Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jacek Malicki
Jacek Malicki , 55 lat

Rehabilitacja to moja szansa! Pomóż mi podjąć walkę o sprawność!

Zanim zdarzył się wypadek, który drastycznie zmienił moją codzienność, wiodłem życie, o jakim zawsze marzyłem. Mam wspaniałą żonę, dwójkę dzieci i wnuki. Posiadam gospodarstwo rolne i dotychczas zajmowałem się sadownictwem. Nie wyobrażam sobie dnia bez spędzenia czasu na świeżym powietrzu. W wolnych chwilach lubiłem wybrać się do lasu lub powędkować. Niestety, przyszedł dzień, w którym moje szczęśliwe życie rozsypało się jak domek z kart… Pod koniec grudnia zeszłego roku, podczas prac porządkowych we własnym lasku, uległem poważnemu wypadkowi, zostałem uderzony przez upadające drzewo. Natychmiast trafiłem do szpitala, gdzie stwierdzono rozległy uraz kręgosłupa - złamanie wybuchowe w odcinku piersiowym, które doprowadziło do porażenia kończyn dolnych. Konieczna była pilna operacja. Ból, strach, przerażenie - gorzej tamten rok nie mógł się dla mnie skończyć... Minęło już kilka miesięcy od tamtego czasu. Moje życie zostało złamane. Straciłem wiele tygodni na pobyt w szpitalu, ale przede wszystkim sprawność i samodzielność. Nic już nie jest takie, jak wcześniej. Rzeczywistość z perspektywy wózka wygląda zupełnie inaczej, a najmniejszy nawet krawężnik staje się czasami przeszkodą nie do pokonania.  Obecnie walczę o jak największą sprawność. Potrzebuję intensywnych ćwiczeń, rehabilitacji i niezbędnego sprzętu ortopedycznego. To jedyna droga, aby zawalczyć o to, co zabrał wypadek, dlatego z całego serca proszę Państwa o wsparcie!  Jacek

5 694,00 zł ( 5,24% )
Brakuje: 102 902,00 zł
Nataniel Barczewski
Nataniel Barczewski , 8 lat

Przekleństwo wcześniactwa... Wspieramy Nataniela!

27 tydzień ciąży, 1400 gramów — liczby, które wskazywały, że nie jest dobrze. Od samego początku najedliśmy się stresu. Bardzo się bałam...  Skrajne wcześniactwo, niska masa urodzeniowa, a co za tym idzie powikłania, z którymi Natan walczy do tej pory. Być może zmagać się będzie i do końca życia... Niemal przy każdym spotkaniu z lekarzem dowiadywałam się, z jakiego powodu cierpi moje dziecko. Niewydolności oddechowa, odma opłucna, ropniak opłucnej bez przetoki, drożny przewód tętniczy, niedokrwistość wcześniaków, retinopatia nieproliferacyjna i zmiany naczyniowe siatkówki, złamanie nasady kości udowej, dysplazja oskrzelowo-płucna, dokomorowy krwotok III stopnia, wodogłowie... Lawina tragicznych diagnoz... Za każdym razem, gdy wymieniam powikłania, z którymi zmaga się Nataniel, lista ta zdaje się nie mieć końca... Kiedy już oswoiłam się, z tym że przyszłość synka nie będzie najłatwiejsza, a moja pomoc będzie mu potrzebna niemal na każdym kroku, dodatkowo zdiagnozowano stopy końsko-szpotawe oraz padaczkę. Koszty związane z walką o Nataniela zaczynają mnie przerastać, dlatego proszę, pomóż. Z Twoją pomocą dam radę zapewnić mojemu dziecku rehabilitację, a także profesjonalny sprzęt! Sama nie...  Beata — mama Nataniela

454 zł
Dawid Grzesiak
14 dni do końca
Dawid Grzesiak , 19 lat

Tragiczny wypadek nie może zniszczyć przyszłości 16-letniego Dawida. Pomocy!

Nikt nie spodziewał się, że “do zobaczenia” rzucone podczas wyjścia z domu, może być ostatnim, które usłyszysz, a kolejne spotkanie odbędzie się jakby w zupełnie innym wymiarze… Dawid był nastolatkiem pełnym pasji do życia. Miał mnóstwo energii, pomysłów i zainteresowań, które chętnie rozwijał. Lokalna społeczność e-sportowych graczy znała go jako organizatora turniejów, inni śledzili jego projekty na YouTube, ale Dawid nie zamykał się w czterech ścianach - chętnie śledził zmagania ulubionej drużyny piłkarskiej podczas kolejnych meczów.  Do dziś nie możemy się przyzwyczaić, że o niektórych aspektach życia Dawida wciąż mówimy w czasie przeszłym… Tragiczny wypadek sprawił, że nasz syn znalazł się niebezpiecznie blisko granicy pomiędzy życiem a śmiercią. Na takie informacje nie da się przygotować. Po wiadomości o wypadku świat zmienia się nie do poznania…  Dawid wyszedł tylko na chwilę do sklepu, a kiedy zadzwonił telefon okazało się, że walczy o życie w pobliskim szpitalu. To był dla nas ogromny szok! Syn został potrącony przez pędzący samochód, co doprowadziło do poważnego urazu neurologicznego, a w efekcie do śpiączki, z której Dawid nie wybudził się do dziś. Wciąż pełni nadziei czekamy na  jego powrót. Bo porażka w naszym przypadku byłaby najgorszą wiadomością…  Zderzenie z trudną rzeczywistością dopada nam niemalże każdego dnia. Z jednej strony wymagające ćwiczenia, codzienne wspieranie syna i oczekiwanie na chociażby najmniejszy sygnał świadczący o tym, że Dawid wraca. Z drugiej strach przed przyszłością, bo kiedy syn odzyska świadomość, stracimy refundację kosztów opieki medycznej, a ta potrzebna będzie jeszcze przez miesiące, jeśli nie lata! Otrzymujemy kolejne kosztorysy, a kwota potrzebna na wstępne zabezpieczenie leczenia i rehabilitacji, przyprawia o zawrót głowy. Widzimy postępy, każdy z nich to iskierka nadziei na powrót. Wiemy, że tylko specjalistyczna opieka może dać naszemu synowi szansę na rozwój, być może nawet na samodzielność… Chcemy mu zapewnić najlepsze warunki, możliwość ćwiczeń, niezbędny sprzęt. Sami jednak mamy bardzo ograniczone możliwości, a walka toczy się o najwyższą stawkę - przyszłość naszego syna. Potrzebujemy wsparcia dobrych ludzi! Potrzebujemy pomocy, by zawalczyć o tę jedną jedyną szansę!  Dawid ma dopiero 16 lat, przed nim całe życie… Wciąż zadajemy sobie pytanie, jak będzie wyglądało. Wierzymy, że ten etap będzie dla nas tylko przerażającym wspomnieniem… Wierzymy, że Dawid niebawem sam podziękuje za Wasze wsparcie! ____ Zmagania Dawida można śledzić na stronie: Po MOC dla Dawida Grzesiak ____ Zbiórkę można wspierać biorąc udział w licytacjach prowadoznych na stronie: Licytacje - postawmy Dawida na nogi  

83 689,00 zł ( 40,55% )
Brakuje: 122 694,00 zł
Wioletta Korczak
Wioletta Korczak , 24 lata

Wiola urodziła się zdrowa, dziś walczy o każdy oddech! Pomocy!

Jedna myśl od lat nie daje mi odetchnąć. Wiem, że nie mogę nic zrobić, ale ona uporczywie dźwięczy w mojej głowie... Czy można było jakoś pomóc Wioli? Uniknąć dramatu, który się rozegrał? Rozum mówi, że nie, ale serce matki zadręcza się każdego dnia od ponad dwóch dekad. Moja córka urodziła się zdrowa, ale kiedy skończyła 8 miesięcy, musiała zmierzyć się z zapaleniem mózgu. Ta choroba zmieniła całe nasze życie, zweryfikowała wszystkie plany i marzenia... Dziś Wiola jest już dorosła, ma niedowład czterokończynowy i wymaga całodobowej opieki. Po latach walki o każdy następny dzień myśleliśmy, że wszystko mamy pod kontrolą. Wtedy życie zadało nam kolejny cios... W sierpniu 2020 roku Wiola przeszła infekcję, która ogromnie obciążyła jej, już i tak wyniszczony, organizm. Córka jest stale podłączona do tlenu, wymaga też jeszcze bardziej intensywnej rehabilitacji. Refundowanej, na którą nie mamy czasu czekać lub prywatnej, na którą nie możemy sobie pozwolić... Tak bardzo chciałabym jej pomóc, jednak nie mam już siły na samotną walkę. Proszę, pomóż mi! Małgorzata, mama

17 067,00 zł ( 12,12% )
Brakuje: 123 731,00 zł
Alicja Chojnacka
4 dni do końca
Alicja Chojnacka , 39 lat

Udar i tętniak chcą zniszczyć życie! Alicja walczy dla swojej rodziny!

Alicja to nasza koleżanka z pracy. Zawsze pełna energii i uśmiechu, niosła pomoc każdemu potrzebującemu. Kochająca mama i żona, która dla swoich najbliższych przenosiła góry. Aż do pewnego październikowego poranka, kiedy jej cały świat zatrzymał się na chwilę… Pod koniec ubiegłego roku Alicji towarzyszył ból głowy nie do wytrzymania. Żadne możliwe metody uśmierzenia go nie działały. Wezwanie karetki, wizyta w szpitalu i diagnoza - tętniak mózgu i udar. W wieku 35 lat takie wiadomości brzmią jak wyrok. Lekarze długo nie zwlekali. Natychmiastowa operacja uratowała jej życie… W głowie Ali było aż 6 tętniaków! Jeden pęknięty, trzy udało się unieszkodliwić i wyłączyć z obiegu, a dwa po pierwszej operacji i lekach się wchłonęły. W kwietniu tego roku udało się zabezpieczyć ostatniego tętniaka. Wydaje się, że Alicja jest bezpieczna! Szok, że moja przyjaciółka przeżyła! Jednak tak poważna operacja odcisnęła piętno na jej zdrowiu i sprawności. Lewa strona ciała odmawia Ali posłuszeństwa. Mimo to nie traci nadziei i walczy. To dopiero początek długiej i żmudnej drogi. Ala bardzo ciężko ćwiczy, uczy się na nowo podstawowych czynności. Dzięki determinacji, systematyczności i woli walki, każdego dnia krok po kroku staje na nogi… Nauczyła się wstawać, podnosić nogę, chodzić z balkonikiem, potem o kulach, kijkach, aż wreszcie zaczęła samodzielnie chodzić! Teraz w głowie Alicji nie tyka już bomba… Jednak do uzyskania pełnej sprawności jeszcze wiele godzin, dni, a nawet tygodni ciężkiej i mozolnej pracy... To jedyna możliwość, aby wróciła do ukochanego życia. Intensywna i kompleksowa rehabilitacja jest kluczowymi narzędziem do odzyskania tego, co najcenniejsze, by mogła znowu spędzać aktywnie czas z rodziną.  Ala swoją postawą pokazała, że jej duch walki jest ogromny. Stała się inspiracją dla wielu osób, motywuje każdego dnia. Nie poddaje się i niczym alpinista zdobywa swoje kolejne górskie szczyty na sali rehabilitacyjnej. Dlatego nie pozwólmy, by brak środków finansowych zablokował jej drogę powrotu do zdrowia. Pomóżmy Ali wrócić do pełnej sprawności! Aleksandra Walkę Alicji możesz także obejrzeć tutaj

66 617 zł
Natan Kurzyk
3 dni do końca
Natan Kurzyk , 7 lat

Poznać chorobę i móc działać. Trwa walka o zdrowie Natana!

Kiedy myślę o dniu narodzin mojego synka, do oczu napływają mi łzy, a serce jakby kolejny raz łamie się na pół. Wracam wspomnieniami i zastanawiam się, co poszło nie tak. Czy gdyby wtedy, jakaś decyzja podjęta była inaczej, teraz byłby zdrowy? Natan przyszedł na świat w 39. tygodniu ciąży. Pamiętam, że leżąc w szpitalnym łóżku, przez długi czas czekałam na jego krzyk, płacz… Strach rósł, a syn nie dawał znaku życia. Kiedy usłyszałam, ze lekarza dają mu 10 punktów w skali Apgar, troszkę się uspokoiłam. Tylko na moment, ponieważ, gdy pielęgniarki podały mi synka przeraziłam się. Był cały siny. Mówiłam, że na pewno coś jest nie tak, że Natan potrzebuje pomocy, ale nikt mnie nie słuchał. Lekarze powiedzieli, że wszystko jest w porządku.  Przez wiele miesięcy życie Natanka było spokojne. Doskonale pamiętam moją radość z pierwszego kroku. Mam siódemkę dzieci. Ktoś mógłby powiedzieć, że powinnam być przyzwyczajona do pierwszego kroku, pierwszego samodzielnie i świadomie wypowiedzianego “mama”… Ale tak nie jest, każda nowo wyuczona czynność cieszy za każdym razem. Mimo że Natan zaczął chodzić, mając rok, jego chód nie jest idealny. Często potyka się o swoje nóżki, jedną skręcając mocno do środka.  Na badaniach kontrolnych skierowano Natana do neurologa. Celem wizyty było wykluczenie guza mózgu, który mógłby odpowiadać za problemy z chodzeniem. Tak się właśnie stało. Syn nie ma nowotworu, jednak zdiagnozowano u niego wadę mózgu. Zespół Arnolda-Chiariego typu I, w którym przemieszczone są migdałki móżdżku. Jest to najłagodniejsza odmiana choroby, ale nie wiemy, co nas czeka dalej. Przed nami wiele wizyt u specjalistów. Niedługo dowiemy się jak pracować z Natanem pod kątem rehabilitacji nóżek. Na tę chwilę wiem, że wymaga usprawnienia ruchowego. Musimy również popracować nad koncentracją uwagi i rozwojem mowy.  Mój synek uwielbia bawić się samochodzikami, układać klocki. Jest bardzo żywiołowym chłopcem. Dobrze dogaduje się z kolegami i koleżankami w przedszkolu, do którego lubi uczęszczać. Niemal codziennie opowiada, jak minął dzień - czego się nauczył, w co się bawił. Chciałabym, żeby był sprawnym i szczęśliwym chłopcem, tak by nie ograniczały go żadne przeciwności losu.  Niestety, terminy wizyt na NFZ są bardzo odległe. Nie możemy czekać na nie, tak długo. Na jednej z ostatnich, lekarz powiedział mi, że konieczne będzie badanie pod kątem dysmorfii, aby wyeliminować szereg nieprawidłowości i odchyleń w budowie anatomicznej ciała. Boję się co czeka mojego synka. Chciałabym dokładnie wiedzieć co jest Natanowi i w jaki sposób z nim pracować. Mam nadzieję, że dzięki Twojej pomocy uzbieramy kwotę potrzebną na opłacenie wszystkich wizyt. Mama Natana, Patrycja

96 392,00 zł ( 82,6% )
Brakuje: 20 301,00 zł
Ivanka Wierzbicka
8 dni do końca
Ivanka Wierzbicka , 6 lat

Żyje na własnej wyspie, z której musimy ją uwolnić! Pomagamy Ivance!

Los napisał scenariusz, na który nie byliśmy gotowi. Jednak, czy ktokolwiek jest gotowy na poznanie diagnozy, która będzie towarzyszyć ukochanemu dziecku przez resztę życia?  Ivanka jest dzieckiem z ciąży bliźniaczej. Oprócz braciszka ma także dwoje starszego rodzeństwa. Bardzo cieszyliśmy się, że nasz dom, będzie tętnił życiem. Myśleliśmy, że starsze rodzeństwo będzie uczyć młodsze, że będą się razem bawić, spędzać wspólnie czas. Wyobrażaliśmy sobie nasze wakacje - rodzinne spędzanie czasu na piaszczystych plażach lub górskich szlakach. Wizja dużej rodziny podobała nam się od zawsze, jednak nie wszystko ułożyło się tak, jak zakładaliśmy. Już jako niemowlę Ivanka była bardzo spokojna. Po kilku miesiącach życia zaczęła gaworzyć i uśmiechać się. Bardzo cieszyła nas każda sylaba wypowiedziana z jej ust. Szczególnie “mama” i “tata”. Jak wszyscy rodzice bardzo czekaliśmy na te słowa. Nasza córka była bardzo sprawna zarówno ruchowo jak i manualnie. Zupełnie nie spodziewaliśmy się, że w przyszłości będzie miała jakieś problemy.  Miesiące mijały, a Ivanka przestała nabywać nowe umiejętności. Trzeba jej było pomóc w codziennych czynnościach takich, jak ubieranie, jedzenie, mycie. Najbardziej było nam przykro, gdy chcieliśmy z nią porozmawiać, powiedzieć jej jak bardzo ją kochamy, a ona nawet na nas nie patrzyła. Zupełnie nie utrzymywała z nami kontaktu wzrokowego. To bolało najbardziej. W związku z długim przestojem w zdobywaniu nowych zdolności - a co gorsza - z powodu tego, że utraciła to, co do tej pory wypracowała, postanowiliśmy udać się do specjalisty. U Ivanki kilka miesięcy temu zdiagnozowano autyzm. Wszystkie nasze podejrzenia w jednej sekundzie zostały potwierdzone.  Ivanka żyje na swojej bezludnej wyspie, a my każdego dnia staramy się, chociaż na chwilę do niej dopłynąć. Odszukać ją i móc przez kilka minut z nią pobyć. Córeczka w tym roku skończy 3 lata, nie mówi, nie rozumie prostych poleceń. Wydaje z siebie jedynie pojedyncze dźwięki. Czasem płacze. Jedyną formą pokazania, że coś chce, jest ciągnięcie nas za ręce w stronę pożądanego przedmiotu. Ivanka nie bawi się z rodzeństwem, ale sama chętnie układa klocki lub jeździ na hulajnodze.   Próbujemy sprawić, by życie Ivanki było łatwiejsze, jednak ta walka sporo nas kosztuje. Zajęcia logopedyczne, psychologiczne, pedagogiczne, czy terapia integracji sensorycznej tak bardzo jej w tym pomagają. Nie jesteśmy w stanie pogodzić się z tym, że brak środków finansowych może przekreślić szansę córeczki na życie, które nie jest zdominowane przez autyzm. Prosimy o wsparcie! Agata i Jacek - rodzice Ivanki

6 799,00 zł ( 36,35% )
Brakuje: 11 904,00 zł
Krzyś Brodzik
2 dni do końca
Krzyś Brodzik , 9 lat

Miał być roślinką❗️Teraz walczy o sprawne nóżki. PILNA operacja Krzysia❗️

O tym, że Krzyś był 2 razy owinięty pępowiną, dowiedziałam się w chwili jego narodzin. Przez niedotlenienie doszło do mózgowe porażenia dziecięcego, z którym Krzyś mierzy się do dziś. A ja razem z nim, niestety bez jego taty. Straciłam go, gdy nasz synek miał rok. Czekaliśmy na Krzysia z radością. Nasza córeczka nie mogła doczekać się narodzin braciszka. Ciąża przebiegała książkowo i według lekarza prowadzącego nie było powodów do obaw. O tym, że Krzyś był 2 razy owinięty pępowiną, dowiedziałam się w chwili narodzin... Dostawaliśmy zaledwie strzępki informacji o niedotlenieniu wewnątrzmacicznym, wylewie krwi do mózgu I stopnia, natychmiastowej intubacja synka... Wszystko to dalekie było od moich wyobrażeń, jeśli chodzi o nasze pierwsze spotkanie. Wypisano nas do domu w 3. dobie życia, by po 5. godzinach wrócić do szpitala na wezwanie lekarzy, którzy obwieścili nam, że Krzyś zmaga się z żółtaczką. Pobyt w szpitalu pociągnął za sobą kolejne komplikacje, zakażenie e-coli... Kiedy myślałam, że najgorsze za nami, wypisano nas do domu z listą druzgoczących diagnoz i słowami, że mój maleńki synek "będzie roślinką, nie będzie nawet siedział". Rozpoczęła się wędrówka po specjalistach. Nie wszyscy byli wobec nas uczciwi. Na swojej drodze napotkaliśmy też takich, którzy nie podjęli się leczenia Krzysia, określając go jako "zbyt ciężki przypadek". Zdarzali się również tacy, którzy włożyli całe serce w polepszenie jego zdrowia. Nie mogliśmy się poddać, nie mogliśmy się pogodzić z tym, że przez zaniedbania lekarzy nasze dziecko będzie skazane na wegetację. Gdy Krzyś miał rok, straciłam męża... Każdego dnia mierzę się z trudną codziennością, ale nie mogę się poddać. Mam wspaniałą rodzinę, partnera, który dla moich dzieci zrobiłby wszystko. Oni mnie napędzają, choć jest bardzo ciężko. Nie mogę się poddać. Wiem, że jeśli odpuszczę, jeśli się poddam, stracimy wszystko, co wypracowaliśmy z wielkim wysiłkiem oraz dzięki naszej determinacji i pomocy dobrych ludzi. Proszę Was o wsparcie dla mojego dziecka. Bywają dni, kiedy myślę, że nie udźwignę więcej, ale nie mogę i nie chcę się poddać. Krzyś potrzebuje pilnej operacji na nóżki. Nosi ortezy, ale one niestety nie poprawiły stanu koślawo-szpotawych stóp. Gdy kolanka się wykrzywią, może być już za późno.  Bardzo potrzebuję Twojego wsparcia. Bez Ciebie nie dam rady uzbierać tej ogromnej kwoty. To jedyna szansa dla mojego synka. Tyle już pieniędzy pochłonęły wizyty, konsultacje… Gdy nie zdążymy zebrać pieniędzy do marca, cały proces kwalifikacji do operacji będziemy musieli przejść jeszcze raz, a to wiąże się z kosztami liczonymi w tysiącach! Bardzo proszę o Twoją pomoc.  Chcemy wierzyć, że koślawość szpotawa stóp mojego synka będzie wkrótce tylko przykrym wspomnieniem, że Krzyś zapomni, jak bolało, że będzie dobrze... Dziękuję, że jesteś ze mną. Iza, mama Krzysia ➡️ Licytuj i pomóż Krzysiowi!

37 381,00 zł ( 30,04% )
Brakuje: 87 030,00 zł
Kornel Pałka
1 dzień do końca
Kornel Pałka , 6 lat

Ciężka choroba, o której nie mieliśmy pojęcia - na pomoc Kukusiowi!

Gdy synek się urodził, mieliśmy tylko chwilę radości i poczucia, że mamy szczęście - Kornelek jest zdrowy. Dwa dni później przyszła padaczka, a potem informacja o chorobie, która zatrzęsła naszym światem. Od tego dnia walczymy o zdrowie Kukusia i bardzo prosimy o pomoc! Kornelek, dla rodziny Kukuś, cierpi na rzadką, nieuleczalną chorobę genetyczną. Zdiagnozowano u niego mutację w genie KCNQ2, która odpowiada za Wczesną Niemowlęcą Encefalopatie Padaczkową typu 7. Mutacja jest mutacją de novo, co oznacza, że nie odziedziczył jej po nas - rodzicach.  Synek miał być zdrowym dzieckiem. Pomimo kłopotów w ciąży (ciąża zagrożona), żadne badania nie wskazywały na to, co się potem miało wydarzyć... W 2 dobie życia Kornelek dostał silnych napadów padaczkowych, nikt jednak nie potrafił go zdiagnozować. Byliśmy zrozpaczeni i szukaliśmy pomocy wszędzie, gdzie tylko było można. Pierwszy rok swojego życia Kornelek spędził głównie w szpitalach ze względu na ciężkie napady padaczkowe ze spadkami saturacji. W domu był tylko gościem… Przez swoje problemy ze zdrowiem synek znacznie wolniej się rozwija. Zaczął siedzieć dopiero w wieku 12 miesięcy, raczkować, gdy miał 14, a chodzić w wieku 2 lat.  Dziś ma 3 latka i nadal jego chód jest niestabilny. Nie potrafi złożyć 2 puzzli w jedną całość. Nie je samodzielnie. Nie potrafi dobrać części garderoby do części ciała, nie potrafi umyć rączek. Na placu zabaw, między dziećmi Kornelek bardzo odbiega od rówieśników. Obecnie Kornelek nie do końca rozumie otaczający go świat. Staramy się, jak możemy, aby nadrobić zaległości w rozwoju, które "podarowała" mu choroba. To jest jednak ogromne wyzwanie. W starciu z chorobą niestety przegrywamy... Leki przeciwpadaczkowe, które przyjmuje synek, również odbijają się na jego rozwoju.  Ostatnie badanie rezonansem magnetycznym wykazało również nieprawidłowości w główce Kornelka. Wykryto liczne malformacje typu DVA mózgowia. Przed nami wizyta u neurochirurga i decyzja co dalej.  Mutacja objawia się u synka padaczką, opóźnieniem psychoruchowym, obniżonym i wzmożonym napięciem mięśniowym, stopami płasko - koślawymi, problemami z czuciem głębokim i zaburzeniami integracji sensorycznej. Walczymy o samodzielność dla naszego synka. Możemy to osiągnąć tylko dzięki długotrwałej i kosztownej rehabilitacji, turnusom rehabilitacyjnym oraz naszym najlepszym specjalistom i terapeutom. A przede wszystkim dzięki wsparciu ludzi dobrej woli. Czy do nich dołączysz? Rodzice

14 655,00 zł ( 46,38% )
Brakuje: 16 941,00 zł