Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ania Skalska
Pilne!
Ania Skalska , 39 lat

Jeśli umrę na raka córka zostanie sama❗️

Rak piersi – takiej diagnozy spodziewam się kilka razy w miesiącu. Wiem, że któregoś dnia przyjdzie wiadomość po której trudno będzie mi się podnieść! Jestem o krok przed rakiem, ale warunek został postawiony jasno – muszę działać natychmiast, by uratować swoje życie! Nazywam się Ania Skalska i mam 37 lat. Nie myślałam, że kiedykolwiek będę potrzebować pomocy i zgłoszę się do Was :( 1,5 roku temu okazało się, że mam małe guzki na piersi. Pół roku później miał prawie 2cm. Biopsja grubo igłowa usunęła go w całości (brodawczak – nowotwór łagodny). 3 miesiące później guz odrósł. Zostałam położona na onkologi, przeszłam operacje usunięcia części piersi, po raz drugi brodawczak. Niespełna 2 miesiące później guz na drugiej piersi. Jestem po kolejnej biopsji i czekam na diagnozę. W ciągu 8 miesięcy 3 razy odrósł mi guz. Onkolog twierdzi, że to tylko kwestia czasu, kiedy kolejna biopsja okaże się nowotworem złośliwym. Po ciężkim rozwodzie i ucieczce od męża musiałam stanąć na nogi. Jeśli trafię do szpitala albo umrę na raka, córka zostanie sama. Nie chcę, aby oglądała mnie łysą i chorą, wolę usunąć piersi i mieć nadzieję, że mi się uda zrobić to na czas! Jedyne wyjście, abym nie zachorowała to mastektomia. Niestety w Polsce taka operacja z jednoczesną rekonstrukcją to koszt ponad 50. tys. złotych. Na dzień dzisiejszy jest to dla mnie nieosiągalna kwota :( Jestem samotną mamą 9-letniej córeczki. Ma tylko mnie. Kolejnej szansy nie dostanę! Byłam na konsultacji u onkologa i bezwzględnie zalecił operacje. W tej chwili jest to dla mnie jedyna szansa, bo guzy odrastają we wręcz astronomicznym tempie! Ogromną, a właściwie jedyną szansą na moje dalsze życie jest ekspresowa operacja!  Proszę Was o pomoc w zdobyciu środków na operacje. Chcę żyć dla mojej córeczki, która tak bardzo mnie potrzebuje. To największy dar, jaki mogę dać mojemu dziecku – zdrowa mama! *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

27 235,00 zł ( 51,2% )
Brakuje: 25 957,00 zł
Katarzyna Szuba
Katarzyna Szuba , 58 lat

Chciałabym odzyskać choć część samodzielności... Proszę, POMÓŻ MI❗️

Pewnego dnia moje życie obróciło się o 180 stopni. Poszłam do pracy, jak każdego innego dnia. Zaczęłam źle się czuć, ale starałam się to zignorować, w końcu nie było tak źle. Wróciłam do domu i wtedy wszystko się zmieniło. Pojawiły się wymioty, zawroty głowy, nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Syn zadzwonił po pogotowie. Z początku słyszeliśmy, że to zatrucie...  Mijały godziny, a ja czułam się coraz gorzej. Następnego dnia syn znów wezwał pomoc, zauważył, że zaczynam mieć problemy z mówieniem. Dopiero wtedy skierowali mnie na badanie. Okazało się, że to był udar. Niestety w przypadku udaru każda minuta jest na wagę złota, a w moim przypadku tych minut było zbyt wiele. W tej chwili nie jestem w stanie samodzielnie chodzić, a moje ręce są bardzo słabe. Mogę zrobić parę kroków, ale tylko wtedy, gdy ktoś mi pomaga. Na co dzień poruszam się na wózku inwalidzkim, a w codziennych czynnościach pomagają mi życzliwi sąsiedzi, znajomi i rodzina. Choć są cudowni, wiem, że ta pomoc nie będzie trwała wiecznie. Boję się przyszłości – co będzie, gdy nikogo nie będzie obok? Chciałabym odzyskać choć część samodzielności, żeby móc poruszać się po domu, sama iść do łazienki czy zrobić sobie posiłek. Jestem po dwumiesięcznej rehabilitacji w ośrodku, ale niestety efekty nie są takie, jakich się spodziewałam. Wiem, że przede mną długa droga, ale nie poddaję się. Najgorsze jest to, że rehabilitacja kosztuje. Prywatna pomoc w domu jest poza moim zasięgiem finansowym, a na fundusz muszę czekać, bo potrzebuję specjalnej grupy orzeczeniowej. Każdy dzień bez rehabilitacji to krok wstecz. Błagam o pomoc. Chciałabym zebrać pieniądze na rehabilitację stacjonarną, która da mi szansę na choćby częściowy powrót do sprawności. Wiem, że nie będę już taka, jak kiedyś, ale marzę o tym, żeby być samodzielną w swoim domu. Chciałabym móc kiedyś znowu pójść do pracy, choć wiem, że to być może tylko marzenie. Obecnie każdy grosz przeznaczam na prywatne wizyty lekarskie, leki i zdrowe jedzenie, ale to nie wystarcza. Proszę, pomóżcie mi zawalczyć o siebie. Każda złotówka ma ogromne znaczenie. Kasia

16 331,00 zł ( 51,17% )
Brakuje: 15 584,00 zł
Jakub Dziewięcki
Jakub Dziewięcki , 51 lat

Kierowca ciężarówki spadł z 3,5-metrowej cysterny❗️Pomóż Jakubowi odzyskać sprawność!

Jakub chciał uczciwie zarobić na życie jako kierowca ciężarówki. Ta praca nie należy do najbezpieczniejszych... Wyruszając w długie podróże po Europie, zdawał sobie sprawę z tego, że na drodze może dojść do wypadku. Zawsze jeździł ostrożnie i bezpiecznie, przez co był ceniony w swojej pracy. Nie podejrzewał jednak, że niebezpieczeństwo może przyjść ze strony, z której zupełnie się nie spodziewał... To stało się podczas rozładunku. Wingene, Belgia. Sielankowe miasteczko w Zachodniej Flandrii. Jakub rozładowywał ogromnę cysternę, przy której pracował. Od podłoża dzieliło go aż 3,5 metra. To mniej więcej taka wysokość, na jakiej znajduje się pierwsze piętro w bloku mieszkalnym. Gdy Jakub otwierał właz cysterny, poczuł nieprzyjemny zapach. Zasłabł... W jednej chwili bezwładne ciało wypadło z wysokiego auta, uderzając głową z hukiem o kamienne podłoże... Tragiczny wypadek zmienił całe życie młodego człowieka. Szpital, dramatyczna walka o życie, a potem o zdrowie... W obcym kraju, daleko od domu. Potęgująca się lista nieszczęść, kolejnych schorzeń.... Jakub przeżył - to dobra wiadomość, niestety, wypadek zostawił na nim straszne piętno... Ma niedowład kończyn, złamania kręgu z przemieszczeniem, doznał urazu głowy, w tym pęknięcia czaszki, a także złamania żeber. Nieodwracalnie stracił część sprawności... Niestety, sprawdziło się też powiedzenie, że nieszczęścia chodzą parami. Takiej próby nie przetrwał związek Jakuba. Teraz musi sobie radzić sam. Jeszcze w Belgii, gdzie w szpitalu przebywał około miesiąc, Jakub przeszedł kilka operacji. Po pół roku od wypadku zaczyna przyzwyczajać się do nowej rzeczywistości, do poruszania się na wózku. Jakub nie poddaje się, ma bardzo pozytywne usposobienie, wierzy, że wróci do większej aktywności. Ma 48 lat i wierzy, że jeszcze wiele szczęśliwych lat życia przed nim. Jakub ma dwójkę dorosłych dzieci, od których otrzymuje obecnie ogrom wsparcia. Nie chce być jednak dla nich obciążeniem. Chce być samodzielny. Do tego jednak potrzeba długiej i intensywnej rehabilitacji, która oznacza ogromne koszty... Z całych sił prosimy więc o wsparcie dla kierowcy i taty dwójki dzieci. W najcięższych chwulach życie zasługuje na to, by odzyskać choć część tego, co zabrał mu wypadek.  

36 087,00 zł ( 51,16% )
Brakuje: 34 445,00 zł
Jaruś Jakubowski
Jaruś Jakubowski , 5 lat

Autyzm u 3-letniego Jareczka – pomóż z nim zawalczyć!

Napady złości i agresji. Autoagresja w postaci uderzania głową w ścianę. Kopanie, gryzienie i to wszystko spowodowane przez błahostki… Nie wiedziałam, z czym się mierzę, aż do czasu, gdy u mojego synka zdiagnozowano autyzm. Zauważyłam niepokojące objawy, gdy Jaruś skończył 2 latka. Nie mówił, zachowywał się inaczej niż dzieci w jego wieku. Podczas kontrolnych badań u pediatry powiedziałam o niepokojących oznakach. Pani doktor skierowała nas na badania. Na NFZ musielibyśmy czekać 2 lata, dlatego zdecydowałam się na leczenie prywatne. W przypadku tak małych dzieci nie można czekać. Im wcześniej wykryjemy problem, tym lepiej można przeciwdziałać. Mimo wszystko minął rok, zanim usłyszałam ostateczną diagnozę. Jarek ma już 3 latka. Nadal nie reaguje na imię, nie potrafi jeść, ciągle jest pampersowany. Dopiero zaczyna mówić. Niestety agresja się utrzymuje. Ubrać może go tylko wyznaczona przez Jarka osoba. Jedynie ulubiona pani w przedszkolu może się nim zajmować, a przy sobie musi mieć ulubioną zabawkę. Gdy mu się ją zabierze, rzuca się na podłogę, krzyczy, kopie, demoluje pomieszczenie. Mój synek ma też duży problem z komunikacją i używaniem słów. Nie wie, że ciężarówka to też auto. Wszystkie samochody wkoło to “auta”. Nie potrafi rozróżnić nazw zwierząt. Może się to wydawać niegroźne, ale te umiejętności to milowy krok w rozwoju dziecka, dlatego tak ważne jest wprowadzenie specjalistycznych zajęć, jak najszybciej. Obecnie czekamy na dokładne badania genetyczne, EEG głowy, testy padaczkowe. Dzięki nim dowiemy się dokładnie jakie jeszcze zaburzenia dotknęły mojego synka. Jak mantrę powtarzam prośbę, by na autyzmie się skończyło…  Bardzo proszę Cię o pomoc. Muszę zapewnić Jarkowi rehabilitację, zajęcia ze specjalistami, leczenie, turnusy rehabilitacyjne. Jest mi trudno podołać tym wszystkim wydatkom. Wiem, że dzięki Tobie jesteśmy w stanie pomóc Jarkowi być jak najbardziej samodzielnym dzieckiem, a potem dorosłym człowiekiem. Dziękuję już teraz!  Renata, mama Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

2 721,00 zł ( 51,14% )
Brakuje: 2 599,00 zł
Artur Cupriak
Artur Cupriak , 42 lata

Operacja i druty w nodze... Proszę o wsparcie!

Wieloodłamowe złamanie kości piętowej – byłem w szoku, kiedy usłyszałem tę diagnozę. Jeszcze bardziej zaskoczyły mnie okoliczności, w jakich doszło do tego urazu… Niedziela, ciepły dzień, idealny na zabawę z moim kochanym wnukiem. Kiedy wychodziliśmy z piaskownicy, nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno! Znalazłem się na ziemi w bardzo niefortunnym położeniu – moja noga „podwinęła się”, w wyniku czego przygniotłem ją własnym ciałem! W dodatku, podczas upadku, uderzyłem piętą o twarde podłoże…  W szpitalu nie pozostawili mi żadnych złudzeń. Lekarz jasno wyjaśnił, że konieczna jest operacja, którą przeprowadzono 3 dni po moim przyjęciu na oddział. W mojej nodze umieszczono druty stabilizujące kość piętową...  Po ich wyciągnięciu będę musiał rozpocząć bardzo intensywną rehabilitację. Przy tego typu złamaniach jest ona wręcz niezbędna! Proszę o pomoc. Wychowuję nastoletniego syna i z całych sił próbuję wiązać koniec z końcem. Koszty dnia codziennego są wysokie, a dodatkowe, związane z moim leczeniem i rehabilitacją, zbyt bardzo przekraczają moje możliwości finansowe. Będę wdzięczny za każdą formę wsparcia.  Artur

2 176,00 zł ( 51,12% )
Brakuje: 2 080,00 zł
Antoś Zieliński
3 dni do końca
Antoś Zieliński , 7 lat

Nowotwór chce zabrać Antosia w wieczną ciemność❗️RATUNKU!

Trwa ciężka walka z siatkówczakiem! To przeciwnik, który nie odpuszcza łatwo... Nasz mały synek już przez ponad połowę swojego życia dzielnie toczy najtrudniejszą wojnę, choć ma dopiero 5 lat... Leczenie w USA, w Nowym Jorku, to nasza jedyna nadzieja na pokonanie nowotworu, który zaatakował oczka naszego synka! Uciekamy przed całkowitym mrokiem i wciąż prosimy o pomoc – kończą się środki, a leczenie musi trwać! To już druga nasza zbiórka. Dzięki poprzedniej Antoś rozpoczął leczenie ostatniej szansy! Gdyby nie ono, teraz już pewnie nie byłoby czego ratować – Antoś straciłby oczka... Tymczasem wciąż walczymy z nadzieją na ostateczne zwycięstwo! To nie jest jednak proste... Comiesięczne wizyty na leczeniu i kontrolach w USA to ogromne obciążenie psychiczne i finansowe. Ale innej drogi nie ma... Memorial Sloan Kettering Cancer Center w Nowym Jorku – tam trwa walka o przyszłość Antosia. Siatkówczak łatwo się nie poddaje. Po intensywnym leczeniu lewego oka nowotwór został w nim uśpiony, jednakże ze zdwojoną siłą zaatakował prawe oczko! Na wizytach kontrolnych w styczniu i kwietniu 2022 roku nie było potrzeby ingerencji w oczka Antosia. Ale już w czerwcu okazało się, że jest wznowa! Guz pojawił się teraz w prawym oku! Rozpoczęło się intensywne leczenie, które trwa do dzisiaj.  Od czerwca 2022 do maja 2023 odbyło się łącznie 11 wizyt w Nowym Jorku, podczas których prawie na każdej wizycie dr David Abramson musiał zastosować leczenie: najczęściej laseroterapię, jednakże 3 razy musiał dodatkowo zastosować chemioterapię w postaci zastrzyku zawierającego chemię prosto do oczka. Wszystkie te zabiegi odbywają się w znieczuleniu ogólnym i generują ogromne koszty. Ostatni czas był dla Antosia bardzo wyczerpujący: kilkunastogodzinne podróże średnio co 4 tygodnie, badania w znieczuleniu ogólnym, ból i spuchnięte oczko po zabiegach oraz gorsze widzenie to trudy dnia codziennego naszego wojownika. A teraz doszły kolejne zmartwienia... Otrzymaliśmy informację, że mamy debet na koncie szpitalnym i zostaliśmy zobowiązani do uzupełnienia brakujących środków oraz wpłaty kwoty 81.000 USD na dalsze leczenie! Niestety nie stać nas na pokrycie pełnego depozytu... Środki na koncie Antosia z uwagi na bardzo intensywne leczenie bardzo szybko się kończą. Dlatego znów prosimy Was z całego serca o pomoc...  Od 2020 roku trwa bardzo intensywna walka o życie i wzrok Antosia. Od tego czasu syn przeszedł szereg cykli chemioterapii, niezliczone krioterapie i laseroterapie, a także zastrzyki z chemią bezpośrednio do oczka. Od marca 2021 roku dzięki pomocy Darczyńców Antoś kontynuuje leczenie w Nowym Jorku pod czujnym okiem dr Davida Abramsona w szpitalu Memorial Sloan Kettering Cancer Center. Tam lekarze dokonali cudu, ratując lewe oczko Antosia i powstrzymali w jego oczkach nowotwór! Ale to nie koniec walki. Nowotwór w dalszym ciągu atakuje... Dlatego też prosimy bardzo o wsparcie i pomoc w zebraniu depozytu, aby umożliwić Antosiowi dalsze leczenie u najlepszego na świecie specjalisty. Nasze życie to ciągły strach o synka i brak środków na walkę z nowotworem. Nie poddamy się jednak nigdy, dopóki wciąż istnieje nadzieja! Proszę, pomóżcie nam walczyć... Mama i Tata Antosia ➡️ Licytacje dla Antosia ➡️ Antoś Zieliński konta siatkówczak

271 555,00 zł ( 51,13% )
Brakuje: 259 548,00 zł
Iga Luszka
Iga Luszka , 3 latka

Dogonić nadzieję, dogonić rówieśników. Pomagamy Idze!

Iga już od pierwszych chwil skradła nasze serca. Kiedy tylko spojrzała na nas swoimi dużymi, pięknymi oczkami wiedzieliśmy, że zrobimy dla niej wszystko, aby była zdrowa, bezpieczna i szczęśliwa. Nie sądziliśmy jednak, że będzie to tak trudne… Iga jest naszym najmłodszym szczęściem spośród piątki dzieci. Urodziła się o czasie, bez powikłań. Przez pierwsze tygodnie wydawało się, że jest okazem zdrowia – zawsze uśmiechnięta, energiczna i ciekawa świata. Niestety, nasza radość z jej prawidłowego rozwoju trwała zaledwie 4 miesiące...  Wtedy po raz pierwszy zauważyliśmy niepokojące objawy... Rozwój ruchowy Igi wydawał się znacznie opóźniony w porównaniu do jej rówieśników. Córka nie potrafiła podtrzymać główki ani podtrzymać się na przedramionach. Jej ruchy były stereotypowe i nieskoordynowane. Przeraziliśmy się! Wiedzieliśmy, że jak najszybciej powinniśmy zacząć szukać pomocy.  W kolejnych dniach udaliśmy się do lekarza. Córka została poddana licznym badaniom. Wyniki były zatrważające - obniżone napięcie mięśniowe, poszerzony układ komorowy mózgu, opóźnienie psychoruchowe, zaburzenia wzroku oraz zaburzenia ośrodkowej koordynacji nerwowej. Wstępna diagnoza padła na Zespół Pitta Hopkinsa...  Załamaliśmy się...  Natychmiast rozpoczęliśmy rehabilitację – najpierw jedną, potem drugą. Niestety, mimo wielkiego wysiłku – ćwiczenia nie przynosiły żadnych efektów...  Nasz stres z każdym tygodniem narastał... Iga, mając 9 miesięcy ledwo podtrzymywała główkę,  nie przekręcała się na boki, nie pełzała... Byliśmy przerażeni! Wiedzieliśmy jednak, że nie możemy się poddać. Znów trafiliśmy do neurologa, skąd zostaliśmy skierowani na kolejny turnus we Wrocławiu. Tam spędziliśmy niezliczoną ilość godzin na sali rehabilitacyjnej. Każda sesja ćwiczeń okupiona była ciężką pracą, wysiłkiem, morzem wylanych łez i ogromnymi kosztami. Na szczęście tym razem, pojawiły się pierwsze, długo wyczekiwane efekty. Po turnusie Iga zaczęła przewracać się z brzuszka na plecy i na odwrót. Małe postępy, rozbudziły w nas ogromną nadzieję na sprawność naszego dziecka!  Niestety, przed nami jeszcze naprawdę długa droga – liczne wizyty u specjalistów, zakup odpowiedniego sprzętu medycznego (m.in. kamizelki SPIO, dzięki której Igunia będzie w stanie samodzielnie usiąść), a także ciężka rehabilitacja.  Dodatkowo musimy jak najszybciej wykonać specjalistyczne badania genetyczne, których koszt to około 8 tysięcy złotych! To jedyna szansa, aby poznać przyczyny opóźniania rozwoju naszego dziecka i dopasować odpowiednie metody leczenia.  Niestety, liczne wizyty u specjalistów, dojazdy, sprzęt, a także godziny rehabilitacji już teraz pochłaniają mnóstwo pieniędzy. Koszty stale rosną, a my wiemy, że sami nie jesteśmy w stanie zapewnić jej wszystkiego, co potrzebne.  Iga zaraz skończy roczek, a jej rozwój ruchowy jest opóźniony o 6 miesięcy! Walka o córeczkę trwa i trwać będzie. Wszystko po to, by w przyszłości mogła być jak najbardziej samodzielnym dzieckiem.  Dlatego błagamy Was o pomoc... Magdalena i Patryk, rodzice

44 525,00 zł ( 51,01% )
Brakuje: 42 752,00 zł
Zuzanna Kretowicz
Zuzanna Kretowicz , 7 lat

Zuzia w sidłach wielu chorób! Pomóż wywalczyć dobre życie!

Nikt, kto nie doświadczył tego na własnej skórze, nie wie, jak wielką tragedią jest choroba własnego dziecka. Kiedy poznajesz przeraźliwą diagnozę Twoje życie staje w miejscu, zaczyna brakować Ci tchu, a do oczy napływają gorzkie łzy... Wszystko inne w jednej sekundzie staje się po prostu błahe. A jedynce co się liczy, to znaleźć ratunek dla Twojego dziecka...  Jestem mamą 5-letniej Zuzi, która cierpi na wodogłowie wrodzone, padaczkę, dziecięce porażenie mózgowe z niedowładem prawostronnym spastycznym oraz wadą serca VSD. O chorobie córki dowiedziałam się już będąc w ciąży. Wraz z dniem poznania diagnozy rozpoczęliśmy nierówną i brutalną walkę, która trwa do dziś. Już wtedy poddałam się dwóm zabiegom, ratującym maleńkie życie naszej córeczki. A kiedy tylko Zuzia przyszła na świat, w pierwszym roku przeszła aż 11 operacji neurochirurgicznych!  Nasza córeczka ma w sobie ogromną siłę walki o swoje życie, które już wielokrotnie mogła stracić. Aż 3-krotnie ratowano ją na OIOMie. Zwalczyła zakażenie gronkowcem, które doprowadziło do zapalenia opon mózgowych i otrzewnej. Przyjmowała silne antybiotyki, które były podawane dokomorowo. Walczyła z ostrym bólem i cierpieniem... To zbyt wiele jak na jedno, małe dziecko...  Niestety, mimo tak wielu nieszczęść, los wciąż nie był dla nas łaskawy. Gdy córka miała 15 miesięcy, w nocy dostała napadu padaczkowego, zachłysnęła się wymiotami i przestała oddychać. Wtedy przeżyliśmy największy horror... Po tak heroicznej walce o jej życie, po tylu ciężkich operacjach mogliśmy ją stracić w ułamku sekundy! Na szczęście dzięki szybkiej reakcji i przeszkoleniu medycznemu, udało nam się odzyskać oddech Zuzi. W szpitalu znów trafiła na OIOM, na którym przez pierwsze dni była w stanie krytycznym. To, że żyje to kolejny cud!  Zuzia ma już 5 lat. Niestety, trwałe uszkodzenia tkanki mózgowej wynikające z wodogłowia oraz agenezja ciała modzelowatego – znacznie opóźniają jej rozwój intelektualny i fizyczny. Aby dogonić rówieśników, Zuzia wymaga dodatkowej pracy, wielu terapii m.in. neurologopedycznej, oligofrenopedagogicznej, zajęć z integracji sensorycznej, terapii ręki oraz wzroku...  Dodatkowo Zuzia potrzebuje specjalistycznego sprzętu medycznego. Grozi jej podwichnięcie stawu biodrowego, a tylko dzięki profesjonalnej rehabilitacji i specjalistycznemu sprzętowi, mamy szansę uniknąć skomplikowanej operacji biodra. Jesteśmy szczęśliwi, że nasza córeczka nauczyła się chodzić. Niestety bez zaopatrzenia ortopedycznego w postaci specjalnych ortez, jej stopy i kolana będę ulegać skrzywieniu. Córka rośnie, ale jej chore kończyny nie rozwijają się w tym samym tempie. Po stronie ciała dotkniętej porażeniem – nóżka jest krótsza, a dłoń mniejsza. Z każdym kolejnym etapem wzrostu – spastyka narasta. Mamy mało czasu... Stawka jest jednak największa – przyszłość naszego dziecka. Wszystkie koszty związane z leczeniem, rehabilitacją i sprzętem znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe. Dlatego nie mamy wyboru, musimy prosić Was o wsparcie... To jedyna szansa, aby dać Zuzi szansę na normalne i szczęśliwe życie. Proszę, nie odwracaj wzroku. Pomóż!  Sylwia i Paweł, rodzice Dowiedz się więcej:  ➡️ Zuzia Kretowicz 💚

51 642,00 zł ( 51,01% )
Brakuje: 49 593,00 zł
Lena Strycharz
Lena Strycharz , 6 lat

Podaruj Lence lepszą przyszłość!

Dla nas, jak i dla każdego rodzica najważniejsze jest zdrowie dziecka. Gdy wyczekiwaliśmy aż nasza córeczka przyjdzie na świat, nie zastanawialiśmy się, czy będzie miała piękne oczy, malutki nosek czy kręcone włoski, tylko czy będzie zdrowa. Taka też się urodziła, ale z czasem zaczęliśmy zauważać u Lenki pewne niepokojące zachowania… Córeczka miała nieco ponad rok, gdy nagle, z dnia na dzień, przestała reagować na swoje imię. Kompletnie nas ignorowała. Zaczęła też bawić się w niecodzienny dotychczas sposób, układając swoje zabawki w równym rządku. Czuliśmy, że coś jest nie tak, dlatego udaliśmy się do lekarza i rozpoczęliśmy szczegółową diagnostykę.  Kiedy Lenka miała 2,5 roku otrzymaliśmy druzgoczącą diagnozę. U naszej córeczki stwierdzono całościowe zaburzenia rozwoju! Od tego czasu nasze życie to nieustanna walka o jak najlepszą przyszłość i funkcjonowanie naszej córeczki! Chcemy, aby Lena była jak najbardziej samodzielna. Dlatego córka uczęszcza na liczne terapie, które pomagają jej lepiej zrozumieć otaczający ją świat. Na co dzień uczęszcza też do specjalistycznego przedszkola, gdzie objęta jest terapią.  Nie poddajemy się również w ciągłym szukaniu przyczyny, co sprawia, że nasze dziecko musi mierzyć się z tak wieloma trudnościami.  Niestety diagnostyka, rehabilitacja i terapie bardzo mocno obciążają nasz budżet i przestajemy dawać radę stawiać czoła ciągle namnażającym się kosztom. Brak środków nie może wszystkiego przekreślić! Dlatego z całego serca prosimy o wsparcie. Stań w naszych szeregach i wspólnie zawalczmy o przyszłość Lenki! Rodzice

8 139,00 zł ( 51% )
Brakuje: 7 819,00 zł