Jego tata zginął jeszcze przed narodzinami Tymusia. Chwilę póżniej u synka zdiagnozowano nieuleczalną chorobę❗️
Los doświadczył mojego synka zbyt okrutnie. Tymuś nigdy nie poznał swojego taty – mąż zginął w tragicznym wypadku, jeszcze przed jego narodzinami. Jakby tego było mało, synek przyszedł na świat z nieuleczalną chorobą, która skazała go na kalectwo do końca życia… Kiedy udało nam się z tym pogodzić i poukładaliśmy sobie jakoś życie, w naszej ojczyźnie wybuchła wojna i musieliśmy uciekać do Polski, zostawiając wszystko za sobą… Moja ciąża przebiegała prawidłowo, jednak Tymek urodził się w 33 tygodniu ciąży z ciężkim niedotlenieniem okołoporodowym, czego następstwem jest mózgowe porażanie dziecięce i duże opóźnienie rozwojowe. Całe jego krótkie życie to walka o sprawność, żeby było lepiej, żeby móc więcej, żeby bolało mniej… Synek ma 12 lat, nie siedzi bez wsparcia, nie chodzi, nie zmienia samodzielnie pozycji, nie może utrzymać głowy. Tymuś nie potrafi komunikować się werbalnie, nie ma wypracowanych gestów i niestety nie posługuje się komunikacją alternatywną. Jest całkowicie zależny od pomocy innych. Ze względu na mocny szczękościsk muszę karmić go specjalną plastikową łyżeczką. Mój chłopiec pomimo swoich trudności jest bardzo pogodnym i radosnym dzieckiem, chociaż często na jego twarzy i ciele widać ogromne napięcie – to wyraz bólu i lęku. Synek bardzo nie lubi hałasu, jest wrażliwy na dźwięki, czasami zdarza się, że emocje powodują, że nie może złapać oddechu. Jako jego mama odgaduję jego emocje – jednak ludzie z zewnątrz wciąż mają z tym kłopot… W kwietniu 2023 roku Tymek przeszedł operację selektywnej rizotomii korzeni grzbietowych, która radykalnie zmniejsza napięcia mięśniowe. Operacja się udała, mięśnie nóg bardzo się rozluźniły, ale to nie koniec naszej walki o sprawność i lepsze życie bez bólu i cierpienia. Jednym z najważniejszych zaleceń lekarzy i neurochirurgów po przeprowadzonej operacji jest prawidłowe pozycjonowanie ciała przez cały dzień. Do tego potrzebne są nam specjalistyczne sprzęty takie jak: wózek, fotelik samochodowy, buty ortopedyczne. Do tego dochodzą koszty specjalistycznych wizyt lekarskich i rehabilitacji. Koszt naszych potrzeb to około 60 tysięcy złotych! Dostaliśmy już tak wiele, za wszystko jestem ogromnie wdzięczna. Na swojej drodze spotkałam wielu nieznanych przyjaciół, którzy otworzyli dla mnie swoje serca. Czy w waszych również znajdzie się dla nas miejsce? Bardzo prosimy o wsparcie... Mój synek nie zasługuje na te wszystkie tragedie, które go spotkały. Olena, mama.