Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Nastusia Buryk
Pilne!
Nastusia Buryk , 7 lat

KRYTYCZNIE PILNE! "Mamusiu, czy ja umrę?" – Wznowa białaczki❗️

Choćbym wylała morze łez, sama nie jestem w stanie zmienić nic. Bezsilność rozdziera mi serce, ale mimo to, chcę wierzyć, że nadzieja jest mocniejsza niż oddech śmierci, który cały czas wisi nad moją małą córeczką… Błagam o ratunek dla Nastusi! Zaczęło się niewinnie – zmęczenie i niewielka temperatura. Myślałam, że to przeziębienie. Córka nie chciała jeść, była blada… Na ciele zaczęły pojawiać się siniaki. To był znak, że dzieje się coś strasznego. Pilny kontakt z lekarzami i godziny spędzone na badaniach. USG wykazało powiększenie wszystkich organów, a następnego dnia przyszły wyniki badań - ostra białaczka lifoblastyczna... Anastazja w trybie pilnym została zabrana do szpitala.  W szpitalu powiedzieli, że pojawienie się na oddziale jeden dzień później skutkowałoby śmiercią. Nastki nie byłoby z nami… Zostałaby ogromna pustka i żal. A tak mamy jeszcze szansę. Cień nadziei, że córeczka będzie żyć! Już po pierwszej chemioterapii zauważono skutki uboczne – pojawiły się szczeliny odbytu. Nastka nadal nie może siedzieć, a chemioterapia negatywnie wpływa na jej żołądek i wątrobę. Po zakończeniu pierwszego kursu okazało się, że sytuacja nie tylko się nie polepszyła, ale i pogorszyła. Teraz czeka na nią kolejna chemia i przeszczep szpiku od niespokrewnionego dawcy. Patrzę na córeczkę... Widzę te same oczka. Widzę delikatny uśmiech, choć ciężko o niego, bo moje maleństwo dużo śpi. Całuję ją w czoło, głaszczę po łysej głowie i z całych sił zaciskam zęby, by tylko się nie rozpłakać... Muszę być silna i dać z siebie wszystko. Za nas dwie! Mamy tylko Was. Tylko Wy możecie pomóc w ratowaniu życia tego małego cudu… Mama

134 923,00 zł ( 9,41% )
Brakuje: 1 297 735,00 zł
Szymon Jackowski
Szymon Jackowski , 5 lat

Przed Szymonkiem stoi jeszcze wiele wyzwań! Pomóż je pokonać!

Nasz syn jest wesołym chłopcem, który jest bardzo ciekawy świata. Poznaje go wraz ze swoją młodszą siostrą, z którą tworzą zgraną paczkę. Szymonek od urodzenia boryka się jednak z dużymi problemami… Poród bardzo szybko stał się akcją ratowania życia dziecka, ponieważ istniało podejrzenie zamartwicy płodu (niedotlenienia). Szymon urodził się przez cesarskie cięcie podczas nieplanowego i nagłego zabiegu.  Jeszcze kilka dni po porodzie krztusił się wodami płodowymi, które były na bieżąco odciągane. Z czasem doszły inne problemy, takie jak: opóźniona mowa, problemy z chodzeniem oraz koordynacją.  Szymon wymagał też zabiegu wycięcia migdałka nosowego, gardłowego oraz nacięcia błony bębenkowej. Przed zabiegiem zdarzały mu się bezdechy senne, zwłaszcza w czasie infekcji. Zabieg miał też na celu poprawę jego mowy, słuchu oraz poprawy oddychania. Po specjalistycznej kwalifikacji przez zespół m.in. psychologa i psychiatry, postawiono diagnozę autyzmu atypowego. Synek uczęszcza do przedszkolu integracyjnego oraz jest pod opieką specjalistycznej poradni, gdzie objęty został zajęciami z zakresu wczesnego wspomagania mowy oraz wczesnego wspomaganiu rozwoju. Jednak potrzeby leczenia i rehabilitacji Szymona są dużo większe. Aktualnie jego największym problemem i wyzwaniem są: regulowanie potrzeb fizjologicznych, rozwój mowy oraz praca nad koordynacją ruchową. Wszystko to sprowadza się to specjalistycznych zajęć i terapii, które dużo kosztują.  Największą nadzieję wiążemy z tzw. terapią odruchów: neurosensomotoryczną integracją odruchów. Jednak roczny koszt takiej terapii to ponad 10 tysięcy złotych! Wierzymy, że z Waszą pomocą, Szymonek będzie mógł zawalczyć o prawidłowy rozwój. Za każdy gest wsparcia, dziękujemy! Rodzice

1 201,00 zł ( 9,4% )
Brakuje: 11 565,00 zł
Jaś Skolasiński
Jaś Skolasiński , 3 latka

Pomóż zawalczyć o lepszą przyszłość Jasia❗️Z Twoim wsparciem nadzieja na sprawność chłopca nie zgaśnie 🚨

O nieprawidłowościach w rozwoju Jasia dowiedzieliśmy się, gdy byłam w II trymestrze ciąży. Wtedy padły pierwsze podejrzenia, które bardzo nas zaniepokoiły. Staraliśmy się jednak być dobrej myśli… Niestety, jak się później okazało – wyniki badań nie pozostawiały już złudzeń… U naszego synka stwierdzono wrodzone wady rozwojowe mózgu i wodogłowie. Byliśmy przerażeni, ale musieliśmy natychmiast rozpocząć walkę o sprawność synka. Za nami długa droga, jednak to jeszcze nie koniec. Jesteśmy tu dziś, by poprosić o pomoc... W tym roku byliśmy na trzech turnusach rehabilitacyjnych, które dały naszemu synkowi dodatkowe bodźce do rozwoju.  Kondycja Jasia nie zależy jednak tylko od rehabilitacji, ale również od specjalistycznego sprzętu, zapewniającego mu odpowiednią pozycję i stabilizację ciała. W tym roku chcielibyśmy zakupić kilka niezbędnych do dalszego funkcjonowania sprzętów. Myślimy o urządzeniu wielofunkcyjnym, spełniającym rolę siedziska i pionizatora, wózku, dzięki któremu dotrzemy w miejsca niedostępne dla zwykłej spacerówki, nosidle turystycznym i przyczepce rowerowej, bo bardzo chcemy pokazać naszemu synkowi piękno tego świata. Pojawiła się także konieczność zakupu ortez na rączki oraz wymiany tych, które stabilizują kończyny dolne i dopasowanego do nich obuwia.  Każdy sprzęt medyczny, to ogromne koszta, których sami nie jesteśmy w stanie ponieść… Bardzo chcemy, aby Jaś miał możliwość żyć jak najlepiej, każdego dnia poprawiać swoją sprawność i funkcjonowanie... Wierzymy, że jeszcze mnóstwo przygód przed nami. Nie ma dla nas rzeczy niemożliwych, jednak bardzo potrzebujemy Twojego wsparcia… By móc dotrzeć tam, gdzie teraz jeszcze nie sięga nasz wzrok. Już raz otworzyliście dla nas swoje wielkie serca. Dzięki Wam udało się w całości zapełnić zielony pasek. Nie ma słów, które okazałyby naszą wdzięczność… Jesteśmy pełni nadziei, że wesprzecie nas ponownie. Dzięki Wam Jasiu będzie miał szansę na lepsze jutro. O niczym tak bardzo nie marzymy… Rodzice Jasia ➡️ Poznaj całą historię Jasia!

5 003,00 zł ( 9,4% )
Brakuje: 48 189,00 zł
Filip Lenart
3 dni do końca
Filip Lenart , 7 lat

Filip wciąż walczy z chorobą – Prosimy o wsparcie❗️

Filip miał 7 miesięcy, kiedy nagle nasz świat legł w gruzach… Już wcześniej widzieliśmy, że z synkiem dzieje się coś złego, że rozwija się inaczej niż niewiele starsza siostra. Często przez jego ciało przechodził dziwny i nagły skurcz — wyglądał tak, jakby się czegoś wystraszył. Lekarze jednak odprawiali nas, mówiąc, że jest tylko troszkę wiotki i rehabilitacja pomoże. Nie pomogła. Zabraliśmy synka na prywatną wizytę do neurologa, a potem trafiliśmy do Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Przyjęli nas jako przypadek nagły.  Dwa tygodnie spędziliśmy na podłodze przy łóżku synka, bojąc się jak nigdy wcześniej. Napady przychodziły coraz częściej, szarpiąc nim, jakby ten był bezwolną kukiełką. Podstawowe badanie genetycznie nie dało odpowiedzi skąd ta padaczka, ale już kolejne badanie WES pokazało, z czym mamy do czynienia – Rzadka, przypadkowa mutacja w genie powoduje ciężką padaczkę i zatrzymuje rozwój. Lekarze dopiero dowiadują się o podobnych chorobach i to znaczy, że nie ma lekarstwa...  Obecnie Filip ma już 7 lat i jesteśmy po ponad 30 pobytach na oddziale neurologii, przeszliśmy już praktycznie wszystkie możliwe terapie lekowe łącznie z podaniem komórek macierzystych i sterydoterapii, która niestety nie przyniosła żadnych rezultatów.   Syn w 2023 roku miał założonego PEG-a. Kiedy Fifi się odwadnia, zwyczajnie nie je i nie pije. Wcześniej mieliśmy z tym duży kłopot, bo napady wykańczały go fizycznie i nie przyjmował pokarmów ani wody z butelki.   Z powodu obniżonego napięcia mięśniowego Fifi ma też problemy z odkrztuszaniem i odkasływaniem wydzieliny gromadzącej się w gardle. Oczywiście staramy się go jak najwięcej pionizować i sadzać, ale to z kolei powoduje zwiększenie częstotliwości napadów uogólnionych mocnych szarpnięć całego ciała.  Każdy napad coraz mocniej degeneruje mózg. Filip traci powoli wszystko to, co z mozołem i trudem wywalcza na rehabilitacji. Dlatego rehabilitacja jest tak istotna. Fifi uczęszcza systematycznie na rehabilitację ruchową z fizjoterapeutą, terapię ręki, integrację sensoryczną oraz specjalistyczne zajęcia z neurologopedą i psychologiem. Nasz maluch ćwiczy dzielnie, mimo że często jest słabiutki i niektóre ćwiczenia sprawiają mu także ból czysto fizyczny. Niestety jest to konieczność. Synek nie chodzi, nie siedzi, nie wie, do czego służą jego rączki, nie trzyma samodzielnie głowy, ma obniżone napięcie mięśniowe, nie mówi. Aby najlepiej zobrazować sobie jego sytuację, proszę sobie wyobrazić marionetkę, której odetnie się sznurki – jak upadnie, tak zostanie.  Filip potrzebuje asystora kaszlu oraz ssaka medycznego, aby pomóc mu w pozbyciu się wydzieliny. Do tego dochodzą chociażby dojazdy na zajęcia czy badania. Wymaga także ciągłej i różnorodnej rehabilitacji, której koszty pochłaniają lwią część budżetu domowego. Rocznie to grubo ponad 60.000 zł. Jedna godzina terapii kosztuje 230 zł! Stąd nasza gorąca prośba o pomoc dla tego Małego Wojownika, który mimo ciągle nawarstwiających się przeciwności losu walczy i nie poddaje się. Z góry dziękujemy za wszelkie udzielone nam i Filipowi wsparcie Alicja i Arek – rodzice małego Wojownika

15 000,00 zł ( 9,39% )
Brakuje: 144 575,00 zł
Natalia Pruchniewicz
Natalia Pruchniewicz , 7 lat

Nasz cel? Chcemy, aby Natalka chodziła! Pomóż!

Każdy dzień jest dla nas powodem do ogromnego lęku o zdrowie córeczki! Wszystkiemu winne są nieprzewidywalne ataki padaczki, które pozbawiają jej szansy na normalne dzieciństwo! Jednak choroba odebrała jej coś więcej – sprawność. Dlatego prosimy, pomóż nam spełnić jej marzenie o samodzielnym chodzeniu! Pierwszy atak pojawił się, gdy Natalka miała tylko 5 miesięcy. Byliśmy przerażeni! W szpitalu okazało się, za wszystko odpowiada zespół Westa. Nie byliśmy gotowi na taką diagnozę i bardzo martwiliśmy się o zdrowie córeczki. Niestety to był dopiero początek jej problemów… Choroba, z którą zmaga się nasze dziecko, jest nieprzewidywalna. Mimo że Natalia przyjmuje odpowiednie leki i stosuje specjalną dietę, to ataki pojawiają się KAŻDEGO DNIA! Niestety tylko część z nich jest stosunkowo łagodna… Córeczka mierzy się najczęściej z intensywnymi napadami, które trwają nawet do 10 minut! Za każdym razem tak bardzo się o nią boimy i robimy wszystko, aby nie zrobiła sobie krzywdy!  Niestety to wszystko wpłynęło również na rozwój psychoruchowy Natalki. Rozwija się ona wolniej od dzieci w jej wieku. Jest to szczególnie trudne podczas komunikacji z nią… Córeczka nadal porozumiewa się przy pomocy gestów, mimiki, wyrażanych emocji. Dlatego byliśmy tacy szczęśliwi, kiedy w końcu zaczęła wypowiadać pierwsze sylaby, a później także i słowa! Najbardziej nas wzrusza, gdy mówi „mama” i „tata”! To jednak nie koniec trudności, z którymi się mierzymy. Mimo że Natalka ma już 7 lat, to nadal samodzielnie nie chodzi! Obecnie potrafi jedynie raczkować, a pojedyncze kroki stawia tylko z pomocą drugiej osoby lub pionizatora… To jednak za mało! Tak bardzo chcemy to zmienić, dlatego szukamy wszelkich form wsparcia!  Natalka jest pod opieką wielu specjalistów i ciężko pracuje podczas rehabilitacji. Obecnie nasz cel jest jeden – dążymy do tego, by córeczka chodziła! Dlatego cały czas szukamy dodatkowych form pomocy. Jedną z nich są turnusy rehabilitacyjne, podczas których nasze dziecko ma możliwość korzystania z niedostępnych na co dzień zajęć. Liczymy również na to, że tamtejsi lekarze zaproponują nowe sposoby leczenia jej choroby.  Widzieliśmy już, jak ogromne efekty daje Natalii taka forma leczenia! Dlatego marzymy o tym, aby mogła pojechać na taki wyjazd ponownie! Niestety przy codziennych kosztach leczenia i rehabilitacji, ten wydatek jest dla nas niemożliwy do zrealizowania. Nie chcemy jednak, aby ta bariera przeszkodziła w dalszym rozwoju naszego dziecka! Zwracamy się do Was z OGROMNĄ PROŚBĄ o pomoc! Jako rodzice chcemy zapewnić Natalce jak najlepszą przyszłość! Niestety walka o jej zdrowie jest bardzo kosztowna i bez Waszego wsparcia jej postępy mogą się zatrzymać! Będziemy wdzięczni za każdą wpłatę! Rodzice Natalii

1 000,00 zł ( 9,39% )
Brakuje: 9 639,00 zł
Mira Bożko
Mira Bożko , 9 lat

Dzieciństwo odebrane przez autyzm – Mira zasługuje na szansę❗️

Jestem dumną mamą dzielnej Miry, która każdego dnia zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym (MPD), spektrum autyzmu i padaczką. Mira to niezwykła dziewczynka, której największym marzeniem jest nauczyć się samodzielności i komunikacji, by mogła lepiej funkcjonować w otaczającym ją świecie. To, co dla innych dzieci jest normalnie – komunikacja, współpraca, samodzielność, a nawet mowa – dla niej stanowi wyzwanie, z którym może wygrać tylko dzięki trwającej rehabilitacji i różnorodnym terapiom. Niestety, terapia w ramach publicznej szkoły specjalnej, do której obecnie uczęszcza, nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Placówka koncentruje się na nauce podstaw takich jak pisanie czy rysowanie, a Mira najbardziej potrzebuje indywidualnego podejścia, zajęć rozwijających umiejętności praktyczne, komunikacyjne oraz terapii dostosowanej do jej specyficznych potrzeb. Znaleźliśmy prywatny ośrodek, który oferuje takie zajęcia! Znaleźliśmy miejsce, gdzie Mira może uczyć się na swoich warunkach, z pomocą doświadczonych specjalistów, którzy wierzą w jej potencjał. Niestety, koszt miesięcznego pobytu w tej placówce wynosi 2600 zł i nie jestem w stanie pokryć tak wysokich kosztów samodzielnie. Każda złotówka przybliży nas do tego, by Mira mogła rozwijać swoje umiejętności, zdobywać niezależność i nawiązywać kontakt z otoczeniem. Będę ogromnie wdzięczna za każdą formę wsparcia – finansowe, udostępnienie naszej zbiórki, a nawet dobre słowo! Dziękuję z całego serca za Waszą pomoc i za to, że jesteście z nami w tej drodze. Mama Miry

1 260,00 zł ( 9,39% )
Brakuje: 12 145,00 zł
Liwia Łukasik
Liwia Łukasik , 5 lat

Lista diagnoz Liwii się nie kończy... POTRZEBNA POMOC❗️

Kochani Darczyńcy! Serdecznie dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednim etapie zbiórki! Nasza walka trwa, nadal potrzebujemy pomocy. Zostaniecie? Dzięki poprzedniej zbiórce udało się zakupić wózek inwalidzki dla Liwii i zrealizować turnus rehabilitacyjny! Gdyby nie rehabilitacja, cofnęłyby się wszystkie postępy i umiejętności, które udało się nam osiągnąć. Dlatego niezwykle ważna jest kontynuacja leczenia, terapii i rehabilitacji! To wszystko jest bardzo kosztowne… Liwia urodziła się 25 sierpnia 2019 roku poprzez cesarskie cięcie ratujące jej życie. Po porodzie okazało się, że przyczyną zaburzeń w tętnie Liwii był podwójny, skomplikowany węzeł na pępowinie, który prawdopodobnie się zacisnął. Liwia przyszła na świat, otrzymując 6 punktów w skali Apgar, ważąc 2070 g i mierząc 51 cm. Od razu stwierdzono u niej hipotrofię asymetryczną. Pierwsze kilkanaście dni swojego życia Liwia spędziła na OIOM-ie, gdzie była wspierana oddechowo oraz karmiona pozajelitowo i przez sondę. W 17 dobie życia naszej córeczki mogliśmy ją wziąć do domu, gdzie nasze starania o poprawę jej zdrowia ani na chwilę nie ustały. Liwia oprócz wcześniactwa ma dwa rzadkie zespoły genetyczne Zespół KBG (mutacja w genie ANKRD11) i Zespół Sotos (mutacja w genie NSD1). Jest opóźniona psychofizycznie, intelektualnie, nie mówi, ma hipermobilność stawów i obniżone napięcie mięśniowe.  Niedawno poznaliśmy jeszcze dwie kolejne diagnozy: autyzm i padaczkę. U córeczki zaczęły się również pojawiać zachowania agresywne i autoagresywne. Uczęszczamy na terapie, zajęcia i intensywną rehabilitację, bo tylko to sprawia, że rozwój Liwii się nie cofa. Córeczka jest pod opieką wielu specjalistów. Ma zapewnioną terapię ręki, kształcenie specjalne, fizjoterapię metodą Bobath i Vojty, zajęcia z logopedą. Niestety zaczęły się pojawiać epizody niedowładu prawostronnego, trwające aż do dwóch godzin… Córeczka nie chodzi, nie mówi, ma głębokie zaburzenia uwagi oraz poważną wadę wzroku. To wszystko sprawia, że nasz każdy dzień to intensywna walka… Zasypiamy z nadzieją, że obudzimy się w świecie, w którym nasza mała córeczka nie będzie cierpieć. Niestety jest to niemożliwe, dlatego musimy robić wszystko, by poprawiać jej funkcjonowanie i dać szansę na lepszą przyszłość… Pomożesz nam? Turnusy rehabilitacyjne, które chcemy zrealizować, generują ogromne koszty. Są niezbędne, a z Waszą pomocą Liwia będzie mogła w nich uczestniczyć. Zostaniecie z nami? Będziemy Państwu wdzięczni za każdy, nawet ten najdrobniejszy gest. Rodzice Liwii

4 642,00 zł ( 9,36% )
Brakuje: 44 933,00 zł
Łukasz Nowakowski
Łukasz Nowakowski , 39 lat

Cudem przeżył wypadek... Od wielu lat walczy o sprawność! Pomocy!

Dziękuję za dotychczasowe wsparcie! To niesamowite uczucie, gdy wiem, że los mojego syna nie jest Wam obojętny! Jeszcze raz proszę o pomoc dla Łukasza! Nasza historia W październiku 2011 roku doszło do tragedii. Mój syn Łukasz miał wypadek i doznał w nim ciężkiego urazu czaszkowo-mózgowego. Po tym zdarzeniu był bez kontaktu werbalnego, leżący, żywiony przez PEG z niedowładem spastycznym czterokończynowym i padaczką pourazową... Gdyby nie padający deszcz, mokre śliskie liście na drodze, być może nadal byłby zdrowym mężczyzną... Czasem zastanawiam się, jakby wyglądało jego życie, gdyby nie ten wypadek. Czy byłby szczęśliwy, spełniony, może miałby rodzinę, może to on byłby dla mnie wsparciem… Ale szybko wracam do rzeczywistości, w której to ja muszę się nim opiekować i walczyć o jego zdrowie. Wypadek zmienił nie tylko życie Łukasza, ale całej rodziny. Na początku lekarze nie dawali mu szans na przeżycie. Podobno z takimi obrażeniami nie mógł wyjść z tego cało... A jednak! Przeżył, a po wyjściu ze szpitala zaczęła się walka o jego powrót do zdrowia. Łukasz zaczął wtedy reagować na głosy, na dotyk. Ta walka trwa już 12 lat. Sama opiekuję się synem w domu. Czasami przychodzą do niego rehabilitanci w ramach NFZ, jednak to zdecydowania za mało. Dlatego co jakiś czas staram się zapewnić synowi wyjazd na prywatny turnus rehabilitacyjny. Udaje się to dzięki darczyńcom i sumie, którą odłożę ze swojej emerytury. Na turnusach Łukasz poddawany jest bardzo intensywnym i częstym zabiegom, ćwiczeniom polepszającym jego sprawność. Korzysta z wielu form terapii. Najlepsze efekty przynosi jednoczesna, kompleksowa terapia ruchowa, logopedyczna i hydroterapia. Zabiegi te są okupione ogromnym wysiłkiem, jednak to jedyna droga, aby stan jego zdrowia nie pogarszał się. Dzięki wyjazdom syn poczynił spore postępy. Kontaktuje się z nami za pomocą oczu, uśmiechu, gestów. Od dawna też nie jest żywiony przez rurkę, dalej ma jednak problemy z przełykaniem. Moim marzeniem jest, by moje dziecko było samodzielne. Nie wiem, czy ma ono szansę się spełnić. Wiem, że sprawność syna może się poprawić. Do tego potrzeba jednak kolejnych wyjazdów na turnusy. Niestety, sama nie jestem w stanie mu tego zapewnić... Dlatego to Wy jesteście ostatnią deską ratunku dla mojego dziecka. Bardzo proszę Was o pomoc! Wierzę, że będziecie z Łukaszem i pozwolicie mu walczyć o lepszą przyszłość! Danuta, mama Łukasza

6 686,00 zł ( 9,35% )
Brakuje: 64 804,00 zł
Ewelina Idźkowska
Pilne!
Ewelina Idźkowska , 33 lata

Mama dwójki dzieci i żona walczy o życie❗️POMÓŻ❗️

Mam na imię Ewelina. Mam 32 lata. Jestem żoną i mamą dwójki małych dzieci. W grudniu 2022 roku wyczułam guza w lewej piersi. Od tego momentu moje życie stało się walką. Dla dzieci, męża, najbliższych, dla siebie… Szereg badań i konsultacji lekarskich wykazały, że nowotwór jest złośliwy a wyczuwalne zgrubienie to przerzut do węzłów chłonnych. Niemal natychmiast rozpoczęłam leczenie. Przez pierwsze kilka miesięcy była to silna chemioterapia, która choć stopniowo zabijała wroga, skutecznie osłabiała także cały mój organizm. To były bardzo trudne chwile. Byłam mamą zaledwie 1.5 rocznej Dominiki i niespełna 4-letniego Bartusia. Całą sobą chciałam być przy nich i spędzać każdą wolną chwilę razem. Niestety czasem nie miałam siły, by podnieść się z łóżka.  W lipcu przeszłam operację. Następnie przez kolejne 5 tygodni zostałam poddana radioterapii. Po kolejnych miesiącach walki w końcu usłyszałam upragnione słowa – “leczenie zadziałało”. Chwilę później zderzyłam się jednak z brutalną rzeczywistością. W moim przypadku to nie oznacza końca.  Ze względu na wysoki stopień złośliwości i zaawansowania choroby jestem narażona na wznowę. Od stycznia tego roku wdrożyłam leczenie uzupełniające, które ma temu zapobiec. Przyjmuję dodatkowy lek poza refundacją, który zapobiega nawrotowi choroby. Przez pierwsze miesiące aż do tej pory leczenie opłacałam z własnych środków. Niestety, moje oszczędności się kurczą, a terapia, by była skuteczna musi trwać jeszcze przez co najmniej 2 lata. Całkowity koszt leczenia wyniesie więc około 200 tys. złotych.  Wspiera mnie rodzina i moi bliscy.  Mam dwójkę wspaniałych dzieci, z którymi chce być jak najdłużej, dlatego proszę, pomóż mi zawalczyć o życie! Zrobię wszystko, by pokonać raka. Jednak bez Twojej pomocy, to się nie uda! Proszę o wsparcie. Ewelina

19 886,00 zł ( 9,34% )
Brakuje: 192 880,00 zł