Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dorota Berdys
Dorota Berdys , 61 lat

Budujemy windę dla Doroty❗️

Od trzydziestu lat choruję na stwardnienie rozsiane — postać wtórnie przewlekle postępującą. Poruszam się o kulach lub chodziku, coraz częściej korzystam też z wózka. Pomimo ciągłej rehabilitacji i odpowiednio dobranego leczenia mój stan zdrowia się pogarsza. Jestem lekarką okulistką. Wraz z rodziną mieszkamy w domu jednorodzinnym. W tygodniu chodzę do pracy i aby do niej dotrzeć muszę codziennie pokonywać schody. Chcielibyśmy zamontować windę, abym mogła w końcu poruszać się swobodnie. Teraz to niemożliwe. Dzięki windzie będę mogła wychodzić z domu sprawniej, pracować i funkcjonować – żyć najnormalniej, jak tylko chcę i potrafię. Niestety koszty zamontowania windy są spore. Oprócz samego urządzenia musimy opłacić jeszcze dodatkowe prace fachowców przy przygotowaniu domu pod montaż windy. Dlatego zwracam się z serdeczną prośbą do każdego, kto zechciałby nas wesprzeć w pokryciu tych ogromnych kosztów. Każdy gest ma znaczenie, bo wiele małych gestów może w końcu zrealizować cel! Z całego serca dziękuję każdej osobie, która zechce nam pomóc. Dorota

6 455,00 zł ( 5,05% )
Brakuje: 121 205,00 zł
Elżbieta Olearczyk
Elżbieta Olearczyk , 64 lata

Ten ból jest coraz większy! Proszę, pomóż mi to przetrwać!

Od 23. lat odczuwam permanentny, okropny ból! To stan, który odbiera mi wszelką siłę i moc. Niestety to tylko jeden z moich licznych problemów... Diagnoz jest wiele, a teczka z dokumentacją medyczna pęka w szwach. Jedna dolegliwość jest gorsza od poprzedniej, a w tym wszystkim jestem ja jedna.  Przeszłam już kilka operacji: odcinka szyjnego i lędźwiowego kręgosłupa oraz endoprotezę kolana i ręki. Wiem, że to jeszcze nie koniec i ponownie będę musiała znaleźć się na stole operacyjnym z powodu problemów z ręką i kolanem.  Obecnie nie mogę nawet obracać szyją. Za każdym razem muszę przekręcać się całym ciałem, aby zobaczyć, co jest po mojej prawej lub lewej stronie. Gdy jestem w lepszej formie, poruszam się o kulach lub przy pomocy chodzika. Jednak, gdy czuję się gorzej, nie jestem w stanie zrobić kroku i muszę zostać w domu. Chciałabym skorzystać z rehabilitacji, ale w ramach Funduszu jest to praktycznie niemożliwe. Na pomoc miałabym czekać nawet kilka lat! A przecież ból jest coraz większy… Marzę, aby wyjechać na turnus rehabilitacyjny oraz regularnie pracować z fizjoterapeutą. Tylko w ten sposób wzmocnię swoje ciało oraz chociaż w małym stopniu zmniejszę dolegliwości bólowe… W moim życiu pojawiła się także padaczka. Jej napady są bardzo dotkliwe i prowadzą do utraty przytomności. Mieszkam sama, a ryzyko każdego upadku jest niezwykle niebezpieczne. Mogę liczyć na pomoc przyjaciół i sąsiada, który już niejednokrotnie wzywał do mnie pogotowie, ale to wciąż za mało… Chciałabym być zdrowa, jednak moja emerytura jest niewystarczająca, ab pokryć wszystkie koszty leczenia oraz rehabilitacji. Z powodu moich schorzeń muszę być pod stałą opieką pulmonologa, neurochirurga, ortopedy i kardiologa. Do tego dochodzą koszty zakupu leków, opłacenia rehabilitacji, a także dodatkowych wydatków, jak np. zakup aparatów słuchowych, sprzętów medycznych i rehabilitacyjnych.  Wiem, że sama sobie nie poradzę. Zdrowie nie pozwala mi już na podjęcie pracy, więc znalazłam się w szczególnie trudnej sytuacji. Moją nadzieję pokładam więc w Was i pełna wiary proszę o pomoc.  Elżbieta

5 375,00 zł ( 5,05% )
Brakuje: 101 008,00 zł
Karolina Gleinert
Karolina Gleinert , 38 lat

Codzienność Karoliny może być choć trochę łatwiejsza. Pomóżmy!

Od wielu lat zmagam się z astmą oskrzelową, ale do tej pory udawało mi się normalnie funkcjonować. Sprzęt, którym dysponowałam był wystarczający w codziennej walce. Niestety, teraz gdy moje objawy bardzo się zaostrzyły, obecny sprzęt do inhalacji nie jest mi już w stanie pomóc.  Dzięki wsparciu wielu osób udało mi się już zakupić inhalator i sprzęt do drenażu, który na co dzień pomaga mi się pozbyć zalegającej wydzieliny w oskrzelikach. To jednak wciąż za mało w walce z chorobą.  Bardzo Was proszę o pomoc w zebraniu środków na zakup specjalistycznego aparatu do oczyszczania dróg oddechowych. Dzięki niemu odzyskam szansę na normalne funkcjonowanie i będę miała większą swobodę oddychania. Każde wsparcie z Waszej strony jest dla mnie na wagę złota!  Karolina ➡️ Licytacje dla Karoliny 

5 822,00 zł ( 5,02% )
Brakuje: 110 136,00 zł
Piotr Wakuła
Piotr Wakuła , 50 lat

Operacja miała przynieść życie bez bólu, a stałem się niepełnosprawny! Pomóż mi!

Wiem, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Przede mną ogrom pracy, żeby wrócić, choć w połowie do tego, jak funkcjonowałem przed operacją. Pogodziłem się z tym, że już nie będę samodzielny. Mimo to chciałbym przypomnieć sobie, jak to jest żyć bez bólu, choć przez chwilę. Pragnę zawalczyć o komfort życia i odciążenie moich najbliższych.  Ponad 5 lat temu zacząłem odczuwać olbrzymie bóle głowy, które uniemożliwiały mi pracę i utrudniały codzienne czynności. Po serii badań okazało się, że mam przepuklinę krążka międzykręgowego w odcinku szyjnym. W tym samym roku przeszedłem operację, która zabrała mi resztki zdrowia i normalne życie. To miał być prosty zabieg. Lekarz obiecywał, że po 3 dniach wyjdę do domu, że wszystko będzie w porządku. Podczas usuwania przepukliny coś poszło nie tak i uszkodzono mi rdzeń kręgowy. Rokowania były fatalne. To, że żyję można porównywać do cudu. Przez miesiąc leżałem na OIOM-ie pod respiratorem w stanie śpiączki, ponieważ nie potrafiłem sam oddychać. Po wybudzeniu okazało się, że mam porażenie czterokończynowe. Nie byłem też w stanie mówić. Po ponad 6 miesiącach żmudnej i bolesnej rehabilitacji zostałem wypisany do domu. Moja lewa strona ciała jest całkowicie sparaliżowana. Nie mogę zgiąć nogi, a ręka leży bezwładnie. Prawa strona jest w lepszym stanie, ale nie na tyle, bym sam mógł funkcjonować. Przeszedłem dwie operacje na stopę - prostowanie palców, by przykurcze były mniejsze, a ból choć trochę minął.  Cały czas muszę być rehabilitowany, aby prawa strona nie zesztywniała. Samodzielnie nie jestem w stanie opłacać rehabilitacji. Nieoceniona jest pomoc moich rodziców, którzy podjęli się opieki i wsparcia mnie w tych trudnych chwilach. Jednak, zarówno mama jak i tata, mają już ponad 80 lat… Boję się myśleć co ze mną będzie, gdy ich zabraknie. Nie dam rady pracować. Do czasu operacji prowadziłem gospodarstwo rolne, a teraz utrzymuję się z zasiłku i emerytury rodziców. Bardzo proszę o pomoc finansową, która pozwoli mi na dalszą rehabilitację. Niestety jest ona długa, kosztowna i bardzo bolesna. Piotr    

3 429,00 zł ( 5,01% )
Brakuje: 64 997,00 zł
Daria Sadokierska
Daria Sadokierska , 33 lata

W wypadku zginęła jej siostra, ona sama od lat walczy o sprawne życie! Pomóż!

W wieku 12 lat Daria uległa wypadkowi samochodowemu. Wracała ze starszą o 1,5 roku siostrą Dianą i rodzicami z niedzielnej wycieczki. Pomimo że była zapięta pasami, doznała bardzo ciężkiego urazu głowy i licznych złamań. Diana ucierpiała jeszcze bardziej, zmarła po godzinie. Walka o życie Darii toczyła się w cieniu tragedii. Aby opanować ogromny obrzęk mózgu, usunięto połowę czaszki. Przez trzy miesiące po operacji dziewczynka była w śpiączce. Później przez 1,5 roku była osobą leżącą, bez jakiegokolwiek kontaktu. Mimo że od wypadku minęło kilkanaście lat Daria wciąż zmaga się z głębokim połowicznym niedowładem spastycznym. Po półtora roku, kiedy Daria zaczęła się świadomie ruszać, zrobiliśmy jej plastykę czaszki i wtedy już postępy w rehabilitacji i odzyskiwaniu funkcji psychoruchowych ruszyły jak pędzący pociąg. Dało to nam ogromną nadzieję i siłę do pracy i walki o lepsze jutro i sprawność Darii. Przez wiele pierwszych lat kontakt słowny z Darią był nielogiczny. Dopóki zaczęła mówić, okazało się, że umie pisać litery w powietrzu. Potem pisała mazakiem odpowiedzi na śliskiej tabliczce. Gdzieś w tym czasie przeprowadzona została operacja oka. Po wypadku Daria miała maksymalnego zeza prawego oka i wtedy też okazało się ze nie widzi w ogóle lewej strony na lewe i prawe oko. W przeciwieństwie do zeza - niedowidzenia nie da się cofnąć i bardzo przeszkadza jej do dziś w poruszaniu się. To duże utrudnienie szczególnie przy połowicznym niedowładzie po tej samej, lewej stronie. Do tego ma krótszą, lewą nogę, ponieważ bardzo urosła kiedy była na sterydach w pierwszym, ostrym stanie, a lewa noga z powodu głębokiego niedowładu urosła mniej. Jest krótsza o 2 cm. Wiec, po tym jak Daria zaczęła się ruszać i została zrekonstruowana jej czaszka, ruszyłyśmy z rehabilitacją pełną parą i odnosiłyśmy mnóstwo sukcesów. Daria codziennie ćwiczyła z rehabilitantem. Jak również ćwiczyłam z nią po kilka godzin dziennie. Były w tym również ćwiczenia logopedyczne (przez 4 lata Daria mówiła tak cicho i nie wyraźnie, że trzeba było przyłożyć ucho do jej ust, żeby ją zrozumieć). Ćwiczyłyśmy też metodą Dennisona przez 1,5. Dzięki temu uzyskałyśmy ogromny postęp w procesach poznawczych i nauce w szkole. Odzyskała pamięć krótką i długą. Ćwiczyłyśmy też mózg w domu dość długo metodą Feedback. Bardzo często wyjeżdżałyśmy na wielospecjalistyczną rehabilitację do sanatoriów. Gimnazjum. Ku zdziwieniu wszystkich Daria przystępuje do egzaminu gimnazjalnego i.... zdaje! To było jak cud, z połową mózgu, po tak długiej śpiączce itd. Później zawodówka. Daria ukończyła jedną klasę liceum, ale okazało się, że tak intensywna rehabilitacja jest nie do pogodzenia z nauką. Darii bardzo brakuje siostry, były jak papużki nierozłączki. Pojawiło się rodzeństwo - Staś i Martynka. Wróciły chęci do życia, a dom wypełnił się hałasem i śmiechem - życiem. Wtedy mieszkaliśmy na dużym osiedlu. Daria znała je i była w stanie nawet pomagać mi przy dzieciach. Kiedy byłam po cesarce- robiła zakupy Chodziła z malutkim Stasiem w wózku na spacery. Jaka Ona była dumna. Czuła się ważna i potrzebna. Aby mogło tak być dalej, potrzebna jest intensywna i bardzo kosztowna rehabilitacja.

3 913,00 zł ( 5% )
Brakuje: 74 279,00 zł
Artur Słoma
Pilne!
7 dni do końca
Artur Słoma , 42 lata

W ciele mojego męża skrywa się GUZ! Operacja jedyną szansą! Pomóż❗️

W ciele mojego męża skrywa się niebezpieczny GUZ, który rośnie z każdą chwilą! Jest on gotów odebrać życie filarowi naszej rodziny. Ten bezwzględny potwór nie czeka, nie zwleka – jego celem jest zniszczenie. Czas ucieka, a każdy dzień to kolejne milimetry zbliżające Artura do niebezpiecznego finału. Nasza rodzina z niepokojem patrzy na zegar, bo każda sekunda może okazać się ostatnią... Szybkie działanie to jedyna szansa, by powstrzymać groźnego przeciwnika i ocalić mojego męża nim będzie za późno... Kilka lat temu u Artura zaczęto podejrzewać malformację żylną na policzku. Z nadzieją odwiedzaliśmy kolejnych specjalistów, lecz nikt nie potrafił znaleźć dokładnej przyczyny jego dolegliwości. Męża paraliżował ból, który z czasem stał się nie do zniesienia. W ostatnich miesiącach bardzo się nasilił. Postanowiliśmy szukać pomocy prywatnie, by jak najszybciej go uśmierzyć. Wydawało się, że znaleźliśmy rozwiązanie – klinika, w której Artur miał poddać się zabiegowi usunięcia rzekomej malformacji. Nasza nadzieja jednak szybko zgasła, gdy chirurg wykluczył tę diagnozę. Zamiast tego usłyszeliśmy najgorsze słowa, jakie można sobie wyobrazić – podejrzenie nowotworu. W jednej chwili nasz świat runął jak domek z kart, a serce rozpadło się na milion kawałków... W głowie szumiało tylko jedno pytanie: co będzie dalej? Dalsze badania i konsultacje potwierdziły nasze najgorsze obawy. Artur ma guza o wielkości 6 cm zlokalizowanego na żuchwie tuż pod ślinianką przyuszną i wewnątrz mięśnia żwacza. Istnieje ogromne ryzyko, że guz wrośnie w nerw twarzowy. Specjalista chirurgii ogólnej i onkologicznej dał nam jasno do zrozumienia, że JEDYNĄ SZANSĄ na ocalenie życia męża jest natychmiastowa operacja usunięcia guza wraz z sąsiadującymi tkankami. Niestety, lokalizacja i rozmiar guza sprawiają, że zabieg jest wyjątkowo skomplikowany. Czasu jest coraz mniej, a guz rośnie. Grozi to poważnymi powikłaniami, a nawet rozprzestrzenieniem się na inne tkanki. Jesteśmy małżeństwem od 18 lat. Razem z naszymi dziećmi, Colinem oraz Laurą, nie wyobrażamy sobie życia bez Artura. Niestety, taka wizja przeszywa nasze myśli coraz częściej. Jest jak przerażający koszmar, z którego chcesz się natychmiast obudzić, ale nie możesz... Zawsze byliśmy szczęśliwą rodziną, pełną miłości i zaufania. Teraz wszystko obróciło się w popiół. Codziennie odczuwamy ogromny strach oraz niepewność.  Jesteśmy przerażeni wizją przyszłości – Artur może stracić część szczęki, a także nerw twarzowy, co na zawsze zmieniłoby jego życie. Żaden lekarz nie potrafi przewidzieć, co dokładnie się wydarzy podczas operacji. Wiemy jednak, że musimy podjąć ryzyko, by uratować mojego męża. Jedyna klinika, która się zgodziła na tę niezwykle trudną operację, znajduje się w Gliwicach. Pracują tam najwybitniejsi specjaliści, którym ufamy z całego serca. Niestety, koszt operacji i dalszego leczenia przekracza nasze możliwości finansowe. Zwracamy się do Was całą rodziną z pokorną prośbą o wsparcie. Każdy gest dobrej woli może uratować życie mojego męża i sprawić, że nasze dzieci nie stracą swojego taty. Z całego serca dziękujemy wszystkim za pomoc i okazane wsparcie. Bez Waszej życzliwości sobie nie poradzimy. Żona Lena z dziećmi

4 789,00 zł ( 5% )
Brakuje: 90 956,00 zł
Mirosław Miącz
Mirosław Miącz , 59 lat

Mam miesiąc, by nie trafić na wózek inwalidzki! Potrzebna jest pilna operacja!

Mirek to mój ukochany mąż i ojciec trójki wspaniałych dzieci. Niestety od lat ból kręgosłupa nie pozwala mu normalnie żyć. Trudno patrzeć mi, jak cierpi każdego dnia… W końcu jednak udało się znaleźć przyczynę i możemy mu pomóc. Mirek choruje na kręgozmyk. Mamy jednak tylko MIESIĄC, by Mirek nie trafił na wózek inwalidzki! Jedyny ratunek to operacja warta aż 40 tys. złotych! Niestety jest to dla nas niewyobrażalnie dużo, dlatego prosimy Was o pomoc… Zaczęło się bardzo niewinnie, od zwykłego bólu pleców. Przez długi czas Mirek uważał, że to po prostu przepracowanie i brak odpoczynku. Ból ustępował, ale tylko na chwilę. Leki i maści przeciwbólowe stały się codziennością. Nie było mowy, aby mój mąż rozpoczął dzień bez środka przeciwbólowego! Najgorsze jednak było to, że żaden lekarz nie mógł znaleźć przyczyny. Przez długi czas nie wiedzieliśmy, co mu jest… Przez lata padało wiele diagnoz i podejmowano wiele prób leczenia. Mirek przeszedł już dwa zabiegi odnerwienia stawu międzykręgowego. Niestety wszystko przynosiło jedynie chwilową ulgę. Dopiero w ubiegłym roku udało się znaleźć prawdziwą przyczynę — kręgozmyk. To choroba kręgosłupa, w której jeden kręg przesuwa się w stosunku do drugiego, powodując ucisk i okropny ból.  Choroba nie pozwala mu normalnie żyć! Mąż ma problemy, by wstać z łóżka. Chodzenie powoduje ogromne cierpienie, a każdy dzień to tak naprawdę niewyobrażalna udręka. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że grozi mu wózek inwalidzki!  W przypadku Mirka choroba jest w tak zaawansowanym stanie, że rehabilitacja nie przyniesie oczekiwanego efektu. Potrzebna jest natychmiastowa operacja neurochirurgiczna kręgosłupa. Mamy jednak mało czasu, by uchronić Mirka od wózka inwalidzkiego. Pierwszy termin operacji minął we wrześniu. Niestety nie udało nam się zebrać do tego czasu potrzebnych pieniędzy… Nadal wiele nam brakuje!  Z każdym dniem mój mąż traci szansę na lepsze życie. Koszty operacji i leczenia są jednak dla nas nieosiągalne! Naszą ostatnią nadzieją, jest Wasza pomoc! Całe życie wspieramy się z mężem i pomagamy sobie w trudnych momentach. Nie tracę nadziei, że i tym razem się uda. Marzę o tym, by mój Mirek w końcu obudził się bez bólu. Proszę, pomóż nam! Bożena, żona Mirka

2 015,00 zł ( 4,98% )
Brakuje: 38 411,00 zł
Bartek Pałaszewski
Bartek Pałaszewski , 27 lat

Bartek potrzebuje Twojego wsparcia, by rozpocząć specjalistyczne leczenie❗️

Mam na imię Bartek. Borykam się z problem, który dotyka jedynie 5% ludzi na całym świecie. Tak samo jak u mojego taty i wuja, zdiagnozowano u mnie oligodoncję, czyli genetyczną wadę uzębienia. Nigdy nie wyrosło mi 11 stałych zębów, co powoduje nie tylko ból i trudności z jedzeniem, ale także zapadanie się kości twarzoczaszki! Muszę jak najszybciej rozpocząć horrendalnie drogie leczenie, dlatego proszę o wsparcie! O tym, że los nie oszczędził i mnie dowiedziałem się, gdy skończyłem 11 lat. Na miejscu mlecznych zębów nie pojawiały się stałe. Dziś nadal mam 2 mleczne zęby i kilka stałych, które, przez ogromne obciążenie, są już w bardzo złym stanie – zaczynają się wycierać, co powoduje problemy z gryzieniem i żuciem oraz ból podczas jedzenia. Pogarsza się też stan kości szczęki i stawów skroniowo-żuchwowych, które nieustannie strzelają i przeskakują! Jako dziecko przeszedłem wiele specjalistycznych konsultacji. Nosiłem aparat ortodontyczny, przygotowujący do leczenia protetycznego. Niestety, do kolejnych etapów nie doszło, ze względu na ich powalającą cenę… Potrzebuję szeregu zabiegów, by nie utracić umiejętności żucia i nie dopuścić do zapadnięcia się kości twarzy. Słowem – by dalej móc jeść i zniwelować ciągły ból i dyskomfort! Czeka mnie między innymi wyrwanie kolejnych zębów, wstawienie implantów, zabiegi rekonstrukcji dziąsła i wiele innych. Niestety, nie jestem w stanie pokryć ich kosztów z własnej kieszeni. Dlatego z serca proszę Was o pomoc w walce o normalne życie, o odzyskanie uśmiechu i funkcji, które dla większości są oczywiste, a dla mnie stanowią jedynie marzenie... Każda najmniejsza kwota przybliża mnie do celu. Bez Waszej pomocy nie dam rady! Bartek

5 905,00 zł ( 4,98% )
Brakuje: 112 659,00 zł
Alicja Ruszewska
Alicja Ruszewska , 5 lat

Zespół Downa to nie wyrok! Walczymy o poprawę słuchu Alicji!

Jesteśmy ogromnie dumni z córki i nie mamy absolutnie żadnych kompleksów z powodu jej dysfunkcji, to po pierwsze! Nasza Alusia to wyjątkowa dziewczynka, wniosła dużo szczęścia do naszego życia. Teraz, kiedy wiemy, że nasza córeczka nie słyszy, chcemy dla niej zrobić jak najwięcej. Protezowanie uszek, to ogromny wydatek na który nas nie stać! Dajemy jej stuprocentową miłość i akceptację, a ona zwraca nam to z podwójną siłą. Podjęliśmy codzienną walkę i wszechstronną rehabilitację aby dać jej jak najwięcej. To wymaga ogromnego zaangażowania, niestety także tego finansowego... Ale jesteśmy pozytywnie nastawieni, bo dobro naszego dziecka jest najważniejsze. Chcemy by wyrosła na dziecko bez kompleksów, z otwartym umysłem i chęcią walki o siebie. Realnie oceniamy możliwości naszego dziecka. Dlatego chcemy zadbać o harmonijny rozwój i cieszyć się każdym sukcesem. Drogą do takich sukcesów są m.in. turnusy rehabilitacyjne. Zostawiają ślad na przyszłość, ucząc i rozwijając nasze dziecko. Ciągła i nieprzerwana walka o jak największą ilość godzin zajęć logopedycznych, fizjoterapeutycznych itd. Dzieci z Zespołem Downa nie mają lekko... To codzienne zmagania z wieloma bardzo poważnymi wadami współistniejącymi. Nie istnieje później ani zaraz, ważna jest każda chwila, każda pomoc. Nasza córeczka nie będzie mogła się rozwijać, jeśli nie pokonamy ciszy, w której żyje. Poprawa słuchu w tej chwili to największe wyzwanie. Pomóż otoczyć ją opieką, żeby była zdolniejsza umysłowo i fizycznie. Aby czekała ją dobra przyszłość. Dziękujemy z całego serca. Renata i Remigiusz, rodzice ––––––––––– *Szacunkowa kwota zbiórki

2 484,00 zł ( 4,96% )
Brakuje: 47 516,00 zł