Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Janek Pik
Janek Pik , 11 lat

Zwykła infekcja przerodziła się w tragedię❗️Pomóż Jankowi odzyskać zdrowie❗️

Janek urodził się jako zdrowe dziecko i bardzo dobrze się rozwijał – był zdrowym i radosnym chłopcem, a my byliśmy spełnionymi rodzicami. Niestety wszystko zmieniło się w styczniu 2016 roku, gdy Janek miał zaledwie 2,5 roku. Zwykła gorączka w zastraszająco szybkim tempie przerodziła się w sepsę i rozpoczęła się walka o jego życie…  Janek trafił na Oddział Intensywnej Terapii i tam dzielnie walczył o przeżycie. Niestety choroba spowodowała ogromne spustoszenie w jego organizmie, gdy wybudzono Janka ze śpiączki farmakologicznej, okazało się, że oprócz organów wewnętrznych, takich jak płuca, wątroba, żołądek, choroba bardzo mocno uszkodziła mózg – w wyniku czego doszło do mózgowego porażenia dziecięcego. Dodatkowo u synka rozwinęła się padaczka oraz nastąpił zanik mowy, rozumienia, umiejętności gryzienia i chodzenia. Dla nas rodziców była to druzgocąca wiadomość, jednak wiedzieliśmy, że musimy zrobić wszystko, aby umożliwić mu powrót do sprawności.  Nasza walka o zdrowie Janka trwa już 8 lat – te kilka lat wielospecjalistycznej terapii z fizjoterapeutą, neurologopedą, oligofrenopedagogiem, psychologiem i terapeutą SI sprawiła, że Janek odzyskał sprawność ruchową. Niestety, ciągle brak postępów w sferze intelektualnej. Nasz syn mimo stałej terapii logopedycznej nadal nie mówi, nie komunikuje się żadną metodą alternatywną i bardzo słabo rozumie. Janek jest całkowicie zależny od osób trzecich, na dzień dzisiejszy od nas – rodziców. Nie potrafi w żaden sposób powiedzieć ani pokazać, że chce mu się pić, jeść, że chce bawić się autkiem albo grać w piłkę. Musi być cały czas prowadzony za rękę i wspomagany w każdej nawet najprostszej aktywności.  My, jako rodzice, nie poddajemy się i każdego dnia walczymy o sprawność i zdrowie Janka. Naszym największym marzeniem jest jakakolwiek komunikacja z synem, abyśmy mogli odpowiedzieć na jego potrzeby. Marzymy, by wiedzieć, czy jest mu zimno, czy ciepło, czy się boi, czy czegoś potrzebuje… Szansą na poprawę stanu Janka jest terapia komórkami macierzystymi. Niestety, wiąże się to z ogromnymi kosztami finansowymi.  Prosimy, pomóż nam zawalczyć o zdrowie, sprawność i przyszłość naszego syna. To właśnie teraz, gdy jest jeszcze dzieckiem, mamy szansę osiągnąć najwięcej. To właśnie teraz ważą się jego losy… Każdy gest dobrego serca ma szansę pomóc nam dokonać cudów! Rodzice Janka

35 432,00 zł ( 44,09% )
Brakuje: 44 930,00 zł
Mateusz Jagielski
Mateusz Jagielski , 21 lat

Potrącony na pasach, na zielonym świetle! Mateusz walczy, by stanąć na nogi.

To był wieczór jak każdy inny. A tak przynajmniej myślałam, dopóki policja nie zapukała do naszych drzwi. Szok, krzyk i niedowierzanie - “Pani syn walczy o życie!” Stałam jak wryta… Niesamowity ból rozrywał mnie od środka. Krzyczałam, a łzy spływały mi po policzkach! W jednej chwili zawalił się cały mój świat! Mój ukochany syn Mateusz został potrącony przez samochód, gdy przechodził przez pasy na zielonym świetle! Mateusz to naprawdę wspaniały i kochany chłopak… Nie wyobrażam sobie, żeby resztę życia spędził w szpitalnym łóżku. Ma dopiero 19 lat! Teraz walczy o to, by odzyskać sprawność, którą stracił w jednej chwili. Niesamowicie drogi turnus rehabilitacyjny to dla nas jedyna nadzieja… Proszę, pomóżcie mi go odzyskać! Był wrześniowy wieczór. Mój syn wracał właśnie ze spotkania ze swoją dziewczyną. Wiem, że zbliżał się już do domu, jednak zamiast do niego trafił na OIOM… Mateusza potrącił samochód, gdy przechodził przez pasy na zielonym świetle! Przecież to się w ogóle nie powinno wydarzyć! Stracił przytomność i był reanimowany jeszcze na miejscu wypadku. W bardzo ciężkim stanie trafił do szpitala. Pierwsze godziny to była dramatyczna walka o jego życie!  Syn został podłączony do respiratora, ponieważ nie oddychał samodzielnie. Wprowadzono go także w stan śpiączki farmakologicznej. Gdy przyjechałam do szpitala, nie chcieli mnie do niego wpuścić. Lekarze właśnie ratowali jego życie! Rozgrywała się walka, a ja nie mogłam nic zrobić… Ta noc to był istny koszmar! Zapamiętam ją do końca życia, choć wolałabym, by to, co nas spotkało, nigdy się nie wydarzyło…  Mateusz przebywał w śpiączce około tygodnia. Gdy się wybudził, nie pamiętał, co się stało. Nie pamięta też samego wypadku… Ma problemy z pamięcią i koncentracją, ale jest z nami w kontakcie. Lekarze zdiagnozowali u niego prawostronny niedowład i krwiaka w mózgu. Duży obrzęk powoduje u niego także problemy z mówieniem. Jego stan jest ciężki, ale stabilny. Teraz gdy odwiedzam syna w szpitalu, siadam obok, chwytam za rękę i mówię “Walcz dziecko, walcz!” Przecież nie możemy się tak łatwo poddać…  Wielką pasją mojego syna są samochody. Przed wypadkiem chodził do szkoły o tym profilu. Marzył o własnym warsztacie samochodowym, a ja zrobię wszystko, by to marzenie spełnił! Ten wypadek w ogóle nie powinien się wydarzyć. Wiem, że nie da się cofnąć czasu i odwrócić tego, co się stało…  Jest jednak szansa, że Mateusz odzyska sprawność i stanie się samodzielny. Musi jednak codziennie ćwiczyć, by stanąć na nogi. Regularna rehabilitacja jest okropnie droga! Lekarze wycenili jego sprawność na blisko 100 tysięcy złotych! Nie stać nas, by pokryć tak dużą sumę... Wiemy jednak, że to jedyna szansa dla naszego syna, a ja zrobię dla niego wszystko! Przed nami jeszcze długa droga, jednak wszyscy wierzymy, że Mateusz może odzyskać swoje dawne życie. Każda złotówka znaczy dla nas tak wiele… Proszę, pomóżcie! Mama Mateusza ➡️ Licytacje dla Mateusza

46 147,00 zł ( 44,08% )
Brakuje: 58 534,00 zł
Paulina Mroncz
Paulina Mroncz , 22 lata

Wakacje marzeń zakończone sceną jak z horroru❗️Pomóż Paulinie!

Historia, która spotkała niedawno moją córkę, wydaje się nieprawdopodobna. Do dziś nie mogę uwierzyć w to, co się stało... To brzmi po prostu jak koszmar. Wyjazd, na który Paulina tak czekała, zakończył się sceną jak z horroru... Krzyk przerażonych ludzi, krew, śmierć... To miały być cudowne wakacje. Paulina wyjechała do Egiptu odpocząć od codziennej rutyny. Spędziła wspaniały czas, ciesząc się słońcem i upragnionym odpoczynkiem. Piękna pogoda, szmaragdowe morze... Ten sielski obrazek zakończył się jednak tragicznie, gdy nadszedł czas powrotu do domu. 7 kwietnia moja córka wraz z innymi turystami wsiadła do autokaru, podstawionego przez biuro podróży. Mieli udać się na lotnisko w Hurghadzie. Nigdy tam nie dojechali... W drodze na lotnisko miał miejsce wypadek... W miejscowości Sufadża autobus wpadł w poślizg i wywrócił się na remontowanej drodze, pokrytej świeżą smołą. Śmierć na miejscu poniosły 3 osoby, w tym kierowca autobusu. Aż 12 zostało ciężko rannych. W tym moja córka... Pokryci smołą, przerażeni, zakrwawieni próbowali się wydostać z roztrzaskanego pojazdu, który stał się pułapką. W wyniku wypadku Paulina straciła prawą rękę... Lewa została poważnie uszkodzona. Ma liczne rozcięcia na twarzy i całej głowie. To tragiczne wydarzenie odebrało jej tak wiele... Gdy tylko o tym myślę, łzy same napływają mi do oczu. Paulina ma dopiero 20 lat! Świadomość, że już nigdy nie odzyska sprawności, mrozi mi krew w żyłach. Mimo potwornego wypadku pragnę zrobić wszystko, by zapewnić jej jak najlepszą przyszłość. Przyszłość, na którą tak bardzo zasługuje... Potrzebujemy pomocy w zebraniu środków na nowoczesną protezę prawej ręki, która kosztuje ponad 350 tysięcy złotych! To ogromne pieniądze, których sam nie jestem w stanie zgromadzić. To kwota, która jest jedyną nadzieją Pauliny na powrót do w miarę normalnej codzienności. Wiem, że nigdy nie uda nam się zapomnieć o wypadku. Że cień potwornych wydarzeń poprzedniego miesiąca zostanie z nią już na zawsze, że do końca życia będzie zmagać się z traumą. Jedyne co mogę zrobić, to sprawić, by jej przyszłość była łatwiejsza... Tylko Ty możesz mi w tym pomóc.  Tata Pauliny  O wypadku w mediach: ➡️ TVN24 ➡️ Polska The Times ➡️ Interia ➡️ Wp.pl  ➡️ Gazeta.pl  ➡️ Radio Zet ➡️ Onet.pl

365 845,00 zł ( 44,07% )
Brakuje: 464 155,00 zł
Anna Chróściewicz
Pilne!
Anna Chróściewicz , 42 lata

PILNE❗️Córeczko, dla Ciebie pokonam raka❗️

Nowotwór piersi – taka diagnoza rujnuje życie każdej kobiety. Żadna z nas nie chce jej usłyszeć i żadna z nas nie jest w stanie się na nią przygotować. Choroba wkrada się po cichu i brutalnie przekreśla dosłownie wszystko...  Myślałam, że nigdy nie usłyszę tych słów. Do samego końca wierzyłam w to, że będzie dobrze. Odganiałam czarne myśli, skupiając się na mojej córeczce. Niestety, przyszedł dzień, w którym otrzymałam wyniki badań. Te nie pozostawiały złudzeń – nowotwór piesi z przerzutami do węzłów chłonnych.  Nigdy nie zapomnę dnia, w którym poznałam tę okrutną diagnozę. Ciężko opisać słowami, co wtedy czułam. Mój świat rozpadł się na miliony kawałków i w jednej chwili moim nieodłącznym towarzyszem stał się paraliżujący strach...  Z dnia na dzień rozpoczęłam życie na oddziale onkologi. Tam zostało wdrożone leczenie – długie, ciężkie i wykańczające... Mocne dawki chemii z każdym dniem zabierały mi siły, niszcząc mój cały organizm... Niestety, dziś już wiem, że to nie wystarczy. Mój przeciwnik jest niesamowicie silny, dlatego konieczne jest wdrożenie dodatkowych działań. Przeszłam już chemioterapię, a przede mną operacja usunięcia węzłów chłonnych... Zaraz po zabiegu, chciałabym rozpocząć leczenie specjalistycznym lekiem. To jedyna szansa, aby realnie zatrzymać rozwój choroby. Niestety lek, nie jest refundowany w Polsce. Jego koszt jest ogromny... Wiem już, że leczenie ma potrwać dwa lata, a miesięczny koszt to kwota 6 tysięcy złotych! Dlatego proszę o pomoc! Mam dla kogo żyć, nie poddaję się i jestem zdeterminowana, aby ratować swoje życie. Tylko z Waszą pomocą będę mogła być przy mojej córce, która tak bardzo mnie potrzebuje... Dziękuję wszystkim, którzy we mnie wierzą – nie zamierzam się poddawać! To jeszcze nie pora, by się żegnać! Anna Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

61 675,00 zł ( 44,06% )
Brakuje: 78 275,00 zł
Kubuś Sienicki
6 dni do końca
Kubuś Sienicki , 2 latka

2. operacje serduszka przed Kubusiem – skutki uboczne spędzają sen z powiek!

Nasze życie zupełnie się zmieniło. Egzystowaliśmy wśród niepokoju, obaw, lęków oraz pytań, jak nasze dziecko przejdzie kolejne operacje… czy będzie żyło… Kubuś urodził się w listopadzie 2022 roku ze złożoną wadą serduszka, która została zdiagnozowana w 22. tygodniu ciąży. To HLHS, zespół niedorozwoju lewej komory serduszka. Jest to bardzo ciężka wada, która wymaga trzy etapowego leczenia. Pierwszą operację synek przeszedł już jako noworodek. Po niej parę dni leżał pod respiratorem z otwartą klatką piersiową, gdyż serduszko było za bardzo spuchnięte, by zmieściło się na swoim miejscu. Miał podłączony drenaż, który odprowadzał płyn z opłucnej. Zamiast rękoma mamy był otulony kłębowiskiem kabli… Widok rozdzierający duszę. Stan Kubusia był bardzo ciężki, ale stabilny. Przyjmował antybiotyki. W okresie pooperacyjnym doszło do niedodmy i sepsy odcewnikowej, co skutkowalo skokami saturacji. Nastepnie Kubuś wymagał drenażu. Był karmiony pozajelitowo, później dokarmiany sondą, a na końcu uczył się na nowo jeść z butelki.  Przed nami dalsza i długa droga. W maju czeka nas cewnikowanie serca i decyzja o kolejnej operacji. Trzecią Kubuś będzie miał robioną między 2. a 3. rokiem życia.  Skomplikowane operacje to jedno. Najtrudniejsze są ich skutki uboczne – sparaliżowany fałd głosowy, problem z przybieraniem na wadze, karmienie przez sondę. To są rzeczy, z którymi my i Kubuś musimy się zmagać na codzień. Bardzo prosimy o pomoc. Przed naszym kochanym synkiem jeszcze wiele walk, dużo wizyt w szpitalu i wyzwań, dlatego pieniądze, które zbieramy, przeznaczone będą na wizyty u specjalistów, leki, sprzęt, który będziemy musieli używać w domu oraz rehabilitacje. Za każdą pomoc z całego serca dziękujemy! Rodzice Kubusia wraz ze starszą siostrą Julitką

16 409,00 zł ( 44,06% )
Brakuje: 20 826,00 zł
Gosia Litvinenko
Gosia Litvinenko , 6 lat

By nie pokonało jej SMA, potrzebna jest Twoja pomoc❗️

Dokładnie pięć lat temu szczęście się do nas uśmiechnęło, w postaci narodzin bardzo długo oczekiwanej córki Gosi. Niestety radość nie trwała długo, w wieku 3 miesięcy zdiagnozowano u niej poważną chorobę. Od tamtej pory nieustannie walczymy o jej prawidłowy rozwój i szansę na pokonanie bezlitosnego przeciwnika. Nasza córcia cierpi na SMA – rdzeniowy zanik mięśni typu I. Z powodu osłabienia mięśni bardzo cierpi kręgosłup naszej Gosi, dlatego musi używać specjalnego gorsetu korygującego i ortez. Są to rzeczy wykonywane dla każdego dziecka indywidualnie – bardzo drogie. Ale nie mamy innego wyboru...  Córka musi być pionizowana, w przeciwnym razie pojawią się dość poważne problemy z narządami i stawami, a to przyniesie ból, którego chcemy za wszelką cenę uniknąć. Turnusy rehabilitacyjne mają pozytywny wpływ na rozwój dziecka, jednak ze względu na wysoką cenę – nie jesteśmy w stanie ich samodzielnie opłacić.  By córeczka otrzymała szansę na sprawność, samodzielność i lepszą przyszłość, niezbędna jest rehabilitacja, zakup aparatów ortopedycznych i innego koniecznego sprzętu. Musimy poprosić o pomoc. Zdrowie naszej Gosi jest najważniejsze, musimy zrobić wszystko, by choroba nie odbierała jej tego co najcenniejsze – zdrowia… Pomożesz nam? Rodzice

10 770,00 zł ( 44,01% )
Brakuje: 13 699,00 zł
Eryk Kula
Pilne!
Eryk Kula , 16 lat

Eryk ma jedno marzenie - sprawnie chodzić! Pomóżmy je spełnić!

Jeden błąd, jedna zła decyzja wystarczyła, by Eryk do końca życia musiał mierzyć się z jej konsekwencjami… Mój synek przyszedł na świat o wiele za szybko, bo w 34. tygodniu ciąży.  Zaraz po narodzinach lekarze ocenili stan Eryka jako dobry, dlatego położono go na sali z innymi noworodkami urodzonymi o czasie. Nie przebywał w inkubatorze jak inne wcześniaki. Nie stwierdzono też żadnych nieprawidłowości. Niestety zaledwie 8 godzin później zaczął się dusić. Nastąpił wylew do ośrodkowego układu nerwowego, wskutek czego doszło do mózgowego porażenia dziecięcego. I choć od tych dramatycznych chwil minęło 15 lat, to życie Eryka wcale nie przypomina nastoletniej sielanki. Nasz syn żyje jak sportowiec, aby w pierwszej kolejności wypracować, a następnie utrzymać sprawność, która innym przychodzi bez najmniejszego trudu. Na co dzień ćwiczy z trzema fizjoterapeutami. Wypoczynek w wakacje czy ferie zimowe dla syna jest zawsze krótszy, gdyż bierze udział w turnusach rehabilitacyjnych. Dla Eryka to wiadome, że sesje na lokomacie muszą być okupione potem, a ostrzykiwanie domięśniowe toksyną botulinową nóg to czas zaciskania zębów z bólu. Syn cierpi na diplegię, czyli obustronne porażenie kurczowe. W związku z napięciem mięśniowym oraz niedowładem jego chód jest daleki od wzorca i nie jest stabilny, a stopa ulega dużej, postępującej deformacji. Z tych powodów Eryk bardzo często upada na ziemię i wraca do domu z kolejnym stłuczeniem kolana, łokcia czy z rozciętą ręką. Zdarzają się sytuacje, w których zaraz po upadku Eryk traci przytomność z bólu. Nasz syn ma jednak szansę na sprawność. Niedawno Eryk został zakwalifikowany do zabiegu osteotomii derotacyjnej i chirurgicznej korekcji stopy. Będzie to trwało 9 godzin, a polega na przecięciu kości nóg i stopy. Eryk następnie przez 3 miesiące będzie dochodził do sprawności. Kolejne długie miesiące to codzienna rehabilitacja. Jednak jesteśmy pełni nadziei. Dzięki zabiegowi ma szansę poruszać się niemalże jak zdrowy człowiek.  Zabieg ma się odbyć w szpitalu w Leuven, który specjalizuje się w usprawnianiu chodu pacjentów z mózgowym porażeniu dziecięcym. Tamtejsi lekarze i fizjoterapeuci osiągają wielkie sukcesy, pracując w ośrodku najbardziej rozsławionym w Europie w tej dziedzinie. Operacja w renomowanym ośrodku daje dużą gwarancję sukcesu na to, że Eryk będzie chodził jak my.  Niestety, choćbyśmy bardzo chcieli, nie jesteśmy w stanie samodzielnie uzbierać potrzebnej kwoty, dlatego prosimy Was o pomoc. Eryk wie, że będzie musiał stawić czoła ogromnemu wyzwaniu, znieść dużo bólu i ciężko pracować. Marzy jednak o tym, by być jak jego rówieśnicy.  Nasz syn każdego dnia dzielnie walczy o swoje zdrowie. Ani razu nie odmówił współpracy. Zawsze daje z siebie wszystko i zachowuje przy tym pogodę ducha. Pomóżcie nam spełnić jego marzenia. Bardzo zależy nam na tym, by nie zmarnować szansy, którą otrzymaliśmy. Katarzyna i Marek, rodzice Eryka

117 032,00 zł ( 44% )
Brakuje: 148 926,00 zł
Wiktoria Nawrot
Pilne!
7 dni do końca
Wiktoria Nawrot , 17 lat

Tragiczny wypadek w Poznaniu – Wiktoria w stanie krytycznym❗️POMÓŻ!

Sekunda decydująca o życiu. 20 sierpnia, Poznań, ul. Bałtycka, około 21:00. W samochodzie siedzą dwie siostry – pasażerki. Wiktorka z tyłu, Roksana z przodu. Kierowca zjeżdża na lewy pas. Nagle od tyłu uderzenie drugiego auta! Huk, kierowca traci panowanie nad kierownicą, samochód uderza w drzewo. Jemu i Roksanie nic się nie stało. Wiktoria jest nieprzytomna, zakleszczona w tym, co z samochodu zostało. Jej twarz pokrywa krew, krew leci też z ust. Tak zaczął się horror walki o życie. Wystarczyła sekunda… Wiktorię trzeba było uwalniać ze zgniecionego samochodu. Świadkowie zdarzenia trzymali jej głowę, gdy służby rozcinały blachę. Żyje? To jedno pytanie było w głowie. W stanie krytycznym Wiki została przewieziona do szpitala, tam już jechała rodzina. Kilka godzin na bloku operacyjnym, lekarze zrobili, co mogli. Żyje – wiadomość jak kamień z serca. Ale potem wieści były dramatyczne…  Każda możliwa kość czaszki jest połamana. Odłamek wbił się w oko, które prawdopodobnie nie będzie widzieć. Złamany kręgosłup, wybite zęby, połamana żuchwa i obie ręce. W końcu wiadomość o aksonalnym uszkodzeniu mózgu… Wiktoria ma tracheotomię, oddycha za nią respirator. Wciąż jest nieprzytomna, na OIOM-ie.  Jesteśmy przy niej cały dzień, od otwarcia oddziału, do końca czasu odwiedzin. Nie wiemy, co będzie dalej, jak mocno uszkodzony został mózg… Za kilka dni operacja ręki, potem żuchwy, jeśli tylko stan Wiki na to pozwoli. I próba wybudzenia ze śpiączki. Lekarze jednak chyba niezbyt wierzą w jej skuteczność, bo już zasugerowali nam szukania ośrodka dla osób w śpiączce. Problem w tym, że trudno znaleźć taki, gdzie zajmą się pacjentami, za których oddycha respirator… Już szukamy, ale najpewniej będzie to ośrodek prywatny i co za tym idzie – bardzo drogi…  Już teraz rozpoczynamy zbiórkę dla naszej ukochanej córki, siostry, siostrzenicy, by móc jej zapewnić najlepszą opiekę i rehabilitację po wypisaniu ze szpitala. Czekają nas miesiące, lata leczenia… Szukamy pomocy, gdzie się da, wysyłamy wyniki Wiktorii do różnych klinik i specjalistów. Będziemy o nią walczyć, by wróciła do szkoły, do życia… We wrześniu miała zacząć II klasę liceum o profilu kosmetologicznym. Chciała w przyszłości otworzyć swój gabinet… Miała bilet na wrześniowy koncert Sanah, na który już nie pojedzie… Tyle planów i marzeń w jednej sekundzie legło w gruzach… Prosimy, pomóżcie nam walczyć o powrót Wiktorii do nas – do przyjaciół, rodziny. Za każde wsparcie dziękujemy z całego serca!   Media o wypadku i zbiórce: epoznan.pl - Wieczorny wypadek w Poznaniu. Po zderzeniu aut jedno uderzyło w drzewo

140 411,00 zł ( 43,99% )
Brakuje: 178 738,00 zł
Kacper Radowski
Kacper Radowski , 19 lat

Proszę, pomóż mi odzyskać sens życia!

Chcę podzielić się z Wami moją historią, która diametralnie zmieniła moje życie w sierpniu 2023 roku. Doznałem wtedy poważnego wypadku podczas gry w piłkę, co sprawiło, że moje życie stanęło na głowie. Nie chodzi o utratę kończyny czy wylądowanie na wózku inwalidzkim, ale o coś równie fundamentalnego dla mnie - straciłem zdolność do grania w piłkę, mojej pasji. W wyniku upadku zerwałem więzadło krzyżowe przednie i uszkodziłem łąkotkę. Diagnozy lekarzy przyniosły smutne wieści, mówiąc, że przez resztę życia będę mógł jedynie spacerować z psem. To ogromny cios dla 18-latka, który kochał futbol i był kapitanem swojej drużyny. Odebrało mi to mój sens życia… Jednak ostatnio spotkałem lekarza sportowego, który po raz pierwszy potraktował mnie z pełnym zaangażowaniem. Plan operacji i rehabilitacji odbudował we mnie nadzieję na powrót do gry w przeciągu 3-6 miesięcy. Niestety, koszty operacji i rehabilitacji to kwota około 35 tysięcy złotych. Moja mama nie ma środków na pokrycie tych kosztów. Jako uczeń klasy maturalnej, nie mogę obecnie pracować dorywczo. Dlatego zwracam się z prośbą o wsparcie. Moja drużyna już zaczęła mobilizować się, organizując zbiórki charytatywne i mecze dla mnie. Wiedzą, że moje serce jest z nimi i myślę, że działa to w obydwie strony. Proszę Was, dołączcie do mojej drużyny i wspomóżcie mnie finansowo! Kacper

7 488,00 zł ( 43,99% )
Brakuje: 9 534,00 zł