Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Adam Kopka
Adam Kopka , 10 lat

Pomóż zawalczyć ze skutkami MPD❗️Potrzebna pilna pomoc 🚨

Nasza codzienność nie należy do najprostszych… Staram się zapewnić mojemu synkowi wszystko, co niezbędne do jak najlepszego rozwoju, sprawności. Niestety lista diagnoz Adasia jest długa… Codziennie mierzymy się z trudnościami, które dyktuje choroba… U mojego synka zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce — niedowład spastyczny czterokończynowy z przewagą kończyn dolnych, niedowidzenie, oczopląs, zeza i autyzm atypowy. Od jego najmłodszych lat walczę, by miał szansę funkcjonować, choć w jakimś stopniu, jak jego rówieśnicy…  Adaś musi uczęszczać na szereg terapii, rehabilitacji i specjalistycznych zajęć. Nie możemy z nich rezygnować, bo jako jedyne dają nadzieję na poprawę… Niestety wszystkie zajęcia wiążą się z koniecznością dojazdów. Nie posiadam niestety własnego samochodu, którym mogłabym zawozić i odbierać Adasia. Niestety chód synka, pomimo operacji, pogarsza się… Mieszkamy w bardzo małej miejscowości, dlatego i do szkoły i do lekarzy musimy dojeżdżać. Zakup samochodu byłby dla nas ogromnym ułatwieniem… Pogłębia się również problem ze wzrokiem Adasia… Musimy przeprowadzić dodatkowe badania, które wykażą, czy konieczna będzie operacja. Czekamy na termin wizyty. Bardzo proszę Was o wsparcie. Każda wpłata, każda złotówka będzie dla mnie niezwykle cenna. Uchyliłabym mojemu dziecku nieba, ale sama nie dam rady. Mogę na Ciebie liczyć? Mama Adasia

1 940,00 zł ( 5,21% )
Brakuje: 35 295,00 zł
Weronika i Wiktoria Zyśk
Weronika i Wiktoria Zyśk , 11 lat

Po latach niepewności chcą w końcu zrozumieć świat❗️Pomożesz❓

Od 2013 roku jestem mamą dwóch cudownych córeczek. Bliźniaczki Wiktoria i Weronika to bardzo wesołe, mądre dziewczynki, które są dla mnie całym światem. Nigdy bym nie pomyślała, że czeka nas tak długa i ciężka droga… Pierwsze oznaki, które mnie zaniepokoiły, pojawiły się, kiedy córeczki miały 2,5 roku. Nie reagowały na wołania, nie bawiły się. Jednak po konsultacjach z lekarzem dowiedziałam się, że może to być po prostu etap rozwoju. Dzieci są zdrowe i nie ma powodu do obaw, ponieważ zdarza się, że bliźniaki mają swój mały świat, swoją mowę i zachowania.  Ale kiedy były starsze, problem nie mijał. Wika i Werka dalej nie chciały się bawić, nie interesowały się światem wokół. Pojawiły się u nich również zachowania autoagresywne i problemy z integracją sensoryczną.  Wciąż jednak nie było diagnozy. Usłyszałam po raz kolejny, że bliźniaczki po prostu komunikują się i tworzą więź między sobą. Ten stan trwał. Radziliśmy sobie z małymi trudnościami, ale niepokój towarzyszył mi każdego dnia. Kiedy córeczki były w pierwszej klasie, trudności jeszcze bardziej się nasiliły. Pojawiła się nadruchliwość, problemy ze skupieniem uwagi, wykonywaniem poleceń i odrabianiem lekcji. Podejrzewałam, że być może jest to objaw ADHD, ale wciąż brak było diagnozy. Miałam wrażenie, że tylko ja widzę coś niepokojącego.  W końcu jedna z nauczycielek również zauważyła, że moje córeczki zachowują się inaczej. Polecono nam poradnię psychiatryczną, gdzie lekarka od razu potwierdziła zaburzenia. Jednak to, co usłyszałam, sprawiło, że po plecach przeszedł mi zimny dreszcz. Po prawie 3 godzinach badania, u moich dzieci stwierdzono Zespół Aspergera i całościowe zaburzenia rozwoju. Kolejne badania niosły ze sobą kolejne trudności. Przez pandemię nie mogliśmy dostać się do specjalisty i dopiero w czerwcu 2021 roku przeprowadzono testy, które ostatecznie dały nam odpowiedź. Tak zaczęła się nasza walka. Lekarze twierdzą, że poziom operacji myślowych moich córeczek jest wysoki, ale wykonawczych niski. Mają słabe odruchy ciała i odczucie, dlatego Wiktoria i Weronika regularnie chodzą na zajęcia integracyjne na zanik umiejętności społecznej i integracyjnej, a także na leczenie psychologiczne i endokrynologiczne. Oprócz tego, w przypadku Wiktorii potrzebne jest jeszcze leczenie urologiczne.  Obecnie funkcjonują dużo lepiej. Zajęcia i rehabilitacja przynoszą efekty, jednak jest to coś, co będzie trwało jeszcze przez długi czas ich życia. To wiąże się ze wciąż narastającymi kosztami, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Dlatego zwracam się o pomoc do Was, ludzi dobrego serca. Każda wpłata pomoże nam w tej długiej drodze do samodzielności Wiktorii i Weroniki. Całe życie przed nimi. Razem możemy sprawić, by było łatwiejsze! Hanna, mama Wiki i Werki Kwota zbiórki jest szacunkowa

2 056,00 zł ( 5,19% )
Brakuje: 37 519,00 zł
Mikołaj Rochnowski
Mikołaj Rochnowski , 15 lat

Proszę, pomóżmy Mikołajowi wrócić do domu i żyć❗️

Przez pierwsze dwa lata choroba Mikołaja nie dawała o sobie znać, jeszcze wtedy cieszyliśmy się, że syn jest zdrowy. Nic nie wskazywało na to, że jego zdrowie totalnie się odmieni. Praktycznie z dnia na dzień straciliśmy, to co mieliśmy...  Po przebytej infekcji Mikołaj przestał chodzić! To wtedy był dla nas ogromny szok i zupełne niezrozumienie! Jak to możliwe? Dlaczego? Dzięki podjętemu leczeniu syn odzyskał tę umiejętność, jednak z czasem stwierdzono zaburzenia neurologiczne oraz umiarkowane upośledzenie umysłowe. Najgorsze jednak wciąż było przed nami... Całkiem niedawno Mikołaj miał problemy z oddychaniem do tego stopnia, że konieczne było najgorsze — podłączenie do respiratora. Z tym sprzętem pozostaje do dziś... Uzależnienie od sprzętu w tej chwili odbiera jakiekolwiek szanse na rehabilitację czy samodzielność...  Gdyby wszystkich przykrych wiadomości i diagnoz było jeszcze za mało... U Mikołaja zdiagnozowano mukowiscydozę, nieuleczalną chorobę, która potrafi wykończyć cały organizm!   W tej chwili najważniejsze jest dla nas ustabilizowanie jego zdrowia. Powrót w spokoju do domu, bez strachu o kolejny dzień. By Mikołaj mógł opuścić szpital, konieczny jest zakup domowego respiratora, którego cena nas przeraża. Pomimo tego, że oddalibyśmy dla Mikołajka wszystko, takiej kwoty po prostu nie mamy...  Dla naszej rodziny jest to suma nie do uzbierania, dlatego tak bardzo prosimy i potrzebujemy pomocy! Beata, mama

3 038,00 zł ( 5,19% )
Brakuje: 55 473,00 zł
Teodor Kuźmiński
Teodor Kuźmiński , 5 lat

Kosztowna, nierefundowana operacja zapewni Teosiowi samodzielność❗️

Nie byliśmy w stanie przygotować się na cierpienie własnego dziecka. Do ostatniej chwili wierzyliśmy, że Teoś urodzi się zdrowy, a dzień jego przyjścia na świat będzie najszczęśliwszym w naszym życiu. Nasza przygoda rozpoczęła się jednak od strachu i łez... Synkowi za bardzo spieszyło się na ten świat. Nie spodziewał się, że czeka tu na niego tyle bólu i cierpienia. Pierwsze miesiące jego życia to nieustanne konsultacje, badania, wizyty u specjalistów, które w końcu doprowadziły nas do diagnozy. Mózgowe Porażenie Dziecięce. Nie mogliśmy się z tym pogodzić… Rozpoczęliśmy intensywną walkę, by zapewnić synkowi wszystko, co niezbędne do prawidłowego rozwoju. Teoś uczęszczał 6 razy w tygodniu na zajęcia rehabilitacyjne metodami Bobath i Vojta. Poza tym chodził również na zajęcia z neurologopedą, psychologiem i integracji sensorycznej... W listopadzie 2023. roku przeszedł operację selektywnej rizotomii grzbietowej. Obecnie z powodzeniem przechodzi rekonwalescencję – powróciliśmy do intensywnej rehabilitacji. Niestety jego biodra są podwichnięte i niezbędna jest kolejna, bardzo poważna, wieloetapowa operacja. Po niej Teosia czeka intensywna, 3-miesięczna rehabilitacja w Warszawie pod nadzorem lekarzy i fizjoterapeutów, którzy będą się starali w pełni wykorzystać możliwości synka po tym skomplikowanym zabiegu. Niestety NFZ nie refunduje tak obszernej operacji – musimy wykonać ją prywatnie. Koszt przekracza nasze możliwości finansowe, dlatego jesteśmy zmuszeni znów prosić o Waszą pomoc…  Bez tej operacji Teoś nie będzie mógł poruszać się samodzielnie… Nie możemy pogodzić się z tym, że pieniądze mogą być przeszkodą dla jego samodzielności... Walczymy ze wszystkich sił, aby nasze dziecko mogło, choć w jakimś stopniu zaznać szczęśliwego dzieciństwa…  Błagamy o Wasze wsparcie… Rodzice

13 534,00 zł ( 5,18% )
Brakuje: 247 318,00 zł
Paweł Bączyk
Paweł Bączyk , 37 lat

Paweł od urodzenia walczy o sprawność i zdrowie! Pomożesz?

Mój narzeczony od urodzenia choruje na Dziecięce Porażenie Mózgowe spowodowane niedotlenieniem mózgu. Jego rodzice Pawła po porodzie usłyszeli, że dostał 10 pkt w skali Apgar. Po paru miesiącach zaczęły się jednak problemy z siadaniem, raczkowaniem. Paweł robił wiele rzeczy lewą ręką, podczas gdy prawa dostawała przykurczy i nie dało się jej wyprostować.  Po trzech latach zapadła diagnoza. Rodzice Pawła usłyszeli, że nie ma szans na „normalne” życie, że ich syn będzie dzieckiem leżącym… Mimo początkowego szoku rodzice postanowili z całych sił zawalczyć o jego zdrowie oraz przyszłość. Zaczęły się kolejne wizyty w szpitalach, operacje oraz niekończąca się rehabilitacja. Paweł potrzebował aż 6 operacji, a w dzieciństwie szpital był jego drugim domem. W wieku 15 lat przeszedł pionierską operację, która pozwoliła częściowo wyprostować prawą rękę, wcześniej „przylegającą” do piersi.  Paweł nigdy się nie poddawał. Udowadniał innym i sobie, że mimo ciężkiej choroby można wiele osiągnąć. Skończył szkołę wyższą, mimo drwin zdał prawo jazdy, choć jego prawa ręka jest praktycznie niesprawna. Paweł zawsze angażował się w pomoc innym. W najbliższych czasie planuje wziąć udział w Rajdzie Koguta. Jest to charytatywny wyścig, dzięki któremu przez 7 lat udało się zebrać ponad 4 miliony złotych na pomoc chorym dzieciom z całej Polski! W zeszłym roku zamieszkaliśmy razem i jesteśmy ze sobą bardzo szczęśliwi. Cieszymy się każdym kolejnym dniem i marzymy o założeniu w przyszłości rodziny. Niestety, choroba Pawła nadal utrudnia mu funkcjonowanie. Wykrzywiona końsko-szpotawa prawa stopa sprawia, że wchodzenie po schodach czy długie spacery są dla niego nadal wyzwaniem. Ma również problem z czynnościami, do których potrzeba dwóch sprawnych rąk – podnoszeniem czy sięganiem po coś wysoko.  Paweł potrzebuje dwóch operacji. Ku naszej rozpaczy w jego wieku żadna z nich nie jest już refundowana… Jedna z operacji umożliwiałaby wyprostowanie stopy oraz możliwość normalnego chodzenia, druga zaś sprawiłaby, że Paweł będzie mógł wyprostować rękę w łokciu… Koszt obu tych operacji to prawie 30 tysięcy złotych. Dodatkowo narzeczony ponosi wysokie koszty związane z opieką specjalistów, zakupem leków przeciwbólowych czy kolejnych opatrunków. Oboje kochamy góry, a dzięki wyprostowaniu stopy mój narzeczony będzie mógł spacerować po szlakach. Z kolei wyprostowanie ręki da mu możliwość noszenia na rękach dziecka, gdy powiększymy swoją rodzinę. Paweł zawsze starał się być samodzielny i angażował się w pomoc innym. Tym razem to on potrzebuje wsparcia. Prosimy, wesprzyjcie nas w walce o sprawność i lepsze jutro. Każda wpłata to dla nas ogromna pomoc i krok w stronę spełnienia marzeń… Narzeczona Pawła, Marzena

1 656,00 zł ( 5,16% )
Brakuje: 30 387,00 zł
Kamil Wronka
Kamil Wronka , 36 lat

Życzliwa pomoc przyniosła tragiczne skutki! Przypadek zmienił życie Kamila...

Życie naszego syna w ciągu chwili zmieniło się na zawsze. Pomoc kolegów okazała się tragiczna w skutkach. Uprzejmy gest i splot przypadkowych wydarzeń, sprawiły, że już zawsze będzie potrzebować pomocy innych...  W czerwcu 2008 roku Kamil szedł pieszo do sąsiedniej miejscowości. W drodze spotkał swoich kolegów, którzy zaproponowali mu podwiezienie. Zgodził się, ale ta decyzja miała jednak tragiczne skutki. Po kilku chwilach na swojej drodze chłopcy napotkali rozpędzony samochód, który w nich uderzył. Te sekundy na zawsze zmieniły życie naszego syna. Poszkodowani zostali zabrani przez kilka karetek pogotowia. Jednak nie Kamil. W wyniku uderzenia siła wyrzutu była tak ogromna, że Kamila znaleźli dopiero po dłuższym czasie przypadkowi przechodnie. Dopiero wówczas został przetransportowany helikopterem do szpitala, gdzie przeszedł operację ratującą życie. Może gdyby trafił tam szybciej, dziś nasze życie wyglądałoby inaczej... Po przebytej operacji Kamil znajdował się w śpiączce, a jego stan był krytyczny. Lekarze nie dawali mu żadnych szans. Jedynym zaleceniem, które otrzymaliśmy, było oddanie Kamila do hospicjum i czekanie na nieuniknione. Postanowiliśmy nie posłuchać rady lekarzy i podjęliśmy domową walkę o życie i zdrowie syna.  Początki były niezwykle trudne, życie nasze i dziewczyny Kamila kompletnie się zmieniło. W pełni poświęciliśmy się opiece nad synem, nie tracąc wiary, że nasze wysiłki przyniosą efekty i wspólnie osiągniemy sukces. Udało się. Po trzech miesiącach walki Kamil wybudził się ze śpiączki. Od tego momentu przez 12 lat trwamy w nieustannej walce o powrót Kamila do normalności. Początkowo wodził jedynie oczami, ale stopniowo zaczął odzyskiwać władzę w nogach i prawej ręce. Kamil siada, rozumie polecenia, śmieje się, wspaniale reaguje na muzykę. Codzienne zaangażowanie bliskich mu osób, ćwiczenia w domu oraz turnusy rehabilitacyjne przynoszą znaczące efekty. Ich kontynuacja jest niezbędna, aby Kamil mógł znowu normalnie żyć. Niestety wydaliśmy już wszystkie oszczędności, które dotąd umożliwiały nam zapewnienie synowi koniecznej opieki. Teraz niezbędne jest wsparcie z zewnątrz, bez którego dotychczasowy trud i poświęcenie pójdą na marne. Postępy Kamila są niebywałe, dlatego prosimy, pomóż mu wrócić do pełni zdrowia!  Rodzice Kamila

8 044,00 zł ( 5,16% )
Brakuje: 147 701,00 zł
Krzysztof Rusiecki
Krzysztof Rusiecki , 65 lat

Ocaliłem życie, zostałem z długiem... Proszę, pomóż mi!

Myślami byłem już na emeryturze. Marzyłem o zasłużonym odpoczynku po tylu latach ciężkiej pracy. Wróciłem do Polski bez oszczędności, by spokojnie doczekać jesieni życia, tymczasem spotkała mnie przykra niespodzianka. Nie zdążyłem załatwić spraw związanych z ubezpieczeniem zdrowotnym, a już przyszła poważna choroba.  Z powodu niedrożności przewodu pokarmowego trafiłem na szpitalny oddział ratunkowy. Zakwalifikowano mnie do operacji, którą przeszedłem następnego dnia. Okazało się, że zmagam się z zaawansowanym nowotworem jelita grubego i konieczne było jak najszybsze usunięcie powstałych guzów. Byłem w ogromnym szoku po wszystkim, co się wydarzyło. Najważniejsze było jednak dla mnie to, że operacja się udała.  Poczułem ulgę, że najgorsze za mną, ale nie na długo. Chwilę później wszystkie myśli powędrowały w zupełnie inną stronę. Wraz z wypisem ze szpitala otrzymałem fakturę za leczenie na ponad 26 tysięcy złotych! Nie jestem w stanie samodzielnie zapłacić takiej kwoty, dlatego bardzo Was proszę o pomoc, bym mógł spokojnie kontynuować walkę z chorobą nowotworową! Krzysztof

1 425,00 zł ( 5,12% )
Brakuje: 26 365,00 zł
Paweł Składanek
3 dni do końca
Paweł Składanek , 48 lat

By moje plany nie pozostały jedynie marzeniami. Proszę, pomóż mi!

Choroba zniszczyła mi życie, zabrała wszystko bez pytania o zgodę. Byłem aktywnym człowiekiem – teraz jestem więźniem własnego ciała. Wózek inwalidzki stał się moją codziennością, a bez pomocy innych jestem bezradny. Czuję się załamany… Nie tak wyobrażałem sobie moją przyszłość. Teraz gdy przyszło mi mierzyć się z chorobą, wiem, że bez wsparcia innych nie dam rady. Mam dopiero 45 lat i przed sobie jeszcze wiele pięknych chwil. Dlaczego to wszystko ma być mi tak po prostu zabrane? Przez prawie 20 lat pracowałem jako zawodowy kierowca aut ciężarowych. Uwielbiałem moją codzienność, podróże, kontakt z ludźmi. Gdy wracam wspomnieniami do tych momentów, czuję ogromną tęsknotę,  Rok 2019 okazał się tym najgorszym w moim życiu. Zachorowałem na zapalenie krążka międzykręgowego z uciskiem na rdzeń i ogniskiem śródrdzeniowym, co w efekcie spowodowało porażenie spastyczne kończyn dolnych. Choroba zabrała mi wszystko. Grono przyjaciół znacznie się zmniejszyło, poczułem, co to znaczy samotność. Miałem plany otwarcia warsztatu samochodowego. Teraz wszystko musi poczekać.  W czasie wolnym majsterkowałem przy autach i motocyklach z PRL, odnawiałem i malowałem je. Stało się to niesamowitą formą relaksu, spędzania czasu wolnego i ogromną pasją. Zająłem się amatorsko handlem różnymi rzeczami z PRL. Chciałbym nadal tak aktywnie żyć i czuć, że moje czyny przynoszą sens.  Ogromne cierpienie i łzy… Tak wygląda każdy mój dzień. Marzę o tym, by obudzić się i przypomnieć sobie jak to jest żyć bez bólu… Choć przez chwilę. Po konsultacji neurochirurgicznej dostałem odpowiedź, że nikt nie może mi pomóc. Nie chcę się poddać, mam plany, które chcę zrealizować. Jedyna nadzieja to prywatna konsultacja, leczenie i rehabilitacja, na które mnie nie stać. Wierzę, że wspólnymi siłami uda się to zrealizować. Nadzieja umiera ostatnia! Paweł  

3 272,00 zł ( 5,12% )
Brakuje: 60 558,00 zł
Igor Małodziński
Igor Małodziński , 4 latka

Pomóżmy postawić Igorkowi jego pierwszy, samodzielny krok!

Nasz synek ma już 3 lata, jednak nadal wiele umiejętności typowych dla jego wieku, jest poza jego zasięgiem. Autyzm oraz opóźniony rozwój psychoruchowy sprawiły, że Igorek potrzebuje dodatkowego wsparcia.  Martwimy się o nasze dziecko. Myślimy o jego przyszłości i zależy nam, aby była dla niego łatwa. Wiemy, że musimy działać jak najszybciej, dlatego już teraz musimy zapewnić Igorkowi specjalistyczną pomoc.  Niskie napięcie mięśniowe sprawia, że synek nie chodzi, a nawet nie potrafi dłużej samodzielnie stać. Po krótkiej chwili chwieje się i po prostu upada. Dlatego zawsze musi podpierać się ściany, mebli lub być trzymany za rączki.  Igorek nadal także nie mówi i nie wskazuje palcem, co sprawia, że komunikacja z nim jest bardzo utrudniona. Perspektywa dotyku trawy, zwierząt lub innych przedmiotów o określonej fakturze, wzbudza w nim niechęć.  Nie ma innego wyjścia, jak stała i intensywna rehabilitacja oraz terapia. Musimy wzmacniać nie tylko osłabione mięśnie brzucha Igorka, ale także oswoić go ze światem, który często jest dla niego niezrozumiały.  Pragniemy uzbierać fundusze na zapewnienie naszemu dziecku rocznej, specjalistycznej opieki. Z autyzmem można nauczyć się żyć, ale tak mały chłopiec potrzebuje po prostu dodatkowej pomocy. Będziemy wdzięczni, jeżeli postanowisz nam pomóc! Rodzice Igorka

1 570,00 zł ( 5,12% )
Brakuje: 29 069,00 zł