Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Nikodem Walaszek
Nikodem Walaszek , 2 latka

Mały Nikoś walczy o swoje zdrowie – Potrzebuje Twojego wsparcia❗️

Nikodem urodził w 41 tygodniu ciąży po kilku dniach wywoływania i ostatecznie ciężkim porodzie. Początkowo nic nie wskazywało na to, że może mu coś dolegać, ale z czasem wspólnie z bliskimi zaczęliśmy zauważać u maluszka rzeczy, które zaczęły nas niepokoić – wzmożone napięcie, ułożenie ciała pochylone w jedną stronę, nieumiejętność samodzielnego trzymania główki.  Lekarze nas uspokajali, że ma jeszcze czas. Ten czas mijał, a my byliśmy coraz bardziej zaniepokojeni. Gdy Nikodem skończył 11 miesięcy, po badaniu MR mózgowia okazało się, że nasz synek ma widoczne zmiany związane z przebytym niedotlenieniem niedokrwiennym mózgu, co skutkuje opóźnieniem psychoruchowym. Przebyte niedotlenienie niedokrwienne miało miejsce w okresie okołoporodowym. Zaczęła się walka, aby Nikoś mógł samodzielnie zacząć stawiać pierwsze kroki. W marcu 2024 roku skończy dwa lata i mimo ćwiczeń jego postępy są na etapie samodzielnego wstania przy pomocy przedmiotów, ale postawa ciała jest nadal nieprawidłowa.  Do tej pory sami z pomocą najbliższych walczyliśmy o jego zdrowie, lecz Nikodem potrzebuje stałej i systematycznej rehabilitacji, regularnych turnusów rehabilitacyjnych, masaży, specjalistycznych sprzętów takich jak ortezy, pionizator, balkonik umożliwiający naukę chodzenia… W naszym stałym grafiku jest: fizjoterapia NDT-Bobath, terapia Vojty, fizjoterapia w wodzie, terapia ręki, logopeda, zajęcia z integracji sensorycznej i masaże. Systematycznie musimy odbywać wizyty u neurologa, pedagoga, neurologopedy, ortoptyka i ortopedy, aby kontrolować stawy biodrowe. Do tego regularnie monitorować również zapisy EGG, ponieważ synek podczas gorączki miewał incydenty padaczkowe zagrażające jego życiu – po jednym z nich trafił na OIOM! Zdecydowaliśmy się utworzyć tę zbiórkę, ponieważ chcielibyśmy, aby nasz syn miał zapewnioną profesjonalną rehabilitację oraz sprzęt, który ułatwi mu postawienie pierwszych kroków oraz pomoże w walce o samodzielność w przyszłości. Ale sami na to nie uzbieramy… Będziemy bardzo wdzięczni za każdą pomoc. Julita i Krzysztof, rodzice

15 831,00 zł ( 22,9% )
Brakuje: 53 276,00 zł
Dominik Kowalczyk
Dominik Kowalczyk , 6 lat

Droga operacja szansą na sprawność – Pomagamy Dominikowi❗️

Dominik to radosny, beztroski chłopiec, któremu buzia nie zamyka się od rana do wieczora. Zadaje miliony pytań, lecz ciekawość świata to coś, co łączy każdego 5-latka. Jest jednak rzecz, która wyróżnia Dominika. O tym, że prawa nóżka jest wyraźnie krótsza i zdeformowana, a stopa ma 4 paluszki, dowiedzieliśmy się na chwilę po jego przyjściu na świat.  Potem upłynęły 3 długie miesiące pełne pytań: Czy noga będzie normalnie rosła? Czy Dominik będzie chodził? Potem usłyszeliśmy diagnozę – hemimelia strzałkowa. Jest to wada kończyny dolnej, która występuje raz na 50 000-135 000 urodzeń. Przyczyna jej powstawania nie jest jak dotąd znana.  Aby Dominik mógł chodzić, w wieku 10 miesięcy przeszedł korekcję ustawienia stopy, gdzie lekarze musieli m.in. zbudować mu kostkę. Potem przez 12 tygodni miał założony gips. Tak świętowaliśmy jego 1. urodziny. Nasz syn cały proces przeszedł bardzo dzielnie – to z gipsem na nóżce nauczył się chodzić! Obecnie prawa noga Dominika jest krótsza od lewej o 5.2 cm. Stopa też jest mniejsza o 2 rozmiary. Finalnie różnica w długościach kończyn ma wynieść blisko 10 cm! W tym momencie Dominik radzi sobie dobrze, biega i skacze, najchętniej boso, co jest niestety coraz trudniejsze i szkodzi jego stawom i plecom. Ale jak polubić ciężki, sztywny but, którego podeszwa ma aktualnie 4 cm grubości, a z roku na rok jest coraz grubsza?  Przez but syn nie jeździ na rowerze ani na hulajnodze, bo jest mu niewygodnie. Nie gra w piłkę, nie wie co to łyżwy i narty. Z wielu rzeczy zrezygnowaliśmy całą rodziną, by nie robić mu przykrości. A ja, mama, marzę o tym, by zabrać go na lodowisko... Dominik będzie miał szansę to wszystko nadrobić. Wcześniej jednak czeka go długie, wieloetapowe leczenie. Pierwszy etap to będzie wydłużenie nogi o około 5 cm z zastosowaniem innowacyjnej, nowoczesnej metody aparatu wewnętrznego za pomocą gwoździa śródszpikowego. Alternatywa to leczenie aparatem Ilizarowa, lecz jest to bardzo inwazyjne i bolesne – po zabiegu mogą zostać rozległe blizny. U Dominika cały aparat znajdować się ma wewnątrz kości i ma być napędzany polem magnetycznym. Cały proces jest na tyle zaawansowany technologicznie, że dokładne zrozumienie go jest poza naszym zasięgiem, tak samo jak poza zasięgiem jest kwota, na którą zostało wycenione leczenie. Niestety, na wydłużanie gwoździem Precice u małych dzieci nie ma jeszcze w Polsce refundacji. Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o pomoc. Każda, nawet najmniejsza wpłata przybliża nas do celu, a naszym celem jest, by dać Dominikowi szansę na normalne życie. Bo każde dziecko na taką szansę zasługuje.   Rodzice Grupa Licytacyjna 💚

139 044,00 zł ( 62,97% )
Brakuje: 81 743,00 zł
Julia Radek
Julia Radek , 10 lat

Brak środków na dalszą rehabilitację! Pomóż Julci, zanim wydarzy się tragedia!

Julka. Moja księżniczka, mój promyczek, moje całe życie… Gdy się urodziła, byłam najszczęśliwszą mamą na świecie. Mamą zdrowej dziewczynki. Tak mi się wtedy wydawało. Julka miała 5 miesięcy, gdy zaczęła siedzieć, 10, gdy zaczęły się pierwsze kroki, pierwsze słowa… Tamte chwile są dziś tylko wspomnieniem. Nie mogę do nich wracać, bo sprawiają tylko przeraźliwy ból… Nagle, z dnia na dzień, Julka zaczęła znikać. Na początku były to drobnostki. Chwiała się, ciężko jej było chodzić. Mówiłam do niej, ale Julka nie słuchała. Potem przestała mnie poznawać. Przechodziła obok na placu zabaw, nie zdając sobie sprawy, że minęła mnie, swoją mamę… Potem przestała nawet na mnie patrzeć. Z przerażeniem patrzyłam, jak moje dziecko CIERPI! Przestała interesować się czymkolwiek. Zamieszkała we własnym świecie, do którego nawet ja, jej mama, nie miałam dostępu. Rozpoczęła się walka. Walka o powrót do zdrowia, jak również o postawienie właściwej diagnozy. Pierwsza diagnoza – padaczka. Ciężko było się z tym pogodzić, jednak lekarze zapewniali, że po wprowadzeniu leku będzie dobrze. Nie było... 24 kwietnia 2018, druga data, której nie zapomnę. Telefon od lekarza. Badania genetyczne pozwoliły postawić diagnozę. Zespół Retta. Choroba genetyczna, spowodowana mutacją w jednym genie. Ciężkie, całościowe zaburzenie rozwoju. Milczące anioły. Tak nazywa się dzieci z zespołem Retta. Chorują tylko dziewczynki… Są jak aniołki – ciche i śliczne. Nie mają jednak anielskiego życia, bo choroba odbiera im wszystko. Zdolność mowy, chodzenia, kontroli nad ciałem. Julka rozumie więcej, niż może przekazać. Muszę wydostać ją z więzienia, w którym zamknął ją zespół Retta! Dzięki intensywnej rehabilitacji, którą mogę zapewnić córeczce dzięki Waszej pomocy, Julka jeszcze chodzi. Jeszcze posługuje się rączkami. Trochę mówi. To efekt ciężkiej pracy, która jednak bardzo dużo kosztuje… Jej stan się nie pogarsza, to dla nas ogromna wygrana! By córeczka mogła nadal uczestniczyć w zajęciach z fizjoterapeutą, logopedą, terapeutą SI, a także brać udział w turnusach rehabilitacyjnych, muszę prosić Was o wsparcie! Każda przerwa w terapii to dla Julci ogromna tragedia! Zaprzepaszczenie ciężkiej, wieloletniej pracy! Błagam, nie pozwólcie, by zabrakło mi pieniędzy na dalszą wielospecjalistyczną opiekę dla córki! Każda złotówka jest dla nas bardzo cenna. Za każdą z serca dziękuję. Ewelina, mama Julci

657,00 zł ( 1,23% )
Brakuje: 52 535,00 zł
Amelka i Marcel Sokólscy
Amelka i Marcel Sokólscy , 11 lat

Wybuch butli z gazem! Odbudujmy zrujnowane dzieciństwo Amelki i Marcelka!

Dzień Babci i Dziadka – miało być pyszne ciasto, ciepłe kakao, historyjki dziadka, pyszności od babci. Weekend tylko dla nich i dla wnuków – Marcelka i Amelki. Skończyło się tragicznie – wybuch butli z gazem zrujnował dom dziadków, a oni i dzieci cudem uszli z życiem. W pomieszczeniu obok wybuchła butla. Ogromny huk zawalonych ścian i potrzaskanych okien. Wszyscy przeżyli, lecz cena jaką ponieśli jest ogromna. Utracony dobytek, ogromne oparzenia ciała, dróg oddechowych, spalone włosy i trauma tragicznego wydarzenia.  Amelka ma 10 lat – rany na jej ciele, ogromny, przeszywający ból skóry, poparzone drogi oddechowe i twarz. Po zdarzeniu została przewieziona do Warszawy, na intensywne leczenie. Zaintubowana, w śpiączce leżała przez tydzień na OIOMie. Szczególnie ważną kwestią są zdolności intelektualne i poznawcze dziewczynki. Są one na znacznie niższym poziomie niż rówieśników. Wyobraź sobie ten strach, gdy budzisz się w obcym miejscu, obolały, z zawiniętą twarzą, bez ukochanej mamy, gdzie wszędzie pikają różne maszyny, a po korytarzach kręcą się ludzie w dziwnych kombinezonach. Przerażenie i panika wzięły górę w emocjach i zachowaniu dziewczynki. Dla poczucia bezpieczeństwa Amelki, zachowując wszystkie środki ostrożności, lekarze zaprosili tatę, by mógł czuwać i być przy córeczce.  Sześcioletni Marcelek przebywa z mamą w szpitalu, w innym mieście. Poparzenia nie są tak rozległe jak u siostry, lecz równie głębokie. Na nieszczęście u chłopca wykryto koronawirusa, toteż obydwoje przebywają w izolacji. Tęsknota za mamą, za dziećmi po tak strasznym wydarzeniu jest nie do opisania.  Po wyjściu ze szpitala czeka ich bardzo długi czas rekonwalescencji. Nie wrócą do szkoły, do przedszkola po miesiącu. Gojenie się ran, zmiana opatrunków, leki przeciwbólowe, rehabilitacja, pomoc psychologiczna niezbędna po tak traumatycznym wydarzeniu… Ich rodzinę czekają ciężkie dni.  To, co można zrobić, to załatwić pomoc medyczną, która zapewni profesjonalną pomoc w zmianie opatrunków. Zabezpieczyć finansowo najbliższe miesiące, które pochłoną wydatki na leczenie i rehabilitację. Pomóż przejść przez to piekło! Z jednej strony nasze życie jest niezwykle kruche, z drugiej drzemie w nas niesamowita siła i motywacja do przezwyciężania największych dramatów. Jest to siła napędzana przez nadzieję i wiarę w ludzi. Wiarę, że nie jesteśmy sami, gdy wszystko się wali. najbliżsi Amelki i Marcelka Portale internetowe o wypadku: echodnia.eu fakt.pl tvswietokrzzyska.pl

263 173 zł
Piotrek Kozyra
Pilne!
10 dni do końca
Piotrek Kozyra , 9 lat

Świat runął❗️Nasz synek ma złośliwy nowotwór mózgu! RATUNKU!

Czy jest szansa? Czy uda nam się ją wykorzystać? W jednej chwili dowiedzieliśmy się, że nasz cudowny, zdrowy synek jest śmiertelnie chory! Jesteśmy zrozpaczeni, ale musimy walczyć! W tej chwili każde zwątpienie, każdy stracony czas, będzie dla Piotrusia oznaczał śmierć. Nasze serca pękają z bólu i strachu, patrząc na naszego 9-letniego Piotrusia, który jak błyskawica rozświetlał nasze dni swoją energią i uśmiechem. Ale teraz jego życie przemieniło się w koszmar. Podczas tegorocznej majówki, niepokojące objawy zaczęły atakować naszego ukochanego chłopca. Zawroty głowy, szumy w uszach – to zaledwie początek tragedii, która nas ogarnęła. Szybko zareagowaliśmy, zabierając Piotrusia do szpitala. Tam diagnoza była jak cios prosto w serce: złośliwy nowotwór pnia mózgu. Nasz świat runął. Aby ratować życie naszego Synka, musieliśmy przenieść go do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, gdzie po bolesnej biopsji potwierdzono diagnozę glejaka mózgu 4 stopnia. To jakbyśmy zostali uderzeni młotem, każde uderzenie w nasze serca przypomina nam o beznadziei i strachu. Teraz stoimy przed przerażającym wyzwaniem – walczyć z całych sił o życie naszego dziecka. Szukamy desperacko nowych dróg, terapii, leków, które mogą choć trochę złagodzić cierpienie Piotrusia, dać mu szansę na wyzdrowienie. Ale te leczenia to koszmarne wydatki, których nie jesteśmy w stanie ponieść sami. Zwracamy się do Was z gorącym apelem o wsparcie finansowe. Każda złotówka, każdy gest dobra jest dla nas bezcenny. Błagamy Was, wesprzyjcie nas w tej straszliwej walce o życie Piotrusia. Niech nadzieja, choćby niewielka, rozświetli naszą drogę przez mrok. Dziękujemy za każdą okazaną pomoc. Piotruś, Rodzina, Przyjaciele Anioły w akcji- licytacje dla Piotrusia Kozyry –> KLIK Anioły w akcji  –> KLIK INSTAGRAM –> KLIK

236 420,00 zł ( 22,22% )
Brakuje: 827 409,00 zł
Antoni Lenkiewicz
Antoni Lenkiewicz , 5 lat

WZNOWA❗️Maleńki Antoś walczy ze złośliwym nowotworem mózgu – RATUJ❗️

Gdy jest się rodzicem, najważniejsze jest, aby własne dziecko było zdrowe. Wszystko wali się w chwili, gdy dowiadujesz się o śmiertelnej chorobie, zagrażającej jego życiu… Pod koniec lutego nasz syn trafił do szpitala z podejrzeniem guza mózgu w części potylicznej. Mimo że wtedy było to jeszcze podejrzenie, byliśmy przerażeni! Każdy dzień, gdy czekaliśmy na ostateczną diagnozę, wydłużał się w nieskończoność…  Niestety przypuszczania lekarzy zostały potwierdzone. U Antosia zdiagnozowano  złośliwy nowotwór mózgu IV stopnia, a dokładnie Medulloblastomę – rdzeniaka zarodkowego!  Pustka. Po prostu jedna wielka pustka pojawiła się wówczas w naszych głowach. Po chwili tę ciszę przerwały najtragiczniejsze słowa, jakie kiedykolwiek usłyszeliśmy – życie naszego maleńkiego synka liczone jest w  godzinach i jak najszybciej trzeba wyciąć nowotwór!  1 marca pełni strachu, którego nie opiszą żadne słowa, czekaliśmy na szpitalnym korytarzu. Antoś przeszedł wtedy operację usunięcia guza, która na szczęście się powiodła!  Po kilku dniach rozpoczął się kolejny etap bitwy z chorobą, do której wykorzystano chemioterapię. Antoś musi przyjmować ją co 2-3 tygodnie. Potem czeka go radioterapia. Cały czas będzie musiał być po ścisłą kontrolą lekarza i przechodzić wiele badań. Całe leczenie może potrwać do 1,5 roku… Przed nami bardzo trudne miesiące i lata, ponieważ oprócz leczenia, trzeba będzie zapewnić Antkowi rehabilitację. Tylko ona pomoże mu  wrócić do swojego dawnego życia i sprawności.  Jesteśmy pełni nadziei. Ostatnie badanie rezonansem magnetycznym dało pozytywny obraz! Tak bardzo pragniemy, aby ten koszmar był już za nami! Teraz musimy skupić się na leczeniu i rehabilitacji naszego synka. Nie możemy pozwolić, aby doszło do wznowy! Nie możemy czekać, dzisiaj musimy zadbać o zdrowie i życie Antosia!  Dziękujemy za każdą, nawet najmniejszą wpłatę. To dla nas bardzo ważne! Prosimy, wspomóżcie Antka w procesie leczenia. To bystry, uśmiechnięty i waleczny chłopiec, który powinien mieć przed sobą całe życie! Rodzice Antosia ➡️ Licytacje dla Antosia

220 330 zł
Łukasz Tkaczyk
13 dni do końca
Łukasz Tkaczyk , 33 lata

Kiedy jedna chwila niszczy życie... Pomagamy Łukaszowi!

26 stycznia 2020 r. życie Łukasza zawaliło się w ciągu sekundy, a  czas stanął w miejscu. Nagle nic innego nie było ważne, tylko on. Nikt nie wierzył, że to wypadek, bo jak ciężki uraz czaszkowo-mózgowy mógłby się przytrafić komuś, kto spadł z zaledwie 3 schodów? A wystarczyła tylko chwila, zwyczajne zasłabnięcie. To mogło przydarzyć się mi, Tobie... Każdemu. Pamiętam tamten okres jak przez mgłę, ale doskonale pamiętam pierwszą wizytę na OIOM-ie. Telefon o 3 w nocy do mamy, że był wypadek, stan ciężki, musi przyjeżdżać z Niemiec. Po drugiej stronie płacz, długi i miałam wrażenie, że nieskończony. Mama nie mogła przestać płakać nawet na sekundę, cudem brała oddech. Nie ma większego strachu niż ten o własne dziecko. Taki dzień zapamiętuje się do końca życia i wraca do niego z przyspieszonym biciem serca, a wręcz bólem. Pamiętam osuwającą się mamę po ścianie, która nawet jeszcze nie przekroczyła progu sali, opuchniętego brata, wyglądał jakby po prostu spał.  Koronawirus to utrapienie nie tylko restauracji czy turystyki, ale także rodzin i pacjentów. Miesiąc po wypadku - ZAKAZ ODWIEDZIN. Następnie przeniesienie do Budzika dla dorosłych w Brzegu (niestety mógł być tylko sam), gdzie trafił na naprawdę wspaniałą ekipę profesjonalistów, która wybudziła go ze śpiączki. W październiku Łukasz trafił do instytutu Neurorehabilitacji Animus, w którym robi niesamowite postępy, a co najważniejsze może z nim przebywać ktoś z rodziny, co ma ogromne znaczenie. Od października wyjęli mu rurkę tracheotomijną, zaczyna na nowo uczyć się mówić, przełykać jedzenie,  chodzić, wszystko, co uczymy się jako dzieci, ale z niesamowitym bólem. Niestety przez spastykę rąk i nóg ma bardzo ciężko, ale ćwiczy, bo bardzo chce wrócić do sprawności, do pracy. Ostatnio zapytał się mamy "Mamo, czy ja będę jeszcze chodzić?" - takie pytanie od dorosłego dziecka boli najbardziej.  Nie chcę wiedzieć, co czuje, widząc, jak inni robią szybciej postępy niż on, ale przecież nie każdy uraz jest taki sam. Jedno jest pewne, Łukasz daje z siebie 100%, bo ma na to szansę dzięki wam. Jednak co dobre kiedyś się kończy. W lutym pieniążki na rehabilitacje się skończą, a mój brat zostanie na lodzie bez rehabilitacji, bez mieszkania, do którego mógłby wrócić. Jedyne co może to powrót do kawalerki rodziców, w której nie miałby możliwości się poruszyć, a co dopiero ćwiczyć, bez możliwości dostosowania choćby łazienki poprzez brak miejsca. Kwota, która powstała do zebrania to koszt 6-miesięcznego pobytu w Instytucie Animus, z całodobową opieką, 6 godzinami ciężkiej, codziennej pracy. Dzisiaj chowam dumę do kieszeni i błagam was wszystkich o pomoc, jak człowiek człowieka. Błagam. Zobaczcie jakie niesamowite postępy zrobił Łukasz, to dzięki wam! Bardzo dziękujemy za dotychczasową pomoc, ale nie jest mi głupio prosić o nią dalej, to przez miłość do brata. Dajcie mu, proszę szansę, każda złotówka ma znaczenie. Dziękujemy Angelika - siostra --- ➡️ Łukasza można również wspierać poprzez LICYTACJE

171 400,00 zł ( 56,35% )
Brakuje: 132 723,00 zł
Kasia Dzikowska
Pilne!
Kasia Dzikowska , 49 lat

Kasia musi żyć dla swojego syna❗️Pomocy❗️

Moja siostra Kasia ma 48 lat i 6-letniego syna. Mimo zmagania się od lat z chorobą Hashimoto i chorobą Addisona pracowała jako nauczycielka i prowadziła aktywny tryb życia. Od trzech lat zmagała się jednak z okropnym bólem w obrębie głowy. Długo szukano powodu tych dolegliwości. Gdy w końcu Kasia usłyszała diagnozę, była ona przerażająca… W marcu 2023 roku za pomocą rezonansu magnetycznego wykryto obecność guza okolicy płata głębokiego ślinianki przyusznej. W połowie czerwca lekarze z wrocławskiego szpitala podjęli nieudaną próbę usunięcia guza i nacieku. Badanie histopatologiczne wykazało raka złośliwego gruczołowo-torbielowatego ślinianki.  W Polsce zaproponowano radio-chemioterapię, która jest obciążająca dla organizmu, a przy tym mało skuteczna. Szansą na wyzdrowienie dla mojej siostry jest radioterapia protonowa. Niestety, w Polsce nie wykonuje się jej w leczeniu tego typu nowotworu.  W związku z tym szukamy pomocy w zagranicznych ośrodkach. Jesteśmy w trakcie konsultacji z lekarzami ze szpitala w Heidelbergu w Niemczech. Niestety, terapia jest bardzo kosztowna i przewyższa możliwości finansowe naszej rodziny. Zrobię wszystko, żeby pomóc mojej siostrze! Kasia to wspaniała osoba. Jest nauczycielką angielskiego, pracuje z wielką pasją. Zawsze pomaga swoim uczniom, nawet poza szkołą. Jest też wspaniałą matką. Poświęca swojemu synowi, Szymonowi mnóstwo czasu. Uwielbiają grać razem w gry planszowe i logiczne. Ja zawsze mogę liczyć na moją siostrę. To osoba, która rzuciłaby wszystko, żeby pomóc drugiej osobie. Gdy leżałam w szpitalu, przyjeżdżała do mnie codziennie. Dla moich córek jest jak druga mama. Zwracam się do Państwa z ogromną prośbą o pomoc. Każde wsparcie jest dla nas na wagę złota. Wierzę, że Wasze dobre serca dadzą Kasi szansę na wyzdrowienie! Iza, siostra

151 452,00 zł ( 31,29% )
Brakuje: 332 437,00 zł
Marysia Śpiewak
Pilne!
Marysia Śpiewak , 22 miesiące

Marysia walczy z glejakiem nerwu wzrokowego❗️Potrzebna pomoc!

„Siedzę przy łóżeczku mojej kochanej maleńkiej córeczki. Dziś nasz pierwszy dzień na oddziale onkologii. Pierwsze zderzenie ze światem, do którego właśnie wchodzimy dla nas jako rodziców, jest trudne i paraliżujące. Ale to nie nasz strach jest tu najważniejszy. Jesteśmy tu po to, aby ratować życie i zdrowie naszego dziecka. Do tej pory nie dociera do nas, jak w jednej chwili zmienił się nasz świat. Jeszcze kilka dni temu był taki normalny… Trafiliśmy do Kielc, na oddział neurologii w związku z obniżonym napięciem mięśniowym u Marysi. Następnie po wykonaniu szeregu badań lekarze zaczęli diagnozować Marysię pod kątem chorób metabolicznych. Jednym z podstawowych badań jakie wykonywano na oddziale był rezonans głowy. Ostatnia rzecz jakiej się spodziewaliśmy to informacja, że w tej małej kochanej główce jest guz.. Glejak, umiejscowiony na skrzyżowaniu nerwów wzrokowych, który jest niemożliwy do usunięcia, gdyż taka operacja natychmiast pozbawiłaby Marysię wzroku, a co gorsze mogłaby uszkodzić przysadkę mózgową, która znajduje się w pobliżu guza.  Zostaliśmy natychmiast przewiezieni do Warszawy do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie Neurochirurdzy i Onkolodzy podjęli decyzję, że leczenie rozpoczynamy od rocznej chemioterapii.  Przed nami 55 tygodni podawania chemii, początkowo w systemie co tygodniowym, co wiąże się z częstymi dojazdami do Warszawy. Do kosztów leczenia dojdą liczne konsultacje specjalistyczne, aby stale monitorować rozwój Marysi, rehabilitacja, a także koszty utrzymania cewnika, do którego podawana jest chemia.  Marysia przez cały okres dojrzewania będzie musiała być pod stałą kontrolą specjalistów. A ma dopiero 14 miesięcy.. Umiejscowienie guza wiąże się z tym, że Marynia może nieodwracalnie stracić wzrok. Na pytanie, czy tak się zadzieje i kiedy, nikt nam nie odpowie. Wszystko zależy od tego jak zachowa się guz, jego komórki, czy nastąpi progresja guza czy też zdołamy ją zatrzymać. Czy chemia, która została nam zaproponowana, zmniejszy lub zatrzyma jego wzrost czy też konieczne będzie wprowadzenie innego leczenia takiego jak leki biologiczne, czy protonoterapia (obie metody leczenia nie są refundowane w Polsce). Prosimy Boga, aby te śliczne oczka mogły widzieć całe życie i zrobimy wszystko, aby tak było.  Oczywiście chemia niesie za sobą wiele skutków ubocznych, poza złym samopoczuciem może wpłynąć na parametry krwi i wymusić konieczność przetaczania preparatów krwiopochodnych. W niektórych przypadkach może wpływać na słuch, a nawet całkowicie go uszkodzić. Natomiast jest to leczenie pierwszego rzutu i jest ono niezbędne, aby zatrzymać wzrost guza, który powiększając się mógłby zablokować przepływ płynu mózgowo-rdzeniowego i spowodować wodogłowie, a co za tym idzie Marysie czekałby zabieg neurochirurgiczny.  Przed nami długa i ciężka walka z nierównym przeciwnikiem ale damy radę, tym bardziej mając za sobą tak wspaniałą armię życzliwych nam ludzi! Wszystko dla naszego uśmiechniętego Promyczka. Marysia jest najdzielniejszą i najradośniejszą Dziewczynką na ziemi  My ze swojej strony prosimy Państwa o wsparcie. Przekazując 1,5% z podatku lub wspierając naszą zbiórkę, pomagacie nam w walce o normalność dla naszej córeczki.  Środki, które zbieramy, pomogą nam zabezpieczyć koszty leczenia, prywatnych konsultacji i rehabilitacji na etapie całego wieloletniego leczenia Marysi! Z całego serca dziękujemy

146 138 zł