Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bartosz Spendel
Bartosz Spendel , 19 lat

Walczymy, by nasz syn mógł jak najlepiej funcjonować!

Mamy dwójkę dzieci, które kochamy ponad wszystko. Nasza codzienność jednak różni się od życia innych rodziców. Każdego dnia mierzymy się z wieloma wyzwaniami i robimy wszystko, aby życie naszego syna było jak najlepsze. Bartek przyszedł na świat i nagle nastała cisza… Byliśmy przekonani, że straciliśmy nasze maleństwo. Jednak zdarzył się cud! Synek w ciężkim stanie wylądował na OIOMie, gdzie rozpoczęła się walka o jego życie. Konieczna było nagłe przeprowadzenie  tracheostomii  oraz implantacja zastawki komorowo-otrzewnowej.  Niestety, doszło do zakażenia okołoporodowego i zamartwicy, wskutek czego Bartek cierpi na mózgowe porażenie dziecięce. Syn jest całkowicie niezdolny do samodzielnej egzystencji. Bartek jest dzieckiem spokojnym, miewa jednak gorsze dni. U syna mowa nigdy się nie rozwinęła, dlatego nie jesteśmy w stanie się z nim skomunikować. Zazwyczaj pokazuje nam lub niewyraźnie mówi, a my staramy się odgadnąć, o co mu chodzi. W tygodniu jeździ do ośrodka na pobyt dzienny. Po powrocie zawozimy go na konieczną fizjoterapię, uczęszczamy z nim do logopedy, psychologa, okulisty. Przy naszym wsparciu Bartkowi udaje się wykonywać kroki. Wózek to dla nas ostateczność. Dopóki jest możliwe, aby syn choć trochę poruszał się o własnych nogach, chcemy go do tego motywować. Jednak w tym celu niezbędna jest codzienna rehabilitacja.  Naszym marzeniem jest, by syn mógł pojechać na turnus rehabilitacyjny. W tej chwili nie jest to możliwe… Niestety, ze względu na odlegle terminy, wiele wizyt u specjalistów musimy opłacać sami. Dlatego z całego serca prosimy Was o wsparcie. Każda, nawet najmniejsza pomoc przybliża nas do celu. Ponad wszystko chcemy, by nasze dziecko mogło jak najlepiej funkcjonować. Rodzice

2 031 zł
Janina Gąsienica-Makowska
Janina Gąsienica-Makowska , 58 lat

Ogromna cena za życie – wesprzyj walkę Janiny z rakiem❗️

Nazywam się Janina, mam 56 lat. Jestem mamą dwóch córek oraz babcią trójki wnuków. Od prawie trzech lat choruję na złośliwy nowotwór lewej piersi. Choroba zabrała mi zdrowie, pracę… Ale nie zabrała nadziei na wyleczenie. Proszę Cię o pomoc – mam dla kogo żyć! Po diagnozie w instytucie onkologii w Krakowie jako leczenie zaproponowali mi chemioterapię, osiem serii tak zwanej chemii czerwonej ewentualnie później operację piersi. Nie podjęłam się tego leczenia. Szukałam innej drogi. Od lutego 2022 korzystałam z leczenia we Wrocław. Leczenie jest bardzo kosztowne, skupiające się na zagojeniu ran ale nie przyniosło oczekiwanych efektów. Obecnie mam dolegliwości bólowe klatki piersiowej piersi dołu pachowego. Dużą otwartą ranę piersi i rana pachy tak samo z dużym wysiękiem. Cały czas wierzyłam, że będzie lepiej i właśnie ta wiara zmotywowała mnie do dalszego szukania wsparcia.  Próbowałam znaleźć innej pomocy i znalazłam klinikę w Niemczech. Chciałabym bardzo skorzystać  z leczenia ale jest to bardzo kosztowne, dlatego potrzebuję Waszej pomocy, bo sama nawet z pomocą rodziny nie dam rady. Moje wnuki właśnie rozpoczynają swoją przygodę w szkole. Chciałabym ich wspierać, pomagać w nauce… Chciałabym być obok, by czuły, że mogą się do mnie zwrócić z każdym problemem i troską. Chciałabym obserwować, jak dorastają i przeżywają najważniejsze chwile w życiu.  Przez lata walki z rakiem nauczyłam się, że zdrowe życie jest najważniejsze. Rak to trudny przeciwnik, ale nie silniejszy niż moja chęć życia i wspierania najbliższych.  Chcę stawić temu czoła i wygrać życie. Dziś z całego serca proszę – pomóż mi! Janina 

2 029,00 zł ( 0,52% )
Brakuje: 387 440,00 zł
Artur Grębowiec
3 dni do końca
Artur Grębowiec , 31 lat

Grozi mi AMPUTACJA❗️Pragnę działać, póki jest jeszcze czas!

Rokowania lekarzy są złe. Nie dają mi zbyt dużych szans. Ja jednak staram się być optymistą i szukać nawet najmniejszej iskierki nadziei. Wszystko, aby zapobiec amputacji nogi! Choroba Buergera całkowicie zdominowała moją codzienność i sprawiła, że dotychczasowe życie wywróciło się do góry nogami! Schorzenie jest poważne i prowadzi do zaniku naczyń krwionośnych, a co się z tym wiąże, do znacznych utrudnień w przepływie krwi. Odczuwam ogromny ból, a noga jest ciągle opuchnięta. Nie potrafię samodzielnie się poruszać i już od dawna korzystam z dwóch kul. Czuję się z tym wszystkim bardzo źle, bo teraz nawet zwykłe zakupy, ugotowanie obiadu stało się dla mnie zbyt wielkim wyzwaniem!  Lekarze są sceptyczni, twierdzą, że nie da się uratować mojej nogi. Amputacja nie rozwiąże jednak problemu, ponieważ choroba może przenieść się na drugą nogę! To jakiś koszmar! Sam nie mogę uwierzyć, że może czekać mnie niepełnosprawność! Moje szanse nie są jeszcze całkowicie przekreślone. Pragnę szukać ratunku tam, gdzie tylko można. Czeka mnie mnóstwo dodatkowych badań, konsultacji i wizyt lekarskich. Najlepsi lekarze, specjalizujący sie w chorobie Bergera, znajdują się na drugim końcu Polski! Jak najszybciej muszę trafić pod ich opiekę! Obecnie nie jestem w stanie nawet pracować. Wystawiona niezdolność do pracy całkowicie przekreśla moje szanse na zarobek. Znalazłem się w bardzo ciężkim położeniu, którego sam nie zdołam opuścić! Muszę zawalczyć o własne zdrowie. Chcę mieć poczucie, że zrobiłem wszystko, co mogłem, aby nie dopuścić do amputacji mojej nogi, a może nawet i dwóch nóg. Pragnę działać, póki jest jeszcze czas! Proszę o Twoje wsparcie i dziękuję za każdy dobry gest wykonany w moją stronę.  Artur

2 029,00 zł ( 4,76% )
Brakuje: 40 525,00 zł
Gabriel Pijanowski
Gabriel Pijanowski , 8 lat

Zamknięty w czterech ścianach własnego umysłu... Pomóż Gabrysiowi!

Gdy Gabryś przyszedł na świat, wydawało się, że nie ma żadnych powodów do niepokoju w związku z jego zdrowiem. Z biegiem czasu wiele się jednak zmieniło. Zauważyliśmy nagły regres w rozwoju synka, który wzbudził w nas ogromny niepokój. Kolejne konsultacje u specjalistów doprowadziły nas do diagnozy, z którą syn będzie musiał mierzyć się do końca życia… Gabryś zmaga się z autyzmem, który prowadzi do wielu wyrzeczeń i ograniczeń. Syn niedawno skończył 6 lat, ale jego dzieciństwo wygląda zupełnie inaczej niż u rówieśników. Gdy inne dzieci spędzają czas na placach zabaw lub w swoim gronie, Gabryś musi uczestniczyć w terapii. Zaburzenie, z którym mierzy się każdego dnia, nie pozwala mu nawiązywać głębokich przyjaźni, zamyka w czterech ścianach własnego umysłu. Zrobilibyśmy wszystko, żeby przełamać tę barierę, żeby syn mógł jak najlepiej poznać otaczającą go rzeczywistość. Chciałabym, aby miał w przyszłości szansę wieść szczęśliwe, normalne życie. By nie czuł się w żaden sposób wyobcowany. Aby to było możliwe, syn musi regularnie odbywać rehabilitację i zajęcia ze specjalistami. To jedyna droga, by wywalczyć szansę na jak najlepszy rozwój. Niestety, to wszystko wiąże się z ogromnymi kosztami, dlatego bardzo prosimy Cię o pomoc. Gabryś zasługuje na szczęśliwe życie, jak każde inne dziecko. Wspólnymi siłami jesteśmy w stanie podarować mu na to szansę… Rodzice *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

2 028,00 zł ( 6,66% )
Brakuje: 28 398,00 zł
Arkadiusz Schroder
Arkadiusz Schroder , 30 lat

Walczę o poprawę zdrowia i życia! Pomożesz mi?

Jestem Arek i mam 29 lat. Urodziłem się z mózgowym porażeniem dziecięcym czterokończynowym. Pomimo wielu przeciwności uważam, że życie jest piękne! Czasami jednak stawia przed nami trudne wyzwania. Proszę o pomoc w ich przezwyciężeniu! Schorzenie, na które cierpię to zespół różnorodnych zaburzeń ruchu, postawy, wynikające z trwałego uszkodzenia mózgu we wczesnym stadium rozwoju. Moja koordynacja ruchowa jest całkowicie zaburzona, mam dużą spastyczność mięśni i trudności z samodzielnym spożywaniem pokarmów. Zmagam się z bolesnym przykurczami oraz wymagam systematycznej rehabilitacji.  W 2016 roku spotkała mnie wielka tragedia… Nagle zmarła moja mama… Zamieszkałem z siostrą, która do dziś się mną opiekuje. Mieszkanie jest ciasne, przebywamy w nim w czwórkę. Ja korzystam z wózka inwalidzkiego, co nie daje mi możliwości swobodnego poruszania. Uważam, że pomimo trudności, bólu i cierpienia – życie jest piękne. Piękne, bo wokół mnie mam wspaniałych ludzi, którzy mnie wspierają i motywują. Kocham życie i mam dużą wolę walki! Dzięki waszej pomocy będę mógł lepiej żyć, spełnić choć jedno marzenie i zadbać lepiej o swoje zdrowie.  Marzy mi się rower, dzięki któremu moja siostra będzie mogła mnie przewozić w różne ciekawe miejsca. W końcu zacznę podróżować! Potrzeb jest jednak więcej. Każda godzina profesjonalnej rehabilitacji jest bardzo droga. Do tego dochodzą wizyty lekarskie, turnusy, specjalistyczna dieta. Bardzo proszę o wsparcie! Dzięki niemu przybliżę się do poprawy swojego zdrowia i życia. Arek z siostrą Kingą

2 028,00 zł ( 6,35% )
Brakuje: 29 887,00 zł
Alex Talarek
3 dni do końca
Alex Talarek , 8 lat

Sytuacja może się pogarszać! Sama nie zdołam pomóc własnemu dziecku!

Sama nie wiem skąd mam tyle siły. Niemal każdy dzień jest trudny i wiąże się z dużym ładunkiem emocjonalnym – moim i mojego synka. Jestem rodzicem, więc to stanowi pewnie źródło mojej energii  i codziennej mobilizacji. Wszystko, aby wspierać własne dziecko.  Alex nie ma łatwo. Zmaga się z szeregiem różnych trudności, które czasem przejmują nad nim kontrolę. Mimo że bardzo się stara, nie zawsze jest w stanie panować nad sobą i nad swoimi emocjami. Ten mały chłopiec musi odreagować, a ja jestem tego świadkiem.  Synek ma zaburzenia sensoryczne, obronność dotykową, zaburzenia układu przedsionkowego, problemy z kontrolą napięcia mięśniowego, obustronne zaburzenia koordynacji ruchowej, nadwrażliwość węchową, zaburzenia przetwarzania słuchowego, problemy z koncentracją.  To tylko słowa, rozpoznania postawione przez specjalistów. Rzeczywistość pokazuje jednak, co to wszystko oznacza. Coraz częściej Alex przejawia nadmierne reakcje emocjonalne, związane przede wszystkim ze złością – krzyczy, płacze, rzuca przedmiotami, bije tych, którzy znajdują się obok…  W szkole stara się jak może i wszystko w sobie dusi. Jednak, gdy przejdzie do domu, do swojego bezpiecznego środowiska, po prostu musi odreagować. Martwię się o syna, bo wiem, że sytuacja może się pogarszać! Mam tylko kilka tygodni, aby opłacić turnus rehabilitacyjny. Zarówno ja, jak i mój syn potrzebujemy pomocy profesjonalistów, z którymi spędzimy kilka dni dłużej. Podczas turnusu Alex nauczy się jak radzić sobie z emocjami, a ja będę się edukować, jak mogę wspierać go w domu.  Cały czas z tyłu głowy mam słowa specjalistów, którzy podejrzewają u syna ADHD oraz autyzm. Pełna diagnoza jest jeszcze przed nami… Ciężko jest patrzeć na własne dziecko, które traci kontrolę nad swoim zachowaniem. Alex nie chce tego wszystkiego i nie rozumie co się z nim dzieje. Na razie czuję się taka bezradna, ale nie mogę usiąść i się poddać! Będę szukać pomocy dla syna, aż w końcu znajdę! Elżbieta, mama

2 027,00 zł ( 14,65% )
Brakuje: 11 803,00 zł
Mateusz Czauż
Mateusz Czauż , 17 lat

Kręgosłup Mateusza może złamać się w każdej chwili – POMOCY❗️

Sytuacja jest TRAGICZNA! Skolioza Mateusza postępuje w zastraszającym tempie – kręgosłup jest już tak zdeformowany, że w każdej chwili grozi złamaniem! Ile nieszczęść może przypaść na jednego człowieka? Zdziwiłbyś się jak wiele. Mateusz, mój syn ma wrodzoną wadę mózgu – niedorozwój robaka móżdżku, niedowład czterokończynowy, padaczkę lekooporną i stopy końsko-szpotawe. Przez zanik nerwów wzrokowych syn jest niewidomy. Mati nie mówi, ale porozumiewa się z otoczeniem za pomocą prostych pojedynczych sylab. Syn nie sygnalizuje swoich potrzeb fizjologicznych. Największe problemy przysparza mu jednak postępująca skolioza kręgosłupa. Mati nie mówi – porozumiewa się z otoczeniem za pomocą prostych pojedynczych sylab, z uwagi na słaby wzrok bardziej koncentruje się na bodźcach słuchowych. Na głos znanych i lubianych osób Mateusz reaguje bardzo żywiołowo: radośnie krzyczy, macha rączkami, śmieje się. Nie sygnalizuje potrzeb fizjologicznych. Wymaga pełnej pomocy w codziennych czynnościach. Na ogół Mati jest pogodnym chłopcem. Od 2013 roku postępuje skolioza kręgosłupa. W 2015 roku przeszedł rekonstrukcję lewego biodra, gdzie był unieruchomiony przez 2 miesiące, przez co znacznie szybciej zaczęła postępować skolioza kręgosłupa. W 2018 roku przeszedł operację plastyki ścięgna Achillesa lewego, kasulotomia tylna stawu skokowego górnego – gips udowy, a w 2019 przeszedł wydłużenie plastykę ścięgna Achillesa. Opiekuje się Mateuszem przez całą dobę. Jestem potrzebna synowi przez cały czas. Mimo tak wielu chorób i wad walczę każdego dnia o zdrowie Mateusza. Dzięki rehabilitacji i ćwiczeniom mój syn ma szansę być, choć w minimalnym stopniu samodzielnym. Bardzo się boję tego, co będzie, kiedy mnie zabraknie, dlatego teraz robię wszystko, by był w stanie sobie poradzić. Z Waszą dotychczasową pomocą udało się opłacić dotychczasowe leczenie i rehabilitację. Jestem Wam za to niezwykle wdzięczna! Niestety, nasza walka o zdrowie Mateusza wciąż trwa i nadal potrzebujemy Waszego wsparcia... Los jest wobec Mateusza niezwykle okrutny. Przez skoliozę kręgosłupa doszło do deformacji klatki piersiowej. Sytuacja jest wyjątkowo trudna – ze względu na postępujące skrzywienie, kręgosłup może złamać się w każdej chwili! Lekarze rozważają przeprowadzenie operacji usztywnienia kręgosłupa, lecz nie wiadomo czy będzie to możliwe – podanie narkozy Mateuszowi to ogromne ryzyko. Ostatnio u syna zaczęły pojawiać się także omdlenia, przez co konieczne było założenie haltera, by zbadać jego serce. Każdy kolejny dzień jest przepełniony lękiem o przyszłość mojego dziecka. Niestety, koszty związane z leczeniem, rehabilitacją i specjalistycznym transportem są niezwykle wysokie.  Tak ciężko jest pogodzić się z ogromem cierpienia, który dotyka moje dziecko. Wiem jednak, że będę walczyć o Mateusza. Proszę – zawalczcie o niego razem ze mną. Każda wpłata i każde udostępnienie może dać mu szansę na lepsze jutro! Mama Mateusza

2 026,00 zł ( 6,34% )
Brakuje: 29 889,00 zł
Katarzyna Stawarz
Katarzyna Stawarz , 47 lat

Proszę pomóż, bym znów mogła bawić się z dziećmi!

Mam na imię Kasia. Jestem mamą trójki chłopaków, twardą góralką, która zawsze dawała radę. Do pewnego czasu... Czasu, kiedy moją moc zaczęła zjadać choroba. Powoli zabiera mi sprawność i radość dni spędzanych z synami, a szczególnie najmłodszym czteroletnim maluchem, który bardzo chce biegać z mamą. Tylko że mama nie nadąża, nie ma siły. Choroba zabrała mi już dużo, nie chcę stracić więcej... Potrzebowałam specjalistycznej diagnostyki, jednak w czasie pandemii dostęp do leczenia graniczył z cudem. Jedynym wyjściem były prywatne wizyty w nielicznych działających gabinetach oraz badania na własny koszt, które pochłonęły wszystkie moje oszczędności. Sytuacji nie poprawiał fakt, iż od 2012 roku mam zdiagnozowaną rozległą dyskopatię. Przez lata to schorzenie maskowało obecność i postęp drugiej choroby. Po prawie 11 miesiącach doczekałam się badań w szpitalu. Diagnoza – zwyrodnienie sznurów tylnych rdzenia kręgowego, wielopoziomowa dyskopatia odcinka szyjnego, podejrzenie uszkodzenia nerwu wzrokowego w wyniku wieloletniego niedoboru witaminy B12. A to tylko niektóre ze zdiagnozowanych dolegliwości... Wiąże się to z niedowładami wielokończynowymi, niesprawnością rąk i nóg, zaburzeniami wzroku i innymi dolegliwościami powodującymi zagrożenie życia. Część z uszkodzeń jest już nieodwracalna, należy jak najszybciej wyhamować dalszy postęp choroby. Bez tego stracę całkiem sprawność rąk i nóg, a jednym ze scenariuszy postępowania choroby jest niewydolność mięśni odpowiedzialnych za oddychanie. Niestety, kolejny pobyt w szpitalu pokazał, że choroba postępuje, osłabienie siły mięśni jest większe niż pół roku temu! Leczenie polega na zastrzykach witaminy B12 oraz lekach, które trochę zmniejszają ból. Z dnia na dzień, przez chorobę, nie tylko trudniej jest mi sprostać zapewnieniu synom wszystkiego, czego potrzebują do życia, ale także coraz trudniej jest mi zadbać o siebie samą. W wyniku mojej choroby nie jestem w stanie podjąć pracy. Mam 45 lat i diagnozy lekarskie nie pozostawiają wątpliwości – nigdy już nie wrócę do pełni sprawności. Utrzymujemy się z mojej niewysokiej renty i alimentów, bo po diagnozie zostałam z dziećmi sama. Tak bardzo chciałabym móc jeszcze cieszyć się życiem razem z nimi. Dzięki Twojemu wsparciu będzie to możliwe! Kasia

2 025 zł
Paweł Król
Paweł Król , 7 lat

Pawełek ma zbyt dużo problemów, by walczyć sam. Pomożesz?

Dziękujemy za Waszą dotychczasową  pomoc. Dzięki Wam Pawełek został objęty rehabilitacją! Jednak to nie koniec naszych zmagań... Szczegółowa historia naszego synka została opisana w poprzedniej zbiórce. Wróciliśmy tutaj, ponieważ nie mieliśmy innego wyjścia.  Pokrótce opiszemy, co do tej pory się wydarzyło.  Nasz synek urodził się z końcem listopada 2016 roku. Chwilę później musieliśmy stawić czoła przerażającym diagnozom… Wykryto u niego wylew dokomorowy drugiego stopnia oraz nieprawidłowy rozkład napięcia mięśniowego. Dzięki rehabilitacji i butom ortopedycznym Pawełek zaczął chodzić dopiero w wieku 2 lat…  Niestety kolejne złe wieści nadeszły w 2020 roku – wtedy zdiagnozowano u niego padaczkę. 2021 rok przyniósł nam także diagnozę mózgowego porażenia dziecięcego. U Pawełka rozpoznano także wadę mózgu pod postacią hipoplazji ciała modzelowatego. Tamten czas był dla nas wyjątkowo trudny… W lipcu 2022 r. Paweł przebywał w szpitalu. Przeprowadzono zabieg ostrzykiwania botuliną. Przeszedł także gipsowanie kończyn dolnych…  W październiku czeka go z kolei operacja obu nóg. Tym razem będzie w gipsie przez 6 tygodni! Potem będzie wymagał kontroli w wielu poradniach i żmudnej rehabilitacji. Nasze dziecko potrzebuje pomocy wykwalifikowanych specjalistów. Zwykłe, codzienne czynności, jak chociażby schodzenie ze schodów, sprawiają naszemu synkowi ogromną trudność! Pawełek potrzebuje pomocy drugiej osoby w każdym aspekcie swojego funkcjonowania. Jako rodzice pragniemy zapewnić mu jak najlepsze warunki do rozwoju. Niestety leczenie, rehabilitacja i częste wizyty u specjalistów generują ogromne koszty. Mając na uwadze dobro naszego dziecka, pragniemy zwrócić się z ogromną prośbą o wsparcie.  Mamy nadzieję, że ofiarowana pomoc i dobro powrócą do Was ze zdwojoną siłą. Dziękujemy za każdy dobry gest serca!  Rodzice Pawełka

2 024,00 zł ( 11,53% )
Brakuje: 15 530,00 zł