Walczymy o przyszłość Arka! Każdy dzień jest na wagę złota!
Udzielenie pierwszej pomocy jest działaniem, które nieraz ma na celu uratowanie czyjegoś życia. W tym przypadku niemal nie doszło to tragedii, podczas której ucierpiałby nie tylko poszkodowany, ale także Arek. Arek, który zobaczył wypadek i postanowił pomóc… W tym dniu niestety nic nie skończyło się tak, jak powinno. W trakcie udzielania pomocy Arkadiusz został z premedytacją potrącony. Arek przed wypadkiem był wspaniałym człowiekiem. Kochający mąż, ojciec trójki dzieci, przyjaciel, sąsiad… Każdy miał o nim bardzo dobre zdanie. Był to także człowiek pełen zamiłowania do swojej pracy. Jako kierowca w jednej z firm spełniał się zawodowo za granicą od wielu lat. Wszystko dobrze się układało, aż do 20 czerwca 2020 roku i momentu pechowego wypadku. Diagnoza postawiona przez belgijskich lekarzy powaliła nas na kolana - pęknięta czaszka, uszkodzone mózgowie, połamane kości nóg, barku, miednicy, a na dodatek uszkodzony kręgosłup. W związku z tak licznymi urazami Arkadiusz został utrzymany w śpiączce farmakologicznej niemalże na 3 tygodnie. Po wybudzeniu kontakt z nim był znacznie utrudniony. Nie wiedział gdzie się znajduje, ani co się stało. Jego prawa strona była niewładna. Problemy z anglojęzycznym personelem szpitala spowodowały, że postanowiliśmy przenieść Arka początkowo do szpitala w Częstochowie, a następnie do szpitala rehabilitacyjnego w Reptach. Od lutego jest już w domu. Niestety wypadek spowodował także zaburzenia psychiczne związane z nadmierną agresją, a także problemy z pamięcią krótkotrwałą. Mamy w związku z tym nadzieję, że dalsza rehabilitacja spowoduje powrót do pełni zdrowia. Do tej pory zauważyliśmy poprawę związaną z unoszeniem prawej ręki i nogi. Arek leży i siada, jednak nadal potrzebna jest pomoc psychiatry, psychologa, logopedy… Dzięki turnusom rehabilitacyjnym cała rodzina wierzy, że Arek ponownie zacznie chodzić, jeździć na rowerze, a przede wszystkim zajmie się ukochanymi dziećmi.