Sportowy duch w walce ze straszliwą chorobą! Pomocy!
Jeszcze do niedawna żyłem na pełnych obrotach. Spełniałem się jako ojciec, mąż i trener. W latach 80. byłem Mistrzem Polski w kajakarstwie, później trenowałem zawodników w tej dyscyplinie. Zapewne robiłbym to do dziś, gdyby nie straszliwa choroba, która niespodziewanie pojawiła się w moim życiu i wywróciła wszystko do góry nogami... Wszystko zaczęło się bardzo niepozornie. Najpierw złe samopoczucie – brak sił, mocne osłabienie i częste krwawienie z nosa. Na początku byłem przekonany, że wszystkie te dolegliwości są wynikiem przepracowania i zwykłego przemęczenia. Jednak, kiedy pod pachą wyczułem dużego guza, wiedziałem, że jak najszybciej muszę skonsultować się ze specjalistą. Lekarz zalecił usuniecie guza i wykonanie badań histopatologicznych. Do samego końca wierzyłem, że to nie może być nic strasznego. Przecież zawsze dbałem o swoje zdrowie, a mała narośl i osłabienie nie mogą zwiastować śmiertelnej choroby! Niestety, tak bardzo się myliłem... Wyniki jednoznacznie wykazały, że guz pod pachą to nowotwór złośliwy – chłoniak powstały z komórek płaszcza C83! Początkowo byłem w ogromnym szoku i utrzymywałem diagnozę w tajemnicy przed sąsiadami, znajomymi, przyjaciółmi… Nie chciałem ich martwić, w dodatku było to dla mnie niesamowicie trudne... Zawsze byłem samodzielnym i wytrwałym człowiekiem – głową i filarem rodziny. Dbałem o żonę, dzieci i bliskich. Miałem plany, marzenia i cele do zrealizowania... Nagle to wszystko zawisło na włosku. Po kilku tygodniach, gdy szok minął, pozostało pytanie, „Co dalej?”. Poddanie się nie wchodziło w grę. Przecież to nie leży w naturze sportowca! Wiedziałem, że mam dla kogo żyć, dlatego muszę walczyć. Z tą właśnie myślą rozpocząłem długi cykl leczenia... Obecnie od diagnozy upłynęło już sporo czasu... Minęły dokładnie 4 lata – ciężkiej, intensywnej walki. Przeszedłem chemioterapię, naświetlania, autoprzeszczep szpiku kostnego oraz leczenie podtrzymujące, w którym jestem do dziś. Jestem również pod stałą opieką onkologiczną, hematologiczną oraz pod opieką pulmonologa, kardiologa i wielu innych specjalistów. W wyniku leczenie powstało wiele skutków ubocznych, z którymi zmagam się do dziś. Mam ogromną męczliwość, szybko tracę siły, a wykonanie niektórych czynności staje się dla mnie wyzwaniem nie do pokonania. Dodatkowo ostatnie badania wykazały obecność guza w płucach... To oznacza, że leczenie nadal musi trwać. Niestety długotrwała walka odbiła się na całej rodzinie. Żona zrezygnowała z pracy, aby całkowicie poświęcić się opiece nade mną, a dotychczasowe leczenie pochłonęło wszystkie nasze oszczędności! Pojawił się problem z opłaceniem bieżących rachunków, o wyjazdach medycznych, lekach i diecie nie wspominając... Nie pozostaje mi nic innego, jak prosić Was o pomoc. Leczenie to jedyna szansa na powrót do dawnego życia – bez wznowy i cierpienia. Proszę, pomóżcie mi. Marek *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. Licytacja na Facebooku: ➡️ Licytacje dla Marka- człowieka z żelaza! Dowiedz się więcej: ➡️ Sportowy duch w walce z chorobą. ➡️ Były Mistrz Polski walczy o życie!