Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Alan Jarosz
Alan Jarosz , 5 lat

Aby skrajne wcześniactwo nie determinowało przyszłości... Prosimy o pomoc❗️

Dzięki wsparciu poprzedniej zbiórki udało nam się zebrać środki na dwa turnusy rehabilitacyjne! Ale to wciąż za mało. To początek naszej walki, dlatego znów prosimy o pomoc. Nasza historia: Informacja o ciąży zazwyczaj kojarzy się z 9-miesięcznym radosnym czasem przygotowań. Kupowanie wyprawki, piękna ciążowa sesja,  „baby shower"... Niestety w naszym przypadku wszystko potoczyło się w zupełnie innym kierunku. Okrutny los zdecydował, że będzie inaczej… Mój syn Alan urodził się jako skrajny wcześniak, bo zaledwie w 25 tygodniu ciąży. II trymestr to zdecydowanie zbyt szybko, by pojawić się na świecie! Nasza radość przeplatała się ze łzami rozpaczy. Wiedzieliśmy, że przed nami długa i wyboista droga. Ale nie sądziliśmy, że będzie aż tak trudno... Szpital stał się dla nas drugim domem. Alan spędził trzy miesiące na intensywnej terapii, z czego dwa pod respiratorem. Do tego co chwila diagnozowano u niego nowe nieprawidłowości: wylewy dokomorowe 3 i 4 stopnia, wylew krwi do móżdżku, ciężkie zapalenie płuc, tamponada serduszka, niewydolność krążenia. W tym okresie ośmiokrotnie przetaczano mu krew, wykonano laseroterapię w związku z retinopatią. Patrzenie na jego nieme cierpienie było nie do zniesienia… Od tego czasu minęło już 5 lat. Czy jest lepiej? I tak i nie. Dzięki codziennym i intensywnym ćwiczeniom oraz turnusom rehabilitacyjnym Alanek zaczął samodzielnie chodzić. To sukces. Niemniej nadal zmaga się z szeregiem chorób i nieprawidłowości rozwojowych: dysplazją oskrzelowo-płucną, nadciśnieniem tętniczym, obniżonym i wzmożonym napięciem mięśniowym, asymetrią ciała, a co za tym idzie skoliozą, która wymaga leczenia gorsetowego. Zdiagnozowano u niego również mózgowe porażenie dziecięce i autyzm atypowy. Alanek cały czas jest pod wielospecjalistyczną opieką: nefrologa, kardiologa, neurologa, neurologopedy, okulisty, rehabilitantów, pedagoga, psychologa oraz uczęszcza na zajęcia terapii integracji sensorycznej, oraz hipoterapię.  Na ten moment jednak największe sukcesy odnosi dzięki rehabilitacji. Pozwala mu ona robić postępy i jest dla niego szansą na dogonienie rówieśników. Intensywne ćwiczenia to jedyna nadzieja na lepsze życie dla naszego synka!  Przed nami jednak wiele związanych z nią kosztów. Dlatego z całego serca dziękujemy za dotychczasowe wsparcie i prosimy o dalsze wsparcie... Dzięki Waszej pomocy będziemy mogli pojechać z Alankiem na kolejne turnusy rehabilitacyjne, ratujące jego zdrowie. Wdzięczni Rodzice

1 046,00 zł ( 6,55% )
Brakuje: 14 912,00 zł
Bogumiła Dąbrowska
Bogumiła Dąbrowska , 29 lat

Czy muszę pogodzić się z tym, że nie będę sprawna? POMOCY❗️

Dziękuję wszystkim za dotychczasową pomoc!  Zebrane dotąd środki udało mi się przeznaczyć na leczenie, wizyty u specjalistów, koszty związane z dojazdami, rehabilitację, kupno sprzętów i leków... Dzięki Wam codzienne funkcjonowanie stało się łatwiejsze! Jednak to nie koniec. Nadal walczę o sprawność i potrzebuję Waszej pomocy! Moja historia: Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak to jest nie móc zrobić absolutnie nic? Ani zrobić śniadania, zejść po schodach, samodzielnie wyjść z domu? Ja nie zrobię ani tego, ani wielu innych rzeczy, które dla Ciebie są codziennością. Moje ręce i nogi są niesprawne, nie mogę nawet samodzielnie poruszać się na wózku inwalidzkim… Mam 28 lat. Urodziłam się z chorobą o nazwie artrogrypoza. To bardzo rzadkie schorzenie, które powoduje wrodzone, wielostawowe przykurcze. Zaatakowało zarówno moje kończyny dolne, jak i górne. Od urodzenia byłam skazana na życie w szpitalu. Przeszłam już wiele operacji, których w dużej mierze nie pamiętam – byłam zaledwie małym dzieckiem. Pierwsza z nich odbyła się, gdy miałam 9 miesięcy. Teraz mogę stwierdzić, że prawie każdy staw mojego ciała był operowany, niektóre nawet po kilka razy.  Po operacjach wiele się nie zmieniło. Dalej jestem zmuszona korzystać z pomocy innych i nie jestem w stanie wykonywać prostych, codziennych czynności. Poruszam się na wózku inwalidzkim, jednak do tego też potrzebuję pomocy. Sama się nie ubiorę, nie zrobię śniadania, nie utrzymam kubka i sztućców, nie uczeszę się ani nie wstanę z łóżka.  Artrogrypoza wymaga kompleksowego leczenia, by chory mógł być samodzielny. Ostatnią operację przeszłam w wieku 16 lat, ale czekają mnie kolejne. Mimo tych wszystkich przeciwności nie poddaję się i z uśmiechem walczę o każdy kolejny dzień życia – życia w normalności. Jak każde sprawne dziecko skończyłam szkołę podstawową, gimnazjum i liceum. Nie spoczęłam na laurach i skończyłam również licencjat oraz studia magisterskie. Przez te wszystkie lata rodzice robili wszystko, aby mi pomóc. Jednak coraz częściej dokucza mi ból w biodrach i stawach, oraz myśli: „Czy muszę pogodzić się z tym, że nigdy nie będę chodzić? Czy zawsze będę od kogoś zależna? Co będzie, kiedy zabraknie moich bliskich?" Czasami nie jestem w stanie dłużej wytrwać w jednej pozycji, rodzice muszą na zmianę mnie sadzać i kłaść. Potrzebna mi jest przede wszystkim regularna rehabilitacja oraz kontynuacja leczenia, z którą wiążą się także operacje oraz zakup specjalistycznego sprzętu. Dlatego zwracam się do was, ludzi o dobrych sercach, pomóżcie mi sprawić, aby moje życie było choć trochę łatwiejsze. Wierzę, że marzenia się spełniają, a moim największym marzeniem jest samodzielność. Bogusia Kwota zbiórki jest szacunkowa.

6 266,00 zł ( 6,54% )
Brakuje: 89 479,00 zł
Amelia Ostrovska
Amelia Ostrovska , 7 lat

Amelka od dnia narodzin walczy o zdrowie. Nie pozwól, by zabrakło sił❗️

Już w czasie ciąży z córeczką pojawiły się pierwsze komplikacje. W badaniach prenatalnych lekarze wykryli u Amelki wadę mózgu. Jedno wiedzieliśmy na pewno - że chcemy zostać rodzicami bez względu na stan naszego dziecka. Gdy córeczka pojawiła się na świecie początkowo jej stan był w normie. Niestety w 3 dobie życia doszło do drgawek i zostały wdrożone leki. Dalsze badania wykazały, że Amelka ma złożone wady mózgu, a także Zespół Westa. Od momentu wyjścia ze szpitala cały czas jesteśmy pod opieką szeregu specjalistów i poradni. Przez 5 lat życia Amelki udało się zrobić wiele. Jednak nadal córeczka samodzielnie nie siedzi, nie chodzi, wszystkie czynności musimy wykonywać za nią. Każdy jej sukces i zdobycie nowej umiejętności dodaje nam sił i wiary, że małymi kroczkami jesteśmy w stanie wpłynąć na zdrowie Amelki. To nasza najdroższa i ukochana córeczka. Mimo wszystkich swoich problemów, jest bardzo szczęśliwa i często daruje każdemu swój słodki uśmiech. Bardzo prosimy o pomoc i wsparcie. Dla Amelki stała rehabilitacja daje możliwość stopniowego rozwoju.  Rodzice Amelki *Kwota zbiórki jest szacunkowa

6 264,00 zł ( 6,54% )
Brakuje: 89 481,00 zł
Kamil Drożyński
Kamil Drożyński , 27 lat

By lata walki przekuć w dobrą codzienność!

Walczę, od kiedy pamiętam. Nie znam świata bez bólu, bez szpitali i bez ograniczeń. Innego życia nigdy nie miałem. Od losu dostałem trudną próbę charakteru...  W pierwszej dobie życia przeszedłem już dwie operacje – zamknięcia przepukliny i wstawienia zastawki odprowadzającej płyn rdzeniowo-mózgowy do otrzewnej. To jednak nie zdołało mnie uratować. Kolejne lata mojego życia podporządkowane były intensywnej rehabilitacji i kolejnym zabiegom. Problemów jednak przybywało... Z czasem rozwinęła się u mnie skolioza, której operacji poddałem się w 2011 roku…  Moje życie to nieustanne przeciąganie liny z chorobą. Potrzebuję stałego leczenia oraz rehabilitacji. Bardzo pomógłby mi wózek inwalidzki oraz platforma do niego. Choć trochę polepszy to jakość mojego funkcjonowania. Pomóż mi w tej walce, proszę! Kamil

5 595,00 zł ( 6,53% )
Brakuje: 80 001,00 zł
Olivier Łagocki
Olivier Łagocki , 6 lat

Autyzm odbiera radość z dzieciństwa - podaruj szansę na spokojny rozwój!

Życie na każdym kroku uczy nas, że niczego nie możemy być pewni. Gdy urodził się Olivierek miał być całkowicie zdrowym chłopcem, tymczasem jeszcze zanim skończył pierwszy rok życia pojawiły się u niego niepokojące oznaki i zmiany w zachowaniu. Zauważyliśmy częste napady złości, krzyki, zmienność nastroju, problemy ze snem i wybiórczość pokarmową. To wystarczyło, aby w naszą codzienność wdarł się strach… Olivierek był poddany obserwacji. Uczęszczał na specjalistyczne konsultacje w poszukiwaniu odpowiedzi. Po czasie u Oliviera stwierdzono opóźnienie rozwoju psychomotorycznego, autoagresję, nadwrażliwość sensoryczną oraz zaburzony rozwój mowy i komunikacji. Chłopiec ma już 4 latka, a mówi jedynie pojedyncze słowa. Zdiagnozowano u niego również echolalię. Gdy Olivier ogląda bajki, często powtarza angielskie słówka, które usłyszy. Stwierdzono również zaburzenia ze spektrum autyzmu, a to wciąż jedynie wierzchołek góry lodowej. Do wszystkiego dołączyły jeszcze problemy ze wzrokiem, cukrzyca i niedoczynność tarczycy.  To wszystko sprawia, że Olivier wymaga nieustannej opieki i pomocy wielu specjalistów m.in. logopedy, psychologa, psychiatry, neurologa, endokrynologa, diabetologa i okulisty. Potrzebna jest również regularna terapia i rehabilitacja, aby Olivierek miał szansę na jak największy rozwój. Niestety, chłopiec ma jeszcze trójkę starszego rodzeństwa, które również zmaga się z nieuleczalnymi schorzeniami i zaburzeniami. Dla rodziny to wszystko jest ogromnym wyzwaniem, ale to nie czas na to, by się poddawać. Dzięki Waszej pomocy jest spora szansa na to, że Olivierek będzie mógł zawalczyć o postępy, o jak najlepsze jutro. Każdy gest jest na wagę złota!  Bliscy

1 668,00 zł ( 6,53% )
Brakuje: 23 864,00 zł
Maria Kłos
Maria Kłos , 10 lat

Zawalcz z nami o sprawność Marysi – Każdy gest się liczy❗️

Marysia urodziła się z chorobą genetyczną – mozaiką chromosomową. Objawia się ona znacznym opóźnieniem rozwoju psychomotorycznego oraz wadami wrodzonymi. Córeczka chodzi tylko z asekuracją, ma znaczne deficyty w rozwoju mowy. Stała rehabilitacja i terapie usprawniające to codzienność Marii od początku jej życia. Dzisiaj Marysia ma 9 lat i zmaga się z bólem z powodu postępującej koślawości stóp. W przyszłym roku spodziewamy się operacji, ale potem czeka nas wielomiesięczna rehabilitacja. Terapie to codzienność naszej dzielnej wojowniczki. Bo oprócz problemów ze sprawnością i mową, Marysia zmaga się z wodonerczem obustronnym, pęcherzem neurogennym, wiotkością krtani… To wszystko w wyniku wady genetycznej. Każde Państwa wsparcie będzie dla nas wielką ulgą w wydatkach związanych z leczeniem. Powrót do sprawności po operacje może trwać wiele miesięcy. Dla nas to ogromne koszty, a stawką jest tutaj sprawność i przyszłość naszej Marysi... "Dobro to jedyna rzecz, która się mnoży, gdy ją dzielimy". Bardzo dziękujemy! Rodzice Marysi

1 389,00 zł ( 6,52% )
Brakuje: 19 888,00 zł
Gabriela Podniesińska
Gabriela Podniesińska , 17 lat

Choroba odbiera Gabrysi zdrowie, sprawność i marzenia... POMÓŻ❗️

Do października 2023 roku Gabrysia była zwyczajną nastolatką. Z pasją realizowała swoje marzenia i doskonaliła się w tańcu, który kocha całym sercem. Dobrze się uczyła, była pomocna, szczęśliwa. Niespodziewanie wszystko, co tak bardzo kochała, zostało jej odebrane z powodu choroby! Córka trafiła do szpitala z bólem kolan. Zostało jej wykonane mnóstwo badań, a wynikiem była przerażona nawet pani doktor, która prowadziła jej leczenie. Okazało się, że w rezonansie magnetycznym wykryto liczne guzy na kręgosłupie i żebrach! W naszym mieście nikt nie był w stanie postawić ostatecznej diagnozy. Wyniki zostały skonsultowane z Instytutem Matki i Dziecka w Warszawie. Gabi niezwłocznie trafiła pod opiekę ich poradni onkologicznej.  Kolejne badania rezonansem dały odpowiedź czym są guzy na kręgosłupie. Jest to rzadka choroba – dysplazja włóknista kości, u mojej córki wieloogniskowa. Rozpoznanie tego schorzenia jest trudne, a leczenie jeszcze trudniejsze. W chorobie tej tkanka kostna jest zastępowana tkanką włóknistą, przez co kość traci swoją naturalną twardość i może dojść do jej złamania. Nie muszę chyba mówić jaki strach powoduje to, że zmiany są na kręgosłupie i żebrach... Gdyby doszło do pęknięcia kręgu...  W odcinku piersiowym zmiany są zlokalizowane blisko rdzenia kręgowego. Ponadto jedna ze zmian na żebrach jest obserwowana, bo ma wzrost rozprężający, co występuje w przypadku nowotworów. Niestety dysplazja włóknista to choroba, nawet przez lekarzy bardzo mało znana. Często jest mylona ze zwykłymi naczyniakami. Trudno znaleźć specjalistę, który się na tym zna i podejmie się leczenia. Na szczęście nam się udało! Terapia ma polegać na wzmocnieniu niezajętej chorobowo tkanki kostnej, żeby dawała wsparcie tym miejscom, w których jak to określił profesor "jest rozgardiasz" zrobiony przez dysplazję włóknistą. W najbliższym czasie czekają nas częste wizyty u wielu lekarzy, co wiąże się z ogromnymi kosztami. Ponadto Gabrysia przeszła załamanie, kiedy dowiedziała się o chorobie i o tym, że musiała zrezygnować ze swojej pasji. Aktualnie wymaga wsparcia psychologa. Niestety wszystkie badania, wizyty, leki są płatne. Muszę prosić o pomoc, choć nigdy nie sądziłam, że będzie to konieczne. Sama aktualnie jestem po operacji kręgosłupa i póki co nie mogę podjąć pracy. Postanowiłam założyć zbiórkę i prosić o wsparcie w walce o zachowanie sprawności Gabrysi. Pomóżmy spełniać jej te marzenia, które jeszcze w młodej głowie się rodzą. Nie odbierajmy nadziei, która dała nikłe światło na normalność.  Kamila, mama Gabrysi.

2 078,00 zł ( 6,51% )
Brakuje: 29 837,00 zł
Małgorzata Grzesiak-Rybka
Pilne!
Małgorzata Grzesiak-Rybka , 54 lata

Małgosia walczy z najgroźniejszym NOWOTWOREM❗️Pilnie potrzebuje naszej pomocy❗️

Siedząc na szpitalnym korytarzu nie dowierzałem w słowa lekarzy. Moja żona, zawsze taka energiczna i pełna życia – życia, które w jednej chwili okazało się być kruche jak lód. Ze łzami w oczach myślałem: co teraz? Wiedziałem jedno – zrobię wszystko, by ją uratować.  Nasz koszmar zaczął się dokładnie 1 marca, kiedy Gosia zaczęła mieć problemy z mową. Dziwnie wymawiała słowa, przypominało to raczej bełkot. Byłem bardzo zaniepokojony, dlatego zabrałem żonę na SOR. Po wstępnym wywiadzie lekarze zabrali ją na tomograf, a ja pełen strachu czekałem na jakiekolwiek informacje.  Nawet w najgorszych snach nie spodziewałem się tego, co po chwili usłyszałem – “Przykro nam, w głowie pana żony znaleźliśmy guza. To prawdopodobnie nowotwór złośliwy przerzutowy.” Ugięły się pode mną nogi, przez chwilę nic do mnie nie docierało. Wszystko przestało mieć znaczenie. Lekarze zabrali Gosię na oddział neurologiczny, gdzie przez kolejne dwa tygodnie była poddawana badaniom.  Po kolejnych dwóch tygodniach konieczna okazała się operacja. Lekarze wycięli całą zmianę. To było duże przeżycie dla mojej żony, ponieważ zabieg odbył się w pełnym wybudzeniu. Przez cały czas była wszystkiego świadoma. Operacja przebiegła pomyślnie i ku naszemu zdziwieniu wycinki przesłane do badań okazały się nie być nowotworowe. Odetchnęliśmy z ulgą i z ogromną nadzieją żyliśmy przez kolejne 4 tygodnie.  Po tym czasie wszystkie objawy wróciły. Żona była coraz słabsza. Niestety, kontrolny rezonans wykazał, że guz odrósł i Gosię czeka kolejna operacja. Tym razem biopsja potwierdziła, że to nowotwór – glejak wielopostaciowy IV stopnia. Najgorszy z możliwych.  Od 6 czerwca moja żona przebywa już w domu. W najbliższy wtorek rozpoczyna radio i chemioterapię. Najnowsze badania nie pozostawiły złudzeń co do ciągłego, kolejnego rozrostu. Konieczna może okazać się powtórna (trzecia) operacja. Wtedy też planowane jest poddanie się operacji z zastosowaniem NanoTherm, a później naświetlania metodą Optune (TTF).  Gosia walczy najdzielniej, jak się da. Operacja niosła za sobą ryzyko niedowładu – w przypadku mojej żony częściowego niedowładu prawej strony. Dzięki ogromnej pracy widać już pierwsze postępy. Jest już w stanie poruszać prawą nogą, w ręce czuć impulsy.  Z energicznej, pełnej życia kobiety, patrzącej na dojrzewanie swoich dwóch synów, póki co przychodzi jej się zmagać z pokonywaniem prostych czynności przy moim udziale. Pracujemy nad tym, aby wszystkie siły skierowała na pokonywanie tych przeciwności. Jednak obecne perspektywy związane z pokryciem kosztów zabiegów i leczenia mogą odebrać nadzieję walki.  A ja robię, co mogę, by nadzieja w niej nie zgasła. Muszę ratować Gosię, bo przecież medycyna daje jej szansę. Dlatego proszę Was z całego serca o pomoc! Nigdy nie będę w stanie zgromadzić tak wielkiej sumy, a walczę przecież o najwyższą wartość – o życie mojej ukochanej żony.  Marek Rybka, mąż Gosi

69 262,00 zł ( 6,51% )
Brakuje: 994 568,00 zł
Jan Nerka
Jan Nerka , 63 lata

Dla mojego męża wciąż jest szansa na sprawność. Pomocy!

Lista osobistych tragedii jest już zbyt długa. Proszę, pomóż wyrwać mojego męża z pułapki! Wciąż mam iskierkę nadziei na normalne życie dla naszej rodziny! Ten koszmar musi się skończyć!  Dzień przed pierwszym listopada wyszliśmy z domu z mężem razem. Każde z nas ruszyło w swoją stronę. Mieliśmy, jak zwykle, spotkać się w domu. Niestety, tym razem nic nie wyglądało tak jak zawsze. Kiedy mijałam karetkę pogotowia, zastanowiłam się przez chwilę, który z sąsiadów ją wezwał. Kilka chwil później odebrałam telefon od najmłodszej córki. Najpierw usłyszałam przerażający krzyk. Sparaliżowana, próbowałam się czegoś dowiedzieć, jednak córka nie potrafiła złożyć logicznego zdania. Dopiero chwilę później przekazała mi coś, co zwaliło mnie z nóg - mąż miał wypadek. W błyskawicznym tempie znów wróciłam do domu, pełna strachu o to, co czeka mnie po powrocie. Te wydarzenia miały miejsce już dawno, ale ich skutki prześladują nas każdego dnia… Wszyscy powtarzają, że mamy ogromne szczęście, że Jan żyje. Niestety, to nie do końca prawda, bo pod kołami rozpędzonego auta, na zawsze została część mojego męża. Ta łagodna, cierpliwa, otwarta na dialog. Utrata władzy nad własnym ciałem i powikłania po wypadku doprowadziły do ogromnej frustracji. Uszkodzenia mózgu są właściwie nieodwracalne, ale wiele umiejętności wciąż pozostaje poza naszym zasięgiem.  Po wypadku regularnie korzystaliśmy z rehabilitacji i efekty były obiecujące. Niestety, środki, którymi dysponowaliśmy okazały się niewystarczające, by dalej iść tą drogą… Brak ćwiczeń oznacza dla nas ogromny regres. Skutki psychiczne i fizyczne wypadku niszczą życie naszej rodziny… Muszę prosić o pomoc! Muszę prosić o wsparcie, by wyrwać Jana z potwornej pułapki!  Życie wciąż stawia przede mną wyzwania: do niedawna myślałam, że wypadek wyczerpał limit naszego nieszczęścia, niestety na początku roku zdarzyła się kolejna tragedia - pożar instalacji elektrycznej w domu doprowadził do tego, że prawie straciliśmy dach nad głową… Ciężko opisać wszystkie emocje, które towarzyszą tej porażającej bezradności wobec całego zła, które nas spotkało. Nie wierzę, że to koniec. Nie dopuszczam do siebie myśli o tym, że na tym etapie mogłabym się poddać. Jan był w moim życiu wiele lat…  Chciałabym chociaż na chwilę wrócić do tych chwil z czasów, kiedy wszystko było w naszym zasięgu, kiedy codzienność dawała satysfakcję, a nie niosła za sobą przerażenie, strach i bezradność. Wiem, że dzięki Wam mogę jeszcze raz spróbować… Czeka nas żmudna i trudna rehabilitacja, ale jej efekty mogą całkowicie zmienić naszą rzeczywistość. Mogą wyrwać nas z koszmaru bezradności i cierpienia. Ta jedna szansa znaczy dla nas wszystko. Proszę, pomóż mi, nim całkowicie stracę nadzieję! 

2 490,00 zł ( 6,5% )
Brakuje: 35 808,00 zł