Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Daniel Sobczyk
Daniel Sobczyk , 14 lat

Wystarczy tak niewiele, by wspomóc życie w spektrum! Pomóż Danielowi!

Jestem mamą cudownego, silnego chłopaka w spektrum autyzmu. Niestety poza standardowymi problemami występującymi przy spektrum, walczymy też z takimi niedogodnościami jak dysleksja (dysortografia) czy objawy ADHD. Z racji tego życie zmusiło nas do działania w pewnych schematach, które ułatwiają życie i mnie, i Danielowi. Niestety, niedawno, zupełnie przypadkowo, pojawiło się podejrzenie nieuleczalnej choroby tkanki łącznej. I tu pojawił się problem, ponieważ takich chorób jest wiele i są to choroby genetyczne, a genów do diagnozy jest blisko 80! Ze względu na wady układu ruchu oraz nieprawidłowości w budowie klatki piersiowej musimy na tym etapie zdecydować o dwóch operacjach chirurgicznych – pierwsza dotyczy kostek, ponieważ ani rehabilitacja, ani wkładki nie przyniosą efektu przez defekt tkanki łącznej. Stopa po prostu wygina się w przeróżne strony. Podobnie jest z klatką piersiową (klatka piersiowa szewska), której operacja będzie polegać na wszczepienia na kilka lat specjalnej płytki za mostkiem w celu wypchnięcia. Operację kostek chirurg zalecił już teraz, klatki piersiowej za rok. A w międzyczasie oczekiwanie na wizytę u genetyka i badania genetyczne to minimum 2-3 lata! Na szczęście udało się znaleźć placówkę, która wykona badania, ale koszt to 5 000 złotych! Nie dysponuję taką kwotą. Cały nasz dochód idzie na codzienne potrzeby oraz wsparcie Daniela w edukacji i funkcjonowaniu w spektrum, do tego fizjoterapie, rehabilitacje… Dlatego postanowiłam poprosić o pomoc w uzbieraniu kwoty potrzebnej na badania. Każdy mały gest ma ogromne znaczenie, za który już teraz z całego serca dziękuję. Sylwia, mama ➡️ W świecie Daniela 

3 913,00 zł ( 73,55% )
Brakuje: 1 407,00 zł
Oliwier Jakubowski
Oliwier Jakubowski , 7 lat

Chłopiec, którego omal nie zniszczyła bakteria...

Nasz syn urodził się 23 Grudnia 2016 roku w 30. tygodniu ciąży. Był to dla nas najpiękniejszy prezent gwiazdkowy. Choć przyszedł na świat  przedwcześnie, jego stan zdrowia mimo obaw był dobry. Jako wcześniak musiał przez jakiś czas pozostać w szpitalu. 13 stycznia mając go na rękach, zauważyłam, że coś jest nie tak, jego oddech był płytki i przyspieszony. Zawołałam lekarza, który stwierdził, że jest wszytko w porządku, że takim maluszkom tak się zdarza. Niestety nasze szczęście nie trwało długo. 15 stycznia o 7 rano obudził nas telefon słowa, które usłyszeliśmy w słuchawce rozdarły nasze serca - "Stan syna jest krytyczny, proszę natychmiast przyjechać". W 23. dobie życia los dramatycznie się odmienił. Nigdy nie zapomnę jego widoku malutkiego, nieprzytomnego, z drgawkami. Niedługo po tym okazało się, że Oliwier zaraził się (został zarażony) bakterią szpitalną Citobscter Koseri, która spowodowała ogromne spustoszenie w organizmie, zapalenie mózgu, zapalenie opon mózgowych,  wodogłowie a co za tym idzie głęboka niepełnosprawność.  Byliśmy przerażeni, wtedy zaczęła się dramatyczna walka o jego życie. Po kilku dniach Oliwier został przewieziony do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie zaczęto heroiczną walkę, zmodyfikowano leki, wprowadzono go w śpiączkę farmakologiczną. Po ponad dwóch miesiącach lekarze rozłożyli ręce, poddali się,  jedyne co usłyszeliśmy to, żebyśmy się przygotowali na najgorsze, bo w niedługim czasie nasz syn odejdzie. Zarówno mój jak i męża świat legł w gruzach, wszystkie plany, marzenia się rozmyły. Postanowiliśmy zabrać go do domu, by ostatnie chwile spędził z nami. Była to najlepsza decyzja w życiu, chodź przeplatana strachem i rozpaczą. Nasz dzielny wojownik ma prawie 4 lata. Przeszedł 6 operacji wymiany zastawki komorowo - otrzewnej, dzięki której żyje, 2 operacje na przepuklinę, operację wycięcia guza w szczęce (łagodna zmiana), operację na biodro, w niedługim czasie czeka go kolejna operacja na drugie biodro. Następstwem choroby, którą spowodowała bakteria, jest uszkodzony wzrok, uszkodzony słuch, nie mówi, nie potrafi się samodzielnie poruszać, ma padaczkę lekooporną. Oliwierek wymaga bardzo długotrwałej kompleksowej rehabilitacji, systematycznych turnusów rehabilitacyjnych, zabiegów mikropolaryzacji mózgu. Każdego dnia budzimy się z nadzieją, że to dziś zobaczymy nowy gest, uśmiech, jakikolwiek postęp i magiczne słowo mamo, tato. Każdego dnia kochamy mocniej, walczymy, wierzymy - że to wszytko okaże się złym snem. Prosimy z całego serca, pomóż nam w walce o lepsze juto Oliwierka, bo bez Ciebie nie damy rady! Rodzice

115 753,00 zł ( 73,52% )
Brakuje: 41 673,00 zł
Stasiu Mentlewicz
Stasiu Mentlewicz , 3 latka

Marzymy tylko o jednym – samodzielności i sprawności naszego synka! Pomóż Stasiowi!

Nasz synek przyszedł na świat jako wcześniak. To niestety spowodowało całą masę problemów, z którymi mierzy się od pierwszych dni. Wierzymy jednak, że możemy zapewnić mu lepszą przyszłość! Prosimy o pomoc! Stasiu urodził się w 28. tygodniu ciąży. Ważył zaledwie 1340 g. Problemy zdawały się mnożyć… Krwotok dokomorowy (I stopnia), dysplazja oskrzelowo-płucna, niedokrwistość, nieprawidłowe wyniki badań układu moczowego, niewydolność oddechowa, naczyniaki krwionośne oraz retinopatia oczu. Tak bardzo się o niego baliśmy! Do dzisiaj mierzy się z konsekwencjami tych niezwykle trudnych początków. Staś zaczął siadać dopiero gdy miał półtora roczku, a raczkować mając dwa latka. Dziś synek ma dwa i pół roczku, a dalej nie potrafi chodzić. Staje przy meblach, ale jego stopy i biodra są bardzo słabe. Aby mieć szansę na lepsze jutro, nasz chłopiec wymaga stałej i intensywnej rehabilitacji. Stosujemy metodę Vojty i Bobath. Dwa razy w tygodniu synek pracuje ze specjalistą, do tego dochodzą codziennie ćwiczenia w domu. Niestety kończyny dolne naszego Stasia są bardzo słabe, przez co rokowania lekarzy, co do jego przyszłości są niepewne. Musimy poszerzyć diagnostykę syna. W czerwcu 2023 roku Stasiu przeszedł badanie okulistyczne, kontrolnie po przebytej retinopatii. Niestety, wzrok się pogorszył – wyszła nadwzroczność.  Miesiąc później odwiedziliśmy genetyka. Badania w ramach NFZ nie wykazały żadnych problemów. Natomiast lekarz zauważył, że u synka widoczne są cechy dysmorficzne: wygładzone małżowiny, uszy osadzone poniżej, asymetryczna czaszka i stopy końsko-szpotowe Ze względu na opóźniony rozwój i brak postępów u synka zalecono nam wykonanie badania genetycznego WES TRIO, które nie jest refundowane. Jego cena to kilkanaście tysięcy złotych! Dlatego bardzo prosimy o pomoc w opłaceniu badań! Ze względu na potrzebę stałej opieki nad synkiem, jedno z nas nie pracuje. Z tego powodu nie jesteśmy w stanie finansowo sprostać wszystkim potrzebom syna. Z całego serca prosimy Państwa o wsparcie, które umożliwi nam kontynuowanie walki o Stasia. Tylko z Państwa pomocą ziści się nasze marzenie o jego samodzielności i sprawności. Nawet najmniejszy gest ma dla nas ogromne znaczenie. Dziękujemy!  Rodzice Stasia

8 995,00 zł ( 73,51% )
Brakuje: 3 240,00 zł
Teresa Chodara-Ważna
Pilne!
Teresa Chodara-Ważna , 65 lat

❗️DRAMATYCZNIE PILNA ZBIÓRKA❗️Musimy uratować życie Teresy!

KRYTYCZNIE PILNE❗️Kilkadziesiąt godzin, by ratować życie ukochanej żony, mamy i babci! Już w poniedziałek, 8 stycznia, Teresa musi znaleźć się na operacyjnym stole. Guz mózgu, glejak IV stopnia jest niczym tykająca bomba! To ostatnia szansa - nikt inny nie chce podjąć się operacji, a każda godzina działa na niekorzyść Teresy... Prosimy o pomoc, nie ma czasu do stracenia! Choroba pojawiła się z dnia na dzień. Gdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedział nam, że znajdziemy się w takiej sytuacji, że mama w jednej chwili stanie się śmiertelnie chora, że będziemy robić tę zbiórkę - nigdy byśmy w to nie uwierzyli... Święta były przełomem. Mama w grudniu miała drobne problemy z pamięcią, ale kiedy zapomniała o tym, że jest Boże Narodzenie i nic nie przygotowała, wiedzieliśmy, że coś jest nie tak... Pojechaliśmy na SOR, jednak w najgorszych koszmarach, nie sądziliśmy, że czeka nas taki straszny scenariusz. Podczas rozmowy z lekarzem mama nie mogła sobie przypomnieć, jaki jest dzień tygodnia, rozmowa się urywała. Mama chwilami nie kontaktowała... Lekarz zrobił tomograf, mieliśmy wrócić za 3 godziny, kiedy będzie opisany wynik. Nie zdążyliśmy, telefon zadzwonił szybciej. Powiedziano nam, że musimy spakować mamie torbę, bo zabierają ją natychmiast karetką do innego szpitala - w głowie znaleziono guz! Rezonans, wykonany 26 grudnia, wykazał, że jest to glejak IV stopnia... To jeden z najbardziej niebezpiecznych, agresywnych nowotworów mózgu! To było najgorsze, co mogliśmy usłyszeć... Boże Narodzenie zmieniło się w koszmar. Szpital, leczenie, co dalej...? Ogromnym szokiem i rozpaczą były dla nas dalsze wieści... Nikt nie dawał szansy na życie! Okazało się, że guza nie da się wyciąć, że jest nieoperacyjny, bo istnieje duże ryzyko naruszenia funkcji życiowych i tego, że mama będzie rośliną... Medycyna okazała się bezradna. Nasza mama - jeszcze do niedawna krzątająca się po domu, radośnie gawędząca z naszym tatą, zakochana w swoim jedynym wnuku - stała się umierająca. Powiedziano, że jedyne, co można zrobić, to spróbować obkurczyć guz chemią, co kupi mamie może maksymalnie 3 miesiące życia. Nowy Rok przyjęliśmy płaczem na szpitalnym korytarzu. Wiedzieliśmy jednak, że nie poddamy się w walce o życie mamy... Tylko jeden szpital chce zoperować mamę i dać jej szansę - w klinice w Kluczborku pacjentów z najcięższymi przypadkami guzów mózgu operuje operuje wybitny neurochirurg, doktor Libionka! Chce podjąć się próby operacji mamy i dać jej szansę na życie. Niestety - operacja musi się odbyć jak najszybciej, bo stan mamy się pogorszył, leży podłączona do aparatury... Operacja jest bardzo kosztowna, a czasu jest dramatycznie mało - godziny! Liczy się każda wpłata, która da nam możliwość operacji, a mamie szansę na ratunek. Została nam tylko nadzieja na piękne chwile, na radość, na życie. Liczymy na Was! Mówią, że po deszczu jest słońce i tym razem tez tak na pewno będzie. Bardzo prosimy o pomoc. Wszystkiego dobrego dla Was. Rodzina Teresy

156 093,00 zł ( 73,36% )
Brakuje: 56 673,00 zł
Michał Rygielski
Michał Rygielski , 4 latka

Przez chorobę Michał przestał się rozwijać! Dzięki Waszej pomocy może się to zmienić!

Michałek jest bardzo wesołym dzieckiem i naszym skarbem. Do pierwszego roku życia rozwijał się prawidłowo. Niestety, sytuacja zaczęła się zmieniać po infekcji górnych dróg oddechowych oraz przebytej ospie. U naszego synka nastąpił ogromny regres rozwoju… Michaś przestał mówić, reagować na własne imię oraz na osoby w jego najbliższym otoczeniu. Nie utrzymywał kontaktu wzrokowego. Nie przesypiał nocy. Często płakał i krzyczał. Jego stan pogarszał się po każdej przebytej infekcji. Byliśmy przerażeni! Jako rodzice staraliśmy się zrobić wszystko, żeby dowiedzieć się, co dolega naszemu synowi! Po pobycie w szpitalu stwierdzono u Michasia zaburzenia ze spektrum autyzmu.  Szukaliśmy jednak dalej. Po wykonaniu szeregu specjalistycznych badań i konsultacji z wieloma specjalistami otrzymaliśmy diagnozę autoimmunologicznego pediatrycznego zespołu zaburzeń oraz autoimmunologicznego zapalenia mózgu (Zespół PANDAS).  W przypadku tej choroby przeciwciała atakują komórki mózgu, które są odpowiedzialne między innymi za zachowanie, emocje, motorykę. Choroba znacznie opóźnia rozwój naszego synka. Michał nie mówi, ma napady agresji, nie skupia uwagi. Ma spięcie mięśni, przez co chodzi na palcach i odczuwa ból.  Zalecono nam kosztowne leczenie immunoglobulinami. Dzięki niemu stan zapalny mózgu znacznie się zmniejszy. To w połączeniu z rehabilitacją pozwoli na dalszy rozwój naszego synka. Zrobimy wszystko, żeby dać mu taką szansę! Koszty leczenia są ogromne. Dlatego potrzebujemy Waszego wsparcia w zebraniu środków. Będziemy wdzięczni za każdą pomoc! Proszę, sprawmy, żeby przyszłość Michała była lepsza! Rodzice Szacunkowa kwota zbiórki

100 660,00 zł ( 73,34% )
Brakuje: 36 575,00 zł
Jakub Łukasik
Jakub Łukasik , 13 lat

Zdiagnozowany dzień przed porodem - zbieramy na leczenie Kuby!

O chorobie Kubusia dowiedzieliśmy się dzień przed porodem. Cała ciąża przebiegała wzorowo, więc tym bardziej wynik badani USG był dla nas szokiem.  Synek, gdy się urodził, dostał aż 9 punktów w skali Apgar. Jeden punkt stracił jedynie przez kolor skóry, jednak właśnie ze względu na wykrytą chorobę został natychmiast przewieziony do innego szpitala, w którym na badaniach i leczeniu spędził cały miesiąc. Kubuś zmaga się z wrodzoną wadą ośrodkowego układu nerwowego. Jest to zespół Dandy-Walker. Stała rehabilitacja, którą przechodzi od urodzenia, umożliwiła mu samodzielne poruszanie się na krótkich trasach za pomocą balkonika, niestety do pokonywania dalszych tras Kuba potrzebuje wózka inwalidzkiego.  Dodatkowo niezbędne są ortezy na nóżki. Do tego dochodzą koszty drogich witamin (ok. 2.500 zł miesięcznie), rehabilitacji (prawie 1.500 zł), wizyt u neurologa i osteopaty (ok. 1.000 zł), dojazdów. To wszystko znacznie przerasta nasz domowy budżet, a chcemy zapewnić synkowi jak najlepsze leczenie, by był jak najbardziej samodzielny w przyszłości. Nasz synek jest pod stałą kontrolą poradni neurologicznej, okulistycznej i ortopedycznej. Dodatkowo ma stałe prywatne wizyty lekarskie. Gdy mój mąż pracuje, by utrzymać rodzinę, ja staram się logistycznie ogarnąć zajęcia szkolne syna, rehabilitację i kolejne wizyty u specjalistów.  Przy obecnych cenach, ciężko, a nawet wręcz niemożliwe jest zapewnienie odpowiedniej opieki i rehabilitacji dla dziecka, dlatego bardzo prosimy Cię o pomoc. Rodzice Kuby

39 015,00 zł ( 73,34% )
Brakuje: 14 177,00 zł
Kacper i Kuba Waszkowscy
Kacper i Kuba Waszkowscy , 13 lat

Walka braci trwa – Kacper i Kuba potrzebują Twojej pomocy❗️

Dzięki Waszej pomocy możliwe stało się rozpoczęcie kompleksowej diagnostyki! Niestety, do tej pory nie udało się znaleźć przyczyn przykurczy i zaburzeń pracy mięśni synków... Dlatego znów potrzebujemy wsparcia! Nasza historia: Chciałabym, żeby lubili swoje życie. Żeby nie bali się rozwijać, spełniać swoich marzeń. Chciałabym, żeby żyli jak inne dzieci. Ale co mogę zrobić, kiedy spokojnie chłopcy czują się tylko z zaciśniętymi powiekami, a świat, który powinien ciekawić – przeraża? Wtedy mogę albo rozpaczać, albo pełna mobilizacji szukać rozwiązań. Nowych terapii, badań... Sen z powiek spędzają mi nie tylko autyzm i zespół Aspergera, z nimi nauczyliśmy się już żyć. Codzienne funkcjonowanie Kuby i Kacpra utrudnia zaburzenie pracy mięśni i bolesne przykurcze. I chociaż walczymy z nimi na wszelkie możliwe sposoby, nie wygramy, dopóki nie poznamy ich przyczyny.  Nieprzyjemne dolegliwości – krwotoki z nosa i drętwienie kończyn, każdego dnia utrudniają chłopcom radość życia. Zamiast tego jest niepewność i lęk. Rozpoczęliśmy kompleksową diagnostykę dzięki poprzedniej zbiórce, ale okazało się, że to nie wystarczy. A przez to, że nie znamy przyczyny tych dolegliwości, nie możemy wdrożyć odpowiedniego leczenia! Wciąż szukamy odpowiedzi i wszelkich sposobów, by pomóc Kacprowi i Kubie. Ale koszty powoli nas przytłaczają... Potrzebne jest ciągłe wsparcie. Chcemy w końcu rozpocząć właściwą diagnostykę, znaleźć terapie dla chłopców i zapewnić im wszystko, czego potrzebują. Bez Waszej pomocy sobie nie poradzimy. Bez leczenia będę musiała patrzeć, jak moje serduszka się męczą. Dlatego proszę, pomóżcie nam odzyskać radość i spokój synków. Nie poddamy się i zrobimy wszystko, żeby dostali leczenie, jakiego potrzebują. Mamy nadzieję, że dzięki Wam kiedyś będziemy mogli powiedzieć – UDAŁO SIĘ! Już tylko będzie lepiej! Rodzice

12 482,00 zł ( 73,32% )
Brakuje: 4 540,00 zł
Sylwester Grzywacz
Sylwester Grzywacz , 48 lat

Tragiczny wypadek kierowcy TIRa! Pomagamy Sylwestrowi!

Sylwek jest zawodowym kierowcą ciężarówki. Często jeździ za granicę. Właśnie podczas jednego z wyjazdów w Niemczech zasłabł za kierownicą - prawdopodobnie przez zapalenie płuc. Skutki wypadku były dramatyczne… Maska wielotonowej maszyny wyglądała po wypadku jak miazga. To cud, że Sylwek przeżył. Walka jednak trwa... Wypadek był bardzo poważny w skutkach. Po Sylwka przyleciał helikopter medyczny i przetransportował go do kliniki w Hannover, gdzie natychmiast miał kilka operacji: na głowę, biodro, dwie na kolano. Spędził tam 1,5 miesiąca, po czym wrócił do domu, do Polski. Wciąż jednak trwa walka o jego zdrowie… Sylwek mieszkał sam, nie miał swojej rodziny, dlatego teraz na moje zaproszenie przebywa u mnie w domu. Nie wyobrażam sobie, by mogłyby być sam w najtrudniejszych chwilach swojego życia. Nie ma się kto nim zająć, a sam nie jest w stanie przygotować sobie nawet posiłku. Będzie tu, dopóki nie stanie na nogi. Bardzo chce odzyskać sprawność, samodzielność. Chce wrócić do pracy. Ma samozaparcie i chęci, jednak brakuje środków... Niezbędna jest rehabilitacja, bardzo pilna. Tu zaczyna się problem, ponieważ pierwszy dostępny termin na NFZ jest dopiero za kilka miesięcy, a do tego czasu Sylwek straci szansę na pełną sprawność! Musimy działać natychmiast! Pakiet zabiegów, których kuzyn wymaga, jest bardzo kosztowny, a bardzo zależy nam na czasie. Teraz Sylwek przebywa na zwolnieniu lekarskim, a ZUS do tej pory nie wypłacił świadczeń. Kuzyn pozostaje bez środków do życia, nie mówiąc już o rehabilitacji… Bardzo Was proszę, w imieniu swoim i Sylwka - pomóżcie mu stanąć na nogi. Każdy dzień jest ważny, dlatego z całego serca dziękujemy za każdą złotówkę, każde udostępnienie. Wierzymy, że przyszłość będzie dobra! Agata, kuzynka Sylwka

18 082,00 zł ( 73,31% )
Brakuje: 6 582,00 zł
Kamila Sikora
13 dni do końca
Kamila Sikora , 40 lat

Kamila musi wrócić do dzieci, ukochanego i do najbliższych - POMÓŻ❗️

Początek czerwca 2022 roku był dla nas jak strzał prosto w serce. Dostaliśmy wiadomość, że Kamila jest w ciężkim stanie, w szpitalu. W domu znalazła ją córka. Jej mama leżała nieprzytomna na podłodze, bez oznak życia, nie wiemy jak długo…  Wiadomość, że Kamila miała udar i walczy o życie był szokiem dla każdego z nas. Nie mogliśmy uwierzyć w to, że do tej pory żywiołowa, energiczna, chętna do pomocy każdemu i empatyczna osoba prawie od nas odeszła…  Słowa lekarzy brzmiały jak wyrocznia; rozległy udar i nikłe szanse na odzyskanie pełnej sprawności. Na początku nie wiedzieliśmy nawet, czy kiedykolwiek się obudzi! To było przerażające!  Pomimo tego rodzina i najbliżsi, a przede wszystkim Kami, podjęliśmy walkę i trudną rehabilitację. Na początku odbyła się czteromiesięczna w ramach rehabilitacji w specjalnym ośrodku.  Rozłąka z dziećmi (córką 14 i synem 10 lat) oraz bliskimi. Łzy, tęsknota, smutek to uczucia, które nam towarzyszyły, ale również nadzieja, gdyż tydzień po tygodniu małymi kroczkami widać było poprawę.  W czasie tego pobytu w ośrodku rehabilitacyjnym lekarze specjaliści i fizjoterapeuci odzyskali część sprawności i funkcji Kami. Później rozpoczął się domowy etap rehabilitacji. Własnymi środkami i siłami próbujemy ją usprawnić.  Udar spowodował paraliż prawej połowy ciała. Wszyscy specjaliści są zgodni — pilne działanie może przynieść rezultaty. NIE MOŻEMY CZEKAĆ! Spastyka powoduje ból, a także uniemożliwia lub utrudnia wykonywanie wszystkich codziennych czynności, w tym także opiekę nad małoletnimi dziećmi, o czym marzy Kamila. Widok cierpiącej Kamilki ściska za gardło.  Jej skrytym marzeniem było zostać ratownikiem medycznym. Wtedy dzieliły nas jedynie obawy, Kamila prędzej czy później podjęłaby się realizacji. Nie zdążyła.  Wtedy nie zdążyła, dzisiaj ma jeszcze szansę w czas wywalczyć swoje zdrowie. Chciałybyśmy, żeby wróciła w pełni sprawności, która umożliwi jej samodzielne funkcjonowanie. Widzimy, że Kamila wszystko rozumie, czuje, chce! Brakuje tylko środków na dalszą rehabilitację.  Prosimy! Symboliczne wsparcie lub przekazanie 1,5% podatku pomoże nam w zorganizowaniu niezbędnego leczenia!  Najbliżsi

24 523,00 zł ( 73,17% )
Brakuje: 8 988,00 zł