Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Staś Długosz
Staś Długosz , 6 lat

Staś już dwa razy walczył o życie❗️Teraz walczy o sprawność❗️

Staś, nasze czwarte szczęście, od urodzenia cierpi na mózgowe porażenie dziecięce. Odkąd pojawił się na świecie, już dwa razy walczył o życie! Początki były naprawdę dramatyczne. Przez problemy okołoporodowe i refluks żołądka u Stasia doszło do zalania płuc kwasem żołądkowym. Potrzebna była natychmiastowa operacja, by nie dopuścić do najgorszego… Drugi zabieg polegał na założeniu PEG-a, ponieważ przez wiotką krtań wciąż dochodziło u niego do zachłystowego zapalenia płuc. Wtedy lekarze twierdzili, że jeśli przeżyje, to w przyszłości nie będzie widział, ani słyszał. Groził mu stan całkowicie wegetatywny. Czas walki o życie naszego synka wciąż przypomina okrutny koszmar, który wraca nawet po latach... Obecnie Staś ma 5 lat. Jest dzieckiem leżącym i potrzebuje stałej opieki. Ma niedowład czterokończynowy spastyczny. Nie mówi, nie zgłasza potrzeb fizjologicznych i nie jest w stanie jeść sam. Cierpi też z powodu ataków padaczki lekoodpornej i astygmatyzmu... Przez podłoże neurologiczne wciąż obecny jest u niego odruch moro, który powinien zanikać już u noworodków. Jednak dzięki systematycznej rehabilitacji i terapii, nie sprawdziły się te najgorsze prognozy. Staś jest świadomy otoczenia. Widzi, słyszy, odczuwa emocje, nie ma przykurczy, ma wypracowanie mięśnie nóżek... To wszystko daje nam głęboką nadzieję, że w przyszłości Staś będzie choć trochę samodzielny. Ale to dopiero początek. Obecnie jest pod opieką gastrologa, fizjoterapeuty, okulisty, ortopedy, neurologa i audiologa. Oprócz tego codziennie poddajemy go rehabilitacji, by za wszelką cenę utrzymać jego rozwój. Bez niej w przyszłości może nastąpić regres i utracimy wszystkie wypracowane do tej pory postępy…  Ze wszystkich sił staramy się zapewnić mu jak najlepsze warunki do życia i leczenia. Niestety, nasze starania ciągną za sobą ogromne koszty, które przewyższają nasze możliwości. Chcemy, by w przyszłości był choć trochę samodzielny, ale bez intensywnej rehabilitacji tego nie osiągniemy… Dlatego prosimy Was o pomoc dla naszego małego wojownika! Wierzymy, że dobro wraca ze zdwojoną siłą. Rodzice Stasia

2 102,00 zł ( 4,39% )
Brakuje: 45 771,00 zł
Adrian Śmierzchalski
Adrian Śmierzchalski , 31 lat

Tragiczne skutki wypadku – walczymy o rehabilitację i protezę dla Adriana!

Jeszcze niedawno wiedliśmy całkowicie normalne życie – Adrian planował założyć rodzinę, i własną firmę. Byliśmy szczęśliwi. Wszystkie plany i marzenia przerwał jednak tragiczny wypadek! Od tamtej pory trwa walka o to, by Adrian odzyskał sprawność! 28 stycznia 2021 roku Adrian uległ bardzo poważnemu wypadkowi drogowemu. Doznał poważnych obrażeń wielonarządowych! Natychmiast został przetransportowany śmigłowcem LPR do szpitala w Szczecinie. Jego stan był krytyczny, przebywał w śpiączce farmakologicznej! Zdawaliśmy sobie sprawę, że może stać się najgorsze…  W wyniku wypadku u Adriana doszło do obrzęku mózgu, amputowano mu lewą rękę, doznał uszkodzenia płuc, znacznej utraty krwi. W pierwszych dniach zorganizowaliśmy zbiórkę krwi, aby zabezpieczyć stan i zapasy w banku krwi. Trwała dramatyczna walka o życie. Adrian ją wygrał – to jest najważniejsze. Przed nim jednak dalsza walka o sprawność! Adrian jest cudownym wujkiem, bratem, synem i ukochanym chłopakiem swojej dziewczyny. Zawsze lubił bawić się ze swoimi bratankami i bratanicami. Chcielibyśmy, aby znów wróciły piękne, rodzinne chwile... Prosimy o pomoc, aby umożliwić Adrianowi pełne dojście do zdrowia i sprawności. By tak było, konieczny będzie zakup protezy lewej ręki oraz intensywna i specjalistyczna rehabilitacja.  Pragniemy wszystkiego, co najlepsze dla Adriana, wiemy, że proces leczenia i rehabilitacji będzie długi i kosztowny. Cała rodzina czeka na Adriana i zrobimy wszystko, aby wrócił do sprawności! Rodzina Adriana

16 418,00 zł ( 4,38% )
Brakuje: 358 051,00 zł
Nikodem Chorąży
Nikodem Chorąży , 17 miesięcy

Mały człowiek o wielkim sercu... Pojawiła się OGROMNA SZANSA na leczenie Nikosia❗️

Chyba nie ma piękniejszych chwil, gdy po raz pierwszy widzisz malutką istotę, którą przez 9 miesięcy nosiło się w brzuszku. Gdy w końcu możesz wziąć ją na ręce, przytulić i powiedzieć, jak bardzo ją kochasz. 22 czerwca 2023 roku – dzień, w którym przyszedł na świat Nikoś, zapamiętam do końca życia. Niestety radość i szczęście nie trwały zbyt długo... Główka synka była nieproporcjonalnie duża do reszty ciała, co zaniepokoiło lekarzy. Początkowo podejrzewano wodogłowie, jednak po badaniu USG głowy zostało to wykluczone. Cała ciąża przebiegała prawidłowo. Nic nie wskazywało na to, o czym dowiedzieliśmy się później…  Niestety, wizyta u neurologa nie rozwiała naszych wątpliwości. Wyniki były w normie, ale wszystkich wciąż martwił zbyt duży obwód głowy. Szukaliśmy więc dalej… Tak jak nam zalecono, postanowiliśmy udać się do genetyka i przeprowadzić badania genetyczne.  Nie spodziewaliśmy się jednak tego, co usłyszymy. Okazało się, że Nikoś choruje na achondroplazję, inaczej zwaną niskorosłością. Jest to rzadka choroba genetyczna występująca raz na około 25 tysięcy urodzeń. Tym wyjątkiem stał się nasz synek… Początkowo nie mogłam w to uwierzyć… Nie rozumiałam, jak to możliwe. W naszej rodzinie nie było takich przypadków, takich chorób. Cała ciąża przebiegała książkowo. Gdy jednak brałam Nikosia na ręce i spoglądałam w jego oczka, wiedziałam, że zrobię dla niego wszystko. Choroba pojawia się na skutek mutacji genetycznej genu receptora czynnika wzrostu, co doprowadza do zahamowania rozwoju komórek tkanki chrzęstnej i nieprawidłowości w płytce wzrostowej kości.  Skutkiem są przede wszystkim: niski wzrost, nieproporcjonalnie krótkie kończyny ze szczególnie krótkimi ramionami i udami, ograniczony zakres ruchu łokci, powiększony obwód głowy z wystającym czołem, wąska klatka piersiowa oraz obniżona nasada nosa.  Te objawy achondroplazji to nie jedyne problemy. Mogą pojawić się nadmiernie pogłębione krzywizny kręgosłupa i zaburzenia oddychania z powodu defektów budowy klatki piersiowej. Oprócz tego u osób z achondroplazją częściej spotykane są schorzenia laryngologiczne, takie jak np. nawracające infekcje ucha środkowego, a także problem otyłości.  Nikoś już teraz boryka się z poważnymi problemami. Pomimo codziennej rehabilitacji zatrzymał się na rozwoju 5-miesięcznego dziecka, a obecnie ma 10 miesięcy. Nie siada, nie raczkuje, ma problemy z podparciem się na rączkach. Boimy się, że mogło dojść do zwężenia kanału kręgowego, co jest częstym objawem u chorych dzieci. Czekamy na wizytę u neurochirurga i rezonans, które mają to potwierdzić lub wykluczyć. Nikoś wymaga ciągłej rehabilitacji, terapii logopedycznej oraz pozostaje pod opieką poradni specjalistycznych. Największą jednak szansą dla niego jest wprowadzony na rynek bardzo drogi lek, obecnie niestety niedostępny w Polsce. Lek działa na wzrost kości i powoduje zmniejszenie dysproporcji ciała. Przynosi bardzo dobre efekty. Podawany jest w formie zastrzyku każdego dnia. Niestety roczny koszt leczenia to 1,5 mln złotych! Gdy się je rozpocznie, trzeba podawać lek do momentu, kiedy dziecko przestaje rosnąć. Co w sumie daje kwotę, niemożliwą do zdobycia. W chwili obecnej nie ma żadnego leku na achondroplazję w naszym kraju. Obecnie stosowaną metodą jest operacja, która pomimo ryzyka, kosztów i bólu mogłaby dać mu dodatkowe 20 centymetrów wzrostu.  To leczenie to nasza jedyna szansa. Niestety, nigdy sami nie zdołamy zebrać tak wielkiej sumy. Dlatego już dziś, gdy mamy diagnozę, gdy wiemy, że istnieje lek, który pomoże Nikosiowi, musimy zrobić wszystko, by mu go zapewnić. Każda wpłata, okazane dobro, udostępnienie zbiórki dalej mają dla nas ogromne znaczenie!  Katarzyna i Artur, rodzice Nikosia ➡️ Nikodem Chorąży Walka o Każdy Centymetr – Facebook

70 978,00 zł ( 4,35% )
Brakuje: 1 559 874,00 zł
Natalka Stępień
Natalka Stępień , 6 lat

Chory na nowotwór, samotny tata walczy o zdrowie córeczki❗️Pomóż❗️

Jestem samotnym tatą dwójki dzieci – 7-letniego syna i 5-letniej córki. To cały mój świat i sens życia. Natalka walczy z Dziecięcym Porażeniem Mózgowym. A ja walczę z nowotworem… Póki tu jestem, chcę zapewnić moim dzieciom wszystko, co najważniejsze, ale przede wszystkim – zabezpieczyć przyszłość mojej córeczki. Natalka będzie potrzebowała rehabilitacji, zabiegów, opieki lekarskiej przez wiele, wiele lat! A ja mam nadzieję być przy niej jak najdłużej. Dlatego bardzo proszę o pomoc dla Natalki. Trudno mi mówić o sobie, bo to zbiórka dla mojej córeczki. Jednak moja choroba też ma na nią wpływ, na całą naszą rodzinę. Od 2019 roku zmagam się z chorobą nowotworową. To nie poprawia naszej sytuacji… Chcę przygotować moje dzieci, najlepiej jak umiem, do trudnych wyzwań późniejszego życia. O Natalkę, z racji jej niepełnosprawności, martwię się najbardziej… Na pozór wygląda jak jej rówieśniczki, szczególnie na zdjęciach – śliczna dziewczynka z uśmiechem na twarzy. Niestety, jej cudowny uśmiech często zastępuje grymas cierpienia… Wspieram Natalkę na każdym kroku, ale nie mogę odebrać tego bólu, nie mogę sprawić, że postępy będą pojawiały się szybciej. Moje dziecko musi stoczyć tę walkę samodzielnie, ale ja, zgodnie z daną obietnicą, zawsze kroczę obok, by wspierać w najtrudniejszych sytuacjach.  Nawet sobie nie wyobrażacie z jak wielką determinacją i samozaparciem zaciska zęby i uczestniczy w rehabilitacji i zabiegach tak bolesnych, że niejeden dorosły płakałby z bólu. Ona nie! Szóstego grudnia Natalia przejdzie zabieg wydłużenia ścięgna Achillesa w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. W jej przypadku dotychczas przez nas stosowane ostrzykiwanie toksyną botulinową przestało przynosić założone rezultaty. Chodzi coraz gorzej, z coraz większą trudnością. Po operacji przez kilka tygodni będzie chodzić w gipsie, po czym czeka ją bardzo intensywna rehabilitacja. Będzie potrzebowała na czas rekonwalescencji wózka transportowego, a także nowych ortez na obie nóżki.  Na styczeń 2026 Natalka ma zaplanowaną operację prawej ręki. Gdyby udało mi się zebrać środki, mógłbym zrobić jej ten zabieg prywatnie. Czas gra rolę, ponieważ zaczynają się pojawiać skróty kończyn. Bez zabiegów wydłużających ścięgna, w niedalekiej przyszłości mogą być konieczne zabiegi wydłużające ręki i nogi. To już poważna ingerencja chirurgiczna w organizm dziecka… To nie jedyne koszty. Natalia potrzebuje wsparcia rozwoju w postaci terapii ręki, terapii sensorycznej czy logopedy. Doskonałe wyniki przynosi też hipoterapia, ale pół godziny zajęć to koszt 80 zł. Sytuacji nie poprawia moja choroba nowotworowa. Przechodzę kolejne etapy leczenia, które powalają mi w miarę normalnie funkcjonować i co najważniejsze, przedłużają mi życie.  I tak najgorsze, czego doświadczam to obserwowanie cierpienia własnego dziecka. Wychowuję moje dzieci sam – to na mnie spoczywa odpowiedzialność związana z opieką, planowaniem, logistyką oraz zapewnieniem odpowiednich warunków. W przypadku Natalki to podwójne wyzwanie, bo koszty leczenia, rehabilitacji przekraczają moje możliwości finansowe. Bez pomocy ludzi o wielkich sercach nie jestem w stanie dać Natalce najlepszej opieki, jakiej potrzebuje przy swojej chorobie… Każda cegiełka przekazana na zbiórkę to dla nas ogromne wsparcie w walce o lepszą codzienność. Szansa na lepsze życie dla mojej córeczki, którą choroba skazała na taki los… Dlatego z całego serca proszę o wsparcie. Za wszystko dziękuję! Jacek Stępień, tata Natalki

5 778,00 zł ( 4,34% )
Brakuje: 127 201,00 zł
Katarzyna Pająk
Katarzyna Pająk , 46 lat

Już prawie nie widzę! – Kasia czeka na przeszczep!

Rok temu dotknęło mnie schorzenie oczu – obustronny stożek rogówki z bardzo szybką progresją. Pomimo natychmiastowych zabiegów jakość widzenia pogarsza się z dnia na dzień! Obecnie ostrość w moim prawym oku wynosi jedynie 5%, a w lewym niespełna 10%. Choroba postępuje, wykluczając mnie z życia zawodowego i samodzielnego funkcjonowania. Lekarz zadecydował o skierowaniu mnie na przeszczep rogówek w obu oczach. W Polsce na takie zabiegi oczekuje się ok. 3 lat (na jedno oko). Istnieje szansa poprawy widzenia poprzez wszczepienie pierścieni śródrogówkowych, a następnie dopasowania odpowiednich soczewek miniskleralnych. Ten zabieg co w pewnym stopniu poprawiłby mój stan. Niestety nie jest on refundowany przez NFZ, a koszt wynosi ok. 11 tys. za jedno oko. Stąd moja ogromna prośba do wszystkich Was. Mam dopiero 45 lat. Dotychczas byłam zaradną, aktywną osobą, matką dwóch synów, odpowiedzialnym pracownikiem. Dziś praktycznie nie jestem już samodzielna. Poruszanie się po ulicy, nawet mieszkaniu, wykonywanie zwykłych codziennych czynności stanowi dla mnie olbrzymie wyzwanie. Musiałam zrezygnować z pracy. Brak wzroku całkowicie mi uniemożliwia jej wykonywanie, a przecież żyć trzeba… Kwota, o jaką proszę stanowi tylko ułamek w procesie leczenia, konsultacji, dojazdów i leków, ale dla mnie to jedyna szansa na normalne życie w oczekiwaniu na dawce do przeszczepu. Kasia

1 386,00 zł ( 4,34% )
Brakuje: 30 529,00 zł
Tomasz Puczkarski
Tomasz Puczkarski , 49 lat

Tragiczny wypadek odebrał sprawność tacie dwójki dzieci! Potrzebna pomoc!

Kiedy 14 października 2023 roku Tomek został potrącony przez samochód, lekarze nie dawali mu żadnych szans. Spokojne, poukładane życie taty dwójki dzieci zamieniło się w prawdziwy koszmar. Potrzebna jest dalsza pomoc! Tomek doznał rozległych obrażeń, w tym licznych złamań kości obu podudzi, uszkodzenia kręgosłupa, pęknięcia żeber oraz czaszki. Przez długi czas pozostawał w śpiączce, a jego stan i liczne obrażenia, zagrażały życiu. Tak bardzo się o niego baliśmy! Wszyscy byliśmy załamani, nie tylko ze względu na jego stan zdrowia, ale również przez bezsilność… Nie mogliśmy nic zrobić, choć tak bardzo pragnęliśmy, by to wszystko okazało się złym snem. Niestety codziennie, gdy się budziliśmy, koszmar trwał... I tak naprawdę dalej się nie skończył, choć na szczęście silna wolna życia Tomka zwyciężyła!  Byliśmy szczęśliwi i pełni nadziei, gdy został przeniesiony z OIOM-u na oddział ortopedyczny. Intensywna rehabilitacja znacznie poprawiła jego stan, jednak dalsze ćwiczenia są koniecznością, by postawić go na nogi. Tomek to niesamowicie pogodny, pozytywny i otwarty na wszystkich ludzi tata dwójki dzieci oraz oddany nauczyciel języka niemieckiego. Zawsze gotowy, aby pomagać, często nawet własnym kosztem. Nie potrafił przejść obojętnie obok kogoś, kto potrzebował wsparcia. Nigdy nie spodziewalibyśmy się, że w pewnym momencie to on stanie po drugiej stronie…  Za Tomkiem trzy turnusy rehabilitacyjne. Efekty, choć przychodzą powoli, dają nam nadzieję na lepszą przyszłość. Ćwiczenia usprawniły jego górną partię ciała. Problem sprawiają biodra. W konsekwencji wypadku doszło do ich skostnienia, przez co niedługo czeka go kolejna operacja. Tomasz zawsze był bardzo aktywny i samodzielny. Teraz sytuacja wygląda zgoła inaczej, co odbija się na jego stanie psychicznym. Ciężko mu pogodzić się z obecną sytuacją i faktem, iż praktycznie każda czynność dnia codziennego wymaga pomocy osób trzecich. Proces powrotu do zdrowia i sprawności jest wymagający i czasochłonny. Wierzymy, że półroczny pobyt w specjalistycznym ośrodku przyniesie wiele korzyści. Niestety, jego koszt jest ogromny… Widzimy, ile korzyści przyniosła rehabilitacja. Nie wiemy, jak dziękować Wam za okazane wsparcie. Każdy sukces Tomka jest w ogromnej mierze Waszą zasługą. Dotychczasowa pomoc przyniosła tak wiele korzyści. Proszę, nie zostawiajcie nas teraz w potrzebie. Dziękujemy za każdy gest! Rodzina

3 585,00 zł ( 4,33% )
Brakuje: 79 075,00 zł
Laura Łazarz
Laura Łazarz , 14 lat

Nie ma leku na jej chorobę, ale jest nadzieja na lepszą przyszłość! POMOŻESZ?

Moja córka zmaga się na co dzień z trudnym przeciwnikiem — chorobą, na którą nie ma leku. Możemy jedynie uczyć się z nią żyć, radzić sobie i walczyć...  Jestem mamą prawie 12-letniej dziewczynki imieniem Laura. Laura ma autyzm i niepełnosprawność umysłową w stopniu umiarkowanym. Zmagamy się codziennie z tymi samymi, powtarzającymi się trudnościami. Nasze życie uzależnione jest od choroby. To ona dyktuje nam warunki... My jednak nie jesteśmy bierne. Laura chodzi do 3 klasy szkoły specjalnej. W niej uczy się jak funkcjonować wśród ludzi, których nie zawsze rozumie. Gdyby to jednak było takie proste... Nauka, terapie i rehabilitacja w jej przypadku muszą trwać. Nieprzerwanie.  Moja córeczka zmaga się w ostatnim czasie z dodatkowymi trudnościami. Od miesiąca bierze leki wyciszające przepisane przez psychiatrę. Laura przejawia zachowania agresywne i autoagresywne. Córka okalecza własne dłonie, gryząc je. Potrzebujemy pomocy i środków na dalsze wizyty psychiatryczne oraz terapię na czas wakacji, bo wtedy jej szkoła jest zamknięta... Przed nami kolejny trudny czas. Chcielibyśmy prosić o wsparcie, aby się go nie bać, aby pewnie wejść we szranki z autyzmem, z niepełnosprawnością. Wygrywać z tym co przeciwko nam...  Proszę! Mama

461,00 zł ( 4,33% )
Brakuje: 10 178,00 zł
Barbara Tomczyk
Barbara Tomczyk , 41 lat

Ponad połowę swojego życia walczę z nieuleczalną chorobą... Proszę, pomóż mi!

Moja walka o zdrowie trwa już ćwierć wieku. W 1999 roku zachorowałam na cukrzycę typu 1. Niestety, przez lata rozwinęło się u mnie także wiele powikłań towarzyszących tej chorobie… Niedoczynność tarczycy, przewlekła niewydolność żył kończyn dolnych, zaćma, tachykardia – lista moich diagnoz zdaje się ciągnąć w nieskończoność. Jak tak wiele chorób mogło spaść na jedną osobę? Mimo to staram się nie poddawać i każdego dnia stawiam im czoła. Walczę o zdrowie i sprawność, bo mam dla kogo. Jestem mamą dwóch cudownych córek, które muszę być w stanie wychować! Moja jedna noga jest sprawna jedynie w bardzo małym stopniu ze względu na niewydolność żył, z którą się zmagam. Bardzo utrudnia mi to poruszanie się i codzienne funkcjonowanie. Przeszłam już także operację zaćmy na jednym oku, lecz niestety – teraz pojawiła się także na drugim. W walce o zdrowie i zachowanie sprawności potrzebuję specjalistycznej pompy insulinowej. Korzystałam już kiedyś z jednej – dzięki niej miałam idealne wyniki cukru. Niestety, popsuła się, a ja stałam się zależna od ciągłego kontrolowania pomiarów i niekończących się zastrzyków. Mimo bardzo dużej sumienności nie jest to wystarczające, by zapanować nad moją cukrzycą. Potrzebuję zakupić sprawną pompę insulinową, która da mi szansę na walkę z chorobą. Koszt takiego zakupu jest jednak ogromny – wynosi 25 000 zł! Z całego serca proszę Was o wsparcie w walce z chorobą. Sama stawiałam jej czoła już od tak wielu lat. Dzisiaj po raz pierwszy czuję, że znajduję się pod ścianą. Każda wpłata i każde udostępnienie dają mi szansę na zdrowe i lepsze jutro! Barbara

1 151,00 zł ( 4,32% )
Brakuje: 25 445,00 zł
Krzysztof Tasulis
Krzysztof Tasulis , 37 lat

Na granicy życia i śmierci liczy się każda chwila! Pomóż nim glejak zabierze nam Krzyśka!

Nie mamy czasu! Toczy się walka na śmierć i życie! W walce z nowotworem nie ma miejsca na cierpliwość czy kompromisy.  ____ W momencie, gdy zaczynał własne życie, usłyszał, że za chwilę może się skończyć! Ratuj Krzyśka przed potworną chorobą! Twoje wsparcie to nadzieja na życie. Był niezwykle energiczny, otwarty, a swoim poczuciem humoru zarażał wszystkich. I choć tego nienawidzę, wciąż mówię o tym w czasie przeszłym. Dlaczego? Bo teraz w naszym życiu mało jest beztroskiego śmiechu, niewiele okazji do spotkań i jeszcze mniej powodów do radości. Do naszej codzienności wkradł się strach i cierpienie… W tym wieku powracający ból głowy łatwo zrzucić na przemęczenie, stres, pęd życia. Badania dopisane do listy zadań i zapomniane… Ten schemat powtarza się nazbyt często. Tak samo było w przypadku Krzyśka - pochłonięty życiem, planowaniem założenia własnej rodziny, zupełnie przeoczył pierwsze sygnały alarmowe.  Aż do czerwca, kiedy Krzysiek dostał padaczki. Zdezorientowany, słaby, nie wiedział co się z nim dzieje! Badania, konsultacje ze specjalistami i pierwsza przerażająca informacja: w głowie Krzyśka znajduje się ogromny guz. Niemalże natychmiast podjęto decyzję o operacji usunięcia guza. To miał być zwrot w stronę dobrych wiadomości.  Nieśmiało marzyliśmy, że najgorsze już za nami. Niestety, nadzieja okazała się złudna. Badanie histopatologiczne potwierdziło najgorsze obawy, okazało się, że musimy stoczyć walkę o życie Krzyśka z glejakiem! Wdrożono protokół leczenia, chemioterapia i radioterapia to jednak wszystko, na co możemy liczyć. W tym starciu to jednak zdecydowanie za mało! Glejak to niezwykle podstępna i groźna choroba, dlatego musimy zdecydować się na każdą możliwą terapię, która zwiększa szanse Krzyśka na przyszłość. Wiemy, że podobne przypadki leczone są w Niemczech metodą immunoterapii. Niestety, tu pojawia się poważny problem, bo to leczenie nie tylko nierefundowane, ale też potwornie drogie! Jesteśmy przerażeni, bo życie można ratować, ale najpierw należy zebrać kilkaset tysięcy złotych.  Nie tylko kwota nas przeraża. Tak naprawdę w tej walce liczy się każdy dzień! Leczenie zakłada dokończenie terapii skojarzonej, a później powinniśmy być gotowi na rozpoczęcie immunoterapii. Potrzebujemy Waszej pomocy! Potrzebujemy wsparcia w zdobyciu ogromnej  kwoty, która pozwoli Krzyśkowi stanąć do zdecydowanej walki. Proszę, podaruj nam jeszcze przed świętami małą iskierkę nadziei. Twoja pomoc to wsparcie na wagę życia! Wierzymy, że przed naszą rodziną jest przyszłość, a Krzysztof spełni swoje marzenia o rodzinie. Jesteśmy pełni nadziei, że zły los się obróci, a nam uda się uratować życie, by Krzysztof mógł jeszcze wyruszyć w ukochane góry. Ta wiara i nadzieja pozwalają nam przetrwać i przygotować się na to, co nas czeka. Wszyscy wierzymy, że możemy wygrać. Że przed Krzyśkiem jeszcze długie, zdrowe lata, jednak każdy dzień bez podjęcia leczenia będzie zmniejszał jego szanse. Błagam, pomóż nam! *kwota zbiórki jest szacunkowa

22 945,00 zł ( 4,31% )
Brakuje: 508 970,00 zł