Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oliwier Staniec
Oliwier Staniec , 6 lat

Podaruj Oliwierkowi uśmiech! Trwa walka o przyszłość naszego synka!

Z całego serca dziękujemy za wsparcie, które od Was otrzymaliśmy! Każda pomoc, nawet ta najmniejsza, przybliża nas do celu i pokazuje jak cenne jest wsparcie ludzi dobrych serc!   Poznajcie historię Oliwiera: Nasz syn mierzy się z autyzmem wczesnodziecięcym oraz zespołem Aspergera. Robimy wszystko, co w naszej mocy, by zapewnić mu odpowiednią opiekę. Jesteśmy niezmiernie szczęśliwi, że te działania przynoszą efekty i codzienność Oliwierka się poprawia. Staramy się przewidywać zachowania synka. Mamy już wyuczone pewne schematy. Oli każdego dnia robi spektakularne postępy, oraz sam przejmuje inicjatywę zajęć – radzi sobie świetnie, Panie bardzo go chwalą. Oliwierek na terapię chodzi chętnie i z uśmiechem na twarzy. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że po burzy, jaka zaistniała w naszym życiu – wyszło słońce, które daje nadzieję, na lepszy czas. Jeśli chodzi o zakres genetyki na tę chwilę jesteśmy w dalszych postępach badań. Na co dzień najtrudniejsza jest dla nas komunikacja, mimo iż Oli pięknie gestykuluje, a nawet zaczyna mówić pojedynczymi słowami. Widzimy ogromny postęp, jednak zakres emocji jest nadal zaburzony, przez co komunikacja pozostaje utrudniona. Potrzebujemy Państwa wsparcia, aby uzyskać mówik, czyli program do komunikacji alternatywnej. Jest on niezbędny do codziennego funkcjonowania naszego dziecka. Dzięki niemu syn mógłby przekazywać nam swoje odczucia, pragnienia, emocje, a także codzienne potrzeby. W obliczu wszystkich potrzeb synka dodatkowe koszty są dla nas sporym wyzwaniem. Każda wpłata to dla nas nieoceniona pomoc! Rodzice Oliwierka

183,00 zł ( 4,29% )
Brakuje: 4 073,00 zł
Aleksander Skok
Aleksander Skok , 84 lata

Chęć życia nie zna wieku... Pomóż Panu Aleksandrowi odzyskać sprawność!

U Aleksandra wykryto krwiaka podtwardówkowego! Za nim walka o życie i kilka operacji, a przed nim wciąż walka o sprawność! Aleksander nie musi pozostać zamknięty w swoim ciele. Ma przed sobą wiele lat. Pomóżcie mu, by nie cierpiał. Starszy człowiek również zasługuje na szansę. Nie musi być poza nawiasem służby zdrowia... W lipcu 2021 roku mój tata Aleksander, mając 80 lat, był w stanie robić pompki. W sierpniu – zaledwie miesiąc później – leżał w szpitalu, walcząc o życie!  Na skutek błędnie dobranego leku upadł. Okazało się, że ma przewlekłego krwiaka podtwardówkowego, przeszedł 3 operacje neurochirurgiczne i w sumie 6 narkoz. Dawano mu 3% szans na przeżycie. Teraz walczy o odzyskanie częściowej sprawności. Tato bardzo chce rozmawiać, ale z rurką tracheostomijną nie potrafimy go zrozumieć. Wciąż leży, choć stan jego zdrowia pozwalałby mu już siedzieć, przynajmniej na wózku. W ramach rodziny wykonujemy przy tacie wszystkie zabiegi pielęgnacyjne. Odsysamy wydzielinę z płuc, karmimy PEG-iem, już prawie wyleczyliśmy wielkie poszpitalne odleżyny i ranę pooperacyjną na głowie. Ze względu na spastyczność, jednak nie jesteśmy w stanie rozruszać taty. Z dnia na dzień jego mięśnie sztywnieją coraz bardziej. Wkrótce minie 5 miesięcy od pierwszej operacji, a my skazani na siebie walczymy, by tato nie cierpiał tak mocno z powodu przykurczy. Niestety wypadł też z państwowej służby zdrowia, bo nie jest umierający, więc żadne hospicjum domowe mu nie przysługuje, a rehabilitacja na NFZ będzie dopiero za pół roku. Ze wszystkim mamy pod górkę, bo na przepiękną wieś na Podlasiu, gdzie tato zamieszkał ze mną po szpitalu, żaden lekarz, czy pielęgniarka, a tym bardziej rehabilitant nie chcą niestety przyjechać, a pacjent nie nadaje się do transportu do poradni. Macierzysty POZ, gdzie tata był zapisany, odmówił pomocy. Interwencje w Funduszu Zdrowia niewiele pomogły. Byliśmy przeganiani z poradni do poradni. Aż w końcu tatą zajął się lekarz z sąsiedniej wsi, taki sam starszy pan. Tata jest zbyt ciężki, byśmy mogli samodzielnie go rehabilitować. Zdobyliśmy sprawności pielęgniarzy niemal w pełnym zakresie, ale z neurorehabilitacją nie radzimy sobie sami. A to historia choroby taty: Zaczęło się od wysokiego ciśnienia, które tata dostał po śmierci szwagra. Lekarz podczas teleporady przypisał  mu na uspokojenie lek na… padaczkę, w dodatku w zbyt dużej dawce, bo w kamerce tato wydał się wielkim facetem. Na skutek tego tacie drastyczne spadło ciśnienie. Słaniał się, w nocy upadł. Lekarz z pogotowia uznał, że neurologicznie jest dobrze. Kazał tylko stopniowo odstawić lek. Przez kolejny miesiąc tato miał zachwiania równowagi. Badania neurologiczne nic nie wykazywały. Kiedy w końcu przewieziono tatę do szpitala, na SORze stwierdzono tylko odwodnienie i ciągnące się skutki uboczne leku na padaczkę. Podczas kroplówki  tato stracił przytomność. Wówczas tomograf wykazał krwiak podtwardówkowy przewlekły. W szpitalu powiatowym nie było oddziału neurochirurgii. Operował zwykły chirurg. Tato miał nie przeżyć. Wmawiano nam, że zaraz umrze, bo jest stary. Nie słuchano nas, że miał wcześniej świetną kondycję, nigdy nie chorował, a koronawirusa zwalczył w kilka dni. Po tygodniu okazało się, że tato żyje, ale operację trzeba powtórzyć. Kolejna operacja w powiatowym szpitalu nie przyniosła poprawy.  Trzymano tatę i czekano na śmierć. Nie chciano udzielać rodzinie informacji, co się dzieje, oprócz tej, że zaraz tato umrze, bo ten wiek… Gdy pooperacyjne zdjęcia tomografii mózgu zobaczył profesor neurochirurg z Warszawy, powiedział, że jest duża szansa i powinniśmy przewieźć tatę do dobrego ośrodka, gdzie jest oddział neurochirurgii. Udało się.  Cudowni lekarze z Białegostoku wyjęli część czaszki taty, ale sprawili, że nie tylko przeżył, ale również wybudził się ze śpiączki.  Obecnie jedynym ratunkiem i ostatnią szansą na możliwość rozruszania taty, ulżenia w cierpieniu  i powrotu do mówienia jest neurologiczny turnus rehabilitacyjny, którego miesięczny koszt wynosi około 25 tysięcy złotych. Zgromadziliśmy część środków, ale nie możemy zwlekać dłużej, bo tato całkowicie zamknie się w swoim sztywnym ciele. Dlatego prosimy Was o pomoc! Rodzina Aleksandra

5 000,00 zł ( 4,29% )
Brakuje: 111 426,00 zł
Katarzyna Matusiak
Katarzyna Matusiak , 35 lat

Przeszłam już tak wiele... Proszę, pomóż mi w walce o większy komfort życia!

Mam na imię Kasia. Niebawem skończę 35 lat. Urodziłam się z mózgowym porażeniem dziecięcym. Niestety moje ciało niedomaga... Bardzo proszę o wsparcie w ułatwieniu mi codziennego funkcjonowania!  Okres mojego dzieciństwa spędziłam w szpitalach i na rehabilitacji. Poznawałam świat z perspektywy łóżka, wózka i podłogi. Nie wiem, jak to jest postawić pierwszy krok, potem drugi, kolejny i kolejny. Moimi nogami są koła od wózka i ręce mojej mamy. Przeszłam bardzo dużo poważnych operacji, między innymi biodra oraz wodniaka w głowie. Po tej drugiej długo byłam w śpiączce, a moją mamę i najbliższych przygotowywano na najgorsze. Jednak moja silna wola, by żyć, była nie do zatrzymania! W wyniku operacji głowy doszło do uszkodzenia nerwu wzrokowego, przez co dzisiaj jestem osobą niewidomą. Cierpię na epilepsję. Skolioza też mocno mi dokucza, moje narządy wewnętrzne są poprzesuwane, co dodatkowo przysparza mi dyskomfort w życiu codziennym. W tym roku przeszłam zabieg kamicy pęcherza moczowego. Mimo wszelkich starań mojej mamy i stałej rehabilitacji, w ciągu roku odwiedzam wielu specjalistów. Pomimo tego jestem na co dzień bardzo pogodna i staram się nie narzekać.  Niestety mojej mamie ubywa sił, a lat przybywa. To wyjątkowa kobieta, która całe serce wkłada w opiekę nade mną. Jej kręgosłup i ciało są jednak coraz bardziej obciążone od dźwigania mnie. Czasem moje ciało mnie nie słucha i mocno się spina, a wtedy moja waga dla osoby, która mnie podnosi, może wydawać się dużo większa, niż w rzeczywistości. Dlatego bardzo chciałybyśmy zakupić nowy samochód, dopasowany do moich potrzeb. Umożliwi mi to swobodne przemieszczanie się do lekarzy specjalistów oraz podróżowanie nad moje ukochane morze.  Na początku 2024 roku moja mama będzie starała się o skorzystanie z programu, jaki oferuje PFRON na zakup takiego samochodu. Jednak warunkiem przyznania środków jest wkład własny, który niestety przekracza nasze możliwości finansowe. Samochód ten będzie wyposażony w składaną rampę, obniżoną podłogę w tylnej części pojazdu, wciągarkę ze wspomaganiem elektrycznym, trzypunktowy pas bezpieczeństwa, czteropunktowy system zabezpieczający wózek. Zwracam się do Ciebie z prośbą o pomoc. Jak każdy mam wiele marzeń. Największym jest po prostu żyć i odciążyć najbliższych. Napełnij moje serce nadzieją i podaruj mi szansę na lepsze jutro! Kasia

6 396,00 zł ( 4,29% )
Brakuje: 142 541,00 zł
Krzysztof Horodyłowski
Krzysztof Horodyłowski , 57 lat

"Dziadku, wyzdrowiej..." - pomóż Krzysztofowi!

Chcę wyzdrowieć - walczę dla moich wnuków. Chciałabym jeszcze kiedyś zagrać z nimi w piłkę tak jak kiedyś! Od czterech lat walczę o powrót do sprawności po bardzo ciężkiej chorobie. Niestety, pochłania to ogromne środki. Dlatego dziś bardzo proszę o pomoc w opłaceniu rehabilitacji - to moja jedyna nadzieja… Nie proszę o litość, a o zrozumienie... Bardzo potrzebuję rehabilitacji, która jest dla mnie ostatnią deską ratunku. Niestety czas to zdrowie, które ucieka z każdym dniem bez terapii...  Mam 53 lata i do momentu choroby nigdy nie potrzebowałem pomocy. Zawsze byłem aktywny, cały czas pracowałem i nie musiałem się martwić o moje zdrowie. W marcu 2016 roku nagle dostałem paraliżu nóg. Nie mogłem się ruszyć, ani nic zrobić. Wtedy po raz pierwszy poczułem, co to strach o swoje życie... Karetka zabrała mnie do szpitala, gdzie spędziłem blisko 3 miesiące. Lekarze długo nie mogli ustalić, co było przyczyną paraliżu, który odebrał mi władze w nogach, a także w rękach. Gdy udało się w końcu poznać diagnozę, nie mogłem wyjść z szoku. Doznałem ostrego poprzecznego zapalenia rdzenia kręgowego. To był koniec mojego dotychczasowego życia... Gdy wyszedłem, a raczej wyjechałem ze szpitala, miałem niedowład rąk i nóg. Nic nie mogłem zrobić. Dopiero po czasie i systematycznych ćwiczeniach powoli odzyskiwałem czucie. Niestety do tej pory, a minęło już 4 lata, nie odzyskałem pełni sprawności. Zwykła poranna toaleta i ubranie się zajmuje mi godzinę. Mogę stanąć o kulach, ale nigdzie nie pójdę. Używam skutera dla niepełnosprawnych, aby gdziekolwiek dotrzeć.  Pragnę bardzo stanąć na nogi i wrócić do dawnego życia. Do tego potrzebuję intensywnej rehabilitacji. A ta jest bardzo droga… Po 4 latach kosztownej walki wyczerpały nam się możliwości. A ja muszę nadal walczyć, krok po kroku, by odzyskać to, co odebrała mi choroba! By móc znów bawić się z wnukami, które każdego dnia pytają: “dziadku, a kiedy ty wyzdrowiejesz?” Bardzo proszę o wsparcie... Krzysztof

6 084,00 zł ( 4,28% )
Brakuje: 135 872,00 zł
Sabina Łapszyna
Sabina Łapszyna , 6 lat

Nie pozwól, by NOWOTWÓR wrócił po naszą córkę❗️Prosimy o pomoc❗️

“Państwa dziecko ma nowotwór” – po tych słowach otwiera się przed nami piekło walki z rakiem! Jest początek 2022 roku. Życie naszej córeczki wisi na włosku. Krótko po tym w naszym kraju wybucha wojna. Koszmar.  Zostaję sama z trojgiem dzieci za granicą. Mąż jest w kraju i odkłada dla nas każdą złotówkę – my walczymy z wrogiem czającym się na życie Sabinki – neuroblastomą IV stopnia, bardzo złośliwym nowotworem dziecięcym… W brzuszku naszej córeczki tkwi ogromny, 9-centymetrowy guz!  Początkowo leczenie w Izraelu daje nadzieję. Chemia, resekcja guza, ponowna chemia... Kolejne miesiące mijają, a my wciąż nie wiemy, czy nie stracimy naszej córeczki. Po zakończeniu chemioterapii w Izraelu wyjeżdżamy na immunoterapię do Hiszpanii. To trudna decyzja, ale leczenie w Barcelonie było tańsze i mniej toksyczne dla Sabiny. Niestety, po wydawałoby się pomyślnym leczeniu, badania kontrolne wykazują nawrót choroby! Sabinka ma w głowie przerzuty… Znów konieczna jest pilna operacja. Strach wrócił, a dopiero co kiełkująca nadzieja znów została pogrzebana… Na początku września 2023 roku Sabinka przyjmuje ostatni cykl immunochemii. Coraz częściej z optymizmem patrzymy w przyszłość. Wyniki po poprzednich cyklach są w normie, zgodnie z oczekiwaniami lekarzy. Leczenie przynosi rezultaty, a lekarze robią wszystko, byśmy wygrali z tą podstępną chorobą! I w końcu słyszymy upragnione słowo – REMISJA! Od tych wydarzeń minęło już wiele miesięcy. Obecnie Sabina przechodzi leczenie przeciw wznowie neuroblastomy, przyjmując specjalistyczne leki DFMO. Aby dać jej szansę na lepsze jutro, bierzemy udział w badaniach klinicznych, które prowadzone są tylko w Stanach Zjednoczonych. Na szczęście wszystkie niezbędne badania kontrolne można wykonywać w Hiszpanii, ponieważ lekarze z USA i Hiszpanii pozostają ze sobą w ścisłym kontakcie i wspólnie monitorują stan Sabiny. Cały program leczenia zaplanowany jest na dwa długie lata, w trakcie których Sabina musi przechodzić badania kontrolne co trzy miesiące oraz odbyć pięć wizyt w USA. Ale to jeszcze nie koniec — po zakończeniu programu czekają ją kolejne trzy lata badań kontrolnych, choć już z nieco mniejszą częstotliwością. Szpital wystawił nam rachunek na wszystkie te badania na najbliższe pięć lat. To niewyobrażalna suma, której nasza rodzina po prostu nie jest w stanie udźwignąć — nawet rozłożonej na części. Już teraz jesteśmy na granicy naszych możliwości, a Sabinę czeka jeszcze długa droga do trwałej remisji, która musi trwać wiele lat. Proszę, pomóżcie nam dać Sabinie szansę na życie bez strachu i cierpienia, na czas, który w końcu mogłaby spędzić w zdrowiu i szczęściu. Marzę o dniu, w którym będziemy mogli bezpiecznie wrócić do domu, do naszej codzienności, o której teraz możemy tylko śnić. Proszę Was o wsparcie w tej trudnej walce. Dziękuję z głębi serca za każdą pomoc. Olga, mama Sabinki

13 665,00 zł ( 4,28% )
Brakuje: 305 484,00 zł
Igor Osypenko
Igor Osypenko , 7 lat

Pomóż w walce o codzienność... Potrzebny nowy sprzęt!

Kiedy w życiu tym, co pozostaje niezmienne, jest choroba dziecka, człowiek może się przyzwyczaić, że codzienność wygląda inaczej, niż powinna. Nie może się jedynie przyzwyczaić do tego, że brak środków na leczenie oznacza dla dziecka ból… Igor cierpi na mózgowe porażenie dziecięce i niedowład spastyczny czterokończynowy. Nie chodzi, nie czyta, nie korzysta z toalety, nie ubierze się, nie zje sam, nie trzyma nawet łyżki. Rozumie, kiedy ktoś z nim rozmawia, potrafi dać znać kiedy jest głodny albo potrzebuje pomocy, ale mówi tylko 5 słów. Potrzebna jest stała rehabilitacja i sprzęt, z którego Igor stale wyrasta. Wózek, którego używaliśmy do tej pory, też nie jest już odpowiedni. Zapada się pod wagą syna i nie jest w stanie jechać dalej… W naszej sytuacji nie wiemy już, skąd wziąć pieniądze. Starszy syn wciąż się uczy, a ja nie mogę pracować, ponieważ muszę opiekować się Igorem. Dlatego postanowiłam zwrócić się o pomoc do ludzi dobrego serca, którzy pomogliby mi zapewnić Igorowi to, czego potrzebuje. Nie liczę na cud. Wierzę jednak, że może udać się zebrać środki, by ułatwić Igorowi codzienność. Sprzęt taki jak ortezy czy odpowiedni wózek w połączeniu z rehabilitacją i wizytami u specjalistów mogą realnie pomóc nam radzić sobie z codziennością pomóc Igorowi. Mama

909,00 zł ( 4,27% )
Brakuje: 20 368,00 zł
Magdalena Sowińska
Magdalena Sowińska , 36 lat

Udar nie zdołał jej złamać! Wesprzyj Magdę w dalszej walce o zdrowie i sprawność!

Wystarczył jeden dzień, by życie Magdy rozpadło się na kawałki, a przyszłość przestała przypominać dawne plany. Taki dzień nadszedł niespodziewanie – odebrał jej wszystko, co wydawało się pewne i trwałe. Zdrowie, siły, niezależność – to wszystko zniknęło… Magda zasłabła, gdy po pracy starała się aktywnie spędzić czas z synami. Nagle nie mogła już samodzielnie chodzić. Mówiła z trudem. Diagnoza była jak wyrok: pęknięte naczynie w mózgu i tętniak. Jej życie było zagrożone! Konieczna stała się natychmiastowa operacja. Magda miała wiele szczęścia – przeżyła, ale skutkiem był UDAR. Z powodu obrzęku mózgu trzeba było usunąć część czaszki. Nie ominął jej nawet COVID-19. Przez dwa tygodnie leżała w śpiączce. Dopiero gdy się obudziła, okazało się, jak wielką krzywdę wyrządziła jej choroba...  Magda nie mówiła, a niedowład prawej połowy ciała pozbawił ją niezależności. Dotąd otwarta na potrzeby innych ludzi, sama potrzebowała pomocy w najprostszych nawet czynnościach. Musiała uczyć się wszystkiego od początku – nawet jeść i pić. I udało się! Tylko dzięki Waszej pomocy i intensywnej rehabilitacji! Choć udar pozostawił swój ślad już na zawsze, Magda jest świadoma i coraz bardziej samodzielna. Afazja nadal stanowi barierę, ale teraz, choć zapomina czasem słów, potrafi się komunikować. Cierpliwie walczy o każdy krok, o utrzymanie równowagi, o umiejętność pisania – o swoją przyszłość! Jednak by nie zaprzepaścić postępów, Magda nie może zrezygnować z kosztownej, intensywnej rehabilitacji i terapii. Bez tego cały jej wysiłek i poświęcenie przepadną... Dlatego zwracamy się z prośbą o wsparcie w zapewnieniu Magdzie dalszej terapii logopedycznej, neurologopedycznej, psychologicznej i rehabilitacji! Nasza Magda osiągnęła już tak wiele! Pomóżmy jej dalej kroczyć drogą po odzyskanie dawnego życia... Rodzina Magdy

6 621,00 zł ( 4,26% )
Brakuje: 148 486,00 zł
Wojciech Kordys
Wojciech Kordys , 18 lat

Szpital zamiast matury❗️Wojtek cudem przeżył wypadek, pomóż mu❗️

Życie naszego syna w jednej chwili runęło… Wojtek został potrącony przez samochód i musiał stoczyć dramatyczną walkę o życie! To cud, że przeżył… Dziś robimy wszystko, by wrócił do domu… Każda pomoc jest na wagę złota! 22 stycznia 2024 r. - tę datę już na zawsze zapamiętamy, bo nie da się zapomnieć strachu o życie własnego dziecka… Nasz syn został potrącony przez samochód na oznakowanym przejściu dla pieszych niedaleko domu. Gdy przyjechała karetka, podjęto natychmiastową intubację, a Wojtek nieprzytomny został przewieziony do szpitala. Na miejscu okazało się, że obrażenia mózgu są bardzo rozległe. Syn spędził dwa miesiące na OIOM-ie, oddychał przy pomocy respiratora, a my błagaliśmy, by w końcu się wybudził… Niestety, było tylko gorzej. Obrzęk mózgu nie ustępował – konieczna była trepanacja czaszki. A później przyszła sepsa… Wojtek przeżył, lecz wciąż nie było z nim żadnego kontaktu. 18 marca trafił do specjalistycznej kliniki w Warszawie. Codziennie walczy z bólem, dużo ćwiczy, uczy się jeść od nowa, od niedawna oddycha bez pomocy tracheotomii. Jesteśmy z synem przez cały czas, wspieramy przy każdym ćwiczeniu i przy każdej samodzielnie zjedzonej łyżce zupy. Na zmianę czuwamy przy szpitalnym łóżkiem syna i opiekujemy się córką w domu. Życie całej rodziny wywróciło się do góry nogami... Ciężko nam pogodzić się z faktem, że w ciągu jednej chwili ze zdrowego młodego, pełnego pasji i ciekawego świata człowieka, Wojtek stał się osobą, która nie może nic – ani chodzić, ani mówić, ani nawet samodzielnie jeść, czy oddychać. Syn zawsze był dusza towarzystwa, a dziś jest uwięziony we własnym ciele i nie może się z nikim skomunikować. Na szczęście najbliżsi koledzy często go odwiedzają  i są jego oknem na świat.   Sytuacja jest bardzo trudna. Syn uczył się w technikum, chciał zostać grafikiem. Miał plany, marzenia… Kochał podróże i uwielbiał poznawać świat. A dziś? Zamiast przygotowywać się do matury, walczy o każdy ruch i próbuje odzyskać kontakt ze światem… Nie tak wyobrażaliśmy sobie wejście w dorosłość Wojtka… Przed nami ogromne wyzwanie. Wiemy, że tylko długotrwała rehabilitacja może pomóc… Paragony za środki pielęgnacyjne, sprzęt rehabilitacyjny i dojazdy już są wysokie. A gdy Wojtek opuści klinikę, będziemy musieli niezwłocznie zadbać o dalszą rehabilitację w specjalistycznej placówce. Koszty takiego pobytu są ogromne… Dlatego prosimy Was o wsparcie dla naszego syna. Musimy zrobić wszystko, by pomóc mu powrócić do sprawności i samodzielności. Przecież przed nim jeszcze całe życie…   Rodzice

22 700,00 zł ( 4,26% )
Brakuje: 509 215,00 zł
Piotr Piotrowski
Piotr Piotrowski , 41 lat

Do szpitala poszedłem na nogach... Wróciłem na wózku❗️

Zanim zmieniło się moje życie, byłem zdrowym, aktywnym człowiekiem i pracowałem jako kierowca. Nigdy nie pomyślałbym, że pójdę do szpitala na nogach, a wyjdę na wózku... 20 czerwca 2020 roku trafiłem do szpitala z przepukliną na odcinku lędźwiowym kręgosłupa. Ale okazało się, że rdzeń kręgowy miał zapalenie w odcinku piersiowym, co spowodowało paraliż... i prawie roczny pobyt w szpitalu, gdzie mnie leczono. Teraz jestem zależny od osób trzecich. Nie mogę podjąć pracy, poruszam się na wózku inwalidzkim i mieszkam w Domu Pomocy Społecznej. Wszystkie pieniądze wydaję na rehabilitację, która jest dla mnie niezbędna. Lekarze nie są w stanie ocenić, co ze mną będzie, ale rehabilitacja przynosi efekty. Na szczęście rdzeń nie jest przerwany, ale to nie oznacza, że sytuacja jest łatwa. Oprócz wsparcia rodziny nie mam nic, a nauka chodu i leczenie nie są refundowane. Koszty ośrodka, gdzie się rehabilituję, pokrywam z prywatnych pieniędzy.  Dlatego zwracam się do Państwa o pomoc. Wierzę, że jest szansa, bym pewnego dnia mógł znów się poruszać, czy to przy wsparciu kul, czy ortez. Chciałbym chociaż w części wrócić do dawnej sprawności i zapomnieć o tym jednym dniu, kiedy moje życie drastycznie się zmieniło. Każdy gest: wpłata, udostępnienie czy dobre słowo to naprawdę ogromna i znacząca wszystko pomoc.  Piotr 🎦 Zobacz filmik z prośbą o pomoc:

4 538,00 zł ( 4,26% )
Brakuje: 101 899,00 zł