Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Krzyś Przybylski
Krzyś Przybylski , 11 lat

4 x Dycha dla Krzycha – zbieramy razem na Kolorowe Turnusy!

Mimo że Krzyś to uśmiechnięty dziesięciolatek, autyzm zamyka go w swoim świecie, a my chcemy zrobić wszystko, żeby w jak największym stopniu dzielić z nim nasz wspaniały świat. To nie jest proste zadanie, dlatego zbieramy drużynę do zadań specjalnych. Liczymy na Was! Walczymy już od ładnych kilku lat, ale jesteśmy też świadomi, że autyzm to stan „na zawsze” i tylko nasza ciężka i niestety kosztowna praca, może pomóc Krzysiowi w usamodzielnianiu się na tyle, na ile to tylko możliwe. Jesteśmy gotowi na każdą walkę.   Jednak bez Waszej pomocy nie jesteśmy w stanie zapewnić Krzysiowi tyle wsparcia, ile byśmy chcieli i tyle ile nasz mały człowiek  potrzebuje... Turnusy terapeutyczne, to cel naszej zbiórki. Chcielibyśmy, aby Krzyś mógł w nich aktywnie i REGULARNIE uczestniczyć, bo w połączeniu z codzienną terapią, są krokami milowym w jego rozwoju. Wiemy, że to działa! Całą resztę staramy się zająć, ale na turnusy zaczyna jednak brakować w budżecie... Autyzmu nie widać, ale to nasze życie i nasza codzienność. Sporo czasu zajęło nam nauczenie się funkcjonowanie z autyzmem w tle, na tyle dobrze, żeby nasze życie wyglądało w miarę normalnie. Krzyś zmaga się wieloma sprzężeniami – chorobami towarzyszącymi i uwierzcie nie jest to łatwe. Ani dla niego, ani dla nas. Jest dzieckiem niemówiącym, które nie odczuwa potrzeby komunikacji. Pojawiają się pojedyncze słowa, ale przed nami jeszcze wiele pracy i tak naprawdę nie wiemy, czy ta mowa się pojawi.  Ma wybiórczość pokarmową, jedzenie napadowe i ogromną nadwrażliwość sensoryczną (ma bardzo wyczulony węch). Każdy posiłek zaczyna od powąchania i jeśli coś nie zagra, nie ma możliwości, żeby zjadł. Dużo pracujemy także nad emocjami, bo każdy pobyt w nowym miejscu, to wyzwanie.  Na co dzień Krzyś uczęszcza do szkoły specjalnej, chodzi do niej z radością i uśmiechem. Po szkole ma dodatkowe zajęcia: logopedię, hipoterapię, terapię psychologiczną, terapię pedagogiczną, terapię integracji sensorycznej, zajęcia na basenie.  Wiele potrzeb naszego dziecka zaspokajamy własnymi siłami, szanując każdą złotówkę. Jednak koszt turnusów rehabilitacyjnych przerósł nasze możliwości finansowe. Regularny udział w takiej skoncentrowanej formie terapii, to dla Krzysia najlepsza forma wspomagania! Każda, podarowana Krzysiowi złotówka, to inwestycja w fantastycznego młodego człowieka, który każdemu dookoła daje mnóstwo dobrej energii i uśmiechu. Wierzymy, że dobro wraca! Rodzice Krzysia Dycha dla Krzycha - licytacje

33 335,00 zł ( 78,33% )
Brakuje: 9 219,00 zł
Kuba Matusiewicz
Pilne!
Kuba Matusiewicz , 20 lat

Kuba dryfuje na granicy życia i śmierci... Pomocy❗️

To były sekundy. Sekundy, które zadecydowały o losie naszego syna i już na zawsze przekreśliły wszystkie plany, marzenia i nadzieje. Kuba spadł z wysokiego i stromego dachu. Dziś jest przykuty do łóżka i nawet nie wie, że żyje. Nigdy już nie zagra na swojej ukochanej gitarze, nigdy nie zrobi samodzielnie kroku, nigdy już się do nas nie odezwie, ale jego młode serce wciąż bije... Jakub był wesołym, energicznym, pełnym talentów i pasji chłopakiem. Ukochany pierwszy syn. Dla młodszego brata Marcina był wzorem i inspiracją. To za jego przykładem brat zdecydował się wybrać akordeon, jako wiodący instrument. Kuba natomiast po skończeniu wałbrzyskiej szkoły muzycznej, rozpoczął studia w Szkole Muzyki Nowoczesnej we Wrocławiu. Kochał muzykę, grał na wielu instrumentach, uwielbiał grać w koszykówkę i wspinać się na ściance. Miał przed sobą całe życie, wiele planów i niespełnionych marzeń… Wszystko runęło jak domek z kart, kiedy dzień po swoich 20. urodzinach uległ tragicznemu wypadkowi. Kuba poślizgnął się i z ogromną prędkością zsunął ze stromego dachu. Moment, w którym dowiedziałam się o wypadku, zapamiętam na całe życie, choć chciałabym wymazać go z pamięci.  Zadzwonił do mnie kolega, który mieszka w tym budynku. Wracał właśnie do domu, gdy zobaczył, że na trawniku leży nieprzytomny Kuba. Zatelefonował do mnie i wezwał pogotowie. Gdy przyjechaliśmy na miejsce, Kuba już był w karetce. Wtedy jeszcze żyliśmy nadzieją, że wszystko będzie dobrze… Jego ręce i spodnie były całkowicie pozdzierane, ale Kuba podczas upadku nie złamał sobie ani jednej kosteczki. To uraz głowy okazał się katastrofalny. Rozległy i nieoperacyjny. Zniszczone zostały obszary odpowiedzialne za myśli, uczucia, nadzieje, ale i za najprostsze kontrolowane odruchy. Nie ma szans, żeby nawet intensywna rehabilitacja sprawiła, że Kuba wróci do nas. On nie wie, że żyje… Lekarze nie zostawili nam złudzeń. W 15-stopniowej skali Glasgow Kuba ma jedynie 4 punkty. Przy 3 punktach ludzie są odłączani od aparatury medycznej. Nasz syn jest więc na granicy życia i śmierci. Działa pień mózgu odpowiedzialny za bicie serca i za oddychanie, ale Kuba nie ma świadomości i mamy tylko nadzieję, że nie odczuwa żadnego bólu. Dziś synek wciąż przebywa na OIOMie. Spędzamy tam z nim każdą możliwą godzinę podczas odwiedzin. Chcemy podjąć próbę rehabilitowania, ale sprawa jest skomplikowana. Szukamy specjalistycznego ośrodka, który zaopiekuje się Kubą po wypisie ze szpitala. Niestety na przeszkodzie znów staje nam skala Glasgow. Specjalistyczne ośrodki rehabilitacji neurologicznej przyjmują pacjentów, u których wskaźnik jest wyższy niż 6 punktów. Ale nie poddajemy się… Chcemy się skupić na tym, żeby synek miał jak najlepszą opiekę… Niestety, z tym wiążą się ogromne wydatki, które mogą przekraczać 20 000 zł miesięcznie. Nie wiemy też, jak długo będziemy musieli zapewnić Kubie takie wsparcie. Czy to będzie rok, czy dłużej? Nasz syn ma młody i bardzo silny organizm, więc taki stan może trwać latami. Kuba do tej pory nie odzyskał świadomości i być może nie odzyska jej już nigdy – uszkodzenia mózgu są zbyt rozległe. Obecnie wymaga wsparcia oddechowego przez respirator, karmiony jest przez PEG’a, wymaga całkowitej opieki medycznej i pielęgnacyjnej 24 godziny na dobę. Koszty związane z zapewnieniem mu specjalistycznej opieki są ogromne i nie jesteśmy w stanie sami sobie z tym poradzić. Dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc do wszystkich, którzy nie przejdą obojętnie obok naszej trudnej sytuacji i wesprą w walce o syna… Przecież cuda się zdarzają… A jeśli nie, błagamy, pomóżcie sprawić, by syn odchodził w godnych warunkach… Rodzice

250 005,00 zł ( 78,33% )
Brakuje: 69 144,00 zł
Krzysztof Zabagło
Krzysztof Zabagło , 45 lat

Żyć aktywnie mimo przeciwności

Do niepełnosprawności można się przyzwyczaić. Ja po prawie 18 latach od wypadku akceptuję sytuację i staram się żyć normalnie. Nie chcę być obciążeniem dla najbliższych. Chcę być w jak najlepszej kondycji, by móc większość czynności wykonywać samodzielnie.  Przerwanie rdzenia kręgowego brzmi jak wyrok. Na początku w głowie pojawia się mnóstwo pytań - czy można było tego uniknąć? Czy dam radę? Dlaczego mnie to spotkało? Trzeba przeorganizować całe życie, zagospodarować przestrzeń pod niepełnosprawność. W moim przypadku również musiałem zrezygnować z dotychczasowej pracy. Wydaje się, że tylko osoba silna psychicznie sobie z tym poradzi. Zwłaszcza gdy ma się zaledwie 24 lata i jest okazem zdrowia… Ja jednak należę do tych silnych i walczę do końca.  Wziąłem więc sprawy w swoje ręce. Rehabilitacja, ćwiczenia w domu. Od początku wiedziałem, że muszę, ale przede wszystkim chcę być samodzielny! I udało się. W tym momencie większość czynności wykonuję bez pomocy. Jazda na wózku nie przeszkadza mi prawie w niczym. Przebranżowiłem się i mam nowe, świetne zajęcie. Teraz pracuję jako kierowca. Przed pandemią zajmowałem się przewozem turystów. W tym momencie jestem taksówkarzem w Krakowie. Założyłem rodzinę, mam kochającą żonę i synka. Uwielbiamy wspólnie podróżować, spędzać czas na świeżym powietrzu. Po prostu być razem.  Z upływem czasu wiem, że muszę być sprawniejszy fizycznie. Pomimo tego, że bardzo lubię swoją pracę, jest ona pracą siedzącą. Czuję, że moja aktywność jest dość mała. Dlatego zwracam się z ogromną prośbą o pomoc w zakupie przystawki rowerowej. To moje ogromne marzenie. Dzięki takiemu sprzętowi będę mógł uaktywnić wszystkie partie mięśni górnej części ciała oraz robić to co lubię najbardziej, czyli spędzać czas na świeżym powietrzu z ukochaną rodziną. Ogromnie liczę na wsparcie. Liczy się dla mnie każda złotówka.  Krzysztof

12 071,00 zł ( 78,25% )
Brakuje: 3 355,00 zł
Dagmara Wollschlaeger
22:14:49  do końca
Dagmara Wollschlaeger , 45 lat

Pomóżmy Dagmarze stanąć na nogi!

Jestem osobą niepełnosprawną, która boryka się z wieloma chorobami. Jedną z nich jest mózgowe porażenie dziecięce. Wszystkie dolegliwości, z którymi przyszło mi się zmagać, spowodowały u mnie problemy ze sprawnością. Nie jestem już nawet w stanie samodzielnie się poruszać, dlatego musiałam przesiąść się na wózek, a przez niedowład rąk, w codziennych czynnościach pomaga mi mąż… Jest jednak nadzieja, a właściwie pewność, że moja sprawność wróci do stanu, w którym będę mogła ustać na nogach i zacząć w jakimś stopniu samodzielnie funkcjonować. Potrzebna jest mi do tego kompleksowa rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku, której koszt jest poza naszym zasięgiem finansowym. Ani ja, ani mój mąż, ze względu na niepełnosprawność, nie jesteśmy zdolni do pracy. Kwota, jaką potrzebuję do opłacenia turnusu rehabilitacyjnego to ponad 24 tys. złotych! Dla nas jest ona nieosiągalna, ale wiem, że Wasze serce potrafiły uratować i wspomóc niejedną osobę.  Będę bardzo wdzięczna za każdą złotówkę, którą zechcecie wspomóc mój powrót do normalności. Wierzę, że wspólnymi siłami uda nam się zebrać potrzebną kwotę, a tym samym podtrzymać nadzieję na moją dalszą walkę o sprawność!  Dagmara

19 978,00 zł ( 78,24% )
Brakuje: 5 554,00 zł
Julia Brzozowska
Julia Brzozowska , 3 latka

Oszukać przeznaczenie... Wspomóż walkę Julki o życie i zdrowie!

Julka urodziła się jako najmłodsza z rodzeństwa. Fakt, że jestem w ciąży, był dla nas sporym zaskoczeniem, jednak cieszyliśmy się, że nasza rodzina znów się powiększy. Czekaliśmy na narodziny małej księżniczki i wiedzieliśmy, że będzie naszym oczkiem w głowie. Dlatego to, co stało się później, tak bardzo złamało nam serca… Córeczka urodziła się w ciężkiej zamartwicy i niedotlenieniu. Jej stan fachowo określono jako encefalopatia niedotlenieniowo-niedokrwienna. Jest to trwałe uszkodzenie mózgu noworodka spowodowane niedoborem tlenu i ograniczonym przepływem krwi do mózgu w okresie okołoporodowym. Charakteryzuje się trudnościami z podjęciem i utrzymaniem własnego oddechu oraz obecnością od pierwszej doby życia zespołu neurologicznego pod postacią zaburzeń świadomości, obniżenia napięcia mięśniowego i drgawek. Julka otrzymała najpierw 2, a potem 4 punkty na 10 w skali Apgar… Lekarze od razu zdecydowali się na przewiezienie jej do szpitala Matki Polki w Łodzi. Tam była wielokrotnie intubowana oraz reanimowana. Jej stan był bardzo ciężki! Lekarze nie dawali jej żadnych szans… Sytuacja była na tyle tragiczna, że sugerowano nam odłączenie jej od respiratora!  Nie zgodziliśmy się na to. Nie mogliśmy. To nasza córeczka i chcieliśmy o nią walczyć, ratować ją do samego końca! I wtedy wydarzył się prawdziwy cud! Córeczka delikatnie chwyciła mnie za mały palec! To był znak. Od tego momentu jej stan powolutku zaczął się poprawiać. Ostatecznie spędziła miesiąc na Oddziale Neonatologi, gdzie przeszła operację usunięcia krwiaka z główki. Później trafiła na Oddział Dziecięcy szpitala w Skierniewicach. Tam uczyłyśmy się siebie nawzajem, a Julka każdego dnia pokazywała nam, że walczy, bo chce z nami być! Jej schorzenia wymagają specjalistycznego sprzętu, który jest bardzo kosztowny. Dlatego cieszyliśmy się, gdy po powrocie do domu udało nam się uzyskać pomoc Hospicjum, pod którego opieką byliśmy przez rok. Dzięki temu Julka miała możliwość korzystania z wielu udogodnień w swoim trudnym życiu, bez konieczności jeżdżenia po szpitalach. Przy ich wsparciu mieliśmy zapewnione leki, sprzęt medyczny, w tym sondy pokarmowe, przez które Julka musi być cały czas karmiona.  Oprócz tego córeczka miała zapewnioną rehabilitację, która jest jej niezbędna. To była dla nas niesamowita pomoc, za którą byliśmy bardzo wdzięczni!. Niestety nic nie trwa wiecznie i już dłużej nie są w stanie nam pomóc… Obecnie stoimy przed koniecznością zakupu bardzo drogiego sprzętu, niezbędnego do funkcjonowania Julki. Do tego leki, rehabilitacje, które wyczerpują nasze zasoby finansowe. Proszę, pomóż nam. Każda złotówka przekazana naszej Julce jest dla nas na wagę złota. Monika, mama

24 941,00 zł ( 78,14% )
Brakuje: 6 974,00 zł
Zuzanna Szosler
Zuzanna Szosler , 12 lat

Z Twoją pomocą jest szansa na sprawność i lepszą przyszłość Zuzi❗️

Poród Zuzi był bardzo ciężki. W wyniku komplikacji, do których wówczas doszło, Zuzia już do końca życia będzie mierzyła się z poważnymi konsekwencjami. Jej rozwój nie jest prawidłowy. Moja córeczka cierpi na choroby neurologiczne – największym problemem jest swobodne, samodzielne poruszanie. Zuzia od 10. miesiąca życia jest intensywnie rehabilitowana. Zajęcia u fizjoterapeutów to jej codzienność… Ze względu na koślawość stóp i problemy z chodzeniem od 3. roku życia stosujemy ortezy na nóżki, które zapobiegają deformacji stóp i wspomagają chodzenie. Zuzia cały czas rośnie i raz do roku jest potrzeba zakupu nowych ortez na miarę. Co roku borykamy się z ich doborem, szukamy tych idealnych, które będą wygodne, oddychające, a przede wszystkim nie będą powodować żadnych obtarć i odcisków. Jeszcze takich niestety nie znaleźliśmy. Zuzia należy do bardzo aktywnych dzieci, dlatego musimy zadbać o jej komfort w ortezach. Znaleźliśmy firmę ze specjalistami w dziedzinie ortoptyki. Wyceniono ortezy dostosowane do potrzeb Zuzi na około 19 000 złotych. To jest kwota, która znacząco przekracza nasze możliwości finansowe. Jest nam bardzo przykro na samą myśl, że nie potrafimy zapewnić swojemu dziecku tego, czego potrzebuje… Na co dzień uczęszczamy z Zuzią na bardzo kosztowne zajęcia rehabilitacyjne, by córeczka stawała się coraz sprawniejsza i doganiała swoich rówieśników. Tak bardzo marzy o tym, żeby chodzić samodzielnie jak inni. Żeby się nie wyróżniać i być akceptowaną wśród swoich nastoletnich znajomych. Bardzo prosimy o wsparcie… Dzięki Wam jest szansa na lepszą przyszłość naszej córki! Rodzice

32 106,00 zł ( 78,13% )
Brakuje: 8 986,00 zł
Władzio Kraśniewski
13 dni do końca
Władzio Kraśniewski , 5 lat

Na polu bitwy z własnym organizmem - Władziu PILNIE potrzebuje naszej pomocy❗️

Walka o Władusia trwa od mniej więcej dwóch lat, ponieważ nie było łatwo o postawienie właściwej diagnozy. Zaczęło się od kilku ostrych infekcji – zapalenia oskrzeli, bostonki, liszajca zakaźnego i szkarlatyny. Nagle nasz pełen uśmiechu i komunikatywny chłopiec zmienił się nie do poznania, a nasz spokojny świat runął… U synka pojawiły się zaburzenia neurologiczne, trudna do opanowania nadpobudliwość ruchowa, mimowolne krzyki, drgawki oraz tiki ruchowe i wokalne, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, napady złości i lęki. Władzio zaczął nieustannie, chorobliwie drapać się po ciele, budził się kilkanaście razy w ciągu nocy z krzykiem, miał omamy.  W tym czasie zauważyliśmy, że syn ma problem z pamięcią krótkotrwałą… Co kilkanaście sekund pytał o to samo. Z czasem doszły problemy ze wzrokiem, bóle stawów, bóle stóp, przewlekłe zmęczenie – pomimo tego, że fizycznie nie był w stanie się wyciszyć. Byliśmy przerażeni! Rozpaczliwie zaczęliśmy szukać pomocy… Podczas gdy odbijaliśmy się od kolejnych drzwi i kolejni lekarze rozkładali ręce, a stan Władzia pogarszał się, my dalej szukaliśmy jakiegoś tropu, podobnych przypadków…  Wreszcie na naszej drodze pojawili się ludzie, którym drugi człowiek nie jest obojętny i którzy zechcieli nam pomóc. Wykonaliśmy wiele zaleconych badań, między innymi z surowicy oraz płynu mózgowo-rdzeniowego oraz rezonans magnetyczny głowy.  Otrzymaliśmy wynik: przeciwciała przeciwko móżdżkowi 1:100 oraz zaburzenia mielinizacyjne w mózgu. Oznacza to długo utrzymujący się proces zapalny, a diagnoza to — Autoimmunologiczne zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego. Choroba, z którą zmaga się Władzio, jest błędną reakcją układu odpornościowego na infekcję – zamiast atakować dany patogen, atakuje część mózgu, wpływając na myśli, uczucia, ruch i inne zachowania, z każdą infekcją powodując regres rozwoju.   Powinniśmy skakać z radości, że wreszcie wiemy, co dolega naszemu dziecku, że teraz będzie już tylko lepiej, ale cień na tej radości kładzie koszt leczenia, terapii, dalszej diagnostyki, specjalistycznej diety…  Teoretycznie nasz syn powinien być leczony jak najszybciej w szpitalu. Niestety, w praktyce ogromne koszty ograniczają dostępność leczenia. Kolejki są bardzo długie, a czas działa na naszą niekorzyść. Od niedawna istnieje jednak możliwość podania immunoglobulin w prywatnym Centrum Medycznym w Gdańsku, jest to dla nas ratunek. Niestety, koszt jest bardzo wysoki – według wagi Władzia z kwietnia 2023 to aż 22 500 złotych za jedno podanie! Cena ta jest uzależniona od wagi dziecka i kursu euro. W naszym przypadku, obecnie rekomendowane jest przynajmniej 6 podań.  Przy każdej infekcji objawy neurologiczne choroby nasilają się. Mimo że patrząc na naszego syna, na pierwszy rzut oka nie widać po nim choroby, bo przecież chodzi, je, bawi się i rozmawia – to Władzio potrzebuje natychmiastowej pomocy! Bez leczenia nasz synek z czasem przestanie się rozwijać! Nie będzie mógł normalnie funkcjonować i cieszyć się życiem, jak inne dzieci. W każdej chwili może dojść do nieodwracalnych zmian w jego mózgu! Nasza codzienność wygląda tak, że nie pamiętamy już, jak było kiedy byliśmy zdrowi, bo razem z Władziem choruje cała nasza rodzina. Nie jest łatwo prosić obcych ludzi o pomoc, ale my po prostu nie mamy innego wyjścia… Dlatego pełni wiary w powodzenie, zwracamy się z prośbą o pomoc. Wiemy, że Państwa dobre serca pomogły już niejednemu dziecku w potrzebie. Każda, nawet najmniejsza wpłata oraz udostępnienie to szansa na podjęcie walki o przyszłość naszego ukochanego dziecka! Z góry dziękujemy! Rodzice Władzia ➡️ Licytacje dla Władzia Kraśniewskiego

132 829,00 zł ( 78,03% )
Brakuje: 37 384,00 zł
Agata Golowczenko
Pilne!
Agata Golowczenko , 6 lat

Wróciła po nią ŚMIERĆ❗️Ratuj życie Agatki❗️

Nowotwór wrócił po Agatkę! POMOCY! Walka o życie dzielnej Agatki trwa! Nowotwór nie jest jednak łatwym przeciwnikiem, a leczenie niesie niestety wiele skutków ubocznych… Cel jest jeden – uratować Agatkę i pogonić neuroblastomę na zawsze! Agatka jest ponownie leczona w Barcelonie. Jeśli leczenie przyniesie efekty, po jego zakończeniu dziewczynka powinna przyjąć szczepionkę przeciwko wznowie, która w jej przypadku będzie zabójcza… Rusza nowa zbiórka na ratowanie Agatki! Pomóż! Mama Agatki: Jesteśmy w Hiszpanii, wciąż nie mogę uwierzyć, że się udało. Tyle łez, przeciwności losu i strachu, który nie pozwalał jeść i spać. I w tym wszystkim moja malutka, drobniutka córeczka. Taka cierpiąca… Taka dzielna.  Agatka zakończyła już immunoterapię. Teraz mamy dwa tygodnie przerwy, w której czasie mamy nadzieję, że organizm mojej córeczki jak najbardziej się zregeneruje po wykańczającym fizycznie i psychicznie leczeniu. Potem zacznie się radioterapia, potrwa 4 tygodnie. Ma ona na celu dobić wszystkie pozostałe komórki rakowe, jeśli się pojawią w czasie przerwy od leczenia. Jeśli na zakończenie całej terapii rezonans nie wykaże niczego niepokojącego, będzie to koniec leczenia w Hiszpanii! Ale nie koniec walki… Neuroblastoma często wraca. Dla tak wyniszczonego i wycieńczonego organizmu wznowa oznaczałaby śmierć… Nie możemy dopuścić, by po tym wszystkim, co przeszliśmy, co osiągnęliśmy dzięki Wam, nowotwór wrócił! Szansą dla Agatki na powstrzymanie ryzyka wznowy jest specjalistyczna szczepionka przeciw wznowom, podawana w USA. Niestety, koszt leczenia tam to nawet ponad milion złotych… Znów zaczynamy wyścig z czasem i znów z całego serca prosimy o pomoc. Zaszliśmy już tak daleko… Prosimy, bądźcie z nami. Agatka musi wygrać, musi żyć! Szczepionka powinna być podana jak najszybciej po zakończeniu leczenia. Mamy czas maksymalnie do marca! Bardzo proszę, pomóżcie nam. Moja wdzięczność dla Was nie ma granic, do końca mojego życia będę dziękować Bogu, że postawił Was, obcych mi ludzi, na naszej drodze. Wierzę, że Agatka przeżyje i swoim dalszym i długim życiem będzie czynić dobro, którego sama tyle otrzymała! ➡️ Licytacje dla Agatki

2 288 387,00 zł ( 77,91% )
Brakuje: 648 815,00 zł
Marek Grzelak
Pilne!
Marek Grzelak , 62 lata

Ukochany mąż, tata i dziadek walczy o życie❗️Potrzebna pomoc❗️

Mam na imię Asia i chciałbym podzielić się z Wami historią mojej rodziny i prosić o wsparcie. U mojego taty niedawno został zdiagnozowany glejak wielopostaciowy – najbardziej agresywny nowotwór mózgu. To było dla nas wszystkich ogromnym szokiem i trudno nam pogodzić się z tą diagnozą. Pierwsze symptomy przypominały zwykłe przemęczenie. Ból głowy, problemy z koncentracją i pamięcią, które z dnia na dzień zaczęły się nasilać. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Wizyta na SOR, tomografia, rezonans i biopsja i ta najgorsza diagnoza, jaką mogliśmy usłyszeć GLEJAK WIELOPOSTACIOWY IV STOPNIA!  Nasz świat się zawalił w jednym momencie. Diagnoza sprawiła, że straciliśmy grunt pod nogami. Ale postanowiliśmy działać i mamy nadzieję na ratunek dla taty! Po wielu poszukiwaniach znaleźliśmy lekarza w Kluczborku – dr Libionkę, który ma doświadczenie w leczeniu tego rodzaju nowotworu i jest gotowy podjąć się próby wycięcia guza. To jest ogromna szansa dla taty, ponieważ może znacznie przedłużyć jego życie i dać mu więcej czasu z nami, swoją kochającą rodziną. Mój tata jest nie tylko wspaniałym ojcem dla mnie, ale również kochającym mężem dla mojej mamy, która również walczy z rakiem. To dla nas trudny czas, ale jesteśmy zdeterminowani, aby zjednoczyć się i wspierać się nawzajem w tej trudnej sytuacji. Niestety, koszty leczenia są ogromne, a my nie jesteśmy w stanie sami pokryć wszystkich wydatków. Koszt operacji to ponad 100 tys. zł, a do tego dochodzi jeszcze cała masa wydatków związanych z późniejszym leczeniem, fizjoterapią oraz lekarstwami, co daje już kwotę 200 tys. zł! Dlatego zwracam się do Was z prośbą o wsparcie finansowe. Każda wpłata, nawet najmniejsza, przyczyni się do tego, że nasza walka będzie miała większe szanse powodzenia. Warto dodać, że mój tata jest człowiekiem o wielkim sercu. Przez wiele lat angażował się w organizowanie zbiórek charytatywnych dla dzieci potrzebujących, został odznaczony orderem Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, pomagał innym i był zawsze gotowy do podjęcia działania. Teraz to my, jako jego rodzina, prosimy o pomoc. Ma wspaniałe wnuki, które uwielbiają swojego dziadka i pragną spędzać z nim więcej czasu. Każda złotówka, którą uda się zebrać, będzie miała wpływ nie tylko na życie taty, ale także na życie naszej całej rodziny. Bardzo dziękujemy za każde wsparcie, niezależnie od kwoty. Wasza życzliwość i dobroć są dla nas nieocenione. Prosimy o podzielenie się tą zbiórką ze swoimi znajomymi i rodziną, abyśmy mogli dotrzeć do jak największej liczby ludzi. Razem możemy uczynić cud i dać tacie i mamie nadzieję na lepsze jutro. Dziękujemy za wsparcie i modlitwy. Joanna i cała nasza kochająca rodzina

165 578,00 zł ( 77,82% )
Brakuje: 47 188,00 zł