Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marek Król
Marek Król , 69 lat

Uwięziony w ścianach własnego domu – Proszę, pomóż mi❗️

Jeszcze do niedawna byłem aktywnym fizycznie mężczyzną, który kochał życie. Uprawiałem sport wyczynowy, moją pasją była jazda na motocyklu. Cieszyłem się każdą chwilą z moją ukochaną żoną. Nie wiedziałem, że mogę to wszystko stracić w ułamku sekundy. Nie spodziewałem się tego, co miało nadejść… W 2011 roku zdiagnozowano u mnie cukrzycę. 10 lat później zaczęły się pojawiać kolejne problemy i w ciągu ostatnich dwóch lat spadły na mnie bezlitośnie. Pojawiła się u mnie tzw. stopa cukrzycowa, co można wyleczyć jedynie preparatem Reishi. Wyleczyłem lewą stopę z bardzo poważnego stanu. Teraz mam zmiany na prawej i kuracja Reishi jest jedynym sposobem na unikniecie amputacji. Niezależnie od stopy cukrzycowej, na skutek polineuropatii, mam całkowity brak czucia w stopach, co powoduje zaburzenia i utratę równowagi podczas próby chodzenia. Kilka razy poważnie upadłem, m.in. nawet w szpitalu i doznałem urazu rozcięcia łuku brwiowego z koniecznością szycia.  Poza polineuropatią mam inne poważne problemy zdrowotne, dotyczy to głównie utraty wzroku we wrześniu 2022 r. Pewnego dnia po obudzeniu stwierdziłem, że nie widzę żadnych szczegółów, przeżyłem dosłownie szok. Obecnie widzę w granicach maksymalnie 20%. To był dla mnie szok, bo straciłem wzrok w ciągu jednej nocy. Bardzo trudno jest mi pogodzić się z tym, ponieważ mieszkam sam i nie mam nikogo do opieki.  Uszkodzony wzrok bardzo utrudnia mi codzienne funkcjonowanie. Przez chore stopy nie jestem w stanie samodzielnie się poruszać. W domu z pomocą sprzętu jakoś daję radę, ale wyjście na zewnątrz i np. zrobienie zakupów jest czymś prawie niemożliwym. Moją największą tragedią jest śmierć ukochanej żony. Byliśmy w związku partnerskim przez prawie 10 lat. 23 października 2021 r. wzięliśmy formalny ślub, a tydzień później, 30 października, moja żona nagle zmarła i zostałem sam. To stało się niespodziewanie, nie byłem na to przygotowany, musiałem z dnia na dzień przestawić się na życie w samotności.  GOPS skierował do mnie panią w wieku 63 lat do pomocy, która ogranicza się do posprzątania domu, co dwa dni. Ta osoba nie jest w stanie nosić ciężkich toreb z zakupami, ani pchać wózka ręcznego, ponieważ droga zarówno do sklepu, jak i na cmentarz jest pod górę. Jedynym rozwiązaniem jest wózek elektryczny.  Mam kochaną córkę, która niestety nie jest w stanie pomagać mi w wystarczającym stopniu (mam tylko 680 zł emerytury na rękę miesięcznie). Córka niedawno urodziła wspaniałego synka. Chciałbym w przyszłości móc wyjść z wnukiem na spacer… Niestety, aby to było możliwe – potrzebuję elektrycznego wózka inwalidzkiego. To jedyny sposób, abym mógł swobodnie się poruszać. Zwracam się do Państwa z ogromną prośbą o wsparcie. Leczenie preparatem Reishi, które już raz się u mnie sprawdziło i zakup elektrycznego wózka inwalidzkiego – dają mi szansę na w miarę normalne życie. Gdy żona żyła – utrzymywała nas, pracując w Niemczech. Ja sam nie jestem w stanie zakupić niezbędnych lekarstw i opłacić rachunków, a co dopiero kupić wózek… Marek

1 786,00 zł ( 14,2% )
Brakuje: 10 789,00 zł
Ali Louasti
Ali Louasti , 11 lat

Los zrzucił na naszą rodzinę wielkie brzemię❗️ Ojciec i syn walczą o zdrowie...

Mój mąż jest śmiertelnie chory! Każdego dnia boję się o jego życie… Niestety specjalistycznej pomocy potrzebuje również mój syn, na którego los także zrzucił brzemię… Choroba męża zaczęła się w grudniu 2022 r. Od dłuższego czasu bolał go brzuch. W takich sytuacjach człowiek nie myśli przecież o najgorszym… Wyniki badań nie chciały być jednak inne – wykryto nowotwór złośliwy pogranicza esiczo-odbytniczego! Słowo „nowotwór” zawsze wzbudza grozę, a gdy dotyka on bliską Ci osobę, czujesz, jak Twoje życie się wali! Rozpoczęliśmy heroiczną walkę o uratowanie życia mojego męża! Niestety z czasem wystąpiły przerzuty do węzłów chłonnych, które jeszcze bardziej nas załamały. Walczyć trzeba było jednak dalej! Wdrożono leczenie w postaci chemioterapii, najpierw w tabletkach, a potem dożylnie. Gdy miałam nadzieję, że będzie już dobrze, los wymierzył kolejny cios w postaci przerzutów do barków! Rozpoczęła się radioterapia, którą potem zastąpiła znowu chemioterapia. Mąż cały czas przebywa w szpitalu, a do domu wraca rzadko i tylko na kilka dni. Na szczęście jest w stanie samodzielnie chodzić, ale i tak jego organizm został mocno osłabiony… Lekarze skupiają się teraz na walce z przerzutami i hamowaniu rozwoju choroby. Dlatego tak ważne jest specjalistyczne leczenie oraz rehabilitacja! Musimy wzmacniać sprawność, którą nadal ma! Nasz synek z kolei zmaga się z autyzmem dziecięcym, który mocno wpływa na jego stan emocjonalny. Ali bardzo szybko denerwuje się, a wtedy krzyczy. Złość, którą często odczuwa, jest bardzo duża, co sprawia, że po prostu nie potrafi wyrazić jej w konstruktywny sposób.  Jedyną skuteczną formą pomocy jest intensywna praca z psychologiem, terapia integracji sensorycznej oraz wielopłaszczyznowa rehabilitacja. To wszystko niestety bardzo dużo kosztuje.  Synek bardzo tęskni za tatą i dopytuje kiedy wróci do domu. Nie mogę przecież powiedzieć mu, że jego tatuś jest śmiertelnie chory! To złamałoby mu serce… Moje serce także krwawi, ale muszę być silna. Mam wielką pomoc w rodzinie oraz w moich starszych dzieciach, które wspierają mnie w obowiązkach domowych. Jednak kwestie finansowe nadal są poza moim zasięgiem. Proszę więc o pomoc, abym mogła opłacić leczenie męża i syna… Maria Otrzymaliśmy łamiącą serce informację o śmierci kochającego taty i wspaniałego męża – Pana Houcine... Wierzymy, że jest już w świecie, w którym nie ma bólu i cierpienia. Ali stracił nie tylko wspaniałego ojca, ale również ogromne wsparcie w walce o swoją przyszłość. Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje, a Was – ludzi dobrych serc, prosimy o wsparcie tego małego wojownika!

1 785 zł
Teresa Wojciaczyk
Teresa Wojciaczyk , 62 lata

By odzyskać samodzielność

Moje problemy zdrowotne zaczęły się 15 lat temu. Z powodu licznych chorób, z którymi się zmagam, poruszam się za pomocą balkonika i chociaż pogodziłam się z moimi ograniczeniami, ciężko jest mi znieść moją niesamodzielność… Przepuklina pachwinowa, nadciśnienie, cukrzyca, otyłość - przypominają o sobie każdego dnia. Codzienne funkcjonowanie jest nieznośne. Każda, nawet najprostsza czynność związana z poruszaniem się to dla mnie ogromny wysiłek. Na co dzień staram się być samodzielna i prowadzić dom. Jednak umycie okien, zawieszenie firanek, a czasem nawet sięgnięcie kubka z wyższej półki jest dla mnie ogromnym wyzwaniem. Zrobienie zakupów spożywczych, czy wyjście do apteki w moim przypadku nie jest możliwe. Na pewno nie bez pomocy innych. Dotychczas prosiłam o pomoc osoby trzecie, sąsiadów, bądź zamawiałam taksówki, co zawsze wiązało się z dodatkowym obciążeniem finansowym, a moja sytuacja materialna nie jest najlepsza. Od lat większość pieniędzy wydaję na leki…  Jako podopieczna Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej otrzymuję pomoc i wsparcie opiekunów. Czas pandemii mocno ograniczył te spotkania, dlatego większość czasu spędzam sama w domu.  Staram się wychodzić codziennie, choć na 15 minut, na spacer. Mam trzech synów, ale każdy z nich ma swoją rodzinę na utrzymaniu. Nie mam serca prosić ich o wsparcie finansowe. Przed wybuchem pandemii koronawirusa korzystałam z rehabilitacji organizowanej przez GOPS. W obecnej sytuacji nie jest to możliwe, do tego nasilające się bóle kręgosłupa utrudniają mi wykonywanie wielu ćwiczeń.  Wierzę, że wózek elektryczny pomoże mi się usamodzielnić i godnie przeżyć następne lata mojego życia. Bez Państwa pomocy nie jestem w stanie dokonać takiego zakupu, dlatego bardzo proszę o pomoc.

1 783,00 zł ( 11,97% )
Brakuje: 13 111,00 zł
Staś Świtalski
7 dni do końca
Staś Świtalski , 10 lat

Rehabilitacja kluczem do sprawności i przyszłości! Pomagamy Stasiowi!

Najgorsze są w życiu sytuacje i sprawy, na które nie mamy wpływu. Chociażbyśmy chcieli, nad chorobą genetyczną nikt nie ma żadnej władzy, nie ma na nie leków, nie ma rozwiązania... A jednak życie toczy się dalej.  Staś cierpi na bardzo rzadką, nieuleczalną chorobę genetyczną Zespół Coffina Lowryego (CLS). Choroba powoduje trwałe zaburzenia rozwoju psychoruchowego, oraz postępujące zmiany kostne. Pomimo że synek ma już 8 lat, jest dzieckiem niemówiącym,  nadal pieluchowanym. Staś ma nieprawidłowy wzorzec chodu, problemy z utrzymaniem równowagi, zaburzenia sensoryczne. Postęp w rozwoju Stasia wymaga ciągłej pomocy wielu specjalistów: neurologów, fizjoterapeutów, psychologów, logopedy, pedagoga. Konieczne są turnusy rehabilitacyjne, które są najskuteczniejszym narzędziem pracy w drodze do jego samodzielności. To właśnie w ich sfinansowaniu potrzebujemy wsparcia. Stałe leczenie i uczestnictwo w terapiach mocno nadwyręża nasz domowy budżet. Koszty walki o zdrowie syna rosną, a pieniędzy mamy coraz mniej. Z Twoją pomocą będę w stanie zapewnić dziecku wyjazd na kolejny turnus rehabilitacyjny. To dla niego wielka szansa na poprawę funkcjonowania! Proszę, nie pozwólmy, by pieniądze stanęły na drodze do jego szczęścia.  Dominika, mama

1 780 zł
Daniel Bednarek
Daniel Bednarek , 5 lat

Diagnoza przyszła zbyt późno... Potrzebna PILNA rehabilitacja! Pomóż!

Lekarze mówią, że przyszłość mojego dziecka jest zagrożona, a ja nie wiem, co mam im odpowiedzieć. Bezsilność odbiera mi mowę. Potrzebuję pomocy w walce o jego sprawność! Choć Daniel ma problemy od urodzenia, droga do diagnozy była bardzo długa. Liczni specjaliści nie wiedzieli, co dolega mojemu małemu chłopcu. Rozwijał się dużo wolniej niż jego rówieśnicy. Było tak od zawsze. Synek ma problemy z poruszaniem się. Jego chód jest kaczkowaty. Bardzo szybko się męczy, więc nie może pokonywać długich dystansów. Każdy krok wiąże się z bólem, przez który płacze i upada. Kiedyś lubił jeździć na swojej trójkołowej hulajnodze, dziś często nie jest w stanie podnieść się z podłogi. Wielką trudność sprawia mu także chodzenie po schodach. Gdy w październiku 2024 roku neurolog przedstawił nam diagnozę, odetchnęłam z ulgą, bo wreszcie dowiedziałam się, co atakuje mojego synka… Niestety, chwilę później przyszedł czas na łzy. Dystrofia mięśniowa Duchenne'a to ciężka, nieuleczalna choroba, która bezpośrednio zagraża mojemu dziecku. Daniel ma postępujący zanik mięśni oraz mocne przykurcze. Rehabilitacja, na którą powinien chodzić od swoich pierwszych miesięcy, znów przesuwa się w czasie. Powodem jest jej wysoka cena.  Pragnę, by na twarzy mojego synka zawsze gościł uśmiech. Chcę, by jak jego rówieśnicy biegał i jeździł na rowerze. Dziś to bardzo odległy scenariusz… Bez leczenia i rehabilitacji Daniel może całkowicie stracić umiejętność poruszania się... Jesteś naszą jedyną nadzieją! Ratuj! Mama

1 777 zł
Joanna Wasielak
Joanna Wasielak , 35 lat

Moje dzieci potrzebują mamy! Pomóż mi wygrać z chorobą!

Mam 33 lata, dwójkę wspaniałych, małych dzieci oraz kochającego męża. Teoretycznie mam więc wszystko. Oprócz zdrowia... 4 lata temu, będąc wówczas mamą 3-letniego synka oraz rocznej córeczki, obudziłam się z zawrotami głowy. Zupełnie niespodziewanie. Byłe one na tyle uciążliwe, że zaczęłam szukać pomocy. Po wielu badaniach i odwiedzeniu kilkudziesięciu lekarzy otrzymałam diagnozę – zespół Arnolda Chiariego typ 1. Diagnoza to jednak nie wszystko, ponieważ nadal nie zlikwidowano moich dolegliwości. Codzienne bóle głowy, otępienie, zawroty odbierają mi wszystko. W sierpniu doszło jeszcze drętwienie ręki i nogi. Postępująca choroba prowadzi do paraliżu, bezdechu, a nawet zatrzymania serca! W Polsce lekarze oferują tylko leczenie polegające na odbarczeniu potyliczno-szczytowym, które jest bardzo ryzykowne i nie przynosi stałej poprawy. Postanowiłam więc poszukać pomocy poza granicami naszego kraju. Kontaktowałam się z kliniką w Barcelonie i tamtejsi specjaliści są w stanie mi pomóc! Jednak potrzebuję 100 tys. złotych... Proszę, pomóżcie mi! Moje dzieci nie mogą zostać sierotami! Chciałabym zagrać z synem w piłkę, a z córeczką dzielić naszą pasję, czyli jazdę konną.  Obecnie jednak nie jestem w stanie ani biegać, ani jeździć konno, gdyż ból głowy i zawroty nie pozwalają mi normalnie funkcjonować. Dla dzieci muszę walczyć! Bardzo proszę o pomoc... Joanna Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

1 775,00 zł ( 1,66% )
Brakuje: 104 608,00 zł
Szymon Szczęsny
7 dni do końca
Szymon Szczęsny , 5 lat

By żyć bez strachu o samodzielną przyszłość!

Szymuś przez pierwszy rok życia rozwijał się prawidłowo. Był uśmiechniętym i bardzo towarzyskim chłopcem. Lubił się bawić z innymi dziećmi, jednak gdy skończył 16 miesięcy, zaczęły się u niego poważne problemy z mową i zachowaniem... Wycofywał się z relacji z ludźmi, zatracał się w swoim świecie. Nie wiedziałam, jak mam mu pomóc i co zrobić, aby dowiedzieć się co się z nim dzieje. Postanowiłam skonsultować syna z wieloma lekarzami w specjalistycznym ośrodku wad rozwojowych dzieci w Toruniu. Po wielu konsultacjach i spotkaniach usłyszałam diagnozę: autyzm dziecięcy. Obecnie synek ma 2,5 roku. Nie mówi, nie nawiązuje kontaktu wzrokowego oraz relacji z innymi dziećmi. Nie reaguje na imię, gdy go wołam. Jego starszy brat i siostra bardzo się starają nawiązać z nim kontakt jednak bezskutecznie. Wychowuję dzieci sama i nie stać mnie na pokrycie kosztów terapii. Autyzm to nie wyrok. Jednak Szymon potrzebuje pomocy, żeby kiedyś móc funkcjonować jak najlepiej i odnaleźć się w otaczającym go świecie. Dziękuje za każdą okazaną pomoc. Julia, mama Szymona

1 775 zł
Oliwier Ciskowski
12 dni do końca
Oliwier Ciskowski , 9 lat

Ból głowy był tylko początkiem... Pomóż mi walczyć o zdrowie mojego dziecka!

W głowie mojego Olinka dzieje się coś bardzo niedobrego! Wstępne badania pokazują zmiany w mózgu — nasza historia, choć już dotychczas trudna, zaczyna nabierać obrotów, jakich się nie spodziewałam. Pomożesz nam?  Choć na co dzień mieszkam sama z dwoma synkami, jestem mamą pracującą. Ciężko mi prosić o pomoc, gdyż mimo wielu przeciwności losu zawsze zaciskając zęby, dawałam sobie radę... Szłam do przodu, mimo że nie raz ze łzami w oczach. Ale w tym momencie mojego życia jestem zmuszona prosić Państwa o pomoc... Moje ograniczenia co do finansów stanowią ogromny problem w leczeniu syna. Tak ten nasz świat wygląda, że środki decydują, czy masz zdrowie, czy nie... W kwietniu tego roku, u mojego 8-letniego syna Oliwierka wykryto coś, czego zupełnie się nie spodziewałam! Przy rutynowym badaniu tomografem związanym z częstym bólem głowy wykryto guza podpajęczynówkowego. Guz jest w tylnej jamie czaszki, ma około 3×4 cm. Ta wiadomość załamała mnie okropnie... Mimo tego powiedziałam sobie że jeśli ja nie będę walczyć o zdrowie syna, to kto inny? Konsultowałam wyniki u dwóch specjalistów, twierdzą, że w tym momencie operacja nie jest konieczna, natomiast dalsze obserwacje wiążą się z częstymi kontrolami lekarskimi i badaniami. Wykonujemy je gównie w Warszawie, w centrum zdrowia dziecka, do którego mamy 300 km. To wyprawa, trudna i kosztowna...  Niestety, musiałam spojrzeć prawdzie w oczy. Moje finanse są ograniczone, są za małe, by ratować Olinka zdrowie... Pracuję za najniższą krajową, za która musimy się utrzymać. Każdy wyjazd do Warszawy, leki, wizyty u specjalistów tworzą sumy, z którymi sobie nie radzę...  Za każdą nawet najmniejszą pomoc, bardzo serdecznie dziękujemy! Naprawdę, każda złotówka odmienia naszą codzienność! Mama

1 772 zł
Teresa Ławreszuk
16:06:33  do końca
Teresa Ławreszuk , 75 lat

Zawał mózgu odebrał Teresie zdrowie i sprawność... Pomocy!

8 stycznia 2024 roku w nocy nasz świat się zatrzymał. Teresa – kochana żona, mama i przyjaciółka – przeszła zawał mózgu. Nie wiadomo, o której doszło do udaru ani jak długo trwał. Teresa trafiła do szpitala, gdzie lekarze natychmiast zaczęli walkę o jej życie… Gdy jej stan się ustabilizował, została przeniesiona na oddział neurologii. Od tego czasu najważniejszy stał się powrót do sprawności Teresy. Niestety, wskutek zawału zmaga się z niedowładem prawostronnym. Sprawia to, że wymaga całościowej i całodobowej opieki. Teresa potrzebuje pomocy w czynnościach higienicznych oraz samoobsługowych.  W ramach refundowanych świadczeń przysługuje jej jedynie pół godziny rehabilitacji parę razy w tygodniu. To zdecydowanie za mało, by dać Teresie szansę na odzyskanie sprawności. Niezbędna jest intensywna i codzienna terapia. Niestety, jest to związane z ogromnymi kosztami finansowymi, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć samodzielnie. Miesięczny pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym to wydatek około 24 tysięcy złotych… Prosimy, wyciągnijcie do Teresy pomocną dłoń. Wierzymy, że dzięki wsparciu ludzi o dobrych sercach może odzyskać zdrowie. Jedyne co stoi na przeszkodzie – to pieniądze… Bliscy Teresy

1 770,00 zł ( 2,31% )
Brakuje: 74 826,00 zł