Codziennie martwimy się o naszego synka... Pomóż Mateuszowi zrozumieć własne emocje!
Nasz synek gubi się w świecie ustalonych przez społeczeństwo zasad. Wielkie emocje, które towarzyszą mu w zwyczajnych czynnościach, znajdują ujście w agresji. Często spotykamy się z oceniającymi spojrzeniami przechodniów. Gdyby tylko wiedzieli, że nasze dziecko zmaga się z autyzmem… Mateusz urodził się jako wcześniak. Lekarze zdecydowali się na przeprowadzenie porodu wcześniej z powodu wytrzewienia jelit. Skala przerażenia była nie do wytrzymania. Synek dopiero się urodził, a już czekały go dwa poważne zabiegi! W głowie kłębiła się myśl – jak ułoży się nasze życie? Czy będzie zdrowy? Choć operacje przebiegły prawidłowo, po czasie okazało się, że to nie koniec naszych problemów. Mateusz nie zachowywał się tak, jak jego rówieśnicy. Nie miał apetytu, trzymał się na uboczu, nie mówił, komunikował się krzykiem i wrzaskiem. Był nieustannie pobudzony i zdenerwowany. Bardzo trudno było widzieć go w takim stanie. Kiedy skończył trzy lata, postanowiliśmy zasięgnąć opinii neurologa. Specjaliści podejrzewali zaburzenia aktywności i uwagi, jednak z potwierdzeniem tej diagnozy trzeba było poczekać do siódmych urodzin Mateusza. Na specjalistycznych zajęciach przedszkolnych nauczył się mówić, jednak z miesiąca na miesiąc sprawiał coraz więcej kłopotów. Huśtawki nastrojów były nie do wytrzymania. Szczęście w sekundę przeradzało się w agresję. Tak bardzo chcieliśmy mu pomóc, ale przez brak odpowiedniej diagnozy byliśmy bezradni! Kiedy synek skończył siedem lat, lekarze byli już pewni. Potwierdzono u niego zaburzenia aktywności i uwagi oraz wykryto autyzm. Od czasu diagnozy nasze życie stało się prostsze, ale brak odpowiedniej terapii daje się we znaki. Jej koszt sprawia, że nie możemy zapewnić pomocy naszemu dziecku. Widzimy, jak Mateusz cierpi, kiedy emocje przejmują nad nim kontrolę. Ataki autoagresji dramatycznie się nasiliły, zmieniając nasze życie w horror. Synek w jednej chwili jest szczęśliwy, by w następnej bić się piąstkami po głowie i drapać aż do krwi. Te ataki stają się dla niego coraz bardziej niebezpieczne. Łamie nam to serca. Chcemy, żeby nasze dziecko zrozumiało otaczający je świat. Tylko specjaliści są w stanie na to wpłynąć i nauczyć synka kontroli nad wybuchami gniewu, podczas których tak bardzo się o niego boimy. Pragniemy dla Mateusza lepszej przyszłości. Pomóżcie nam w sfinansowaniu leczenia i rehabilitacji naszego dziecka! Rodzice