Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Tosia Szeller
Tosia Szeller , 17 lat

Tylko operacja pozwoli wytańczyć utalentowanej Tosi marzenia! Pomóż!

Tosia jest uczennicą Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Łodzi. W poprzednim roku zaprezentowała się na Ogólnopolskim Konkursie Tańca im. Wojciecha Wiesiołowskiego w Gdańsku w kategorii tańca współczesnego. To ogromne wyróżnienie znaleźć się wśród najlepszej młodzieży tanecznej w Polsce. Za rok kolejny konkurs, ale potrzebujemy Waszej pomocy, aby to marzenie stało się realne... Tosia doznała poważnej kontuzji 5 listopada 2024 r. na zajęciach z tańca współczesnego – zerwania więzadła krzyżowego (ACL) w kolanie. Uraz ten jest szczególnie trudny dla tancerzy, dla których stabilność i siła kolana mają kluczowe znaczenie. Tosia obecnie stoi przed najtrudniejszym wyzwaniem w swoim życiu i potrzebuje naszej pomocy, aby wrócić na salę baletową. Za rok przystąpi do najważniejszego egzaminu – egzaminu dyplomowego, po którym otrzyma tytuł zawodowej tancerki. Aby Tosia mogła wrócić do tańca, potrzebuje kosztownej i szybkiej operacji oraz intensywnej rehabilitacji, która przywróci jej pełną funkcjonalność. Cały proces wymaga profesjonalnego wsparcia lekarzy, fizjoterapeuty oraz trenera medycznego. Przed córką nauka chodzenia na nowo, prostowania i zginania nogi, a następnie ciąg ćwiczeń wzmacniających oraz wiele, wiele innych... To proces minimum od 4 do 6 miesięcy. Badania wskazują, że właściwie przeprowadzona rehabilitacja zmniejsza ryzyko ponownego urazu i umożliwia powrót do pełnej sprawności. Koszty operacji i rehabilitacji są ogromnym wyzwaniem. Wierzymy, że razem możemy dać Tosi szansę na dalszą realizację pasji. Liczy się każdy dzień. Tosia obecnie przechodzi proces rehabilitacji przygotowawczej do operacji. Jest zmotywowana, pełna wiary i robi ogromne postępy z dnia na dzień. Każde wsparcie, które okażecie – czy to finansowe, czy słowa otuchy – przybliżają ją do odzyskania zdrowia i powrotu do ukochanej sztuki tańca. Dziękujemy za każdą pomoc i ciepłe myśli. Wierzymy, że dzięki Wam, powrót Tosi na scenę stanie się możliwy.  Rodzice Tosi

18 977,00 zł ( 50,96% )
Brakuje: 18 258,00 zł
Beata Radziwanowska
Pilne!
13 dni do końca
Beata Radziwanowska , 53 lata

Pogoda ducha, optymizm i wiara w sukces nie wystarczy - potrzebuję Twojego wsparcia❗️

Mimo regularnych badań w maju 2021 roku, dwa miesiące po moich 50. urodzinach, zdiagnozowano u mnie potrójnie ujemnego raka piersi z przerzutami do węzłów chłonnych, III stopień złośliwości. Rokowania są bardzo złe. Jestem osobą szczęśliwą. Według chińskiego przysłowia szczęście to ktoś do kochania, coś do zrobienia i nadzieja na coś. Kocham i jestem kochana. Mam Marcina, z którym tworzę szczęśliwy związek i dwójkę wspaniałych dzieci, córkę (18 lat) i syna (16 l.). Mam mnóstwo rzeczy do zrobienia! Jestem osobą pełną nadziei i stale poszukującą nowych wyzwań.  Jak zwykle podeszłam do problemu zadaniowo, pozytywnie patrząc w przyszłość. Przez rok przeszłam wszystkie etapy leczenia: chemioterapię, podczas której straciłam moje kręcone, długie włosy, radykalną mastektomię, podczas której straciłam lewą pierś, radioterapię, chemioterapię w tabletkach. Było ciężko, ale dałam radę. Rodzina i przyjaciele podziwiali mnie za siłę charakteru i pogodę ducha. Podczas leczenia dużo czasu spędzałam na świeżym powietrzu, spacerując z moim pieskiem Toffim, którego dostałam w prezencie na 50. urodziny. Cały czas mogłam liczyć na wsparcie mojej rodziny i przyjaciół. Wszystko wskazywało na to, że pokonałam chorobę i mogę zaczynać nowe życie. Niestety podczas profilaktycznego badania PET/MR i PET/CT stwierdzono liczne przerzuty o charakterze złośliwym o wysokiej agresywności do płuc i okolicznych węzłów chłonnych. Razem 11 guzów. Był to dla mnie cios… Musiałam wszystko zaczynać od nowa… A już myślałam, że to mam za sobą… Pozbierałam się i zaczęłam działać. Przeprowadziłam konsultacje z kilkoma lekarzami z różnych ośrodków w Polsce, aby wybrać najskuteczniejszą metodę leczenia. Szukałam nowych leków, badań klinicznych. Przeprowadzone badania wykluczyły mnie z badań klinicznych, ale otworzyły mi ścieżkę do leczenia immunoterapią. Immunoterapia w walce z potrójnie ujemnym rakiem piersi jest z powodzeniem stosowana w krajach Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych. Podanie chemioterapii wraz z immunoterapią jest w stanie zatrzymać rozwój choroby i nierozprzestrzenianie się jej dalej. Powinna być wdrożona jak najszybciej. Niestety terapia ta nie jest refundowana w Polsce. Koszt leczenia to około 17 tys. zł co 3 tygodnie, miesięcznie dwadzieścia kilka tysięcy, a leczenie może potrwać… kilka lat! Nie dysponuję takimi środkami. Absurdalne w tym wszystkim jest to, że gdybym miała raka płuc, dostałabym ten lek za darmo. W przypadku raka piersi przerzuconego na płuca lek nie jest refundowany! Jestem pełna nadziei, że tak jak dotychczas pojawią się na mojej drodze życia wspaniałe osoby, które udzielą mi wsparcia finansowego, pozwalającego wrócić do zdrowia.  Chcę żyć dla moich dzieci, które są u progu dorosłego życia, chcę wspierać je w życiowych wyborach, być dla nich podporą, cieszyć się ich szczęściem. Chcę kochać i być kochaną.  Chcę cieszyć się życiem i marzę o tym, żeby się zestarzeć… Bardzo proszę Cię o pomoc. Beata *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

162 507,00 zł ( 50,91% )
Brakuje: 156 642,00 zł
Kinga Kołakowska
Kinga Kołakowska , 29 lat

Teraz rehabilitacja może ukoić ból Kingi!

Witam drogich darczyńców ponownie. Mam na imię Kinga, mam 27 lat mieszkam w Kętrzynie. Od urodzenia choruję na mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe.  dzięki Wam przeszłam pozytywnie zabieg obustronnej osteotomii derotacyjnej kości udowych... Operacja ta była dla mnie ostatnią deską ratunku, ponieważ mimo wielu starań, dotychczasowe leczenie okazało się niewystarczające, a z upływem czasu mój stan zaczął się pogarszać. Panewki biodrowe były wysunięte o 90 stopni, przez co wykrzywiały całe moje ciało, a podniesione i wywinięte rzepki w kolanach powodowały opuchliznę i intensywny, ciągły ból. Moje stopy, biodra i kolana rozchodziły się do wewnątrz, a nie na zewnątrz, jak u każdego zdrowego człowieka, powodując brak równowagi ze względu na słabą siłę mięśni. Teraz, aby utrzymać efekty przebytej operacji i wzmocnić siłę mięśniową najlepszą receptą na to wszystko jest bardzo potrzebna pilna rehabilitacja Jednak okazało się, że będzie ona długotrwała i bardzo kosztowna, lecz jeżeli zaniedbam ten czas po operacji, stracę jedyną i niepowtarzalną szansę, by poruszać się o własnych nogach. Niestety koszt turnusu przechodzi możliwości finansowe moje i mojej rodziny, dlatego po raz drugi proszę Państwa o pomoc. Muszę przejść tę drogę pełną wzlotów i upadków, bolesną rehabilitację, stawić czoła ograniczeniom, z którymi borykam się od zawsze. Niestety, aby dojść do celu, po raz kolejny potrzebuję Państwa wsparcia, bez niego utknę i stracę wszystko, co do tej pory wypracowałam i wywalczyłam, a kosztowało mnie to dużo wyrzeczeń, nerwów oraz wytrwałości. Bardzo marzę piąć się w dalszym ciągu na wyżyny, aby być całkowicie sprawną i samodzielną osobą. Proszę, pomóż mi spełnić moje marzenie. Kocham świat i ludzi. Mimo swoich trudności z optymizmem patrzę w przyszłość. Chciałabym poznawać nowe osoby, podróżować po świecie. Wyjechać do większego miasta, z większymi możliwościami dla osób niepełnosprawnych. Chciałabym też kiedyś poczuć miłość bliskiej mi osoby, założyć  ciepły, rodzinny dom. Jak każdy, mam też wady. Za największą uważam swoją zbytnią wrażliwość – za szybko się wzruszam i zbyt emocjonalnie podchodzę do życia. Nie wszystkie marzenia pewnie się spełnią, ale niczego tak nie pragnę, jak stanąć na własnych nogach, dlatego zwracam się z prośbą o pomoc. Wierzę, że dobro, którym człowiek się dzieli z innymi, wraca ze zdwojoną siłą. Z całego serca wszystkim przyszłym darczyńcom ogromnie dziękuję Kinga

40 031,00 zł ( 50,84% )
Brakuje: 38 693,00 zł
Nadia Makosz
Nadia Makosz , 2 latka

Nie pozwól, by padaczka pokonała Nadię ❗️

Ciąża przebiegała bez zarzutów, dlatego nikt się nie spodziewał, że czeka nas tak trudna walka o sprawność córeczki. Dopiero w piątym miesiącu jej życia zaczęliśmy zauważać niepokojące symptomy. Pojawił się strach, niepewność i obawa o przyszłość. Walczymy, choć nie jest łatwo… Gdy tylko zauważyliśmy pierwsze niepokojące objawy – od razu udaliśmy się z Nadią do lekarza. Natychmiast skierowano nas do szpitala, w celu przeprowadzenia szczegółowych badań. Niestety wyniki były jednoznaczne, nie pozostawiały złudzeń – u naszej córeczki zdiagnozowano padaczkę oraz opóźnienie psychomotoryczne. Byliśmy przerażeni, ale wiedzieliśmy, że natychmiast musimy zacząć walczyć. Lekarze wprowadzili leczenie, które na szczęście działa! Nadia od roku nie miała ani jednego ataku. Niestety istnieje ryzyko, że padaczka przekształci się z czasem w LEKOOPORNĄ! Musimy zrobić wszystko, żeby temu zapobiec! Nadia 5 razy w tygodniu uczęszcza na intensywną rehabilitację. Dwa tygodnie temu pojawiły się niesamowite postępy, których nie udałoby się wypracować, gdyby nie jej ciężka praca! Nadia zaczęła sama siadać! Wcześniej było to możliwe jedynie z naszą pomocą. Naszym kolejnym celem jest to, żeby córeczka próbowała sama się przemieszczać. Przed nią jeszcze bardzo długa droga, ale ona sama jest dla siebie idealnym wzorem i przykładem, że się da! Nadia ma 1,5 roku, ale niestety wymawia tylko kilka podstawowych słów. Cztery razy w miesiącu jeździmy z nią na zajęcia do logopedy, żeby wspomóc rozwój mowy. Pomimo wszystkich trudności, jest niezwykle pogodną, uśmiechniętą i otwartą dziewczynką. Ma siostrzyczkę, z którą uwielbia spędzać czas. Jest nadzieja, że Nadia dzięki intensywnej rehabilitacji będzie w przyszłości mówić i chodzić! Gdy brakuje nam sił, patrzymy na jej oczy pełne uśmiechu, radości i miłości i wiemy, że nie możemy się poddać. Nie możemy pozwolić, by to finanse przekreśliły jej szansę na sprawność i samodzielną przyszłość! Bardzo prosimy o pomoc. Wszystko, co konieczne, jest niestety również niezwykle kosztowne. Dalsza, intensywna rehabilitacja, to jedyna nadzieja! Prosimy, nie pozwólcie, żeby zgasła. Rodzice Nadii Facebook - Licytacje dla Nadusi Makosz💚

13 949,00 zł ( 50,82% )
Brakuje: 13 498,00 zł
Wanessa Hałoń
Wanessa Hałoń , 21 lat

Straciła trzy palce dłoni... Trwa walka o jej sprawne życie! Pomagamy Wanessie!

Wanessa to młoda dziewczyna, przed którą całe życie. 20 listopada 2023 doznała strasznego wypadku, w wyniku którego straciła trzy palce w prawej ręce. Jestem ciocią Wanessy i z całego serca proszę Was o pomoc! W zeszłym roku moja siostrzenica skończyła technikum logistyczne. Niestety nie mogła znaleźć pracy w zawodzie, a chciała już zacząć zarabiać. Usamodzielnić się i zamieszkać z chłopakiem. Dlatego podjęła się pracy fizycznej. Tam, 20 listopada rozegrał się dramat… W wyniku wypadku w zakładzie pracy maszyna wciągnęła jej prawą dłoń! Udało jej się wyrwać z niej rękę… Trafiła do szpitala, gdzie amputowano trzy palce! Maszyna oskalpowała jej też kawałek skóry, więc potrzebny był przeszczep. To wielka tragedia, szczególnie dla tak młodej dziewczyny, która dopiero wchodzi w dorosłość. Wanessa jednak dobrze radzi sobie z całą sytuacją. To niesamowite, jaka jest dzielna i pozytywnie nastawiona, żeby walczyć o swoją sprawność! Już uczy się pisać lewą ręką! Konieczny jest zakup specjalnej, mechanicznej protezy dla Wanessy. Pozwoliłaby jej ona korzystać z prawej ręki. Na drodze stają jednak ogromne pieniądze. Koszt zakupu protezy to około 150 tysięcy złotych! Już teraz koszty walki o zdrowie i sprawność mojej siostrzenicy są ogromne. Wyjazdy do szpitala, rehabilitacja pochłaniają duże środki. Wanessa ma jeszcze dwójkę młodszych braci, więc budżet rodziny musi pomieścić jeszcze ich potrzeby. Wanessa to serdeczna, opiekuńcza, pracowita i pomocna dziewczyna. Uwielbia gotować, piec, opiekować się zwierzętami. Interesuje się też make-upem i manicure. Jestem z siostrzenicą bardzo blisko i zrobię wszystko, żeby jej pomóc. Tak samo jak cała nasza rodzina! Proszę, pomóżcie nam w walce o sprawność Wanessy! Razem możemy zdziałać wiele i dać jej nadzieję na lepszą przyszłość! Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę! Karolina, ciocia

108 087,00 zł ( 50,8% )
Brakuje: 104 679,00 zł
Nikola Dębińska
Nikola Dębińska , 23 lata

Cukrzyca zabiera mi najlepsze lata młodości. Pomóż mi zawalczyć o przyszłość!

Mam dopiero 20 lat, a już ponad połowę życia zmagam się z cukrzycą. Ta podstępna choroba zabrała mi już naprawdę dużo. Nie pozwolę zabrać więcej. Insulina śni mi się po nocach. Mam już tego dość. Chcę żyć swobodniej i cieszyć się latami młodości i tym, co może mnie jeszcze spotkać. Dlatego proszę o pomoc w zakupie nowej pompy insulinowej.  Przed postawieniem diagnozy chodziłam do różnych lekarzy. Żaden z nich nie był w stanie określić, co było bezpośrednią przyczyną wzmożonego pragnienia, częstego płaczu i krótkotrwałego otępienia. Teraz wiem, że chodziło o spadek cukru. Moi rodzice szukali pomocy wszędzie. Jak tylko skończyłam kilka miesięcy, odwiedzałam różnych specjalistów. Diagnoza wystraszyła rodziców, ale nie dali tego po sobie poznać. Musieliśmy działać jak najszybciej.  Przebieg choroby był różny. Bywało tak, że przez kilka lat byłam na penach insulinowych, czyli specjalistycznych strzykawkach, które w bardzo prosty sposób pomagają dawkować roztwór. Gdy byłam w przedszkolu i w zerówce moja mama musiała zrezygnować z pracy. Przychodziła do mnie kilka razy w ciągu dnia, by zmierzyć mi cukier glukometrem i podać insulinę. Nie mogłam tego zrozumieć. Przecież innych dzieci nikt nie odwiedzał tak często… Ale jeszcze trudniejsze było dla mnie zrozumienie tego, że dzieci mogą zjeść ciastko w szkole, a ja nie. Gdy ktoś częstował mnie urodzinowymi cukierkami, musiałam odmawiać… Bardzo to przeżywałam. Nie radziłam sobie z emocjami. W pierwszej klasie szkoły podstawowej zemdlałam na wycieczce. Wtedy inne dzieci nabrały do mnie dystansu. Nie mogłam znaleźć w grupie nikogo, z kim moja więź by się zacieśniła. Z czasem nie miałam wyboru i musiałam zmienić szkołę. Oprócz problemów z relacjami z rówieśnikami szkołę podstawową wspominam także jako moment, w którym dostałam pompę insulinową. To było jak wyrwanie mnie z sideł choroby! Mogłam przesypiać całą noc, a moja mama nie musiała już wstawać o późnych godzinach, by robić mi zastrzyki.  Mimo to szpital był moim drugim domem. Oddział diabetologii dziecięcej odwiedzałam bardzo często. Prawidłowy poziom cukru we krwi wynosi od 70 do 100. U mnie bywały dni, kiedy poziom wynosił po 300, 350… niekiedy nawet 600. Teraz częściej zdarzają mi się niedocukrzenia, chociaż w dalszym ciągu są momenty, że wysoki poziom cukru utrzymuje się u mnie kilka dni.  Moja pompa w przeciwieństwie do nowszych modeli nie wyświetla powiadomienia, że insulina nie jest podawana. Dren infuzyjny często się zapycha, powstają pęcherzyki. Chciałabym mieć sprzęt, który pozwoli mi funkcjonować swobodniej i nie czuć, że cukrzyca zabiera mi cenne chwile młodości. Dlatego bardzo proszę o wsparcie i pomoc. Każda złotówka będzie na wagę złota. Nikola

4 317,00 zł ( 50,78% )
Brakuje: 4 183,00 zł
Klaudia Mularczyk
Klaudia Mularczyk , 24 lata

Nie tak miała wyglądać przyszłość Klaudii! Podaruj nadzieję na powrót do sprawności!

Pełna energii, radości i chęci do życia… Taka jest, a właściwie była do dnia wypadku, moja córka Klaudia. Kilka miesięcy temu wyruszyła za granicę, by zapracować na swój start w dorosłe życie. Niestety wszystko przekreśliła okrutna choroba, która zaatakowała nagle, nie dając o sobie wcześniej znać. Czy uda jej się odzyskać dawne życie? Trwa walka o jej sprawność… A ja potrzebuję w tym Waszej pomocy! Klaudia razem ze swoim kochającym chłopakiem wiodła intensywne, ale spokojne życie w Rotterdamie. Pracowali, bawili się, spełniali marzenia. Wszystko przekreśliła jedna chwila, odmieniając ich życie na zawsze...  Gdy Klaudia po krótkiej przerwie wróciła do pracy na halę produkcyjną, niespodziewanie źle się poczuła. Pojawił się silny ból głowy, a po chwili upadła tracąc przytomność. Akcja ratunkowa była błyskawiczna — reanimacja, transport, operacja.  W szpitalu okazało się, że w głowie mojej córki znajdowała się tykająca bomba — tętniak, który bez ostrzeżenia pękł! Ta wiadomość rozdarła serca naszych najbliższych. Mimo tego, że była w dobrych rękach baliśmy się, że jej szanse na przeżycie są małe. Zrobiłam wszystko, co mogłam, by jak najszybciej znaleźć się obok niej…  Choć opieka w Holandii jest na bardzo dobrym poziomie, to już w najbliższym czasie jej nieodpłatna rehabilitacja nie będzie możliwa. W tym momencie Klaudia ma bardzo niską świadomość. Nie oddycha samodzielnie, nie je, nie mówi… Przed nią nauka życia na nowo. I choć lekarze nie pozostawiają złudzeń, mówiąc, że już nigdy nie będzie tak jak wcześniej, ja zrobię wszystko, by wesprzeć ją w tej ciężkiej walce.  Klaudia musi wrócić do Polski. Mamy dla niej miejsce na 2-miesięczny pobyt w jednym z najlepszych ośrodków rehabilitacyjnych w Bydgoszczy. Wiemy, że to, czego Klaudia potrzebuje teraz najbardziej to obecność i wsparcie najbliższych. Dlatego jej powrót do domu jest bardzo ważny, by powrót do zdrowia wydarzył się jak najszybciej… Wioletta – kochająca mama 

24 142,00 zł ( 50,74% )
Brakuje: 23 433,00 zł
Laura Szajstek
1 dzień do końca
Laura Szajstek , 6 lat

Laura ma kilka lat, a ja już walczę o jej przyszłość! Pomożesz?

Moja 4-letnia córeczka mogłaby żyć jak inne dzieci. Bawić się, nie mieć zmartwień, poznawać inne dzieci i nawiązywać pierwsze znajomości i przyjaźnie. Mogłaby, gdyby nie rosnące wokół niej coraz wyższe mury, które zamykają ją i odosabniają...  U mojej małej Laury zdiagnozowano spektrum autyzmu. Pierwsze diagnozy wzbudzały we mnie przerażenie. Autyzm — to znaczy, że nigdy z nią nie porozmawiam? Będziemy sobie obce? Będziemy żyły obok? Czy teraz życie będzie równało się wiecznym rozjazdom po specjalistach, terapiach i rehabilitacji?  Autyzm nie jest do przewidzenia. Jest kilka znamiennych objawów, które występują u dzieci i są bardzo widoczne. U niektórych delikatniej, a czasem trzeba się natrudzić, by dostrzec spektrum. Laura ma swój świat, którego chcę być częścią. Pomimo wszystko.   Wiem, że nie mogę czekać na kolejne objawy i trudności. Marzę, żeby córka w przyszłości mogła samodzielnie funkcjonować w społeczeństwie. Żeby się nie bała, żeby gdy tylko zabraknie mnie obok, umiała normalnie żyć. Aby jej życie było choć trochę łatwiejsze, potrzeba wiele pracy! Nie tylko mojej pracy, ale przede wszystkim pracy pod okiem specjalistów w tej dziedzinie. Autyzmu nie da się wyleczyć, autyzm jest nieprzewidywalny.  Chciałabym zrobić wszystko, co do tej pory pomagało dzieciom takim jak Laurka. Wierzę, że osiągniemy zwycięstwo...  Sukces kryje się pod ciężką pracą, regularną rehabilitacją i wieloma terapiami. Za nimi jednak stoją ogromne koszty, których nie jestem w stanie pokryć sama.  Proszę, pomóż nam zapewnić lepszą przyszłość dla Laury, ona też na to zasługuje. Jak inne, zdrowe dzieci!  mama * Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

6 465,00 zł ( 50,64% )
Brakuje: 6 301,00 zł
Anna Ciszewska
Pilne!
Anna Ciszewska , 39 lat

Tylko BŁYSKAWICZNA operacja ocali życie Ani!❗️

Mam na imię Ania. Właśnie skończyłam 39 lata i z pewnością nie jest to jeszcze moment na umieranie. Szczególnie kiedy ma  dwie dorastające corki do wychowania i mnóstwo planów na przyszłość. Niestety, 25 lutego  2023 r. wszystko się brutalnie zmieniło i w gruzach legło całe moje dotychczasowe życie, które w tej chwili zależy od ogromnych pieniędzy... Obudziłam się i nie byłam w stanie stanąć na nogi, potworne zawroty głowy, paraliż prawej części twarzy,  problem z chodzeniem. Byłam przerażona, jak nigdy w życiu. Nie wiedziałam, co się dzieje i co dalej ze mną będzie. Co będzie z moimi dziećmi. Po wizytach w szpitalu, po rozmowach z lekarzami dostałam skierowanie na MRI głowy, Angio oraz Tk  głowy. Diagnoza zwaliła mnie z nóg. Naczyniak jamisty w obrębie pnia mózgu. W Polsce nieoperacyjny... Droga farmakologiczna się skończyła!  Nie chciałam się poddać, dlatego dniami i nocami szukałam pomocy. Gdzie indziej, którą wreszcie udało się znaleźć w Hannoverze. Lekarze z tej niemieckiej kliniki podejmą się operacji, ale jej koszt i pobyt to około 400 tysięcy złotych, które muszę zebrać na wczoraj! Operację powinnam przejść już kilka miesięcy temu! To dlatego proszę o pomoc. To coś w mojej głowie daje straszne objawy, ciągle mam ogromne bóle głowy, zawroty głowy podwójne widzenie, problemy z koncentracją, coraz gorzej widzę na prawe oko, a to utrudnia wszystko. Nie mam zbyt wiele czasu, ale wierzę, że z Waszą pomocą uda mi się zebrać całą kwotę. Jestem młoda, mam dwoje dzieci, dla których muszę żyć. Nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy miałoby mnie zabraknąć. Od ponad miesiąca  nie wstaje z łóżka, jestem bardzo słaba. Widzę, jak moje dzieci się boją i martwią. Strach, jaki przeżywam ja i moja rodzina jest nie do opisania. Błagam o pomoc! Wierzę, że wspólnymi siłami nam się uda... Ania –––––––––– LICYTACJE –> KLIK

215 475,00 zł ( 50,63% )
Brakuje: 210 056,00 zł