Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Michał Wideński
5 dni do końca
Michał Wideński , 49 lat

Szansa na sprawność, szansa na normalne życie!

Mam na imię Michał. Od czasu wypadku rowerowego, wskutek którego doznałem paraliżu połowicznego, jestem osobą z niepełnosprawnością ruchową. Jednak już udało mi się wiele osiągnąć! Wierzę, że skoro wstałem z wózka inwalidzkiego i jestem w stanie wykonać samodzielne kroki, to dalszy powrót do zdrowia jest możliwy. Jednak potrzebuję do tego Waszej pomocy!  Wypadek wiele mi odebrał, zmienił całe dotychczasowe życie. Jednocześnie podstawił przede mną nowe szanse i marzenia. Wszystko, co przeszedłem, zmusiło mnie do przekwalifikowania się z pracownika fizycznego, na umysłowego. Uzyskałem tytuł magistra socjologii, zdobyłem uprawnienia alpakoterapeuty oraz pedagoga specjalnego. Jestem także behawiorystą zwierząt. Niestety mimo to wciąż pozostaję osobą bezrobotną.   Chciałbym poprosić Was o pomoc w zebraniu środków na zakup niezbędnych leków przeciwbólowych oraz materiałów do dalszej terapii. Od czasu wypadku walczę z zespołem stresu pourazowego i jedynie terapia potrafi przynieść ulgę... Moim największym marzeniem jest powrót do normalności. Do pracy, spokojnej codzienności, samodzielnego funkcjonowania. To tylko tyle i aż tyle. Jesteś moją jedyną szansą na jego spełnienie! Dziękuję za okazałą pomoc. Michał

2 277 zł
Arek Kanarek
Arek Kanarek , 14 lat

Pragnę zbudować dla mojego syna dobrą przyszłość. Będę wdzięczna za Twoją pomoc...

Mam wspaniałego syna. Jestem z niego bardzo dumna, zwłaszcza że od najmłodszych lat zmaga się z wieloma przeciwnościami losu.  Arek urodził się jako wcześniak. Pierwsze 1,5 miesiąca życia spędził na OIOMie, podłączony do aparatury. Gdy był jeszcze taki malutki przeszedł sepsę, która spowodowała zagrożenie jego życia! Problemy natury medycznej zostały opanowane, ale ja cały czas dostrzegałam niepokojące sygnały w funkcjonowaniu mojego dziecka. Konsultowałam się z wieloma specjalistami, dlatego rozpoczęłam długi proces diagnostyki.  Wyniki badań wykonanych w poradni psychologiczno-pedagogicznej, a także konsultacje z psychiatrą i neurologiem pozwoliły potwierdzić, że Arek ma autyzm. Mój syn miał wtedy 7 lat. Najwięcej trudności pojawia się w obszarze kontaktów interpersonalnych. Dlatego Arek wymaga pomocy w postaci terapii grupowej oraz indywidualnej. Tylko wtedy będzie miał możliwość rozwijania i wzmacniania kompetencji społecznych, które przecież są tak ważne w życiu.  Dodatkową trudnością są kłopoty w utrzymaniu koncentracji oraz wzmożone napięcie mięśniowe. Staram się zapewniać mu stały udział zajęciach terapeutycznych, a także w rehabilitacji.  Ponadto Arek pozostaje pod opieką kardiologiczną, ponieważ ma szmery w sercu. Niewykluczone, że w przyszłości może być konieczna ingerencja chirurgiczna. Arek boryka się także z astmą oskrzelową.    Niestety koszty tych wszystkich zajęć są ponad moje możliwości finansowe. Z tego względu proszę Was o pomoc. Mój syn jest już nastolatkiem, muszę więc przygotować go do dorosłości, która go czeka. Będę wdzięczna za każdą formę wsparcia.  Mama

2 277 zł
Kuba Antczak
Kuba Antczak , 3 latka

Niezwykle rzadka wada genetyczna odbiera Kubusiowi sprawność! Pomóż!

U naszego synka zdiagnozowano nieuleczalną wadę genetyczną, która pozbawia go możliwości swobodnego poruszania. Bardzo możliwe, że Kubuś to jedyny taki przypadek w Polsce. Lekarze uczą się na nim, jak postępować z chorobą! Kiedy nasz synek skończył półtora roku, przestał się podnosić. Był znacznie mniej aktywny. Obserwowaliśmy wyraźny regres. Te niepokojące objawy skłoniły nas do zaczerpnięcia porady lekarza. Pierwsza wizyta szybko przemieniła się w szereg kolejnych. Nikt nie wiedział, co jest Kubusiowi. Byliśmy bezsilni. Diagnostyka trwała ponad pół roku. Nasz synek bardzo cierpiał. Kolejne potencjalne diagnozy łamały nam serce. Miesiące niepewności zakończyły się wraz z wynikiem specjalistycznych badań genetycznych. Każdy przecierał oczy ze zdziwienia. U Kubusia zdiagnozowano niezwykle rzadki zespół deplecji mitochondrialnej TK2. Zespół ten powstrzymuje produkcję białka w organizmie, znacznie osłabiając jego mięśnie. Musimy ograniczać wszelki wysiłek fizyczny naszego dziecka… Dopóki synek się nie rusza, choroba jest niewidoczna. Jest uśmiechniętym chłopcem, który czerpie radość z każdego dnia. Niestety, choroba odbiera mu sprawność. Podczas spacerów bardzo ostrożnie stawia kroki. Gdy na powierzchni występuje jakaś nierówność, od razu woła nas o pomoc. Nie potrafi samodzielnie usiąść, czy schylić się po upuszczoną zabawkę. Wada przemienia jego dzieciństwo w trudną walkę. Choroba skutecznie zatrzymuje wszelkie postępy. Kubuś ma trudności z mówieniem i koordynacją. Przez niedobory białka synek jest bardzo chudziutki. Rehabilitacja i pływanie pomagają spowolnić chorobę, ale nie są w stanie jej zatrzymać. Zagraniczni specjaliści intensywnie pracują nad lekiem dla osób, takich jak nasz mały synek. Pokładamy w nich wielką nadzieję. Prosimy, pomóż nam kontynuować dotychczasowy proces leczenia, rehabilitacji i suplementacji. Chcemy wesprzeć naszego Kubę. Największy problem, przed którym teraz stoimy, dotyczy naszych finansów. Jeśli zechcecie pomóc nam w tej ciężkiej walce, będziemy wdzięczni za każdą wpłatę! Rodzice

2 277,00 zł ( 14,26% )
Brakuje: 13 681,00 zł
Barbara Napiórkowska
Barbara Napiórkowska , 34 lata

By niepełnosprawność nie zamknęła mnie w czterech ścianach...

Urodziłam się z mózgowym porażeniem dziecięcym czterokończynowym, ale mimo to nigdy się nie poddałam. Przecież innego życia mieć nie będę, a chcę korzystać z tego wszystkiego, co oferuje mi świat! Niepełnosprawni wcale nie są gorszymi ludźmi, także chcą żyć szczęśliwie! Czasami jednak nie jest to takie łatwe... Zwłaszcza kiedy przeszkodą staje się wózek – od którego tak naprawdę zależy wszystko.  Mózgowe porażenie dziecięce - moja choroba, mój nieodłączny towarzysz, moje przekleństwo. Choć walczę z nim całe życie i tej walce poświęcam wszystkie swoje chwile, mój przeciwnik wciąż wyprzedza mnie o krok. Mam 31 i nie jestem samodzielna, chociaż właściwie tylko o tym marzę...  Są dni, kiedy bardzo bym chciała się uśmiechać, lecz dolegliwości mi na to nie pozwalają. Moje wzmożone napięcie mięśniowe, powoduje ogromny ból. Do tego dochodzą zaburzenia wzroku, zaburzenia koordynacji, pogłębiające się wady postawy... List schorzeń jest naprawdę długa. Jednak mimo wszystkich ograniczeń, które niesie choroba, staram się być aktywna. Nie cierpię siedzieć w domu i użalać się nad sobą... Nogi od lat zastępuje mi wózek. Niestety, po wielu latach ciągłego użytkowania, mój sprzęt stał się zużyty i zawodny... W ostatnich miesiącach sprawił, że praktycznie nie ruszam się z własnego domu, co jest dla mnie bardzo trudne i bolesne.  Codzienne funkcjonowanie jest coraz trudniejsze, coraz bardziej skomplikowane. Drżę w strachu przed tym, że kiedyś najprostsze czynności będą poza zasięgiem moich możliwości... Niestety, bez specjalistycznego wózka, ten koszmar może szybko się spełnić!  Aby temu zapobiec potrzebuje nowego wózka o elektrycznym napędzie. Taki specjalistyczny, stworzony specjalnie dla mnie – zastąpi mi nogi i ręce, będzie ze mną zawsze.  Niestety, koszt takiego sprzętu jest ogromny! Jednak wiem, że nie mogę się poddać. To nie tylko cztery kółka, to moja nadzieja na przyszłość! Nowy wózek może dać mi wiele możliwości i pozwolić na normalne życie, o którym tak bardzo marzę... Dlatego z całego serca proszę Cię o pomoc...  Basia 

2 275,00 zł ( 6,48% )
Brakuje: 32 832,00 zł
Liliana Ferenc
Liliana Ferenc , 18 lat

Od lat walczę, by uwolnić córkę z objęć autyzmu. Niestety bezskutecznie... POMÓŻ!

Przez dwa lata moja córeczka Liliana rozwijała się prawidłowo. Niestety później pojawiało się coraz więcej niepokojących objawów, które ostatecznie doprowadziły nas do diagnozy. Diagnozy, z którą mierzymy się do dziś. Nie jest łatwo… Po ukończeniu drugiego roku życia moja Liliana przestała łapać kontakt wzrokowy, układała zabawki schematycznie, kredki i ołówki zawsze leżały ostrzem do góry. Nie dawało nam to spokoju, dlatego od razu rozpoczęliśmy badania i diagnostykę.  Od lekarza rodzinnego, przez psychologa, trafiliśmy do psychiatry, który skierował nas na 3 – tygodniowy pobyt w ośrodku. To właśnie tam, po wielu dniach intensywnych badań, padła diagnoza. Autyzm. Byliśmy przerażeni, bardzo martwiliśmy się o córcię. Jednak poddanie się nie wchodziło w grę. Podjęliśmy walkę o ukochane dziecko, która trwa do dziś, mimo że Lilka ma już 17 lat. Niestety naszą największą przeszkodą w rehabilitowaniu córki była nagminna agresja. Przez te wszystkie lata farmakologicznie próbowaliśmy doprowadzić do wyciszenia córki i opanowania jej ataków. Niestety bezskutecznie. Po drodze spotkała nas też wielka tragedia. Mama Lilki, która przez 7 lat mierzyła się z nowotworem mózgu, po 3. wznowie zmarła. Zostałem sam i musiałem sprostać opiece nad córeczką, która wymagała całodobowego wsparcia. Na szczęście w tamtym czasie pomagała mi babcia Lilki, która można powiedzieć – podjęła się jej wychowania. Z czasem jednak jako osoba starsza – nie dawała już rady zajmować się wnuczką, dlatego pełną opiekę nad córką przejąłem ja. Musiałem wówczas zrezygnować z pracy i całą swoją uwagę poświęcić Lilce. Niestety ze względu na jej ataki agresji, przez te wszystkie lata nie było możliwości zapewnienia córce rehabilitacji. Zajęcia w szkole być może trochę pomagały, ale postępy były bardzo znikome. Lilka nie interesuje się kontaktem z innymi dziećmi, jest w stanie skupić się na maksymalnie 5 minut. Nie ma żadnych pasji, ulubionych zajęć. Lubi jedynie słuchać muzyki. Na szczęście po 6/7 latach walki i ciągłym dobieraniu leków, udało nam się znaleźć taki, który działa na Lilkę i ją wycisza. Ułatwia naszą trudną codzienność, choć i tak jest niezwykle ciężko. Nie wyeliminowaliśmy ataków do zera. Pani psycholog po ostatnim badaniu zauważyła również cofnięcie w rozwoju u mojej córki.  Zdarza się, że Liliana potrzebuje mojej czułości, ale są to bardzo rzadkie epizody. Na co dzień jednak jestem jedyną osobą, która jest w stanie sobie z nią poradzić. Wziąłem ponownie ślub, jednak córka, poza poproszeniem o jedzenie lub kąpiel, nie zabiega o kontakt z moją żoną. Najbardziej martwię się, co będzie, gdy mnie już zabraknie. Kto pomoże mojej Lilianie, kto się nią zaopiekuje, zapewni szczęśliwe życie? Marzę, by była szczęśliwa i zdrowa. Niestety moje dziecko jest uwięzione w sidłach autyzmu, mimo że od wielu lat walczę, by ją uwolnić… Błagam o pomoc. Nie chcę prosić o duże sumy… Ale o wsparcie w naszej trudnej codzienności. Każda złotówka będzie dla nas niezwykle cenna. Nie przechodźcie obojętnie, liczę, że otworzycie dla nas swoje serca! Tata Liliany

2 274 zł
Kamil i Karolina Czupryna
Kamil i Karolina Czupryna , 16 lat

Na drodze do sprawności - pomóż rodzeństwu w walce o dobre życie!

Jestem tatą dwójki cudownych dzieci — synka Kamila i córki Karoliny. Nasza codzienność od zawsze nie była prosta. Wychowuję dzieci sam, żyjemy tylko w trójkę. Robię wszystko, by nigdy nic im nie zabrakło, by mogli wieść szczęśliwe dzieciństwo. Niestety, doszło do momentu, gdy potrzebuję Twojej pomocy.  Mój synek Kamil urodził się z porażeniem mózgowym i epilepsją. Stwierdzono u niego lekką niepełnosprawność intelektualną, ma porażoną prawą stronę ciała. Córeczka Karolina ma również stwierdzoną niepełnosprawność intelektualną, autyzm oraz ADHD. We wrześniu 2021 roku mój synek przeszedł operację przeszczepu kości w klinice ortopedii i traumatologii dziecięcej w Poznaniu ze względu na problemy ze stopą  Do stycznia 2022 roku miał założony gips, co wykluczało jego rehabilitację. Na 30 marca tego roku jest zaplanowany kolejny zabieg, a w niedalekiej przyszłości będzie musiał poddać się zabiegom na prawej ręce, która jest porażona. To w końcu pozwoli mu  poprawne funkcjonować. Jestem w takcie składania dokumentacji w sprawie orzeczenia o niepełnosprawności dla córki. Od dwóch lat uczęszcza do szkoły specjalnej, ale wciąż ciężko jej nawiązywać kontakty. Odcina się od społeczeństwa, denerwuje... Ucieka do swojego świata, jakim jest rysowanie. A posiada naprawdę bardzo duży talent. Pani w szkole, do której uczęszcza moja córka, jest urzeczona jej pracami, zresztą ja też. Wspólnie postanowiliśmy rozwijać talent córki. W tym momencie ma nawet zajęcia w szkole z panią po ASP. Karolina bardzo lubi rysować i poświęca na to naprawdę dużo energii. Chciałbym jej przyszłość właśnie z tym kierunkiem związać. Rehabilitant, logopeda, pedagog, zwłaszcza dojazdy do lekarzy specjalistów, rehabilitację ręki, turnusy rehabilitacyjne... To wszystko wiąże się z dużymi jak dla naszej rodziny nakładami finansowymi.  A nie ukrywam, że czas odgrywa tu dużą rolę. Dlatego też jestem zmuszony prosić o  pomoc dla moich dzieci. Ze względu na dzieci, nie mogę podjąć pracy. Żyjemy wyłącznie ze świadczenia pielęgnacyjnego. Cały swój czas poświęcam na opiekę nad Kamilem i Karoliną. W chwili obecnej w mojej miejscowości nie mogę zrealizować rehabilitacji nieodpłatnie, nie mówiąc o innych usługach dla moich dzieci. Dlatego proszę, daj im szansę na dobre życie! Kamil, tata

2 272 zł
Ivanna Vaskul
Pilne!
Ivanna Vaskul , 54 lata

Guz mózgu! Pomóż mojej mamie!

Lekarze myśleli, że to udar. Rzeczywiście objawy na to wskazywały, Zaczęło się od ataku padaczki. Zaraz po nim mama nie mogła mówić, nie rozróżniała liter. Zadzwoniliśmy na pogotowie. Ratownicy błyskawicznie zabrali mamę do szpitala. Tam przewidywania się nie potwierdziły. Diagnoza zupełnie nas zszokowała. Rozpoznano złośliwy nowotwór mózgu – glejak IV stopnia. Trudno było się otrząsnąć po takiej wiadomości. Myśli o własnej śmiertelności nie dopuszcza się do głosu, jednak dudnią jak oszalałe właśnie w takich momentach. Momentach gruzy… 27 grudnia zeszłego roku guz został usunięty. W marcu mama rozpoczęła chemioterapię i radioterapię. Jednak nic nie daje pewności na dalsze życie i powrót do zdrowia przy tak ciężkim schorzeniu, bowiem glejak jest bardzo agresywnym nowotworem. Lekarze ostrzegają, że może nastąpić wznowa.  Mama kontynuuje chemioterapię, jednak już teraz rozglądamy się za kolejnymi opcjami utrzymania jej w zdrowiu. Pojawiła się nadzieja uzupełnienia standardowego leczenia terapią NanoTherm. Jest to jednak niezwykle droga terapia – jej koszt wstępnie szacowany jest na około 200 tysięcy złotych!  Dla nas to olbrzymia kwota! Niestety, na tę terapię nie obowiązuje refundacja. To dlatego bardzo proszę o pomoc. Dzięki Tobie moja mama może przeżyć jeszcze wiele lat i dekad. Już teraz dziękuję za każde otwarte serce! Bożena, córka

2 269,00 zł ( 1,01% )
Brakuje: 221 136,00 zł
Armend Topalli
Armend Topalli , 15 lat

Grzyby i pleśnie zaatakowały jego ciało! Pomóż mu z tego wyjść!

Przez lata nie wiedziałam, co się dzieje z synem. Przez ostatnie dwa objawy się nasilały, a lekarze rozkładali ręce, zrzucając wszystko na jego podstawową chorobę. Wiedziałam, że problem leży gdzie indziej, ale nie wiedziałam, jak nakierować specjalistów – w końcu nie jestem lekarzem!  Do 2. roku życia Armend rozwijał się prawidłowo. Miał już o dwa lata starsza brata, a gdy pojawił się kolejny, zaczęły się problemy. Nagle opiekę nad noworodkiem musiałam pogodzić z ciągłymi napadami płaczu Armenda, jego totalnym brakiem apetytu i wiecznymi biegunkami. To był naprawdę ciężki czas… Zaczął też inaczej się rozwijać, odbiegać od rówieśników. Nie mówił, nie szukał kontaktu. Po wielu badaniach okazało się, że ma niepełnosprawność intelektualną z autyzmem, genetyczną chorobę krwi – betatalasemia, astmę, egzemę oraz choroby jelit.  Stan syna jest poważny. Armendi jest niezdolny do samodzielnej egzystencji, nie komunikuje się mową dialogową, nie jest w stanie powiedzieć, jak się czuje, czy coś go boli. Jest zamknięty we własnym świecie… Dziś już wiem, że jego wcześniejsze dolegliwości gastryczne były wynikiem nietolerancji na gluten i nabiał. Syn odczuwał łaknienie na produkty, które jak się okazało mu szkodziły, organizm ich nie trawił. To z kolei spowodowało, że spowolnił się jego rozwój.  We wrześniu 2020 roku zaczął odmawiać jedzenia, bić się po brzuchu pięściami, wkładać rękę do przełyku, sygnalizując ból. W ciągu 9 miesięcy schudł z 55 kg na 39 kg. Dziesiątki wizyt lekarskich, badań oraz w czerwcu 2021 roku 9-dniowy pobyt w szpitalu, z powodu ciągłego pogarszania stanu zdrowia, wykazały refluks.  Jednak dopiero prywatne badania, które wykonałam ze wskazań cudownej Pani doktor wykazały, że Armend cierpi na kandydozę, czyli  przerost pleśni i grzybów, prawdopodobnie też pasożyty oraz łagodny zespół otępienny. Obie te jednostki chorobowe wpływają na układ nerwowy i wiążą się z zachowaniami utrudniającymi codzienne funkcjonowanie.  Armend ma straszne łaknienie na cukier i węglowodany, a nie może ich jeść! Gdy tak się stanie, bardzo cierpi, bo jego organizm nie radzi sobie z tym pokarmem. Ponieważ jego całościowe zaburzenia rozwojowe nie pozwalają mu zrozumieć, że czegoś mu nie wolno, że to mu szkodzi dlatego, gdy tylko zauważy jedzenie, wręcz się na nie rzuca. Nie pomagają tłumaczenia, groźby, prośby… Doszło do tego, że w domu chowamy przed nim jedzenie i nie zabieramy do żadnego sklepu z obawy, że weźmie coś z półki i zje na miejscu – od razu w sklepie. Niestety grzyby karmią się sztucznymi lekami, więc jego leczenie nie może przebiegać standardowo. Potrzebuje kompleksowej opieki doświadczonego lekarza w pracy z pacjentami autystycznymi, dietetyka. Oprócz tego należy wykonać szczegółową diagnostykę układu pokarmowego, przerostu grzybów i pleśni, pasożytów, nietolerancji pokarmowych. Wszystko po to, aby podjąć skuteczne leczenie, które pomoże Armendowi w miarę normalnie funkcjonować.  Znalazłam lekarkę, która ma duże doświadczenie i która podejmie się leczenia synka. Jednak koszt badań, wizyt lekarskich, dietetyka, leków i suplementów jest nie do udźwignięcia dla naszej rodziny trójki synów.  Stosowanie specjalistycznego leczenia i diety warunkuje poprawę stanu zdrowia. Roczne leczenie z badaniami kontrolnymi zalecane przez lekarza to ogromny koszt! Zbyt duży bym mogła go udźwignąć… Dlatego zwracam się z prośbą o wsparcie... Proszę, pomóż mi zawalczyć o synka! Sabina, mama

2 262,00 zł ( 12,23% )
Brakuje: 16 220,00 zł
Hubert Wójcik
Hubert Wójcik , 18 lat

Nastolatek, który marzy o tym, by być samodzielnym...

Gdyby nie Wy... Dziękujemy za każdą dotychczasową pomoc. Odmieniła życie Huberta! Dziś potrzebujemy, abyście z nami zostali... Hubert od urodzenia zmaga się z dziecięcym porażeniem mózgowym i jego skutkami m.in. czterokończynową spastyką mięśni. Jego marzenia są bardzo przyziemne — być jak rówieśnicy, móc więcej, być sprawniejszym i bardziej samodzielnym... Tak niewiele, a jednak!  Hubert nie wie, co to znaczy być zdrowym. Jeszcze nigdy nie poznał, jakie to cudowne uczucie móc bez przeszkód poruszać się na własnych nogach. Chłopak od urodzenia zmaga się z dziecięcym porażeniem mózgowym czterokończynowym i walczy z przeciwnościami, aby utrzymać jak największą sprawność... Dzięki dotychczasowej intensywnej rehabilitacji porusza się przy pomocy trójnoga. Pojawiła się szansa i kwalifikacje do wzięcia udziału w turnusie dlatego potrzebujemy środków na pokrycie kosztów.  Widzimy jak systematyczna i regularna praca wpływaj na jego sprawność. Cały czas tli się w nas nadzieja, że przyjdą dla niego lepsze dni. Właśnie dzisiaj przychodzi szansa na poprawę, właśnie dzisiaj jest ten czas, aby coś zmienić.  Proszę, pomóż nam walczyć o Huberta. To młody chłopiec, który dźwiga w swoim życiu już zbyt wiele, dajmy mu odetchnąć... Turnus, na który się zakwalifikował już 7 maja, potrzebujemy zebrać środki, aby opłacić jego pobyt!  Tata    

2 259,00 zł ( 26,54% )
Brakuje: 6 252,00 zł