Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dariusz Postek
Dariusz Postek , 49 lat

Świat zamknięty w czterech ścianach. Pomagamy Darkowi!

Jedna chwila, jedno zdarzenie, które wywróciło wszystko. Zniszczyło moje zwyczajne dotychczasowe życie. Było źródłem bólu, cierpienia, wielu wylanych z bezsilności łez. Człowiek chciałby cofnąć czas, podjąć inną decyzję. Pojawić się w danym miejscu kilka chwil wcześniej lub później. Czasami to się jeszcze udaje we śnie, ale potem przychodzi rzeczywistość, która nie pozostawia wątpliwości. Prawej nogi już nie ma w dużej części, a lewa nie nadaje się do użytku. Trudno wracać do wspomnień, które sprawiły, że moje życie nie wygląda tak, jak bym tego chciał. Uległem poważnemu wypadkowi, straciłem jedną nogę, a druga została tak złamana, że jest obecnie niesprawna. Po wielu tygodniach spędzonych w szpitalnym łóżku trzeba było wrócić do swoich czterech ścian. Do miejsca nieprzygotowanego na pojawienie się w nim osoby niesprawnej. Takiej, która potrzebuje wsparcia... Dziś jestem w stanie poruszać się jedynie na wózku inwalidzkim i mam świadomość, że do końca swoich dni już trudno będzie bez niego funkcjonować. Drobne rzeczy, na które człowiek wcześniej nie zwracał uwagi, takie jak schody, czy zbyt wysokie krawężniki, nagle stały się ekstremalnie wymagającym torem przeszkód. Wiem, że nogi nie odzyskam już nigdy, ale cały czas wierzę w to, że mogę być samodzielnym człowiekiem, takim, który jest w stanie poradzić sobie w jak największym stopniu bez pomocy innych osób. Mój świat zamknięty jest w czterech ścianach, a ja tak marzę, by się z niego wydostać... Mam dopiero 45 lat i mnóstwo dni na tym świecie przed sobą. Cały czas powinienem się rehabilitować, żeby utrzymywać odpowiednią formę fizyczną, jednak koszty turnusów są dla mnie zbyt duże. Nie ma szans, żebym sobie sam poradził. Po prostu… Tak trudno mi prosić o pomoc, ale wiem, że bez Was nie dam rady… Dariusz

13 706,00 zł ( 76,82% )
Brakuje: 4 134,00 zł
Mateusz Wojciechowski
14 dni do końca
Mateusz Wojciechowski , 27 lat

Wojciechowski, powstań! Stawiamy przyszłego żołnierza na nogi.

Wyobraź sobie. Jest trzecia w nocy. Pierwszy ciepły weekend lata. Ktoś budzi Cię z informacją, że Twój syn miał wypadek. Karetka jest już w drodze. Zbiegasz na dół i nie masz jeszcze pojęcia, że to, co za chwilę zobaczysz i usłyszysz, zmieni na zawsze Twoje życie i życie całej Twojej rodziny... Karetka przyjeżdża. Stan Twojego syna jest krytyczny. Potrzebny jest śmigłowiec ratunkowy do transportu. Diagnoza: złamanie kręgosłupa w odcinku szyjnym. Twój syn musi być pilnie operowany. Operacja trwa prawie 7 godzin. Po wybudzeniu słyszysz najgorsze: Twój syn jest sparaliżowany od szyi w dół… Mam na imię Ania, a ta opowieść jest prawdziwa i wydarzyła się 2 czerwca 2024 roku. Mateusz to mój syn. Niefortunny zbieg zdarzeń stał się końcem jego planów, koszmarem, z którego wierzę – można się wybudzić. Od zawsze wszyscy mówiliśmy na niego Malutki. Niski, nie za silny, za to duchem najsilniejszy z nas wszystkich. Osiągnął właśnie to, że wyrósł na najsilniejszego członka naszej rodziny: biegi, smocze łodzie, Runmageddon, rąbanie drewna, morsowanie – to było jego życie. Mateusz ma taki dar, że gdzie się nie pojawi, zaraża optymizmem. Nigdy nie odmówił nikomu pomocy, wysłuchał, poradził, podniósł na duchu. Naprawdę to potrafi. Zawsze na czas, bez marudzenia, bez pytania, z uśmiechem. To cały Mateusz. Wojsko to jego marzenie. Już podczas studiów skończył Legię Akademicką, po czym starał się dostać do szkoły oficerskiej. Dla niego dążenie do celu to podstawa. Dostał się! 1 lipca 2024 miał się pojawić u bram wojska... Malutki to największy wojownik, jakiego nosi ta ziemia. Powrót do pełni sił to pierwsze, co musi zrobić, a my mu w tym pomożemy. Nigdy się nie podda, będzie walczył! Miejsce w wojsku wciąż na niego czeka, nie został skreślony z listy, więc tym bardziej ma realny cel do osiągnięcia. Aktualnie Mateusz przebywa w szpitalu, jednak po wyjściu, będzie wymagał ciągłej opieki i specjalistycznej rehabilitacji. Jest to związane z wysokimi kosztami finansowymi, jednak wierzę, że to się uda. Pieniądze nie mogą stanąć nam na przeszkodzie... Wierzę, że uda się zjednoczyć armię ludzi, aby postawić mojego syna na nogi! Każdy gest dobrego serca, każda wpłata, każde udostępnienie – są na wagę złota! Mama ➡️ Facebook – Wojciechowski, Powstań  ➡️ Licytacje dla Mateusza Wojciechowskiego. #armiaWojciechowskiego

326 925,00 zł ( 76,82% )
Brakuje: 98 607,00 zł
Maciej Ribakowski
Maciej Ribakowski , 6 lat

Cała kartoteka chorób... – Pomóż Maciusiowi!

Gdy Maciuś miał 9 miesięcy, trafił do szpitala z powodu rotawirusa. Tam się okazało, że ma splenomegalię – powiększoną śledzionę. Z tego powodu skierowano nas do kliniki w Gdańsku. Niestety to nie była ostatnia diagnoza. Maciej od maluśkiego zmaga się z niedokrwistością i niskim poziomem żelaza. W lutym zeszłego roku Maciejowi pobrano krew na badanie genetyczne WES. Zdiagnozowano mutację genetyczną. Lekarzy podejrzewają bardzo rzadki zespół Nicolaides Baraitser. Aby potwierdzić tę chorobę, badaniu genetycznemu powinni poddać się również oboje rodziców. Niestety przez problemy rodzinne nie wiem, czy kiedykolwiek doprowadzimy tę sprawę do końca.   13 maja 2022 r. pamiętam tak dokładnie jak dzisiejszy poranek. Maciej wybudził się, wymiotując. Zrobił się blady, miał sine usta, nie reagował na bodźce, zwiotczał i stracił przytomność. Zabrała go karetka. Rozpoznanie – padaczka. Badanie EEG odchyleń od normy nie ujawniło. W dalszym ciągu syn jest pod obserwacją w tym kierunku. Synek ma także problemy z nerkami. Lekarze podejrzewają m.in. tubulopatię. W tym roku dodatkowo stwierdzili astygmatyzm i krótkowzroczność na poziomie aż -6. Kolejna diagnoza to niepełnosprawność intelektualna w stopniu umiarkowanym. Na dodatek tego wszystkiego Maciej ma obniżona odporność, bardzo często choruje. Ciężko go wyleczyć i źle przechodzi choćby zwykłe przeziębienie. Maciej nie rozwija się jak inne dzieci. Jest opóźniony m.in. psychoruchowo oraz psychomotorycznie. Potrzebuje stymulacji mowy (jego słownictwo jest bardzo ubogie), stymulacji sprawności motorycznych, manualnych i rozwoju funkcji wzrokowo-ruchowych. Musi być pod opieką wielu specjalistów, m.in. neurologa, nefrologa, immunologa, hematologa, okulisty, genetyka, fizjoterapeuty, psychologa, pedagoga, neurologopedy.  Niestety ze względu na długi czas oczekiwania na wizyty często musimy korzystać z wizyt i badań prywatnych. Konieczne są też turnusy rehabilitacyjne, które byłyby najskuteczniejszym narzędziem pracy w jego drodze do samodzielności. Rosnące koszty leczenia bardzo obciążają nasz budżet domowy. Dziękuję za każdą wpłatę. Daje to mi nadzieję na lepsze jutro mojego syna. Sylwia, mama Macieja ➡️ Licytacje dla Maćka. Roczne leczenie i rehabilitacja

37 164,00 zł ( 76,6% )
Brakuje: 11 347,00 zł
Ada Gazda
5 dni do końca
Ada Gazda , 10 lat

Choroba zabrała zbyt wiele! Ratuj Adę z pułapki cierpienia!

Nie możemy powiedzieć Adzie, że przyszłość będzie dla niej dobra, ale możemy obiecać, że zrobimy wszystko, by choroba nie odebrała jej całkowicie radości życia. By nie oznaczała cierpienia już na zawsze. Nasza córeczka skończy w tym roku 7 lat. Jej rówieśnicy niebawem znów spotkają swoich szkolnych przyjaciół, zaczną kolejną przygodę związaną z poznawaniem świata. Dla Ady ten świat pozostaje poza zasięgiem. Rytm naszej codzienności wyznaczany jest przez kolejne turnusy rehabilitacyjne, konsultacje i badania, które mają nam pomóc walczyć z nieuleczalnymi chorobami…  Świadomość tego, że dziecko, na które czekasz będzie się zmagało z poważnymi problemami, jest dla rodziców potwornie trudna. Z jednej strony nie do końca wierzysz w słowa lekarzy, z drugiej zaciskasz kciuki, by dolegliwości nie powodowały cierpienia i ograniczeń nie do pokonania. Codzienna walka o zdrowie dziecka wymaga ogromnego zaangażowania - jeśli chcemy, by nasza córeczka była w dobrej kondycji, musimy działać nie tylko samodzielnie, ale też przy wsparciu specjalistów…  Niestety, na to, z czym zmagamy się na co dzień nie istnieje skuteczne lekarstwo rozwiązujące wszystkie problemy. Każdy z nich wymaga opieki innego specjalisty, dlatego Ada jest pod opieką wielu poradni. Godziny rehabilitacji, turnusy rehabilitacyjne - to wszystko, co może się wydawać nieistotne, dla nas to element decydujący o przyszłości. Niestety, większość zajęć i terapii nie jest refundowana, a środki na walkę z chorobami naszej córeczki musimy zdobyć samodzielnie. Kiedy widzimy te kwoty - ciężko wyobrazić sobie, że mogłyby się zmieścić w naszym domowym budżecie. Każdy rok to dla nas zapowiedź kolejnych wyzwań, bo koszty rehabilitacji i opieki medycznej stale rosną, a my nie jesteśmy w stanie zdobyć niezbędnych kwot inaczej niż prosząc o pomoc.  Czasem mamy wrażenie, że prosimy o wiele, ale nie robimy tego dla siebie. Staramy się dla naszej córeczki, której przyszłość zależy od tego, co zrobimy właśnie tu i teraz! Właśnie dlatego zwracamy się o pomoc i wsparcie! Jesteście naszą nadzieją na lepsze jutro, na przyszłość bez cierpienia, na pokonywanie kolejnych barier… 

51 558,00 zł ( 76,58% )
Brakuje: 15 762,00 zł
Dariusz Głowacki
14 dni do końca
Dariusz Głowacki , 64 lata

Stracił nogę, nigdy nie straci nadziei! Pomóż Dariuszowi!

Najtrudniejsze momenty w życiu często przychodzą niespodziewanie. Tak było również w przypadku mojego taty. Całe życie pracował w pocie czoła, wychował mnie i mojego brata, robił wszystko, aby niczego nam nie brakowało, a teraz znalazł się w sytuacji, w której sam potrzebuje pomocy… Jakiś czas temu u taty zdiagnozowano krytyczne niedokrwienie w prawej nodze z postępującą martwicą stopy. Lekarze natychmiast podjęli działania mające na celu uratowanie kończyny, niestety było już za późno. Jedynym ratunkiem była amputacja prawego uda.  Chciałabym żeby tata miał jeszcze szansę normalnie żyć, żeby nie miał poczucia uwięzienia w czterech ścianach, zwłaszcza, że mieszka w bloku na czwartym piętrze, w dodatku bez dostępu do windy. Szansę na powrót do normalności daje profesjonalna proteza i rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku. Niestety wiąże się to równocześnie z ogromnymi kosztami przewyższającymi rodzinne możliwości finansowe. Poruszając się na wózku inwalidzkim, czy przy pomocy chodzika, tata jest odcięty od świata. Tylko dzięki Waszej pomocy będziemy mogli uwolnić go z koszmaru takiego życia, dlatego z całego serca proszę Was o wsparcie!  Marika, córka

40 723,00 zł ( 76,55% )
Brakuje: 12 469,00 zł
Jacek Tyrawski
12 dni do końca
Jacek Tyrawski , 44 lata

Wygrałem walkę o ŻYCIE! Dziś toczę kolejną, tym razem o sprawność – POMOCY!

5 października 2023 roku, to data, która zarówno dla mnie jak i dla całej mojej rodziny już zawsze będzie tragiczna. Wtedy dokładnie, w trakcie mojego pobytu na kontrakcie w Szwecji, doznałem rozległego wylewu krwi do mózgu. Gdyby nie szybka interwencja moich kolegów i natychmiastowa pomoc szwedzkiej służby zdrowia, pewnie nie pisałbym tych słów… Niezwłocznie zostałem przetransportowany do szpitala, gdzie lekarze musieli walczyć o moje życie. Przeszedłem dwie operacja, a później przez długi czas znajdowałem się w śpiączce farmakologicznej. Niestety, każda podjęta próba wybudzania mnie powodowała nagły wzrost ciśnienia śródczaszkowego… A to nie wszystko. Moja droga do ustabilizowania stanu zdrowia była niezwykle ciężka. Doświadczyłem kilku infekcji, począwszy od trzykrotnego zapalenia płuc, poprzez zapalenie opon mózgowych, zapalenie dróg moczowych, kończąc na zakażeniu COVID-19. Miałem założoną rurkę tracheostomijną, byłem karmiony za pomocą PEG-a i od nowa musiałem uczyć się oddychania oraz przełykania. Najtrudniejszą walkę wygrałem, ale czekały mnie kolejne ciężkie wyzwania. Po pobycie w szpitalu zostałem skierowany na rehabilitację. Trafiłem tam z wieloma problemami. Byłem otoczony troskliwą opieką i cały czas czuwał przy mnie mój kochany brat, który przyleciał do Szwecji zaraz po moim wylewie. By być przy mnie, zrezygnował z pracy. Kosztowało go wiele wysiłku i wyrzeczeń, ale dzięki niemu nie czułem się obco w obcym kraju. Moja sytuacja była naprawdę ciężka, ale przy wsparciu dobrych ludzi pokonałem większość trudności rzuconych przez okrutny los.  Dziś przebywam już w Polsce. Pragnę jak najszybciej powrócić do zdrowia i aktywności, zwłaszcza że trud opieki nade mną spoczął głównie na moim bracie i  mamie, która jest po poważnej operacji onkologicznej. Chciałbym im ulżyć i umożliwić mojemu bratu prowadzenie normalnego życia oraz realizowania swoich życiowych planów. Mam orzeczony znaczny stopień niepełnosprawności, ale poczyniłem już postępy. Samodzielnie wykonuję niektóre czynności pielęgnacyjne, spożywam posiłki, przy wsparciu logopedy przypominam sobie coraz więcej słów. Specjaliści uważają, że sporo mogę jeszcze osiągnąć. Niestety przede mną jeszcze długa i kosztowna droga. Bez pomocy ludzi dobrych serc nie dam rady! Aby kontynuować skuteczną rehabilitację w dobrych ośrodkach, specjalizujących się w tego typu przypadkach jak mój, potrzebuję kwoty ponad 200 tysięcy złotych. Wiem, że to bardzo dużo, ale liczę na Państwa wsparcie i życzliwość. Każda nawet najmniejsza wpłata jest dla mnie na wagę złota.  Jacek                                          

162 714,00 zł ( 76,47% )
Brakuje: 50 052,00 zł
Dominika Białk
Pilne!
Dominika Białk , 44 lata

Każdy mój dzień to strach❗️Jestem mamą – muszę walczyć❗️

Ostatni rok był prawdziwym koszmarem. Chemia wypalająca żyły, operacje, szpitalne ściany… Przeszłam już tak wiele i nie zamierzam się poddawać. Jestem córką, siostrą, żoną i mamą dwóch wspaniałych dziewczyn. Mam dla kogo żyć i będę o to życie walczyć! Gdy wyczułam guzek w piersi, od razu udałam się do lekarza. Byłam spanikowana, ale powtarzałam sobie, że na pewno to nic takiego… W badaniu USG widoczny był guz. Lekarz poinformował mnie, że konieczna jest biopsja. Poczułam, że robi mi się ciemno przed oczami… Wyniki były jednoznaczne – RAK PIERSI. Przerzuty były już w węzłach chłonnych… Rozpoczęła się walka o moje życie, na którą nie byłam przygotowana. Przeszłam chemioterapię, radioterapię i 3 operacje. Straciłam też drugą pierś, bo ryzyko, że nowotwór również w niej się zjawi, było ogromne.  Nie da się opisać słowami takich doświadczeń… Teraz już doskonale rozumiem, dlaczego ludzie nazywają je onkologicznym piekłem. Każdego dnia błagałam, by wycieńczające leczenie się zakończyło… Jednak tak się nie stało… Lekarze zdecydowali, że konieczna jest hormonoterapia. Zalecono mi też przyjmowanie nierefundowanego leku. W moim przypadku ryzyko wznowy jest bardzo duże. Lek daje mi nadzieję, że moja walka w końcu dobiegnie końca. Niestety, jego cena zwala z nóg… Miesięczny koszt to ponad 6 tysięcy złotych! A aby terapia była skuteczna, musi trwać dwa lata.  Każda wizyta kontrolna to dla mnie niewyobrażalny lęk. Nie mogę ponownie przez to wszystko przechodzić. Nie mogę pozwolić, by moje córeczki znów musiały się bać, że mnie stracą. Chcę żyć, zestarzeć się u boku mojego męża, zobaczyć, ja moje dzieci budują własną przyszłość. Dlatego z całego serca proszę Cię o pomoc. Ta terapia to dla mnie ogromna szansa… Dominika

118 530,00 zł ( 76,46% )
Brakuje: 36 482,00 zł
Wojciech Błaś
Pilne!
11 dni do końca
Wojciech Błaś , 8 lat

Wojtek po raz drugi walczy z nowotworem❗️ Prosimy pomóżcie nam zapukać do wszystkich drzwi

Listopad 2019. Wojtek zdrowy, cudowny, uśmiechnięty,  mówi, że boli go głowa. Czas znacząco przyspiesza. Wizyta u pediatry, skierowanie na SOR. Wyniki ok. Lekarka proponuje zrobić tomograf dla "świętego spokoju ", którego od tej chwili już nie mamy. Wynik- guz pnia mózgu! Już następnego dnia jesteśmy w CZD. Jeszcze tu mamy nadzieję... Rozmowa z neurochirurgiem szybko sprowadza nas na ziemię, a nawet kładzie na łopatki. Do dziś dźwięczą słowa – dziecko już takie do Was nie wróci. Nasz Wojownik pokazuje swoją siłę i moc dzielnie wszystko znosząc. Onkologia – tu poznajemy przeciwnika Wyściółczak anaplastyczny 3 stopień złośliwości. Wojtek daje radę. Dzielnie znosi chemioterapię, radioterapię, a do tego jeszcze czas pandemii. Wygraliśmy wojnę! Czerwiec 2024 – świat runął po raz drugi. Wróg nie odpuścił, jest jeszcze groźniejszy. Kolejna operacja, powikłania. Znów onkologia. Poznajemy przeciwnika to okrutny glejak wielopostaciowy 4 gr. Chcąc potwierdzić diagnozę wysłaliśmy wycinki do ośrodków w Niemczech, które niestety potwierdziły. Wiemy, że nie mamy czasu – musimy szukać pomocy za granicą. Musimy zapukać do wszystkich drzwi. Mamy nadzieję, że któreś się nam otworzą. Niestety nie jesteśmy w stanie udźwignąć finansowo tego sami. Dotychczasowe wydatki związane z leczeniem pokrywaliśmy z datków naszych Aniołów Dajcie nam te szanse. Wesprzyjcie nas finansowo, Bez Waszej pomocy nie damy rady. Wiemy, że kolejnej szansy nie będziemy mieć. Prosimy Magda, Tomek i kochające siostry Wojtka

243 910,00 zł ( 76,42% )
Brakuje: 75 239,00 zł
Maria Mularczyk
Maria Mularczyk , 4 latka

Po udarze mózgu Marysia walczy o swoją przyszłość! Na pomoc!

W wyniku ciężkiego przebiegu COVID-19 u Marysi doszło do rozległego udaru mózgu! Od tamtej pory walczymy z ciężką padaczką. Marysia uodporniła się na leki, ataki kończą się pobytami na OIOM-ie! Aby ją ratować, potrzebuję Waszej pomocy!  Jeszcze nie dawno Marysia była zdrowym, pełnym energii dzieckiem. Mieliśmy plany, marzenia. Niestety los nas nie oszczędził. Pomimo ochrony i zabezpieczenia dzieci przed zakażeniem COVID, nasza Marysia ciężko zachorowała! 5 kwietnia w środku nocy, obudziłam się i zobaczyłam Marysię w stanie drgawkowym, z wysoką temperaturą, bez kontaktu. Natychmiast wezwaliśmy pogotowie ratunkowe. Ratownicy od razu wskazali udar mózgu. Wskazówką dla nich była różnica wielkości źrenic. Podjęto decyzję o transporcie powietrznym do szpitala w Gdańsku. Marysia trafiła na OIOM! Podjęto decyzję o transporcie Marysi do szpitala zakaźnego. Marysia trafiła tam bez kontraktu, z niedowładem prawostronnym. Lekarze określali stan Marysi jako ciężki, zagrażający życiu! Po rezonansie magnetycznym wykazującym ogólne stany zapalne mózgu lekarze włączyli leczenie przeciw zapaleniu mózgu. Niestety stan Marysi zaczął się pogarszać,  napady drgawkowe powracały. Po lewostronnym ataku drgawkowym  podjęto decyzję o intubacji, a lekarze w obawie o życie mojego dziecka postanowili przekazać ją do innego szpitala na OIOM. Po tygodniu przebywania w stanie ciężkim tomograf komputerowy z kontrastem wykazał rozległy udar niedokrwienny lewej półkuli mózgu!  Do 18 kwietnia córeczka przebywała na oddziale intensywnej terapii. Lekarze walczyli o jej życie! Mimo bardzo ciężkiego stanu udało się, Marysia wybudziła się ze śpiączki farmakologicznej. Niestety straty, jakie wyrządził udar, były ogromne.  Marysia nie trzymała głowy, nie siedziała, nie ruszała w ogóle całą prawą stroną ciała. Nie śmiała się, jej twarz była bez mimiki, płacz był bez tonacji. 20 kwietnia zostaliśmy przetransportowani do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, na oddział Neurologii Rozwojowej. Tutaj Marysia przeszła kolejne badania, włączono kolejne leki. W EEG nie stwierdzono zmian padaczkowych. Zostaliśmy wypisani do domu i zaczęliśmy walkę o sprawność Marysi. Wszystko szło bardzo dobrze. Prywatna codzienna fizjoterapia poprawiła stan kończyn. Asymetria twarzy zaczęła ustępować. Niestety 5 czerwca Marysia znowu zaczęła dziwnie się zachowywać, straciła kontakt, wymiotowała. Znowu helikopter, Gdańsk, tomograf, znowu strach, niewiedza.  Marysia znowu trafiła do Uniwerysteckiego Centrum Klinicznego gdzie wdrożono leczenie przeciwpadaczkowe. Myśleliśmy, że to już koniec złego, że leki działają.  Pomimo utraty tego co nadrobiliśmy rehabilitacją, nie poddawaliśmy się i dalej walczyliśmy.  Niestety w lipcu stan Marysi znowu zaczął się pogarszać, przestała stawiać kroczki, zaczęła się wywracać. 12 lipca przyszedł kolejny duży atak odbierający kolejne wyrobione czynności.  Decyzja o podwyższeniu dawki leku, zlecenie intensywnej rehabilitacji i hydroterapii... W międzyczasie oddział hematologii tego samego szpitala wykrył u Marysi trombofilię. Okazało się, że Marysia jest nowym przypadkiem w naszej rodzinie ze skłonnością do szybkiego krzepnięcia krwi.  Obecnie Marysia uodparnia się na leki! Każdy atak jest śmiertelnie niebezpieczny! Desperacko szukamy miejsca, w którym będą nam w stanie pomóc. Dodatkowo rehabilitacja Marysi zabiera większość naszych środków. Ze względu na zły stan zdrowia Marysi, musiałam zrezygnować z pracy. Musimy walczyć o córeczkę, o jej sprawność i powrót do zdrowia. Koszty związane z leczeniem przerastają naszą rodzinę, dlatego proszę, pomóżcie nam! Anna, mama Zbiórkę możesz również wesprzeć, biorąc udział w licytacjach na Facebooku ➡️ Licytacje dla Marysi po udarze niedokrwiennym mózgu

121 911,00 zł ( 76,39% )
Brakuje: 37 664,00 zł