Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Szymon Bochar
Pilne!
Szymon Bochar , 17 lat

Ratuj młode życie! Prosimy o wsparcie dla Szymona!

Młody, ambitny, z wielkimi planami na przyszłość Szymon właśnie stanął w szranki ze śmiercią. To okrutne, patrzeć, jak cierpi twoje własne dziecko. Jak odkłada wszystko, co dla niego ważne, na bok i zbiera siły do walki, z przeciwnikiem, przed którym drżą najsilniejsi… Z serca proszę o pomoc, bo choć wygrana jest w zasięgu ręki, sami nie damy rady… W maju, życie mojego syna zaczęło gasnąć. Pojawiła się gorączka, zmęczenie, kaszel i zadyszka – nic, co mogłoby zwiastować tragedię. Pierwsza diagnoza – zapalenie płuc. Wdrożono leczenie, jednak bez efektów. Po kolejnych badaniach koszmar: ONKOLOGIA. Po dokładnie dwóch tygodniach usłyszeliśmy diagnozę, pod której ciężarem do dziś uginają nam się nogi: chłoniak Hodkinga, w trzecim stopniu zaawansowania! W żyłach Szymka zaczęła płynąć chemioterapia – trucizna ratująca życie. Dopiero ona powstrzymała utrzymującą się przez miesiąc gorączkę. Lekarze przewidzieli długą i wyczerpującą drogę: 9 wlewów chemii, a następnie naświetlania. Bardzo się boję. W mojej głowie krążą najczarniejsze myśli: Czy to wystarczy? Czy uda nam się wygrać tę wojnę? Na szczęście, organizm Szymona dobrze reaguje na leczenie, a objawy stopniowo ustępują. Staram się być dobrej myśli, jednak wiem, że walczymy z bardzo podstępnym przeciwnikiem. Musimy być gotowi na komplikacje i powikłania po chemio- i radioterapii.  Szymon marzy o powrocie do normalności, o kontynuowaniu nauki, która na chwilę musiała zejść na dalszy plan. Jednak ze względu na osłabioną odporność, powrót placówki jest teraz niemożliwy. Dlatego, oprócz środków na leczenie i rehabilitację, proszę o wsparcie w zakupie laptopa, który pozwoliłby mu uczyć się zdalnie. To dla niego szansa, by mimo choroby i długich miesięcy spędzonych na leczeniu, nie tracić kontaktu z nauką i rówieśnikami. Z serca proszę o wsparcie, które pomoże mojemu synowi wyrwać się z objęć nowotworu. Oprócz rozpaczy mamy coś znacznie ważniejszego – nadzieję, która daje nam siły, by każdego dnia stawać do tej walki od nowa. Będę wdzięczna za każdą złotówkę. mama Szymona

23 997,00 zł ( 75,19% )
Brakuje: 7 918,00 zł
Tymon i Diana Prusek
Tymon i Diana Prusek , 2 latka

PILNE! Tymuś może w każdej chwili odejść! Siostra też potrzebuje pomocy!

Pewnie czytacie setki podobnych historii. Kolejna samotna matka walczy o życie swojego dziecka… Zbiera na leczenie… Szczególnie tu, na Siepomaga takich zbiórek jak moja jest mnóstwo. Jestem kolejną matką, samotnie wychowującą dwójkę małych dzieci, z których jedno jest bardzo chore i potrzebuje pomocy, by przeżyć.  Jednego dnia miałam wszystko: kochającego narzeczonego, cudowną córeczkę, kolejne dziecko w drodze, zaplanowany ślub. Gdy dowiedziałam się, że Tymek może urodzić się chory, mój narzeczony poprosił o zwrot pierścionka i zostawił samą. Dziś nie mam już nawet siły płakać. Mam 30 lat i przeszłam stan przedzawałowy. Leczę się psychiatrycznie, ale nie poddaję. Taki już los kobiety… muszę być silna – dla moich dzieci, dla mojego Tymusia. W przeciągu pierwszych 9 miesięcy życia Tymka walczyliśmy z: zapaleniem nerek, przewlekłym zapaleniem płuc, zapaleniem wątroby, kolejne problemy dochodziły. Ta lista się nie kończy… Kilka razy w miesiącu, w środku nocy ze snu wyrywa mnie buczenie maszyn, do których podłączony jest mój synek. Saturacja Tymka potrafi osiągnąć 82% i spadać. 71% to pewne niedotlenienie mózgu – skutki są nieodwracalne. Karetka, szpital, ratowanie mojego synka. Na to wszystko patrzy moja córeczka, która też jest chora - cierpi na hipotonię. Tymek nie ma odporności, ma stwierdzony refluks przełykowo-żołądkowy, podejrzenie mukowiscydozy, nie siedzi, ma problemy z przełykaniem, jego ciało jest wiatko, a gdy dotknie się palcem delikatnie jego policzka zaczyna się dusić. Mimo to mój synek jest zawsze uśmiechnięty i prawie w ogóle nie płacze! Nagłe ataki duszności powodują, że Tymek dostaje drgawek, sinieje, przestaje oddychać… To jest straszne - widzieć, jak Twój syn gaśnie i nic nie móc z tym zrobić. Leki na astmę, które przepisali nam lekarze – nie działają. Trafiamy kolejny i kolejny raz do szpitala. Medycy próbują unormować oddech mojego synka. I tak w kółko.  Nasza codzienność to rehabilitacja rozwojowa oraz oddechowa, leki, drenaże limfatyczne oskrzeli, specjalistyczne badania, które w większości musimy wykonywać w trybie pilnym, sprzęt medyczny...  Żeby Tymek mógł żyć, potrzebujemy specjalistycznego sprzętu: koncentratora tlenu, kamizelki oscylacyjnej i pulsoksymetru dla niemowląt, rehabilitacji, leków… te rzeczy nie są refundowane. To dopiero początek naszej drogi w leczeniu Tymka. Czekamy na potwierdzenie Mukowiscydozy… Przed nami kolejne prywatne badania genetyczne... Poznaj historię Diany: Córka jest wcześniakiem. Od urodzenia nie wyrażała potrzeb – nie płakała, gdy była głodna. Miała znikomy odruch ssania, od urodzenia wiotka. Urodziła się z prawą nóżką skierowaną do środka. Byłam u kilku ortopedów, ale wszyscy zgodnie stwierdzili, że wada zniweluje się z okresem wzrostu. Tak się niestety nie stało.  Dziś ma 5 lat i koślawość kolan. Stopy są skierowane do środka. Dalej walczymy o to, by skorygować stópki i kolanka. Rehabilitacja przynosi efekty, ale niestety jest kosztowna. Diagnozuję też córkę u psychiatry pod kątem ADHD oraz spektrum autyzmu. Córka ma wybiórczość pokarmową, zaburzenia sensoryczne. Potrzebuje wielu godzin terapii sensorycznej, stałych wizyt u psychologa, psychiatry, logopedy, a to wszystko generuję ogromne koszta.  Córcia jest bardzo nadpobudliwa. W ataku złości czy stresu objawia autoagresję i agresję – gryzie, szczypie, bije, uderza głową w podłogę. Czasami potrafi podejść do mnie z nożyczkami i mówić, że mnie potnie. Schowałam wszystkie ostre rzeczy, którymi może zrobić krzywdę sobie i innym.  W sierpniu miała pobrane próbki w UCK w Gdańsku pod kątem Miopatii Nemailnowej. Na marzec mamy termin, by zakwalifikować córkę do badań pod kątem dziecięcego reumatoidalnego zapalenia stawów. Nie mam już za co tego wszystkiego opłacić, by dokończyć diagnostykę. Wszystko zaczęło przerastać mnie finansowo. Błagam o pomoc! Pomóżcie mi uratować mojego syna i córeczkę! Sama sobie nie poradzę...  Kinga - mama Tymka i Diany ➤ FACEBOOK Tymka i Diany ➤ INSTAGRAM Tymka i Diany ➤ LICYTACJE dla Tymka i Diany ➤ TikTok ➤ TELEWIZJA GRUDZIĄDZ ➤ KWIDZYN - NASZE MIASTO Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

257 005,00 zł ( 75,16% )
Brakuje: 84 894,00 zł
Antoś Janas
Pilne!
5 dni do końca
Antoś Janas , 6 lat

Ratujemy 6-letniego Antosia❗️Potrzebna PILNA pomoc❗️

To jak ziszczenie naszych największych koszmarów, z których nie można się obudzić. Jak się z tym wszystkim zmierzyć po raz trzeci? Jak wytłumaczyć 5-latkowi, że ten koszmar wrócił, a on po raz kolejny wróci na oddział szpitalny? Na kolejne niezliczone worki chemii, kroplówki, naświetlania, skutki uboczne, badania, których tak bardzo nie znosi? Nasz synek ma zaledwie 5-lat, a stoczył już długotrwałą i niezwykle wyczerpującą walkę z chorobą. Pierwszy raz diagnozę o złośliwym nowotworze mózgu usłyszeliśmy we wrześniu 2020 roku. Antoś przeszedł wtedy operację usunięcia guza oraz 22 cykle chemioterapii.  Niestety nastąpiła wznowa choroby. Kolejną operację przeszedł 23 czerwca 2022 roku wraz z ponownym leczeniem, 8 długich kursów chemioterapią w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach oraz pilny wyjazd do kliniki w Essen-Niemczech na 30 trudnych naświetlań z codziennym usypianiem. Dodatkowo w wyniku powikłań Antoś potrzebował i wciąż potrzebuje stałej rehabilitacji ruchowej i opieki neurologopedycznej.  Po roku nadszedł dzień kontroli – rezonans Antosia. Dzień nerwów i stresu. Staraliśmy się jednak podjeść do tego, jak do rutyny – minął kolejny rok, musimy tylko się upewnić, że wszystko jest w porządku. Wszystko prysło, gdy zobaczyliśmy wbity w ziemię wzrok pani doktor. “W odcinku szyjnym Antosia pojawiła się mała kropka, musimy sprawdzić, co to jest”. Niestety, kolejny dzień przyniósł kolejny nóż w nasze serca – odcinek piersiowy też świeci. Tysiąc pytań, jak, czemu i dlaczego kłębiły się w naszych myślach. To niemożliwe – myślałam.  Mała iskierka tli się w nas jeszcze aż do konsultacji z kliniką w Essen. Mamy nadzieję, że choć Polscy lekarze nie mają złudzeń, usłyszymy, że to jakiś błąd, pomyłka… Wizytę mamy wyznaczoną na 7 marca. Czujemy, że zaczynamy toczyć walkę po raz trzeci. Niestety, tym razem walczymy również z czasem. Nie mamy go za dużo, bo każdy dzień zwłoki działa na niekorzyść naszego synka, każdy dzień może narobić jeszcze większe spustoszenie w jego małym organizmie. Tylko za GRANICĄ Antoś ma szansę – szansę na ŻYCIE, bo tam są dostępne protokoły leczenia, które dają największą nadzieję. Ale to wiąże się z ogromnymi kosztami. Choć jest jeszcze małym chłopcem, Antoś wie już aż za dobrze, z jakim bólem i cierpieniem będzie musiał się mierzyć. Jak mu przekazać, że dziś nie pójdzie do przedszkola, nie będzie się mógł bawić z nowymi kolegami i koleżankami, których poznał zalewie we wrześniu ubiegłego roku? Jak powiedzieć, że jego największe marzenie, żeby zobaczyć orki w ZOO we Francji, które tak planował zobaczyć od roku, musi zamienić na łóżko szpitalne i kolejne miesiące cierpienia? Wiemy, że gdy nadejdzie chwila pakowania walizki, pojawią się pytania, których tak bardzo się boimy: "Czy znowu wypadną mi moje włosy? Czy znowu będzie tak bardzo bolało?” Być może ktoś z nas powiedziałby: “To tylko włosy – odrosną”, ale dla Antosia to symbol choroby i ogromnego cierpienia.  Dla nas rodziców to walka z samym sobą, żeby jak najgłębiej ukryć, swój strach, płacz, przerażenie, bezradność, złość, bezsilność… Tak wiele emocji w nas siedzi, zrozumie je tylko rodzic walczący o życie dziecka… Nie chcemy ich pokazywać na zewnątrz, by Antoś czuł się bezpiecznie. To nie pierwsza bitwa, nie druga, a trzecia już wojna, z którą będzie się musiał zmierzyć na śmierć i życie. Znów przyjdzie płacz, cierpienie, strach i tęsknota za tatą, młodszym bratem i rodziną, z którą nie będzie mógł się widywać podczas leczenia. My – rodzice Antosia nie prosimy Was o pomoc, my o nią BŁAGAMY. Błagamy o to, by dar, jakim jest życie Antosia, nie zostało przekreślone z powodu braku pieniędzy i braku możliwości systemu. Bez Was nie damy rady, ale z pomocą każdej osoby wszystko jest możliwe. Nie zostawiajcie nas z tym samych. Prosimy… Rodzice Antosia ➡️ Licytacje – Wykopmy nowotwór z główki Antosia [FACEBOOK]

1 127 110,00 zł ( 75,14% )
Brakuje: 372 890,00 zł
Wiktoria Budzyńska
Wiktoria Budzyńska , 21 lat

Wiktorii łamią się zęby... Zatrzymaj jej ból!

Mam na imię Beata. Jestem ciocią Wiktorii, która jest osobą niepełnosprawną. Moja siostrzenica ma ogromny problem z zębami. Jakiś czas temu nagle zaczęły się łamać, powodując ogromny ból i trudności w funkcjonowaniu. Proszę, pomóż Wiktorii, ona nie poradzi sobie sama… Wiktoria ma zdiagnozowaną niepełnosprawność intelektualną i ruchową oraz mutyzm wybiórczy. Od dziecka cierpi na padaczkę lekooporną. Przez obecność stanu zapalnego w jamie ustnej, ostatnio ataki bardzo się nasiliły... Moją chrześniaczkę czeka z tego powodu dłuższy pobyt w szpitalu. Problemy z zębami wpłynęły też na kłopoty z przyjmowaniem posiłków... Moja droga siostrzenica jest już dorosła, ma 20 lat. Niestety dalej nie jest samodzielna. Kiedy okazało się, że od wieloletniego przyjmowania leków, wypadają jej zęby, zaczęła się walka o ich uratowanie. Wiktoria przechodziła zabiegi pod narkozą… Niestety, na nic się to zdało. Konieczne jest usunięcie wszystkich zębów i zastąpienie ich implantami. W przypadku Wiktorii nie wchodzi w grę zwykła proteza. Nie byłaby w stanie poradzić sobie z jej użytkowaniem i pielęgnacją. Po wielu trudnych chwilach pojawia się jednak nadzieja. Znalazł się specjalista, który podejmie się leczenia Wiktorii. Da jej życie bez bólu i zapewni uśmiech, na jaki zasługuje 20-letnia młoda kobieta. Tak bardzo tego dla niej pragnę! Koszty leczenia są jednak ogromne i przekraczają możliwości finansowe naszej rodziny. Liczy się też czas, po usunięciu zębów należy jak najszybciej założyć implanty. Dlatego z całych sił błagam Was o pomoc! Wiktoria już tak wiele wycierpiała… Beata, ciocia

119 773,00 zł ( 75,05% )
Brakuje: 39 802,00 zł
Pola Pietras
Pilne!
Pola Pietras , 8 lat

POMOCY❗️7-letnia Pola walczy z GUZEM MÓZGU❗️

Pola to nasz promyczek. Zawsze uśmiechnięta, pełna życia i pasji 7-latka. Uwielbia jeździć konno, na rolkach, kocha zwierzęta i marzy, by zostać cukiernikiem. Kocha życie. Życie, które kilka tygodni temu tak brutalnie chciał odebrać jej los. Brzmi to niewiarygodnie. Wciąż nam samym trudno to pojąć, ale Pola jest chora. Śmiertelnie chora. Zdiagnozowano u niej guza mózgu, który rozrósł się już do wielkości kurzego jaja. Nie wiemy, kiedy się pojawił. Nie wiemy, jak długo to trwa. Nie było niepokojących objawów, żadnych znaków, które mogłyby sugerować, że coś jest nie tak.  Na kilka dni przed tym, jak trafiliśmy do szpitala pojawiły się silne bóle głowy. Początkowo chwila odpoczynku i drzemka w ciągu dnia pomagały Poli. Myślałam, że jest zmęczona lub bierze ją jakiś wirus. Niestety z dnia na dzień było gorzej. Ból nie ustępował. Był tak silny, że wywoływał u niej płacz, rozdrażnienie, uniemożliwiał przemieszczanie się. Wtedy poczułam, że dzieje się coś o wiele poważniejszego. Zabrałam Polę na prywatną konsultację z neurologiem. Niestety, tam usłyszałyśmy, że to normalne, że od czasu do czasu kogoś boli głowa. Mieliśmy obserwować córeczkę i wrócić po miesiącu, jeśli objawy wciąż będą się utrzymywały.  Ale na drugi dzień stan Poli drastycznie się pogarszał – córeczka wręcz przelewała nam się przez ręce. Pojechaliśmy na SOR, mając nadzieję, że tam nam pomogą.  Nie myliśmy się. Pediatra po krótkiej konsultacji natychmiast skierował nas na rezonans. I wtedy, całkiem nieświadomi, z czym przyjechaliśmy usłyszeliśmy słowa, które nie chce usłyszeć żaden rodzic – “Przykro nam, ale znaleźliśmy u Państwa córeczki guza mózgu”. Diagnoza niemal ścięła nas z nóg – DUŻY GUZ MÓZGU i to w głowie naszej Polci! Tak duży, że na zdjęciu zajmuje prawie połowę jej główki.  Badania wykazały, że guz powoduje wzrost ciśnienia wewnątrzczaszkowego. Narastające bóle głowy i podwójne widzenie były tego objawem. Ciśnienie było na tyle wysokie, że stanowiło realne zagrożenie jej życia. Usłyszeliśmy, że gdybyśmy faktycznie poczekali jeszcze kilka dni, czy tygodni, Poli mogłoby już z nami nie być…  Ostatni dzień szkoły przyniósł nam ulgę, gdyż operacja odbarczenia uratowała jej życie i dała nam czas na dalsze kroki w leczeniu. Naszą nadzieją jest specjalistyczny ośrodek w Tübingen, gdzie możliwa jest operacja i dalsze leczenie Poli. Wiemy, że każdy kolejny dzień jest na wagę złota. Niestety, leczenie za granicą wiąże się z ogromnymi kosztami, które przekraczają nasze możliwości, dlatego musimy prosić Was o pomoc. Pola jest cudowną dziewczynką. Jej siła i determinacja w walce z chorobą zasługują na pełne wsparcie. Żaden gest nie jest zbyt mały, a każda wpłata przyczyni się do walki o jej życie. Dołączcie do naszej zbiórki i pomóżcie uratować naszą córeczkę. Wasza pomoc jest bezcenna! Aleksandra i Arkadiusz, rodzice Poli ➡️ Świat Poli: Razem w Walce o Zdrowie [Facebook]

749 394,00 zł ( 74,93% )
Brakuje: 250 606,00 zł
Michał Gdaniec
Michał Gdaniec , 42 lata

Ratował życie innym. Teraz walczy o własne❗️Pomóż Michałowi wrócić do służby❗️

Michała zawsze podziwiałam za odwagę i odpowiedzialność. Ratował życie innym, nie zważając na swoje. Za to też go pokochałam. Opiekuńczość biła od niego na każdym kroku. 20 września skończył 40 lat. Nasze życie zawaliło się 6 dni później.  Z chwili na chwilę nie mógł zaczerpnąć powietrza. Byłam przerażona. Widziałam, że się dusi. Natychmiast wezwałam pomoc. Michał trafił do szpitala z powodu ostrego obustronnego zapalenia płuc! W ciągu zaledwie kilku godzin spowodowało ono całkowitą niewydolność oddechową zagrażającą życiu! Tego dnia, wieczorem, został przekazany na oddział intensywnej terapii, gdzie wprowadzono go w śpiączkę farmakologiczną i podłą czono pod respirator. Lekarze walczyli o jego życie! Nie dochodziło do mnie, że to dzieje się naprawdę. Ten koszmar… ciężko opisać słowami. Niestety, okazało się, że płuca są makabrycznie wyniszczone. Podjęte działania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Po długotrwałym leczeniu Michał został przetransportowany do UCK w Gdańsku, gdzie lekarze na Intensywnej Terapii przeprowadzili szereg badań, oczyścili płuca i przywrócili mu oddech. Lekarze z niepokojem obserwowali brak reakcji kończyn górnych i dolnych. Wniosek był druzgocący. Powodem jest niedotlenienie. Podczas 30-minutowej reanimacji doszło do zatrzymania krążenia. Wynikiem niedotlenienia jest zanik mięśni! Jedynym sposobem na przywrócenie sprawności Michała jest poddanie go długotrwałej rehabilitacji, nie tylko ruchowej, ale także oddechowej. Michał wszystkiego musi uczyć się od nowa. Jeść, pić, mówić, oddychać, stawiać pierwsze kroki... Stan, w którym bardzo długo się znajdował, pozwalał mu jedynie na oddech przez rurkę w gardle, kiwanie głową oraz żywienie przez rurkę wprowadzoną bezpośrednio do żołądka… Widzimy już efekty rehabilitacji: samodzielnie je, rurka i cewnik zostały usunięte. Cieszymy się ogromnie z maleńkich kroczków. Niestety nogi są bardzo oporne na leczenie. Ogromnie ciężka droga przed Michałem, by wrócił do pełni sił, ale wiemy, że z Tobą się uda! Przywróć mu radość z życia, jaką zawsze miał w sobie. Pozwól wrócić do aktywnego życia, do tego, co ukochał najbardziej – służby drugiemu człowiekowi. Gdy był jeszcze zdrowy, został odznaczony za uratowanie życia. Teraz on potrzebuje naszej pomocy! Liczy się każda wpłacona przez Ciebie złotówka! Już teraz dziękuję za pomoc. Agnieszka, żona ➡️ Licytuj i pomóż Michałowi! ➡️ TVP3 Gdańsk Panorama ➡️ Dzień dobry tu Gdańsk (patrz od 13:08) ➡️ Pomorska Policja ➡️ trojmiasto.pl ➡️ fakt.pl ➡️ Dziennik Bałtycki

52 600,00 zł ( 74,91% )
Brakuje: 17 613,00 zł
Sebastian Żabski
Sebastian Żabski , 35 lat

Córeczko, dla Ciebie będę walczyć do utraty tchu!

Trudno znaleźć odpowiednie słowa, gdy słyszysz, że w Twoim mózgu właśnie wykryto guza, a Twoje życie wisi na włosku. W jednym momencie czujesz, że tracisz wszystko, ale z drugiej strony wiesz, że nie możesz się poddać. Zwłaszcza jeśli masz u boku ukochaną partnerkę i córeczkę, która urodziła się zaledwie 4 miesiące temu...  Informacja o chorobie totalnie mnie załamała. Wiedziałem jednak, że muszę zrobić wszystko, by jak najszybciej wyzdrowieć. By jeszcze nie raz pokazać Marcelce, jak piękny jest świat. Ona uratowała mi życie...  Byłem także świadomy, że w mojej walce największym wrogiem jest czas. W głowie powtarzałem sobie w kółko, że muszę działać – tu i teraz. Dlatego natychmiast oddałem się w ręce lekarzy. Przeszedłem trzy bardzo trudne operacje embolizacji guza, które miały zmniejszyć jego wzrost. Zabieg miał również uśmierzyć towarzyszące mi silne dolegliwości bólowe. Niestety podczas ostatniego z nich, doszło do krwawienia, przez co mój stan drastycznie się pogorszył.  Wkrótce moja rodzina usłyszała słowa, których z pewnością nie zapomną do końca życia – stało się najgorsze, doszło do obrzęku mózgu, w wyniku czego przestałem oddychać. Ratując moje życie, lekarze natychmiast zdecydowali się na całkowite wycięcie guza. Po operacji zostałem wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną. I tak przez następne tygodnie mój świat zatrzymał się w miejscu. Gdy mijały kolejne dni, a mój stan zaczął się stabilizować, lekarze postanowili mnie wybudzić. Niestety w wyniku przewlekłego leżenia, obrzęku mózgu, krwotoku guza i wodogłowia do dziś zmagam się z zespołem opuszkowym. Odżywiam się za pomocą sondy PEG, mam problemy z mówieniem i poruszaniem.  Nie tak wyobrażałem sobie nasze pierwsze miesiące z córeczką. Gdy tylko dowiedzieliśmy się o ciąży, zaczęliśmy planować, cieszyć się i marzyć, jak to będzie, gdy na świecie pojawi się nasza Marcelka. Miałem wiele planów i marzeń, które nadal zamierzam spełnić. Dlatego walczę dalej. Obecnie przebywam w ośrodku VOTUM, gdzie uczę się na nowo chodzić i żyć w rzeczywistości, którą zastałem po przebudzeniu. Nie jest łatwo, ale świadomość, że mam dla kogo walczyć, sprawia, że znajduje w sobie ogromne pokłady siły i wiary, że jeszcze będzie dobrze.  Pomimo ciężkiego stanu, lekarze dają mi szansę na powrót do zdrowia. Konieczna jednak jest specjalistyczna rehabilitacja. Niestety koszt 4-miesięcznego turnusu jest ogromny – to ponad 100 tys. złotych! Nie stać mnie ani mojej rodziny, by pokryć tak wielką sumę. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o wsparcie! Pomóżcie mi wrócić do ukochanej córeczki i partnerki! Tak bardzo chciałbym spełniać się w roli ojca, będąc zdrowy i w pełni sił.  Sebastian z rodziną Zobacz poruszający serca film ⬇️

88 013,00 zł ( 74,91% )
Brakuje: 29 477,00 zł
Antoś Masternak
Antoś Masternak , 4 latka

Antoś BARDZO potrzebuje Twojej pomocy❗️

Kochani Darczyńcy! Serdecznie dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednim etapie zbiórki! Dzięki Wam Antoś miał zapewnione intensywne leczenie i rehabilitację! Niestety nadal potrzebujemy pomocy. Prosimy, zostańcie z nami! Oto nasza historia: Zdrowie dziecka jest dla mamy najważniejsze. Najpierw martwi się o nie – nosząc 9 miesięcy pod sercem. Później do końca życia stara się chronić przed złem i cierpieniem. Niestety w obliczu choroby nawet mama, która dla swojego dziecko zrobi wszystko – jest bezradna. Gdzie ma wtedy szukać wsparcia? Jak ma pomóc swojemu dziecku? Gdy urodził się Antoś – targały mną przeróżne emocje. Z jednej strony byłam najszczęśliwszą kobietą pod słońcem, bo miałam przy sobie swój mały skarb, rodzynka, wśród jego dwóch starszych sióstr. Z drugiej strony, bałam się, że ktoś może mi go odebrać…  Synek urodził się z wrodzoną wadą serca pod postacią ubytku przegrody międzykomorowej PFO I VSD. Oprócz wady serduszka Antoś ma liczne choroby współistniejące i zaburzenia rozwojowe takie jak: napady afektywnego bezdechu (omdlenia bez wyraźnej przyczyny), zaburzenia rozwoju mowy i języka i integracji sensorycznej, uczulenia i związane z działaniem pokarmu zapalenie żołądkowo-jelitowe. Dodatkowo towarzyszy mu autyzm, ADHD i powikłania po porażeniu nerwu twarzowego. To wszystko brzmi strasznie. W rzeczywistości przebiega jeszcze gorzej. Antek w ostatnim czasie przeszedł również operację usunięcia wszystkich górnych zębów i podcięcia wędzidełka. Przeszedł intubację, jego krtań była poszarpana. Musiał przyjmować mnóstwo antybiotyków, inhalacji. Był dotleniany, bo serce nie dawało rady i saturacja mocno spadła. Walczymy dalej, choć na naszej drodze stają kolejne, ogromne koszty. Na co dzień, synek wymaga stałej i długotrwałej opieki w związku ze znacznie ograniczoną możliwością samodzielnej egzystencji. Potrzebuje trwałego wsparcia w procesie leczenia, rehabilitacji i edukacji. To wszystko jest niestety bardzo kosztowne. Nie chcemy, aby możliwości finansowe przeszkodziły naszemu synkowi w walce o zdrowie.  Dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc do ludzi wielkich serc. Już raz nam udowodniliście, że jesteście w stanie zdziałać cuda. Prosimy, nie odwracajcie się od nas. Wasze wsparcie jest na wagę złota! Mama Antosia "Mam jedną moc, nigdy się nie poddaję" - Antoś (BATMAN)  ➡️ Licytacje dla Antosia 💚

15 933,00 zł ( 74,88% )
Brakuje: 5 344,00 zł
Magdalena Namysł
Magdalena Namysł , 11 lat

Żeby życie, choć z chorobą, miało lepszy SMAk… Na pomoc Madzi!

Gdyby urodziła się teraz, miałaby szansę na normalne życie. Ale już za późno na terapię genową… Musimy walczyć tym, co nam zostało, choć to ciężka i kosztowna walka. Madzia, moja kochana córeczka, chce jednak żyć! Dlatego bardzo proszę, pomóżcie jej… Urodziła się z chorobą i nie zna innego życia. Nie umie chodzić, co ją bardzo smuci… Widzi, że bracia, koledzy i koleżanki nie mają takich ograniczeń, że wszyscy, poza nią, żyją normalnie… Koledzy Madzi jeżdżą na wakacje, a ona na turnusy rehabilitacyjne. Nie odpoczywa tam, ale ciężko ćwiczy… Jej codzienność to rehabilitacja. Najgorzej jest jednak wtedy, gdy córka jest chora. Wtedy ciało zupełnie jej nie słucha, jest ospała, trudno jej oddychać, a nie ma siły kaszleć… Ale ona się nie poddaje! W kolejnym roku przed Madzią sporo wyzwań. W maju przystąpi do Pierwszej Komunii Świętej – nie może się tego doczekać! Zaraz potem jedziemy do specjalisty, który określi termin operacji. Przez chorobę córeczka ma skoliozę dwułukową-postepującą. Dziś jej kręgosłup jest wygięty o 70 stopni w odcinku lędźwiowym oraz 65 stopni w odcinku piersiowym…  Decyzja o operacji nie jest łatwa, bo na wiele miesięcy ograniczy Madzię – straci wiele umiejętności i będzie musiała uczyć się wszystkiego od nowa. Jednak brak operacji może skutkować przesunięciem się jelit do klatki piersiowej, spowodować ucisk, a w konsekwencji śmierć! Wybieramy mniejsze zło – jak często w tej chorobie. Innej drogi nie ma… Dziś prosimy o wsparcie, bo zbieramy na specjalistyczny napęd do wózka, dzięki któremu Madzia zyska więcej samodzielności. Będzie mogła sama poruszać się w szkole, na spacerach i przede wszystkim – sama przystąpić do Pierwszej Komunii Świętej! To dzisiaj jej największe marzenie… Madzia potrzebuje też szeregu innych, specjalistycznych sprzętów, które pozwolą jej lepiej funkcjonować, np. podnośnik toaletowy. Ja sama jestem po operacji przepukliny, moje mięśnie nie wytrzymały obciążenie od dźwigania i dzisiaj nie mogę sama przenosić córeczki… Magda od 3 lat przyjmuje leki refundowane, podawane dooponowo. Chociaż lek jej nie wyleczy, spowalnia postęp choroby. By wzmocnić efekt, córeczka potrzebuje stałej i bardzo kosztownej rehabilitacji.  Bardzo proszę, pomóżcie Madzi dalej walczyć z chorobą i wygrywać małe bitwy o swoją sprawność! Ona wie, że nigdy nie będzie zdrowa, ale nie przeszkadza jej to wierzyć, że kiedyś będzie samodzielna. O to trwa bój! Za każde wsparcie z całego serca dziękujemy. Mama i Madzia

37 970,00 zł ( 74,87% )
Brakuje: 12 742,00 zł