja, a później powrót do domu w Poznaniu. Niestety, Filip nie będzie mógł podróżować zwykłym środkiem transportu – konieczny jest specjalistyczny transport medyczny z Rabki Zdrój, z udziałem ratownika. To ogromny koszt, który przerasta nasze możliwości finansowe! Dlatego z całego serca prosimy o wsparcie. Chcemy, by Filipek, po wszystkim, mógł spędzić święta w domu, w otoczeniu najbliższych. Każda pomoc to dla nas krok bliżej, by nasz synek bezpiecznie wrócił do domu. Dziękujemy, że jesteście z nami w tej trudnej walce! Rodzice Filipa

265,00 zł ( 4,15% )
Brakuje: 6 118,00 zł
Martyna Ekalt i Kinga Krause
Martyna Ekalt i Kinga Krause , 2 latka

Wesprzyj siostry w walce z poważnymi wadami❗️Pomóż im odzyskać zdrowie❗️

Jesteśmy rodzicami trzech wspaniałych dziewczynek, które niestety zmagają się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Każda z nich, choć w różnym stopniu, cierpi na deformacje klatki piersiowej i skoliozę. Nasza najmłodsza córeczka, Martynka, przyszła na świat z wadą zagrażającą jej życiu! Dziś, wraz z najstarszą siostrą, desperacko potrzebuje specjalistycznej opieki. Dlatego zwracamy się do Was z gorącą prośbą o wsparcie! Już podczas pierwszego badania prenatalnego usłyszeliśmy od Pani doktor, że u Martynki nie widać żołądka. Po drugim drżeliśmy o jej życie! U naszej córeczki nie wykształciła się przepona! Narządy, które powinny być w brzuszku, wtargnęły do klatki piersiowej, zabierając miejsce płuckom i serduszku! Martynka przeszła dwie operacje, jeszcze w życiu płodowym. Lekarze najpierw wszczepili do jej tchawicy balonik umożliwiający rozwój płuc, a później, przed porodem, go przebili. Inaczej córeczka udusiłaby się zaraz po przyjściu na świat… Mimo tych działań jej szanse, by zostać przy życiu, nadal wynosiły jedynie 15%... Trzeciego dnia po narodzinach Martynka znów trafiła na stół operacyjny. Choć wiedzieliśmy, że będzie potrzebować kolejnej operacji, czekanie na szpitalnym korytarzu było nie do zniesienia! Córeczka leżała na zimnym blacie sama, nie mogliśmy nawet pogładzić jej po główce... Lekarze przywrócili jelita i inne narządy na swoje miejsce, a następnie oddzielili je sztuczną łatą przyszytą do żeber. Niestety, okazało się, że łatka jest za wysoko i uciska prawe żebro. Jesienią konieczna będzie kolejna operacja... Przez to wszystko Martynka ma duże problemy ze zdrowiem. Klatka piersiowa ma nieprawidłowy kształt, a kręgosłup jest wykrzywiony. Córeczka jest drobnym dzieckiem, przez wszystkie hospitalizacje i niewydolne płucka rozwija się z opóźnieniem. Codziennie o określonych porach musi przyjmować lekarstwa na nadciśnienie… Korzysta z rehabilitacji i będzie potrzebować specjalistycznej, wzmożonej opieki w związku z planowaną operacją. Los nie oszczędził też naszej najstarszej córki, Kingi. Gdy była jeszcze małą dziewczynką, udaliśmy się do lekarza, by zlecił nam badania krwi. Kinga była bardzo szczupłym dzieckiem! Martwiliśmy się o jej zdrowie, jednak powody do prawdziwego strachu mieliśmy dopiero po tej wizycie… Pani doktor poprosiła Kingę, by rozebrała się do badania i złapała się za głowę! Choć regularnie korzystaliśmy z opieki medycznej, dopiero wtedy usłyszeliśmy, że Kinga ma dwie poważne wady: klatkę szewską i skoliozę. Wady spowodowały przesunięcie serca, które bije teraz pośrodku klatki piersiowej! To dla naszego dziecka wyrok operacji! Do klatki piersiowej Kingi lekarze wszczepią specjalną szynę, która uformuje jej prawidłowy kształt i pozwoli narządom wrócić na prawidłowe miejsce, które są teraz uciskane przez żebra.  Codziennie zadajemy sobie pytanie, dlaczego na nasze córeczki spadło tak nieludzkie cierpienie? Wiemy, co musimy zrobić, by im pomóc, ale koszty leczenia są dla nas nieosiągalne. Rehabilitacja, niezbędne sprzęty, regularne dojazdy do Warszawy i dodatkowe opłaty związane z operacjami córeczek to dla nas ogromny wydatek. Dlatego z całego serca prosimy o wsparcie! Mając przed oczami cierpienie naszych ukochanych córeczek, błagamy Was o pomoc w ich leczeniu i walce o zdrowie! Każda, nawet najmniejsza wpłata, zwiększa ich szanse na to, by mogły wreszcie oddychać pełną piersią i cieszyć się życiem jak ich rówieśnicy. Agnieszka i Adam, rodzice

1 203,00 zł ( 4,14% )
Brakuje: 27 840,00 zł
Lesia Krzyżanowska
Lesia Krzyżanowska , 45 lat

Nowotwór zbiera żniwo! Lesia potrzebuje protezy oraz rehabilitacji!

Z dnia na dzień Lesię coraz bardziej bolało lewe kolano. Chodzenie nie przychodziło już tak łatwo. Zdecydowaliśmy się iść do ortopedy. Po prześwietleniu lekarz zaplanował leczenie. Nie spodziewaliśmy się, że po wydaniu zatrważających pieniędzy, diagnoza okaże się błędna… Na zalecane zastrzyki wydawaliśmy różne kwoty – 350 zł, 700 zł, a nawet 1500 zł. W opłaceniu leczenia pomagali nam rodzice, gdyż sami nie dawaliśmy rady. Myśleliśmy, że jesteśmy na dobrej drodze, że przed nami ostatnia prosta, aż do dnia, gdy Lesia nie mogła stanąć na nogę.  Zadzwoniła do mnie z pracy, zapłakana. Dwukrotnie karetka zabierała ją do szpitala. Noga puchła w oczach. W końcu lekarz przyszedł z częściową diagnozą – nowotwór o nieznanym charakterze, podejrzenie mięsaka kości piszczelowej lewej i podudzia lewego. Od razu poinformował, że nie jest w stanie nic zaradzić i konieczna jest wizyta w Warszawie. Nie mieliśmy innego wyjścia jak jechać ze Śląska, w którym mieszkamy aż 450 km do Warszawy. Profesor, który nas przyjął, powiedział, że dotychczasowe leczenie na nic się zdało… Musieliśmy zacząć od początku. Liczyliśmy, że uda się uniknąć amputacji... Niestety, tak się nie stało... Dlatego teraz Lesia potrzebuje bardzo drogiej protezy! Moja żona z bólu nie sypia po nocach, płacze… nie pomagają najsilniejsze leki przeciwbólowe. Mimo to jest wspaniałą żoną i mamą. Chcę złagodzić jej ból, pomóc w leczeniu i kupić potrzebną protezę. Niestety nie mamy już pieniędzy na leczenie. Doszło do takiego skrajnego momentu, że zalegamy z czynszem za mieszkanie. Proszę o pomoc! Sławek, mąż Lesi

10 961,00 zł ( 4,13% )
Brakuje: 253 933,00 zł
Irena Kopiec
12 dni do końca
Irena Kopiec , 59 lat

8 godzin nieprzytomna czekała na pomoc! Mama doznała udaru!

Dwa tygodnie temu nasz świat się zawalił. Moja mama mająca tylko 58 lat dostała rozległego udaru. Przez 8 godzin leżała nieprzytomna na podłodze! Wydarzyło się to podczas pracy za granicą. Mama była w Niemczech i opiekowało się starszą, niedomagającą panią chorą na demencję. Gdy osunęła się na podłogę, nikt nie był w stanie jej pomóc, gdyż w domu były tylko we dwie. Pewnie, gdyby mama była z nami w Polsce wydarzenia potoczyłyby się inaczej. Nie zmienimy jednak przeszłości. Teraz walczymy z konsekwencjami udaru. Obrzęk mózgu był tak duży, że lekarze dla ratowania życia musieli usunąć spory kawałek kości czaszki. W tej chwili dzięki wspaniałym specjalistom mama już samodzielnie oddycha, je i mówi. Jednak we wszystkim innym potrzebuje pomocy. Opieka nad mamą musi być sprawowana 24 godziny na dobę. Jak bym opisała moją mamę? Cudowna, pełna energii osoba, babcia! Nigdy nikomu nie odmówiła pomocy. Zawsze pozytywnie nastawiona do życia. Uśmiechem zarażała świat. Teraz my walczymy o jej uśmiech, życie, zdrowie i sprawność.  Udało się uratować życie mojej mamy. Czeka nas jednak długa rehabilitacja, rekonstrukcja czaszki, kosztowny transport do kraju oraz dalsze leczenie. Rehabilitacja jest niezbędna, aby najwspanialsza mama i babcia odzyskała maksimum sprawności. W te Święta Wielkanocne chcemy poprostu zdrowia dla Babci Irenki. Beata, córka Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

2 199,00 zł ( 4,13% )
Brakuje: 50 993,00 zł