Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jadwiga Podlejska
Pilne!
Jadwiga Podlejska , 52 lata

Wznowa raka❗️Jadwiga potrzebuje pilnej pomocy❗️

W 2019 roku moje życie diametralnie się zmieniło. Wcześniej byłam skupiona na wychowywaniu trójki moich niepełnoletnich dzieci. Nagle musiałam jednak zająć się też sobą i zmierzyć się z okrutnym przeciwnikiem. Do dziś na dłuższą metę nic nie może go pokonać… Mam rak piersi, który daje przerzuty na wątrobę i kośći! Gdy dowiedziałam się o chorobie, byłam w szoku. Każdy słyszy, że to się zdarza, ale gdy dotyka to ciebie… Trudno to wyrazić słowami… Postanowiłam jednak walczyć! Rozpoczęła się chemioterapia. Po jej przyjęciu poddałam się operacji mastektomii piersi. Odbyła się ona w kwietniu 2020. Po niej była radioterapia. Od samego początku bardzo źle znosiłam leczenie, strasznie cierpiałam. Myślałam jednak, że mimo tych okropnych dolegliwości, leczenie przyniosło rezultaty.  Niestety, w styczniu 2023 zaczęłam mieć problemy z chodzeniem. Początkowo lekarze myśleli, że to zwyrodnienie. Po pewnym czasie usłyszałam jednak najgorszą rzecz, jaką słyszy pacjent onkologiczny - WZNOWA! Pojawiły się przerzuty do wątroby i kości… Znowu musiałam poddać się chemioterapii. Niestety, mój organizm jej nie toleruje i nie wiadomo jak dalej mnie leczyć. Odczuwam ból, mam problemy z chodzeniem, co chwilę łapie infekcje, mam problemy z jedzeniem i częste biegunki…  Nie wiem, co będzie dalej. Wspiera mnie moja rodzina. Z obecnym partnerem wychowujemy dzieci w wieku 8, 11 i 15 lat. Mam też dwie dorosłe córki z poprzedniego związku. Marzę o tym, żeby nie osierocić swoich dzieci! Jutro mam przyjąć kolejną dawkę chemii. Nie wiem, jak zareaguje mój organizm… I czy będę mogła kontynuować leczenie. Moje życie to przez ostatni rok pasmo cierpienia. Bardzo proszę o pomoc! Dzięki Wam może mi być choć trochę łatwiej… Jadwiga

1 972 zł
Agata Klimuk
14 dni do końca
Agata Klimuk , 52 lata

Moja sprawność została wyceniona na kilkanaście tysięcy! Proszę o pomoc...

Zawsze starałam się radzić sobie sama. Nie czuję się dobrze ze świadomością, że muszę jednak zwrócić się z prośbą o pomoc, także do tych, których nie znam. Nieoczekiwane problemy zdrowotne sprawiły jednak, że nie mam innego wyboru...  Uraz kolana zmienił moją dotychczasową rzeczywistość. Niestety okazał się bardzo poważny i rozległy, ponieważ doszło do zerwania wiązadła w lewej nodze i zniszczenia chrząstki. Odczuwany w związku z tym ból jest wręcz nie do wytrzymania!  Lekarze ustalili plan leczenia, jednak jak się okazało, nie jest to takie proste. Najpierw muszę przejść specjalistyczną rehabilitację sportową, która powinna odbywać się trzy razy w tygodniu i ma potrwać aż do października! Tygodniowo muszę wydawać na nią niemal 450 zł, co w skali miesiąca wynosi niemal 2 tysiące zł! Jestem załamana. Jeżeli nie ukończę pełnego cyklu rehabilitacji, nie zostanę zakwalifikowana do operacji, której koszt także przyprawia mnie o zawrót głowy! Z dnia na dzień okazało się, że moja sprawność została wyceniona na prawie 16 tysięcy złotych! W ostatnich dniach skończyłam 51 lat. Pomyślałam, że odważę się i poproszę o Twoją pomoc. Będę niezmiernie wdzięczna, jeżeli mnie wesprzesz w procesie odbudowania mojej sprawności.  Agata

1 970,00 zł ( 12,34% )
Brakuje: 13 988,00 zł
Daniel Ozimiński
Daniel Ozimiński , 8 lat

Zapalenie mózgu chce zabrać moje dziecko❗️Proszę, pomóż mi go ratować...

Tak bardzo nie chcę, by choroba zdominowała jego życie. Boję się, co się stanie, jeśli nie uda nam się zebrać potrzebnej kwoty, która będzie mogła uratować moje dziecko. To smutne, że chęci, siły i wielka miłość nie mogą go uzdrowić. Na drodze do normalności stoją pieniądze, ogromne sumy... Przez dwa lata Daniel przeszedł liczne badania, szukaliśmy odpowiedzi, co dolega naszemu dziecku. Cały czas pojawiały się nowe zagadnienia i znaki zapytania. Nie wiedzieliśmy, czy uda mu się pomóc. Czy znajdziemy w końcu odpowiedź i zatrzymamy potwora, który pojawił się z dnia na dzień i zaczął nam odbierać Daniela.  Gdy usłyszeliśmy diagnozę, z jednej strony poczułam ulgę, w końcu wiedziałam, z czym walczymy! Z drugiej pojawił się lęk, ponieważ trudno było przewidzieć, czy w Polsce synek będzie mógł być skutecznie leczony.  Ta choroba jest naprawdę poważna i leczenie nie jest dostępne od zaraz, nie jest refundowane, a jednak potrzebne na JUŻ!  Autoimmunologiczne zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego znacznie utrudnia Danielowi codzienność. Już teraz jest nam bardzo ciężko, a co będzie dalej?  Synek może być leczony immunoglobulinami, jednak jest to niezwykle kosztowne. Nie mogę go zawieść! Dlatego proszę o pomoc, o szansę na lepsze życie! Sama nie dam rady...  Ewa, mama 

1 966,00 zł ( 2,81% )
Brakuje: 67 769,00 zł
Tadeusz Jędrzejewski
Tadeusz Jędrzejewski , 72 lata

Straciłem nogę, ale nie marzenia... Proteza pomoże mi je spełnić!

To był grudzień 2022 roku, gdy tata w ciężkim stanie trafił do szpitala. W wyniku choroby naczyniowej i cukrzycowej doszło do martwicy rozpływnej stopy. Stan był na tyle poważny i zagrażał życiu taty, że podjęto decyzję o amputacji na poziomie uda. Od tego momentu tata porusza się na wózku. Stracił wiele… Zdrowie, sprawność i komfort życia. Nie porzucił jednak nadziei, że to wszystko może jeszcze odzyskać. Szansą jest dla niego proteza, niestety bardzo kosztowna. Rozpoczęliśmy starania o częściowe dofinansowanie, lecz pomimo spełnionych kryteriów nie zostało ono tacie przyznane. Mama i tata przez całe życie bardzo się wspierali. Zawsze razem szli przed siebie. Dziś jednak pragną prosić o wsparcie Was – ludzi o wielkich sercach.  Tata jest emerytem, mama również, dlatego nie są w stanie z własnych środków dokończyć procesu zakupu protezy, który już się rozpoczął. Zostały pobrane wymiary i zamówione części. Odwołanie od decyzji MOPS trwa, a tata wciąż pozostaje bez protezy.  Z tego względu proszę Was o pomoc w zebraniu brakującej kwoty! Za każdy gest dobroci już teraz serdecznie dziękujemy! Agnieszka, córka Tadeusza

1 965,00 zł ( 11,5% )
Brakuje: 15 109,00 zł
Mirosław Miącz
Mirosław Miącz , 59 lat

Mam miesiąc, by nie trafić na wózek inwalidzki! Potrzebna jest pilna operacja!

Mirek to mój ukochany mąż i ojciec trójki wspaniałych dzieci. Niestety od lat ból kręgosłupa nie pozwala mu normalnie żyć. Trudno patrzeć mi, jak cierpi każdego dnia… W końcu jednak udało się znaleźć przyczynę i możemy mu pomóc. Mirek choruje na kręgozmyk. Mamy jednak tylko MIESIĄC, by Mirek nie trafił na wózek inwalidzki! Jedyny ratunek to operacja warta aż 40 tys. złotych! Niestety jest to dla nas niewyobrażalnie dużo, dlatego prosimy Was o pomoc… Zaczęło się bardzo niewinnie, od zwykłego bólu pleców. Przez długi czas Mirek uważał, że to po prostu przepracowanie i brak odpoczynku. Ból ustępował, ale tylko na chwilę. Leki i maści przeciwbólowe stały się codziennością. Nie było mowy, aby mój mąż rozpoczął dzień bez środka przeciwbólowego! Najgorsze jednak było to, że żaden lekarz nie mógł znaleźć przyczyny. Przez długi czas nie wiedzieliśmy, co mu jest… Przez lata padało wiele diagnoz i podejmowano wiele prób leczenia. Mirek przeszedł już dwa zabiegi odnerwienia stawu międzykręgowego. Niestety wszystko przynosiło jedynie chwilową ulgę. Dopiero w ubiegłym roku udało się znaleźć prawdziwą przyczynę — kręgozmyk. To choroba kręgosłupa, w której jeden kręg przesuwa się w stosunku do drugiego, powodując ucisk i okropny ból.  Choroba nie pozwala mu normalnie żyć! Mąż ma problemy, by wstać z łóżka. Chodzenie powoduje ogromne cierpienie, a każdy dzień to tak naprawdę niewyobrażalna udręka. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że grozi mu wózek inwalidzki!  W przypadku Mirka choroba jest w tak zaawansowanym stanie, że rehabilitacja nie przyniesie oczekiwanego efektu. Potrzebna jest natychmiastowa operacja neurochirurgiczna kręgosłupa. Mamy jednak mało czasu, by uchronić Mirka od wózka inwalidzkiego. Pierwszy termin operacji minął we wrześniu. Niestety nie udało nam się zebrać do tego czasu potrzebnych pieniędzy… Nadal wiele nam brakuje!  Z każdym dniem mój mąż traci szansę na lepsze życie. Koszty operacji i leczenia są jednak dla nas nieosiągalne! Naszą ostatnią nadzieją, jest Wasza pomoc! Całe życie wspieramy się z mężem i pomagamy sobie w trudnych momentach. Nie tracę nadziei, że i tym razem się uda. Marzę o tym, by mój Mirek w końcu obudził się bez bólu. Proszę, pomóż nam! Bożena, żona Mirka

1 965,00 zł ( 4,86% )
Brakuje: 38 461,00 zł
Ewa Koc
Ewa Koc , 48 lat

By białaczka nie zabrała więcej... Pomóż Ewie!

Mama 6-letniego chłopca walczy z białaczką! Przeczytaj poruszającą historię Ewy i pomóż w tej dramatycznej walce: Wszystko zaczęło się w marcu 2021 roku, kiedy zrobiłam kontrolne badanie laboratoryjne. Miałam podwyższone białe krwinki krwi. Zlecono kolejne badania. Diagnoza brzmiała: przewlekła białaczka limfocytowa! Lekarze mówili – czekać, obserwować zlecając badania krwi co 3 miesiące. Każda kolejna morfologia potwierdzała diagnozę, następował wzrost limfocytów. Schudłam, byłam zmęczona i senna. Nie miałam siły na nic, nawet na zajmowanie się sześcioletnim synkiem. Mąż musiał przejąć moje obowiązki. Chudłam, słabłam z dnia na dzień. Widziałam, jak znikają mi mięśnie, jak choroba posuwa się naprzód. Lekarze nadal mówili, aby czekać. A ja nie mogłam czekać, bo z dnia na dzień czułam się coraz gorzej. Mój układ pokarmowy odmawiał posłuszeństwa i doszło do tego, że z trudem mogłam strawić nawet kromkę chleba. Chodziłam od lekarza do lekarza i przyjmowałam najróżniejsze leki. Albo pomagało na kilka dni i dolegliwości wracały, albo leczenie nie działało wcale. Kontrolne badania, gastroskopie, kolonoskopie, prześwietlenia, USG nie wskazywały nieprawidłowości. A ja wciąż cierpiałam. Próbowałam stosować różne diety, niestety nic nie zmieniały. Zaczęliśmy szukać z mężem innych form leczenia, próbować znaleźć jakiś sposób na to, żebym chociaż mogła w miarę normalnie funkcjonować. Zaczęliśmy odtruwać organizm, z metali ciężkich, było odtruwanie wątroby, nerek, wlewy z witaminy C. To wszystko i inne metody niekonwencjonalne... To trwa do dzisiaj, mnóstwo zabiegów, poszukiwań przyczyn u specjalistów, suplementacji brakujących witamin i minerałów doprowadziło mnie do tego, że jestem w stanie wstać z rana z łóżka i nie czuję tego potwornego zmęczenia. Wszystkie zabiegi pomagają mi normalnie funkcjonować. Niestety są to zabiegi bardzo kosztowne. Chciałabym także poddać się terapii psychologicznej oraz zabiegom rehabilitacyjnym, żeby zacząć odbudowywać  zanikające mięśnie.  Dlatego zwracam się o pomoc i proszę o wsparcie!  Ewa

1 965 zł
Natan Karasiak
3 dni do końca
Natan Karasiak , 9 lat

Natanek urodził się z połową serca - Pomóż mu uporać się z codziennością❗️

Momentu, w którym po raz pierwszy słychać delikatne bicie serduszka swojego dziecka, nie da się opisać słowami. Tak samo jak wiadomości, że do końca życia będzie zmagało się z poważną wadą. Nasz synek Natan urodził się w 2014 roku z wrodzoną wadą serca HLHS. To wada polegająca na niewykształceniu się lewej komory serca. Jeszcze zanim się urodził, otrzymaliśmy informację, że z jego serduszkiem będzie źle lub bardzo źle. Dlatego już w 10 dobie Natan musiał przejść pilną operację ratującą życie. A to był dopiero początek. Osiem miesięcy później, przeszedł kolejną operację połączenia żył systemowych z tętnicą płucną, a w następnym miesiącu AKG, plastykę balonową lewej tętnicy płucnej i zabieg cewnikowania serca.  W 2018 roku czekało nas kolejne cewnikowanie i trzeci etap operacyjnego leczenia serduszka, oraz balonikowanie aorty prawej i lewej. W 2019 roku dodatkowo embolizacja i stenty w lewej aorcie. Lekarze mówili, że Natanek ma małe szanse, ale mimo to się nie poddawał. Przez cały ten czas był cierpliwy i spokojny, jakby wiedział, że po prostu musi to znieść. Nawet kiedy między operacjami pojawiły się komplikacje, Natan dzielnie walczył! Niestety los wciąż nie był dla niego łaskawy. W 2021 roku doszło do powikłania – nieuleczalnej enteropatii, czyli utraty białek z organizmu.  Obecnie Natanek ma 8 lat. Musi przestrzegać specjalnej diety i unikać większych aktywności. Jednak mimo trudności i szeregu wyrzeczeń jest cudownym, wesołym i pełnym życia dzieckiem. Kiedy jest mu ciężko, mówi, że jest małym wojownikiem, najdzielniejszym ze wszystkich, bo walczy z ciężką chorobą!  Cały czas uczęszczamy na rehabilitację ogólnorozwojową, by uporać się z problemami z koordynacją ruchową. Oprócz tego Natanek jest pod opieką gastrologiczną i immunologiczną ze względu na enteropatię. Wszystko to generuje ciągle narastające koszty, które już teraz znacznie przekraczają nasz budżet. Wiemy, że nasz najdzielniejszy z dzielnych synek będzie zmagał się z chorobą do końca życia. Pragniemy jedynie sprawić, by jego szeroki, ciepły uśmiech nigdy nie znikał. Do tego potrzebna nam Twoja pomoc! Rodzice

1 964 zł
Grzegorz Wojciechowski
Grzegorz Wojciechowski , 63 lata

Tykająca bomba w moim ciele mogła nagle pozbawić mnie życia! Niestety problemy nie minęły...

Jak zapewne większość ludzi, nigdy nie zakładałem, że będę zwracał się o pomoc do tych, których nie znam. Słysząc niekiedy o ogromie nieszczęść, jakie spotykają niektórych z nas, zwłaszcza małe dzieci, mogłem tylko głęboko współczuć i wspierać różnego rodzaju zbiórki.  Nie sądziłem, że sam mogę znaleźć się w takim położeniu, które spowoduje, iż zwrócę się do innych o taką pomoc. A jednak… Zwykłe badanie USG, zrobione profilaktycznie, miało tylko potwierdzić, że wszystko jest w porządku. Jednak los chciał inaczej, gdyż okazało się, że chodzę z tykającą bombą zegarową w środku! Olbrzymi tętniak aorty mógł pęknąć niemal w każdej chwili i zakończyć moje życie w kilka sekund! Wszystko skomplikowała specyfika i umiejscowienie tętniaka, bowiem wymagał zastosowania podczas operacji nietypowego urządzenia, które zapobiegnie jego pęknięciu, tzw. stentgraftu.  Jednak na tym etapie rozpoczął się problem – szpital nie dysponował takim sprzętem i musiał go zamówić. Najgorsze, że nikt nie wiedział, kiedy urządzenie będzie dostępne. Dlatego pilna operacja nie mogła się odbyć od razu!  Stentgraft dotarł do szpitala po dwóch miesiącach, a ja i moja rodzina po nieprzespanych nocach i życiu w niebywałym napięciu, odzyskaliśmy nadzieję na pomyślność operacji i powrót do zdrowia. Niestety rzeczywistość ponownie brutalnie mnie doświadczyła! Po operacji trafiłem na OIOM, gdzie walczono o moje życie! Zachorowałem na sepsę, która w jednej chwili mogła wszystko przekreślić. Lekarze walczyli z kolejnymi przeszkodami, które na szczęście udało się opanować. Jednak oprócz pokłosia, które pozostawiła sepsa, wystąpiło coś znacznie gorszego!  Podczas operacji doszło do wytworzenia się krwiaka w kanale kręgowym i porażenia nerwów kręgowych! Spowodowało to niedowład kończyn dolnych! Kolejne złe wiadomości spadały na mnie niczym bolesny grad: doszło także do porażenia nerwów ręki, w związku z czym mam niedowład prawej dłoni! W szpitalu spędziłem 7 miesięcy. Na skutek zaników mięśniowych, spowodowanych długim leżeniem, bardzo osłabłem i schudłem aż 27 kg. Na nowo musiałem nauczyć się poruszać własnym ciałem! Dzięki rehabilitacji poczyniłem już znaczące postępy. Dziś poruszam się na wózku inwalidzkim, ale nadal jestem uzależniony od pomocy innych osób! Codzienne, proste czynności, nadal są poza moim zasięgiem.  Rehabilitacja jest dla mnie teraz najważniejsza, jednak pokrycie jej dotychczasowych kosztów, pochłonęło już moje całe oszczędności. Tak specjalistyczna pomoc w ramach NFZ wiąże się z wielomiesięcznym czekaniem, a każda przerwa przenosi mnie do punktu wyjścia i  zaprzepaszcza cały wielomiesięczny wysiłek! Dlatego gorąco proszę Was o wsparcie w tych trudnych dla mnie chwilach. Marzę, abym znowu mógł aktywnie spędzać czas z moją rodziną, a zwłaszcza moim jedynym, ukochanym wnukiem. Bez Waszej pomocy nie będzie to jednak możliwe… Grzegorz

1 963,00 zł ( 4,61% )
Brakuje: 40 591,00 zł
Sławek Zieliński
11 dni do końca
Sławek Zieliński , 56 lat

Jeśli nie uzbieram reszty potrzebnej kwoty STRACĘ refundację! POMOCY!

Los nigdy nie był dla mnie łaskawy. Moje dotychczasowe życie było przepełnione nieoczekiwanymi zwrotami akcji i wieloma problemami. Mimo trudności starałem się iść z podniesioną głową, jednak największa tragedia czekała na mnie tuż za rogiem… Wcześniej pracowałem jako ślusarz oraz jako pracownik budowy. Urodziłem się w rodzinie robotniczej, więc praca fizyczna od małego nie była mi obca. Byłem samodzielny, zdrowy, niezależny. Niestety nagle życie zaczęło walić mi się na głowę! Pewnej naprawdę zimnej nocy stała się tragedia! Doszło do odmrożenia moich dwóch nóg, których mimo wszelkich starań lekarzy, nie dało się już uratować… Gdy po operacji zajrzałem pod szpitalną kołdrę byłem załamany! Mój świat w zaledwie chwili, rozsypał się jak domek z kart… Od tego strasznego zdarzenia minęło już kilka lat. Dziś jestem zupełnie innym człowiekiem. Czasem w życiu człowieka dzieją się trudne rzeczy, aby mógł się zastanowić, jaką drogą chce podążać. Ja swoją odnalazłem i wiem, że będę nią konsekwentnie kroczył. Abym jednak mógł stanąć na nogi POTRZEBUJĘ PROTEZ!  Mam szansę na refundację, jednak jeśli nie uzbieram reszty potrzebnej kwoty, to wszystko przepadnie! Nie chcę prosić Cię o wiele, ale jeśli możesz – proszę wesprzyj mnie w walce o lepsze życie! Wierzę, że z Twoją pomocą, uda mi się wszystko poukładać na nowo! Sławek

1 963,00 zł ( 15,37% )
Brakuje: 10 803,00 zł