Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Sylwia Żak
Sylwia Żak , 6 lat

Zdeformowana nóżka rujnuje małe życie – Kolejny etap walki o sprawność❗️

Dzięki Wam jesteśmy po pierwszym wydłużaniu! Kość udowa Sylwii zyskała 6 centymetrów! To była dla nas bardzo ciężka praca. Niestety wada cały czas jest i do równych nóżek brakuje nam 8 centymetrów. Dlatego potrzebne jest kolejne wydłużanie. Znów liczymy na wasze wsparcie! Nasza historia: Lewa nóżka naszej córeczki jest aż o 14 centymetrów krótsza od drugiej! Wrodzona wada jest bardzo skomplikowana! Za Sylwią już kolejne operacje wydłużania nóżki, ale to nie koniec. Jedynym ośrodkiem, który podjął się operacji naprawienia wady jest European Paley Institute. Niestety – cena za zdrowie i sprawność naszej córeczki jest kolosalna! Z całego serca prosimy o pomoc... W czasie ciąży nie wiedziałam o wadzie. Z utęsknieniem i wielką radością czekałam, aż będę mogła utulić moje dziecko. Los wystawił nas jednak na próbę. Sylwia urodziła się z wadą kości udowej, piszczelowej i nieprawidłowo wykształconymi stawami lewej nogi. Nie wiedziałam wtedy, na jak wielkie cierpienie skaże nas ten defekt. Kiedy lekarz przekazywał mi te wszystkie informacje, zamarłam. “To nie możliwe, on nie mówi do mnie!” – pomyślałam. W szpitalu pytałam każdej pielęgniarki, każdego lekarza – “Czy ktoś już się z tym spotkał? Czy było już takie dziecko z tą wadą? Jak żyć z taką chorobą? Jak leczyć?”. Niestety nikt nic nie wiedział o tak skomplikowanej wadzie. W szpitalu, w którym urodziłam Sylwię, nie było w tej kwestii doświadczenia. Z czasem niestety było coraz gorzej… Jak się okazuje, choroba cały czas postępuje. W momencie narodzin różnica pomiędzy zdrową nóżką a chorą wynosiła 6 cm, przed drugim rokiem życia 10 cm, a przed operacją 14 cm... Codziennie widzę, jak mój największy skarb musi walczyć o coś, co dla innych dzieci jest naturalne. Każdy krok jest dla Sylwii wyzwaniem. Malutka ma w sobie jednak ogromną wolę walki, która napawa mnie optymizmem. Córeczka stara się poruszać na obu nogach, zginając mocno zdrową. Niestety – im będzie starsza, tym będzie to coraz trudniejsze… Z czasem może w ogóle przestać być możliwe, a wtedy konieczny będzie wózek. Dzięki zbiórce na Siepomaga i Waszej pomocy Sylwia jest po pierwszym wydłużaniu nóżki! Podczas codziennej rehabilitacji uzyskaliśmy wszystkie zgięcia nóżki i 6 centymetrów. Pozbyliśmy się również naszej ortoprotezy! Sylwia może w końcu założyć na swoją stopę but z podbiciem. Jest z tego powodu bardzo zadowolona, lecz nauka chodzenia w takim bucie też zajęła nam sporo czasu. Buciki musimy robić na specjalne zamówienie, gdyż stopa Sylwii również ma różnice w rozmiarze i jest mniejsza od drugiej. Potrzebne jest jednak kolejne wydłużanie. Odbędzie się ono tym razem za pomocą gwoździa śródszpikowego. Ale koszty założenia i ściągnięcia oszacowano na ponad 300 000 złotych! Koszty noclegu również wychodzą poza nasz domowy budżet, a rehabilitacja trwa cztery miesiące. Na taką kwotę wyceniona jest na sprawność naszej córeczki. Wierzymy, że tym razem znów nam się uda. Sylwia się nie poddaje, jest silna i bardzo wytrwałą dziewczynką. Zrobię wszystko, co tylko mogę, by jak najszybciej uzbierać środki na operację dla córeczki. Niestety sama nie dam rady, dlatego znów błagam o pomoc, by Sylwia mogła pewnie iść przed siebie bez tej niewidzialnej kuli, jaką jest poważna i skomplikowana wada… Mama Sylwii, Ewa ➡️ FB – Pierwszy szczęśliwy KROK - dla Sylwii

169 301,00 zł ( 47,72% )
Brakuje: 185 440,00 zł
Kamila Koleczko
Kamila Koleczko , 14 lat

Potrzeba niewiele, aby uczynić życie Kamili lepszym – POMÓŻ!

Są dni, kiedy ogrom problemów, które spotkały moją córkę, mnie przytłacza. Kiedy chciałabym płakać z bezsilności, kiedy chciałabym nie musieć już walczyć... Ale przecież wiem, że ta walka się nie skończy… Że na szali leży przyszłość Kamili i w wyścigu po lepsze jutro nie ustaniemy nigdy! Retinopatia, zaćma, oczopląs, zez, zaburzenia siatkówki, toksoplazmoza, wodogłowie wrodzone – to zaledwie tylko kilka problemów zdrowotnych, z którymi Kamila walczy każdego dnia… Życie mojej córki nie jest tak beztroskie, jak jej rówieśników. Jest obarczone wieloma przeciwnościami, które są naprawdę trudne. Kamila przeszła już kilka operacji, ale przed nią wciąż długa i wyboista droga. Choroby oczu pogłębiają się w zatrważającym tempie. Konsultacje oraz wieloetapowe leczenie pochłaniają ogromne środki. Nie daję już rady się z nimi mierzyć. Do tego córka potrzebuje nowych okularów, a cena ich zakupu, ze względu na problemy Kamilki, wynosi około 2 000 złotych! Przy ilości codziennych potrzeb mojego dziecka taki wydatek jest dla mnie niezwykle trudny. Jeśli możesz wspomóc finansowo walkę o zdrowie Kamili, będę bardzo wdzięczna! Twój gest da jej nadzieję na lepszą przyszłość! Barbara, mama 

1 014,00 zł ( 47,65% )
Brakuje: 1 114,00 zł
Zuzia Graszka
Zuzia Graszka , 7 lat

Rehabilitacja to codzienność, na którą brakuje pieniędzy. Pomóż!

Stan zdrowia Zuzi od początku budził mój niepokój. Córeczka urodziła się z obniżonym napięciem mięśniowym, a ja już wtedy bałam się, co jeszcze może przynieść przyszłość. Jak każda mama marzyłam o zdrowym dziecku, nie ze względu na siebie, ale ze względu na moją Zuzię. Los jednak okazał się dla nas mniej życzliwy… Zuzia zmaga się z autyzmem dziecięcym. Na nieprawidłowy rozwój córki uwagę zwróciła nasza pediatra. Zuzia mimo skończonych 2 lat nie mówiła i nie reagowała na imię. Prawie nie bawiła się zabawkami, a jeśli już to wszystko musiało być skrupulatnie ułożone. Wypracowane wcześniej umiejętności zaczęły zanikać… Jakby ktoś nagle zamienił wszystko. Nie tracąc czasu, konsultowaliśmy się z psychologiem, neurologopedą i psychiatrą. Krótka i jednoznaczna diagnoza - autyzm. Nie wiedzieliśmy do końca co to za choroba. Szukaliśmy informacji. Zaburzenia rozwoju i funkcjonowania ośrodka nerwowego. Brzmiało strasznie, ale zaczęliśmy działać. Niestety kilka miesięcy po tej diagnozie okazało się, że Zuzia ma także torbiel pajęczynówki lewego płata skroniowego… W styczniu 2021 roku lekarze również zdiagnozowali torbiele w szyszynce w mózgu. Bardzo dużo złych informacji jak na niespełna 4-letnie dziecko. Potrzebujemy kompleksowej rehabilitacji, by móc uratować Zuzię.  Autyzm zamknął Zuzannę w jej własnym świecie. W tym momencie widzimy powolną poprawę w funkcjonowaniu córki. Chodzi do przedszkola specjalnego, gdzie czuje się bardzo dobrze. Lubi kontakt z rówieśnikami. Niestety nadal nie mówi, jedynie pojedyncze wyrazy, takie jak mama, baba czy tata. Rzadko porozumiewa się wykorzystując gesty i mimikę twarzy. Większość swoich potrzeb komunikuje za pomocą wskazywania. Zbyt dużo bodźców utrudnia skupienie uwagi i dezorganizuje jej pracę.  Aby Zuzia mogła dorównać do swoich rówieśników, potrzebna jest dalsza specjalistyczna opieka oraz rehabilitacja, które wymagają poniesienia dużych kosztów finansowych. Dzięki poprzedniej pomocy Zuzia mogła uczestniczyć w rehabilitacji. Jestem za to z całego serca wdzięczna... Dało mi to ogromną nadzieję do dalszej walki! Chciałabym, by Zuzia miała jak najpiękniejsze i jednocześnie najłatwiejsze życie, a choroba na pewno nie ułatwi jej codzienności. To choroba pełna zagadek. Córeczka ma dopiero cztery latka, a rehabilitacja to jej codzienność. Jestem świadoma tego, że na autyzm nie ma lekarstwa. Jednak turnus rehabilitacyjny może sprawić, że Zuzia zrobi postępy, o których teraz nawet trudno marzyć. Jeśli pojawi się, choć cień szansy na lepsze życie Zuzi - zrobię wszystko by zawalczyć. Proszę, pomóż nam! Magdalena - mama Zuzi ––––––––––––––––––––– ➤ Licytacje dla Zuzi 

7 222,00 zł ( 47,63% )
Brakuje: 7 938,00 zł
Aleksandra Zielińska
Aleksandra Zielińska , 7 lat

Kiedyś usłyszeliśmy „Ola będzie roślinką”, dziś jest cudem i walczymy o jej samodzielność❗️

Nasza córeczka ma w tej chwili 5 i pół roku. Przez pierwsze 2 miesiące jej życia była pozornie zdrowym dzieckiem. Urodziła się za wcześnie i braliśmy pod uwagę konsekwencje, ale nie aż tak poważne! Porażenie, możliwość życia przykutą do łóżka, morfina i poważne operacje u niespełna 4-miesięcznego maleństwa… Kiedyś usłyszeliśmy, że nie ma szans, dzisiaj walczymy o pierwsze kroki Oli!  Ola ma Porażenie mózgowe 4-kończynowe i padaczkę. Walczymy z całych sił, aby nasz skarb zaczął chodzić i poradził sobie w przyszłości. Cel, dla którego dzielimy się dzisiaj naszą historią, pozwoli jej pójść do przedszkola i chociaż trochę spróbować żyć NORMALNIE…  Oleńki życie jest krótkie i bardzo trudne.  04.12.2016 przyszła na świat. Mimo że, Oleńka jest wcześniakiem z 32 tygodnia ciąży, to nic nie wskazywało, że to początek naszej bardzo trudnej drogi. Po miesiącu wróciłyśmy szczęśliwie do domu, jednak sielanka nie trwała zbyt długo. Nasze dziecko zaczęło bardzo cierpieć i nikt nie potrafił jej pomóc. Wyginała się z bólu i prężyła, a łzy leciały strumieniami. Płacz Olci był tak absorbujący i męczący, że doprowadzał ją do bezdechów! W poszukiwaniu pomocy jeździliśmy do specjalistów, robiliśmy wiele badań, jednak wszystko wskazywało, że bóle są związane z kolką i wzmożonym napięciem! Jak bardzo wszyscy się wtedy mylili…  Dopiero po dwóch miesiącach okazało się, że to torbiel jajnika, która miał aż 5 cm. Na początku wielkim problemem było znalezienie szpitala, które podejmie się leczenia. Wzbudzało to w nas frustracje i żal. Przecież ją boli, trzeba działać od razu! Ola cierpiała tak bardzo, że podawano jej morfinę. Centrum Zdrowia Dziecka ustabilizowało jej stan i przeprowadziło poważną operację.  Po takich przejściach myśleliśmy, że nie może być gorzej i trudniej. Jednak wtedy nasza walka dopiero się zaczynała i trwa do dziś. W 4 miesiącu życia zdiagnozowano 4-kończynowe porażenie mózgowe. Nigdy nie zapomnimy, gdy Ola miała 5 miesięcy, a pewna Pani Doktor powiedziała "musicie się pogodzić, Wasza córka będzie roślinką".  Na szczęście wtedy nasza miłość do Oli wzbudziła zupełnie inną myśl: "zrobimy wszystko, poruszymy niebo i ziemię, aby było dobrze". Gdyby nie walka, nie bylibyśmy w takim miejscu… Cuda się zdarzają i Olunia jest tego przykładem.  Niestety z biegiem czasu, na kolejne cuda przestaje starczać pieniędzy. Czasy się zmieniają i z wiekiem Oli rosną również koszty. Córka zaczęła wielopłaszczyznową i systematyczną rehabilitację, która trwa do dziś. Jest bardzo waleczna i pozytywnie nastawiona.  Bywają chwile, w których jestem bezradna. Pojawia się u Oli płacz i pytania — dlaczego nie bawię się jak tamte dzieci, dlaczego nie biegam z nimi?  Spustoszenie i regres spowodowała dodatkowo padaczka, która pojawiła się nagle niczym grom. Neurolodzy natychmiast włączyli leczenie, jednak w maju tego roku wystąpiły pierwsze napady. One spowodowały, że straciliśmy, to co córka wypracowała w ostatnim czasie.   ALE… Z pewnością się nie poddamy. Jeździmy na prywatne leczenie, rehabilitacje, turnusy i szukamy nowych rozwiązań, które będą dla naszej córki furtką do lepszego życia.  Jeżdżenie i życie na walizkach nie pozwala nam jednak na stabilizację. Dzięki własnej, małej sali ćwiczeń w domu Ola mogłaby dużo więcej ćwiczyć i może w końcu zacząć uczęszczać do przedszkola.  Marzymy o uspokojeniu naszego życia. Chcielibyśmy wiedzieć, że jej leczenia nie przerwie nasz brak pieniędzy. Chcielibyśmy chociaż trochę i chociaż na chwilę być pewnym przyszłości. Być na nią gotowym i bojowo nastawionym…  Pomożesz nam zapewnić córce lepszą przyszłość?  Rodzice Licytacje dla Oli

59 272,00 zł ( 47,55% )
Brakuje: 65 356,00 zł
Mira Slastina
Mira Slastina , 5 lat

Boję się tego, co może odebrać nam SMA! Trwa walka o sprawność. Pomocy!

Dopiero niedawno zdaliśmy sobie sprawę, jak potężna jest choroba, z którą musi się mierzyć nasza córeczka. Czasem mam wrażenie, że ktoś umieścił nas w ponurym filmie, albo koszmarze, z którego wreszcie będę mogła się obudzić. Niestety, obecnie to nasza rzeczywistość, której mimo ogromnego strachu po prostu musimy się stawić.  Późna diagnoza i objawy, które zaczęły pojawiać się lawinowo. Początkowo, próbowano to zrzucić na wolniejszy rozwój, na urok dziecka, ale badania odebrały nam złudne poczucie bezpieczeństwa. U Miry zdiagnozowano SMA typu 2, co oznacza, że w jej mięśniach brakuje siły, a szanse na rozwój są właściwie niewielkie. Na początkowym etapie choroby trudno określić możliwości związane z postępami. U każdego dziecka choroba rozwija się inaczej. Dla nas ta informacja była jak potężny cios. W takich momentach masz ochotę złapać własne dziecko, ukryć w ramionach albo zabrać gdzieś daleko w obawie przed najgorszym… Niestety, choć w takich momentach emocje często biorą górę, to nie ma na nie miejsca. Przy pomocy lekarzy i specjalistów opracowaliśmy plan działania. Dostaliśmy wskazówki, gdzie szukać wsparcia dla Miry, by powstrzymać rozwój choroby i zatrzymać możliwości małego ciała.  W styczniu, dzięki Waszemu wsparciu rozpoczęliśmy intensywną rehabilitację - każdy dzień był podobny do poprzedniego - ta rutyna stała się naszą nową rzeczywistością… Godziny spędzane na salach, litry wylanych łez i krzyk pełen niemocy i cierpienia, który dosłownie odbierał naszej córeczce oddech. To nie jest droga pełna sukcesów i przełomów, ale dla nas każda najmniejsza zmiana jest ogromnym wydarzeniem, bo to znak, że na chwilę udało nam się wyprzedzić chorobę i wyrwać to, co próbowała odebrać naszej córeczce.  Regularne zajęcia prowadzone przez specjalistów uświadomiły nam, jak wielkie są potrzeby dziecka z taką chorobą. Najgorsze bywa to, że rehabilitacja nie kończy się na sali, a musi być kontynuowana w domu - czasem podczas zabawy, a często zamiast. Bo choć doba ma 24 godziny to czasem gonimy za tym, by udało się zrealizować wszystkie zaplanowane punkty planu. To brzmi brutalnie, ale nasze dziecko niekiedy nie ma czasu na zabawę, na beztroskie poznawanie świata, bo całą rodziną skupiamy się na tym, co najważniejsze - walce o sprawną przyszłość. W pewnym momencie na naszej drodze znów pojawił się mur - bezpieczeństwo zniknęło na dobre, bo okazało się, że potrzebujemy środków na zakup niezbędnego dla Miry sprzętu i dalszą rehabilitację. Brak możliwości zapewnienia własnemu dziecku odpowiedniej opieki jest dla mnie przerażający. Potrzebujemy pomocy, bo niebawem nasze możliwości się skończą. Każda złotówka to nowa iskierka nadziei na to, że Mira dostanie swoją szansę na zatrzymanie choroby i zachowanie części sił w słabnących mięsniach.  SMA to poważny przeciwnik, ale wierzę, że w naszym przypadku jeszcze nie wszystko stracone! Widzę, że ciężka praca mojego dziecka daje efekty, ale by one nie zniknęły w ciągu najbliższych miesięcy potrzebne jest wsparcie. My jako rodzice robimy wszystko. Niestety, w tym przypadku wszystko to za mało.  Potrzebujemy pomocnej dłoni, która wyrwie nasze dziecko z koszmaru postępującej choroby. Pomocy! Mira nie może przegrać! ––––––––– STRONA NA FACEBOOKU –> KLIK

27 043,00 zł ( 47,54% )
Brakuje: 29 839,00 zł
Maja Nawrot
Maja Nawrot , 19 lat

Pasja ojca i córki - pomóż Mai zdobyć kolejne szczyty!

Majeczka jest bardzo dzielna. Każdego dnia zadziwia mnie swoją siłą i determinacją. Ciężką pracą osiągnęła tak wiele, jednak problemy nie znikają… Mimo wszystkich trudności chcemy pokazać jej, że świat jest piękny i może być przyjazny, także dla niej. A może zwłaszcza dla niej… Przecież żadne dziecko nie zasłużyło na tak ciężką chorobę… Bardzo prosimy o pomoc, byśmy mogli naszej córeczce pomagać zdobywać kolejne szczyty! Maja cierpi na dziecięce porażenie mózgowe i szereg innych, utrudniających codzienność chorób. Od piątego miesiąca życia jest rehabilitowana, dzięki czemu potrafi między innymi samodzielnie siadać. Dla nas to wielkie osiągnięcie okupione ciężką pracą! Każdy mały sukces cieszy i nas, i córeczkę. Jej życie nigdy nie będzie takie, jak rówieśników, ale innego nie dostanie. Dlatego musimy zrobić wszystko, by było jak najpiękniejsze! Bardzo staramy się, żeby Maja spędzała czas na świeżym powietrzu. To pozwala jej się rozwinąć. Razem z córką zdobyliśmy Koronę Gór Polski, czyli 28 szczytów! Nie był to łatwy wyczyn, ale było warto - dla każdego jej uśmiechu będziemy przenosić góry, a zwłaszcza je zdobywać! Niestety, każdy nasz wyjazd do lekarza, na rehabilitację czy w góry to ogromne przedsięwzięcie. Maja potrzebuje specjalistycznego fotela samochodowego, którego zakup znacznie przewyższa nasze możliwości. Mimo że z wieloma rzeczami staramy się sobie radzić sami, tej góry sami nie zdobędziemy. Dlatego bardzo prosimy o pomoc. Góry to nasza wspólna pasja - to wyprawy ojca i córki. Teraz nie możemy jej pielęgnować... Nie umiemy sobie wyobrazić dnia, gdy Maja utknie w domu, w czterech ścianach, do których będzie musiał ograniczyć się jej świat. Proszę, nie pozwól na to. Tata Mai

19 867,00 zł ( 47,51% )
Brakuje: 21 942,00 zł
Daniel Druszcz
Daniel Druszcz , 25 lat

Sekunda, która zmieniła życie! Pomagamy Danielowi stanąć na nogi!

Sekunda to tak niewiele, a wszystko potrafi zmienić w naszym życiu. I tak dla Daniela mogła być ostatnią chwilą w jego życiu, bo w wieku 21 lat uległ wypadkowi. Jadąc spokojną uliczką, wyświadczając przysługę koledze, nie mógł przewidzieć, że ktoś, zajeżdżając mu drogę, w jednej chwili przekreśli jego marzenia, pasje, radość życia... W wyniku wypadku doznał obrażeń ciała: złamanie kręgów szyjnych na wysokości C3-C4 z jednoczesnym uciskiem na rdzeń kręgowy oraz skręcenie rdzenia, złamanie trzech żeber, złamanie kości przedramienia ręki prawej i złamanie kości udowej nogi lewej. Skutkiem obrażeń jest niedowład kończyn górnych i dolnych, brak możliwości do samodzielnego oddychania. Podczas pobytu w szpitalu pokonał sepsę, ale dzięki szybkiej interwencji lekarzy  przeżył. Po wybudzeniu ze śpiączki, będąc w pełnej świadomości, co się stało, nie zadawał pytań dlaczego to go spotkało, nie było w nim złości. Choć to całe zdarzenie nie było z jego winy,  przepraszał, mówił, jak bardzo nas kocha. W pierwszej kolejności nie martwił się o siebie, tylko o rodzinę i swoją pracę, która była jego drugim domem. To cały Daniel z dobrym sercem, uczynny, pomagający innym( poświęcający swoje potrzeby dla dobra innych ) . Miał też marzenia jak każdy młody człowiek połączone z pasją kucharzenia i gotowania dla innych. Zaczynając swoją przygodę jako uczeń w znanej meksykańskiej restauracji, bardzo szybko stanął na wysokości zadania. Dzięki swojej charyzmie i ciężkiej pracy  dołączył do grona kucharzy, tworząc niepowtarzalny i zgrany zespół. Jego marzeniem był dalszy rozwój  i stworzenie miejsca pracy prowadzonego  z sercem i oddaniem. Zmieniło się tak wiele, ale marzenia, siła  i dobra energia, która pomimo wypadku w nim drzemie, mogą sprawić, że powróci do zdrowia. Od 01.09.2020  do 19.12.2020 przebywał w Polskim Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej w Krakowie gdzie ciężko pracował z rehabilitantami a cel jest jeden ,powrót do samodzielności. Obecnie od 17.01-13.02.2021 Daniel przebywa w Ośrodku Rehabilitacyjnym NEURON w Małym Gacnie gdzie kontynuuje rehabilitację ze świetnymi rehabilitantami. Daniel to ten przypadek silnego, ciekawego życia pełnego marzeń chłopaka ,który wygrał ze śmiercią. Oddycha samodzielnie (nie potrzebuje już respiratora), odzyskał czucie powierzchowne i częściowo głębokie, porusza już palcami lewej ręki, zaczynają pracować ramiona i przedramiona, kontroluje samodzielnie pozycję pionową w siadzie, porusza coraz to mocniej barkami. Tu czas nie ma znaczenia, on biegnie inaczej, najważniejsza jest dobra rehabilitacja, która da mu szansę  stanąć na nogi.  Pomóżmy mu zrealizować jego marzenia, z których nie rezygnuje, wręcz przeciwnie, jest zdeterminowany i pełen chęci do walki o swoją przyszłość. Niech nie będzie sam w tej trudnej walce. W grupie jest siła i moc, której tak bardzo potrzebuje. Jako jego rodzice wiemy  to i czujemy, że się nie podda, że będzie walczył o siebie  i przy naszym wsparciu, naszej miłości i pomocy wielu dobrych ludzi, których Bóg stawia na naszej drodze, za których dziękujemy każdego dnia, powróci do zdrowia,  realizacji marzeń i będzie mógł dalej wspierać tych, którzy będą potrzebować pomocy. Dziękujemy w imieniu  Daniela i swoim.

40 320,00 zł ( 47,51% )
Brakuje: 44 542,00 zł
Sylwester Jóźwiak
14 dni do końca
Sylwester Jóźwiak , 46 lat

Chcę żyć bez bólu! POMOCY!

Ból kręgosłupa doskwiera mi od lat. Właściwie nie pamiętam kiedy było dobrze... Przeszedłem cztery operacje, które uratowały mój kręgosłup, ból jednak nie minął. To nie jest życie! Aby funkcjonować, codziennie muszę przyjmować silne leki... Mam już tego DOŚĆ! Przez narastający ból musiałem znów skonsultować się z lekarzem. Po dokładnej diagnostyce, wykonanym rezonansie magnetycznym, zamrożeniu nerwu, a także dyskografii było już pewne, że wymagam kolejnej operacji kręgosłupa. Okazało się, że w odcinku L4-L5 potrzebuje dodatkowej stabilizacji! Bez niej ból i strach nie opuszczą mnie już nigdy. Operacja taka, chociaż bardzo potrzebna, jest całkowicie poza moim zasięgiem… Koszt zabiegu jest ogromny i nie ma możliwości, aby odbył się on na NFZ. A do tego dochodzi rehabilitacja i leczenie... Bardzo się boję, że ratunek dla mnie może nie nadejść. Przychodzą takie dni, że nie myślę o niczym innym, a ból rozrywa moje całe ciało. Nie chcę tak dalej żyć, chcę walczyć o swoje zdrowie! Niestety wiem, że bez Waszej pomocy mi się nie uda.  Dlatego proszę, nie zostawiajcie mnie w tak ważnym dla mnie momencie. Póki jest nadzieja, muszę podjąć rękawice, które rzucił okrutny los. Już raz dzięki Waszej pomocy mi się udało. Czy dziś, też mogę na Was liczyć? Każda nawet najmniejsza wpłata ma dla mnie ogromne znaczenie! Sylwester

15 152,00 zł ( 47,47% )
Brakuje: 16 763,00 zł
Wiktoria Kulfan
Wiktoria Kulfan , 8 lat

Niezwykle rzadka choroba nie pozwala Wiktorii się uśmiechać! Ratuj!

Nie było łatwo pogodzić się z diagnozą, która w jednej chwili zawładnęła codziennością naszej córeczki. Z początku nie wiedzieliśmy z czym będziemy musieli walczyć. Nazwa schorzenia niewiele nam mówiła. Dopiero z czasem zaczęliśmy dowiadywać się więcej, poznaliśmy lepiej przeciwnika, z którym zmaga się Wiktoria… Córeczka ma 5 lat, ale jej codzienność nie przypomina cudownej, beztroskiej bajki. U Wiktorii zdiagnozowano rzadko występujący zespół Moebiusa. Są to wady wrodzone powodujące szereg zaburzeń neurologicznych. Najbardziej charakterystycznym objawem jest porażenie ruchów mięśni mimicznych. Wiktoria nie może się uśmiechać, marszczyć brwi, ma astygmatyzm i nadwzroczność. Niestety, rozwój psychoruchowy córeczki również jest opóźniony, dlatego tak ważna jest codzienna rehabilitacja. Zajęcia pod okiem logopedy i fizjoterapeuty przynoszą coraz lepsze efekty. Nie możemy przerywać terapii, aby córka nie straciła poczynionych postępów. Dzięki ćwiczeniom Wikusia może już domykać oczka, jej mowa też jest coraz lepsza.  Z nadzieją patrzymy w przyszłość, wierząc, że szansa na lepsze jutro naszej córki jest w zasięgu ręki. Wiktoria ma brata - Szymka, który wspiera siostrzyczkę na każdym kroku.  Zdajemy sobie sprawę z tego, że walka Wiktorii będzie trwać jeszcze bardzo długo. Właśnie dlatego każda złotówka, każde wsparcie jest dla nas niezwykle pomocne i sprawia, że nasza córeczka otrzymuje szansę na dalszy rozwój! Rodzice Wiktorii

36 337,00 zł ( 47,43% )
Brakuje: 40 259,00 zł