Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Laura Plech
Laura Plech , 7 lat

Heroiczna walka Laury z nieuleczalną chorobą❗️

To dzięki Waszej pomocy Laura odbyła aż 3 turnusy wielospecjalistyczne, które przyniosły ogromne postępy. Nadal czeka ją ogrom pracy, ale to dzięki Wam Drodzy Pomagacze zrobiła wielki krok w przód. Niestety na tym koniec dobrych wieści. Laura traci wzrok – to nieuniknione, choroba genetyczna, w dodatku nieuleczalna, każdego dnia odbiera jej sprawność! Czasu jest coraz mniej... W dodatku Laury mowa jest na poziomie 2-letniego dziecka – nadal nie ma swobodnej komunikacji dialogu, tylko pojedyncze słowa lub proste dwuwyrazowe zdania.  Turnusy przynoszą wspaniałe efekty. Dzięki nim pojawiają się nowe słowa, nowe rozumienie, nauczyła się wchodzić i schodzić po schodach. Zajęcia grupowe dodały jej odwagi, lecz przed nami nadal wiele pracy. Cały czas córeczka ma kłopoty z równowagą, co wiąże się z problemami z samodzielnym poruszaniem się na trudnym terenie (trawa, piasek, kamienie) a po zmroku nawet i po prostym chodniku. Laurka nie widzi po zmroku. Córeczka bardzo potrzebuje turnusów wielospecjalistycznych, gdzie zajęcia dobierane są indywidualnie. Bez nich nie będzie lepiej, będzie tylko gorzej… Dlatego pełni nadziei, ponownie prosimy Was o pomoc! Poznaj naszą historię: Problemy u Laurki zaczęły się w 2 dobie życia. Praktycznie do zera spadło jej napięcie mięśniowe. W czasie kolejnych badań lekarze zdiagnozowali u niej obniżone napięcie w osi głowa-tułów, a wzmożone w rękach i nogach, co spowodowało asymetrię ciała. Praktycznie od razu zaczęliśmy wozić Laurkę na rehabilitację i tak jest do dziś. Niezmiennie w naszym dniu zawsze jest czas na ćwiczenia naszej córeczki. Laura od urodzenia zmaga się z przeciwnościami losu. Jej życie to ciągła walka nad sprawnością. Jest nieuleczalnie chora, a choroba postępuje każdego dnia. Zespół Ushera typ 1F zabrał jej słuch, a teraz zabiera wzrok, zostało jej niewielkie pole widzenia. W wyniku choroby córka ma poważne problemy z równowagą  oraz chodem. Ma wiotki niedowład czterokończynowy w wyniku przebytej cytomegalii, zaczęła stawiać swoje pierwsze kroczki, mając ponad 3 lata. Niestety nadal nie jest w stanie poruszać się bez wsparcia oraz pomocy, poza domem. Laura widzi tak jak by przez dziurkę od klucza, nie widzi, co ma pod nóżkami, co jest po bokach, choroba odbiera każdego dnia wzrok, nie da się tego zatrzymać, nie ma na to lekarstwa. Moja córeczka przeszła dwie operacje, podczas których wszczepiono jej implanty ślimakowe, dzięki którym słyszy, ale mowa nie rozwija się tak jak u innych dzieci. Córka mówi proste słowa oraz dwuwyrazowe zdania na poziomie 2-letniego dziecka... Dalszy jej rozwój zależy od intensywnej rehabilitacji oraz od kosztownych turnusów. Nie mamy już czasu, Laura uczy się mowy na podstawie obrazów, jeśli straci wzrok całkiem, nie nauczymy jej już niczego. Nie mamy już czasu –  proszę, pomóż nam.  Mama Laury

31 720,00 zł ( 79,3% )
Brakuje: 8 280,00 zł
Tomasz Czarnecki
Tomasz Czarnecki , 44 lata

Straciłem rękę i nogę, ale nie straciłem nadziei, że mogę być samodzielny! Pomóż mi, proszę!

Samodzielność. Marzę o niej od momentu, kiedy się obudzę, aż do zaśnięcia, a nawet podczas snu. Marzę o niej bezustannie, bo czy jest coś ważniejszego? Ja tę samodzielność miałem i straciłem, nagle, bez ostrzeżenia, ale czy można spodziewać się dramatu, jaki ma rozegrać się w Twoim życiu? W 2008 roku w drodze do pracy uległem ciężkiemu wypadkowi, w wyniku którego amputowano mi rękę powyżej łokcia oraz nogę powyżej kolana. Od tamtej pory korzystam z protezy nogi z klasycznym lejem, który jest niewygodny, powoduje obtarcia i w moim przypadku - jedną ręką -bardzo ciężko go założyć. W 2018 roku pojawiła się dla mnie nadzieja – do Polski miał przylecieć chirurg, który specjalizuje się w zabiegach osseointegracji, czyli wszczepienia w kość tytanowego implantu, do którego mocowana jest proteza bez potrzeby użycia klasycznego leja. Po szeregu badań zostałem zakwalifikowany do operacji, którą ostatecznie odwołano. Czułem się wtedy, jakby po raz kolejny odebrano mi sprawność, wiedziałem jednak, że nie mogę się poddać! Aktualnie wznowiono przygotowania do zabiegów. Jest jedno 'ale' -  operacje mają być sfinansowane ze środków pacjenta. Moja szansa po raz kolejny może zostać mi odebrana! Wiele odłożyłem, wiele pożyczyłem, jednak to wciąż jedynie kropla w morzu potrzeb. Osseointegracja daje mi szansę na powrót do „normalnego” życia, możliwość aktywniejszego spędzania czasu z rodziną – mam dziewięcioletnią córkę, która chciałaby z tatą wyjść na spacer, na basen czy pojechać nad morze – po zabiegu spełnienie tych marzeń wreszcie będzie możliwe! Dlatego proszę - pomóż mi! Tomasz --- Bądź na bieżąco: 

86 052,00 zł ( 79,25% )
Brakuje: 22 519,00 zł
Hania Sęk
Hania Sęk , 12 lat

Przeszczep komórek macierzystych ostatnią szansą na sprawność Hani! Na ratunek!

Dopiero po 9 dniach od narodzin mogłam ją pierwszy raz przytulić i ucałować, dopiero wtedy Hanię wyjęto z inkubatora… Od pierwszych minut walczyła o życie, a w jej serduszku stwierdzono wadę, której skutki odczuwamy do dziś.  Ciężko wracać po 9 latach do tak trudnych wspomnień. Przez tak skomplikowaną walkę o życie Hania musi teraz toczyć batalię o swój rozwój. Jest silna i uśmiechnięta, nie poddaje się i inspiruje innych do działania.  Nasza córka zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym czterokończynowym. Nic nie może zrobić sama. Nie chodzi, nie siedzi, nic nie chwyta w rączki, a wzmożone napięcie mięśniowe przysparza jej wiele bólu. Do tego po narodzinach stwierdzono ubytek przegrody międzykomorowej oraz wrodzoną wadę serca. Była niewydolna oddechowo i krążeniowo. Malutka istotka podłączona do respiratora. Traumatyczny widok, o którym chcemy zapomnieć. Jej stan był naprawdę bardzo ciężki. Teraz gdy patrzymy na naszą piękną i zawsze uśmiechniętą córkę nie mieści nam się w głowie ile już przeszła. Podejmuje nierówną walkę każdego dnia. Dzielnie ćwiczy, by dorównać swoim rówieśnikom.  Zaakceptowaliśmy, że mózgowe porażenie dziecięce będzie z Hanią na zawsze. Wiemy, że da się z tym żyć, że rehabilitacja, czy interwencje chirurgiczne poprawiają funkcjonowanie. Wiążemy jednak duże nadzieje z podaniem córce komórek macierzystych, które zmniejszyłyby nasilenie choroby i wpłynęły na poprawę funkcjonowania Hani. Potrzebne jest  5 podań komórek macierzystych. Koszt takich zabiegów znacznie przekracza nasze możliwości finansowe.  W swoim życiu Hania wycierpiała już naprawdę wiele. Każdego dnia marzymy o jej sprawnej przyszłości, która może być lepsza. Jednak do tego potrzeba ogromnych środków, których po prostu nie mamy. Dlatego bardzo prosimy o pomoc dla naszej córeczki. Wierzymy, że razem to może się udać! Rodzice 

33 235,00 zł ( 79,08% )
Brakuje: 8 787,00 zł
Ewa Cuban
Pilne!
Ewa Cuban , 47 lat

PILNE❗️Rak sieje spustoszenie w moim ciele... RATUNKU❗️

Rak – słowo, mrożące krew w żyłach, szeptane w ciemnych zakamarkach umysłu. To nie tylko słowo. To potwór, cichy drapieżnik, który przychodzi bez zaproszenia. Ukryty w cieniu codziennych chwil jest gotów zniszczyć to, co kochamy najbardziej. Z początku niewidoczny, ledwie dostrzegalny. Czai się w mroku, nie dając znać o swojej obecności. Czeka na odpowiedni moment, by zaatakować. Na ofiarę wybrał mnie...  Całe życie byłam osobą pełną energii, gotową z determinacją stawić czoła każdej przeszkodzie. Los niespodziewanie postawił mnie przed najtrudniejszą z nich. 1 lipca 2024 roku usłyszałam diagnozę, która nagle zmieniła moją rzeczywistość w jeden z najgorszych koszmarów i odebrała perspektywy – rak płaskonabłonkowy przełyku. Te słowa odjęły mi mowę i w jednej chwili zburzyły doszczętnie cały świat.  Rak w końcu ujawnił swoje prawdziwe oblicze, jest zbyt silny, by go ignorować... To bestia o wielu przerażających twarzach. Jest jak wirus, który infekuje wszystko wokół — ciało, umysł, duszę, relacje z bliskimi. Pozostawia za sobą spustoszenie, niepewność oraz ból. Za mną szereg badań, a przede mną kolejne. Każde z nich zbliża mnie do odpowiedzi, co dalej? Czy czeka mnie chemio- lub radioterapia, a może operacja? Czas jest teraz najcenniejszy, bo to on decyduje o mojej przyszłości. Obecnie codzienność to wyczerpująca walka ze zdrowiem oraz myślami, które kotłują się wokół dwóch słów: "niewiadoma" i "śmierć". Ale to nie jest batalia, którą mogę wygrać sama. Potrzebuję Waszego wsparcia. Rozwijający się we mnie potwór nie atakuje tylko ciała. On poluje na ducha. Każdego dnia wysysa odwagę, zasiewając wątpliwości i lęk. Zamienia radość w ból, a nadzieję w rozpacz. Nie daje spokoju ani na chwilę. Całe życie poświęcałam się pracy i ludziom, których kocham. Przez wiele lat kierowałam redakcją lokalnej gazety, a później zostałam dyrektorką biblioteki miejskiej. Od kiedy pamiętam, starałam się inspirować i integrować naszą społeczność. Moje serce biło dla tych miejsc i ludzi. Teraz jednak muszę zrezygnować z wszelkich planów i skupić się na najważniejszym. Chcę wygrać wyścig z pożerającym mnie rakiem. Przeraża mnie fakt, że nie wiem, co mnie czeka. Wiem jednak, że przede mną długa droga, pełna bólu, niepewności i ogromnych kosztów. Codzienne wizyty u specjalistów, dieta, specjalistyczne preparaty – wszystko to pochłania środki, których mi brakuje. Zawsze radziłam sobie sama, ale dziś jestem zmuszona poprosić o pomoc. Marzę o tym, by znowu móc cieszyć się życiem – wsiąść na rower oraz spełniać się w pracy, którą kocham. Marzę o tym, bym miała możliwość dalej podróżować z moim ukochanym Arkiem i patrzeć, jak dorasta mały Ksawery. Proszę, pomóżcie mi wrócić do normalnego życia i ludzi, których kocham. Każda wpłata, każde wsparcie to dla mnie nadzieja na przyszłość. Nie pozwólcie, by moja historia skończyła się przedwcześnie. Walczę o najwyższą stawkę – O ŻYCIE. Dlatego wołam do Was: RATUNKU! Ewa

83 934,00 zł ( 78,89% )
Brakuje: 22 449,00 zł
Kuba Twaróg
Kuba Twaróg , 24 lata

Bez rehabilitacji stan Kuby cały czas się pogarsza!❗️Pomóż w walce o zdrowie❗️

Z całego serca dziękujemy Wa za dotychczasowe wsparcie! To właśnie dzięki niemu Kuba mógł skorzystać z nierefundowanego leczenia dentystycznego. Niestety, nasza walka o zdrowie syna trwa nadal i po raz kolejny musimy zwrócić się do Was z prośbą o pomoc… Nasza historia: Kuba to wesoły, aktywny, młody mężczyzna. Choć od urodzenia cierpi na mózgowe porażenie dziecięce, rehabilitacja i leczenie pozwalają mu stopniowo stawać się samodzielnym człowiekiem. Kocha życie i korzysta z niego, ile tylko się da. Uwielbia sport i trenuje z sukcesami RaceRunning. Niestety, jego postępy zostały gwałtownie przerwane, gdy Kuba stracił przednie zęby. Musiał mieć usunięte jedynki, bo korzenie boleśnie przebiły dziąsło. To spowodowało, że zwykłe jedzenie sprawia mu ogromne trudności, przez co nasiliła się świadomość niepełnosprawności, odmienności, a poczucie własnej wartości Kuby gwałtownie spadło... Dzięki Waszej pomocy Kuba odzyskał zęby i nie jest skazany na miksowane i rozdrabniane jedzenie. Aktualnie Kuba wymaga intensywnej, wielospecjalistycznej rehabilitacji ze względu na pogarszający się w szybkim tempie stan fizyczny i psychiczny. Cały ubiegły rok nie uczestniczył w żadnym turnusie rehabilitacyjnym, bo drugiego dnia turnusu jesiennego zachorował na Covid i musieliśmy opuścić ośrodek. Od końca czerwca nie uczestniczy w hipoterapii, a od września nie ma również rehabilitacji w szkole, gdyż ze względu na zmianę budynku zajęć, rehabilitanci nie dojeżdżają w nowe miejsce. Ze względu na brak rehabilitacji zdolności motoryczne Kuby znacznie się pogorszyły. Wyraźnie gorzej chodzi, nie radzi sobie zupełnie z najprostszymi czynnościami samoobsługowymi. Duże problemy z zaburzeniami emocjonalnymi, fiksacje i brak kontroli nad wybuchami gniewu i złości zmusiły nas do wprowadzenia farmakoterapii. Leki psychotropowe odbijają się na zaburzeniach równowagi, napięciu mięśniowym.  Obecnie Kuba wymaga stałej asekuracji przy samodzielnym chodzeniu, nie jest w stanie długo ustać samodzielnie, nie radzi sobie z utrzymaniem pionowej sylwetki. W lutym mamy zaplanowany jeden turnus rehabilitacyjny, którego koszt wynosi aż 10 000 zł. Niestety, trzeba go będzie powtórzyć co najmniej dwukrotnie, aby osiągnąć widoczny efekt. Ku naszej rozpaczy przekracza to nasze możliwości finansowe. Kuba uczęszcza od kilku lat na muzykoterapię, z końcem roku rozpoczęliśmy nową terapię EMOST, aby poprawić jego stan emocjonalny. W 2024 roku oprócz turnusu lutowego mamy wstępnie zarezerwowany jeszcze wrzesień i grudzień. Bez pomocy finansowej z zewnątrz, nie uda nam się niestety pojechać, a jest to jedyny sposób na walkę o sprawność Kuby. Z całego serca prosimy Was o pomoc. Podarujcie Kubie szansę na lepsze jutro. Rodzice Kuby

16 777,00 zł ( 78,85% )
Brakuje: 4 500,00 zł
Alicja Beyga
Alicja Beyga , 42 lata

Walka z SM nie ma końca... Potrzebne wsparcie dla Alicji❗️

Wiele tu historii. Ja chciałabym podzielić się z Wami swoją, która jest historią nie tylko walki z chorobą, ale także nadziei i potrzeby wsparcia. Od lat stawiam czoła stwardnieniu rozsianemu (SM). To niezwykle trudna droga, której pierwsze kroki postawiłam wiele lat temu. Pamiętam, jak jeszcze w trakcie studiów pojawiły się pierwsze problemy z chodzeniem i z utrzymaniem równowagi. Diagnoza była dla mnie szokiem. Wydawało mi się, że całe życie przede mną, a nagle musiałam zmierzyć się z czymś, co sprawiło, że wszystko się zmieniło. Teraz, po latach, muszę przyznać, że ta choroba zmieniła moje życie diametralnie. Zostałam zmuszona do rezygnacji z moich marzeń o ukończeniu studiów. Codzienne wyzwania związane z poruszaniem się są ogromne. Muszę polegać na pomocy innych, na rehabilitacji, na lekach, na sprzętach pomagających mi w codziennym funkcjonowaniu. To nie tylko moja walka. Schorzenie wpływa też na moją rodzinę i bliskich. Codzienne życie staje się walką o każdy krok, o każdy gest. Choroba wpływa na psychikę kiedy człowiek czuje, że mięśnie powoli zaczynają zastygać, a wszelkie czynności wykonuje się coraz wolniej – od chodzenia po każdy, nawet najmniejszy ruch. Przyszłość nie wygląda wtedy kolorowo. Pozostaje żyć tu i teraz i być dla siebie wyrozumiałym. Ale nie poddaję się. Pomimo trudności wciąż walczę. Dwa razy w tygodniu mam zapewnioną rehabilitację, ale to za mało. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o wsparcie. Potrzebuję Waszej pomocy, aby mieć dostęp do leków i móc kontynuować rehabilitację, która razem z lekami spowalnia rozwój tej paskudnej choroby. Każda, nawet najmniejsza kwota, może okazać się dla mnie zbawienna. Z całego serca dziękuję za Wasze wsparcie i za to, że jesteście ze mną w tej trudnej walce. Alicja Facebook 💚

29 333,00 zł ( 78,77% )
Brakuje: 7 902,00 zł
Jasiu Przybylski
Jasiu Przybylski , 18 miesięcy

Operacja zakończyła się TRAGEDIĄ❗️Prosimy, pomóż w walce o naszego synka... Razem dla Jasia❗️

MAMY TRAGICZNE WIEŚCI! Jasiu przeszedł piątą operację związaną z jelitami. Polegała ona na wycięciu bezzwojowego odcinka – miała przynieść Jasiowi ogromne korzyści. Cieszyliśmy się, że istnieje bardzo duża szansa, że po tej operacji problemy z jelitami, bóle oraz ciągłe zapychania w jelitach ustąpią. Niestety wydarzyło się coś, o czym nie myśleliśmy nawet w najgorszych snach. Jasiu przeszedł zatorowość płucną. Zaczęła się jego walka o życie, która trwała ponad 3 tygodnie! To był prawdziwy koszmar! Jasiu pomimo respiratora wymagał wielokrotnego przeintubowania. Po wybudzeniu Jasiu nie wracał do siebie, ciśnienie sięgało do 210/120. Gorączkował, a obraz neurologiczny bardzo niepokoił lekarzy. Rezonans głowy wykazał niedotlenienie mózgu. Jasiu utracił większość swoich umiejętności. Obecnie jest dzieckiem leżącym, które nie potrafi wodzić wzorkiem, nie trzyma stabilnie głowy, nie chwyta zabawek, nie uśmiecha się. Wiemy, że Jasiu słyszy i w ten sposób stara się zrozumieć obecną sytuację. Widzimy, że jest mu ciężko się w niej odnaleźć. Również samodzielnie oddycha, za co dziękujemy każdego dnia. Po operacji jelita zaczęły pracować znacznie gorzej, nie było też możliwości pobierania krwi, przez co lekarze zdecydowali się na założenie cewnika broviaca. Dodatkowo u naszego synka zdiagnozowano także padaczkę.  Niestety, Jasiu cały czas cierpi z powodu bólu brzucha, więc szukamy pomocy dalej. Jasiu potrzebuje wielospecjalistycznej rehabilitacji oraz szalenie drogich sprzętów rehabilitacyjnych, które tylko w niewielkiej części są refundowane przez NFZ. W tym roku chcemy pojechać z  Jasiem na przynajmniej dwa turnusy rehabilitacyjne.  Nasze życie kolejny raz bardzo się skomplikowało, cieszyliśmy się, że wrócę do pracy, a Jasiu zostanie z babcią – przez co będziemy mogli mu zapewnić jeszcze więcej. Niestety, nie jest to możliwe. Dodatkowo musimy wynająć inne mieszkanie. W Lesznie, gdzie obecnie mieszkamy, nie ma możliwości, aby dotrzeć do najlepszych rehabilitantów. Musimy być również blisko szpitala dziecięcego oraz hospicjum domowego w Poznaniu, aby móc liczyć na pomoc pielęgniarki, która wtedy odwiedzałaby nas dwa razy w tygodniu i kontrolowała czy u Jasia wszystko dobrze. Nauczyłam się obsługi cewnika broviaca, ssaka etc. jednak nie ukończyłam szkoły medycznej i dla bezpieczeństwa Jasia jego stan zdrowia musi kontrolować osoba doświadczona.  Z całego serca dziękujemy Wam za dotychczasową pomoc. To dzięki niej mogliśmy walczyć o powrót Jasia do zdrowia. Gdy wszystko zaczynało iść w dobrym kierunku... los po raz kolejny zadał nam ogromny cios.  Rozliczenie 1,5% odbywa się w październiku, jednak nie możemy czekać tak długo, ponieważ już teraz musimy kupić Jasiowi sprzęt rehabilitacyjny, inne potrzebne sprzęty medyczne do codziennego funkcjonowania Jasia oraz zapisać go na turnusy rehabilitacyjne. Czeka nas również mnóstwo wizyt lekarskich w większości  prywatnych, ponieważ musimy dostać się do najlepszych z najlepszych. Jako rodzice poruszymy niebo i ziemię dla dobra naszego dziecka –  potrzebujemy jednak wsparcia. Dzięki Wam już tak wiele wypracowaliśmy...  Prosimy o modlitwę za syna i dalszą pomoc w walce o jego powrót do zdrowia.  Rodzice z Janem

41 904,00 zł ( 78,77% )
Brakuje: 11 288,00 zł
Iga Wawrzynkiewicz
Iga Wawrzynkiewicz , 16 lat

Iga nawet nie może poprosić o pomoc, a tak bardzo jej potrzebuje❗️

Stan Igi jest bardzo ciężki. Saturacja spada. Chorób towarzyszących nie da się wręcz zliczyć. Tylko intensywna rehabilitacja może pomóc, ale brakuje nam pieniędzy! Bardzo boję się o jej zdrowie i przyszłość… Bajki jej nie interesują. Godzinami może oglądać Formułę 1 i skoki narciarskie. Jest już nastolatką, więc żywo wyraża swoje zdanie. Iga nie mówi, jednak grymas twarzy wyraża bardzo dużo. Wiemy, kiedy jest zadowolona, kiedy zaniepokojona. Ona też wie, co do niej mówimy, rozumie, co się dzieje dookoła. Gdy podjeżdżamy pod szpital, widzę strach w jej oczach, pamięta, że to nie do końca przyjemne miejsce. Nie wyobrażam sobie życia bez Iguni, mojej córki pełnej radości, ale równocześnie na każdym kroku wyrażającej swoje zdanie. Ona nie chce leżeć w łóżku i patrzeć w sufit. Mimo że siedzenie pogłębia skoliozę, ona chce być z nami przy stole, na spacerze. Bardzo się złości, gdy kładziemy ją do łóżka w środku dnia. Uwielbia chodzić do szkoły. Tam nie ma tęsknoty za mamą czy tatą. Koleżanki i koledzy to jej aktualny świat. Trudno się dziwić, ma już 14 lat. Urodziła się jako zdrowa dziewczynka. Problemy zaczęły się dopiero w 5 miesiącu po kolejnej skojarzonej szczepionce. Jej stan drastycznie zaczął się pogarszać. Nasza córeczka spędziła wiele tygodni w różnych szpitalach i klinikach. U Igi zdiagnozowano: padaczkę, małogłowie, zespół pozapiramidowy, poważne uszkodzenia mózgu, porażenie czterokończynowe, refluks żołądkowo-przełykowy, atetozę, skoliozę, astmę oskrzelową. Ostatnio niestety u Igi coraz gorzej ze zdrowiem. Saturacja spadła do 88%, podczas gdy norma to 95-98%. PEG przecieka, ponieważ jest za luźna przetoka. Problemy z żelazem nie ustępują. Z powodu obniżonego napięcia mięśniowego ma bardzo duże problemy oddechowe, wymaga stałych inhalacji i rehabilitacji oddechowych. Ma bardzo silny ślinotok, cały czas musi być odsysany ssakiem. Przez deformację zgryzu, dostaje szczękościsku, notorycznie odgryza język i policzki, w związku z tym nosi specjalny aparat ortodontyczny, który musimy regularnie wymieniać. U naszej córeczki przez lata wykluczono szereg chorób, jednak mimo szerokiej diagnostyki ostatecznej diagnozy nie udało się postawić do dziś. Na tę chwilę diagnoza brzmi: encefalopatia o nieustalonej etiologii, czyli ogólne uszkodzenia mózgu niewiadomego pochodzenia. Iga ma bardzo obniżone napięcie mięśniowe, jest bardzo wiotka, ma problem z samodzielnym utrzymaniem główki. Nadal nie potrafi sama siedzieć, nie chodzi, nie mówi. Wiem, że Iga nigdy nie będzie zdrową dziewczynką, ale tak bardzo chcę jej pomóc, by mogła być jak najbardziej sprawna i doznawała jak najmniej bólu. Do tego potrzebuje stałej rehabilitacji, regularnej wymiany sprzętów medycznych. Koszty nas przerastają. To niewyobrażalne, ile trzeba płacić, by zapewnić godny byt niepełnosprawnemu dziecku. Koszt godzinnej rehabilitacji to często aż 140 złotych, a potrzebuje jej codziennie. Bardzo proszę Cię o pomoc dla mojej córki! Widzę, ile zmienia rehabilitacja, jak Iga dzięki niej staje się silniejsza, sprawniejsza. Niestety każda przerwa w ćwiczeniach to cios, który tworzy ranę ciężką do zagojenia. Najlepszą opcją są turnusy rehabilitacyjne, na które w tym roku nas nie stać. Każda Twoja wpłata to bardzo dużo. Iga jest dla nas całym światem, wszystkim, co mamy i zrobimy dla niej wszystko! Dlatego chowam dumę do kieszeni i proszę Cię o wsparcie dla mojego dziecka.  Patrycja, mama Igi

25 979,00 zł ( 78,77% )
Brakuje: 7 000,00 zł
Marta Kubasiak
Marta Kubasiak , 12 lat

Cytomegalia spowodowała spustoszenie w ciele Marty! Bez pomocy nie ma szans!

Marta skończyła w czerwcu 10 lat. Jednak tak jak zaraz po porodzie, jak i w kolejnych latach będzie cały czas od zależna ode mnie. Wszystko przez wirus cytomegalii, który zaatakował córeczkę, kiedy jeszcze byłam z nią w ciąży. To na niej choroba odcisnęła największe piętno.  Wszystko wydarzyło się na początku ciąży, w 7 tygodniu. Trafiłam do szpitala krótko po tym, gdy dostałam ataku paraliżu. Nie wiedziałam co się dzieje, byłam przestraszona i myślałam tylko u dziecku, które nosiłam pod sercem. Zostałam wpisana nie znając dokładnej przyczyny mojego paraliżu. Do momentu porodu Martusi… Marta urodziła się z niedotlenieniem i z podejrzeniem wady mózgu. Podczas miesięcznego pobytu na OIOM-ie, w czasie którego była diagnozowana, przezwyciężyła sepsę. Moje dziecko walczyło nie tylko o zdrowie, ale też o życie... Przypadkiem okazało się, że cierpi na wrodzoną cytomegalię. A wtedy wszystko stało się jasne. Mój paraliż spowodowany był wirusem cytomegalii! Wirusem szczególnie niebezpiecznym dla kobiet w ciąży... I to właśnie Martę skrzywdził najbardziej. Od dnia narodzin Marta cały czas jest pod opieką wielu specjalistów. Jej rozwój fizyczny jest na poziomie małego dziecka. Rozwija się tylko psychicznie. Niczego nie pragnę bardziej, niż sprawność dla swojej córki. A jedyną szansą na to jest rehabilitacja… Wola walki i siła mojej córki mogłaby góry przenosić. Dlatego jestem tak bardzo zła i sfrustrowana, gdy jedyną przeszkodą są pieniądze. Marta będzie potrzebować pomocy i rehabilitacji do końca życia. Każda złotówka to dla niej szansa na poprawę tego, co zabrała choroba. Proszę o pomoc i wsparcie! Joanna, mama Marty

16 759,00 zł ( 78,76% )
Brakuje: 4 518,00 zł