Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jakub Woźniak
Jakub Woźniak , 21 lat

Każda wpłata to kropla nadziei na odzyskanie sprawności 🚨 POMOCY❗️

Zawsze chętny do pomocy, radosny, miał mnóstwo energii i motywacji do pracy – taki był właśnie był nasz Kuba. Dopiero wkraczał w dorosłe życie. Po ukończeniu szkoły pojawiła się okazja i synek wyjechał za granicę do pracy. Tam niestety doszło do tragicznego w skutkach wypadku… Los zadał mu bardzo bolesny cios. Kuba w trakcie pracy spadł z wysokości około 5 metrów… Doznał poważnego urazu ostatniego kręgu odcinka piersiowego kręgosłupa. Uszkodzony został również rdzeń kręgowy... Jeszcze tego samego dnia odbyła się operacja, do jego kręgosłupa zostały wprowadzone cztery śruby tytanowe i dwa pręty. Kuba był sam, kilkaset kilometrów od domu, zdany wyłącznie na siebie. Ogromnym problemem była bariera językowa utrudniająca komunikację pomiędzy węgierskim personelem medycznym a Kubą i nami. Toczyliśmy batalię, by móc przetransportować go do szpitala w Polsce. Niestety jego stan na to nie pozwalał… Na szczęście po jakimś czasie mogliśmy przenieść syna do szpitala w Łodzi – niestety sami musieliśmy pokryć ogromne koszty transportu. Kuba spędził kolejne 5 tygodni w szpitalu na oddziale rehabilitacji neurologicznej. Po tym czasie został wypisany do domu, gdzie miał zapewnioną odpowiednią rehabilitację. Niedługo później pojawiła się jednak nadzieja, synek ponownie mógł uczestniczyć w rehabilitacji w szpitalu, z uwzględnieniem pionizowania. Widzimy ogromne postępy! Kuba ma już większe czucie w stopach, z każdym kolejnym dniem ciężkiej pracy jest coraz lepiej. Niestety ze skutkami wypadku będzie walczył jeszcze bardzo długo. Lekarze nie dają gwarancji, że Kuba jeszcze kiedykolwiek samodzielnie stanie na nogi. Nas jednak nie opuszcza nadzieja, głęboko wierzymy, że uda mu się odzyskać sprawność! Największym problemem są dla nas koszty związane z rehabilitacją – około 6000 złotych miesięcznie oraz przystosowaniem mieszkania do potrzeb osoby niepełnosprawnej. To wszystko generuje ogromne koszty, na które nie byliśmy przygotowani. Całą rodzinę utrzymuje wyłącznie mój mąż – ja kilka dni przed wypadkiem syna zamknęłam działalność… Bardzo prosimy o pomoc… Ta zbiórka ma pomóc Kubie w walce z bólem, niepewnością i ogromnymi kosztami rehabilitacji. Nasze wspólne działanie może stać się mostem, który pomoże mu przetrwać ten trudny czas... Każda wpłata to kropla nadziei… Dziękujemy! Rodzice

70 003,00 zł ( 50,61% )
Brakuje: 68 295,00 zł
Mikołaj Kuśmirek
2 dni do końca
Mikołaj Kuśmirek , 7 lat

Wyrok na całe życie... Wesprzyj walkę Mikołaja!

Chociaż tak bardzo byśmy chcieli, wiemy, że choroby Mikołaja nie da się wyleczyć. Choćbyśmy zrobili wszystko, co w naszej mocy, to nadal będzie za mało. Nasz synek ma zaledwie 5 lat i choruje na rzadką chorobę genetyczną – zespół Angelmana. Mikołaj nie mówi, nie chodzi samodzielnie, ma całościowe zaburzenie rozwojowe. Każdy dzień to dla niego nieustanna walka i cierpienie…   Mikuś przyszedł na świat, jako zdrowy chłopiec – dostał 10 punktów w skali Apgar. Byliśmy przeszczęśliwi, gdy w końcu mogliśmy powitać go na świecie. Niestety, z godziny na godzinę nasza radość malała. Mikołaj prawie w ogóle nie płakał, był niezwykle spokojny, jak na niemowlaka. Najczęściej leżał w bezruchu i patrzył w przestrzeń. Bardzo nas to zaniepokoiło. Będąc jeszcze w szpitalu, synek był badany, jednak wyniki nic nie wskazywały. Lekarze cały czas uspokajali nas, mówiąc, że trafił nam się wyjątkowo spokojny chłopiec i jest to powód do radości, a nie zmartwień.  Tak też zrobiliśmy… Staraliśmy się cieszyć każdym dniem. Pełni dobrych nadziei wróciliśmy z synkiem do domu.  Niestety kolejne miesiące tylko utwierdziły nas w tym, że Mikołaj nie rozwija się prawidłowo. Synek nie przekręcał się z boku na bok, nie trzymał główki, w ogóle się nie poruszał. Bardzo baliśmy się o jego zdrowie. Lekarze dalej uważali, że wszystko jest w porządku, jednak my czuliśmy, że to nie może być prawda.  Gdy Mikuś ukończył roczek, skierowano nas na badania genetyczne. Tam wykluczono rdzeniowy zanik mięśni. Cieszyliśmy się z tej diagnozy, jednak dalej martwiło nas to, że nie wiemy, co dolega naszemu synkowi. Postanowiliśmy zmienić poradnię genetyczną i szukać odpowiedzi gdzie indziej.  To była dobra decyzja.  Kolejne badania nie pozostawiały już żadnych wątpliwości. Mikołaj choruje na bardzo ciężką i nieuleczalną chorobę genetyczną – zespół Angelmana. Objawia się ona głównie poprzez niepełnosprawność intelektualną, ataksję oraz padaczkę. Obecnie synek ma 5 lat i wciąż nie jest samodzielny. Nie mówi, ale staramy się porozumiewać z nim np. poprzez gesty, spojrzenia czy dotyk. Rozwój ruchowy jest znacznie opóźniony. Synek porusza się głównie na kolanach, choć dzięki rehabilitacji jest duża szansa, że w przyszłości będzie chodził!  Pomimo wszystkich przeciwności losu Mikuś jest niezwykle pogodnym i wesołym dzieckiem. Tak naprawdę uśmiech nie schodzi mu z twarzy. Uwielbia też chodzić do przedszkola i bawić się z innymi dziećmi. Razem z mężem staramy się z całych sił, by miał szczęśliwe dzieciństwo. Wiemy, że przez całe życie będzie musiał mierzyć się z konsekwencjami tej nieuleczalnej choroby. Jedyne co możemy dla niego zrobić, to zapewnić mu odpowiednie leczenie. Mikołaj jest rehabilitowany 3 razy w tygodniu w przedszkolu oraz codziennie w domu przez nas samych. Dodatkowo zabieramy go na turnusy rehabilitacyjne, które już przynoszą pierwsze efekty. Od ostatniego wyjazdu synek nauczył się łączyć rączki i klaskać.  Tylko dzięki regularnym ćwiczeniom, możemy zapewnić mu w miarę normalną przyszłość. To nasze największe marzenie. Niestety, koszty leczenia są zatrważająco duże. Jeden wyjazd na turnus rehabilitacyjny wynosi około 8 500 złotych! To znacznie przekracza nasze możliwości finansowe.  Dlatego prosimy Was o pomoc! Nie tracimy nadziei, że dzięki ludziom o wielkim sercu, nasz Mikuś będzie miał szansę na dalszy rozwój.  Dziękujemy za każde wsparcie! Izabela i Krzysztof, rodzice Mikołaja

27 460,00 zł ( 50,61% )
Brakuje: 26 796,00 zł
Eleonora Kuchta
Eleonora Kuchta , 77 lat

Tragiczne skutki udaru – wspieramy panią Eleonorę!

Jestem dorosłą kobietą, ale przy niej zawsze czuję się dzieckiem. Niezależnie od tego, ile będę miała lat, mama zawsze da mi poczucie bezpieczeństwa, a jej obecność będzie przypominać szczęśliwe lata dzieciństwa. Dzisiaj muszę zrobić wszystko, aby jej pomóc i ratować jej zdrowie! Proszę, pomóż mi w tym... W czerwcu 2019 mój świat się zawalił. Moja mama przeszła udar mózgu! Konsekwencją jest niedowład połowiczy lewostronny, z którym skutecznie próbuję walczyć.  Mama, kobieta do tej pory aktywna, kochająca pracę w ogrodzie, całkowicie straciła samodzielność i niezależność. Obecnie wymaga całodobowej opieki i pomocy nawet przy prostych codziennych czynnościach. Jestem córką, która wierzy, że jej ukochana mama jeszcze wróci do sprawności. By tak było, konieczna jest kontynuacja rehabilitacji...  Niestety, koszty rehabilitacji są ogromne. Od momentu udaru wszystkie potrzeby mamy zaspokajam sama. Dzisiaj muszę jednak poprosić o pomoc, bo nasze oszczędności się kończą. Pomóż nam dalej walczyć! Joanna - córka Eleonory

15 306,00 zł ( 50,51% )
Brakuje: 14 992,00 zł
Małgosia Sawińska
Małgosia Sawińska , 12 lat

Jej życie to cud - pomóż Małgosi!

Małgosia urodziła się jako skrajny wcześniak w 2012 r. i ważyła zaledwie 660 gram. Jej pierwszy rok życia to szpitalne mury i nieustająca walka o życie. W 2015 roku doznała udaru mózgu... Przez to jej lewa strona ciała została sparaliżowana i do dziś lewa rączka nie odzyskała sprawności. Gdy Małgosia już wygrała życie, zaczęła się walka o sprawność fizyczną. Ta trwa do dziś i pochłania gigantyczne środki. Dlatego bardzo prosimy o pomoc dla córeczki, by mogła zdobywać swoje kolejne małe-wielkie szczyty! Wcześniactwo zostawiło sporo niechcianych gratisów do życia. Małgosia choruje na Dziecięce Porażenie Mózgowe i jest całkowicie zależna od osób trzecich. Ma wadę wzroku i słuchu. Nie mówi i nie chodzi. Porusza się w specjalistycznym wózku dla osób niepełnosprawnych, a w domu po czworakach zwiedza i poznaje świat. Poprzez intensywną rehabilitację córka robi spore postępy, jednak największym problemem jest karmienie Gosi, które od początku było bardzo trudne. Komunikuje się z otoczeniem za pomocą PCS (obrazkowych piktogramów), by wyrazić swoje podstawowe potrzeby. Często się frustruje i gryzie swoją rękę, nie potrafiąc jednoznacznie określić swoich emocji. Córka ma dysfagię, która wiąże się z trudnościami w przełykaniu. Ta podstawowa czynność wymaga od Małgosi sporo wysiłku. Pomimo że ma 9 lat, nadal je tylko zmiksowane jedzenie, a każdy posiłek zajmuje dużo czasu. Do tego żuchwa i język niepoprawnie pracują, co wiąże się z dalszymi komplikacjami w przyszłości. Podczas picia niebezpiecznie się krztusi. Dzięki turnusom logopedycznym i systematycznej pracy w domu Małgosia już przestała się ślinić. Teraz kolej na pobudzenie czucia wokół ust, gardła i podniebienia i przejście z posiłków papkowatych do stałych. W tym celu uruchomiliśmy zbiórkę na drogi sprzęt Vitalstim, który ma nam pomóc w kolejnych milowych krokach naprzód. Dla Małgosi umiejętność bezpieczniejszego i lepszego jedzenia, a także być może poprawa mowy będą najważniejszymi sukcesami, dzięki którym poczuje się po prostu szczęśliwym i wartościowym człowiekiem. Niestety prócz terapii logopedycznych córka wymaga intensywnej rehabilitacji na każdym poziomie. Całe nasze życie podporządkowane jest częstym wyjazdom na turnusy rehabilitacyjne, a życie codziennie to wizyty u różnych specjalistów czy terapeutów, m.in. zajęcia rehabilitacyjne, logopeda, hipoterapia, tlenoterapia czy mikropolaryzacja mózgu. Gosia jest rehabilitowana od 3 miesiąca życia i innego życia nie zna, przyzwyczaiła się do tego. Jest pełna szczęścia i wręcz uwielbia ćwiczyć. Jest naszym wulkanem pozytywnej energii. Gosia miała nie widzieć, nie chodzić. Jak większość takich dzieci miała być "warzywkiem". Dzięki jej sile walki i sztabowi specjalistów jest pogodnym dzieckiem pragnącym żyć jak inne dzieci. Chce chodzić, skakać i jeździć na rowerze jak jej młodsza siostra Agatka. Dlatego swoje życie zawodowe jak i prywatne poświęciłam córkom. Czas pomiędzy terapiami staramy się wypełnić wspólną zabawą by pomimo tylu obowiązków, jakie nakłada na nas życie z osobą niepełnosprawną, dać im jak najwięcej z dzieciństwa. Jako matka walcząca najpierw o życie córki, a teraz o jej sprawność fizyczną, proszę, wspomóż moją walkę o lepsze jutro dla Małgosi. Dziękuję za każdą wpłatę i pomoc Eliza - Mama Małgosi ➡️ Strona Małgosi na FB ➡️ Licytacje dla Małgosi

30 688,00 zł ( 50,51% )
Brakuje: 30 064,00 zł
Filip Rychlewski
Filip Rychlewski , 9 lat

Nieustannie walcząc o lepsze jutro! Pomóż Filipkowi!

Los rzucił na nas diagnozę, na którą nie byliśmy gotowi, a było to w 2018 roku. Od tego czasu szukamy rozwiązań, by nasz synek mógł się normalnie rozwijać. Filipek w lipcu tego roku skończy 7 lat i o ile poradnia psychologiczno-pedagogiczna razem z nami i specjalistami zdecydują, że Filipek odnajdzie się w pierwszej klasie i da sobie tam radę to od września 2022 nasz synek pójdzie do pierwszej klasy. Z miesiąca na miesiąc wydatki rosną – wizyty w specjalistów terapeutów, dodatkowe zajęcia to nasza codzienność. Widzimy że terapię przynoszą efekty, synek robi postępy. Bardzo chcemy kontynuować zajęcia. Niestety ze względów na koszty nie jesteśmy w sami w stanie zapewnić ciągłości leczenia. Rozwój psychoruchowy Filipka uległ poprawie. Wydłużyła się koncentracja uwagi, wzbogacił się słownik mowy czynnej i biernej oraz nastąpiła poprawa modulacji sensorycznej w obrębie zmysłu przedsionkowo-proprioceptywnego i dotykowego. Nadal ma osłabione napięcie mięśniowe hipermobilność i trudności z planowaniem motorycznym. Filip wymaga dostarczania wrażeń sensorycznych w celu normalizacji przetwarzania sensorycznego, rozwoju praksji w obrębie motoryki małej, dużej oraz sfery orofacjalnej, a także wydłużenia czasu koncentracji uwagi. Dlatego ważne jest kontynuowanie zajęć. Synek także uczęszcza na trening umiejętności społecznych oraz alpakoterapię. Bez waszej pomocy nie dalibyśmy rady mu tego zapewnić. Prosimy was o dalszą pomoc. Liczy się każda złotówka.  Z góry dziękujemy i pozdrawiamy. Rodzice Filipka _______________________________ Filipa możesz wesprzeć również przez licytacje ➡️ KLIK

9 660,00 zł ( 50,44% )
Brakuje: 9 488,00 zł
Ewa Babińska
Ewa Babińska , 72 lata

Moje serce chce bić❗️Niestety, jest bardzo słabe... POMOCY❗️

Skomplikowana wada serca i życie w ciągłym strachu, to moja codzienność. Każdy poranek niesie ulgę, bo moje serce wytrzymało kolejną noc. I tak już kilkanaście lat, bo jutro nie jest mi obiecane. Nie wiem jak długo moje serce będzie biło mimo choroby. Ale  chcę żyć!  Miałam zaledwie 8 lat, gdy do ratowania mojego życia przyczyniło się wielu specjalistów. To wtedy rodzice poznali czym jest prawdziwy strach, lęk i przerażenie… Chwilę po tym jak zachorowałam na zapalenie stawów moi rodzice usłyszeli, że szanse na moje przeżycie są niewielkie. Bo chore serce może sobie nie poradzić. Niestety, choć lata lecą strach wciąż nie zniknął. Wiele razy słyszałam, że połączenie wszystkich moich wad brzmi jak wyrok. Nadciśnienie samoistne, zrosty przeponowo-opłucnowe, niewielki tętniak przegrody międzyprzedsionkowej, zaburzenia rytmu serca… Ja jednak wciąż szukam pomocy – dziś już nie tylko w swoim regionie, ale także w całej Polsce. Wraz z wiekiem mój stan ulega pogorszeniu… Wiesz jak to jest? Kiedy każdy swój dzień powinieneś traktować jak ogromny dar, a jednak jesteś wciekły, bo z życia nie możesz korzystać w pełni. Stoisz gdzieś w labiryncie bez wyjścia i tylko czekasz, aż wybuchnie ta tykająca bomba, którą nosisz w sobie… Czasem mam wrażenie, że wszystko jest podporządkowane chorobie. Wyznaczone godziny zażywania leków, realizacja zaleceń, badania, kolejne kontrole. I te ogromne koszty, które spędzają mi sen z powiek. Nie daję już rady, dlatego muszę prosić Cię o wsparcie! Nadzieja trwa, dopóki serce bije. Błagam, pomóż – aby biło jak najdłużej! Ewa

13 412,00 zł ( 50,42% )
Brakuje: 13 184,00 zł
Krystian Demski
7 dni do końca
Krystian Demski , 27 lat

Młody tata potrzebuje pilnej operacji! Uratuj sprawność Krystiana!

Mam na imię Krystian, jestem szczęśliwym mężem i tatą. Za kilka dni mieliśmy świętować z żoną pierwszą rocznicę ślubu. Niestety, wszystkie piękne plany przesłoniła tragedia… Wystarczyła jedna krótka chwila, by moje życie legło w gruzach. Dosłownie chwilę mam również na uzbieranie kwoty potrzebnej na opłacenie operacji, która zaplanowana jest już na 26 września!  Poruszając się z niewielką prędkością, doznałem wypadku komunikacyjnego. W krytycznym stanie trafiłem do szpitala, gdzie rozpocząłem moją walkę. Długo byłem nieprzytomny, podczas gdy na moją rodzinę spadały okropne informacje… Lekarze mówili o pękniętej śledzionie i rozerwanej tętnicy podobojczykowej – krwotoku wewnętrznym, który stanowił bezpośrednie zagrożenie dla mojego życia! Kiedy tydzień po operacji wybudziłem się na oddziale intensywnej terapii, nie zdawałem sobie jeszcze sprawy, jak drastycznie zmieniła się moja rzeczywistość. Po przeniesieniu na oddział chirurgii dotarło do mnie, jak poważny jest mój stan. Złamałem wyrostki kolczyste w kręgosłupie, łopatkę z przemieszczeniem, bark, żebra, a także wiele kości w lewym ramieniu. Nie mogłem się poruszać, nie byłem w stanie zrobić nic samodzielnie.  Po dwóch miesiącach leczenia, najtrudniejszy do pokonania okazał się uraz lewej ręki. Liczne złamania wymagają operacji, ale największym problemem są wyrwane nerwy z rdzenia kręgowego. To oznacza, że moja ręka jest zupełnie bezwładna. Ból, który odczuwam od chwili wypadku, jest nie do zniesienia. W szpitalu nie mogli mi już pomóc, dlatego razem z żoną zaczęliśmy szukać pomocy na własną rękę. W końcu trafiliśmy na lekarza, który chce podjąć się operacji, dającej szansę na odzyskanie sprawności w ręce. To dla mnie jedyna nadzieja, bym mógł znów cieszyć się życiem z moją żoną i synkiem i wrócić do pracy! Bardzo potrzebuję Waszej pomocy, by zebrać środki na tę operację i późniejszą rehabilitację. Wiem, że życie już nigdy nie będzie takie samo, ale wierzę, że dzięki wsparciu będę mógł znów przytulić synka i wrócić do normalności, która teraz wydaje się być tak odległa. Krystian

26 769,00 zł ( 50,32% )
Brakuje: 26 423,00 zł
Michał Gral
Michał Gral , 18 lat

Michaś z dodatkowym chromosomem miłości. Wesprzyj jego walkę o każdy dzień!

Michaś to mój 16-letni syn. Cudowny, śliczny chłopiec, najlepsze dziecko, jakie mogłam sobie wyobrazić... Mimo tego, że dostał od losu niechciany "prezent", jakim jest zespół Downa, to kocham go takiego, jakim jest. Nasze życie to walka o każdą umiejętność, o samodzielność, o każdy dzień... Po raz kolejny muszę prosić o Twoją pomoc - nie dla siebie, ale dla mojego syna... Gdy odeszły mi wody i trafiłam do szpitala, lekarze zadecydowali, że rodzić będę przez cesarskie cięcie. Pod narkozą nie usłyszałam pierwszego krzyku mojego dziecka. Zamiast niego zaraz po przebudzeniu usłyszałam okrutny komunikat lekarki “Ma pani Downika”... To był dla mnie szok. To było 16 lat temu. Słowa lekarki zraniły mnie jak sztylet. Zabolały bardziej niż sam fakt, że z moim synem jest coś nie tak. Michał był chory, a zespół Downa był dopiero początkiem długiej listy dolegliwości, ale to nie był powód, by traktować go z pogardą. Tak jak każdemu człowiekowi, należał mu się szacunek. Obiecałam sobie wtedy, że więcej na taką sytuację nie pozwolę. Że zrobię wszystko, żeby Michaś nigdy nie czuł się gorszy. Od dnia narodzin pokochałam Michała całym sercem. Pokochałam każdy jego chromosom, ale wiedziałam, że sama moja miłość nie zapewni mu niezbędnych warunków do rozwoju. Michaś wymagał specjalistycznej pomocy. Mój synek miał zaledwie miesiąc, był jeszcze maleńki, kiedy zaczęłam z nim jeździć na zajęcia do Ośrodka Wczesnej Interwencji. Dzięki specjalnie dobranej terapii kładącej nacisk na rozwój ruchowy, poznawczy, emocjonalny i społeczny, Michałek mógł rozwijać się zdecydowanie szybciej niż miałoby to miejsce, gdybym była skazana sama na siebie. Ale to wciąż było za mało. Michał, poza zespołem Downa, cierpiał na postępującą skoliozę, wiotkość mięśni, astmę, niedoczynność tarczycy - ma chorobę Hashimoto i niezborność obu oczu. Kiedy tylko opuszczaliśmy Ośrodek, zaczynał się nasz rajd po specjalistach. Neurolog, okulista, ortopeda, psycholog, psychiatra, logopeda... A potem jeszcze indywidualne zajęcia w domu. Poświęciłam Michałowi cały mój czas, ale nigdy nie narzekałam na swój los. Nie zastanawiałam się nad tym, jak to by było mieć zdrowe dziecko. Michał urodził się taki jaki jest i takim go pokochałam. Bezinteresownie i bezwarunkowo. Choć jest nam ciężko, jesteśmy szczęśliwi, a dla mnie nie ma większej nagrody za cały poświęcony mojemu synkowi czas niż jego uśmiech. Michaś jest pod stałą opieką neurologa, okulisty, ortopedy, lekarza rehabilitacji, psychologa, logopedy, psychiatry. Potrzebuje stałej opieki, intensywnej rehabilitacji w specjalistycznych ośrodkach oraz indywidualnych zajęć w domu. To wymaga dużych nakładów finansowych, ale przynosi oczekiwane postępy... Bez tego Michaś nie ma szans rozwijać się dalej. Nasza sytuacja materialna jest trudna. Utrzymujemy się tylko ze świadczenia pielęgnacyjnego. Mam też pod swoją opieką siostrzeńca, którego jestem opiekunem prawnym. Szymonek jest po kilkunastu operacjach nóg, jest leczony na martwicę kości udowej. Ze względu na opiekę nad synkiem nie mogę podjąć żadnej pracy... Michałek wymaga opieki przez cały czas. Proszę, pomóż mi, nie wstydź się wpłacać choćby złotówki! Każda złotówka przybliża Michałka do wielkiej zmiany jego życia. Jeśli nie możesz nas wesprzeć, to pomóż w dotarciu do jak największej liczby osób, nie bądź obojętny, udostępnij naszą zbiórkę na swoim profilu…  Proszę o wsparcie, dzięki któremu Michałek będzie mógł – tak jak inne, zdrowe dzieci  funkcjonować w miarę samodzielnie.  Z całego serca dziękuję. Mama Michałka, Grażyna Gral

12 422,00 zł ( 50,32% )
Brakuje: 12 264,00 zł
Franuś Musik
Franuś Musik , 14 miesięcy

Franuś urodził się z wadą serduszka - POMOŻESZ nam wywalczyć jego zdrowie❓

Przyjście na świat okazało się dla niego nie lada wyzwaniem. Lekarze powiedzieli, że jego serce będzie wymagało wielu badań i leczenia. Nasze serca z kolei rozpadały się na myśl, że Franek może cierpieć...  Franko urodził się z wadą serca — atrezją trójdzielną. Na czym polega wada? Do najczęstszych postaci serca jednokomorowego należy zarośnięcie zastawki trójdzielnej. W czasie rozwoju płodu zastawka ta formuje się nieprawidłowo, nie pracuje wydajnie, albo też jest całkowicie zarośnięta. To utrudnia funkcjonowanie całej połowy serca. Niestety, naszego synka czeka 3-etapowe postępowanie operacyjne. Nasza walka się właśnie zaczyna... Chcielibyśmy bardzo prosić o wsparcie naszej kruszynki. Potrzebujemy już teraz, od pierwszych jego dni na świecie środków na leczenie, suplementację i rehabilitację. Marzymy o tym, by widzieć, jak dorasta, jak uczy się życia, jak cieszy się z każdego dnia! Wierzymy, że wywalczymy jego zdrowie i już zawsze będziemy doceniać każdą minutę bycia razem! Nikomu nie życzymy takiego strachu o dziecko, jakie sami przechodziliśmy...  Pomóż nam już się nie bać! Postanowiliśmy zwrócić się o wsparcie, bo może ono odmienić przyszłość naszego dziecka. Franciszka zdrowie jest teraz najważniejsze! Nie ma niczego, co powstrzymałoby nas przed walką!  Potrzebujemy wsparcia w leczenia, by serduszko synka było silne! Twoja nawet najmniejsza wpłata to szansa, za którą już teraz ogromnie dziękujemy! Rodzice

13 376,00 zł ( 50,29% )
Brakuje: 13 220,00 zł