Sprawność może wrócić, ale tylko pod jednym warunkiem...
Najgorsze jest, to kiedy zdajesz sobie sprawę, że choroba odebrała ci coś zupełnie naturalnego. I kiedy nagle z nastolatka, przed którym świat stoi otworem, stajesz się człowiekiem zupełnie zależnym od pomocy i wsparcia innych. Kiedy pokonanie kilku kroków staje się wyzwaniem zdajesz sobie sprawę, jak kruche jest to, co masz… Czuję, że marzenia stają się coraz bardziej odległe. Właściwie, na ten moment część z nich stała się zupełnie nierealna, jakbym przeniósł się do innej rzeczywistości. Pierwsza myśl to ucieczka, ale niestety przed tym, co mnie spotkało nie można tak po prostu się schować. Muszę się z tym zmierzyć, ale sam nie mam na to szans. Trzy lata temu objawiła się u mnie genetyczna choroba Charcota-Mariego-Tootha, która przez zaburzanie przewodnictwa nerwowego i zanik mięśni, zniekształca moje stopy i odbiera mi możliwość chodzenia. Jeszcze do niedawna udawało mi się pokonywać niewielkie odległości przy pomocy kul lub specjalnych ortez, ale teraz postawienie kroku staje się coraz trudniejsze. Aktywności dnia codziennego zamieniłem na rehabilitację, moje kontakty z rówieśnikami zaczęły ograniczać się do internetu. Powiedzieć, że brakuje mi normalnego życia i wolności to jak nie powiedzieć nic. Świadomość tego, że sam nie jestem w stanie sobie pomóc jest dla mnie wręcz druzgocąca… Szansą na pokonanie przeciwności, szansą na powrót do normalnego życia jest operacja. Niestety, nierefundowana, a dla osoby w moim wieku potwornie droga. Twoje wsparcie to moja możliwość podjęcia trudnej walki o sprawność. Bo choć lista marzeń dramatycznie się skróciła to na jej szczycie pojawiło się jedno, od którego zależy wszystko - wejście w dorosłość na dwóch sprawnych nogach. Znalazłem się na życiowym zakręcie, ale wciąż wierzę, że wyjdę na prostą. To możliwe, jeśli Ty dorzucisz do mojej zbiórki niewielką cegiełkę.