Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jarosław Hapka
Jarosław Hapka , 52 lata

Jarek zemdlał na ulicy❗️Uratował go przypadkowy przechodzień...

Mój syn Jarosław do czasu tego tragicznego wydarzenia, prowadził spokojne, poukładane życie. Był geodetą, zajmował się swoją firmą, uwielbiał sport i aktywne spędzanie czasu ze znajomymi. Niestety w ułamku sekundy jego życie legło w gruzach… Pewnego dnia Jarek wyszedł do sklepu, z którego bardzo długo nie wracał… Zgłosiłam jego zaginięcie na policję, skąd przekierowano mnie do szpitala, w którym wówczas przebywał… Okazało się, że syn zemdlał na ulicy – uratował go przypadkowy przechodzień.  W szpitalu przeprowadzono operację krwiaka podtwardówkowego… Konsekwencją jest kurczowe porażenie  czterokończynowe i niedowład czterokończynowy z przewagą prawych kończyn. Nie znam słów, które wyraziłyby moją wdzięczność osobie, która wtedy zareagowała i nie zostawiła Jarka nieprzytomnego na ulicy… Syn, aby żyć, potrzebuje PEG-a, rurki tracheostomijnej oraz wsparcia lekarzy. Próbuję mu pomóc, zrobić wszystko, by miał szansę na odzyskanie zdrowia. Nie wiem jednak, czy sama dam radę… Kiedy widzę, jak leży bezwładnie na szpitalnym łóżku, pęka mi serce… Mój syn jest bardzo uczciwym i troskliwym człowiekiem. Teraz wracają jego wszystkie dobre czyny i serce, które okazywał innym ludziom. W szpitalu odwiedzają go znajomi i najbliżsi przyjaciele, którzy kibicują mu i motywują, aby się nie poddawał i intensywnie ćwiczył. Chwilowo jednak nie było to możliwe z powodu odleżyn, które powoli łagodzimy. Zostały one zaleczone na oddziale neurochirurgicznym w Koszalinie, gdzie obecnie przebywa mój syn. Perspektywa turnusów rehabilitacyjnych jest jednocześnie bliska i odległa.  Termin zbliża się wielkimi krokami, jednak wciąż brakuje nam środków na pokrycie pobytu… Zwracam się do Państwa z ogromną prośbą o przekazanie darowizny dla mojego Jarka, aby mógł się rehabilitować, odzyskać zdrowie i wrócić do córki i swoich piesków. Nie wyobrażam sobie życia bez niego… Bardzo proszę o wsparcie. Jesteście naszą nadzieją! Mama – Barbara

7 661,00 zł ( 4,47% )
Brakuje: 163 403,00 zł
Maria Kecher
Maria Kecher , 63 lata

Operacja jest dla mojej mamy nadzieją na życie bez bólu. Proszę, pomóż!

Moja mama nigdy nie miała łatwego życia. Mając zaledwie 17 lat musiała się usamodzielnić i na nowo zacząć swoje życie. Udało jej się. Wyszła za mąż, urodziła mnie i moją siostrę. Chwilę później zaczęły się jednak poważne problemy z jej zdrowiem… Mama odczuwała silne bóle w całym ciele, takie, które często towarzyszą grypie. Po kilku latach dokładnej diagnostyki przyszedł czas na rezonans magnetyczny, po którym pojawiła się diagnoza – jamistość rdzenia kręgowego, rzadka choroba genetyczna. Okazało się, że u mamy w odcinku piersiowym kręgosłupa utworzyła się cysta. Lekarze zaproponowali zabieg operacyjny, ale nie dawał on gwarancji, że mama wróci do normalnego funkcjonowania, wręcz przeciwnie, gdyby coś poszło nie tak, mama byłaby całkowicie sparaliżowana.  Wtedy strach przed powikłaniami zwyciężył. Mama nie podjęła ryzyka. Przez tyle lat choroba jednak bardzo postąpiła. Obecnie mama nie ma czucia w rękach, przez co nie jest w stanie wykonywać jakiejkolwiek czynności. W tym roku, w maju, po wykonanym rezonansie, okazało się, że cysta w odcinku piersiowym powiększyła się i pojawiła się jeszcze nowa, na całej długości szyi. Wyłoniła się kolejna potworna diagnoza – zespół Arnolda-Chiariego.  Jedynym ratunkiem, aby zapobiec dalszym powikłaniom u mamy, jest operacja w Barcelonie. Skontaktowałyśmy się z kliniką i otrzymaliśmy wiadomość, że mama została zakwalifikowana do operacji. Znamy już plan leczenia obejmujący poszczególne etapy. Niestety koszty są ogromne i nie stać nas na ich pokrycie. Moja Mama jest wspaniałym człowiekiem i chciałabym bardzo żeby mogła przypomnieć sobie jak to jest żyć bez bólu… Po prostu żyć, bo choroba, na którą cierpi, sieje spustoszenie w jej organizmie, grozi trwałą niepełnosprawnością, a w najgorszym przypadku również śmiercią! Proszę, pomóżcie mi uwolnić mamę od tego strachu i cierpienia!  Marta, córka

4 420,00 zł ( 4,47% )
Brakuje: 94 410,00 zł
Karolina Pomorska
Pilne!
Karolina Pomorska , 50 lat

Rak języka i przełyku diametralnie zmienił życie Karoliny!

Jesienią 2022 roku moja przyjaciółka, Karolina otrzymała od lekarza potworną diagnozę – nowotwór korzenia języka i przełyku. Jeden wielki szok. Nikt z nas nie spodziewał się, że choroba może być ulokowana w takim miejscu.  Bardzo szybko przeszła skomplikowaną operację usunięcia zmian nowotworowych, jednak to dopiero początek jej zmagań. Ból po operacji to tylko jeden z wielu objawów.  Karolina zmaga się również z trudnością w połykaniu, upośledzeniem mowy, która na ten moment jest bardzo powolna. Często doznaje też silnych bóli głowy oraz mrowienia od okolic głowy aż do ramion. Na domiar tego wszystkiego lekarze sugerują usunięcie wszystkich zębów w żuchwie! Obecnie moja przyjaciółka nie wyraziła na to zgody…  Do tej pory Karolina była w stanie sama ponosić wszystkie koszty leczenia, ale wydatków jest coraz więcej, a jej oszczędności zaczęły już się kończyć! Cała sytuacja jest dla niej bardzo stresująca, dochodzi do tego złe samopoczucie, ból, strach i  niepewność związana z przyszłością. W konsekwencji odbija się to na jej zdrowiu psychicznym, w tym kierunku również potrzebuje pomocy! W tym roku Karolina skończy 49 lat. Ma syna i wnuka, dla których chce żyć. Nie mogę dłużej patrzeć na jej cierpienie! Nie mogę pozwolić, że pieniądze staną na przeszkodzie w pokonaniu tej okropnej choroby! Karolina potrzebuje wsparcia, aby móc się dalej leczyć. Bez Waszej pomocy rak może znowu się pojawić i powywracać jej życie do góry nogami. Dlatego proszę Was o pomoc, nie zostawiajmy jej samej! Mariola

4 753,00 zł ( 4,46% )
Brakuje: 101 630,00 zł
Dawid Szarnecki
Dawid Szarnecki , 16 lat

Poważna wada genetyczna sprawiła, że ciało to więzienie... Pomóż Dawidowi❗️

Dawid cierpi od samego początku. Nigdy nie zaznał i nie zazna życia, jakie mają chłopcy w jego wieku, bo los nie podarował mu zdrowia. Ale Dawid na pewno ma kochającą  go bezgranicznie rodzinie, która nigdy nie ustanie w walce o rozwój. W badaniu echokardiograficznym po narodzinach ujawniono między innymi ubytek w części błoniastej przegrody międzykomorowej serca, niedomykalność zastawki trójdzielnej, przerost lewej komory, zwężenie gałęzi płucnej… Serduszko Dawida nie pracowało tak, jak trzeba. Dlatego w wieku 6 miesięcy przeszedł pierwszą operację. Niestety, to nie był koniec złych wieści. Okazało się, że Dawid cierpi na rzadki zespół genetyczny Williamsa, co ciągnie za sobą niepełnosprawność psychointelektualną, niski wzrost i wiele, naprawdę wiele innych schorzeń – problemy układu moczowego, gastrologiczne, okulistyczne… Od 9. miesiąca życia Dawid jest rehabilitowany. Uczęszcza na zajęcia z psychologiem, logopedą, pedagogiem, na zajęcia ruchowe, turnusy, poradnie specjalistyczne… Jego codzienność to leczenie, nie nauka czy zabawa.  Ale efekty są ogromne! Dawid zaczął samodzielnie stawiać pierwsze, nieporadne kroki, zaczyna powtarzać dźwięki – ale nadal nie mówi. W trakcie rozwoju okazało się, że jego wada genetyczna ma ciężki charakter, co skutkuje głęboką niepełnosprawnością umysłową połączoną z cechami autystycznymi. Dziś Dawid jest już nastolatkiem, młodym mężczyzną, ale wciąż potrzebuje wieloprofilowej rehabilitacji i leczenia. Diagnostyka jest jego szansą na lepsze życie. Niestety, jest też niezwykle kosztowne. Robimy wszystko, co w naszej mocy, by go wspomagać. Z Państwa pomocą będzie łatwiej… Ewa, mama

570,00 zł ( 4,46% )
Brakuje: 12 196,00 zł
Katarzyna Kozakiewicz
Katarzyna Kozakiewicz , 37 lat

Po śmierci rodziców Kasia została sama❗️Potrzebna pomoc❗️

Dwa miesiące temu zmarł nasz tata. Niestety, Kasia od urodzenia cierpi na mózgowe porażenie dziecięce. Ma orzeczenie o całkowitym stopniu i niepełnosprawności i wymaga opieki non stop. Niestety, ani ja, ani nasz brat nie jesteśmy w stanie fizycznie się nią zająć… Kasia ma 36 lat i na co dzień przebywa w prywatnym domu opieki, gdzie zapewniają jej potrzebną rehabilitację i leczenie, którego nie otrzymałaby na NFZ. Mózgowe porażenie uczyniło z niej osobą leżącą i wymaga pomocy w każdej czynności – od poruszania się po jedzenie i higienę. Przed śmiercią tata dawał radę się nią opiekować, ale obecnie została sama. Do domu opieki co miesiąc trzeba dopłacać w zależności od potrzeb i korzystania z rehabilitacji. Staramy się pomagać siostrze, ile możemy, ale niestety dla nas to zbyt duże koszty, bo ponad 5 000 miesięcznie!  Dlatego postanowiłam przełamać się i poprosić o pomoc. W imieniu naszym i Kasi prosimy o nawet najmniejszą, symboliczną wpłatę. To mały gest, ale o ogromnym znaczeniu, ponieważ chociaż trochę odciąży nas finansowo i zagwarantuje pobyt Kasi w ośrodku, który idealnie dba o potrzeby jej zdrowia. Ania, siostra Kasi

950,00 zł ( 4,46% )
Brakuje: 20 327,00 zł
Michał Dąbrowski
Michał Dąbrowski , 32 lata

Na tę chorobę nie ma lekarstwa... Twoja pomoc może być RATUNKIEM!

Gdy urodził się mój brat, lekarze zdiagnozowali u niego bardzo rzadką chorobę genetyczną. Choroba jest dziedziczna, dlatego prawie nikt nie miał wątpliwości, że dotknie też mnie. Pierwszym objawem był bardzo niski poziom cukru zaraz po urodzeniu. Badania były tylko formalnością, od razu potwierdziły u mnie to samo schorzenie.   Choruję na glikogenozę 1b z neutropenią. Nie da się jej wyleczyć, można jedynie próbować łagodzić jej postęp i występowanie skutków ubocznych. Niestety u mnie poważnym powikłaniem choroby jest reumatoidalne zapalenie stawów, które z każdym dniem coraz bardziej odbiera mi sprawność.   Pomimo swoich codziennych trudności jestem pogodnym i aktywnym człowiekiem. Mam wiele marzeń i planów, do których staram się każdego dnia dążyć. Prawdą jest, że moja choroba stwarza wiele ograniczeń, jednak dla mnie nie są to przeszkody nie do pokonania, chce żyć i uczestniczyć w życiu społecznym z pełną mocą, ile tylko będę miał sił.   Aktualnie poruszam się wyłącznie na wózku, co w codziennym funkcjonowaniu sprawia mi wiele trudności. Nie poddaje się i rozwijam się dalej, ukończyłem studia magisterskie i aktualnie szukam pracy. W przyszłym roku chce spełnić swoje marzenie i zdać egzamin na prawo jazdy.   Przeszedłem w swoim życiu kilka operacji, ciągłą rehabilitację i próby, na które wystawiał mnie los. Chcę być niezależny i samodzielnie funkcjonować w codziennym życiu. W ostatnich latach problemem stało się jednak przemieszczanie się nawet na krótkie odległości. Koszmarem są dalekie wyjazdy na wizyty w poradniach i kilkutygodniowe pobyty w szpitalach.   Rehabilitacja i leczenie są niezwykle ważne, bez nich choroba będzie stale postępować. Już wyrządziła wiele szkód w moim organizmie. Atakuje wszystkie organy – nerki, serce, wątrobę, jelita… Wszystkie stawy w moim ciele są zniszczone przez chorobę. Jednak przez bardzo niską odporność, nie ma możliwości zastosowania endoprotez. Jestem skazany na wózek inwalidzki.   Na co dzień pomaga mi mama i brat. Dużym ułatwieniem dla nas byłby zakup specjalnie przystosowanego samochodu, który pomógłby nam przemieszczać się i dojeżdżać na rehabilitacje i terapie.   Niestety nie stać nas na taki samochód, a mi, jako osobie niepełnosprawnej bardzo ciężko znaleźć pracę. Nie zamierzam się poddać, przeszedłem już bardzo wiele, ale nadszedł moment, w którym muszę poprosić o pomoc. Wierzę, że otworzycie dla mnie swoje ogromne serca. Wasza pomoc jest na wagę złota!   Michał

7 590,00 zł ( 4,45% )
Brakuje: 162 623,00 zł
Anastazja Martus
1 dzień do końca
Anastazja Martus , 33 lata

Wózek szansą na samodzielne życie – Pomożesz?

Mam 32 lata. Od urodzenia choruję na rozszczep kręgosłupa i dużą skoliozę. Przez to poruszam się na wózku. To jedyny sposób, bym mogła swobodnie funkcjonować. W Polsce mieszkam od roku. Po wybuchu wojny razem z mamą musiałyśmy uciekać z kraju i w krótkim czasie dostosować się do nowej rzeczywistości. Mimo ciężkich czasów staram się być pozytywną, otwartą i komunikatywną osobą.  Chciałabym się rozwijać. Uczyć się, pracować i kontynuować moje hobby, jakim jest tworzenie biżuterii. Rozpoczęłam dwa kursy na pracownika biurowego i wymaga to ode mnie codziennego przemieszczania się na dłuższe odległości po mieście. Ale przez moje dolegliwości nie jestem w stanie poruszać się samodzielnie na wózku manualnym. Dlatego bardzo chciałabym zakupić wózek elektryczny. Pozwoli mi on na aktywne, niezależne życie, o którym marzę. Bardzo proszę o wsparcie. Ja i moja mama nie jesteśmy w stanie same sprostać takiej kwocie. To zdecydowanie za dużo, a nowy wózek odmieniłby moje życie. To wydaje się niewiele, ale dla mnie znaczy wszystko. Tak samo jak każda wpłata, udostępnienie czy dobre słowo, za które już teraz serdecznie dziękuję. Anastasiia

955,00 zł ( 4,45% )
Brakuje: 20 482,00 zł
Oluś i Piotruś Żelazińscy
Oluś i Piotruś Żelazińscy , 13 lat

Niedosłuch odbiera braciom szansę na prawidłowy rozwój❗️POMÓŻ❗️

Jestem mamą dwóch chorych chłopców – Olusia i Piotrusia. Oprócz więzów krwi łączy ich też niedosłuch, który zamknął ich w pułapce milczenia, przeciął więzi ze światem. Robię wszystko, by ich z tej pułapki wydostać! Pierwszy urodził się Oluś. Wszyscy myśleli, że jest zdrowy. Badania, łącznie z tym słuchu, wyszły prawidłowo. Pierwszy uśmiech, pierwszy ząbek… Następne miało być pierwsze słowo. Nikt nie przypuszczał, że zanim się pojawi, miną lata, pełne ciężkiej pracy, załamań i bezsilności. Wkrótce okazało się, że Oluś ma wadę słuchu – spory niedosłuch jednego i drugiego uszka. Słyszy jedynie dźwięki, które są głośne. Nie usłyszy szeptu, cichej rozmowy, śpiewu ptaków, piosenek w tle. W centrum handlowym, na ulicy, w przedszkolu i wszędzie tam, gdzie jest zgiełk, będzie bezradny. Piotruś urodził się w 2013 roku. Niedosłuch wykryto u niego zaraz po urodzeniu. Okazało się, że ubytek słuchu u synków to wada genetyczna. Mają nieprawidłową budowę ucha, przez co nie mogą normalnie słyszeć. Takie genetyczne przekleństwo… Dzięki pomocy Darczyńców udało się zakupić chłopcom aparaty słuchowe z systemem FM, z całego serca za to dziękuję! Niestety nie rozwiązały one wszystkich problemów. Nadal chłopcy mają problemy z mową, komunikacją, zaburzone są umiejętności społeczne, niedosłuch w stopniu umiarkowanym i głębokim. Niestety całościowe zaburzenia rozwoju też zaburzają prawidłowe rozwijanie się dzieci. A problemy ze skupieniem i rozpraszanie się znacząco wpływają na przyswajanie wiedzy... Aparaty z systemami FM są konieczne w codziennym funkcjonowaniu synów, ale niestety pozostają też bardzo drogie... Te chłopców już niedługo będą wymagały wymiany. Chciałabym mieć już na ten cel zarezerwowane odpowiednie środki. Jednak kosztów cały czas przybywa i sama nie jestem w stanie odłożyć tak dużej sumy. Do tego bardzo chciałabym wesprzeć rozwój synów i móc zagwarantować im turnusy rehabilitacyjne raz lub dwa razy do roku, a także sprzęt komputerowy do rehabilitacji i nauki. Moje dzieci nie wybierały niepełnosprawności. Dostały ją w genach. Ciężko walczymy każdego dnia, by Olek i Piotrek mogli żyć normalnie. Starają się, jak mogą... Proszę  – pomóż nam. Wierzę, że chłopcy sami kiedyś będą w stanie powiedzieć słowo: „DZIEKUJĘ!” Aleksandra, mama

3 783,00 zł ( 4,44% )
Brakuje: 81 324,00 zł
Kostek Dreliszak
Kostek Dreliszak , 5 lat

Kostek nie chodzi, nie siada ani nie je samodzielnie... Ratunku!

Nic nie zapowiadało naszego dramatu… Ciąża przebiegała prawidłowo, co potwierdzały kolejne badania kontrolne… Niestety, w 31. tygodniu ciąży nagle odeszły wody, a w 33. tygodniu ciąży na świat przyszedł nasz synek – Kostek.  Tak bardzo drżeliśmy o jego zdrowie i życie. Był taki maleńki i delikatny… Myśleliśmy jednak, że pomimo przedwczesnego porodu będzie mógł rozwijać się prawidłowo. Ku naszej rozpaczy już 3 tygodnie po porodzie spadła na nas straszliwa diagnoza. U Kostka stwierdzono mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe oraz niedowład. Nasz świat się zawalił.  Synek robi się coraz starszy, jednak ciągle nie rozwija się prawidłowo. Nadal nie czworakuje, jest dzieckiem leżącym. Jest całkowicie od nas zależny – nie je samodzielnie, nadal jest pampersowany i wymaga pełnego wykonywania za niego czynności higienicznych. Z tego powodu nie został przyjęty do żadnego przedszkola.  Od 4 lat walczymy na rehabilitacji o lepsze funkcjonowanie Kostka. Każdego dnia pracujemy ze specjalistami, by zapewnić synkowi szansę na rozwój. Naszą codzienność wypełniają terapie m.in. Vojty, Bobath oraz zajęcia z neurologopedą i wczesne wspomaganie rozwoju. To dzięki tak szerokiej opiece specjalistów możliwe są drobne postępy. Kostek zaczął już podnosić plecy do siadu oraz mówić swoje pierwsze słowa. Daje to nam ogromną nadzieję na szansę wypracowania kolejnych rzeczy w przyszłości.  Niestety, rehabilitacja oraz turnusy są bardzo kosztowne. Coraz ciężej jest nam udźwignąć tak duży ciężar finansowy samodzielnie. Nie wiemy, dlaczego to wszystko spadło na nas i naszego synka. Nie wiemy, dlaczego Kostek musi cierpieć, a walka o jego rozwój musi być tak potwornie ciężka. Wiemy jednak, że się nie poddamy. Prosimy, wyciągnijcie do nas pomocną dłoń i dajcie nadzieję na lepsze jutro naszego synka. To właśnie teraz, gdy jest jeszcze mały, możemy wypracować najwięcej.  Rodzice

2 360,00 zł ( 4,43% )
Brakuje: 50 832,00 zł