Pomóż mi uchronić mojego syna przed wieczną ciszą!
Gdy Wiktor miał 10 lat przeszedł bardzo poważne zapalenie płuc. Było na tyle źle, że wymagał hospitalizacji. Po tygodniu został wypisany do domu, wtedy zauważyłem, że niedosłyszy. Od razu udałem się z synem do laryngologa, który skierował nas na badania słuchu. Specjaliści nie byli w stanie podać jednoznacznej diagnozy, zachęcili do ponownego wykonania badań, gdy Wiktor podrośnie. Niestety sytuacja drastycznie się pogarszała… Odbyliśmy jeszcze kilka wizyt i testów słuchu, zanim została postawiona ostateczna diagnoza. Gdy lekarz powiedział, co dolega mojemu dziecku byłem w szoku. Okazało się, że to upośledzenie słuchu czuciowo-nerwowe obustronne! Ślimak w uchu Wiktora jest zbyt uszkodzony, lekarze nie są w stanie podjąć się operacji. Jedyną nadzieją są kosztowne aparaty słuchowe. Widzę jak mój syn cierpi przez swoją niepełnosprawność. Wada cały czas się pogłębia zabierając mu radość, nadzieję i poczucie wartości. Wiktor często zamyka się w swoim pokoju, ucieka od kontaktu z otoczeniem. Początkowo syn był bardzo przeciwny aparatom słuchowym, ale kiedy miał je założone w gabinecie na przymiarkę i w końcu usłyszał, to zupełnie zmienił zdanie. Codziennie pyta mnie, kiedy kupię mu aparaty – to łamie mi serce, bo kompletnie nie mam na nie środków. Wychowuję syna sam, mama Wiktora zmarła zaraz po porodzie. Dodatkowo zajmuję się chorą mamą. Wszelkie koszty, które spadają na naszą rodzinę muszę nieść samodzielnie na swoich barkach. Jest mi bardzo ciężko, dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Wada słuchu mojego dziecka może się drastycznie pogłębić, doprowadzić nie tylko do kompletnej głuchoty, ale także do uszkodzenia mózgu. Nie mogę do tego dopuścić, dlatego proszę, jeśli możesz wpłać, choć najmniejszą kwotę. Liczy się każda złotówka! Tata Wiktora