Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dominika Babczenko
Dominika Babczenko , 6 lat

Rączka Dominisi musi być sprawna❗️Potrzebna Twoja pomoc❗️

Moja Dominika urodziła się z wadą wrodzoną syndaktylią – palcozrostem. W jej przypadku to zrośnięcie się 3 i 4 paluszka lewej dłoni. Przez to w sierpniu zeszłego roku córeczka przeszła operację rozdzielenia paluszków. Niestety, rany pooperacyjne bardzo ciężko goiły się przez ponad miesiąc czasu i Dominika nie była w stanie normalnie poruszać rączką. To spowodowało przykurcz palców i wymagało rozpoczęcia długotrwałej rehabilitacji. Co gorsza, doszło do ponownego zrostu. Obecnie jesteśmy już po drugich konsultacjach i według specjalistów, Dominika wymaga ponownej, tym razem bardziej skomplikowanej operacji, wiążącej się z przeszczepem skóry. Bardzo ważne jest, żeby zabieg odbył się jak najszybciej. Wada nie tylko utrudnia funkcjonowanie, ale bardzo źle wpływa na prawidłowy rozwój. Niestety, zarówno wizyty jak i operacja nie są refundowane. To oznacza dla mnie ogromne koszty, z którymi nie poradzę sobie wystarczająco szybko, by pomóc Dominisi. Dlatego bardzo proszę o pomoc. Liczy się każda złotówka, za którą już teraz z całego serca dziękuję. Basia, mama Dominiki

1 714,00 zł ( 6,19% )
Brakuje: 25 946,00 zł
Jakub Kuzian
Jakub Kuzian , 5 lat

Płacz, ból i cierpienie naszego dziecka łamie nam serca❗️POMÓŻ❗️

Od urodzenia wiedzieliśmy o hipoplazji prawej kości piszczelowej Kubusia. Robiliśmy i nadal robimy wszystko, aby uratować jego nóżkę. Niestety okrutny los nie chce odpuścić naszemu synkowi i ciągle dostarcza mu kolejnych pokładów cierpienia... Zaraz po urodzeniu dowiedzieliśmy się, że kość piszczelowa w prawej nóżce naszego dziecka jest krótsza od lewej. Lekarze nie dawali żadnych szans. Mówili, że jedyną drogą jest amputacja, ale dla nas tak drastyczna ingerencja to była ostatecznością. Szukaliśmy innego wyjścia. Znaleźliśmy szpital oddalony od  nas o 700 kilometrów... Nie wiemy, ile jeszcze operacji będzie musiał przejść nasz syn. Nikt nie potrafi przewidzieć, kiedy w pełni uleczymy Kubusia. Ta walka jest jednak bardzo ważna. To wszystko dla niego i jego lepszej przyszłości. Leczymy synka w Poznaniu, ponieważ specjaliści tylko z tej kliniki dali nam nadzieję, że Kubuś będzie chodzić.  Tylko jedno z nas może pracować, ponieważ synek potrzebuje stałej opieki. Otrzymał orzeczenie o niepełnosprawności, a dodatkowo musimy jeździć do wielu specjalistów, którzy wspierają jego rozwój. Wszystko to pochłania ogrom czasu i pieniędzy.  Diagnoza o autyzmie dodatkowo nas przygniotła. Nie wiemy, czy jego podłoże jest genetyczne, czy neurologiczne. Musimy zrobić badania, ponieważ jest możliwość, że to liczba operacji spowodowała takie spustoszenie w jego malutkiej główce.  Kubuś nadal nie mówi, nie utrzymuje kontaktu wzrokowego, nie potrzebuje towarzystwa do zabawy. Kiedy mamy pojechać na zajęcia ze wczesnego wspomagania, wpada w stany lękowe, krzyczy i rzuca przedmiotami. Serca nam pękają, gdy widzimy cierpienie naszego synka.  Kolejna operacja czeka naszego malucha już na początku kwietnia 2024 roku. Po raz kolejny na jego nóżkę zostanie założony aparat ilizarowa w celu wydłużenia kończyny i korekcji pogłębiającej się wady. Chcielibyśmy móc mu obiecać, że to już ostatni raz… Ale Kubuś pewnie nawet by nam w to już nie uwierzył... Nasz synek już tyle przeszedł. Mamy wrażenie, że jego wczesne dzieciństwo to tylko operacje i szpitale. Nigdy nie wymażemy z pamięci jego załzawionych oczu, patrzących na nas z bólem i przeszywającym cierpieniem. Możemy zadbać o jego przyszłość, by w końcu była lepsza. Tak bardzo chcielibyśmy zobaczyć trójkę naszych dzieci, bawiących się beztrosko. To się jednak nie wydarzy – na pewno nie bez Twojej pomocy! Mamy wiarę, nadzieję i motywację. Niestety na naszej drodze jedyną przeszkodą są pieniądze, których ciągle nam brakuje. Są one nieodłącznym elementem naszej walki, potrzebnym do dalszego leczenia. Dlatego z całych sił wołamy o pomoc. Nieraz Darczyńcy udowodnili nam, że razem mamy wielką moc. Błagamy, nie zostawiajcie nas w tym wyczerpującym maratonie… Rodzice Kubusia

4 609,00 zł ( 6,18% )
Brakuje: 69 860,00 zł
Beata Sucharzewska
1 dzień do końca
Beata Sucharzewska , 45 lat

Beata walczy o zdrowie po przebytym udarze! Pomóżmy!

Jeszcze do niedawna moje życie toczyło się jak u każdej zdrowej osoby. Czasem miałam bóle głowy, ale wydawało mi się to kompletnie normalne. Kto dzisiaj nie miewa ich ze zmęczenia, stresu lub przepracowania? Wydawało mi się, że wszystko jest w porządku, aż do dnia, w którym wyszłam z domu i straciłam przytomność… Po wizycie u lekarza i skierowaniu do szpitala, okazało się, że przeszłam udar niedokrwienny mózgu, którego konsekwencją stał się niedowład lewej strony ciała. Podczas pobytu na oddziale dowiedziałam się również, że mam liczne torbiele mózgu i współistniejące choroby przysadki mózgowej. Przyczyniają się one właśnie do silnych bólów głowy, które nie pozwalają mi normalnie funkcjonować. Obecnie muszę przyjmować leki, które zmniejszają obrzęk od torbieli.  Terminy wizyt u lekarzy są bardzo odległe, a ja mam czwórkę dzieci, w tym dwoje w wieku szkolnym, którymi muszę się opiekować. Chcę żyć normalnie, jak każda mama wychodzić z moimi pociechami na spacery, bawić się z nimi i po prostu cieszyć się pełnią życia. Niestety, na dzień dzisiejszy zdrowie mi na to nie pozwala, a dalsze leczenie wiąże się z kosztami, których nie jestem w stanie pokryć z własnych środków.  Proszę Was całym sercem o jakąkolwiek pomoc. Wiem, że jeszcze będzie dobrze, że w końcu będę mogła żyć bez bólu. Za każdą okazaną pomoc bardzo dziękuję. W tej walce liczy się każda złotówka, każdy gest wsparcia! Beata

658,00 zł ( 6,18% )
Brakuje: 9 981,00 zł
Adrianna Kowalska
Adrianna Kowalska , 45 lat

Obiecałam im, że to przetrwam... Pomocy!

Mam na imię Adrianna. W zeszłym roku mój świat runął! Zdiagnozowano u mnie złośliwego raka piersi. Jestem mamą dwójki dzieci i obiecałam im, że to przetrwam… A obietnic należy dotrzymywać… Pomocy! Przeszłam 5-miesięczną chemioterapię oraz mastektomię piersi. Niestety, ostatni wynik histopatologiczny nie jest dobry.  W listopadzie czeka mnie usunięcie węzłów chłonnych. W celu zapewnienia drożności przepływu limfy niezbędny jest zabieg zespolenia żylno-limfatycznego, który uchroni mnie przed obrzękiem lewej ręki. Pozwoli mi to na w miarę normalne funkcjonowanie, tym bardziej że jestem osobą leworęczną.  Koszt wykonania zespolenia to aż 36 tysięcy złotych! Oprócz tego czeka mnie jeszcze radioterapia i być może leczenie uzupełniające. Bardzo się boję tego, co będzie dalej… Od prawie 25 lat zawodowo jestem związana z pomocą społeczną. Obecnie pracuję w domu pomocy społecznej. A teraz to ja potrzebuję wsparcia ludzi dobrej woli. Bardzo chcę tutaj nadal być i odzyskać swoje dawne życie, dla siebie i dla swoich dzieci. Jeszcze tyle chciałabym zrobić... Obiecałam synowi, że jeszcze będzie normalnie. Bardzo proszę o wsparcie! Będę wdzięczna za każdą pomoc! Adrianna

2 368,00 zł ( 6,18% )
Brakuje: 35 930,00 zł
Krystyna Erdei
Krystyna Erdei , 64 lata

Nierefundowane leczenie jedyną szansą dla mojej mamy – pomóż!

W zeszłym roku u mamy zaczęły się dolegliwości, które w szybkim tempie zaczęły się nasilać i nasilają w dalszym ciągu. Badania lekarskie przyniosły przerażającą diagnozę choroby neuronu ruchowego. Choroba ta niszczy komórki związane z pracą mięśni - uszkadza włókna nerwowe odpowiedzialne za ich pracę, prowadząc do kalectwa. Zabiera samodzielność, znacznie skraca życie... U mamy zaatakowała mięśnie twarzy, języka, mięśnie związane z przełykaniem- uniemożliwiające porozumiewanie się, utrudniające spożywanie posiłków i przyjmowanie płynów oraz mięśnie kończyn. Osoba, która chętnie pracowała, stale pomagając innym, nagle znalazła się w sytuacji, kiedy sama potrzebuje pomocy i nie jest w stanie nadążyć nad zmieniającymi się i pogłębiającymi objawami... Ścigamy się z czasem. Choroba postępuje, odbiera mamie niezależność, potrzebna jest opieka, nie odebrała nam jednak nadziei! Podejmiemy wszelkie możliwe działania, które pozwolą naszej  mamie utrzymać dotychczasową sprawność i pozwolą zatrzymać chorobę. Aby tak było, potrzebna jest stała, intensywna rehabilitacja prowadzona przez wykwalifikowanych neurologopedów i terapeutów oraz leki, które nie są dostępne w Polsce – konieczny jest ich import z zagranicy, bez możliwości refundacji... Terapia lekowa daję nadzieję na spowolnienie postępu choroby. Niestety wymaga to ogromnych nakładów finansowych, sami nie damy sobie rady... Mama – najważniejsza osoba w życiu... Zrobimy wszystko, by wspierać ją w jej dzielnej walce o sprawność i życie, dla siebie oraz dla nas. Codziennie, walczymy od nowa, dajemy z siebie wszystko i... dochodzimy do ściany. Istnieją sytuacje, diagnozy, które spadając na nas niespodziewanie, uzależniają nas od innych, uświadamiają nam, że bez pomocy nie damy sobie rady. Mama jest bardzo silna, wierzy w ludzi, wierzy życiu i czeka "na lepsze dni". My wierzymy razem z nią. Z całego serca prosimy i z góry dziękujemy za pomoc i wsparcie. Dzieci Krystyny

8 544,00 zł ( 6,17% )
Brakuje: 129 754,00 zł
Oliwier Pawłowski
Oliwier Pawłowski , 14 lat

DMD odbiera Oliwierowi coraz więcej❗️ Potrzebna pomoc w walce o lepsze jutro❗️

Nasz ukochany synek, Oliwier, od urodzenia dzielnie walczy z Dystrofią Mięśniową Duchenne’a – nieuleczalną chorobą, która krok po kroku odbiera mu siły.  To rzadkie schorzenie genetyczne prowadzące do nieodwracalnego zaniku mięśni. Syn od pięciu lat jest osobą całkowicie zależną od drugiego człowieka. To my musimy go karmić, pielęgnować, drapać, przekładać pozycję… Niestety, w kwietniu ubiegłego roku u syna doszło do znacznego pogorszenia stanu zdrowia. Przez blisko 6 tygodni walczył o życie na oddziale intensywnej terapii, gdzie doszło do silnej niewydolności krążeniowo oddechowej. Po tym zdarzeniu niestety została założona rurka tracheostomijna, do której jest podłączony respirator wspomagający oddech syna. Ponadto została założona sonda do żołądka PEG , która ułatwia nam karmienie.  Każdego dnia z mężem opiekujemy się naszym synkiem, karmiąc go, zmieniając pozycje, dbając o każdy jego oddech. Choć Oliwier zmaga się z tak poważną, postępującą chorobą to pragniemy, by mógł przeżyć życie – nie tylko istniejąc, ale i doświadczając tego, co dla niego najważniejsze. Chcemy dać mu choć namiastkę normalności... Pomimo ogromnych ograniczeń, Oliwier nie poddaje się; z całych sił chce uczestniczyć w życiu – poczuć się częścią świata, który stopniowo mu się oddala. Syn, by móc dotrzeć na wizyty lekarskie oraz zajęcia u specjalistów potrzebuje samochodu przystosowanego do przewozu osób w pozycji leżącej pod respiratorem oraz wózka elektrycznego. Dzięki nim nasz Oliwier będzie mógł także bezpiecznie wyjść na świeże powietrze, pobyć wśród rówieśników, poczuć radość z obecności bliskich. Bardzo chciałabym, aby syn był w stanie realizować swoje małe-wielkie marzenia, np. o uczestnictwie w wydarzeniach motoryzacyjnych. Oliwier jest wielkim fanem klasycznej motoryzacji, ale nie tylko.  Niestety, nasze możliwości finansowe są bardzo ograniczone. Mąż musiał zrezygnować z pracy na pełny etat, aby pomagać mi w opiece nad Oliwierem i jego siostrą. Nasz dochód opiera się jedynie na zasiłkach i dorywczych pracach męża... Prosimy, pomóżcie nam w walce o lepsze jutro naszego nieuleczalnie chorego syna. Każdy gest wsparcia jest dla nas ogromną nadzieją i ratunkiem. Z całego serca dziękujemy za każdą pomocną dłoń, za każde wsparcie, które da Oliwierowi możliwość przeżywania każdego dnia z godnością i miłością. Monika, mama Oliwiera

5 256,00 zł ( 6,17% )
Brakuje: 79 851,00 zł
Amelia Ma'ah
Pilne!
Amelia Ma'ah , 8 lat

PILNE❗️Amelka bez operacji nigdy nie będzie oddychała samodzielnie!

PILNE  – pojawiły się komplikacje, na które nie mamy wpływu. Konieczna jest kolejna dwuetapowa operacja! Tylko ona może uratować oddech Amelki.  My już nie prosimy, my błagamy o ratunek dla naszej córeczki. ___ Od momentu narodzin, kiedy jako 750 gramowy wcześniak została zaintubowana, aż dotąd żyje i oddycha przez rurkę tracheostomijną. Z jedną małą miesięczną przerwą, która pokazała i Jej i nam, że wszystko może być inaczej. Że inne życie jest możliwe. W 2019 roku Wasze wielkie i otwarte serca, pozwoliły Amelce odzyskać pierwszy samodzielny oddech! W Lozannie Amelka z powodzeniem przeszła niebywale trudną i niebezpieczną operację plastyki krtani, polegającą najpierw na wszczepieniu w jej krtań kawałka żebra (w taki sposób jej malutką krtań wzmocniono), a potem za pomocą kolejnych zabiegów z wykorzystaniem czasowych stentów, jedyny na świecie zespół lekarski podejmujący się takich operacji, przywrócił Amelce samodzielny oddech. Tak zaczął się cudowny miesiąc nowego życia naszej Córeczki! Mając 3,5 roku, po raz pierwszy w życiu Amelka uczyła się oddechów bez rurek, aparatów, ssaków medycznych, cewników, a my poznawaliśmy życie bez panicznego lęku o to, czy rurka tracheostomijna nie zatka się i czy zdążymy uratować nasze duszące się dziecko... Płakaliśmy z radości, patrząc jak Amelka uczy się nowego funkcjonowania, jak ogromny ma apetyt i wciąż chce jeść! Wreszcie mogła to robić sama i cieszyć się smakami, których dotąd nie znała! Wszystko było nowe. Jej śmiech i gaworzenie. Nawet Jej płacz był dla nas szczęściem, bo i płacz słyszeliśmy po raz pierwszy w życiu. Ale po miesiącu wszystko się skończyło. Doszło do tracheomalacji tchawicy, czyli jej zapadnięcia. To opóźnione powikłanie po wieloletniej tracheotomii. Paradoksalnie przez te wszystkie lata, właśnie rurki zapewniały Amelce życie i oddech. Dziś zabrały nadzieję. Lekarze w Lozannie wciąż mogą pomóc. Amelka musi przejść dwuetapową opracji usztywnienia tchawicy z przeszczepieniem żebra. My Rodzice Amelki jesteśmy bez wyjścia. Nie mamy pieniędzy na dalsze leczenie i nie wiemy, jak patrząc w duże i smutne oczy Amelki, powiedzieć jej, że ten miesiąc, kiedy żyła bez rurek i uczyła się własnego oddechu, już nigdy się nie powtórzy.... Przecież wiemy, że Amelka nie jest skazana na życie z rurkami! Blokadą nie jest brak wiedzy czy możliwości, ale ogromne finanse. Dlatego znów błagamy o Waszą pomoc. Teraz jeszcze mocniej, bo widzieliśmy cud życia naszej Amelki bez aparatów. I wiemy, że to ostatnia szansa. Jeżeli lekarze nie zoperują zapadniętej tchawicy – Amelka już zawsze będzie zdana na rurkę tracheotomijną i sprzęt, który stymulował będzie jej oddech. Żadnych innych możliwości już nie mamy. Skupiamy się na walce o codzienność i bezpieczeństwo Amelki. Świadomość, że może być inaczej jest dziś tak samo radością jak i przerażeniem. Błagamy, pomóżcie! Za każde wsparcie z całego serca Dziękujemy. ___ Zbiórkę można wspierać biorąc udział w licytacjach prowadzonych na stronie: Drewniany Ogród I Przyjaciele Z Pomocą Dla...

12 740,00 zł ( 6,17% )
Brakuje: 193 568,00 zł
Agnieszka Leszczuk
10 dni do końca
Agnieszka Leszczuk , 24 lata

Czas do końca roku❗️Inaczej przepadnie nam 100 tys. złotych dofinansowania na samochód❗️

Agnieszka nie chodzi, nie siedzi samodzielnie, za to mówi i rozumie, co się wokół niej dzieje. Nie musi potrafić czytać czy pisać, by wyrażać, że kocha i że chce być kochana.  Gdy byłam w 6. miesiącu ciąży, dostałam krwotoku. Lekarze zadecydowali o natychmiastowym cesarskim cięciu. Wtedy na świat przyszła moja upragniona córeczka. Po policzkach popłynęły mi łzy szczęścia. Nie wiedziałam, że czeka mnie jeszcze wiele łez smutku i niemocy. W 3. miesiącu życia Agnieszki pojechałam z nią do szpitala. Cały czas leżała bez ruchu, nie reagowała na to, co działo się dookoła. Bałam się, że stało się coś strasznego. Matczyna intuicja mnie nie zawiodła. Po wielu badaniach usłyszałam straszne słowa – Około pierwszego tygodnia życia pani córeczka miała wylew. Jest już za późno… Nic nie możemy zrobić. To mózgowe porażenie dziecięce. Osoby z niepełnosprawnością tylko do 24. roku życia mogą uczyć się w ośrodku szkolno-wychowawczym. Tyle lat Agnieszka skończy w przyszłym roku. Nie mogę dopuścić, by była uwięziona w domu. Tak się niestety stanie jeśli nie kupię samochodu do przewozu osoby z niepełnosprawnością. Wózek Agnieszki jest duży, ciężki i nieporęczny. Nie mam siły, by jeździć nim przez całe miasto komunikacją miejską. Mam czas do końca roku, by zebrać pieniądze, w przeciwnym razie PFRON cofnie nam dofinansowanie na 100 tysięcy zł. Sprzedałam już wszystko, co mogłam – nie mam skąd wziąć tych pieniędzy. Z całego serca proszę o pomoc! Monika, mama Agnieszki

985,00 zł ( 6,17% )
Brakuje: 14 973,00 zł
Agnieszka Otłowska
Agnieszka Otłowska , 38 lat

Walczę o sprawność po przebytych udarach... Proszę, pomóż!

Mam na imię Agnieszka. Moje życie nigdy nie było usłane różami – od urodzenia choruję na pęcherzowe oddzielanie się naskórka. Musiałam nauczyć się z tym żyć, ponieważ mojej choroby nie da się zupełnie wyleczyć, ale w 2017 roku ponownie musiałam zmierzyć się przeciwnościami, które zmieniły w moim życiu wszystko. To wtedy przeszłam pierwszy udar... W styczniu 2017 roku byłam w 27. tygodniu ciąży. Jednego dnia naprawdę źle się poczułam. Natychmiast trafiłam do szpitala, gdzie okazało się, że doszło u mnie do udaru krwotocznego i niedokrwiennego mózgu. Zarówno ja, jak i mój synek walczyliśmy o przeżycie. Kubuś urodził się jako skrajny wcześniak, ponieważ mój stan nie pozwalał na donoszenie ciąży.  W wyniku udaru doszło do całkowitego niedowładu lewej strony ciała. Na nowo musiałam uczyć się samodzielnie siedzieć i chodzić. Tego samego roku, we wrześniu, przeszłam operację wszczepienia implantu, ponieważ wskutek udaru musiałam mieć usuniętą część kości czaszki.  Zamiast cieszyć się z pierwszych chwil macierzyństwa, musiałam odwiedzać kolejne szpitale i ośrodki rehabilitacyjne – zarówno ze sobą, jak i z synkiem. Kubuś również wymaga rehabilitacji, ponieważ wcześniactwo pozostawiło trwały ślad na jego sprawności.  Kiedy wydawało się, że mój stan zaczął się trochę poprawiać, w 2018 roku doszło do kolejnego udaru – tym razem niedokrwiennego. Niewiele później wykryto wadę serca, przez którą musiałam przejść jeszcze jedną operację. Moje problemy ze zdrowiem wydają się nie mieć końca – po udarach pojawiły się dodatkowe kłopoty – z lewym barkiem oraz problemy z lewą stopą. Do wszystkiego dochodzą jeszcze problemy z kręgosłupem. Przeszłam kolejną operację, ale to wciąż nie koniec mojej walki. Czekają mnie jeszcze dalsze zabiegi chirurgiczne m.in. operacja barku i biodra, a po nich jeszcze intensywna rehabilitacja.  Mój syn potrzebuje sprawnej mamy, ale by tak się stało muszę systematycznie odbywać rehabilitację. Proszę, pomóż mi, abym mogła dalej walczyć o odzyskanie sprawności po udarach! Agnieszka

3 933,00 zł ( 6,16% )
Brakuje: 59 897,00 zł