Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Arianna Zabarna
Arianna Zabarna , 5 lat

Każdy dzień to walka, na jaką nie zasłużyło dziecko.... Pomóż Ariance chorej na SMA!

Arianna nie była w stanie zdmuchnąć świeczek na swoim pierwszym urodzinowym torcie. Dziś ma 4 latka i umie jeszcze mniej... Nigdy nie postawiła samodzielnego kroku, sama nie siedzi... Walczy o każdy, najmniejszy ruch, o oddech, o każdy dzień... Moja córeczka ma SMA1 – śmiertelnie niebezpieczną chorobę. Potrzebuje intensywnej rehabilitacji i sprzętów medycznych, na które nas zwyczajnie nie stać... Z całego serca prosimy o pomoc dla Arianki! Czasami zastanawiamy się, dlaczego tak malutka, bezbronna istota musi cierpieć, ale nie jesteśmy w stanie znaleźć odpowiedzi na to pytanie... Patrzymy na naszą córeczkę, wierząc, że nie wszystko jest stracone. Nie opuszcza nas nadzieja, że mimo tego, jak trudne życie czeka ją i nas, to będzie ono dobre i ma szansę stać się życiem pięknym. Zrobimy, co w naszej mocy, by tak się stało… Arianka urodziła się 13.04.2019 ze śmiertelną, genetyczną chorobą - rdzeniowym zanikiem mięśni, SMA1. Na Ukrainie, skąd pochodzimy, nie ma żadnego leczenia, takie dzieci są skazane na śmierć. Najczęściej umierają przed drugimi urodzinami… Nie mogliśmy na to pozwolić! Zabraliśmy malutką i przyjechaliśmy do Polski, gdzie rozpoczęliśmy nowe życie.  Nie możemy pracować razem z mężem, bo jedno z nas cały czas musi być z córką. Brakuje nam na wszystko, bo wydatki związane z tak ciężką chorobą są gigantyczne. Nagle znaleźliśmy się w świecie, w którym walczymy o każdą złotówkę, by wydać ją na rehabilitację i leczenie Arianki. W Polsce rozpoczęła się terapia refundowanym lekiem, który ma opóźnić postęp choroby. To dla córeczki ogromna szansa na życie. Żeby jednak utrzymywać ją w jak najlepszym stanie, konieczna jest także rehabilitacja, specjalne sprzęty rehabilitacyjne (gorset, ortezy…) i terapia. To z miesiąca na miesiąc generuje ogromne koszty, których nie jesteśmy w stanie pokryć, dlatego zdecydowaliśmy się poprosić o pomoc... Na dziś bardzo potrzebne są specjalne ortezy, których koszt to 20 tysięcy złotych... Do tego dochodzi siedzisko za podobną cenę. Rehabilitacja miesięcznie to 2 tysiące złotych. Marzymy, by zapewnić ją Ariance choć na najbliższe pół roku... Nasza maleńka córeczka nigdy nie wyzdrowieje. Nie nauczy się chodzić, nie będzie miała dzieciństwa takiego, jak jej zdrowi rówieśnicy. Możemy jednak zrobić co w naszej mocy, by życie z chorobą było przynajmniej znośne, a może nawet pojawi się w nim szczęście… Bardzo o to prosimy. Rodzice Arianki ➡️ FB - Arianka walczy z SMA ➡️ Licytując, możesz ocalić życie: Licytacje dla Arianny - Anioły Arianny

48 437,00 zł ( 45,69% )
Brakuje: 57 563,00 zł
Maja Klimaszewska
7 dni do końca
Maja Klimaszewska , 17 lat

Mama i córka prawie umarły... Dziś Maja walczy o normalne życie❗️

Omal umarłyśmy – ja i moja córeczka… To była sama końcówka ciąży. Gdy przyszły bóle, myślałam, że rodzę. Tylko decyzja tego jednego lekarza nas uratowała. A już mnie odsyłali do domu z poleceniem wzięcia środka na ból… Gdybym wróciła, dziś mnie i Majeczki by nie było… Co się właściwie stało? Poznajcie naszą historię. I pomóżcie Mai – bardzo proszę… Tamta tragedia odcisnęła piętno na całym jej życiu, a dziś pilnie potrzebna jest zagraniczna operacja! Ciąża przebiegała książkowo i już zbliżało się rozwiązanie. Czekaliśmy z mężem na nasze pierwsze dziecko. Maja – wybraliśmy już imię. Wszystko było gotowe, Pozostało odliczanie to tego szczęśliwego i niesamowitego dnia… Niestety, ten dzień nigdy nie nadszedł. Kilka dni przed terminem porodu zaczęłam źle się czuć. Myślałam, że zaczyna się poród, więc pojechaliśmy do szpitala. Na miejscu okazało się, że mam bardzo wysokie ciśnienie, ale położna powiedziała, że mam wziąć środki rozkurczowe i wrócić do domu, bo to jeszcze nie jest akcja porodowa. Ale jakaś siła wyższa nad nami czuwała… Lekarz zdecydował, że zostaję w szpitalu. Po podaniu tzw. "głupiego Jasia", położna odłączyła mnie od KTG i wyszła. Po jakimś czasie wróciła i podłączyła je z powrotem. Wtedy okazało się, że tętno Mai spadło o połowę! Zaczął się chaos… Moja córeczka urodziła się w ciężkiej zamartwicy. Dostała 1 pkt w skali Apgar. Świat się rozsypał… Okazało się, że powodem wszystkiego był bardzo rzadki Zespół Hellp. Wcześniej o nim nie słyszałam… Występuje tylko u kobiet w ciąży, jego pochodzenie jest nieznane. Przestają pracować wszystkie organy. W tym samym czasie i w tym samym szpitalu, na tę samą chorobę zmarła inna mama. Razem ze swoim nienarodzonym dzieciątkiem… Maja urodziła się z niedotlenieniem mózgu. Jego skutkiem było zdiagnozowane 2 lata później Dziecięce Porażenie Mózgowe. Wyrok na całe życie… Nie wiedzieliśmy, co nas czeka… Gdy córeczka miała 3 miesiące, zaczęła się rehabilitacja, która od tego czasu jest nieodłączną częścią naszego życia. Majeczka ma widoczny opóźniony rozwój ruchowy. Ciężko walczymy, by mogła sama chodzić. Do tej pory to się udawało. Niestety, jej stan się pogarsza…  Na zdjęciach nie widać, jak Maja różni się od zdrowych dzieci. Nie widać jej bólu i cierpienia, setek godzin bolesnej rehabilitacji, tego, jak po zabiegu ze łzami w oczach trzyma mnie mocno za rękę…  Jak każdy rodzic dziecka z MPD ciągle szukaliśmy możliwości poprawy komfortu życia dla córeczki. O operacji osteotomii derotacyjnej usłyszeliśmy od naszego ortopedy już kilka lat temu, Maja była nawet konsultowana w tym kierunku przez lekarzy z Leuven przy okazji ich wizyty w Polsce. Jednak wtedy jeszcze było za wcześnie.  Po wielu perturbacjach, wizytach u różnych specjalistów w Polsce, zdecydowaliśmy się jeszcze raz na konsultację, ale tym razem już na miejscu w Belgii w szpitalu w Leuven. Wizyta odbyła się na początku lutego 2023. Wynikiem tej konsultacji jest szansa na normalne życie naszej Mai – obustronna osteotomia derotacyjna kości udowych i piszczelowych wraz z operacją prawego biodra, które jest obecnie podwichnięte. Jeśli jednak odłożymy tę operację w czasie, Maja może przestać chodzić… Proponowane leczenie w Polsce różni się od operacji w Belgii – tam planowana jest jedna, choć bardzo rozległa operacja. W kraju podzielona na kilka etapów na przestrzeni lat (!). To wiele niepotrzebnych narkoz, bólu, unieruchomienia… Dlatego właśnie bardzo chcemy wyjechać tam, by oszczędzić dodatkowych cierpień naszemu dziecku i dać jej jak największą szansę na sprawność! Chodzenie – dla wielu z nas jest jak oddychanie. Mamy to tak naturalnie, że nie zauważamy. I nie doceniamy… Dla nas jednak wizja skazania Mai na resztę życia na wózek inwalidzki jest realna i przerażająca. I jest coraz bliżej… Wiemy, że operacja kosztuje fortunę. Jednak musimy spróbować… Pierwszy raz w życiu prosimy o pomoc. Przez 15 lat radziliśmy sobie ze wszystkim zupełnie sami. Teraz jednak nie damy rady…  Maja to kochana dziewczynka. Dobrze się uczy, lubi matematykę, kocha koty. Jej marzeniem jest studiowanie architektury. Wierzymy, że kiedyś pójdzie na studia na własnych nogach. Stoi przed nią najtrudniejsze zadanie, ale tylko razem możemy zawalczyć o lepszą przyszłość dla Mai. Tylko dzięki Waszej pomocy to może się udać, dlatego prosimy z całego serca…  Za każdą formę pomocy bardzo dziękujemy. Emilia i Filip – rodzice Mai   Strona na FB: Armia Mai Instagram: armia_mai

124 797,00 zł ( 45,66% )
Brakuje: 148 475,00 zł
Marianna Janczura
Marianna Janczura , 11 lat

Bez Twojego wsparcia Mania przestanie chodzić! POMÓŻ!

Mania w wieku 5 lat przeszła bardzo poważną chorobę – kleszczowe zapalenie mózgu. Choroba zaatakowała niespodziewanie i bardzo intensywnie, w ciągu jednej doby moja całkowicie zdrowa i  energiczna córeczka zapadła w kilkutygodniową śpiączkę, podczas której respirator kontrolował jej każdy oddech... W wyniku uszkodzenia mózgu Mania utraciła sprawność ruchową, widzenie w jednym oku oraz możliwość pełnej kontroli funkcji fizjologicznych. Ostatnie 6 lat było dla nas niezwykle trudne. Codzienność mojej córeczki diametralnie się zmieniła, konieczna była intensywna rehabilitacja, dzięki której Mania nauczyła się od nowa siedzieć, raczkować i chodzić w ortezach. Niestety intensywny wzrost nie jest sprzymierzeńcem nieprawidłowo działających mięśni. Córka stopniowo traci kolejne funkcje, o które tak dzielnie walczyła! Jedyną szansą na zachowanie wypracowanych sukcesów jest skomplikowana i rozległa operacja ortopedyczna, która wraz z rehabilitacją została wyceniona na kwotę ponad 100 000 złotych! Sam nie jestem w stanie uzbierać tak ogromnej kwoty, a przecież bez operacji Mania zupełnie przestanie chodzić. Nie mogę pozwolić na to, aby ciężka praca mojej córki poszła na marne. Dlatego z całego serca proszę o pomoc. Każda, nawet najmniejsza wpłata, ma dla nas ogromne znaczenie! Stanisław, tata Mani

48 562,00 zł ( 45,64% )
Brakuje: 57 821,00 zł
Magdalena Korzeniewska-Mirus
Magdalena Korzeniewska-Mirus , 31 lat

Powrót do samodzielności - Proszę, pomóż Madzi!

29 marca przekonaliśmy się, co oznacza niewyobrażalny lęk o życie bliskiej osoby. Jako rodzice wspaniałych dzieci: Magdaleny i Krystiana staliśmy się częścią historii pełnej cierpienia. Magda poczuła się źle. Krystian kochający mąż, który niejednokrotnie opiekował się żoną w czasie ataków epilepsji, nie pomyślał, że to może być coś innego niż typowy atak.  Nikt z nas nie przypuszczał, co naprawdę się wydarzyło. Prawda była przerażająca. W głowie Madzi pękł naczyniak i nastąpiło krwawienie do mózgu. Sytuacja stała się dramatyczna. Nasza kochana córeczka, młoda dziewczyna o pięknym sercu, wrażliwej duszy i wielu talentach mogła w każdym momencie stracić życie. Rozpoczęła się dramatyczna walka. Dwa dni w szpitalu w Kaliszu w oczekiwaniu na transport do Poznania, gdzie miała odbyć się operacja to najdłuższe dni w naszym życiu. Jednak strach nie zdołał pokonać nadziei. Żadna z informacji odbierającej szanse na uratowanie życia Magdy nie była silniejsza od naszej wiary.  Jedna operacja nie wystarczyła. Już po trzech dniach konieczna była kolejna interwencja neurochirurgów nazwana przez nich ostatnią szansą na uratowanie życia. Ze ściśniętymi sercami patrzyliśmy na cierpienie Magdy i Krystiana, które jeszcze bardziej pogłębiało nasz ból. Wytrwale odsuwaliśmy od siebie wszystkie „wyroki” i „czarne wizje” i nieustannie budowaliśmy, podsycając nadzieję na dobre zakończenie. Z podziwem patrzyliśmy na determinację i oddanie Krystiana w walce o życie ukochanej żony. Stał się on mistrzem troski i oddania, nieustającej pomocy. Ze wzruszeniem obserwujemy tę wielką miłość. Zawsze będziemy wdzięczni każdej osobie, która wspiera Magdalenę i naszą rodzinę dobrym słowem, modlitwą oraz pięknymi gestami. To najcenniejsze, co można otrzymać od drugiego człowieka. Magda okazała się niezwykle waleczna i silna. Mimo tylu przeciwności i diagnoz obudziła się po dwóch tygodniach braku świadomości. Niestety udar pozostawił po sobie afazję, paraliż lewej strony ciała i częściowy niedowład prawej strony. Teraz jest na początku nowej drogi – drogi powrotu do zdrowia: umiejętności mówienia, sprawności rąk i nóg. Powrotu do zwyczajnego życia, które wraz z Krystianem wiedli tuż przed tym tragicznym dniem. Wiemy, że potrzebuje czasu, cierpliwości i wytrwałości. Wierzymy, że Magdalena będzie mogła powrócić do przygotowań do obrony pracy magisterskiej, która miała odbyć się za parę miesięcy, do pracy zawodowej, do swojej pasji – malowania obrazów, a przede wszystkim do kochającego męża i rodziny. Rehabilitacja będzie długa i kosztowna. Choć nasze oszczędności i środki, które teraz organizujemy, nie są wystarczające, wierzymy, że z pomocą dobrych ludzi Magdalena będzie miała zapewnione wsparcie i opiekę, która jest niezbędna. Z ogromną wdzięcznością przyjmiemy każde wsparcie, każdą najdrobniejszą wpłatę, która przybliży Magdę do zdrowia. Twoja pomoc jest dla nas BEZCENNA.  Z głębi serca dziękujemy! Rodzice Magdaleny i Krystiana ➡️ Punkt widzenia Magdy

43 702,00 zł ( 45,64% )
Brakuje: 52 043,00 zł
Michał i Róża Lipińscy
Michał i Róża Lipińscy , 2 latka

Nie może sam oddychać, jeść i chodzić! Pomóż nam w walce o syna!

Nasz Michałek nigdy nie będzie mógł normalnie jeść, chodzić, śmiać się w głos czy płakać jak inne dzieci! Synek od pierwszych chwil swojego życia ogromie cierpi, a wraz z nim cała nasza rodzina. Najgorsze jest to, że do tej pory nie udało się zdiagnozować, na co dokładnie choruje…  Michaś przyszedł na świat 2 miesiące przed wyznaczonym terminem poprzez cesarskie cięcie. Wykonano je w ostatniej chwili, dopiero gdy jego tętno zaczęło niebezpiecznie spadać.  Natychmiast po porodzie synek został zaintubowany, nie był w stanie samodzielnie oddychać, nie reagował też na żadne bodźce, poruszał wyłącznie jednym paluszkiem. Dodatkowo w jego mózgu znaleziono krwiaka, którego trzeba było szybko zoperować.  Przez 3,5 miesiąca nasz ukochany chłopiec lepiej poznał zimny dźwięk aparatury monitorującej oddech, niż ciepło i bliskość mamy…  Dziś Michałek ma już 14 miesięcy. Nie raczkuje, nie siedzi, jest karmiony w większości przez sondę. Dopiero niedawno usłyszeliśmy pierwsze, słabiutkie dźwięki, które zaczął wydawać. Dodatkowo ma problemy z oddychaniem, częste zapalenia płuc i ciągle zalegającą wydzielinę, której nie jest w stanie samodzielnie odkrztusić ani połknąć. Oznacza to bolesną konieczność usuwania jej z gardła rurką odsysacza. W nocy Michałowi w oddechu musi pomagać respirator, gdyż jego mięśnie oddechowe są zbyt słabe. Codzienność naszego synka to nie zabawa i beztroska, ale ciągłe wizyty w szpitalach, badania, wielokrotne nakłuwania, ćwiczenia, trudna, niekończąca się rehabilitacja… Pomimo wielu drogich i bolesnych badań, nie udało się jednoznacznie ustalić, co dolega Michasiowi. Wszystko wskazuje na to, że cierpi on na bardzo rzadki rodzaj choroby genetycznej – miopatię, która powoduje wiotkość i słabość wszystkich mięśni w całym ciele.  Co najgorsze, na miopatię nie wynaleziono lekarstwa. Jedynym sposobem na poprawę stanu zdrowia Michała jest żmudna, niezwykle wymagająca, codzienna rehabilitacja, terapia oddechowa i neurologopedyczna.  Ze względu na ograniczoną pomoc NFZ, większość kosztów sprzętu i rehabilitacji musimy pokrywać z prywatnych środków. Przez ostatni rok wydatki na badania, rehabilitację i zakup sprzętu pochłonęły kilkadziesiąt tysięcy złotych. Nie wiemy, co nas czeka w przyszłości, chociaż jesteśmy pewni, że potrzeby naszego synka się nie skończą, lecz będą rosły razem z nim! Miesięczny koszt rehabilitacji oraz elektrostymulacji, specjalistycznych wizyt i badań lekarskich to koszt kilku tysięcy złotych!  Dodatkowo konieczny jest zakup specjalnego wózka z pelotami, pionizatora oraz ortez odlewowych, które i tak trzeba wymieniać wraz ze wzrostem dziecka. Wszystko składa się na wydatek rzędu kolejnych kilkudziesięciu tysięcy złotych! Tego brzemienia, jako rodzice, nie jesteśmy już w stanie udźwignąć sami. Robimy jednak co w naszej mocy, aby zapewnić mu dzieciństwo jak najbardziej zbliżone do normalnego. Prosimy, stań z nami w walce o lepsze życie dla naszego Michałka! Małgorzata i Mikołaj, rodzice Michasia  Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

48 505,00 zł ( 45,59% )
Brakuje: 57 878,00 zł
Wioletta Ziegler-Kowalska
13 dni do końca
Wioletta Ziegler-Kowalska , 44 lata

Pomóżmy Wiolettcie walczyć dalej i odzyskać sprawność!

Moje życie od udaru to nieustająca walka o każdy dzień. Najgorsze jest to, że to walka z własnym ciałem. Dzięki Waszej pomocy nie musiałam dotychczas martwić się o swoją rehabilitację. Jestem szczególnie wdzięczna, gdyż bez niej nie wstałabym rano do pracy ani nie usmażyła naleśników dla mojej ukochanej córeczki, Zosi.  Dzięki zgromadzonym z Waszą pomocą środkom mogę się ciągle rehabilitować. To jedyna szansa, żeby zachować tę resztkę sprawności i samodzielności, które osiągnęłam przy Waszym wsparciu. Z całego serca, bardzo, bardzo Wam za to dziękuję. Aby móc dalej walczyć o sprawność marzę o wzięci udziału w 14-dniowym turnusie rehabilitacyjnym w ośrodku w Bydgoszczy. Jest to placówka dedykowana osobom po udarze. Koszt takiego turnusu to około 12  tysięcy złotych.  Ja już nie oczekuję cudu, bo ten nastąpił kiedy zaczęłam chodzić. Chciałabym tylko pozbyć się bólu, który codziennie mi towarzyszy… Niestety ze względu na moją chorobę leki przeciwbólowe są wykluczone. Zresztą, nawet gdy je przyjmowałam, nie były one skuteczne… Dodatkowo ze względu na problemy z krzepliwością krwi i zapanowaniu nad jej odpowiednimi wartościami powinnam zaopatrzyć się w urządzenie do domowego pomiaru oznaczania czynnika krzepnięcia krwi. Ten sprzęt pomoże uchronić mnie przed następstwami nieprawidłowej krzepliwości. Ostatnio kiedy musiałam ustabilizować jego poziom przed zabiegiem ostrzykiwania mięśni, moje żyły zaczęły się buntować – nie było już miejsca, żeby pobierać krew. Zabiegi te są szczególnie ważne, bo są w stanie na jakiś czas zmniejszyć moje dolegliwości bólowe. Koszt tego urządzenia to około 3 tysiące złotych… Moja codzienność to także ciągły, wielki wysiłek podczas sesji rehabilitacyjnych. Niestety, środki z poprzedniej zbiórki i przekazanego przez Was 1.5% podatku już się skończyły. Wiem, że wszyscy doświadczamy trudności finansowych, wszystkim nam jest ciężko, niemniej jeszcze raz jestem zmuszona prosić Was o pomoc. Pomoc, żebym mogła kontynuować swoją walkę o podtrzymanie sprawności lub może nawet jej polepszenie. Będę Wam niezwykle wdzięczna za każde Wasze wsparcie, za każdą pomoc.  Dziękując Wam bardzo za dotychczasową pomoc, proszę Was gorąco o szansę na moją dalszą walkę. Obiecuję, że każdą przekazaną mi złotówkę wykorzystam w pełni na poprawę swojego zdrowia. Wiola

7 273,00 zł ( 45,57% )
Brakuje: 8 685,00 zł
Rozalia Grotowska
Rozalia Grotowska , 9 lat

By Rozalka mogła poznać wszystkie smaki dzieciństwa!

Rozalka jest uroczą i dzielną dziewczynką, którą powitaliśmy na świecie ponad dwa miesiące wcześniej, niż oczekiwaliśmy. W dziewiątej dobie życia doszło do krwawienia trzeciego stopnia, co pozostawiło niestety swoje konsekwencje, z którymi walczymy od siedmiu lat. Rozalka, z powodu ciężkiego stanu zdrowia, spędziła łącznie kilka lat w różnych szpitalach i ośrodkach w całej Polsce. Przeszła przez bolesne i inwazyjne badania, oraz w zeszłym roku kilkanaście transfuzji krwi. Niedowład i niepełnosprawność ruchowa to nie jedyne problemy, z którymi walczymy. Córeczka musi zmagać się z dysfagią, niedowładem języka i niezdolność do pobierania pokarmu, przeżuwania i prawidłowego połykania. Jej stan jest na tyle ciężki, że uniemożliwia nam wszelkie turnusy rehabilitacyjne oraz regularną rehabilitację i terapię. To Małe Cudo ma już za sobą siedem lat ciężkiej i nierzadko bolesnej walki o zdrowie i samodzielność. Dzisiaj stoimy przed kolejnym wyzwaniem - zbieramy środki na zakup elektrostymulatora, który pomoże w nauce jedzenia i terapii dysfagii. Mamy nadzieję, że już niedługo nasza Mała Wojowniczka pozna smaki i będzie zajadać się owocami, lodami i słodkościami, jak jej rówieśnicy. Aleksandra, mama

7 158,00 zł ( 45,56% )
Brakuje: 8 550,00 zł
Arkadiusz Gajlikowski
Arkadiusz Gajlikowski , 45 lat

W głowie Arka pękł tętniak! Trwa walka o zdrowie i przyszłość – POMÓŻ❗️

To był dla nas wszystkich ogromny szok, nic nie wskazywało na nadchodzącą tragedię. Mój mąż nigdy wcześniej przecież nie chorował… Do 13 lipca 2024 roku wiedliśmy spokojne i szczęśliwe życie razem z dwójką naszych dzieci – nastoletnią Zuzią i młodszym synkiem, Adamem. Niestety, wtedy nagle wszystko runęło niczym domek z kart… Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Arek wrócił po nocnej zmianie z pracy i ok. 8 rano położył się na kilka godzin, by się przespać. Gdy obudził się około południa, zauważyłam, że coś jest nie tak. Mąż „ciągnął za sobą” lewą nogę i skarżył się, że zdrętwiała mu lewa ręka. Wiedziałam, że nie ma czasu do stracenia, natychmiast udaliśmy się do szpitala. Tam po wykonaniu badań spadła na nas wstrząsająca diagnoza: tętniak mózgu! Konieczny był natychmiastowy zabieg embolizacji... Tak potwornie bałam się o Arka! Nagle wszystko wokół przestało mieć znaczenie. Ciężko opisać słowami, jak to jest, gdy patrzy się na ukochaną osobę – bezwładną i bezbronną podpiętą pod aparaturę w szpitalnym łóżku… Staraliśmy się być dobrej myśli, jednak zaledwie dwa dni później stan Arka dramatycznie się pogorszył. Kolejne badania wykazały u mojego męża także obrzęk mózgu oraz niedrożność i zwężenie tętnicy szyjnej wewnętrznej. W trybie pilnym wykonano TK głowy ujawniający masywny niedokrwienny udar prawej półkuli mózgu. Niezbędne było wykonanie kraniektomii dekompresyjnej z powodu masywnego obrzęku mózgu spowodowanego z jednej strony skurczem naczyń i  dodatkowo krwawieniem… 1 sierpnia 2024 roku Arek został przeniesiony na oddział neurochirurgii, gdzie lekarze walczyli, by wybudzić go ze śpiączki. Mąż spędził na oddziale 9 długich dni, w trakcie których stał się cud. Arek się obudził! Aktualnie mój ukochany mąż wymaga intensywnej rehabilitacji oraz stałej opieki fizjoterapeuty, neurologopedy i psychologa. Arek ma w sobie ogromną wolę walki – zaczyna chodzić w asyście i mówić. Każdego dnia robi postępy. Niestety, możliwości finansowe naszej rodziny oraz zgromadzone oszczędności szybko się wyczerpują. Koszty rehabilitacji Arka są zawrotne – miesiąc terapii kosztuje ok. 35 000 zł! Nie możemy jednak czekać… To właśnie teraz jest moment, w którym mamy szansę wypracować najwięcej. To właśnie teraz Arek ma szansę powrócić do względnej samodzielności – a przede wszystkim do rodziny. Proszę Was o pomoc dla mojego ukochanego męża. Codziennie walczymy o niego z całych sił, jednak bez wsparcia nie uda się nam wygrać ze skutkami udaru. Każda wpłata i każde udostępnienie jest tutaj na wagę złota i daje szansę na powrót Arka do dawnego życia! Żona Arka

67 832,00 zł ( 45,54% )
Brakuje: 81 105,00 zł
Kinga Chochorowska
Kinga Chochorowska , 15 lat

Kinga potrzebuje kolejnych operacji... Wesprzyj jej heroiczną walkę!

Artrogrypoza dystalna – od 14 lat życie naszej rodziny krąży wokół tych dwóch słów. Choć bywa ciężko, Kinga niezłomnie toczy walkę o zdrowie i samodzielną przyszłość. Jednak nie wszystkie bariery jest w stanie pokonać sama... 8 sierpnia Kinia przeszła operację lewej dłoni. Nie byłoby to możliwie bez Waszego wsparcia! Będziemy Wam za to już zawsze wdzięczne! To jednak nie koniec naszej walki! Po konsultacji z profesorem wiemy, że przed Kinią JESZCZE 2 OPERACJE – plastyka kciuków! Kciuk jest odpowiedzialny za 70 procent funkcjonalności dłoni. U dzieci z artrogrypozą palec ten bardzo często jest przykurczony i schowany we wnętrzu dłoni.  Celem operacji będzie ustawienie kciuków w opozycji do pozostałych palców w taki sposób, by zwiększyć Kini możliwości chwytania lub objęcia dłonią większych przedmiotów, co w tym momencie jest prawie NIEMOŻLIWE…  Kinia z artrogrypozą będzie do końca życia, dlatego jako matka zrobię wszystko, aby jej pomóc w tej nierównej walce… Córka musi przejść badania genetyczne WES, a po kolejnych operacjach będzie potrzebowała specjalistycznej opieki i intensywnej rehabilitacji. Niestety, za zdrowie i sprawność trzeba słono zapłacić, a nasze możliwości finansowe są ograniczone… Zawsze powtarzam, że gdyby nie troska i wielkie serca ludzi, których spotykamy, byłoby marnie… Dziękujemy Wam za dotychczasową pomoc, za wszystkie wyrazy Waszej życzliwości i wsparcia. Będziemy wdzięczne, jeśli będziecie z nami do końca! Mama, Kasia ➡️ Licytacje dla Kini

48 437,00 zł ( 45,53% )
Brakuje: 57 946,00 zł