Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Krystyna Sołtysik
Krystyna Sołtysik , 72 lata

Mieszkanie, które stało się więzieniem. Pomóż Krystynie znów poczuć się wolną!

Pani Krystyna od lat zmaga się z licznymi chorobami. Miażdżyca i cukrzyca sprawiły, że konieczna okazała się amputacja dwóch nóg. Dziś porusza się na wózku inwalidzkim. Mimo że stała się więźniem własnego domu, z optymizmem patrzy w przyszłość. Pani Krystyna mieszka na piątym piętrze. Niestety przeszkodą w opuszczeniu budynku stały się schody. Blok, w którym mieszka nie posiada podjazdu.  Zatroskana sąsiadka postanowiła pomóc pani Krysi. Znalazła firmę, która mogłaby wykonać windę podjazdową, jednak koszt jej wykonania jest ogromny. To około 40 tysięcy złotych! Wierząc, że ludzi dobrej woli jest więcej, zdecydowała się poprosić o pomoc w zebraniu tej wielkiej kwoty. Każda wpłata sprawi, że pani Krysia będzie coraz bliżej wyjścia z domu! Dziękujemy.  Przyjaciele Krysi

2 406,00 zł ( 5,61% )
Brakuje: 40 450,00 zł
Dariusz Zdziebłowski
Dariusz Zdziebłowski , 47 lat

Wypadek zniszczył życie Darka. Pomóż mu odzyskać sprawność!

Życie mojego brata zniszczył dwa lata temu wypadek. On jechał na motocyklu, a w niego uderzyło auto. Darek miał połamany w kilku miejscach kręgosłup, uraz wielonarządowy, złamaną prawą rękę, potrzaskane żebra, stłuczone płuca i mózg. Lewą rękę trzeba było od razu amputować. Lekarze kazali mi się z nim pożegnać. On jednak jakimś cudem przetrwał i dziś potrzebuje niewyobrażalnie kosztownej pomocy…  Wszyscy na niego czekamy. Ja, moi synowie, jego 15-letni syn. Zwyczajne życie zastąpiły niekończące się tygodnie na szpitalnych łóżkach. Darek przez trzy miesiące był w śpiączce… Serce pękało mi z rozpaczy, oczy nie miały czasu, żeby wyschnąć. I wtedy stał się cud... Pochylona nad bratem, szarpiąc go, prosiłam, by się obudził, że nie może mnie samej zostawić, że dopiero co pochowałam tatę. Wtedy właśnie Darkowi popłynęły łzy… Słyszał, co do niego mówię, obudził się! Od tego czasu Darek zaczął wodzić wzrokiem, ruszać głową, rozpoznawać znajomych, reagować na światło, dotykać, kiwać ręką na pożegnanie. Próbuje też coś mówić, ale wciąż są to pojedyncze, oderwane od siebie słowa. Przez długi czas walczyłam o możliwość opieki nad nim i do czasu sądowego orzeczenia, nie miałam wglądu w dokumentację medyczną. Nikt nie chciał (i nie mógł przez RODO) mi powiedzieć, jaki jest jego faktyczny stan zdrowia. Nasi rodzice już nie żyją. Poza bratem nie został mi już nikt z rodziny. Mamy tylko siebie… Moi synowie uwielbiają wujka Darka i czekają z niecierpliwością, aż znowu zagra z nimi w piłkę. Bardzo bym chciała, żeby wyzdrowiał, ale bez rehabilitacji nie ma na to szans. Tylko w ten sposób możemy próbować posklejać to wszystko, co rozpadło się na miliony kawałków podczas wypadku. Specjalistyczne ćwiczenia kosztują krocie, a Darek musi ich mieć bardzo wiele. Poza tym potrzebny jest wózek elektryczny z pionizatorem i specjalny rower, który pomoże rozruszać mocno już zastygłe nogi brata. Od roku Darek przebywa w Domu Pomocy Społecznej, jednak to nie jest miejsce dla osoby w jego stanie. To jedynie “ostateczna ostateczność”. Jeśli teraz się nie zmobilizujemy, jeśli ze wszystkich sił nie spróbujemy postawić Darka na nogi, on już do końca życia będzie potrzebował pomocy ze strony innych osób. Dlatego ja, siostra wołam o wsparcie finansowe, bez którego nic się nie uda... Wierzę, że Darek ma jeszcze szansę na normalne, albo chociaż trochę łatwiejsze życie. Wierzę, że jest dla niego nadzieja. Wierzę, bo co mi innego pozostało? On ma, po co i dla kogo żyć. Proszę, bądźcie naszym światełkiem w tunelu. Tak bardzo Was potrzebujemy!  Katarzyna, siostra

10 898,00 zł ( 5,61% )
Brakuje: 183 251,00 zł
Maria Węgrzyn
Maria Węgrzyn , 61 lat

Ta okrutna choroba zabiera wszystko❗️ Pomóż mi walczyć...

Mam na imię Maria. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy żyłam normalnie. Pracowałam, dużo pływałam i spotykałam innych ludzi. Dokładnie 10 lat temu otrzymałam potworną diagnozę, która to wszystko mi odebrała. Nie mam już siły walczyć sama. Błagam o pomoc! W 2014 roku rozpoznano u mnie ciężką postać rzadkiej choroby autoimmunologicznej – miastenii gravis. Miastenia upośledza pracę mięśni szkieletowych. Atakuje mięśnie oczu, krtani i kończyn, co sprawia, że nie mogę się poruszać, jeść, oddychać…  Gdy długo stoję, mięśnie odmawiają mi posłuszeństwa i potrzebuję pomocy w najprostszych czynnościach. Głowa opada bezwładnie, bo kark nie ma siły jej dźwigać. Mogę jeść tylko zblendowane posiłki. Dłużej niż zazwyczaj muszę być wtedy podłączona pod respirator. Niemal całą dobę. Mimo dobrej saturacji nie mogę oddychać, bo zapadają się mięśnie krtani i klatki piersiowej! Niewydolność oddechową potęgują powikłania po leczeniu złośliwego nowotworu – grasiczaka. Przez większość dnia jestem przykuta do łóżka i maszyn wspomagających oddychanie. Moja szansa na lepsze funkcjonowanie rozpadła się w pył – leczenie biologiczne, które mi pomagało, zostało wycofane.  Jestem więźniem własnego ciała. Mimo że z powodu bólu pleców i nóg pilnie potrzebuję rehabilitacji, nikt mnie na nią nie przyjmie, przez dużą niewydolność płuc. Nadzieją dla mnie jest fizjoterapia w wodzie, jednak powinnam na nią dojeżdżać transportem medycznym. To wszystko niestety kosztuje… Mieszkam z córką, która troszczy się o mnie, jak gdybym to ja była jej dzieckiem… Każdego miesiąca wydaję mnóstwo pieniędzy na lekarstwa. Cierpię też z powodu choroby zwyrodnieniowej stawów, astmy oskrzelowej i artropatii. Nasze mieszkanie, zwłaszcza łazienka, wymaga gruntownego remontu, bym mogła w choć części być samodzielna. Mam nadzieję, że usłyszycie mój krzyk, który kieruję do Was z najgłębszej otchłani rozpaczy. Przez wiele lat próbowałam radzić sobie sama. Prawda jest jednak okrutna – dłużej nie dam rady. Proszę, pomóżcie… Maria

2 087,00 zł ( 5,6% )
Brakuje: 35 148,00 zł
Dawid Otręba
Dawid Otręba , 15 lat

Każdego dnia choroba wciąga go do ciemności - RATUJMY wzrok Dawidka❗️

Dawidek miał około 4 lat zdrowego dzieciństwa. Później wszystko zaczęło się sypać jak domek z kart. Zaczęły się poważne problemy ze wzrokiem i wykryto jego chorobę... Dawid już całkowicie nie widzi na lewe oko, prawe jest zagrożone!  W słabszym oczku bardzo często występuje stan zapalny i uciążliwe nadciśnienie. W oku lewym jest zaćma oraz zapalenie błony naczyniowej, a także odwarstwienie siatkówki. Ponadto Dawid choruje na idiopatyczne zapalenie stawów. Jest zatem na zastrzykach, kroplach oraz lekach. Jego życie już od dawna nie było spokojne i pozbawione bólu. Codziennie cierpi... Syn był operowany, lecz pierwszy zabieg się nie powiódł. Z operacji, która miała ratować oczy, my tak naprawdę mamy jeszcze więcej kłopotów... Tracimy nadzieję.  Tracimy nadzieję, ale jednocześnie nie możemy czekać! Jesteśmy bezradni, ale dalsze oczekiwanie może pozbawić synka jakiegokolwiek widzenia. Jest w ósmej klasie, za chwilę będzie decydował o swojej przyszłości. Będzie wybierał zawód — a nie wie, czy będzie widział świat...  Potrzebna jest nam pilna pomoc, aby ratować wzrok w jedynym oczku, na które JESZCZE COKOLWIEK widzi. W każdej chwili może go stracić!  Już dzisiaj potyka się i przewraca, nie widząc dobrze tego, co stoi na jego drodze. Co dalej?  Błagam, pomóż mi ratować nie tylko wzrok mojego dziecka, ale też jego przyszłość i to jak poradzi sobie w dalszym życiu... Mama

2 978,00 zł ( 5,59% )
Brakuje: 50 214,00 zł
Justyna Żyła
6 dni do końca
Justyna Żyła , 43 lata

Nowotwór nie może wszystkiego zabrać! Pomóż mi ratować moją żonę!

Od sierpnia 2022 moja żona Justynka toczy walkę z nierównym wrogiem... Została zdiagnozowana i właściwie natychmiast podjęła leczenie onkologiczne. Okazało się, że w jej organizmie wykryto nowotwór złośliwy piersi z przerzutami... Jest miłą i dobrą osobą, zawsze bezinteresownie pomagającą innym. Żona jest w trakcie 16 cykli chemioterapii i hormonoterapii, później czeka ją operacja wycięcia guza, radioterapia i dalsze leczenie. Jest już po 4 chemioterapiach. Ciężko je znosi, wypadają jej włosy i to kwestia czasu, gdy potrzebna będzie peruka... Przed nią jeszcze 12 chemii w tym 4 czerwone, mocne... Bardzo się o nią martwię. Ze względu na słaby stan emocjonalny i fizyczny nie jest w stanie pracować i samodzielnie funkcjonować. Bardzo potrzebuje tego, aby przez leczenie przejść możliwie szybko i z czasem wrócić do normalnego życia...  Niestety, dalekie wyjazdy do Kliniki UCK w Gdańsku, specjalna dieta onkologiczna, pomoc prywatna lekarska, peruka i wiele innych to duże koszty. Są to wydatki, które w tej chwili są jednocześnie konieczne, ale też pomału nieosiągalne na naszą kieszeń.  Jeśli jest taka możliwość, to bardzo prosimy o wsparcie. To trudny dla nas czas, w którym bardzo potrzebujemy pomocy.  Z góry dziękujemy za każda wyciągniętą do nas dłoń... Mąż Justyny   

3 118,00 zł ( 5,59% )
Brakuje: 52 575,00 zł
Adrian Janik
14 dni do końca
Adrian Janik , 25 lat

Wczoraj Adrian był osobą leżącą. Dziś – siedzi na wózku! POTRZEBNA REHABILITACJA!

Matką jest się przez całe życie. Przez całe swoje życie będę więc Wam wdzięczna za to, że pomogliście mojemu dziecku! Dziękuje!  Choć to słowo nie oddaje w pełni mojej wdzięczności, tylko tak mogę ją wyrazić! Adrian nadal potrzebuje wsparcia i ponownie proszę o Waszą obecność.  Nasza historia:  Do 9 czerwca 2023 roku Adrian był silnym, wysportowanym, pracowitym chłopakiem, partnerem, ojcem dwójki dzieci. Niestety od wtedy życie mojego syna stało się walką o każdy kolejny dzień… W wyniku tragicznego zdarzenia spędził ponad 3 miesiące w szpitalu. Droga powrotu do domu była długa. Obecnie Adrian znajduje się już pod opieką swoich najbliższych. Jego codzienność to leki, karmienie dojelitowe, pielęgnacja i rehabilitacja. Na początku syn był osobą leżącą, stale podłączoną do respiratora… Było ciężko, a ja drżałam ze strachu! Jednak z Waszą pomocą wyjechał na turnus rehabilitacyjny, który przyniósł wiele dobrego. Adrian coraz dłużej daje radę usiedzieć na wózku, jest pionizowany i stymulowany przez fizjoterapeutów. To znak, że jest ogromna szansa, aby jego postępy były jeszcze większe! Doświadczyliśmy mocy, jaką jest rehabilitacja! Tylko ona da mi nadzieję, której teraz tak zawzięcie upatruję. Pragnę uzbierać środki na roczny pobyt  Adriana w ośrodku rehabilitacyjnym. Proszę więc o wsparcie w zbiórce. Wierzę w Was i będę niezmiernie wdzięczna za każdą pomoc i wpłatę. Mariola, mama

30 964,00 zł ( 5,59% )
Brakuje: 522 228,00 zł
Gabriel Kowalski
Gabriel Kowalski , 12 lat

Gabryś ma tylko mamę... I świat, który innym czasem ciężko zrozumieć

Zespół Aspergera to nie wyrok. Wierzę, że to tylko trudność, którą można oswoić i nauczyć się z nią żyć. Samemu jest jednak trudno, czasem aż za bardzo… Pierwsze lata życia Gabrysia były spokojne i co najważniejsze, zdrowe. Byliśmy przed rozpoczęciem przygody z przedszkolem. Tak bardzo się cieszyłam! W końcu codziennie mógłby bawić się z innymi dziećmi! Dla malucha, to bardzo rozwojowe.  Zaczęło się właśnie od moich obserwacji jego rozwoju, który wtedy wydawał mi się jednak opóźniony…  W wieku 3 lat jeszcze nie mówił. Zaczął się też dziwnie, nietypowo zachowywać… Postanowiłam skonsultować się z psychologiem dziecięcym. Diagnoza była jednoznaczna – zespół Aspergera oraz niepełnosprawność sprzężona! Podjęłam decyzję o rezygnacji z nauki syna w przedszkolu publicznym i cały rok przeznaczyliśmy na terapię z psychologiem i logopedą. Był to dla mnie i najbliższej rodziny trudny czas. Musieliśmy oswoić się też z nową sytuacją oraz, co najważniejsze, zaakceptować ją.  Przy wyborze nowego przedszkola kierowałam się możliwością umieszczenia mojego dziecka w placówce posiadającej grupę integracyjną, w której Gabriel miałby specjalistyczną opiekę oraz szereg dodatkowych terapii (tj. dogoterapię, zajęcia rewalidacyjne, terapię SI oraz zajęcia z logopedą). Dzięki temu jego rozwój nabrał rozpędu, przede wszystkim zaczął mówić oraz poprawiła się jego koncentracja podczas wykonywanych zadań. W 2016 roku, poradnia psychologiczno-pedagogiczna wydała kolejny dokument. Tym razem była to opinia o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju i potrzebie kształcenia specjalnego. Potem otrzymał orzeczenie o niepełnosprawności... Gabriel uczy się w zespole szkół specjalnych w klasie trzeciej. Jest w niej po raz drugi. Ze względu na brak emocjonalnej gotowości do podjęcia nauki w klasie czwartej, wspólnie z gronem pedagogicznym, postanowiliśmy w zeszłym roku, że lepiej dla niego, aby ją powtórzył.  Syn wymaga dużo uwagi, nie potrafi radzić sobie z emocjami, przez co czuje się niezrozumiały przez otoczenie, a przede wszystkim przez rówieśników. Co gorsze, faktycznie wiele osób nie potrafi zrozumieć ani jego, ani jego trudności, ani odczuć. Jego udział w terapii jest niezbędny, niestety sam pobyt w szkole z oddziałami integracyjnymi nie wystarcza. W czasie gdy w Polsce trwał stan epidemii COVID-19, a szkoły prowadziły zajęcia zdalne, rozwój syna wyhamował.  Gabrysia wychowuję sama. Chciałabym zapewnić mu dostęp do dodatkowych zajęć rozwojowych oraz terapii, na które obecnie mnie nie stać. W moim miejscu zamieszkania nie ma poradni ani ośrodków finansowanych w ramach NFZ, a wizyty u prywatnego psychiatry dziecięcego wiążą się z dużymi kosztami. Przez tyle lat sama walczyłam o mojego syna. Stoi jednak przede mną przeszkoda, której bez Waszej pomocy nie pokonam. Z zespołem Aspergera można dobrze funkcjonować, trzeba jednak się tego nauczyć.  Ewa, mama

1 785,00 zł ( 5,59% )
Brakuje: 30 130,00 zł
Kubuś Kominek
Kubuś Kominek , 5 lat

Choroby odebrały Kubusiowi dzieciństwo! Pomóż chłopcu w walce!

Na tę chwilę czekałam od lat... Kubuś zakwalifikował się w końcu do przeszczepu szpiku! To krok milowy w jego leczeniu i bardzo chciałabym się z niego cieszyć. Jednak cały czas w głowie czai się okrutny lęk o życie synka! Lista diagnoz Kuby nie ma końca! Mam wrażenie, że jego stan stale się pogarsza. Synek choruje na hiperamonemię typu 2 i wrodzony brak odporności. Większą część życia spędza w szpitalach, ponieważ ciągle łapie nowe zakażenia, których przebieg jest coraz cięższy. Nawet w chwilach, które synek spędza w domu, nie może cieszyć się dzieciństwem... Nie wolno mu spotykać się z rówieśnikami w obawie przed złapaniem infekcji, nie korzysta z placu zabaw, piaskownicy ani basenów. Mimo to, Kubuś jest pogodnym chłopcem! Dużo się uśmiecha, jest energiczny. Nie umie mówić, ale czasem powtarza słowa, które usłyszy i rozumie proste komunikaty. Kubuś ma za sobą już przeszczep wątroby, którego byłam dawcą. Przeszczep się przyjął i miałam nadzieję, że stan synka się poprawi. Niestety, po pierwszych urodzinach Kubusia świat po raz kolejny runął wraz z nową diagnozą. W malutkim i osłabionym organizmie rozwinął się chłoniak, którego leczenie bardzo osłabiło Kubusia. Liczne diagnozy cały czas nie dają jednak synkowi odpocząć…  Teraz Kubusia czeka kolejny przeszczep – szpiku. Dawcą znów będę ja, ponieważ staram się pomóc w leczeniu synka na każdy możliwy sposób! Kuba cały czas wymaga stałej opieki, rehabilitacji oraz bardzo leków. To wszystko, chociaż jest niesamowicie potrzebne, niestety przekracza moje możliwości finansowe. Kubusiowi już zawsze będzie towarzyszyło widmo chorób. Mimo starań lekarzy, nie ma szans na to, że synek kiedykolwiek będzie zdrowy. Będę jednak walczyć o każdy wspólny dzień, bo czas spędzony z Kubusiem jest dla mnie bezcenny! Proszę, pomóżcie – Wasz mały gest może okazać się ratunkiem! Kochająca mama - Agata

3 567,00 zł ( 5,58% )
Brakuje: 60 263,00 zł
Marzena Chyła
Marzena Chyła , 39 lat

Moja choroba trwa już 20 lat! Pomóż mi ją zatrzymać...

Choruję niemal od 20. lat! Nie zliczę godzin, ile spędziłam w szpitalach, na badaniach, konsultacjach medycznych. Nie jestem nawet w stanie opisać bólu, który towarzyszył mi przez te wszystkie lata! Pierwsze objawy choroby były bardzo niepokojące. Pojawiły się bóle stawowe, obrzęki, wysypka. Włosy wypadały mi garściami, a paznokcie ciągle łamały. Przez 5 lat nikt nie wiedział, gdzie leży przyczyna!  Minęło dużo czas, zanim postawiono ostateczną diagnozę. Okazało się, że za wszystkie moje problemy zdrowotne odpowiedzialny jest toczeń rumieniowaty układowy! Przez lata szukałam pomocy. Niestety wielu lekarzy rozkładało ręce, twierdząc, że ich możliwości już się skończyły. Byłam załamana i kiedy zaczęłam tracić nadzieję, pojawiła się szansa. Przekazano mi, że co prawda w Polsce nie ma leków, które są w stanie mi pomóc, ale mogę otrzymać je w Niemczech! Musiałam spróbować. Ta ciężka choroba skomplikowała zbyt wiele spraw w moim życiu. Aby móc skutecznie walczyć z toczniem, muszę co 1,5 miesiąca wyjeżdżać do Niemiec, gdzie przez kilka dni przebywam w szpitalu na oddziale. Po przeprowadzanych badaniach otrzymuję leki, które naprawdę mi pomagają!  Niemal już zapomniałam, jak to jest żyć bez bólu. Dzięki zastosowanemu leczeniu nie tylko czuję się lepiej, ale znikają też obrzęki. Boję się, że jeżeli nie będę mogła kontynuować tej ścieżki leczenia, będzie tylko gorzej! Na przeszkodzie stoją tylko i wyłącznie kwestie finansowe. Walka z chorobą okazała się zbyt ciężkim wysiłkiem. Potrzebuję wsparcia w tej bitwie, która trwa już dwie dekady mojego życia. Będę wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy gest dobrego serca! Marzena

632,00 zł ( 5,58% )
Brakuje: 10 688,00 zł