RAK zabiera mnie mężowi i synkowi❗️Potrzebna BARDZO PILNA pomoc, liczy się każda chwila!
Mam na imię Sylwia, jestem żoną i mamą Szymonka, który chodzi do trzeciej klasy szkoły podstawowej. Jestem też pacjentką oddziału onkologii... Choruję na raka płuc. To już IV stadium. Leczenie nie przynosi rezultatów i kończą się możliwości, by mi pomóc... Ta zbiórka to być może moja ostatnia szansa. Proszę o pomoc, bo rak to nie mój jedyny wróg, jest nim też czas... Leczenie powinno się zacząć JAK NAJSZYBCIEJ! Historia mojej walki z chorobą zaczęła się w 2020 roku. Bardzo często byłam chora, cały czas cierpiałam na zapalenie płuc... Potem zaraziłam się koronawirusem, co też przeszłam ciężko. Po przejściu COVID-19 lekarz zalecił mi zrobienie prześwietlenia płuc. Na badaniu wyszły niepokojące zmiany... Zapisałam się do onkologa i miałam nadzieję, że nie okaże się najgorsze. Niestety... Rak - kiedy słyszy się taką diagnozę, wszystko się zmienia... Wszystko przestaje mieć znaczenie poza jednym - tym, by wyzdrowieć, by żyć... Rak zdiagnozowany bardzo wcześnie daje duże szanse na to, że uda się go pokonać. Niestety, kiedy u mnie zdiagnozowano raka, guz był już tak duży, że nie nadawał się do operacji... Były przerzuty na drugie płuco i do węzłów chłonnych. Zaczęła się rozpaczliwa walka o życie... Choć nie kwalifikowałam się do operacji, miałam nadzieję, że leczenie mi pomoże... Zakwalifikowano mnie do programu lekowego. Pierwsze leczenie - immunoterapia - przez pewien czas przynosiło efekty... Całe życie podporządkowane było pod harmonogram cykli leczenia. Nowotwór nie rozsiewał się dalej, lekarze byli zadowoleni... W moje serce wróciła nadzieja. Niestety po jakimś czasie guz urósł... Leczenie przestało działać, we wrześniu 2023 roku okazało się, że doszło do progresji choroby. To był kolejny cios w samo serce... Kiedy zachorowałam, mój synek miał tylko 6 lat... Od 3 lat widzi mamę zmienioną nie do poznania... Mamę słabą, chorą, która często nie ma siły pomagać mu w lekcjach czy się z nim bawić. Najgorszy okres miałam chyba w listopadzie 2023 roku... Wtedy dostałam pierwszą chemioterapię, która po prostu ścięła mnie z nóg... Bardzo osłabiła mój organizm. Zmęczony dotychczasową walką organizm nie był przygotowany na tak silne i toksyczne leczenie... Miałam ciężką anemię, opuchnięte nogi, żyły, stan zapalny całego organizmu. Długo dochodziłam do siebie, bardzo schudłam, ważyłam 46 kilo... Skutki uboczne odczuwam do dzisiaj. Nowy rok zaczęłam z nową nadzieją i z jednym pragnieniem - by pokonać chorobę. Jestem pod opieką innego szpitala, przyjmuję kolejną chemię, którą znoszę lepiej, potem czeka mnie chemia podtrzymująca w tabletkach. Szukam wszystkich dostępnych możliwości leczenia, niestety, nie mamy za bardzo z czego wybierać... Na szczęście pojawiło się zielone światło - jednak nie w Polsce, a w Niemczech. Zostałam zakwalifikowana do leczenia w Centrum Onkologii w Kolonii. Jestem po pierwszej wizycie i wiem już, że to leczenie może dać mi szansę na dłuższe życie.... Równolegle do chemioterapii przejdę tam immunoterapię, inną niż w Polsce. Składać się będzie z 3 cykli leczenia, między poszczególnymi cyklami będzie ok. 3 tygodni przerwy. Leczenie w Niemczech ma też wzmocnić wykończony organizm i dać mi siłę do dalszej walki o życie. Niestety koszty leczenia są bardzo wysokie. Gdyby miała pieniądze, mogłabym jechać do Niemiec już jutro... Niestety nie mam i przeraża mnie, że z każdym dniem moje szanse maleją! Rak jest bezlitosnym przeciwnikiem... Są chwile, w których jest bardzo ciężko, a ja bardzo się boję. Moja rodzina składa się z trzech osób. Szymek jest w trzeciej klasie podstawówki, mąż pracuje w sklepie, a ja jestem na rencie. Nasza sytuacja finansowa jest bardzo ciężka: leki, dojazdy do Lublina na badania i leczenie, specjalne żywienie i ciągłe wizyty u różnych specjalistów pochłaniają cały budżet rodzinny... Potrzebuję wsparcia ludzi wielkiego serca, którzy podarują mi nadzieję na lepsze jutro i dadzą szansę na dłuższą obecność w życiu syna. Będę wdzięczna za każdą złotówkę, każde słowo wsparcia, każde udostępnienie. Chcę dożyć momentu, gdy Szymek kończy podstawówkę, dorasta, chcę go wychować i zobaczyć, jakim człowiekiem się staje. Nie chcę umrzeć na oczach mojego dziecka! Proszę, pomóż mi, nie ma chwili do stracenia...