Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Olga Stasiuk
Pilne!
Olga Stasiuk , 55 lat

Nierefundowane leczenie może ocalić mi życie❗️Ratunku❗️

Nazywam się Olga i chcę opowiedzieć Wam moją historię. Mam 54 lata, córkę i dwóch wspaniałych wnuków 6 i 8 lat. Wszystko było w porządku, dopóki nie przydarzyło mi się to nieszczęście. W czerwcu 2023 roku poczułam ból w lewej piersi i zwróciłam się do ginekologa. Tam kazali mi pilnie zgłosić się do mammologa i onkologa w celu dalszych badań. Po tym, jak przeszłam wszystkie badania, zdiagnozowano u mnie raka trzeciego stopnia. Po usłyszeniu tego byłam oszołomiona. Od razu pomyślałam: Jak to możliwe? Dlaczego? Co powinnam zrobić? Dlaczego mnie to spotkało? Następnego dnia zadzwoniłam do córki i wszystko jej opowiedziałam. Wspólnie podjęliśmy decyzję, że będę się leczyć w Warszawie, ale niestety ten proces trochę trwa. Dwa dni później przyjechała moja siostrzenica i zaproponowała klinikę i lekarza w Żytomierzu. Zgodziłam się i już następnego dnia pojechałam na Ukrainę. Moja siostra, mieszkająca niedaleko, pomogła mi przejść wszystkie niezbędne badania w szpitalu i po tygodniu rozpoczęłam leczenie. Najpierw przepisano mi 4 kursy chemioterapii raz na dwa tygodnie, potem kolejne 12 kursów raz w tygodniu. Mój onkolog powiedziała, że ten typ nowotworu jest bardzo agresywny i bardzo szybko postępuje, dlatego otrzymałam to leczenie. Po dwóch miesiącach zaproponowano mi płatne leczenie. Lek ten usuwa komórki nowotworowe i zapobiega ich wzrostowi. Oczywiście zgodziłam się, bo muszę robić wszystko, żeby przeżyć. Ale lek ten jest bardzo drogi i starczyło nam pieniędzy na pierwszy zastrzyk, ale potrzebne są dwa kolejne. 17 000 jest dla nas nieosiągalne, dlatego prosimy Was o pomoc. Już teraz dziękuję bardzo za serce i pomoc, które zechcecie mi okazać! Olga

992,00 zł ( 5,82% )
Brakuje: 16 030,00 zł
Barbara Żuk
Barbara Żuk , 31 lat

Wspólnymi siłam możemy pomóc Basi. Potrzeba tak niewiele...

Od około 14. lat choruję na cukrzycę typu 1. To niemal połowa mojego życia. Na początku świat przewrócił mi się do góry nogami. Z czasem jednak nauczyłam się żyć z dodatkowymi trudnościami, chociaż łatwo nie było … Choroba sprawia, że przeciwciała niszczą komórki trzustki, które odpowiadają za wytwarzanie insuliny. To tak, jakby mój organizm sam siebie zwalczał! Medycyna ciągle się rozwija i to daje mi nadzieję. Obecnie istnieje możliwość skorzystania z systemów, które monitorują poziom glukozy w krwi. Pompa insulinowa może być najlepszym rozwiązaniem, które ułatwiłoby mi codzienne życie i funkcjonowanie.  Sprzęt ten niestety przekracza moje możliwości finansowe, ponieważ jej koszt to ponad 20 tys. zł. Dla mnie to astronomiczna kwota. Dlatego znalazłam się tutaj, prosząc o wsparcie. Wierzę, że z Waszą pomocą jej zakup będzie możliwy. Jestem młodą i aktywną osobą. Potrzebuję tylko trochę pomocy, aby okiełznać moją chorobę.  Barbara

1 235,00 zł ( 5,8% )
Brakuje: 20 042,00 zł
Dorota Sołkowicz
Dorota Sołkowicz , 53 lata

Szła poboczem, kiedy wjechało w nią auto! Pomóż!

Dorota przez wiele lat wiodła spokojne i poukładane życie.  Zajmowanie się domem i kontakt z rodziną zawsze były dla niej najważniejsze. Miała jeszcze wiele cudownych planów na przyszłość, tymczasem los przygotował dla niej koszmarny scenariusz… W 2011 roku codzienność Doroty diametralnie się zmieniła. Tego dnia szła z synem poboczem jezdni i potrąciło ją nadjeżdżające auto. Dorota trafiła do szpitala z wielonarządowym urazem. Musiała stoczyć dramatyczną walkę o życie. Niestety, skutki wypadku okazały się bardzo rozległe. U Doroty wystąpiło porażenie kończyn dolnych, niewydolność serca i niewydolność oddechowa. Wciąż jest w ciężkim stanie, a co najgorsze, do wszystkiego doszły jeszcze choroby przewlekłe wynikające z urazów po wypadku. Jest to m.in. cukrzyca, niewydolność tarczycy i astma oskrzelowa. Lista dolegliwości jest długa i nieustannie się powiększa.  Dorota jest poddawana systematycznej rehabilitacji. Musi wszystkiego nauczyć się od nowa. Jest pod stałą opieką zarówno naszą, jak i specjalistów. Obecnie Dorota porusza się na wózku inwalidzkim, który jest już bardzo wysłużony. Chcielibyśmy wymienić go na nowy, sprawniejszy, który będzie spełniał wszystkie swoje funkcje. Wiąże się to jednak z ogromnymi kosztami, których nie jesteśmy w stanie pokryć z własnych środków. Bardzo prosimy Was o wsparcie!  Rodzina i bliscy Doroty

1 662,00 zł ( 5,78% )
Brakuje: 27 062,00 zł
Ewa Łyszczarz
Ewa Łyszczarz , 67 lat

Ewa zawsze udzielała innym wsparcia. Dzisiaj ona potrzebuje pomocy!

Mama zawsze była wesołą, energiczną kobietą. Służyła pomocą i starała się każdego pocieszać, choć sama miała ciężko. Przez 17 lat opiekowała się swoim niepełnosprawnym synem, co wiązało się z wieloma wyrzeczeniami. Taka właśnie jest mama.  W kwietniu 2021 r., wstając w nocy z łóżka, nagle upadła. Doznała wtedy ciężkiego udaru. Pomimo szybkiej pomocy medycznej udar był bardzo rozległy. Mamę przewieziono  do szpitala, gdzie przebywała 2 tygodnie. Nie było z nią żadnego kontaktu...  Jej stan był ciężki. Wystąpiła także zatorowość płucna. Wszyscy byliśmy przerażeni, tym bardziej że lekarze nie dawali nam żadnych nadziei... Mama była jednak uparta i walczyła o życie. Udar odebrał jej pamięć i mowę. Sparaliżowana została też prawa strona ciała. Po uzyskaniu minimalnego kontaktu została skierowana do Kliniki Rehabilitacji Poudarowej, gdzie zaczęto intensywną rehabilitację. Nie chcieliśmy tracić ani chwili. Wiedzieliśmy, że jak najszybciej trzeba podjąć działania, aby przywrócić jej sprawność.  Niestety zdarzyła się kolejna tragedia! W lewej nodze mamy wystąpiła zaawansowana martwica. Stopa była w opłakanym stanie. Mimo walki, lekarze nie uratowali nogi. Ze względu na głęboką martwicę i ryzyko wystąpienia sepsy, kończynę amputowano… Mama została całkowicie przykuta do łóżka. Udar, amputacja, niewładność prawej strony ciała oraz utrata mowy doprowadziły do jej załamania psychicznego...  Dzisiaj wymaga całodobowej opieki i pomocy drugiej osoby. Mieszka w starym bloku bez windy. Nie ma nawet możliwości wyjścia na świeże powietrze. Koszty leczenia są bardzo wysokie. Przez pierwsze pół roku po udarze była rehabilitowana prywatnie w domu, miała także zajęcia z logopedą. Wszystko przebiegało wolno, ale w dobrym kierunku.  W styczniu zeszłego roku musieliśmy zaczynać od początku. Mama przeszła covid, który spowodował regres tego, co udało się z nią  dotychczas wypracować.  Musimy zrobić wszystko, aby mama mogła w końcu wstać z łóżka. Ona ma ogromną siłę i wolę życia. Prosimy o pomoc w zapewnieniu jej dalszej rehabilitacji, która jest bardzo kosztowna i długotrwała. Mamy nadzieję, że dzięki codziennym ćwiczeniom jej stan się polepszy. Sami nie damy rady, dlatego potrzebujemy Waszych dobrych serc. Rodzina Ewy

4 309,00 zł ( 5,78% )
Brakuje: 70 160,00 zł
Michał Tarwacki
Pilne!
6 dni do końca
Michał Tarwacki , 35 lat

Wszystkie marzenia zastąpiło tylko jedno – Chcę żyć❗️

Choroby towarzyszą mi od wielu lat. Tak naprawdę nie miałem szansy przeżyć swojego życia na własnych zasadach. Problemy zdrowotne rozpoczęły się w 2013 roku, gdy wkraczałem w dorosłość. Diagnoza – Chłoniak Hodgkina, inaczej ziarnica złośliwa. Po długim leczeniu wydawało nam się, że pokonaliśmy nowotwór i wszystko wkrótce wróci na właściwe tory. Niestety, poprawa mojego stanu zdrowia nie trwała zbyt długo. Nastąpiła wznowa choroby, potem chemia i dalsze leczenie. Mimo wszystko nie traciłem wiary na całkowite wyzdrowienie. Taki scenariusz przerabialiśmy aż czterokrotnie… Próbowaliśmy wszystkiego, nawet przeszczepu komórek macierzystych. Na domiar złego przeszedłem covid,  który ledwo przeżyłem. Zachorowałem ja i moja mama, która opiekowała się mną podczas całego leczenia nowotworowego. W moim przypadku konieczna była hospitalizacja. Życie boleśnie we mnie uderzało raz po raz, testując moją siłę i wiarę w to, że pokonam chorobę na dobre. Ale ta wracała, a powikłania i problemy zdrowotnie nie miały końca. Najbardziej bolesny okres to ten po przeszczepie szpiku. Kilka dni po wyjściu ze szpitala w moim wyniszczonym po chemii organizmie uaktywnił się wirus. Jak się szybko okazało był to zespół toksycznej nekrolizy naskórka, inaczej Zespół LYELLA, który objął 90% ciała! To zagrażająca życiu choroba skóry. Lekarze początkowo nie byli w stanie mi pomóc. Odbijałem się od jednych do drugich drzwi szpitali. Dopiero na oddziale oparzeń w szpitalu w Siemianowicach Śląskich zajęli się mną należycie. Ból, który towarzyszył mi w tamtym okresie, był nie do opisania. Tylko morfina dawała chwilowe ukojenie. Nawet lekarze uważali, że mam niewielkie szanse na przeżycie... Ale mimo wszystko udało się – przetrwałem, jednak ta sytuacja znacząco odbiła się na moim zdrowiu psychicznym i fizycznym. Przez długi pobytu w szpitalu nastąpił zanik mięśni, przez co nie mogę samodzielnie się poruszać. Jestem osobą całkowicie leżącą. Czuję, jak tracę chęci i motywacje do życia. Ale nie chcę być obciążeniem dla mojej mamy, która przez te wszystkie lata była ze mną i przedkładała swoje potrzeby, aby mi było lepiej. Postawiłem zawalczyć raz jeszcze! Jedyną szansą na powrót do samodzielności  jest rehabilitacja. Terminy NFZ są bardzo odległe, a ja potrzebuję jej już teraz. Koszty przerastają nasze możliwości finansowe, dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc. Każda złotówka ma znaczenie. W przeszłości doświadczyłem naprawdę wiele złego. Na własnej skórze boleśnie przekonałem się, jakie życie potrafi być niesprawiedliwe. Od 9 lat ciągle choruje i dzięki Wam dzisiaj mogę odzyskać nadzieję, że w końcu zacznę po prostu żyć! Michał

10 283,00 zł ( 5,77% )
Brakuje: 167 777,00 zł
Luka Śnieżek
Luka Śnieżek , 8 lat

Afazja to nasz wróg! I Ty możesz pomóc Lukusiowi w nierównej walce!

Afazja nasz wróg! I Ty możesz pomóc Lukusiowi w nierównej walce. Luka jest naszym trzecim, najmłodszym dzieckiem. Podstawowym zaburzeniem naszego synka jest afazja motoryczna, w jego przypadku jest uszkodzony lewy płat czołowy mózgu. Ponadto Luka zmaga się z upośledzeniem słuchu przewodzeniowego i czuciowo nerwowego, zaburzeniami integracji sensorycznej, odruchów pierwotnych, zaburzeniami przetwarzania słuchowego oraz AZS. Synek jest pod opieką neurologa, neurologopedy, laryngologa, audiologa, fizjoterapeuty, psychologa, terapeuty SI oraz okulisty. Jego funkcjonowanie i przyszłość zależy przede wszystkim od profesjonalnej terapii, która zbliża go do samodzielności. Dla nas rodziców, to największe marzenie. Z całego serca dziękujemy za okazaną pomoc. Rodzice 

2 754,00 zł ( 5,75% )
Brakuje: 45 119,00 zł
Agnieszka Pietrowska
Agnieszka Pietrowska , 32 lata

Gdy koszmar staje się rzeczywistością... Wesprzyj Agnieszkę w walce z chorobą!

Wyobraź sobie, że śnisz koszmar. Boisz się. Serce bije jak szalone, a po Twoich plecach spływa zimny pot. Bardzo chcesz się obudzić, jednak to nie jest możliwe! A teraz wyobraź sobie, że ten koszmar to nie sen. To moje życie… Zaczęło się od wysokiej gorączki. Myślałam, że to skutek udaru cieplnego. Jednak gdy moje samopoczucie się nie poprawiało, zostawiłam w domu mojego niespełna 3-letniego synka i pojechałam do szpitala. Byłam w kilku. Mimo szeregu wykonanych badań nikt nie potrafił stwierdzić, co mi dolega. Zostałam wypisana bez leków i bez jednoznacznej diagnozy… W trakcie trwającego jeszcze zwolnienia lekarskiego moje zdrowie znów się pogorszyło. Obudziłam się z obezwładniającym bólem pleców. Umówiłam się na pilną wizytę do lekarza rodzinnego. Do gabinetu weszłam z pomocą innych pacjentów. Ból nasilał się w zatrważającym tempie! Bezpośrednio z przychodni zostałam odwieziona karetką pogotowia do szpitala. Te kroki do przychodni, były moimi ostatnimi… Obecnie poruszam się na wózku inwalidzkim.  Po wielu badaniach, konsultacjach, punkcjach postawiono diagnozę: ostre poprzeczne zapalenie rdzenia kręgowego, które spowodowało PARALIŻ OD PASA W DÓŁ!  Szukając przyczyn zapalenia, zdiagnozowano toczeń. Czułam się, jakby ktoś uderzył mnie czymś ciężkim w głowę. Mój synek nie potrafił poradzić sobie w nowej rzeczywistości. Nie rozumiał, dlaczego mama już się nim nie bawi, tylko leży w łóżku. Dlaczego tak często nie ma jej w domu... Wiedziałam, że zrobię wszystko, by wyzdrowieć! Co miesiąc jeżdżę do szpitala na wlewy z immunoglobulin, by wesprzeć organizm w walce ze stanem zapalnym. Chodzę na rehabilitację i regularnie staram się uczestniczyć w turnusach, podczas których intensywnie ćwiczę, by znów stanąć na nogi. Przyjmuję lekarstwa i staram się z optymizmem patrzeć w przyszłość. Bywa ciężko, ale dla dziecka zrobię wszystko! Niestety rehabilitacja pochłania wszystkie moje oszczędności, dlatego proszę o wsparcie, bym mogła jak najszybciej wrócić do pełni zdrowia! Bym mogła zacząć znów żyć i być mamą, jak dawniej... Agnieszka

5 496,00 zł ( 5,74% )
Brakuje: 90 249,00 zł
Kamil Płotka
11 dni do końca
Kamil Płotka , 21 lat

Zróbmy co tylko możliwe, żeby odzyskać Kamila❗️

7 maja miał być dla Kamila kolejnym dobrym dniem. Pracował jako kurier, wyjechał więc pełnić codzienne obowiązki. Tego dnia jednak nie wrócił do domu jak zwykle — auto, które prowadził Kamil, zderzyło się czołowo z ciężarówką na drodze ekspresowej S10, zwanej również „drogą śmierci". W wyniku wypadku złamał siedem żeber i miednicę. Miał mocno obite płuca i pękniętą wątrobę, jednak najmocniej oberwał mózg. Obszerny obrzęk i krwiaki rozlane po wielu ośrodkach dawały ostrożne rokowania...  To wręcz niewiarygodne, że przeżył. To właśnie tego dnia świat mojego brata i całej naszej rodziny rozbił się na miliard kawałeczków.  Stan Kamila po wypadku był na tyle poważny, że lekarze natychmiast wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej. Przez kilka pierwszych dni walczył o życie wraz z fantastycznym zespołem medycznym w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Toruniu, został podłączony do respiratora, kardiomonitora, skorzystał również z pomocy wielu innych, doskonałych sprzętów oraz leków. Stopniowo regenerował się, a obraz mózgu w tomografii komputerowej wyglądał coraz lepiej. Lekarze podjęli próbę wybudzenia, jednakże organizm Kamila nie współpracował tak, jak wszyscy by sobie tego życzyli… Mówi się, że człowiek nie odejdzie, jeśli ma jeszcze coś ważnego do załatwienia na tym świecie. Kamil nie tylko ma tego wiele, jest też potrzebny jako syn, wnuk, brat i szwagier. Zawsze był bardzo towarzyski i otwarty w stosunku do innych ludzi. Dostrzega w innych to, co najbardziej wartościowe. W relacjach przyjacielskich zwraca uwagę na samopoczucie otaczających go osób, jest także dobrym słuchaczem, za co cenią go przyjaciele. Jego dwie największe pasje to motoryzacja oraz komputery. Kamil cenił swoje samochody, przy których lubił majsterkować. Jeden planował wykończyć według autorskiego pomysłu. Niesamowite jak intuicyjne działał, zawsze wiedział, jak rozwiązać problemy elektroniczne... Z pomocą swojego taty zaprojektował, zaprogramował i złożył kokpit imitujący kabinę auta z ręczną skrzynią biegów!  Zróbmy wszystko, żeby odzyskać sprawność naszego Kamila. Niestety ten długi i żmudny proces będzie wymagał dużego nakładu finansowego, ciężkiej pracy oraz ogromnego wysiłku. Każda złotówka się liczy. I Ty możesz przyczynić się do powrotu jego zdrowia.  Najbliższa rodzina Kamila

21 560,00 zł ( 5,73% )
Brakuje: 354 526,00 zł
Liliana Przybylska
Liliana Przybylska , 6 lat

Lilianka od dawna zależna jest od respiratora! Pomóżmy małej wojowniczce!

Kochani, zapewne wśród osób, które czytają nasz apel są ci, którzy znają już naszą Lilkę. Są też pewnie i tacy, którzy dopiero poznają jej historię. Dziękujemy, że jesteście tutaj razem z nami! Nasza córunia jest bardzo waleczna! Każdego dnia zadziwia nas swoją odwagą i siłą. Potrzebne jest jednak dodatkowe wsparcie… Nasza historia:  Lilka choruje na rzadką chorobę genetyczną – mutacja genu CRYAB, która objawia się m.in. zaćmą, miopatią i kardiomiopatią. Córeczka walczy od pierwszego miesiąca życia. Wtedy pojawiła się zaćma obuoczna, która została usunięta operacyjnie 4 miesiące później… W wyniku choroby u Lilki występuje również postępująca wiotkość mięśni. Prowadzi to do zaniku tkanki i masy mięśniowej! Na tę chwilę córcia jest całkowicie zależna od respiratora, trzeba ją odśluzowywać z dróg oddechowych, bo sama nie przełknie śliny.  Jest karmiona przez PEGa dietą przemysłową. Lilka sama nie siedzi, nie chodzi, nie trzyma głowy. Jednak jest bardzo waleczna i ma ogromne chęci do życia, dlatego nadal jest z nami! Przy postępującej wiotkości, ważne jest, aby cały czas te mięśnie ćwiczyć i pobudzać, co spowolni ich zanikanie. Dlatego tak ważna jest duża liczba rehabilitacji, fizjoterapii, logopedii, terapii wzroku oraz zajęć z zakresu integracji sensorycznej.   Naszym celem na ten rok jest turnus rehabilitacyjny. Cztery lata temu byliśmy pierwszy raz na turnusie, który okazał się wspaniałym doświadczeniem! Chcielibyśmy, aby Lilka mogła znów tego doświadczyć. Niestety taki turnus to koszt 10. tysięcy złotych, a dla nas to bardzo duża kwota. Przekonaliśmy się już, że można na Was liczyć. Jeżeli ktoś chciałby się przyczynić do tego, aby Lilka mogła jeszcze raz skorzystać z tego intensywnego, ale mimo wszystko owocnego, miłego i efektywnego turnusu rehabilitacyjnego, to prosimy o wpłatę choćby symbolicznej złotówki. Ogromnie dziękujemy! Rodzice Lilki

2 432,00 zł ( 5,71% )
Brakuje: 40 122,00 zł