Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kuba Chmaj
Kuba Chmaj , 10 lat

Kubuś cierpi na rzadkie mutacje genów i liczne choroby! W Polsce nie ma dla niego ratunku!

Dziś żadna polska klinika nie jest w stanie pomóc mojemu dziecku. Kubuś choruje na niezwykle rzadkie, nieprzewidywalne choroby, nad którymi trwają intensywne badania naukowe. Ponadto padaczka sprawia, że jeden silniejszy napad może zniweczyć wszystkie wypracowane latami postępy!  W swoje pierwsze urodziny Kubuś dostał od losu okrutny prezent – padaczkę. Mimo wielu zmian leków choroba nie daje za wygraną. W ostatnim czasie jego stan się pogorszył. Napady z kilkusekundowych zawieszeń zmieniły się w kilkuminutowe epizody z drżeniem ciała, wymiotami, silnym bólem głowy i utratą świadomości. Zapisy EEG są coraz gorsze, a wyładowania padaczkowe pojawiają się w kolejnych obszarach mózgu. Kuba ma problemy z pamięcią krótkotrwałą, równowagą i funkcjami przyczynowo-skutkowymi. Są dni, kiedy jest ciągle zmęczony i śpiący. Choroba neurologiczna osłabia mu mięśnie oczu, przez co pojawia się zez i syn na stałe musi nosić okulary.  Dzięki wsparciu wielu specjalistów, zarówno ze środowiska lekarskiego, jak i szkolnego, Kubuś na pierwszy rzut oka funkcjonuje dobrze. Jest bardzo uśmiechniętym i zdolnym chłopcem. Mimo to synek nie może w pełni cieszyć się beztroskim dzieciństwem. Nie jeździ na kilkudniowe wycieczki szkolne, nie może bawić się na karuzelach, nigdy nie spełni swojego największego marzenia o zrobieniu prawa jazdy.  Systematycznie musi przechodzić wiele bolesnych badań. Niestety, choroba postępuje i ciągle jesteśmy krok za nią. Zmiana leków na kolejne nie przynosi oczekiwanych rezultatów. To właśnie po jednej z takich „porażek” podjęto decyzję o badaniach genetycznych, które rzuciły nowe światło na nasze życie. Okazało się, że Kuba ma uszkodzone geny CUX1 oraz ADGRV1, które prawdopodobnie odpowiadają za rzadką postać padaczki genetycznej. Dodatkowo zdiagnozowano, że synek jest nosicielem choroby von Gierkiego i Pompego. W Polsce nikt nie jest w stanie mu pomóc. Ratunek czeka w Hiszpanii. Zagraniczni neurolodzy zgodzili się na konsultacje i pomoc! Wraz ze łzami szczęścia, pojawiły się łzy niepewności i strachu… Leczenie zostało wycenione na ogromną kwotę, której pokrycie jest dla mnie nieosiągalne. Wierzę, że znajdzie się wiele ludzi o dobrych sercach, z których pomocą uda nam się osiągnąć cel. Pomóżcie mi w walce o zdrowie synka! Proszę! Mama Kubusia ➡️ Grupa licytacyjna Kubusia na FB 👉 DziennikPolski 👉 Sądeczanin 👉 Gazeta Krakowska 👉 MyśleniceTV

251 154,00 zł ( 78,69% )
Brakuje: 67 995,00 zł
Bartosz Flisiński
9 dni do końca
Bartosz Flisiński , 19 lat

Pomóżmy spełnić marzenie Bartka! Zbieramy na samochód!

Jestem Bartek i od urodzenia choruję na dystrofię mięśniową Duchenne’a. Wszyscy mówią, że jestem inteligentnym, pogodnym i aktywnym młodym człowiekiem. Mam wiele marzeń i planów, do których pomimo przeciwności staram się każdego dnia dążyć. Prawdą jest, że moja choroba stwarza wiele ograniczeń, jednak dla mnie nie są to przeszkody nie do pokonania. Dwa razy do roku uczestniczę w turnusach rehabilitacyjnych. Doskonalę umiejętność jazdy na wózku podczas zajęć w Fundacji Aktywnej Rehabilitacji. Trzy razy w tygodniu spotykam się z fizjoterapeutą w celu poprawy mojej samodzielności. Jestem uczniem III klasy liceum, w przyszłości zamierzam rozpocząć naukę na studiach.  Niestety moja szkoła oddalona jest od miejsca zamieszkania o 4 kilometry, co jest dla mnie dużym dystansem do pokonania na wózku. Zarówno budynek szkoły oraz blok, w którym mieszkam, mają złamane bariery architektoniczne. Z tego względu jestem zmuszony codziennie uczyć się stacjonarnie. Mam kochających rodziców, którzy wspierają mnie we wszystkich moich działaniach. Mój tata dodatkowo pełni rolę mojego szofera. Poprzednie auto w wyniku wypadku uległo kasacji, a kolejne kupione w pośpiechu więcej stoi u mechaników niż służy mi do transportu. Od tego roku Aktywny Samorząd wprowadził program ,,Samodzielność – Aktywność – Mobilność!”, który daje mi możliwość zakupu samochodu dostosowanego do moich potrzeb. Koszt własny, który należy wnieść to 66 tys. złotych! Na ten moment jest to dla mnie nieosiągalna kwota. W kolejnych latach mam zamiar kontynuować edukację na Uniwersytecie Łódzkim i wiem, że opuszczanie zajęć z powodu awarii samochodu będzie już dużą komplikacją. Dlatego w obecnie marzy mi się nowy BARTKOWÓZ. Będę wdzięczny każdemu, kto przybliży mnie do realizacji tego marzenia. Bartek Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową 🎥 Zobacz APEL Bartka ⬇️ Zbiórka Bartka w TVP3 Łódź  

55 166,00 zł ( 78,56% )
Brakuje: 15 047,00 zł
Lena Chojnowska
Lena Chojnowska , 9 lat

Pomóż zdiagnozować Lenkę! – Rodzice czują się bezradni

Lenka ma 8 lat i nie mówi, cierpi na nadpobudliwość, przejawia silne zachowania agresywne. Ma duże problemy z koncentracją uwagi i poczuciem własnego ciała. Dochodzą do tego problemy zdrowotne związane z jelitami, układem moczowym, alergie. Jest pod stałą opieką specjalistów (neurologa, gastrologa, nefrologa, alergologa). Wiele problemów zdrowotnych towarzyszy naszemu dziecku przez zdiagnozowany autyzm. Dotychczasowe leczenie przyniosło rezultaty – córka czuła się lepiej i widać było poprawę. Minął rok, a objawy bardzo się nasiliły. Lence towarzyszy silna agresja, nad którą ciężko zapanować. W związku z tą sytuacją jesteśmy bardzo zaniepokojeni. Chcemy rozszerzyć pakiet badań, aby pomóc naszej córeczce. Między innymi są to badania nad zapaleniem mózgu, metaboliczne i zakaźne, które pokażą nam, co się dzieje w organizmie naszego dziecka. Jedno z badań, które pokaże nam, czy dziecko ma zaburzenia neuropsychiatryczne wywołane zespołem PANS, kosztuje około 5.500 zł! Mamy nadzieję, że te badania i kosztowne leczenie dadzą nam odpowiedź, jak dalej pomóc naszemu dziecku. Nie chcemy tracić ani chwili. Liczy się każdy dzień, aby nasza córeczka mogła w miarę możliwości normalnie funkcjonować.  Z góry dziękujemy Ci za okazaną pomoc! Rodzice Lenki

16 700,00 zł ( 78,48% )
Brakuje: 4 577,00 zł
Mikołaj Wasiljew
Pilne!
13 dni do końca
Mikołaj Wasiljew , 18 lat

Walka z NOWOTWOREM❗️Twoja pomoc może podarować mojemu dziecku przyszłość❗️

Nie ma chyba nic gorszego, niż śmiertelna choroba własnego dziecka i niepewność czy leczenie zadziała! Mój syn jest u progu dorosłości, jednak życie zbyt szybko kazało mu przystąpić do najtrudniejszego egzaminu, w którym walczy nie o ocenę, ale o swoją przyszłość! Mikołaj trenował koszykówkę i robił duże postępy. To była jego pasja, która teraz stała się już przykrym wspomnieniem… Syn jest sportowcem, ma duszę zawodnika, więc to z pewnością wpływa na jego hart ducha. Nie zmienia to jednak faktu, że sytuacja jest trudna… Pewnego dnia Mikołaj wrócił po treningu z bólem nogi. Lekarz przepisał mu preparaty przeciwzapalne i przeciwbólowe. Po miesiącu jednak pojawił się GUZ, a potem nastąpiła eskalacja bólu! Mój prawie dorosły syn nie mógł go znieść i pogotowie zabrało go do szpitala! W tamtym momencie nie rozumiałam jeszcze, co się dzieje. Widziałam, jak Mikołaj cierpiał z bólu i chciałam go od niego odebrać, ale cały czas miałam w głowie myśl, że to nic poważnego… Chyba jeszcze nigdy tak bardzo się nie pomyliłam! W szpitalu w Lublinie zdiagnozowano złośliwy nowotwór, a potem skierowano go do Warszawy na dodatkowe badania. Wyniki przeprowadzonej biopsji były niepodważalne: u mojego dziecka wykryto Mięsak Ewinga!  Nasze życie zmieniła się o 180 stopni! Poprzednia rzeczywistość i stare wartości przestały istnieć. Wkroczyliśmy tym samym w zupełnie nowy świat, w którym prym wiedzie chemioterapia, nowotwór, szpitale, badania, zmiany w wyglądzie, utrata włosów i stały strach o życie Mikołaja! Pobyt na oddziale onkologicznym jest trudny. Mikołaj styka się z cierpienie nie tylko swoim, ale także innych dzieci. Widzi, jak nowotwór naznacza swoim piętnem wielu chorych…  Nie będę ukrywać, jest różnie. Czasem są dni dobre, gdzie razem wierzmy w szczęśliwe zakończenie i przyszłość wolną od choroby. Przychodzą jednak i gorsze dni, pełne załamania, strachu i małej nadziei… Choroba jest ciężka, podstępna i skomplikowana. Aby dać Mikołajowi większe szanse na wyzdrowienie, pragniemy wdrożyć terapię celowaną, która wymaga nakładów finansowych. Postanowiłam założyć zbiórkę, ponieważ chcę dać mojemu dziecku większe szanse na pokonanie nowotworu. Proszę, o Twoją pomoc, która może podarować mojemu dziecku przyszłość. Mama

45 074,00 zł ( 78,46% )
Brakuje: 12 373,00 zł
Patrycja Buchalik
Patrycja Buchalik , 37 lat

Serce Patrycji zatrzymało się 12 razy❗️Pomóż mi odzyskać żonę, a Zosi ukochaną mamę...

PILNE❗️Moja żona Patrycja Buchalik leży na OIOM-ie w klinice w Zabrzu, w stanie czuwania... Nie wybudziła się ze śpiączki. Od 11 lat jesteśmy szczęśliwym małżeństwem i mamy 4-letnią córeczkę Zosię, która jest dla nas całym światem, staraliśmy się o nią 7 lat. Nic nie spodziewało tragedii, która miała nastąpić, a która wydarzyła się kilkanaście dni temu i zrujnowała całe nasze życie... Dziś muszę prosić o pomoc, żeby odzyskać ukochaną żonę, a nasza córeczka swoją mamusię! Patrycja jest aniołem w ciele człowieka. Zawsze wszystkim pomaga i nigdy nie traktowała nikogo jak obcego. Zawsze uśmiechnięta, pełna życia, mająca mnóstwo planów i marzeń, które realizowała krok po kroku. Te marzenia i plany przerwała nagła choroba, która spadła na nią i naszą rodzinę jak grom z jasnego nieba. Pod koniec września wyjechałem służbowo na kilka dni do Holandii. Patrycja i nasza córeczka spędzały noc u teściów. Rano dowiedziałem się, że w nocy żona miała atak padaczki... Nigdy wcześniej nie chorowała. Odwołałem wszystkie spotkania, wsiadłem w samochód i przyjechałem do szpitala. Na oddziale byłem o 1.30 w nocy, rozmawiałem jeszcze z Patrycją... "Wrócę jutro, kochanie" - powiedziałem. Nie wiedziałem, że następnego dnia Patrycja nie będzie już przytomna... Rano jeszcze pisaliśmy. W drodze do szpitala wszedłem do sklepu, zadzwoniłem do Patrycji, by zapytać, czy czegoś potrzebuje... Odebrała pielęgniarka. Wiedziałem już, że stało się coś bardzo, bardzo złego... Okazało się, że serce Patrycji zatrzymało się 4 razy. Szok, morze wylanych łez... Patrycja została przetransportowana do specjalistycznej kliniki w Zabrzu. Nie wiedziano, co jej dolega... Choć wiedziałem, że jest w najlepszych rękach, umierałem ze strachu. Pani doktor powiedziała, że mam wrócić następnego dnia; jeśli nie zadzwoni, to znaczy, że wszystko jest dobrze. Telefon zadzwonił o 6.30 rano. Całe życie przeleciało przed oczami. Okazało się, że w nocy Patrycję reanimowano 8 razy... Serce Patrycji zatrzymało się łącznie 12 razy. Tyle razy lekarze ją reanimowali... Po badaniach okazało się, że żona zachorowała na zapalenie mięśnia sercowego. 36 lat... Zbyt młoda... Doszło do niedotlenienia narządów, w tym uszkodzenia mózgu... Żona jest częściowo sparaliżowana, do tej pory nie odzyskała świadomości. Oddycha za nią respirator. Po 12 reanimacjach stan kardiologiczny jest ustabilizowany, ale nadal nie wybudziła się ze śpiączki. Choć otwiera oczy, ściska rękę, wciąż nie ma z nią kontaktu... Jesteśmy zrozpaczeni...  Potrzebne jest leczenie w klinice Votum w Krakowie, które kosztuje około 31 tysięcy miesięcznie. Klinika Votum jest niebem dla osób w stanie wegetatywnym i wiele osób udało się tam wybudzić, powoli wracają do normalnego życia. Wierzę, że Patrycja będzie wśród nich. Mamy wspaniałych przyjaciół, którzy nas wspierają oraz pomagają nie tracić nadziei. Jestem im ogromnie wdzięczny. Strach o życie ukochanej osoby jest niewyobrażalny... Boję się też o Zosię, córeczka jest naszym spełnionym marzeniem, ona i Patrycja są bardzo zżyte. Wie, że mamusia pojechała do szpitala, że jest chora i bardzo za nią tęskni... Błagam o wsparcie na półroczne leczenie tak, aby od grudnia mogło się rozpocząć. Walczymy o moją Żonę, Patrycję, o to, by Zosia nie straciła mamy. Nie tracimy też nadziei. Zrobię dla Patrycji wszystko, rodzina jest dla mnie najważniejsza. Proszę, pomóż mi... Arek, mąż Patrycji i tata Zosi

333 847,00 zł ( 78,45% )
Brakuje: 91 685,00 zł
Jaś Mierzejewski
Jaś Mierzejewski , 5 lat

Walczymy o sprawność Jasia! Potrzebne wsparcie!

Jesteśmy rodzicami cudownego Jasia, który codziennie walczy o swoją sprawność. Jest radosnym, ciekawym świata chłopczykiem, któremu los „sprezentował” niedowład obustronny z przewagą lewej strony, padaczkę i opóźnienie psychomotoryczne. Synek nie chodzi, nie mówi, nie rusza lewą rączką. To my jesteśmy jego rękoma i nogami i walczymy o to, by kiedyś mógł być samodzielny. W ciągu 5 lat opanował samodzielne jedzenie z lekką pomocą, komunikację alternatywną, chodzenie z pomocą, pokazywanie palcami… Więc jest o co walczyć. Widzimy te momenty, w których Jaś chciałby zrobić wiele, być może marzy o tym, by biegać ze swoim rodzeństwem, ale niedowład każdego dnia podcina mu skrzydła. Chcielibyśmy z całego serca zapewnić mu dużo rehabilitacji i potrzebnych sprzętów, by jego sprawność się rozwijała. Ale koszta tego wszystkiego idą bezlitośnie w górę… Gdy Jaś ma przerwę w rehabilitacji, jego postępu się cofają. Nie możemy do tego dopuścić! Staramy się każdego dnia ćwiczyć jeszcze w domu, ale to za mało. Nie mamy potrzebnych sprzętów. Dlatego jako rodzice Małego Wojownika apelujemy o wsparcie i otwarte serca dla Jasia. Pomożecie nam walczyć o Jasiową sprawność? Rodzice ➡️ Facebook – Jasiowa sprawność! licytacje charytatywne

5 007,00 zł ( 78,44% )
Brakuje: 1 376,00 zł
Barbara Marut
9 dni do końca
Barbara Marut , 64 lata

Mamę ma się tylko jedną... Proszę, pomóż uratować moją!

Ta historia zaczęła się jak wiele innych... Mama badała się regularnie, wyniki za każdym razem były prawidłowe, więc cieszyła się życiem – jeździła na swoim różowym rowerze, patrzyła na samoloty odlatujące w nieznane, dokarmiała ptaki za oknem i kochała ponad życie swoje adoptowane koty. Rok temu zaniepokoił ją ból w podbrzuszu, jednak lekarz nie widział niczego niepokojącego… “Taka pani uroda”. Na szczęście mama nie dawała za wygraną i w końcu dostała skierowanie na poszerzone badania, których wyniki przyniosły przerażającą diagnozę… Ta diagnoza zawaliła cały nasz świat – nowotwór złośliwy trzonu macicy, rak gruczołowy endometrialny G-2. W listopadzie przeprowadzono operację usunięcia macicy wraz z jajnikami i węzłami chłonnymi, następnie skierowano na radioterapię i brachyterapię.  Myślałyśmy, że nasz koszmar się skończył. Lekarze bagatelizowali problem, nie chcieli zlecić kolejnych badań, odsyłali do domu, zapewniając, że wszystko jest w porządku. Nie było.  Dzięki uporowi i ogromnej woli życia mamy 13 września 2023 został wykonany rezonans magnetyczny z kontrastem, a następnie badanie PET. Diagnoza: rak gruczołowy endometrialny G2 trzonu macicy FIGO IV we wznowie do wątroby, węzłów oraz otrzewnej. Pojawiły się też guzki w płucach i w stawie biodrowym.  Mama dostała skierowanie na chemioterapię. Po pierwszym wlewie czuła się fatalnie. Ogromne osłabienie, wymioty, zaniki pamięci, drętwienia nóg, brak apetytu. Przestała jeść, czuła ogromny ból brzucha. Po kilku dniach pobytu w szpitalu padła kolejna diagnoza – niedrożność jelit spowodowana zrostami po radioterapii. Konieczne było wyłonienie stomii z jelita cienkiego.  Ku naszej rozpaczy, po kolejnej chemioterapii czuła się jeszcze gorzej. Niestety taki stan nie kwalifikowałby jej do kolejnego wlewu, który ratuje życie. Przez cały ten czas szukałam sposobu, aby jej pomóc. Konsultowałyśmy się z lekarzami z całej Polski. W końcu mama została zakwalifikowana do zabiegów wspomagających leczenie jej typu nowotworu tak, aby dalsza chemioterapia była możliwa. Zabiegi hipertermii onkologicznej, tlenoterapia w komorze hiperbarycznej oraz wzmacniające wlewy dają szansę na kontynuowanie walki! W końcu w nasze życie powróciła nadzieja, że choroba nie jest wyrokiem, że to tylko jakiś etap, który trzeba godnie przejść. W tym momencie mama jest po trzeciej chemii, przed nią jeszcze trzy zabiegi. Dzięki leczeniu wspomagającemu mama będzie mogła je w ogóle dostać, ma siły do walki!  Niestety, leczenie nie jest refundowane przez NFZ… Jest natomiast bardzo kosztowne. Jedna seria zabiegów to koszt 1200 zł, a takich serii musi odbyć w miesiącu 8, co daje około 9600 zł na miesiąc. Dodatkowo co chwile musimy kupować leki, które również nie są refundowane oraz środki do stomii – refundowane tylko częściowo. Wspieram mamę, jak tylko potrafię, ale moim marzeniem również jest zapewnienie jej profesjonalnej opieki psychoonkologicznej. To kolejne koszty, ale wiadomo przecież, że psychika to połowa sukcesu w zdrowieniu!  Moja mama jest dla mnie najważniejsza na świecie, łączy nas wyjątkowa więź. Nie spotkałam nigdy cieplejszej, wrażliwszej czy bardziej empatycznej osoby. Chcę móc być z nią jak najdłużej, nie wyobrażam sobie, że mogłoby jej zabraknąć w moim życiu. Chcę widzieć, jak wraca do zdrowia i cieszy się każdym dniem, pielęgnując swoje ukochane, przygarnięte koty… Niestety, same nie dajemy już rady. Wiem, że nie znajdę odpowiedzi na pytanie dlaczego najlepszą osobę, jaką znam, czyli moją mamę, spotkało tyle cierpienia. Wierzę jednak, że dzięki Waszej pomocy możemy  zminimalizować cierpienie i pokonać chorobę oraz że najpiękniejsza podróż cały czas przed nami! Z całego serca proszę Was o pomoc.  Córka Basi, Justyna ➡️ Licytacje dla Basi

157 854,00 zł ( 78,42% )
Brakuje: 43 418,00 zł
Marcel Borowski
Marcel Borowski , 14 miesięcy

Marcelek walczy od urodzenia❗️Potrzebna pomoc❗️

Marcel urodził się w 32 tygodniu. Potrzebna była pilna operacja jelit. Po zabiegu stan naszego maluszka był krytyczny. Każdego dnia pobytu na OIOMie baliśmy się o niego, ale wierzyliśmy, że będzie dobrze. W czasie okołooperacyjnym doszło do wylewu 4 stopnia do półkuli lewej. Znów świat się dla nas zawalił i wszystkie te chwile wydają się koszmarnym snem. Na dzień dzisiejszy Marcelek ma stomię i karmienie pozajelitowe ze względu na problem przyswajania witamin z pokarmu. Przebywa na oddziale żywienia. Wiemy już, że będzie potrzebna rehabilitacja, leczenie konsultacje specjalistów i odpowiedni sprzęt. Ale koszty są ogromne i nie poradzimy sobie z nimi. Oprócz Marcelka mamy jeszcze trójkę dzieci, które potrzebują rodziców i ich uwagi. Dlatego zwracamy się do ludzi dobrego serca o każde wsparcie, chociaż najmniejsze. Nawet symboliczna wpłata albo udostępnienie to dla nas ogromna pomoc i nadzieja, że nie będziemy musieli się martwić o leczenie Marcelka. Rodzice

16 687,00 zł ( 78,42% )
Brakuje: 4 590,00 zł
Jasio Kaniewski
Pilne!
Jasio Kaniewski , 7 lat

7-letnie życie w szponach NOWOTWORU❗️URATUJ Jasia❗️

Nowotwór złośliwy - gdy usłyszeliśmy te słowa, otworzyły się wrota onkologicznego piekła! Zaczęła się walka, która trwa do dziś... Walka pełna strachu o życie, które dopiero się zaczęło. Jasio, mój malutki synek, ma 6 lat. Do połowy kwietnia 2023 roku jego życie wyglądało tak jak każdego innego dziecka. Bawił się, chodził do przedszkola, uśmiechał, poznawał nowe rzeczy, wszędzie było go pełno. Niestety choroba sprawiła, że życie synka i całej naszej rodziny przewróciło się do góry nogami... W lutym Jasio zachorował na zapalenie ucha... Wydawało się, że jest lepiej, niestety po miesiącu był nawrót wszystkich objawów.... Wizyta u pediatry i laryngologa wyciszyła chorobę. Wydawało się, że najgorsze już za nami, jednak tak się nie stało. Niestety zaraz po świętach Wielkanocnych Jasiowi zaczęło zezować lewe oczko. Po paru dniach znów wróciło zapalenie ucha. Jednak tym razem było jeszcze gorzej... Z uszka leciała krew. Wylądowaliśmy na SOR-ze, czując, że dzieje się coś niedobrego. Nie sądziliśmy jednak, że usłyszymy tak dramatyczne wieści. Po wykonanej tomografii komputerowej na SOR okazało się, ze Jasio ma guza w kości czaszki... Prosto ze szpitala w Chorzowie Jasio został przewieziony karetką do Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Tam zostały wykonane kolejne badania, Jasio przeszedł też na operację, aby pobrać wycinek do badania histopatologicznego... Czekaliśmy na wynik jak na wyrok, modląc się, aby nie był najgorszy... Niestety, po długim czasie oczekiwania padła diagnoza, która nas zdruzgotała. Guz kości podstawy czaszki Embryonal rhabdomyosarcoma - nowotwór złośliwy! Jasio musi się zmierzyć ze śmiertelnie groźnym przeciwnikiem... Zanim pojawiła się diagnoza, guz dalej dawał o sobie znać - oprócz nacieku w lewym uchu i zeza lewego oczka zrobił się ucisk na nerwy twarzowe po lewej stronie... Jasio miał paraliż ust po lewej stronie, paraliż języka... Zaciskało się gardło, synek krztusił się własną śliną, miał problemy z połykaniem pokarmów i płynów... Synek znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie! Lekarze powiedzieli, że grozi mu to, że przestanie połykać, a co za tym idzie zacznie mieć problemy z oddychaniem... 12 maja 2023 roku Jasio dostał pierwszą dawkę chemii, ratującej życie. Udało się powstrzymać atak guza, paraliż przestał postępować. Dziś żyjemy pod dyktando kolejnych dawek chemii... Jasio ma za sobą już 12 cykli, przed sobą jeszcze co najmniej 10 kolejnych. Synek przebył też terapię protonową w Krakowie, odbył 28 naświetleń.  Choroba to dla Jasia przerwa w dzieciństwie, w życiu społecznym. Jego odporność jest zerowa, więc nie chodzi do przedszkola, nie może się bawić na placu zabaw ani przebywać w dużych skupiskach ludzi. Stał się dzieckiem bardzo spokojnym i wyciszonym... Jego energia zniknęła przez przyjmowanie chemii, jest po prostu zdezorientowany. Ciężko jest się mu odnaleźć w nowej sytuacji, gdzie ciągle są badania, kłucia, kroplówki, ciągłe wizyty w szpitalu... Na leczenie dojeżdżamy do Warszawy, to prawie 240 kilometrów od naszego miejsca zamieszkania... Leczenie, w tym okulistyczne i dojazdy pochłaniają ogromne koszty. Gdy uda się pokonać nowotwór, synka czeka nadrabianie straconego czasu. Jasio walczy i chce żyć, żyć jak dawniej... Niestety choroba zabrała mu w tym momencie dawne życie, pełne wrażeń i zabawy... Walczymy o to, by nie zabrała mu nic więcej. Wierzymy, że synek pokona nowotwór i że już niedługo pozostanie tylko koszmarnym wspomnieniem, do którego nie chcemy wracać. Aby jednak tak się stało, potrzebujemy Waszej pomocy...

41 713,00 zł ( 78,41% )
Brakuje: 11 479,00 zł