Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mateusz Borkowski
3 dni do końca
Mateusz Borkowski , 8 lat

Codziennie martwimy się o naszego synka... Pomóż Mateuszowi zrozumieć własne emocje!

Nasz synek gubi się w świecie ustalonych przez społeczeństwo zasad. Wielkie emocje, które towarzyszą mu w zwyczajnych czynnościach, znajdują ujście w agresji. Często spotykamy się z oceniającymi spojrzeniami przechodniów. Gdyby tylko wiedzieli, że nasze dziecko zmaga się z autyzmem… Mateusz urodził się jako wcześniak. Lekarze zdecydowali się na przeprowadzenie porodu wcześniej z powodu wytrzewienia jelit. Skala przerażenia była nie do wytrzymania. Synek dopiero się urodził, a już czekały go dwa poważne zabiegi! W głowie kłębiła się myśl – jak ułoży się nasze życie? Czy będzie zdrowy? Choć operacje przebiegły prawidłowo, po czasie okazało się, że to nie koniec naszych problemów. Mateusz nie zachowywał się tak, jak jego rówieśnicy. Nie miał apetytu, trzymał się na uboczu, nie mówił, komunikował się krzykiem i wrzaskiem. Był nieustannie pobudzony i zdenerwowany. Bardzo trudno było widzieć go w takim stanie. Kiedy skończył trzy lata, postanowiliśmy zasięgnąć opinii neurologa. Specjaliści podejrzewali zaburzenia aktywności i uwagi, jednak z potwierdzeniem tej diagnozy trzeba było poczekać do siódmych urodzin Mateusza. Na specjalistycznych zajęciach przedszkolnych nauczył się mówić, jednak z miesiąca na miesiąc sprawiał coraz więcej kłopotów. Huśtawki nastrojów były nie do wytrzymania. Szczęście w sekundę przeradzało się w agresję. Tak bardzo chcieliśmy mu pomóc, ale przez brak odpowiedniej diagnozy byliśmy bezradni! Kiedy synek skończył siedem lat, lekarze byli już pewni. Potwierdzono u niego zaburzenia aktywności i uwagi oraz wykryto autyzm. Od czasu diagnozy nasze życie stało się prostsze, ale brak odpowiedniej terapii daje się we znaki. Jej koszt sprawia, że nie możemy zapewnić pomocy naszemu dziecku. Widzimy, jak Mateusz cierpi, kiedy emocje przejmują nad nim kontrolę. Ataki autoagresji dramatycznie się nasiliły, zmieniając nasze życie w horror. Synek w jednej chwili jest szczęśliwy, by w następnej bić się piąstkami po głowie i drapać aż do krwi. Te ataki stają się dla niego coraz bardziej niebezpieczne. Łamie nam to serca. Chcemy, żeby nasze dziecko zrozumiało otaczający je świat. Tylko specjaliści są w stanie na to wpłynąć i nauczyć synka kontroli nad wybuchami gniewu, podczas których tak bardzo się o niego boimy. Pragniemy dla Mateusza lepszej przyszłości. Pomóżcie nam w sfinansowaniu leczenia i rehabilitacji naszego dziecka! Rodzice

783 zł
Julia Małek
Julia Małek , 5 lat

Diagnoza nie może przekreślić szansy na lepszą przyszłość... Pomagamy Julce!

Wiem już, że jej codzienność nie będzie wyglądała tak, jak sobie to wyobrażałam, że Julkę czeka naprawdę trudna droga i mnóstwo przeciwności, ale nie zawsze rzeczywistość wygląda tak, jak sobie to wcześniej zaplanowaliśmy. Nie możemy z tego powodu rezygnować ani się poddawać. Musimy stawiać jej czoła w nadziei, że uda się wygrać coś co wydaje nam się najcenniejsze - życie ukochanego dziecka, które nie jest podporządkowane diagnozie, ale możliwości dalszego rozwoju, radości z życia i nadziei… U Julki zdiagnozowano autyzm dziecięcy, który wiąże się z opóźnionym rozwojem, brakiem mowy, zaburzoną komunikacją werbalną, brakiem kontaktu wzrokowego, emocjonalnego, brakiem reakcji na imię i zaburzeniami w przetwarzaniu bodźców sensorycznych. To umiejętności, których nie da się ominąć w codziennym życiu, które są niezbędne do funkcjonowania. Zaburzenie, z którym zmaga się Julka córka, sprawia, że trudniej przychodzi ich nabywanie. Julka jest zamknięta w swoim świecie, czasem nawet nieobecna dla otoczenia, a ja tak bardzo chciałabym być bliżej niej i tego, co czuje.  Jedyną szansą, by stało się to możliwe jest wielopłaszczyznowa i systematyczna terapia i rehabilitacja pod okiem specjalistów. To dzięki nim córka może ćwiczyć umiejętność mowy, wyrażania swoich potrzeb i emocji oraz jak najlepsze funkcjonowanie w społeczeństwie i w codziennym życiu. Wiążą się one jednak z ogromnymi kosztami, które przerastają moje możliwości. Nie jest łatwo prosić o pomoc, ale nie mam innego wyjścia. Jeśli tylko zechcesz wesprzeć Julkę w tej trudnej walce, będę ogromnie wdzięczna! Zofia, mama

780 zł
Alicja Abraham
Alicja Abraham , 6 lat

Utrata przytomności mogła skończyć się tragicznie! Ala walczy z cukrzycą!

Pamiętamy tamten dzień, 27 lutego 2023 roku, kiedy nasze 4-letnie dziecko straciło przytomność. To był moment, który bardzo nami wstrząsnął. Z trudem przetrwaliśmy te 24 godziny, kiedy Ala walczyła o życie w szpitalu... Byliśmy w szoku! Jak to w ogóle możliwe, żeby nagle wszystko tak całkowicie się zmieniło? Rzeczywistość nie chciała być inna, Ala stała się ofiarą cukrzycy. Objawy, które pojawiły się wcześniej – suche usta, spadek wagi, bóle nóg, silny apetyt, wzmożone pragnienie, apatia – prowadziły nas do wielu badań i konsultacji medycznych. Ale nawet wtedy, mimo wysiłków, nie udało się postawić jasnej diagnozy!  Zbliża się rocznicę tamtego strasznego dnia, a nam napływają łzy do oczu. Przeszłości nie zmienimy. Musimy nauczyć się żyć tu i teraz, aby budować lepszą przyszłość dla naszej córeczki.  Pilnowanie poziomu cukru we krwi stało się naszą codzienną rutyną, a dla naszej kochanej córki, każde wkłucie wiąże się z bólem i strachem. Niestety podawanie insuliny pozostawia po sobie ślad w postaci siniaków na całym ciele, które bolą. Zdarza się, że ból jest tak duży, że Ala nie może czasem swobodnie chodzić… Każde wkłucie jest dla niej ciężkim emocjonalnym przeżyciem. Dla nas także, bo widok własnego dziecka, które się boi i skarży na ból, łamie serce. Nie ma jednak innego sposobu, aby skutecznie walczyć z cukrzycą.  Mimo wszystko nasza mała Ala jest niezwykle dzielna. Każdy dzień to dla niej oraz dla nas nowe wyzwanie. Z wieloma radzimy sobie sami, ale sa pewne kwestie, które ciężko nam pokonać...  Będziemy wdzięczni, jeżeli pomożesz nam zapewnić Ali to, co teraz jest najważniejsze: dostęp do najlepszych specjalistów, rehabilitacji, sprzętu medycznego. Z góry bardzo dziękujemy za okazane serce! Rodzice Ali

780 zł
Patrycja Danilewicz
Patrycja Danilewicz , 30 lat

❗️Biodra przekręcone o 90 stopni❗️Pomóż zapewnić Patrycji leczenie i godne życie❗️

Do przyjścia Patrycji na świat nie mieliśmy pojęcia, że rozwija się nieprawidłowo. A potem okazało się, że jej narządy były poprzekręcane, nie na swoim miejscu. Uciskały serce i płuca do tego stopnia, że lekarze nie dawali jej szans na przeżycie. Ale udało się. Patrycja ma mózgowe porażenie dziecięce z głęboką niepełnosprawnością umysłowo-ruchową. Dzisiaj to już 30 lat. Nie wiem, jak udało nam się przetrwać tak ciężki okres, ale nie poddajemy się. Życie córki jest naszym cudem i nie wyobrażamy sobie, że miałoby jej z nami nie być. Córka jest pacjentem całkowicie leżącym. Nie mówi, nie porusza się. Jej kręgosłup jest niemal dosłownie spiralny. Przy podnoszeniu jej biodra są przekręcone o 90 stopni! Do tego cierpi na padaczkę, małogłowie oraz zaburzoną perystaltykę jelit. Całodobowa opieka, stałe leki, specjalistyczna dieta, rehabilitacja i kontrole lekarskie to codzienność. Od dłuższego czasu Patrycja jest w domu. Mamy ustalone specjalne żywienie i rehabilitację domową 2 razy w tygodniu, a poza tym staramy się jeszcze ćwiczyć w domu i zapewniać córce jak najlepsze warunki. Udało nam się wypracować przykurcze rąk i fakt, że nie musi być non stop pionizowana. Ale mimo naszej pracy, powoli nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z kosztami. Pracuje tylko mąż. Ja zajmuję się Patrycją, ale oboje jesteśmy już starszymi ludźmi i choćby fizycznie jest nam coraz ciężej. Dlatego bardzo prosimy o choćby najmniejsze wsparcie, które umożliwi nam i Patrycji codzienność. Chcielibyśmy zapewnić córce więcej możliwości rehabilitacji i leczenia, ale sami po prostu nie dajemy już rady.  Rodzice

780 zł
Jarosław Spichalski
4 dni do końca
Jarosław Spichalski , 49 lat

Pomóż mojemu tacie znów stanąć na nogi!

Dziękujemy za dotychczasowe wsparcie, które od Państwa otrzymaliśmy. Jestem niesamowicie wzruszona, że historia mojego taty poruszyła nie jedno serce. Niestety, jego stan nadal nie jest najlepszy. Mimo powrotu świadomości i względnej sprawności, życie nadal rzuca mu kłody pod nogi. Oto nasza historia... Pewnego dnia otrzymałam telefon z informacją, po której ciężko było mi się pozbierać. U taty doszło do nagłego zatrzymania krążenia! Nie było mnie przy tym zdarzeniu, jednak z opowieści wiem, że każda minuta oczekiwania na pomoc trwała jak wieczność. Kiedy w końcu nadjechała karetka, lekarze musieli reanimować mojego tatę. W ciężkim stanie trafił na oddział intensywnej terapii.  Choć od tych dramatycznych chwil mija już kolejny rok, tata nadal walczy o powrót do upragnionej sprawności. Porusza się wyłącznie na wózku inwalidzkim. Przez skutki nagłego zatrzymania krążenia stracił wzrok. To dodatkowo utrudnia mu ćwiczenia z rehabilitantem i walkę o ponowne wstanie na nogi. Widzę jak gaśnie – ucieka myślami, zawiesza się. Chciałabym, aby odzyskał dawną radość, żeby mógł sam o siebie zadbać, aby był taki jak kiedyś... W jednym momencie zmieniło się całe nasze życie... Z aktywnego, energicznego mężczyzny tata zmienił się w pacjenta wymagającego całodobowej opieki. Nie chcę nawet myśleć, co by się stało, gdyby pomoc nadjechała chwilę później. Przed nami długa i wymagająca droga do pełnej sprawności. Kluczem do sukcesu jest intensywna i żmudna rehabilitacja. Mamy siłę i nadzieję, że wszystko się ułoży, jednak brakuje nam pieniędzy na to, byśmy mogli sami zawalczyć o jego lepszą przyszłość. Pomóż, proszę! Córka Sandra z rodziną

777,00 zł ( 2,53% )
Brakuje: 29 862,00 zł
Iryna Firman
Iryna Firman , 20 lat

Twarz, która nie przedstawia emocji... Pomóż Irynie się uśmiechnąć❗️

Wyobraź sobie, że nie jesteś w stanie się uśmiechnąć. Że pomimo licznych emocji, które na co dzień kłębią się w Twojej głowie, nie jesteś w stanie ich okazać. Kiedy coś Cię rozśmieszy, zasmuci, zdenerwuje czy zdziwi – Twoja twarz zawsze pozostaje taka sama, bez emocji... "Nasza córka ma 17 lat. Od urodzenia idzie przez świat z kamienną twarzą, ponieważ cierpi na Zespół Möbiusa. To schorzenie, którego najbardziej widocznym symptomem jest brak ekspresji twarzy, Niestety, lista dolegliwości jest znacznie dłuższa. Ze względu na ograniczone ruchy twarzy oraz brak mimiki, Iryna nie jest w stanie normalnie mówić... Pomimo starań i wielkiego wysiłku nie zawsze jesteśmy w stanie zrozumieć, co córka chce nam powiedzieć. Oprócz problemów z komunikacją, Iryna ma również zaburzone ruchy gałek ocznych, problemy z połykaniem oraz dysmorfię twarzy.  Pochodzimy z małej miejscowości w Ukrainie. Jeszcze kiedy Iryna była malutkim dzieckiem, szukaliśmy pomocy u wielu specjalistów we Lwowie czy Kijowie.  Niestety, nikt nie potrafił jej pomóc.  Mimo choroby, staraliśmy się funkcjonować normalnie. Córka chodziła do szkoły, a my robiliśmy wszystko, aby była szczęśliwa. Niestety, wraz z wiekiem rosły też jej kompleksy... Z roku na rok Iryna popadała w coraz większą otchłań smutku, a my czuliśmy się całkowicie bezradni... Jedyne co mogliśmy zrobić to wciąż szukać pomocy...  W końcu, po wielu latach pojawiła się nadzieja, która stała się dla nas światełkiem w tunelu. Gorączkowo przeszukując internet szczęśliwie natknęliśmy się na specjalistyczną klinikę w USA, gdzie światowej sławy specjaliści zajmują się właśnie takim przypadkami. Natychmiast wysłaliśmy zgłoszenie.  W oczekiwaniu na odpowiedź, Iryna każdego dnia przeglądała zdjęcia szczęśliwych pacjentek, które przeszły już leczenie... To był niesamowicie wzruszający widok... Bo przecież uśmiech na twarzy to jej największe marzenie.  Iryna szybko otrzymała kwalifikację. Niestety, aby doszło do operacji i leczenia, musimy zebrać potwornie wysoką sumę! Kwota przekracza nasze możliwości finansowe, a sytuacja, w której obecnie się znaleźliśmy jest bardzo trudna. Ja pracuję w Polsce, jako pomoc kuchenna, a Iryna wraz z tatą wciąż przebywają w Ukrainie. Mąż dotychczas pracował w fabryce, gdzie również nie zarabiał dużych pieniędzy. Niestety teraz, nasza ojczyzna znalazła się w cieniu dramatycznej wojny, co jeszcze bardziej komplikuje naszą sytuację...  Dlatego z całego serca proszę o pomoc i wsparcie dla mojej córki... Bo operacja to nie tylko szansa na uśmiech. To ratunek całej jej twarzy i normalnego życia...  Jesteście naszą ostatnią nadzieją..." Lesia, mama

776,00 zł ( 0,3% )
Brakuje: 250 710,00 zł
Wojciech Zdańkowski
4 dni do końca
Wojciech Zdańkowski , 49 lat

Choroba jest postępująca i nieuleczalna❗️Ratunku❗️

Nazywam się Wojtek. W 2020 roku zdiagnozowano u mnie zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa. Choroba jest postępująca i nieuleczalna. Proszę, podaruj mi szansę, by cieszyć się tym, jak dorasta moja mała córeczka… Zaczęło się dość niewinnie, od bólu rąk i nóg. Słabłem z dnia na dzień. Ja – osoba, jak dotąd bardzo aktywna, pełna energii i życia. Nie miałem pojęcia, co się dzieje. Bolało mnie całe ciało, z trudnością oddychałem. Konsultowałem swoje dolegliwości z lekarzami, ale wszyscy widzieli w tym chwilowe osłabienie i zmęczenie. Ja też tak myślałem. Nikt nie wiedział, co mi dolega, a choroba stopniowo zaczęła się pogłębiać. Z dnia na dzień miałem coraz większe problemy z chodzeniem i funkcjonowaniem w domu i pracy.  Amputowano mi palce u prawej  ręki,  Przebyłem długą drogę, szukając pomocy, gdzie się da... Dopiero po czterech latach udało się postawić mi konkretną diagnozę, gdy udałem się po raz kolejny do szpitala, ponowiono badania i rezonans, poznałem prawdę. Brutalną prawdę – cierpię na zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa. Lekarze twierdzą, że choroba będzie się pogłębiać.  Niestety, nie ma sposobu na wyleczenie. Mogę jedynie walczyć, by spowolnić rozwój choroby.  Ogromne znaczenie ma rehabilitacja. Powinna być prowadzona intensywnie i wieloaspektowo, na płaszczyźnie medycznej, psychologicznej, społecznej i zawodowej. Koszty są jednak ogromne…  Aktualnie jestem pod stałą opieką neurologa. Na co dzień podporą dla mnie są żona i córka, która sama przecież potrzebuje wsparcia, ponieważ jest jeszcze dzieckiem. Mimo ograniczeń pragnę pracować i walczyć o powrót do pełnej sprawności – nie tylko dla siebie, ale także dla ukochanej rodziny. Utrzymuję swoją rodzinę żonę i ośmioletnią córeczkę. Ćwiczenia, rehabilitacje, konsultacje… to wszystko obciążenia, z których nie mogę zrezygnować, bo wtedy choroba błyskawicznie odbierze mi wszystko. Dlatego bardzo proszę o nawet najmniejszą pomoc, by pokryć koszty leczenia i rehabilitacji. Każda godzina pracy ze specjalistami to nadzieja na dłuższe życie w sprawności.  Wojtek

776 zł
Simone Drill
Simone Drill , 40 lat

Niewinny wypadek przerodził się w tragedię! Simone walczy o zdrowie!

Latem zeszłego roku wybrałam się z córeczką na urlop za granicę. Nie sądziłam, że po kilku dniach będę zmuszona pilnie wrócić do Polski, by ratować swoje zdrowie. Leżąc na oddziale ratunkowym bałam się, jak jeszcze nigdy dotąd… Choruję na cukrzycę typu 2. Jednym z najbardziej niebezpiecznych powikłań tego schorzenia jest stopa cukrzycowa… Przekonałam się o tym rok temu. Niedługo przed wyjazdem na wakacje uderzyłam stopą w kanapę. Ból był wyjątkowo silny, więc zaniepokojona, że może to być złamanie palca udałam się do lekarza. RTG nic jednak nie wykryło, więc uspokojona zdecydowałam się pojechać na wymarzony wypoczynek.  Niestety, stopa dalej bardzo bolała, mocno spuchła i zrobiła się sina. Kiedy po całym dniu podróży chciałam ściągnąć buty oniemiałam. Razem ze skarpetką zeszła mi część skóry ze stopy, a palce zrobiły się czarne. Zrozumiałam, że jest bardzo źle! Później wszystko potoczyło się błyskawicznie – konsultacja w zagranicznej przychodni, awaryjny powrót do Polski i przyjęcie na oddział ratunkowy. Niestety, jednego palca nie udało się uratować. Trzeba było przeprowadzić amputację… Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze kilka dni wcześniej wszystko było w porządku, a teraz miałam stracić część stopy! Przed 2 miesiące przebywałam w szpitalu, gdzie wykonano mi wiele badań i konsultacji m.in. chirurgicznych, diabetologicznych i endokrynologicznych. Miałam nadzieję, że wszystko będzie szło w dobrą stronę... Niestety, bardzo się myliłam! Po amputacji doszło do zakażenia tkanek miękkich z prawdopodobnym zapaleniem kości i rana po operacji nigdy się nie zagoiła. W kwietniu lekarze podjęli decyzję o intensywnym leczeniu w celu zamknięcia rany. Przeszłam liczne zabiegi terapii hiperbarycznej, podczas których zwiększona ilość tlenu dostarczanego do tkanek organizmu wspomaga procesy gojenia się ran, zmniejsza ryzyko infekcji oraz poprawia ogólny stan zdrowia. Ponadto zdecydowałam się również na operację bariatryczną, ponieważ otyłość może wpływać negatywnie na gojenie się ran. Niestety leczenie nie przyniosło oczekiwanych skutków – moje rokowania stają się z dnia na dzień coraz gorsze. Od roku zmagam się z bólem i ograniczoną mobilnością, co obniża moją jakość życia i sprawia, że każdy dzień wymaga ode mnie ogromnej siły i determinacji. Wiem, że nie mogę się poddać, ponieważ walczę nie tylko o lepsze jutro dla siebie, ale i dla swojej córeczki.  Leczenie za pomocą terapii tlenowej, częste konsultacje lekarskie i opatrunki są niestety bardzo drogie. Koszty przekroczyły moje możliwości finansowe i zdecydowałam się zwrócić z prośbą o wsparcie do Was. Wierzę, że dzięki sile dobrych serc będe mogła kontynuować leczenie i zawalczyć o przyszłość w zdrowiu. Każda wpłata to ogromna pomoc!  Simone

776 zł
Genowefa Solecka
3 dni do końca
Genowefa Solecka , 85 lat

Moja mama kiedyś pomagała innym. Dzisiaj to ona potrzebuje wsparcia...

Moja kochana mama przez lata pracowała na rzecz innych osób, służyła im pomocą i oddaniem. Ludzie o niej pamiętają, ale ona sama zapomina kim jest, kim była oraz ile dobrych rzeczy zrobiła w swoim życiu! Choroba Alzheimera. Przykro mi patrzeć, jak moja własna mama nie zawsze wie, co się wokół niej dzieje. Nie mam też pewności czy zawsze mnie poznaje. Czasem kontakt z nią jest bardzo dobry, jednak zdarza się, że coraz częściej jej świadomość jest gdzieś daleko, tam, gdzie nie mam dostępu Alzheimer postępuje i prowadzi coraz bardziej do otępienia mózgowego – utraty pamięci, zdolności uczenia się i myślenia.  Ta przewlekła neurozwyrodnieniowa choroba mózgu powoduje zanik komórek nerwowych, co niestety jest nieodwracalne! Od 12. lat walczymy z wrogiem, który odbiera mamie wspomnienia. Jej stan staje się coraz gorszy, co prowadzi do tego, że musimy zapewnić jej całodobową opiekę. Nie jest to łatwe, ciężko jest mi podjąć tak ważną decyzję. Jednak nie mam wyboru. Dla dobra mamy, pobyt w domu opieki wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Obecni tam lekarze, pielęgniarki i wykwalifikowani specjaliści zapewnią jej nie tylko bezpieczeństwo, ale także odpowiednią i najlepszą medyczno-terapeutyczną pomoc.  Za każdą formę pomocy finansowej będę bardzo wdzięczny. Choć samemu jest mi ciężko z tą świadomością wiem, że obecnie jest to najlepsza forma pomocy mojej mamie.  Marek, syn

775 zł